Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj............
I. Wstęp
Centrum Katowic, ul. Plebiscytowa 28, oficyna III p. - mój dom rodzinny. W podwórzu piekarnia a od ulicy sklep i sprzedaż pieczywa. Do dziś pamiętam skrzyp otwieranych stalowych drzwi piekarni i piekarzy wynoszących do sklepu na długich deskach piekarskich gorący, świeży chleb a następnie w koszach całą galanterię piekarniczą; bułki. chałki, drożdżówki, weki itp. Samych Panów Piekarzy w „cywilnych” ciuchach nie pamiętam gdyż przychodzili bardzo wcześnie i pojedynczo, jakby po cichutku szli koło południa do domu. W czasie pracy wszyscy ubrani w szare, płócienne wdzianka które kiedyś były koloru białego. Niektórzy mieli czapki lub inne nakrycie lub chodzili z dodatkowo przyprószoną mączną siwizną. Łączyło ich jedno – stare, znoszone i zadeptane kapcie lub buty. Jeden był odszczepieniec, miał drewniane chodaki co było słychać. Skrzyp otwieranych drzwi piekarni był dla nas sygnałem do startu po pieczywo. Drugi sposób trafienia w odpowiednim czasie po świeży chleb był sposobem na podglądacza. Od nas z III piętra było widać duży 8-metrowy stół piekarniczy. Jeżeli na stole nic nie było, żadnych koszyków z chlebem to oznaczało, że w każdej chwili może się skończyć wypiek. Jeżeli na stole były bułki lub inne pieczywo to oznaczało, że jest co najmniej ¾ h czasu do końca. Do sklepu trafiało się na kolejkę w której ludzie stali cierpliwie aż ostatnie wyroby piekarnicze nie zostaną przyniesione z piekarni. Jeżeli ja byłem zaopatrzeniowcem w chleb to raczej nie zdarzało się aby chleb docierał do domu bez wygryzionej piętki. Babcia zawsze mnie sztorcowała ale raczej dla zasady niż ze złości.
Całe moje dzieciństwo upłynęło w sąsiedztwie piekarni, wozów konnych, które przyjeżdżały po chleb i towarzystwa ...... szczurów, które zawsze miały co jeść po nieudanych lub spalonych wypiekach. Bliskość piekarni jakkolwiek uciążliwa miała także swoje dobre strony bo w niej piekło się ciasta na święta oraz kupowało zakwas na żur.
Chciałem pisać o chlebie a zeszło mi na mojej historii ale jako emeryt mam dużo czasu to powyższy tekst potraktuję jako wstęp.
Cdn.
A cóż to za dziwny zwyczaj, żeby skończyć notkę na wstępie samym? No weźże Piotrze olej głupawe zasady blogowania dla nieuków i tępaków - my chcemy czytać, a nie zaczynać czytać! Te "zasady" są dla tłuków z blogów politycznych i wymyślone przez głupkowatych "medioznawców", od siedmiu boleści. Między innymi przez nie, nie ma już po co zaglądać na liiil!
OdpowiedzUsuńA, przez to wszystko zapomniałem o samej notce - kurcze, dobrze napisany kawałek tekstu i ja chciałbym więcej, a tu masz ci los, czekaj teraz tatka latka! :D
UsuńKneziu - siedze przed telewizorem i patrze w ekran chodź nic nie widzę. Myślę, przypominam sobie tamte lata od których juz minęło ponad 60. Miłe to wspomnieniai jest ich wiele i nie bardzo wiem jak je w sposób uporządkowany podać. Zamierzałem pisac o szacunku dla naszego chleba powszedniego ale ponoć skleroza ma to do siebie, że dobrze sie pamieta spraw sprzed wielu lat niż to co było 5 minut temu.
UsuńWspomnień z tamtych czasów i związanych z chlebem jest tyle, żr musze to sobie poskładac.
Zostawiam na razie politykę i zostaję w "Kuchni".
Pozdrawiam
....jest dowód, że siedzę i myslę zamiast skupic sie na porządnym pisaniu - jak Ci się podoba "chodź" i jakies tam literówki.
UsuńJest dowód, że jak się pisze prawdziwie to tekst sam spływa na klawiaturę i on najlepiej przemawia, furda tam literówki - to kwestia doredagowania i korekty. :)
OdpowiedzUsuńCzytajac Piotrze, az mi zapachy tego chleba zawirowaly w nozdrzach. Tez stalam jako dzieciak z tylu piekarni o czwartej rano, zeby dostac ten goracy chleb, albo i dwa. A szklily sie te chlebki... mmmmmmm.
OdpowiedzUsuńKatowicka piekarnia, czyli slaski, pszenno-zytni chleb. Przesylam ci chlebowy hymn:
Chlyb łod sztajgra
Łociec zmynczony prziszeł z roboty,
Na to czekały w doma honcwoty,
Patrzały kedy z tasie wysunie,
Sznitka ze smalcym w tustyj „Trybunie”.
Na chlyb łod sztajgra bajtle czekały,
Z głośnym mlaskaniym gibko zjodały,
Tyn chlyb co w doma, niydobry wcale,
Choć do popicio som kakałszale.
Co obce lepsze, downo to wiymy,
Własnym gardzymy, cudze chwolymy,
Dzieciom sie wcale dziwić niy trzeba,
Czy jest coś lepsze niż kromka chleba?
Ale sie rociaaaaaaaaglo!!! Matko jedyna! Wiec jeszcze raz:
UsuńChlyb łod sztajgra
Łociec zmynczony prziszeł z roboty,
Na to czekały w doma honcwoty,
Patrzały kedy z tasie wysunie,
Sznitka ze smalcym w tustyj „Trybunie”.
Na chlyb łod sztajgra bajtle czekały,
Z głośnym mlaskaniym gibko zjodały,
Tyn chlyb co w doma, niydobry wcale,
Choć do popicio som kakałszale.
Co obce lepsze, downo to wiymy,
Własnym gardzymy, cudze chwolymy,
Dzieciom sie wcale dziwić niy trzeba,
Czy jest coś lepsze niż kromka chleba?
Ja też czuję zapach chleba z piekarni... najpiękniejszy zapach świata! Piekarze powinni być bardzo szanowani. Chleb powinien być szanowany. Gdzie te czasy gdy podnoszoną z podłogi kromkę chleba całowało się w geście przeprosin za nieuwagę? Gdzie te czasy gdy rozpoczynając krojenie bochenka czyniło się znak krzyża?
OdpowiedzUsuńps na Śląsku też obowiązuje nazwa "weka"? Mieszkańcy północy kraju nie wiedzą o co chodzi:)))