Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą polityka. Pokaż wszystkie posty

środa, 1 maja 2024

GDY WIEJE WIATR HISTORII


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 80 (1380)







GDY HULA WIATR HISTERII



    
Gdy wieje wiatr historii,
Ludziom jak pięknym ptakom
Rosną skrzydła, natomiast
Trzęsą się portki pętakom

Autor: Konstanty Ildefons Gałczyński


     Nasze pętaki na sam dźwięk słów „Unia Europejska” naprawdę trzęsą portkami. Straszą wyborców utratą suwerenności, a nawet niepodległości. Największym zagrożeniem dla nich jest utrata niepodległości bez żadnej wojny.

     Gdy odłączymy się od wspólnoty europejskiej a „Trampek” zlikwiduje NATO – wtedy będziemy w swoim żywiole! Będziemy walczyć z Putinem niczym powstańcy warszawscy. Staniemy się znowu wzorem bohaterstwa i głupoty, a w kalendarzu pojawi się nowe święto upamiętniające nie wiadomo którą już porażkę.

     Natomiast tworząc z innymi państwami Europejską Konfederację, może i będziemy jeździli lepszymi samochodami, może i podniesie nam się stopa życiowa – ale cóż z tego, nie będziemy mieli czego opłakiwać. Żyjące obecnie młode pokolenie może i będzie pierwszym pokoleniem nie znającym koszmaru wojny.

     Ale to się nie może stać. Najmądrzejszy człowiek świata, nasi katoliccy obrońcy (przy pomocy „bejsbola”) wiary – nie będą mieli po co żyć. Normalny człowiek do życia potrzebuje tlenu i wody – a oni potrzebują wroga. Obojętnie jakiego, każdy z normalnych ludzi będzie wedle potrzeby „wrogiem Ojczyzny”, wrogiem „wiary ojców naszych”. W najgorszym przypadku może zostać wrogiem Legii Warszawa. Przecież nie wróg jest ważny, ale walka z n im.

     Hrabia Aleksander Ignacy Wielopolski (1803–1877) powiedział: „Dla Polaków można zrobić wszystko, z Polakami nic„.

     Oznacza to, że nie potrafimy i nie chcemy działać wspólnie. Nie znosimy przestrzegania żadnych regulaminów (patrz, katastrofa smoleńska) nawet przez siebie napisanych, a cóż dopiero regulaminów stworzonych przez „obce” organizacje. Natomiast darzymy wielką estymą „wrodzone umiłowanie wolności” najgłębiej wyrażone w instytucji VETA.

     W próbie wyrzucenia veta z traktatów unijnych Kaczyński dostrzegł zamach na Polskę, gdyż praca zespołowa jest mu obca. Liczy się tyko "co je moje to je moje".



       

      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




czwartek, 25 kwietnia 2024

WYBORY, WYBORY …...


GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 79 (1379)







I PO WYBORACH, I PRZED WYBORAMI.



     Witam serdecznie tych czytelników, którzy jeszcze mnie nie zapomnieli. Oczywiście, jak zawsze witam „debiutantów”, licząc na ich komentarze i wnikliwą ocenę.


     Po tym powitaniu, czuję się zobowiązany do wyjaśnienia mojej absencji – ostatni post mojego autorstwa nosi datę -10.02.2024. Otóż głównym powodem tej absencji była awaria komputera. Próbował ratować mnie szwagier, podsyłając swego nieużywanego „laptoka”. No tak, ale szwagier mieszka w Norwegii i siłą rzeczy „laptok” był skonfigurowany na norweską modłę. Jeżeli się zauważy, że ja do stukania w klawiaturę używam trzech, góra czterech palców – to jasne stanie się dlaczego spod klawiatury tego „norwega” nie wyszedł żaden post.

