Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

środa, 22 stycznia 2025

CZY ISTNIEJĄ GRANICE GŁUPOTY?



GDAŃSK  -  Rok XIII  -  Nr 2 (1447)







?????????????



     Albert Einstein powiedział: "Dwie rzeczy są nieograniczone - wszechświat i głupota ludzka. Chociaż co do tej pierwszej mam duże wątpliwości".

     

     Dzisiaj widziałem i słyszałem potwierdzenie jego teorii. Odbywało się to na forum Parlamentu Europejskiego. Po przedstawieniu przez Donalda Tuska priorytetów polskiej prezydencji zabrał głos jeden z czołowych intelektualistów od Ziobry - Patryk Jaki.
       


     Nie będę komentował jego poglądów, bo poglądy są jak dupa. Każdy ma swoją.

        Swe wystąpienie kierował w stronę naszego premiera, jednak oskarżał UE. Oto przykład - zarzucając Tuskowi hipokryzję powiedział tak:

     "Mówi o bezpieczeństwie i obronie granic z migracją, a realizuje z wami Pakt Migracyjny"

     Jednym słowem, na forum unijnym atakował swego premiera za to, że ten realizuje ustalenia Europejskie i wywiązuje się z unijnych umów!

     Wygląda to tak, jakby zaproszony w odwiedziny do znajomych, oskarżał przed panią domu jej męża, że jest jej wierny i nie chce jej zdradzać.

     W ten sposób postępować może tylko człowiek - jak to przewidział Einstein - nieograniczenie głupi.


      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




piątek, 3 stycznia 2025

CO NAM ZOSTAŁO .....


GDAŃSK  -  Rok XIII  -  Nr 1 (1446)







2025



      Witam w Nowym Roku!


     Od „sylwestra” minęłą już wystarczającailość godzin, by pokusić się o próbę podsumowania na trzeźwo słusznie mininego roku.

     Nie wiem, czy sformułowanie „słusznie miniony” jest tu na miejscu. Nikt nie miał wątpliwości co do sensowności tego stwierdzenia w stosunku do byłego ustroju. Ja jednak mimo wszystkich wątpliwości będę nadal mówił o ”słusznie minionym roku”. Przecież kończył się jego „okres przydatności do spożycia”, a wolałbym aby nie używać w tym przypadku „nowej, świeckiej traducji – reasumpcji”.A więc odchodzi – już nic nam nie zrobi. Więc śmiało możemy dokonać analizy – jaki był naprawdę. Wszystko co teraz napiszę to będą moje subiektywne oceny, skrzywione przez mocno emocjonalne przeżycia. Możecie się więc ze mną nie zgadzać – zauważyłem bowiem, że ja też czasami się ze sobą nie zgadzam. Zacznę od najbliższego podwórka (potem krąg poddawany analizie będę stobniowo rozszerzał).

     Na pewno zauważyliście „zastój” na moim blogu. Faktycznie, wiele było powodów (powodzików?) do tego, że mój ostatni felieton ukazał się 1‑IX‑2024 roku. Jednak wydarzeniem nr 1 na blogu będzie nagłe zniknięcie mojego przyjaciele i współautora – Piotra. Ostatni jego materiał ukazał się na blogu 10‑04‑2023 roku. Później na messengerze 11‑06‑2023 Piotr zamieścił tę oto fotografię.



     W podpisie obiecał, że niezadługo się uaktywni. Widocznie jednak Opatrzność miała wobec Niego inne plany.

     Jednak w sylwestra z jego konta internetowego zostały wysłane życzenia noworoczne. Niestety, bez żadnego z jego strony komentarza czy podpisu.

     Teraz wspominając stary, 2024 rok zawsze jako pierwsze wspomnienie pojawi mi się właśnie Piotr.

     Poszerzam nieco krąg wspomnień i trafiam na nasze rodzinne problemy. Oboje z żoną od lat zmagamy się z różnymi chorobami. Tak ma chyba większość ludzi z mojej półki. Nic nie boli? Znaczy nie żyjesz. Jednak pod tym względem rok 2024 zapisał się dosyć łaskawie. Udało nam się trochę okiełznać te plagi, którymi Opatrzność w swej wielkiej miłości raczyła na nas zesłać.

