
Odcinek 73 - czyli coś jednak Polaka potrafi zaskoczyć
Potrzebowałem proste, niedrogie szafy ubraniowe. Podświadomość ukształtowana reklamami natychmiast mi podpowiedziała - IKEA.
No więc skoro świt, niewiele przed godziną dziewiątą siadam z żoną do samochodu i w drogę. Zajechaliśmy bez problemu, nawet miejsca parkingowe mogliśmy sobie wybrać.
Wchodzimy do środka i ........ strach!!! Strach wielki, bowiem raz już kupowałem coś w tym markecie i miałem przemożne przekonanie, że gdzieś za parę lat, znajdą moje zasuszone zwłoki w jakimś kącie ekspozycji. W sklepach IKEI nie ma tego porządku jaki jest np. w BIEDRONCE. W BIEDRONCE wchodzisz i idziesz PROSTO do końca alejki, zawracasz w drugą i znowu PROSTO. W IKEI nigdy nie idziesz prosto. Ekspozycje mebli i ścieżki są chyba bardziej zawiłe niż w Labiryncie autorstwa Dedala na Krecie.
Tym razem więc nie idę na ślepo, lecz pytam - gdzie znajdę szafy ubraniowe? Dodać muszę, że stoimy przed ruchomymi schodami prowadzącymi na piętro. Miła panienka odpowiada, że właśnie tymi schodami na piętro, potem w lewo i poprzez dział dziecięcy dojdę do garderoby. "Wsiadam" więc na ruchome schody i jestem na piętrze. Skręcam w lewo i szukam działu dziecięcego. Gdzieś tu musi być, ale wokoło same ścianki. Nigdzie śladu przejścia. Tym razem pytanie do ochroniarza - wskazuje niezauważoną przeze mnie szczelinę. Jest! To jest dział dziecięcy! Jeszcze tylko chwila błądzenia i widzę upragnione szafy.
Wybór zaiste duży. Od szaf za 150 zł po meble za 1500 zł. Ja znajduję to co mnie interesuje - nawet w przystępnej cenie ~200 zeta. Pobieram więc ze stojaka druczek zamówienia i "legendarny" ołówek z IKEI. Spisuję co trzeba i kieruję się do wyjścia.
W miarę szybko wróciłem po własnych śladach .... No tak, w IKEI nic nie może być prosto! Schody ruchome nadal czynne, ale tylko w górę! Szukam takich samych lecz jadących w dół. Nie ma! Są zwykłe betonowe schody.
No dobrze, zejdę - to mi dobrze zrobi na tuszę. Łatwo powiedzieć, schody zamknięte! Wejście przegrodzone mocną taśmą. Niby można się schylić pod nią. Ale jak tam jakiś remont i przechodzenie pod taśmą grozi śmiercią lub kalectwem? Parę osób też bezradnie się rozgląda, ale nikt nie próbuje się schylać. Więc znowu szukanie kogoś z obsługi.
Jest, strażnik. Indagowany przez nas odpowiada, że schody są czynne od godz. 10:00 !
W tym momencie wyglądałem chyba jak żona Lota. Jednak nie dane mi było długo zastanawiać się nad rozwiązaniem tej zagadki, gdyż była godz. 9:58. Za chwilę schody były już "czynne".
Potem trochę szukałem kas, ale nie robiło to już na mnie żadnego wrażenie. Wrażenie - i to pozytywne zrobił na mnie bar na parterze. W automacie zapłaciłem za frytki (2 zł). Obok stoliki, gdzie można usiąść oraz znowu jakieś automaty. Zaciekawiony podchodzę i sprawdzam - keczup, cola, 7up, mrożona herbata - wszystko za darmo i do woli.
Po powrocie do domu postanawiam jednak rozwiązać zagadkę "nieczynnych" schodów. W internecie znajduję informację, że sklep IKEA czynny jest od godz. ..........., tak, od godz. 10:00! Co więc ja robiłem ponad pół godziny w "zamkniętym" sklepie? Bo "nieczynne schody" były tylko fragmentem "nieczynnego" sklepu! Otóż na piętrze tego sklepu, pośród różnych ekspozycji mieści się też restauracja. I ona to jest czynna od godz. 9:00. Tak więc drzwi do sklepu muszą być otwarte, schody ruchome wiozące nas do restauracji muszą być ruchome. Niby więc i zagadkę rozwiązałem.
