Odcinek 1 - czyli naukowo
Otrzymałem
propozycję:
- Napisz
coś jako emeryt i o emerytach.
Do
tej pory nikt mnie nie prosił „napisz coś”. Pisałem wbrew (tak mi się wydaje)
wielu osobom, które wykazywały zadziwiającą nieraz pomysłowość do zniechęcenia
mnie do tego procederu. Ale nie załamywałem się, ponieważ wkrótce zrozumiałem,
że taki właśnie jest los blogera – i to politycznego.
Tak więc pierwsze słowa zachęty podziałały na mnie jak szklaneczka Chivas Regal (zdjęcie poniżej, to pomoc naukowa dla młodzieży).
Ale
natychmiast przyszło otrzeźwienie. Dotarło do mnie, że jestem emerytem! Nie,
nie żeby nikt mi tego wcześniej nie powiedział. Mówiono - i to nie raz, nawet z
przekąsem. Jednak co innego, gdy słyszysz, że jesteś emerytem, a zupełnie co
innego, gdy traktują cię jako emeryta. W tym momencie zrozumiałem, że
definitywnie przeszedłem do najstarszej klasy. Przede mną już tylko „matura”.
Niestety terminu jej nie znam, jak zresztą każdy z nas.
Jak
do tej pory udawało mi się ukrywać ten fakt? Nie wiem. Może to „zasługa” braku
czasu? Już słyszę okrzyki zdziwienia:
- Jak to?
Masz chłopie około 10 godzin dziennie więcej czasu niż pracujący i narzekasz?
Macie
rację. Ja ze swej strony dorzuciłbym jeszcze godzinkę. Gdyż z wiekiem maleje
zapotrzebowanie na sen. To prawda. Ale trzeba też wziąć pod uwagę „teorię
względności”. Zanim wytłumaczę co mam na myśli – dwa skojarzenia. Dotyczą one
dwóch „złotych myśli”, z którymi kiedyś się zetknąłem. Pierwsza, autorstwa
„Anonima” – „Życie jest jak papier
toaletowy. Szare i do d…”. Druga, autorstwa Piotra Bałtroczyka – ”Papier toaletowy kończy się nagle”.
I
tak powstała moja „złota myśl” – „Życie
jest jak papier toaletowy. Im mniej pozostało go w rolce, tym szybciej ubywa”.
Ubierając to w formę bardziej „naukową” otrzymujemy wspomnianą teorię
względności – „Im mniej czasu ci
pozostało, tym szybciej zaczyna on płynąć”. W ten sposób można z grubsza
wyjaśnić brak czasu u emeryta.
Są
jeszcze i inne okoliczności. Ale o tym – potem.
A dlaczego u mnie na liście blogów nie ma tytułu tego felietonu z racji, że jest tytułem najnowszego posta? Szkoda, bo przedtem wiedziałam, czy już coś nowego macie na blogu. Teraz nie wiem :(((
OdpowiedzUsuńNie wiem. Jeszcze nie wiem. Niestety nie jestem programistą. Zmiany które wprowadziłem (jako "Nikifor"-programista) miały na celu w prowadzić porządek na blogu. Po to, by wtedy gdy ukarze się kolejny np. felieton, nie trzeba poprzedniego zbyt długo szukać. By każdy przepis kuchenny był osobnym wpisem z miejscem na komentarze i - jak wyżej - były one w jednym miejscu.
UsuńAle chyba na blogu jak w życiu - nic za darmo. A może ja czegoś nie dopatrzyłem?
Tymczasem z pokorą przyjmuję słowa krytyki.
Zawsze jest rozwiązania awaryjne = subskrybcja e-mailowa. Dostaniesz na pocztę informację
Leszku, tematycznie grupują etykiety. Gdy kliknę w "kuchnię" czy "felietony" to przecież posty ukazują się tylko z danej tematyki. To po co to komplikować? Po co do czytania jeszcze umiejętność "obsługi czytania"? Sama umiejętność czytania powinna wystarczyć.
UsuńZważ też na to, że niektórzy blogerzy mają po kilkanaście, a i kilkadziesiąt blogów w linkowaniach i zwykle zaglądają na samą górę tego tasiemcowego wykazu by zobaczyć na samej górze, że Leszek coś nowego opublikował. Będziesz zawsze na szarym końcu takiej listy. Gdyby mnie Bet nie powiedziała, że modernizujecie blog, to bym wcale tu nie przyszła, bo w swoim spisie blogów nie widzę u Was nowej publikacji. Pewnie, że można subskrybować, pewnie, że można 7 razy dziennie we wszystkie Wasze zakładki i archiwum zaglądać i wreszcie spędzić tu całe życie... tylko... no właśnie Leszku... przemyślcie...
PS. Jeszcze ustosunkuję się do tego: "Po to, by wtedy gdy ukarze się kolejny np. felieton, nie trzeba poprzedniego zbyt długo szukać."
UsuńNie wiem, jak inni, ale ja, jeśli jakiś czas nie byłam na znajomym blogu, to nie szukam poprzedniego "felietonu", lecz poprzedniej notki (starszy post) - bez względu na etykietę, żeby nadrobić zaległości czytelnicze.
A gdybym chciała same "felietony" (ja mam np. taką czytelniczkę, która tylko o Tunezji czyta) to przecież wcale długo się nie szuka, skoro są etykiety. Stali czytelnicy i komentatorzy są natomiast zainteresowani nowościami bez względu na to czy to jest Tunezja czy nie.
Wczoraj pozrzędziłam, a dzisiaj informuję, że tytuł najnowszego postu "Rychu-rośnie konkurencja" jest na liście blogów u mnie na samej górze, czyli OK.
UsuńElu, miód lejesz na moje serce!
UsuńZnaczy Leszku, że uznanie takiego układu Twojego bloga za winowajcę było niesłuszne. Pewnie to spowodowała chwilowa modernizacja. Uszanowanko!
UsuńInformuje uprzejmie, że nie dociera do mojej swiadomości i nie pamietam jak mogłem zyc pracując. Potwierdzam iż w chwili obecnej nie mam za wiele czasu gdyż znalazłem sobie jedno bardzo wyczerpujące zajęcie które skrótowo mozna nazwać słodkim niecnierobieniem. Naprawdę, trudno jest wytrzymać w tym stanie dłuższy czas kiedy nic się nie chce. Mam także momenty jeszcz gorsze to znaczy takie że mi się nawet nie chce chcieć !!.
OdpowiedzUsuńReszta spostrzeżen Leszka prawidłowa a co do szlachetnego papieru pragnę dodać iz jego zakończenie zawsze jest zaskoczeniem i dobrze że nie wiemy kiedy sie skończy.
Pozdrawiam szczególnie gorąco wszystkich pracujących - mniej blogować - więcej pracować na ........... nasze emerytury.
Popieram Piotrze twój apel.
UsuńTak trzymać - zgodnie z zasadą: studenci do nauki, literaci do piór a pasta do zębów!
Słodkie życie staruszka,
OdpowiedzUsuńgdy drżąc- nie trzyma się łóżka.
Gdy łakomy na życia poznanie
i gdy bierze się za blogowanie.***)))
Niech papier w rolce nigdy się nie skończy,
a młodość w duecie z dojrzałością się łączy.
Niechaj świeci nam emeryckie słońce,
dziarsko trzymając oba życia końce.
Ukłon* za Felieton* godny refleksji.
Dzięki za miłe słowa i ukłon! Mam nadzieję, że w następnych odcinkach sprostam oczekiwaniom.
Usuń