     W końcu przeszukałem wszystkie moje kieszenie i wszystkie torebki żony i stałem się właścicielem nowego kompa. Jednak ja tak mam, że nie może mi być za dobrze – komputer to sprzęt „polisingowy”, a sprzedawca sprawdził go pod względem sprzętowym i oprogramowaniem systemowym, jednak oprogramowanie użytkowe (np. pakiety Office) potraktował jedynie antywirusem – okazało się, że komputer wymaga czyszczenia z niepotrzebnych plików, adresów itp. oraz solidnej defragmentacji dysku. Defragmentacja trwała prawie 24 godz. Na szczęście dzisiaj już mogę siadać i pisać.

     Początkowo czułem wielką frustrację – tyle i tak ważnych rzeczy dzieje się wokół, a ja czuję się jak zakneblowany. Ale z każdym dniem frustracja była coraz mniejsza. Dotarło do mnie, że przecież żyję w Polsce, kraju „patridiotów” i tylko modlić się, by siły w palcach wystarczyło do opisania wszystkich debilizmów polityków z „górnej półki”. Tak więc porzuciłem zamiar nadrabiania zaległości, czyli „cofania się do tyłu” i wracając na „ŁAMY” skupić się na aktualiach.

     Dzisiaj w sejmie minister Sikorski wygłosił expose dotyczące polityki zagranicznej Polski. „Zaszczycił” je „prezydęt wraz ze wszystkimi swymi prerogatywami”. Jak zwykle nie zrozumiał niczego – i jak rasowy pisowiec, który nie wie jak dokopać przeciwnikowi, wszystkimi swoimi błędami i przekrętami obciążył min. Sikorskiego.


     Drodzy czytelnicy, wybaczcie „starszemu panu”, że na tym zakończy swój blogowy „come back”. Po długiej przerwie w waleniu w klawiaturę, moje dyżurne cztery palce dają mi znać, że mają dosyć. Ponadto lekarz zabronił mi zbytnich emocji. Na pewno już niedługo powrócę do standardowej formy psychicznej jak i fizycznej.

     A wiem na pewno, że ci z „gównej półki” nie ustaną w dostarczaniu mi tematu do felietonów.



      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




sobota, 10 lutego 2024

TRZY PLEMIONA

 
GDAŃSK  -  Rok XII  -  Nr 78 (1378)







OSIOŁKOWI W ŻŁOBY DANO…*



     W ostatnich tygodniach tyle się dzieje w naszej Najjaśniejszej, że każdy myślący rodak ma prawo czuć się postawiony w sytuacji powyższego osiołka.


     Najgorsze jest jednak to, że nie zdarzyło się nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Wszystko już było – idiota nadal jest idiotą, cham pozostaje chamem, lizus-dupowłaz nadal próbuje znaleźć jakiś wygodny kącik w dupie krasnala satrapy, Suski pozostaje suskim, Maląg malągiem….. Czyli jak mówiłem – wszystko już było, teraz jest tylko jeszcze bardziej.

     W tym całym kotle kręcą się dwa plemiona – pierwsze to to opisane powyżej. Drugie to tzw. normalsi. Widzę się w tym drugim.

     Trzecie plemię stoi daleko od tego kotła – i to wcale nie z powodu przezorności (a nuż coś wykipi i można zostać poparzonym). Oni po prostu nic nie rozumieją z tego co w tym kotle się dzieje. Jeżeli nawet czasami też się zakręcą, to raczej na wzór „Wesela” - Niech na całym świecie wojna, Byle polska wieś zaciszna, Byle polska wieś spokojna .

     Widać wyraźnie, że dopadła nas chyba klątwa – obyś żył w ciekawych czasach. Żyjemy więc mimo wszystko i próbujemy z tego życia wyłuskać choć trochę sensu. Niestety z tym sensen jest jak z prawdą. Jedni mówią, że prawda leży po lewej stronie, inni że po prawej – a tak naprawdę wszyscy uważają, że z prawdą jest jak z dupą – każdy ma swoją.