     Niestety, im bardziej rozszerzam badawczy krąg, tym bardziej pesymistycznie to wygląda. Na scenie politycznej rozgrywa się farsa – jakby z kiepskiego, przedwojennego filmu kryminalnego, opisującego sytuację w San Escobar.

     Mamy oto jakiegoś małego kacyka, który ma ambicje zostać capo di tutti capi. Do osiągięcia tego celu potrzebna jest albo armia podejrzanych typów, słuchająca tylko jego albo poparcie dużej części (tej głupszej) społeczeństwa.

     No cóż,na armię chwilowo go jeszcze nie stać – trzeba więc szukać poparcia w elektoracie. Nasz mały kacyk – dla łatwiejszej percepcji, nazwimy go np. Jarkacz – jest w wieku już mocno dojżałym, pamięta więc doskonale stare, sprawdzone, komunistyczne metody i czerpie z nich pełną garścią.

     Najpierw więc trzeba podzielić społeczeństwo na dwie przeciwne frakcje, potem tej potencjalnie dostępniejsze do wciskania kitu przedstawić tą drugą jako wroga Ojczyzny. Co prawda musiano dokonać kilku korekt słownych – zamiast „krwawych kapitalistów” pojawili się „post-komuniści” bez genu polskości. Pojęcia takie jak „patriotyzm” czy „uczciwość” zaanektowali tylko dla swojej grupy. Nie próbowali nawet tłumaczyć się ze swoich grzechów, rozgrzeszając się „sprytnie” w ten sposób, że zapiaywali je wszystkie na konto przeciwników. To miało służyć nie tylko przeniesieniu winy, ale i ułatwić swojemu ludowi (który jako małolotny miewał kłopoty w kontaktach z mediami. Teraz wystarczy przypomnieć swoje ostatnie draństwa i przweadresować je na adwersarzy.

     Tymczasem gołym okiem widać i gołym uchem słychać – prokuratura dobiera się do któregoś z bandyckich tyłków, kierunek Węgry, do Orbana kacyka pod wpływem Putina, wroga UE.

     Taki był ten 2024 rok. Był, skończył się – ale tylko kalendarzowo. Odszedł sobie w spokoju (chyba nawet słyszałem cichy chichot istorii), zostawiając nam swoje problemy, nawet jeszcze bardziej poplątane.

     Kochani, siedzący na tronie Nowy Rok 2025 niczego za nas nie zrobi. Te stajnie Augiasza musimy wyczyścić sami. Podczas tych prac porządkowych ponadto musimy zachować czujniść, by nie naryszyć, rozszczelnić jakiejś „puszki z Pandorą”.

     PS Niektórzy zapewne zauważą różnicę w numeracji wpisów. Jest duży rozziew między numerem tej notki, a numerem poprzedniej.
To, że z numeracją jest cośnie tak - wiedziałem od dawna, jednak nigdy nie miałem dozyć czasu (może jednak chęci?) by tym problemem się zająć.
Teraz czasu trochę miałem, dodatkowo zmieniał się numer roku, więc uznałem że to dobra okazja by ten feler naprawić.

      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




niedziela, 1 września 2024

JAK BÓG CHCE KOGOŚ UKARAĆ.....


GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XII  -  Nr 84 (1384)







….to mu najpierw rozum odbiera



     To jest ulubiona sentencja mojej śp. Babci. Urodziła się w USA na przełomie wieków – do Polski wróciła na przełomie historii, gdy Polska po prawie dwóch wiekach w wyniku I WŚ odzyskała niepodległość. Zmarła na początku innej wojny – Polsko-Jaruzelskiej. Swoje więc przeżyla, wiele widziala, więc chyba trzeba z uwagą podchodzić do jej przysłów.


     Gdyby dożyła dzisiejszych czasów mogłaby osobiście przekonać się, ile jest prawdy w jej powiedzeniu. Dostrzegła by, że środowiska prawicowe sw większości są już dotknięte tą karą bożą - czyli głupotą. Przykładów jest cała masa. Jest ich tak dużo, że nie jestem w stanie wymienić coćby 1/10 z nich. Dlatego ograniczę się do kilku spektakularnych przykładów.



