wtorek, 15 maja 2012

To były piękne dni....

autor


Zadzwoń do brata”
zrobiło swoistą i chyba niezamierzoną karierę. Odzywka, przyznaję średnia a dla Jarosława Kaczyńskiego na pewno bolesna. Nikt jednak nie przypomniał praprzyczyny takiego zachowania nieznanego dotychczas posła.
Kilka dni temu jak meteor przemknęła przez media wiadomość wygenerowana oczywiście przez Antoniego Macierewicza a tym że po katastrofie ktoś używał telefonu satelitarnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Mając na względzie poprzednie idiotyzmy typu wysłany sms po katastrofie, dobijanie lub wywożenie rannych a także samo uprowadzenie prezydenta to ta kolejna rewelacja doskonale wpisuje sie całość i nie doczekała się szerszych dywagacji w środkach masowego przekazu. Wiadomo było także że Lech Kaczyński był wykonawca poleceń swojego brata i telefon był mu niezbędny do pełnienia funkcji prezydenta. Nie jest to oczywiście usprawiedliwienie dla głupiej odzywki ale była ona równie głupia jak puszczanie oka do społeczeństwa z przypuszczeniem, że po katastrofie Lech Kaczyński żył i próbował się gdzieś dodzwonić lub ktoś nielegalnie korzystał z jego telefonu satelitarnego.
Marzenie Hitlera”.
Jak na mównicę sejmową wychodzi Jarosław Kaczyński to każdy wie co powie. Jeżeli strona koalicyjna stwierdzi że jest jest dzień to PIS stwierdzi z pewnością że jest środek nocy. Tak dzieje sie w każdej sprawie bez wyjątku i zawartość merytoryczna przemówienia jest znana a niewiadomą pozostaje forma. Jarosław Kaczyński ma zgryza bo widać gołym okiem że coraz trudniej przychodzi mu przekonywać nawet swoich zwolenników że ma jeszcze coś mądrego do powiedzenia i coraz bardziej przypomina pijanego snajpera który strzela nie wiadomo po co, nie wiadomo w co a jedynie wie kogo chce trafić a trafia tylko przypadkowo do tego jeszcze ciągle musi szukać amunicji. Nie mam pojęcia co jeszcze pozostało zrobić aby skupić na sobie uwagę; może baba z wąsami, człowiek-orkiestra bo reszta się zgrywa.....a może Antoś cos wymyśli !!!.

Brawo Pani Marszałek !!!.
Gratuluje Pani decyzji o niewpuszczeniu tzw. delegacji związkowej na galerię dla publiczności. Dzięki Pani odwadze nie doszło do przykładowego scenariusza;
Weszli by sobie Panowie Związkowcy na galerie, posłuchali i nagle jeden do drugiego – Ty stary, popatrz co znalazłem w kieszeni, łańcuch. Nie gadaj – mówi drugi, a ja mam, zupełnie przypadkowo oczywiście, kłódkę. O cholera – popatrzcie prawie każdy ma taki przypadkowy zestaw. A to może się przykujemy do czegoś lub ław, będzie ubaw – patrz stary, te sępy dziennikarskie juz czekają !!!!.
Na szczęście był to scenariusz wydumany a Pani Kopacz pomna jak to panie pielęgniarki z Solidarności przyszły na galerię i tak się im tam spodobało że postanowiły nawet nie jeść aby tylko tam zostać.

Panie pośle Niesiołowski !!
Wiadomo, że jest pan impulsywny, wiadomo że jest pan nerwus, wiadomo,ze nie jest pan grzecznym chłoptasiem, wiadomo że często ociera sie pan o chamstwo ale powiem panu szczerze; gdyby jakaś kamerzystka była tak upierdliwa jak w stosunku do pana, gdyby z kamerą zaglądała mi w migdałki to nie wiem czy był po prostu nie trzasnął w pysk.

4 komentarze:

  1. Witaj Piotrze!

    "...nie wiem czy był po prostu nie trzasnął w pysk."

    Ja wiem, ja bym trzasnął, pomimo iż niespotykanie spokojny ze mnie człowiek. Ale właśnie taki spokojny człowiek, ponad wszystko ceni sobie spokój przynajmniej po pracy.

    Niesiołowski skończył pracę, jak każdy z nas, chciał wrócić spokojnie do domu - a tu mu jakaś nachalna baba "zagląda w migdałki".

