wtorek, 15 maja 2012

Moje pierwsze spotkania kuchenne

autor



Z okazji wizyty w Polsce naszej wnusi która bardzo chętnie udziela sie w kuchni chcę podzielić się swoim pierwszym wspomnieniem sprzed 64 lat /Boże toż to szmat czasu !!– chyba zacznę sobie latek odejmować./
Pierwsze spotkanie z tematyką kulinarną nie było zbyt fortunne ale zapamiętane zostało dobrze do dziś i w rodzinie powtarzane było przez lata. A było to tak:
Z jakiejś okazji w naszym domu rodzinnym w Katowicach zebrała się cała familia w ilości kilkunastu osób. Jako „bajtel” 3-4ro letni szwendałem sie wszędzie byle nie siedzieć i nie nudzić sie przy stole. Babcia postanowiła mnie obarczyć super odpowiedzialnym zadaniem tzn. zaniesieniem na stół do pokoju kilkunastu połówek ugotowanych jajek. Połówki jajek położone dupkami na talerzu czują się świetnie jak na lodowisku a więc dołożyłem wszelkiej staranności aby ich podróż do pokoju zakończyła się sukcesem. Po ostrożnym wyjściu z kuchni w przedpokoju /po naszemu – antryj/ nastąpiła tragedia, gdyż z lekko przechylonego talerza jajeczka spadały jak ulęgałki na podłogę. Nikt tego nie zobaczył a jajeczka było ugotowane na dość twardo i tylko kilka niesforne żółtka dały nogę z których tylko jedno było zdewastowane kompletnie. Ponieważ nikt nie nadchodził ani od strony kuchni ani od strony pokoju zacząłem pieczołowite układanie jajeczek na talerzu. Te które były lekko przybrudzone zostały wytarte o koszulkę, z których nawiało żółto to zostało przyklepane w to samo miejsce a jedynie jedno schowałem do kieszenie bo jego struktura nie była możliwa do odtworzenia. Podłogę przetarłem rękawem i ostrożnie ruszyłem w dalszą podróż. Po wejściu do pokoju zobaczyłem komplet rodzinny o czerwonych gębach i duszących się ze śmiechu a po postawieniu półmiska na stół wszyscy ryknęli śmiechem na całego jak stado bawołów. Pokazywali paluchami na przedpokój a w nim olbrzymie LUSTRO przez które obserwowali moje zmagania z jajkami.
Do dziś jak robię jajka w majonezie, sosie tatarskim itp.i jeżdżą mi po talerzu to ta przygoda przychodzi mi do głowy.
Dziś, moja wnuczka ma mniej więcej tyle lat ile ja miałem wtedy. Ma ochotę pomagać w kuchni i jej debiut na pewno jest bardziej udany niż mój.
Pozdrawiam wszystkich głodomorów.
ps.
przepraszam za przerwę i postaram sie być bardziej aktywny. Mam już temat i tytuł na następna notkę – „Jak nie należy robić białej kiełbasy”.




3 komentarze:

  1. Klik dobry:)
    A to historia, wyśmienita! Musiało to być wielkie przeczycie dla Ciebie - dzieciaczka, bo pamięć nasza podobno zaczyna się gdzieś od 5-6 roku życia. Jedynie wydarzenia wyjątkowe z młodszych lat zakodowują się w pamięci.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to było wyjątkowe bo nie dość że dla mnie kompromitujące a później wysmiewanie i przypominane przez lata.
      Pamięć dziecka to faktycznie coś wyjątkowego - w roku 1947 w lutym wrócił z Angli mój wujek, czy ja wtedy miałem 3 latka bez jednego miesiąca i pamietam jego furażerkę i że w drzwiach podniósł mnie na rekach pod samą framuge drzwi. 2 szczątkowe wspomnienia /gdyby to mi ktos opowiadam to nie uwierezyłbym/.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Piotrze, to jest ekstra historia. Już widzę to oczami wyobraźni - ale ubaw! Wnuczka powinna podpisać zobowiązanie, że przekaże historię następnemu pokoleniu. To nie może zaginąć.Myślę, że jajka na twardo od dziś będę kojarzyć z tym wspomnieniem.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>