Jednak co ma robić klient, który o 9:00 wpadnie na śniadaniową kanapkę i już o 9 :15 śpieszy do pracy? Ma tylko jedno wyjście - próbować zbiec w dół po schodach jadących do góry.

Jest jednak nadzieja, że to się zmieni. Kiedyś mówiono, że wszystko jest możliwe, tylko zapłacić kartą w Biedronce - nie. Teraz ja powiem - między godz. 9:00 a 10:00 możliwe jest wejście na piętro IKEI, ale zejście już jest NIEMOŻLIWE.
O, to my też mieliśmy swój debiut w Ikei i to niedawno, bo niecałe 2 tyg. temu. Schodów ruchomych nie było, nie mieliśmy ochoty na zwiedzanie, ale dane nam to było, tyle że od razu byliśmy nastawieni na napadanie obsługi. Wiedzieliśmy dokładnie co kupić, aczkolwiek firma niekoniecznie wiedziała jak ma to nam sprzedać. Ostatecznie latałem z nóżkami do krzesełka, bo miały nie taki kolor plastików, ale udało się dopasować. Generalnie okazało się, że tam są strzałki na podłodze i jak idziesz za nimi, to gdzieś wyjdziesz, z tego co nam powiedziano, zawsze będzie to przy kasach. Generalnie, poza tym, że nieco nas zwiodły dwa centra handlowe obok siebie to obyło się bez zbędnych komplikacji i zwłoki. No, ale my mamy zwyczaj absolutnie ignorować wszystko poza celem zakupów. :)
OdpowiedzUsuńCo do tego zwabiania w pułapkę i ograniczania wolności, to nie wiem czy to się nie kwalifikuje do ścigania z urzędu? :D :D :D
Ikea w swoich reklamach radośnie obwieszcza, że daje Ci dodatkową godzinę na obejrzenie wszystkich interesujących ofert. Możesz przyjechać na godz. 10:00, ale jak się trochę spieszysz, a nie jesteś dokładnie pewien jaki kolor ma mieć biurko - to na zastanawianie oni dają Ci dodatkową godzinę!!! Jeżeli uwiniesz się prędzej - restauracja już na Ciebie czeka!
UsuńJak widać wszystko zależy od punktu siedzenia!
Marudzisz Leszku. Było chodzić "po strzałkach", spacery bowiem są zdrowe. Przy okazji obejrzeć inne produkty. Może by się coś jeszcze do domu przydało (taki jest cel tych labiryntów w IKEI)? A i schody do tego czasu były by czynne.
OdpowiedzUsuńJuż nie pamiętasz jaki na szafę trzeba było miesiącami potwierdzać (codziennie) swoja obecność na liście "komitetu kolejkowego"? W dniu dostawy zaś być pod sklepem od bladego świtu lub nawet całą noc? W dodatku z własnym prowiantem i termosem?
Od tergo dobrostanu obecnie to się już całkiem ludziom w głowach poprzewracało.:-))))))))
Pomyślności.
Masz rację Ikkeo, sorry Ikko!
UsuńSam byłem wniebowzięty, gdy bez kolejki udało mi się kupić w Starogardzie Gdańskim (ok. 60 km od domu) kupić uszkodzoną (sic!) pralkę automatyczną całkiem bez kolejki i oczekiwania!!!
Uszkodzenie polegało na nieznacznym wgnieceniu obudowy z odpryskiem lakieru. Zabezpieczyłem "fachowo" w domu to miejsce i pralka służyła mi prawie 20 lat!!!
Leszku! Świetna notka! Czytałam z zainteresowaniem, bez tchu jak to się skończy! Podziwiam Twoją chęć rozwiązania zagadki, którą rozwiązałeś zaiste jak jakiś co najmniej Rutkowski. Czy szafa pasuje i w ogóle jest cacy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Dziękuję Cheroneo za Twój podziw. Chociaż jeżeli mogę o coś jeszcze prosić - to tylko nie Rutkowski!!!