     Powiedział to zupełnie dobrowolnie. Nikt nie musiał go torturować salcesonem, nie było też żadnych innych nacisków. On po prostu odczuwał wielką potrzebę pochwalenia się przed wyborcami swoim oddaniem dla partii. Dużą część mego życia spędziłem w czasach nazywanych „słusznie minionymi” i ani razu nie spotkałem się z takimi dowodami miłości do „partii matki”, czyli PZPR.



     To wprowadzanie „reżimu” polega na ściganiu złodziei w środowisku, które „przez ostatnie osiem lat” rządziło Polską. Niestety, ekipa Tuska posiłkując się „bodnarowcami” nijak nie chce zrozumieć, że jeżeli były nawet jakieś kradzieże mienia państwowego, to odbywały się one zgodnie z procedurami ustanowionymi przez Kaczyńskiego et consortes.

     I jak przystało na „wielkiego” wodza, prezes musiał wyjaśnić swemu wiernemu ludowi co się stało.

     Decyzja jest skandaliczna i warto powiedzieć o niej kilka słów. Jakie są motywy tego całego działania Platformy Obywatelskiej. Można je bez trudu odtworzyć. W tej chwili można już powiedzieć o pewnej zmianie nastrojów społecznych i to nie jest zmiana korzystna dla obecnej władzy. Niebezpieczeństwo przegranej w razie prowadzenia normalnych procedur wyborczych, na zasadach równości, jest bardzo poważne.



     Nie będę tu komentował tej wypowiedzi. Wszyscy pisowcy broniąc swych racji nie próbują wykazywać swej niewinności lecz od razu atakują adwersarzy, przypisując im wszystkie swoje grzechy.

     Zostawiam więc obecną opozycję w swym durnym przekonaniu o swym męczęstwie, chyląc jednocześnie czoło nad mądrością mojej Babci.


<


      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




piątek, 2 sierpnia 2024

POWSTANIE WARSZAWSKIE


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 83 (1383)







MARTYROLOGIA I POLITYKA



     Dla blogowych autorów i komentatorów trwają teraz prawdziwe żniwa. W polityce temperatura debaty publicznej bliska jest wrzenia. To, że nie doszło jeszcze do rozerwania kotła zawdzięczamy zaworowi bezpieczeństwa w postaci Igrzysk Olimpijskich. Przykładem znamiennym jest nieoceniona Iga Świątek.


     Polityczni zadymiarze (czyli prawdziwi patrioci), odpuścili trochę by wyżywać się na przegranej naszej tenisistki w walce o finał.

     Inni, bardziej „dojrzali” Wolacy, wyżywają się na obchodach 80-tej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

     Na temat PW, mam swoje zdanie i nawet się z nim zgadzam. Otóż, o ile warszawska (i nie tylko) młodzież, przelewająca swą krew na barykadach budzi we mnie podziw i szacunek, o tyle dowództwo AK powinno być uczciwie osądzone. Pisząc „uczciwie” mam na myśli sąd, który odsunie na bok wszelkie argumenty pachnące „patriotyzmem”.

     O „patriotyzmie” mogą do woli pisać poeci. Jednak dowództwo wojskowe, planując jakąkolwiek bitwę, a bitwę partyzancką szczególnie, ze swego słownictwa usunąć słowo „patriotyzm”. Wojsko o tym doskonale wie i ma nawet zamiennik „patriotyzmu”. Jest to słowo „morale”. Podstawą jednak planowania akcji bojowej jest znajomość arytmetyki, geografii, mechaniki czy meteorologii. Na wiadomościach z tych dziedzin można budować plany tak ważnych akcji jak powstanie w mieście.

     Słowa o patriotyzmie bardzo przydatne są jedynie nad mogiłami naiwnych bohaterów czy przy okazji rocznic. Jednak i wtedy powinny być one neutralne światopoglądowo. Wykorzystywanie ich w takich przypadkach do doraźnych celów politycznych jest po prostu chamstwem.

     Poniżej przedstawiam próbkę takiego chamstwa. Myślę, że nie ma co ogłaszać konkursu pt. „Kto to powiedział?”.

