Każde święta mogą być powodem do wspomnień o swoich bliskich którzy odeszli a zmartwychwstałymi i będącymi już tylko w naszej pamięci i wspomnieniach. Bardzo często w składanych życzeniach dopisuję życzenie „abyśmy się w przyszłym roku spotkali w tym samym składzie”.
Dziś tematem moich wspomnień będą moi ziomkowie, Opolanie, Górnoślązacy, którzy pochowani we własnej ziemi /i wcale nie tak dawno/ dziś już nawet nie mają swoich grobów. Prezydenci miasta, znamienitsi obywatele, rajcy miejscy, kupcy, urzędnicy, duchowni itd. Pochowani zostali na cmentarzu przy ul. Wrocławskiej w Opolu.
Wszyscy oni posiadali jednak jedną zasadniczą skazę – byli nie tylko tubylcami ale także niemcami tak jak i cała Opolszczyzna była niemiecka przez paręset lat. W latach 60 ubiegłego wieku zrównano z ziemią cześć cmentarza na którym pochowani byli ważni obywatele miasta i na jego miejscu władza ludowa postawiła kino o nazwie „Stylowe” / a w późniejszym czasie dyskotekę / oraz urządzono skwerek z huśtawkami dla dzieci. „Odzyskane” w ten sposób nagrobki i elementy grobowców uzyto do przedłużenia muru granicznego pomiędzy ówczesną Zielenią Miejską a inną częścią tego samego cmentarza z którego na zdjęciach przedstawiam kaplicę cmentarną. W innej części tego samego cmentarza jeszcze pod koniec lat 80 znajdowały się resztki monumentalnych grobowców z XVIII i XIX w. Dziś jest tam placyk z ławeczką. Wszelkie próby ratowania najstarszych zabytków cmentarnych spełzły na niczym. Najprostsza i przemawiająca do wyobraźni ksiega historii zostałą bezpowrotnie zamknięta. Dziś jak i przed wielu laty bochaterskim /przez "ch"/ historykom bliżej do cmentarza Orląt Lwowskich czy cmenatarza na Rossie niż było do prób ratowania rodzimych nekropolii. Jest i dobra strona tej historii - nikt nie musi stać pod cmentarzem z bierać datków na ratowanie zabytków sztuki sakralnej.
Pisałem w latach 80 o hipokryzji i laniu krokodylich łez nad zniszczonymi nagrobkami we Francji a o własną pamięć i własne nekropolie zadbać nie potrafimy.
Filozofia była następująca: to był cmentarz poniemiecki – czytaj można szabrować ile się chce i kto chce. Dziś z dawnego cmentarza nie pozostało prawie nic i o żadnym odtworzeniu czegokolwiek nie może być mowy. Przyznaję że ok. 10 lat temu wybudowano i wyremontowano ok. 20 m. alejki cmentarnej i na tym koniec. Inne opolskie cmentarze „poniemieckie” są w równie rewelacyjnym stanie.
O cmentarzach żydowskim lub muszkieterów nie wspomnę gdyż są zagospodarowane przez rodzimych drobnych pijaczków a i sami opolanie nie bardzo umieli by wskazać ich lokalizacje.
Zmartwychwstania nie będzie...........
No tak, to się stało juz na prawie wszystkich cmentarzach poniemieckich na t.z.w. ziemiach odzyskanych. W wielkich miastach i malutkich wioskach. Na jednym z wrocławskich jest teraz park XXX-lecia.
OdpowiedzUsuńMimo to, nie mam całkowicie negatywnego zdania. Uważam to za zwyczajną kolej rzeczy. Zauważ bowiem Piotrze, że i bardzo wielu grobów tych "zza Buga" już nie ma. Zwyczajnie zabrakło potomków, którzy by przedłużyli dzierżawę i zadbali.
Dodam, że w jednej jedynej wielkopolskiej wsi, gdzie od pokoleń ludzie są spokrewnieni i spowinowaceni, grobów moich pradziadów też już nie ma. A w pobliskim Antoninie kilka nagrobków uboższych krewnych Radziwiłłów też sobie niszczeje.