UsuńOstatnio często bywałam w Ikei. Nie dla przyjemności - z konieczności urządzania nowego lokum. Przyszło mi tam po trzykroć spędzić kilka godzin. Jak zwykle gubiłam sie w tych strzałkach oraz patrzyłam z podziwem jak T., mąż znaczy umie się poruszać na skróty, prosto do celu i na dodatek do niego nieomylnie dociera. Czekaliśmy mnóstwo czasu w kilku kolejkach (zamówić kuchnię, zapłacić, zamówić transport, zamówić montaż - każda czynność wymagała osobnego czekania). W pewnym momencie mój pełny pęcherz zmusi mnie do szukania toalety. Jessssso! Wracanie z przybytku po odwróconych strzałkach kosztowało mnie sporo nerwów;-)))
OdpowiedzUsuńZauważyłem jeszcze jedną cechę tego sklepu. Sprzyja on nawiązywaniu znajomości i zacieśnianiu więzów międzyludzkich. Podczas próby znalezienia kas widziałem jak pojedynczy klienci zbijają się w grupki, licząc na to, że ten drugi zna drogę do kasy!
UsuńA na to nie zwróciłam uwagi;-)))) Męczy mnie Ikea ogromnie przez spacerowiczów i wszędobylskie dzieci puszczane samopas. Nie, żebym dzieci nie lubiła, ale rozwrzeszczane, ciągle wpadające pod nogi mnie wkurzają. Może dlatego, że do sklepu przychodzę na zakupy, a nie na wycieczkę i dla zabicia czasu.
UsuńNo rzeczywiście jest tam istny labirynt i to bez okien, coby można było się kierować "na słońce". Ale w końcu do sklepu nie idzie się na siku, czy żeby pojeździć schodami. :) A po zakupach, nagroda. Wynika z planu, że wszystkie drogi prowadzą do ...knajpy. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń"Wynika z planu, że wszystkie drogi prowadzą do ...knajpy. :)"
UsuńZupełnie jak w życiu!
W czasach minionych po zamknięciu knajpy droga prowadziła czasem jeszcze na tzw. "metę"
UsuńTo akurat znam z opowieści tylko bom za młody był na takie przeżycia . :-))
Nightgale - powiem tylko, że te opowieści są jak najbardziej prawdziwe. W mojej okolicy chodziło się do "babci".
Usuń"Wybór zaiste duży. Od szaf za 150 zł po meble za 1500 zł. Ja znajduję to co mnie interesuje - nawet w przystępnej cenie ~200 zeta."
OdpowiedzUsuńI oto chodzi.
A reszta to "wina" speców od "psychologi społecznej" którzy tak urządzili sklep,porozstawiali bramki przeszkody,by "klient" musiał ale to musiał zobaczyć wszystko,przechodząc przez całość "sklepu"
Nawet "zabroniono' mu widoku za oknem,by się nie rozpraszał a i ułatwia to manipulacje światłem./gdybyś popatrzył do góry zobaczysz brzydki magazyn z widocznym sufitem i instalacja.Cos strasznego,Ale "ciecie światłem" wystarczy by klient nie poodnosił oczu do góry.
Ta manipulacja kupującym łącznie z umiejętnością ekspozycji i ustawienia towarów"na wysokości oczu" stosują wszystkie światowe supermarkety./a jakie chwyty stosują by"namówić" nasze dzieci' by wymusiły zakup na rodzicach.
Jak myślisz dlaczego stoiska z 'towarami podstawowymi"umieszczane są gdzieś na końcu "sklepu" a dlaczego na 50 kas uruchomione jest zazwyczaj kilka.Z oszczędności na personelu ?.Nie po to byś stojąc w kolejce,oglądnął jeszcze to co leży na regalach przy kasowych i....kupił.
Jak się to wie, nie da się już nas nabrać na "promocje" a nogi niosą do wybranych stoisk/które i tak po paru tygodniach zmienia lokalizacje/
Reszta opisanych tu "niedogodności" to już złe zarządzanie personelem i "wina "kierownictwa sklepu.
A i tak zrobili swoje Bo odwiedziłeś restauracje i dokonałeś zakupu.I oto chodzi I o to chodzi.
Życzę teraz, owocnego składania zakupionego sprzętu /nie każdemu się to udaje/
PS
Kto wie dlaczego IKEA "postawiła" na samodzielne składanie sprzętu.I ile przez to,zaoszczędziła na powierzchni magazynowej
Samodzielne składanie - to jeszcze brzmi logicznie.