     Dziś musimy spojrzeć także na to, co Powstanie Warszawskie oznacza w dzisiejszej rzeczywistości. Ale nie spojrzeć poprzez pełne hipokryzji przemówienia ludzi, którzy dzisiaj dążą do tego, by pozbawić nas wolności, a z czasem — to jest zapisane w projektach nowych traktatów europejskich — także i niepodległości. I zmienić nas w teren zamieszkiwany przez Polaków, ale zarządzany z zewnątrz.

     Wszelkie podobieństwo poniższego zdjęcia do kogokolwiek jest całkowicie przypadkowe i nic nie znaczące.





      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




poniedziałek, 17 czerwca 2024

KONSERWATYZM – TRADYCJA I POSTĘP, CZY GŁUPOTA I ZACOFANIE


GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XII -  Nr 82 (1382)







MIŁOŚĆ REGLAMENTOWANA



     W kampanii wyborczej do Sejmy RP wśród różnych programów opozycji wobec pisu mocno akcentowana była ustawa o związkach partnerskich. Zapowiadano ostateczne uregulowanie tego tematu.


     Wygrane wybory i …...... pojawiają się schody. Chody te mają twarz Kosiniaka i Hołowni.

     Kosiniak chowa się za tradycyjnym konserwatyzmem środowiska PSL-u w obszarze obyczajności. Jednak tak na moje oko, „konserwatyzm” ten skupia się na reglamentacji miłości. Nie zwraca uwagi na fakt, że wszyscy ludzie mają prawo do uczuć, do wyboru swojej drogi życiowej. Drogę tą wyznacza zacofany kołtun naszych „prawdziwych Polaków i patriotów”.

     Nie odmawiam Kosiniakowi prawa do posiadania własnych poglądów. Wręcz przeciwnie, poseł na sejm RP powinien mieć własne poglądy a nie kalkę poglądów szefa jego partii. Jednak musi on mieć świadomość, że Polska to nie tylko on (jak to widzi Kaczor), że żyją też ludzie, którzy maja nieco inny ogląd świata. Stanowiąc więc prawo powinien czynić to w duchu demokracji – czyli postępować zgodnie z wolą większości szanując jednak poglądy mniejszości.

     Nawet jeżeli przyjmiemy, że związki partnerskie (mówiąc skrótowo) to poglądy mniejszości, to nie ma żadnej wątpliwości by ta ustawa ograniczała w jakikolwiek sposób prawa pozostałych obywateli. Wiem, że wielu Polaków nie jest w stanie zaakceptować związków homoseksualnych – wynika to właśnie ze źle rozumianego nieoświeconego konserwatyzmu.

     Załóżmy, że Kosiniak-K. Nie lubi lodów, bo w dzieciństwie po lodach mocno chorował na anginę, i ten kompleks pozostał mu do dzisiaj. Jednak czy zgodzilibyśmy się na wniesienie przez PSL ustawy ograniczającej spożywanie lodów dopiero po ukończeniu 20 lat? Ja nie wymagam od Kosiniaka by porzucił żonę (chyba nie byłoby mu trudno to uczynić) i związał się z jakimś Kamyszem. Nie musi tego robić – ale są ludzie którzy kochają szczerą miłością partnera tej samej płci. Czy wobec nich Kosiniak chce stosować zasadę psa ogrodnika?

     Wszyscy przeciwnicy związków partnerskich powołują się na Art. 18. Konstytucji. Co on mówi?

     Art. 18
Zasada ochrony rodziny
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.

     „Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny” - co to oznacza? Według mnie, gdyby zamiast słowa „jako” istniałoby tam słowo „czyli”, sprawa byłaby jasna. Konstytucja jednoznacznie zdefiniowałaby małżeństwo. Jednak w postaci w jakiej występuje w konstytucji można domniemywać, że Konstytucja dopuszcza inne formy małżeństwa, jednak nie gwarantuje im takiej ochrony i opieki jak w przypadku związku kobiety i mężczyzny.

     Jednak co najważniejsze, ten zapis konstytucyjny nie zabrania istnienie innych form małżeństwa i nie zabrania udzielać im takich samych praw. Nigdzie bowiem w Konstytucji nie ma żadnego zapisu mówiącego wyraźnie - NIE!