     Czy z tego chaosu może zrodzić się coś sensownego? Podobno udało się to jedynie Bogu. Lecz z tym bogiem to jak z prawdą – każdy ma swojego.

     Nagle niespodziewanie dotknęło mnie coś, co dało jakąś nadzieję. Pokazał, że istnieje świat normalny, bez walk plemiennych, gdzie ludzie pozostali jeszcze ludźmi.

     Muszę tu podzielić się z Wami fragmentem mojego prywatnego życia. Otóż żona choruje na cukrzycę, ma problemy z kręgosłupem, regularnie musi stawiać się do kontroli u kardiologa, powinna codziennie odbywać średnie spacerki…… To powinno wystarczyć by naświetlić tło tego dziwnego zdarzenie.

     Wracamy więc z żoną z pobliskiego sklepu z zakupami. Ja w jednej ręce niosę siatki, druga służy żonie tak na wszelki wypadek. Jednak dzień ten musiał być wyjątkowo wredny, gdyż jakieś niecałe dwieście metrów do domu żona musi odpocząć. Przysiadła więc na ławeczce przy trzepaku, nabiera sił. Po pewnym czasie próbuje wstać. Nie idzie to najlepiej – i dopiero teraz słyszymy, że ktoś do nas mówi. Był to młody chłopak, nieco starszy od mojego najstarszego wnuka. Pyta, czy mógłby w czymś pomóc. Dziękujemy grzecznie - te parę kroków do domu już damy radę.

     - Ależ nie ma sprawy, też idę w tym samym kierunku. - Na prawdę nie potrzeba. - To może Niech pan niesie siatki, a ja podprowadzę żonę.

     Potem zaproponował, że może jedną siatkę też bez problemu przejąć. I tak sobie rozmawiając dotarliśmy do domu. Wtedy to wydarzyło się coś, co mnie kompletnie zaskoczyło. Otóż ten sympatyczny młody człowiek prosi mnie, bym zapisał sobie jego numer telefonu, gdyż mieszka w pobliżu i gdyby była taka potrzeba, śmiało możemy prosić go o pomoc.

     Panie Bartoszu, jeszcze raz serdecznie dziękuję. Na pewno nie raz skorzystam z tego numeru – nie dla tego, by musiał mi Pan w czymś pomagać (choć to nie wykluczone), lecz by porozmawiać z CZŁOWIEKIEM.

     Natychmiast w głowie skonfrontowałem postawę Bartosza, z postawą „ludzi” ze świata walk plemiennych.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




środa, 24 stycznia 2024

ANŻEJ ŁASKAWY

 
GDAŃSK  -  Rok XII -  Nr 77 (1377)







PRZESTĘPCY NA WOLNOŚCI



     No i stało się – Duda przyznał się, że pierwsze ułaskawienie Kamińskiego i Wąsika było nieskuteczne. Dlatego też musiał ponownie ich ułaskawić. Jak przystało na tchórza, przy podejmowaniu tej decyzji schował się za wątłymi plecami żon obu przestępców.




     Wiem jak będzie odpowiadał na ewentualne zarzuty skierowane pod adresem swego pokrętnego postępowania – „to wszystko mieści się w prerogatywach prezydenckich”. Tylko, że są dwie kategorie prerogatyw – rzeczywiste i urojone. Ponadto do korzystania z prerogatyw potrzebne są kompetencje urzędnicze (prezydent jest najwyższym urzędnikiem Najjaśniejszej RP), takie jak uczciwość, rozsądek, znajomość przepisów prawnych itp..

     Gdy tych kompetencji brak, otrzymujemy takie równanie:

     PREROGATYWY – KOMPETENCJE = BURDEL NA KÓŁKACH

     Przykłady na to, że ten przybytek już na Wiejskiej funkcjonuje mamy bez liku. Np. - prezydent oświadcza, że dla ratowania przed chłodem żon, ułaskawi ich mężów. Po krótkiej chwili „vice-prezydent” Mastalerek poprawia swego szefa mówiąc, że tego nie zrobi. Po pewnym znowu czasie jakaś pani „minister” od Dudy próbuje nam wmówić, że słyszeliśmy zupełnie co innego niż usłyszeliśmy.