UsuńJa zamówiłem sobie transport do domu, bo dwóch szaf do małej Kijanki nie zmieszczę. Zlecenie przyjęto i wskazano gdzie mogę znaleźć te szafy, Powinienem je zdjąć z regału i przywieźć na wózku do punktu "obsługi" klienta. Zapytałem się, czy pracownicy transportu nie mogą sami zamiast z wózka, od razu z regału załadować towaru na samochód?
Owszem, jeżeli sobie tego życzę, to mogą. Oczywiście - "życzyłem sobie". Życzenie przyjęto i wystawiono rachunek:
- załadunek z wózka na samochód + transport kilkanaście kilometrów - 50 zł
- zdjęcie z regału + transport kilkanaście metrów do samochodu - 44 zł.
A na podstawie załączonego planu i na zapytanie Twoje odpowiem
OdpowiedzUsuń" Jednak co ma robić klient, który o 9:00 wpadnie na śniadaniową kanapkę i już o 9 :15 śpieszy do pracy? Ma tylko jedno wyjście - próbować zbiec w dół po schodach jadących do góry."
Skręcić w lewo, od wejścia! Obok wejścia przecież jest restauracja i z planu wynika, iż przejście jest wolne.Pewno stali bywalcy to wiedzą?
Chyba ze plan jest zły nie uwzględnia"poziomów" strażnicy,barierki itp wymuszają inna drogę i to do tego celowo
Czepiam sie E nie, raczej nudzę.Pozdrawiam
Chyba nawet bardzo się nudzisz, Wieśku.
UsuńKlient jest w restauracji na piętrze. Zjadł śniadanie i chce iść do pracy. Wyjście z budynku jest na parterze. Jedyne schody, którymi można zejść na parter są "nieczynne". Po co więc ma wracać do restauracji? On chce już do pracy! A schody "nieczynne"!!!!
Dzień dobry
UsuńJako "stały bywalec" wyjaśnię. Po wjechaniu na górę należy skręcić w PRAWO i podejść do windy towarowej. Tą windą możesz wrócić na parter bez konieczności obchodzenia całego sklepu. Ale doszedłem do tego po kilkunastu próbach opuszczenia sklepu bez zwiedzania wszystkich punktów ekspozycyjnych...
Krzysztof z Gdańska
p.s. Trzeba pamiętać, żeby wybrać windę będącą NA PRAWO od schodów, bo ta NA LEWO zwiezie Cię dna parter sklepu (i całe zwiedzanie parteru przed tobą:)))
Jak ja chciałbym mieć taką pracę!!! Rozczuliło mnie Twoje zdanie "On chce już do pracy!". On CHCE, nie MUSI! Boże ty mój. Wtedy faktycznie, brak schodów jest dokuczliwy. :)
UsuńJurku, nie rozczulaj się za bardzo. "On chce już do pracy" bo jak się spóźni, to szef go zadziobie!
UsuńJeszcze nic nie wyszło. Kupione szafy dowiozą mi w niedzielę po godz. 12:00.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję pochwalić się sukcesem!
Czyli podany plan, jest zły nie uwzględnia"poziomów" A to przepraszam.
OdpowiedzUsuńI oby Ci nie wyszło jak temu pracownikowi co to pracował w fabryce kosiarek i "wynosił" cześć po części.
Na emeryturze, mając czas, zaczął to składać i zdziwiony rezultatem poszedł do dyrektora z pytaniem "Co myśmy produkowali? Kosiarki?
Bo jakbym nie składał, to za każdym razem wychodzi mi, karabin maszynowy.
Wieśku - z nudów chyba chodzisz cały dzień zaspany!
UsuńPod obrazkiem wyraźnie napisałem - PLAN PIĘTRA !!!!
Dzień dobry Leszku
OdpowiedzUsuńZnam sklep IKEA dobrze z wizyt w ich restauracji (pracowałem w firmie, mającej siedzibę niedaleko IKEA i o 9.00 często wpadałem tam na śniadanie). Dlatego wyjaśnię Ci trochę szczegółów związanych ze specyfiką tego sklepu.