     Wiem, że zaraz znajdzie się wielu przeciwników tego co piszę. Wiem nawet, że będą się oni podpierali orzecznictwem Sądu Najwyższego i Trybunału Konstytucyjnego. Ale wybaczcie, niezależnie od tego kto dokonuje wykładni art. 18 Konstytucji, musi się to odbywać w środowisku zdrowego rozsądki i logiki. Najwyższy trybunał wydający orzeczenie nielogiczne i oddalone o lata świetlne od zdrowego rozsądku traci u mnie szacunek. Przecież wiadomo nie od dziś, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A jeżeli te punkty siedzenia były przygotowane przez Zero-Ziobrę, to nie ma się co dziwić, że w tych trybunałach punkt widzenia posiada wielkiego zeza.

     Nie zapominajmy jednak o dużym wkładzie pana Hołowni. Od początku swej politycznej działalności miał parcie na szkło. Jako były dziennikarz wie, że nie jest ważne co piszą, ważne by pisali i nazwiska nie przekręcali. Jako nowy byt w polityce szuka swego miejsca. Po lewej stronie sceny politycznej, czyli na lewicy jest więcej wodzów niż Indian. Po prawej stronie – Scylla i Charybda, czyli faszyści i obłąkani spod znaku Kaczego kupra. Strach się bać!

     Pozostaje więc „tak zwane” centrum. Tutaj też bytów jest nie mniej niż na lewicy, jednak są one bardziej wyrazistsze, przez to zostawiają mniej miejsca do zagospodarowania przez nowe „ambitne” postacie. Pozostaje więc lawirowanie pomiędzy różnymi kanonami ideologicznymi partii centrowych. Stąd to słynne Hołowniane zdanie - „Czy oni pójdą siedzieć, czy nie pójdą. Być może powinni pójść siedzieć, ale czy od tego będzie nam lepiej?

     Całe szczęście, że antypisowski elektorat „wynagrodził” tych „mężów stanu”. Trzecia Droga (Polska 2050 + PSL) uzyskały wspólnie 8,2% głosów przy 38,2% KO.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




sobota, 25 maja 2024

MASKI OPADŁY


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 81 (1381)







JAKI KACZOR JEST – KAŻDY WIDZI



     Dzień przesłuchania Ojca Chrzestnego Pismafii musiał zdrowo walnąć niektórych wyborców. Dzień ten bowiem pokazał, że w pisie nie tylko Czarnek jest chamem. Właściwie to należałoby się mocno zastanowić, kto z nich chamem nie jest.


     Już na początku swoją „wysokość” Liliputin zaznaczył sporym spóźnieniem. Zarzeczył tym samym swej „wielkości”, gdyż jak mówi przysłowie – „punktualność jest grzecznością królów”. Z tego wyraźnie widać, że Kaczor ani królem nie jest, ani w jego charakterze nie ma miejsca na grzeczność – czyli jest zwykłym chamem.

     Potwierdził to później gdy przewodniczący ogłosił pięcio-minutową przerwę, nasz „łaskawca” raczył pojawić się po 40 minutach, bez żadnego wyjhaśnienia. Potem nazwał niezależne media „hitlerowskimi”. Nie chce mi się wyliczać wszystkich chamskich wyskoków prezesa mafii pisowskiej. Dodam tylko, że dzielnie mu sekundował kolejny cham – Czarnek. Aż strach pomyśleć, co byłoby z naszymi dziećmi, gdyby dalej pełnił funkcję ministra oświaty.

     Jedno co może być pocieszające, to fakt, że teraz natężenie chamstwa wznosi się na niebptyczne wysokości. Jakiś czas temu, w pisie chamstwo nie miało takiego natężenia. Od czasu do czasu dawali upust swej złości i złośliwości. Dzisiaj chamstwo leje się non stop. Jest to oczywistym znakiem, że poczuli swąd palonych gaci i strach zajrzał im prosto w oczy.

     Wiedzą, że ich dni są policzone i w chamstwie i kłamstwie widzą jedyną obronę.

      

       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




środa, 1 maja 2024

GDY WIEJE WIATR HISTORII


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 80 (1380)







GDY HULA WIATR HISTERII



    
Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom

Autor: Konstanty Ildefons Gałczyński


     Nasze pętaki na sam dźwięk słów „Unia Europejska” naprawdę trzęsą portkami. Straszą wyborców utratą suwerenności, a nawet niepodległości. Największym zagrożeniem dla nich jest utrata niepodległości bez żadnej wojny.