     Pamiętać należy również, że swoje urzędowanie Duda rozpoczął od złamania konstytucji, nie odbierając przysięgi od prawidłowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Wygląda na to, że tak samo skończy swe urzędowanie – nie odbierze przysięgi od prawidłowo wybranych członków Państwowej Komisji Wyborczej.

     Brak kompetencji próbuje zamaskować czymś, co w jego mniemaniu jest grą aktorską, a w rzeczywistości ogranicza się do strojenia głupich min, przerywanych baaaardzo długimi pauzami. Może to by było nawet śmieszne, gdyby nie dotyczyło ważnego polityka, a nie ma nic bardziej żałosnego niż śmieszny polityk. Taki polityk jest również niebezpieczny dla własnego kraju. Bowiem z takim ego, Dudzie może przyjść do głowy pomysł zaprezentowany przez byłego szefa policji. A ponieważ do zadań prezydenckich należą również wizyty u innych głów państw …….. Aż strach się bać!!

     W sumie może nawet bym polubił naszego Anżejka, gdyby tylko zaszył się gdzieś na Nowogrodzkiej. Stamtąd TV Re.. mogłaby transmitować program kulturalny „Teatr Jednego Aktora”. Również i całe to pisowskie towarzystwo mogłoby się tam zabarykadować, razem ze swoim „twardym elektoratem”. Przynajmniej mniej świrusów chodziłoby po naszych ulicach.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




czwartek, 14 grudnia 2023

TRIDUUM PARLAMENTARNE

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 72 (1372)







ZMARTWYCHWSTANIE DEMOKRACJI



     11.XII
- w Sejmie exposé wygłosił Mateusz Morawiecki. Sejm nie udzielił wotum zaufania rządowi Morawieckiego
W drugim kroku konstytucyjnym jako kandydat na premiera został wskazany Donald Tusk.

 
 Po tym głosowaniu "najmądrzejszy człowiek świata" nie mógł się powstrzymać, by nie zaprezentować swego chamstwa.
— rzucił z mównicy "bez trybu" Jarosław Kaczyński



12.XII
- w Sejmie exposé wygłosił Donald Tusk. Parlament wieczorem udzielił wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.

Chwilę potem:


Bandycki wybryk Brauna.

13.XII
- w Pałacu Prezydenckim Andrzej Duda, w związku z wyborem dokonanym przez Sejm RP, powołał Prezesa Rady Ministrów oraz Radę Ministrów.



     Trzy dni, a ile treści. Najpierw Mateusz Pinokio-Morawiecki utwierdza wszystkich w przekonaniu, że jest uzależniony od kłamstwa. Prawda go boli okropnie.

     Potem rezydent Duda mógł się przekonać organoleptycznie, kto ma większość w sejmie. Jednak nic z tego nie zrozumiał, nie dotarło do niego, że powierzenie Matołuszowi misji tworzenia rządu było tyleż śmieszne co bezcelowe.

     Pierwszy dzień Triduum zakończył zdemenciały, oszalały z nienawiści i żądzy władzy człowieczek z Żoliborza. Jak to ma w zwyczaju, już po zakończeniu obrad sejmu wdarł się na mównicę – oczywiście bez żadnego trybu – by obwieścić urbi et orbi, że Donald Tusk jest niemieckim agentem.

     Drugiego dnia Triduum debatę sejmową zakłócił znany faszysta Grzegorz Braun. Nie będę opisywał jego wyczynu, gdyż wyczyn ten, jak i jego autor zasługują jedynie na wieczną hańbę.