IKEA rozpoczyna pracę o godzinie 10.00, ale od godziny 9.00 rozpoczyna pracę restauracja mieszcząca się na I piętrze. W restauracji od 9.00 do 11.00 są tylko zestawy śniadaniowe za bardzo przystępną cenę (potrafiłem zjeść całkiem przyzwoite śniadanie z kawą do woli za 3 zł!). Potem oferta obiadowa za normalną cenę... Plusem jest, że kupując kawę lub inne napoje bierzesz kubek, który możesz uzupełniać w automacie samoobsługowym do woli ;))) Co więcej nikt Cię nie goni, więc zdarzało mi się czasem spędzać po kilka godzin w restauracji (oczywiście po pracy:)))).
Odnośnie wind i schodów: Po wejściu do budynku idziesz do schodów ruchomych wiodących cię na I piętro. Nie ma innej drogi! Jeśli nie chcesz nic kupować to możesz z I piętra zjechać windą towarową na parter (najszybszy sposób opuszczenia sklepu) lub zejść po schodach (ale wtedy do wyjścia musisz przejść przez cały sklep). Po przejściu całego parteru (c/a 0,5 km chodzenia) możesz wyjść przy kasach (uwaga, jeśli masz siatkę lub neseser to ochroniarz zwykle prosi Cię o pokazanie zawartości, ochroniarz jest uprzejmy ale zdecydowany :)).
Jeśli chcesz zwiedzić ekspozycję na parterze ale nie chcesz schodzić po schodach, to jest jeszcze druga winda zwożąca na parter do części ekspozycyjnej sklepu, UWAGA, nie należy pomylić wind!
Kiedyś zajęło mi sporo czasu rozpracowanie zasad poruszania się po sklepie, więc nic dziwnego, że osobie, która jest tam pierwszy raz, może się to wydać chaotyczne, jednak wszystko jest tam bardzo dobrze przemyślane. Cała ekspozycja i drogi komunikacyjne mają wspomagać podstawowy cel istnienia sklepu.
Jest nim BIZNES!
Trudno jest wchodzącemu do sklepu wyjść z niego bez odwiedzenia wszystkich działów znajdujących się w sklepie. Dzięki temu zwiększa się prawdopodobieństwo spontanicznego kupienia czegoś, co akurat wpadnie nam w ręce...
Ustawienie produktów też ma uzasadnienie. Od największych i najcięższych do "drobiazgów". Jeśli ktoś kupuje drogą i dużą szafę, to po długim krążeniu wśród mebli schodzi na parter... a tam drobiazgi, za nieduże pieniądze... Podświadomie łapie więc za te drobiazgi i kupuje "przy okazji". Wreszcie magazyn. Tutaj każdy sam bierze sobie towar, sam go pakuje i sam wywozi (firma oszczędza w ten sposób na ilości personelu). Jeśli klient tego nie robi, to (oczywiście) zrobi to za niego personel (za odpowiednią opłatą:))) Magazyn jest na samym końcu, żeby każdy mógł zrealizować zakupy wypisane wcześniej na karteczce,,,
Dodatkowo restauracja. Kupowanie w sklepie jest stresujące, więc przed zakupami można posiedzieć, napić się kawy i potem spokojnie iść... wydając swoje pieniądze bez stresu...
Dlatego restauracja jest czynna od 9.00, żeby klienci przyjeżdżający do sklepu wcześniej nie musieli czekać pod sklepem (zawsze mogą się rozmyślić) ale poszli do restauracji, zjedli / wypili coś a potem poszli na zakupy. Z kolei osoba idąca wyłącznie na śniadanie może wejść "przy okazji" do sklepu i coś kupić...
Kiedyś dodatkowym "bonusem" dla wcześnie przybywających było to, że od 9.00 do 10.00 kawę i herbatę otrzymywało się GRATIS (nie wiem, czy to jeszcze funkcjonuje bo dawno tam nie byłem).