     Gdy odłączymy się od wspólnoty europejskiej a „Trampek” zlikwiduje NATO – wtedy będziemy w swoim żywiole! Będziemy walczyć z Putinem niczym powstańcy warszawscy. Staniemy się znowu wzorem bohaterstwa i głupoty, a w kalendarzu pojawi się nowe święto upamiętniające nie wiadomo którą już porażkę.

     Natomiast tworząc z innymi państwami Europejską Konfederację, może i będziemy jeździli lepszymi samochodami, może i podniesie nam się stopa życiowa – ale cóż z tego, nie będziemy mieli czego opłakiwać. Żyjące obecnie młode pokolenie może i będzie pierwszym pokoleniem nie znającym koszmaru wojny.

     Ale to się nie może stać. Najmądrzejszy człowiek świata, nasi katoliccy obrońcy (przy pomocy „bejsbola”) wiary – nie będą mieli po co żyć. Normalny człowiek do życia potrzebuje tlenu i wody – a oni potrzebują wroga. Obojętnie jakiego, każdy z normalnych ludzi będzie wedle potrzeby „wrogiem Ojczyzny”, wrogiem „wiary ojców naszych”. W najgorszym przypadku może zostać wrogiem Legii Warszawa. Przecież nie wróg jest ważny, ale walka z n im.

     Hrabia Aleksander Ignacy Wielopolski (1803–1877) powiedział: „Dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic„.

     Oznacza to, że nie potrafimy i nie chcemy działać wspólnie. Nie znosimy przestrzegania żadnych regulaminów (patrz, katastrofa smoleńska) nawet przez siebie napisanych, a cóż dopiero regulaminów stworzonych przez „obce” organizacje. Natomiast darzymy wielką estymą „wrodzone umiłowanie wolności” najgłębiej wyrażone w instytucji VETA.

     W próbie wyrzucenia veta z traktatów unijnych Kaczyński dostrzegł zamach na Polskę, gdyż praca zespołowa jest mu obca. Liczy się tyko "co je moje to je moje".



       

      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




czwartek, 25 kwietnia 2024

WYBORY, WYBORY …...


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 79 (1379)







I PO WYBORACH, I PRZED WYBORAMI.



     Witam serdecznie tych czytelników, którzy jeszcze mnie nie zapomnieli. Oczywiście, jak zawsze witam „debiutantów”, licząc na ich komentarze i wnikliwą ocenę.


     Po tym powitaniu, czuję się zobowiązany do wyjaśnienia mojej absencji – ostatni post mojego autorstwa nosi datę -10.02.2024. Otóż głównym powodem tej absencji była awaria komputera. Próbował ratować mnie szwagier, podsyłając swego nieużywanego „laptoka”. No tak, ale szwagier mieszka w Norwegii i siłą rzeczy „laptok” był skonfigurowany na norweską modłę. Jeżeli się zauważy, że ja do stukania w klawiaturę używam trzech, góra czterech palców – to jasne stanie się dlaczego spod klawiatury tego „norwega” nie wyszedł żaden post.

     W końcu przeszukałem wszystkie moje kieszenie i wszystkie torebki żony i stałem się właścicielem nowego kompa. Jednak ja tak mam, że nie może mi być za dobrze – komputer to sprzęt „polisingowy”, a sprzedawca sprawdził go pod względem sprzętowym i oprogramowaniem systemowym, jednak oprogramowanie użytkowe (np. pakiety Office) potraktował jedynie antywirusem – okazało się, że komputer wymaga czyszczenia z niepotrzebnych plików, adresów itp. oraz solidnej defragmentacji dysku. Defragmentacja trwała prawie 24 godz. Na szczęście dzisiaj już mogę siadać i pisać.

     Początkowo czułem wielką frustrację – tyle i tak ważnych rzeczy dzieje się wokół, a ja czuję się jak zakneblowany. Ale z każdym dniem frustracja była coraz mniejsza. Dotarło do mnie, że przecież żyję w Polsce, kraju „patridiotów” i tylko modlić się, by siły w palcach wystarczyło do opisania wszystkich debilizmów polityków z „górnej półki”. Tak więc porzuciłem zamiar nadrabiania zaległości, czyli „cofania się do tyłu” i wracając na „ŁAMY” skupić się na aktualiach.