     Z rzeczy ciekawych i pozytywnych odnotować należy wyniki głosowań. W obu głosowaniach dotyczących Donalda Tuska widać zgodność i dyscyplinę. Są one identyczne. Ciekawe jest jednak porównanie tych wyników z wynikiem je poprzedzającym – głosowanie za wotum zaufania dla rządu Pinokia. Otóż z dwóch ostatnich wynika, że za Donaldem Tuskiem było w sejmie 248 posłów, a przeciw Rządowi Pinokia było 266. Mnie daje to do myślenia.      Tak więc demokracja w końcu zmartwychwstała. Pierwszy krok został zrobiony, drugi krok to realizacja mojego postulatu podanego poniżej.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




piątek, 8 grudnia 2023

ŚWIECKIE PAŃSTWO

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 71 (1371)





KOŚCIÓŁ A POLITYKA



     Trwa odliczanie. Odliczanie do powrotu normalności. Wiem, że są ludzie, którzy „normalność” rozumieją zupełnie inaczej niż ja. W moim „kanonie normalności” mieści się świeckie państwo.


     Jak ja rozumiem świeckie państwo? Po prostu dosłownie. Cała sfera zależna od legislacji państwowej powinna być wolna od wpływów jakiejkolwiek religii. Jedyną „religią” dopuszczoną do tej sfery, odgrywającą nawet ważną rolę jest NAUKA.

     Wiem, że oczekiwania wobec nowego rządu są ogromne. Każdy ma swoje priorytety. Realizacja ich wszystkich to trudne zadanie. Trudne też jest ustalenie kolejki do realizacji. Nie wiem, czy mój postulat „świeckiego państwa” jest na tyle ważny, żeby realizować go w pierwszej kolejności – no, nie będę zachłanny, niechby znalazł się w pierwszej piątce.

     A trzeba się spieszyć, gdyż hierarchowie KK już rozsyłają wici, już nawołują do „świętej wojny”.

     Czekając na żonę, która była w gabinecie diabetologa, trafiłem w poczekalni na pewien tygodnik. Nazywał się on „Niedziela” . Pod powyższym linkiem znajduje się materiał, który mnie zbulwersował. Oto cytat z początku tego felietonu:

     Wszystkie zdroworozsądkowe prognozy wskazują na utworzenie nowego, koalicyjnego rządu, który będzie się składał z ugrupowań reprezentujących bardzo wiele interesów (…). Właściwie będzie go łączyć tylko jedno. I tym wspólnym celem, tym spoiwem zdecydowanie nie będzie dobro wspólne, któremu na imię Rzeczpospolita Polska.

     Przyznacie, że brzmi to groźnie. Otóż jeden ze związków wyznaniowych działających w Polsce (nie ma znaczenia jaki procent społeczności reprezentuje) uzurpuje sobie wyłączność na tworzenie i uwiarygodnianie tego, czym jest „dobro wspólne, któremu na imię Rzeczpospolita Polska”. A przecież to dobro nie może być zależne od przekonań religijnych. Gdyby tak każda religia próbowała ustalić kanon dobra wspólnego, mielibyśmy niezły bałagan, a w przyszłości może i wojny religijne.

     Aby tego uniknąć, należy wprowadzić ścisły rozdział państwa od kościoła. Radykaliści będą żądać unieważnienia konkordatu, liberałowie będą za nadaniem mu kształtu umowy międzypaństwowej, w której każde państwo jest suwerenne i niezależne.

 


       Czy przy takim kształcie konkordatu księża będą mieli prawo zabierać głos w sprawach społecznych? Czy ksiądz Bortkiewicz nie korzysta z tego prawa? Przeczytajmy kolejny cytat, a wątpliwości znikną

     Daliśmy się uwieść kłamstwu, że najważniejszym problemem Kościoła jest kwestia klimatu, a nie życia wiecznego, a także że Kościół nie jest Mistycznym Ciałem Chrystusa ustrukturyzowanym i zhierarchizowanym, że Kościół nie jest ludem Bożym w drodze prowadzonym przez autorytet. Czeka nas bardzo długa i żmudna praca od podstaw.