Spokojnych świąt i wszelkiej pomyślności.
Rację ma Piotr, gdy porusza ten "wstydliwy"problem. Rację masz również Ty, wskazując na "walec czasu", który to co nie przystaje, równa z ziemią.
UsuńRozumiem ten dylemat doskonale. Bo zarówno historia Opola jak i Gdańska nie jest prosta. Co prawda nie jestem rodowitym Gdańszczaninem (ale spotkałem takowych i z wieloma z nich się zaprzyjaźniłem), ale mieszkam w tym mieście od 40 lat, więc zdążyłem poznać wiele miejsc po cmentarzach. Najbardziej spektakularnym dla mnie jest park przed Politechniką Gdańską.
Wg mnie, to nie fakt usuwania cmentarza z jakiegoś miejsca jest bulwersujący - "Życie jest życiem pan przecież wie" jak śpiewała Elżbieta Dmoch.
Dopiero to - w jaki sposób to robiono i co zrobiono ze szczątkami zarówno pochowanych jak i nagrobków, świadczy o kulturze narodu, a przynajmniej jego władzy.
Szkoda tylko, że przy tak optymistycznym święcie, takie pesymistyczne dywagacje.
@Ikko, @Leszku. W katowicach mam grób mojego dziadka -umarł w 1954 roku i mojej Babci - umarła w 1964 roku. Groby sa zaniedbane, bo jestem na nich 1 raz w roku /Kiedys byłem już blisko przeniesienia ich do Opola ale kapłan okazał się zbyt drogi/. Nie chodzi mi o groby zaniedbane gdyz najczęściej jest to wynikiem migracji, wojen i naturalnego wymierania rodzin. Najczęściej jednak kazdy wiekszy cmentarz posiada część"ekskluzywną" na której spoczywaja mozni tej ziemi i sa obiektem zainteresowania administracji cmentarza i miejscem swoistej lekcji historii. Na ziemiach zachodnich te miejsca potraktowano jako tanie źródłó zdobycia granitu, marmuru, działek pod budowę oraz materiałów budowlanych używanych do innych grobów i o to mam pretensje i dlatego z okazji róznych świąt wraca widok zniszczonych nekropolii.
UsuńPozdrawiam i przepraszam za nie radosny temat.
Przecież w przedstawionych przez Ciebie przypadkach niszczenia nekropolii chodzi o celowe zamazywanie historii regionu. Jest to metoda stosowana od wieków. Połowa Watykanu jest zbudowana ze zniszczonych budowli Cesarstwa Rzymskiego (druga z "misyjnych wypraw" do obu Ameryk) i nie budzi to zażenowania żadnego katolika. Dlaczego ktoś miałby sobie zawracać głowę paroma "grobami innowierców", tym bardziej, że Opole jest "kolebką polskości"? Przykre to, ale niestety prawdziwe Tylko człowieczeństwo na z takim postępowaniem niewiele wspólnego. Niestety.
UsuńPozdrawiam i wesołych "po świąt" życzę. Alina
Piotr, "trzeba z żywymi naprzód iść", a nie płakać nad rozlanym mlekiem, nawet jak było najsłodsze. Czy to ja mam Cię uczyć, jak być mężczyzną? :)
OdpowiedzUsuńA jest dużo do zrobienia. Takie drobiazgi, ale zawsze...Wczoraj pani Czubaszek powiedziała, że "gdzieś tam NA ZACHODZIE" dzieci szukają zajączka (dostają prezenty). Czyli mieszkam "gdzieś tam na zachodzie :) Pomijając, że "gdzieś" to bardzo brzydkie miejsce, to wstyd nie znać obyczajów swojego kraju, bo chyba Śląsk jest w Polsce, czy się mylę? Przy okazji świat bożego narodzenia edukowałam pana z Zetki, że w tym kraju jest na wigilię nie tylko barszcz i grzybowa, ale i zupa rybna. Na śląsku właśnie. Jest dużo do zrobienia, więc się nie marz :)