MYSZY HARCUJĄ......
No i skończyły się ferie, nie tylko w szkołach. 9 lutego, w felietonie pt. "Cóż tam panie, w polityce?" zapowiedziałem, że udzielam sobie urlopu od polityki. Wytrzymałem niecałe dwa tygodnie. Ledwo spuściłem z oczu polityków wszelkiej maści, zaraz zrobiło się straszno!
Zero Ziobro wybrał sobie zadanie ambitniejsze. Zaatakował swojego bezpośredniego szefa, czyli Matołuszka-Kłamczuszka. Ciekawym jest nie sam fakt ataku, ale kompletny brak reakcji zaatakowanego. Sprawę trochę rozjaśnia małe zainteresowanie tym incydentem prezesa Polski.
O ile trzy miesiące temu taka sytuacja byłaby tylko ciekawostką i przyczynkiem do dysput politologów, to dzisiaj już jest to bardzo niebezpieczna zabawa. Przedtem na naszej granicy "grasowali" cywile szukający lepszego miejsca do życia. Dzisiaj natomiast mamy do czynienia z wielką i dobrze uzbrojoną armią, która tylko czeka - albo na pretekst, albo na rozkaz kagebisty Putina. W takiej sytuacji wolałbym wiedzieć dokładnie, kto rządzi moim krajem. Kto w obliczu niebezpieczeństwa, będzie kierował państwem.
Tym bardziej, że niejasne jest też polskie stanowisko w sprawie Ukrainy. Tą wątpliwość zasiał marszałek Sejmy - Ryszard Teplecki.
Zapytany o sytuację na Ukrainie powiedział:
"Wszyscy na świecie niepokoili się niebezpieczeństwem wojny, znaczy: ataku na Ukrainę, bombardowań itd; tymczasem, daj Boże, kończy się na formalnym uznaniu części oderwanej od Ukrainy już wcześniej, więc sytuacja się niewiele zmienia poza prawną, symboliczną. (...) Na szczęście to nie jest wojna z Ukrainą, nie jest to najazd na Ukrainę, tylko jest to umocnienie tego stanu, który miał miejsce, czyli oderwania części Ukrainy."
Brakuje tylko by powtórzył za Nevillem Chamberlainem - "przywiozłem wam pokój". No bo faktycznie, co znaczy kawałek Ukrainy? Mniej niż Kraj Sudecki. Tylko nie dziwmy się potem, że jakoś nie ma chętnych by "umierać za Gdańsk".
Czyż mogłem spokojnie patrzeć na ten bałagan? Wiem, że niewiele mogę, moja moc sprawcza ogranicza się do kawałka blogosfery. Jednak muszę zareagować. Może te nasze dyplomatołki nie za bardzo orientują się w polityce zagranicznej? A właściwie to w czym się oriętują, na czym się znają? Ktokolwiek wie, ktokolwiek słyszał niech da mi znać.
Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.
Zaskakujące byłyby przejawy rozsądnego myślenia po tamtej stronie...
OdpowiedzUsuńNajbardziej dotknięty tą przypadłością jet Matołuszek-Kłamczuszek.
UsuńDodatkowo ten biedaczek cierpi na bardzo duży problem alkoholowy, ze szczególnym naciskiem na wina Tuska.