     Dzisiaj w sejmie minister Sikorski wygłosił expose dotyczące polityki zagranicznej Polski. „Zaszczycił” je „prezydęt wraz ze wszystkimi swymi prerogatywami”. Jak zwykle nie zrozumiał niczego – i jak rasowy pisowiec, który nie wie jak dokopać przeciwnikowi, wszystkimi swoimi błędami i przekrętami obciążył min. Sikorskiego.


     Drodzy czytelnicy, wybaczcie „starszemu panu”, że na tym zakończy swój blogowy „come back”. Po długiej przerwie w waleniu w klawiaturę, moje dyżurne cztery palce dają mi znać, że mają dosyć. Ponadto lekarz zabronił mi zbytnich emocji. Na pewno już niedługo powrócę do standardowej formy psychicznej jak i fizycznej.

     A wiem na pewno, że ci z „gównej półki” nie ustaną w dostarczaniu mi tematu do felietonów.



      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




sobota, 10 lutego 2024

TRZY PLEMIONA

 
GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 78 (1378)







OSIOŁKOWI W ŻŁOBY DANO…*



     W ostatnich tygodniach tyle się dzieje w naszej Najjaśniejszej, że każdy myślący rodak ma prawo czuć się postawiony w sytuacji powyższego osiołka.


     Najgorsze jest jednak to, że nie zdarzyło się nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Wszystko już było – idiota nadal jest idiotą, cham pozostaje chamem, lizus-dupowłaz nadal próbuje znaleźć jakiś wygodny kącik w dupie krasnala satrapy, Suski pozostaje suskim, Maląg malągiem….. Czyli jak mówiłem – wszystko już było, teraz jest tylko jeszcze bardziej.

     W tym całym kotle kręcą się dwa plemiona – pierwsze to to opisane powyżej. Drugie to tzw. normalsi. Widzę się w tym drugim.

     Trzecie plemię stoi daleko od tego kotła – i to wcale nie z powodu przezorności (a nuż coś wykipi i można zostać poparzonym). Oni po prostu nic nie rozumieją z tego co w tym kotle się dzieje. Jeżeli nawet czasami też się zakręcą, to raczej na wzór „Wesela” - Niech na całym świecie wojna, Byle polska wieś zaciszna, Byle polska wieś spokojna .

     Widać wyraźnie, że dopadła nas chyba klątwa – obyś żył w ciekawych czasach. Żyjemy więc mimo wszystko i próbujemy z tego życia wyłuskać choć trochę sensu. Niestety z tym sensen jest jak z prawdą. Jedni mówią, że prawda leży po lewej stronie, inni że po prawej – a tak naprawdę wszyscy uważają, że z prawdą jest jak z dupą – każdy ma swoją.

     Czy z tego chaosu może zrodzić się coś sensownego? Podobno udało się to jedynie Bogu. Lecz z tym bogiem to jak z prawdą – każdy ma swojego.

     Nagle niespodziewanie dotknęło mnie coś, co dało jakąś nadzieję. Pokazał, że istnieje świat normalny, bez walk plemiennych, gdzie ludzie pozostali jeszcze ludźmi.

     Muszę tu podzielić się z Wami fragmentem mojego prywatnego życia. Otóż żona choruje na cukrzycę, ma problemy z kręgosłupem, regularnie musi stawiać się do kontroli u kardiologa, powinna codziennie odbywać średnie spacerki…… To powinno wystarczyć by naświetlić tło tego dziwnego zdarzenie.

     Wracamy więc z żoną z pobliskiego sklepu z zakupami. Ja w jednej ręce niosę siatki, druga służy żonie tak na wszelki wypadek. Jednak dzień ten musiał być wyjątkowo wredny, gdyż jakieś niecałe dwieście metrów do domu żona musi odpocząć. Przysiadła więc na ławeczce przy trzepaku, nabiera sił. Po pewnym czasie próbuje wstać. Nie idzie to najlepiej – i dopiero teraz słyszymy, że ktoś do nas mówi. Był to młody chłopak, nieco starszy od mojego najstarszego wnuka. Pyta, czy mógłby w czymś pomóc. Dziękujemy grzecznie - te parę kroków do domu już damy radę.