Reasumując, obserwując jak głęboko przemyślany jest każdy fragment tego sklepu, nie dziwię się, że właściciel sieci IKEA jest jednym z najbogatszych ludzi na świecie... Do tego trzeba mieć ŁEB
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Byłem tam kilka razy, ale nigdy nie miałem potrzeby wycofania się wcześniej. Po tych dyskusjach zaciekawiła mnie sprawa dróg ewakuacyjnych. Muszą być. Następnym razem rozejrzę się za nimi. Może to jest, nomen omen, jakieś wyjście. :)
UsuńHm... Nie sprawdzałem oznaczenia dróg ewakuacyjnych w IKEA... Warto się tym kiedyś zainteresować :)
UsuńPozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Krzysztofie, dziękuję za cenne rady. Tak prawdę powiedziawszy to sam sobie jestem winien. Nie sprawdziłem w jakich godzinach IKEA jest czynna. Sądziłem, że podobnie jak większość (czyli wszystkie które znam) o 9:00 ju tam ludzie pracują!
UsuńZ filozofią układu stoisk w IKEI nie mam problemów. Po prostu, wkurza mnie - ale ją rozumiem. Natomiast nie rozumiem zasady nie wypuszczania klientów z restauracji przed godz, 10:00. Żadne dobre rady, że są windy towarowe, którymi można się "przemycić" - mnie nie przekonują. Jeżeli "legalnie" wszedłem do restauracji, to powinienem mieć możliwość legalnego jej opuszczenia o dowolnej porze.
za całego serca nie cierpię tej sieci z całkiem innego powodu. Otóż stało się ono miejscem kultu młodych dziewczyn, młodych mam na myśli 25+ żeby nie było, że jestem nienowoczesna to nie piszę starych panien, ha! Starych panien i panien młodych niemłodych, czyli świeżo upieczonych mężatek. Ciągną więc swoich mężów i niemężów oraz dzieci niewinne w wieku niemowlęcym i przedszkolnym na całe niedzielne popołudnie i co kawałek to postój, bo och jaki piękny wieszaczek, wazonik, deseczka, firaneczka, półka, stolik..i tak od ekspozycji do ekspozycji. Dzieci śmiertelnie znudzone i zmęczone płaczą, faceci wbijają zęby w metalowe ramy łóżek a one idą w amoki i nic nie widzą, tylko te wieszaki, wazoniki, szaro-bure zasłony i swoje gniazdka umeblowane nieheblowanymi deskami. Sekta!
OdpowiedzUsuń
UsuńKlarka Mrozek. ...i ta cała upojona procesja posuwa się krok za krokiem. Zauważam to samo.Te młode mężatki, to mogą być kobiety z tzw. pokolenia Ikea, czyli ludzie, których "stać na kupno mieszkania na kredyt, ale nie stać na jego urządzenie. Zamiast na łóżku, śpią na rzuconym na podłogę materacu z Ikei, zamiast szafy mają kartonowe pudła i regały Billy (99 zł /szt.). Żyją, spędzając czas w pracy, pracują, aby spłacić kredyt”. To cytat z książki "Pokolenie Ikea". "Moje szczęście", ale już nie to pokolenie, wpada do Ikei po konkret (takie założenie), no więc ja (szczególnie zimą) ubrany w kurtkę, rozdziewam się powoli, jęzor z ciepła na wierzchu, zęby w ramach łóżka (bo "konkret" jest "jeszcze tylko trochę" dalej). I jak słyszę, że jedziemy do M1 do Marek, to jestem "uśmiechnięty" od rana, bo tak jest tam w każdym sklepie z konkretami. Godzę się na taki wypad tylko dlatego, że jadę jak panisko na tylnym siedzeniu (taki warunek) i się z kolegą relaksujemy po drodze, bo jeździmy jednym samochodem z przyjaciółmi, średnio raz na kwartał, z nudów (?). ;) :)
Nie będę komentował. Bo trochę podobnie wyglądam w PRAKTIKERZE czy CASTORAMIE.
UsuńKlarka Mrozek30 sierpnia 2014 14:39
OdpowiedzUsuńJesli zaś w "dymie kadzideł" i symbolami religii na czele + zawodzenie nabożne " i ta cała upojona procesja posuwa się krok za krokiem" w każda niedzielę to jest OK To jest cacy? To takie ładne, narodowe.To samo tyle ze w supermarkecie jest be.Bo to nowa "świecka religia?"
????????
Usuńwiesiek aleś wymyślił:D:D a powiem Ci, że mi się szalenie podobają faceci w czerwonych albo czarnych sukienkach z koronkowymi halkami założonymi na wierzch, wiesz, jaka to odwaga tak się publicznie ubrać? I zapach kadzideł też lubię.