    Wiem - Niesiołowski jest osobą publiczną, więc dziennikarze mają prawo go nagabywać. Ale DZIENNIKARZE, a nie reżyserzy partyjnej wytwórni filmów propagandowych (zwanych przez nich dla niepoznaki - dokumentalnymi).

    Proszę zajrzeć do kodeksu dziennikarskiego i sprawdzić, czy dziennikarzowi, który chce spełniać społeczna misję i korzystać z praw jakie mu ta misja daje wolno:
    - aktywnie dzia­łać w parapolitycznym sto­wa­rzy­sze­niu „Smo­leńsk 2010″,
    - zakładać również parapolityczne sto­wa­rzy­sze­nie „Soli­darni 2010″
    - stawiać namiot tego stowarzyszenia na ulicy i przyozdabiać go oszczerstwami i hasłami antyrządowymi?

    Stankiewicz kiedyś była dziennikarką. Potem jednak "nawróciła się na prawdziwą" pisowska wiarę. Stankiewicz miała prawo dokonać tego wyboru, ale dokonawszy go zrezygnowała z wszelkich uprawnień dziennikarza.

    Reasumując - gdybym ja był w tak nachalny i bezczelny sposób nagabywany przez osoby dla mnie całkiem prywatne (np. świadkowie Jehowy) - jak amen w pacierzu dałbym w pysk. Wybaczcie panie, ale w takich wypadkach płeć nie ma znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Eva70: Nie mam już siły zajmować się Jarosławem K. i jego coraz bardziej szalonymi wypowiedziami. Odniosę się więc tylko do incydentu z udziałem posła S. Niesiołowskiego i Ewy Stankiewicz, której z pewnością dziennikarką nazwać nie można. Gdybym była na miejscu prof. Niesiołowskiego i zaatakowałaby mnie ta "pisowska Leni Riefenstahl", to potraktowałabym ją w nieco inny sposób, mianowicie powiedziałabym jej: "sp......j dziadówo", wówczas PiS miałby kłopot, bo byłoby to prawie dosłowne zacytowanie znanej wszystkim odzywki "największego prezydenta w dziejach III RP", ale Pan Poseł poszedł po najmniejszej linii oporu, użył pospolitego "won...", toteż naraził się niemal wszystkim. Mnie tylko dziwi, skąd w naszym kraju, gdzie ludzie częściej na siebie warczą niż się do siebie uśmiechają, a znaczna część ludności stosuje znane słowo na literę "k" jako zwykły przerywnik w konwersacji znalazło się tylu wrażliwych na nieuprzejme potraktowanie agresywnej napastniczki przez atakowanego posła Niesiołowskiego. Że poseł? A nie było wcześniej Gabriela Janowskiego (też uczony), Kazimierza Świtonia, Adama Słomki, J. M. Rokity w samolocie, posłów Samoobrony, zapowiedzi, że "Wersalu już tu nie będzie"? Biedny prof. Niesiołowski raptem został pierwszym chamem III RP, a ja zaręczam, że jest on też wielkim erudytą w zakresie historii i subtelnym znawcą poezji Agnieszki Osieckiej (publikował teksty na te tematy, które czytałam).

    OdpowiedzUsuń
  3. PIOTRZE - DZIĘKUJĘ - miły jesteś ;)) zamiast kwiatka serniczek Ci przyniosę, ulubiony deser mojego braciszka. Fajnie jest mieć braciszka, który co jakiś czas patrzy przymulnie - Hania zróóóób wiesz co. No i Hania "wiesz co" robi. W końcu jednego mam braciszka, najlepszego na świcie.
    ----------------
    pewnie nie wypada tak mówić, jako że jestem kobietą, ale - uwielbiam Niesiołowskiego
    pisowcy nienaqwidzą go i tępia jak robaka bo to on walczył nie oni, ile podłości od nich wysłuchał ile oskarżeń o zdradę.
    Co ma jakieś won do tak ciężkiego oskarżenia, Rzeczywiście wielbiciele małp w czerwonym wrażliwi się nagle zrobili.
    oj - póżniej skończę bo goście dzwonią ...............

    OdpowiedzUsuń
  4. hi, hi, hi ;)) ale świetny dowcip, uśmiałam się jak struś, znaczy jak strusia ...
    Piotrze - moja mikstuka dzięki Bogu tego cellulitu nie zlikwiduje ;))

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>