     - Ależ nie ma sprawy, też idę w tym samym kierunku. - Na prawdę nie potrzeba. - To może Niech pan niesie siatki, a ja podprowadzę żonę.

     Potem zaproponował, że może jedną siatkę też bez problemu przejąć. I tak sobie rozmawiając dotarliśmy do domu. Wtedy to wydarzyło się coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Otóż ten sympatyczny młody człowiek prosi mnie, bym zapisał sobie jego numer telefonu, gdyż mieszka w pobliżu i gdyby była taka potrzeba, śmiało możemy prosić go o pomoc.

     Panie Bartoszu, jeszcze raz serdecznie dziękuję. Na pewno nie raz skorzystam z tego numeru – nie dla tego, by musiał mi Pan w czymś pomagać (choć to nie wykluczone), lecz by porozmawiać z CZŁOWIEKIEM.

     Natychmiast w głowie skonfrontowałem postawę Bartosza, z postawą „ludzi” ze świata walk plemiennych.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




środa, 24 stycznia 2024

ANŻEJ ŁASKAWY

 
GDAŃSK  -  Rok XII -  Nr 77 (1377)







PRZESTĘPCY NA WOLNOŚCI



     No i stało się – Duda przyznał się, że pierwsze ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika było nieskuteczne. Dlatego też musiał ponownie ich ułaskawić. Jak przystało na tchórza, przy podejmowaniu tej decyzji schował się za wątłymi plecami żon obu przestępców.




     Wiem jak będzie odpowiadał na ewentualne zarzuty skierowane pod adresem swego pokrętnego postępowania – „to wszystko mieści się w prerogatywach prezydenckich”. Tylko, że są dwie kategorie prerogatyw – rzeczywiste i urojone. Ponadto do korzystania z prerogatyw potrzebne są kompetencje urzędnicze (prezydent jest najwyższym urzędnikiem Najjaśniejszej RP), takie jak uczciwość, rozsądek, znajomość przepisów prawnych itp..

     Gdy tych kompetencji brak, otrzymujemy takie równanie:

     PREROGATYWY – KOMPETENCJE = BURDEL NA KÓŁKACH

     Przykłady na to, że ten przybytek już na Wiejskiej funkcjonuje mamy bez liku. Np. - prezydent oświadcza, że dla ratowania przed chłodem żon, ułaskawi ich mężów. Po krótkiej chwili „vice-prezydent” Mastalerek poprawia swego szefa mówiąc, że tego nie zrobi. Po pewnym znowu czasie jakaś pani „minister” od Dudy próbuje nam wmówić, że słyszeliśmy zupełnie co innego niż usłyszeliśmy.

     Pamiętać należy również, że swoje urzędowanie Duda rozpoczął od złamania konstytucji, nie odbierając przysięgi od prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Wygląda na to, że tak samo skończy swe urzędowanie – nie odbierze przysięgi od prawidłowo wybranych członków Państwowej Komisji Wyborczej.

     Brak kompetencji próbuje zamaskować czymś, co w jego mniemaniu jest grą aktorską, a w rzeczywistości ogranicza się do strojenia głupich min, przerywanych baaaardzo długimi pauzami. Może to by było nawet śmieszne, gdyby nie dotyczyło ważnego polityka, a nie ma nic bardziej żałosnego niż śmieszny polityk. Taki polityk jest również niebezpieczny dla własnego kraju. Bowiem z takim ego, Dudzie może przyjść do głowy pomysł zaprezentowany przez byłego szefa policji. A ponieważ do zadań prezydenckich należą również wizyty u innych głów państw …….. Aż strach się bać!!

     W sumie może nawet bym polubił naszego Anżejka, gdyby tylko zaszył się gdzieś na Nowogrodzkiej. Stamtąd TV Re.. mogłaby transmitować program kulturalny „Teatr Jednego Aktora”. Również i całe to pisowskie towarzystwo mogłoby się tam zabarykadować, razem ze swoim „twardym elektoratem”. Przynajmniej mniej świrusów chodziłoby po naszych ulicach.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.