UsuńPiotrze i Leszku, nie gniewajcie się na mnie, czasem lubię nakręcanie, zwłaszcza nie u siebie;)))
Klarko, a jak myślisz? Czy my to wszystko piszemy z poczucia "misji", czy z chęci "nakręcania"?
UsuńOczywiście, każdy z nas ma jasno sprecyzowane poglądy, również polityczne.
I zawsze tym poglądom dajemy wyraz.
Ale umieszczanie w każdym poście deklaracji typu - kocham PO - nawet dla nas byłoby śmiertelnie nudne!!!!
Klarko - dzis dalej Cie kochamy.
UsuńOpolski +Ali Baba.
ps.
dot. Kartofliska - dlaczego nam to robisz ?
ależ ja kocham PO - Piotra Opolskiego oczywiście mam na myśli;)
Usuńpół roku temu umówiłam się w Warszawie z osobą, która przyleci w tym terminie z Australii, tego terminu nie da się przełożyć
UsuńTo ja w takim razie wrócę Leszku do Twojej szafy (miejmy nadzieję). Z IKEI:
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry. Czy to dział zwrotów?
- Tak. Co by pan chciał zwrócić?
- To.
- A co to jest?
- A ja nie wiem. Jak próbowałem składać, to czasem przypominało kanapę, czasem szafę, a raz nawet łapało białoruską telewizję. :))) Pozdrawiam.
Bój się Boga, frytki o 9 rano???????????????????? Do tego cola, 7up i tym podobne niezdrowości? Pal licho szafę i schody ale frytki na sniadanie?
OdpowiedzUsuńBet - droga moja. Ja po tych wszystkich przejściach miałem jeszcze pamiętać o zasadach zdrowego odżywiania się?
UsuńLeszku, trzeba było skoczyć na angielskie śniadanie do Bet. Same pyszności, a i schody w obie strony czynne nieustannie :)
UsuńMasz rację. Byłem już u Bet. Śniadanie angielskie jak śniadanie. Jednak schody mi gdzieś się zapodziały!
UsuńSchody są w tle, za Pielgrzymem :))) Prowadzą wprost do Gmachu PKWN :)))))) A tam...... Też podobno zjeść można całkiem nieźle!
Usuń:-)))
UsuńRozumiem, że te szafy potrzebne są na jakiś rok, lub dwa? Bo jakby były potrzebne na dłużej, to zapewne byś szukał stolarza, w ostateczności sam zrobił i z pewnością byłyby trwalsze...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Wachmistrzu, no nie bardzo masz rację. Przy założeniu, że wybierzesz te trochę droższe meble, zwracając uwagę, by były zrobione z drewna, posłużą wiele lat. Zaletą Ikea jest fakt, że będziesz miał mebel za kilka dni (a stolarz dostarczy Ci go za 6-8 tygodni - jak dobrze pójdzie) i za +/- połowę ceny, jakiej zażąda stolarz. Zamawiając u stolarza, do samego finału, nie będziesz mieć pewności jak Twój mebel będzie wyglądał.
UsuńNo i jak? Dojechała?
OdpowiedzUsuńDojechały. Dzisiaj skladam. Pierwsza szafa okazała się normalną szafą. Co bedzie dalej - zobaczymy. Póki co, bialoruskiej tv nie odbieram.
UsuńCoś Leszka nie widać długo. Pewnie skręcał szafę od środka i teraz nie może się wydostać. :)))
UsuńEllu, i od środka też trzeba było śrubokrętem kręcić, choćby przy przykręcaniu zawiasów. Samo skręcanie czy przykręcanie to mały pryszczyk.Regulacja drzwi, to już zadanie dla prawdziwego mężczyzny!
UsuńJeszcze tego nie zrobiłem, ale z powodów wyższych. Po prostu mam zobowiązania, terminowa praca zlecona.
Ale trochę próbowałem i przekonałem się, że zdecydowany wpływ na wynik tej operacji ma poziom podłogi (I jej "płaskość" oczywiście). W moim przypadku, ani jedno, ani drugie nie występuje. Podłoga nie jest płaszczyzną - tak że jej "wypoziomowanie" w każdym miejscu jest inne!
Pozostawiłem więc problem na później, do chwili gdy skończę fuchę i będę miał więcej czasu.