     Tak na marginesie, ma ksiądz rację – czeka Was bardzo długa i żmudna praca od podstaw. Zacznijcie tą pracę od siebie.

     Ale wróćmy do „adremu”. Po przeczytaniu całego felietonu jasne jest, że ksiądz Bortkiewicz nie wypowiada się jako obywatel ale jako urzędnik kościelny. Jako ten urzędnik ma prawo zajmować się pedofilią wśród duchownych, przywiązaniem kościoła do mamony. Jednak nie powinien meblować mi życia. Jeżeli każde z wyznań, które możemy spotkać w Polsce zaczęłoby sobie poczynać tak jak KK, to zanim wybuchłyby wojny o których pisałem powyżej, najpierw by zabrakło szpitali dla wariatów. Bo przecież próbując pogodzić wszystkie nakazy wszystkich bogów ludzie by zwariowali.

     Dlatego postuluję by przestrzeń społeczna była wolna od wszelakich religii. Jednak w demokratycznym kraju, każdy ma prawo wyznawać każdą religię, byle by ta religia nie nawoływała do nienawiści i nie żądała ofiar z ludzi i zwierząt. Państwo nie powinno podejmować prób ingerowania w to w co wierzą członkowie kościoła. To powinna być ich prywatna sprawa regulowana przez swe własne sumienie.


      
       













Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




czwartek, 16 listopada 2023

STAN UMYSŁU

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 69 (1369)




PiS to nie ideologia, PiS to stan umysłu.



     Powyższe twierdzenie zostało zweryfikowane i potwierdzone już na pierwszym posiedzeniu Sejmu RP X kadencji. Nie wiem, chyba odchodzący rząd wraz z parasolem (niektórzy mówią – prezydentem) ochronnym dla tych rozbitków,postanowił zdjąć maski i ukazać swe prawdziwe błazeńskie oblicza.


     Najpierw pan PAD powiedział coś, co wywołuje jaszcze dzisiaj paroksyzmy śmiechu – mianowicie ostrzegł demokratyczną większość, że będzie kontrolował przestrzegania Konstytucji przez ugrupowanie, któremu odmówił prawa do tworzenia rządu. Nie wiem jak on to chce zrobić, gdy sam nie wie co to oznacza. Następnie powiedział, że dopilnuje realizacji obietnic przedwyborczych i nawet jego weto nie będzie żadną wymówką!!!

     Czy można wymyślić coś głupszego? Tylko – niestety – nie ma tu nic śmiesznego, bowiem prawie połowę kadencji będziemy musieli tolerować tego człowieka.

     Premier nie mógł pozostać w tyle. Obiecał PAD-owi, że zbierze większą większość i będzie mógł utworzyć rząd. Tej linii politycznej musieli (nikt nie musiał) przestrzegać wszyscy członkowie mafijnego koła parlamentarnego. I choćby nie wiem jak głupio by to nie wyglądało, starali się jak mogli.

     Dziennikarze pękali ze śmiechu goniąc po korytarzach sejmowych różnych geniuszy intelektu spod znaku PiS. Niektórzy złapani czuli lekkie zażenowanie powtarzając obowiązujące hasło na ten dzień. Ale pewniacy nie zawiedli, oni jak zwykle ślepo ufają i wierzą „najmądrzejszemu człowiekowi na świecie” i największemu kłamcy w polskiej polityce. Chociaż….. Może go obraziłem, może ten tytuł obejmuje cała Unię Europejską?

     Potem na arenę wkraczali po kolei największe błazny (nazywani przez niektórych ministrami). Pokaz ich chamstwa i beznadziejnej głupoty nie miał sobie równego na świecie. Oczywiście po zakończeniu posiedzenia sejmu członkowie pissekty wypowiadali się tak, jakby oglądali posiedzenie w lustrze. Tam to indywidua wyżej wspomniane to był szczyt elegancji i dobrego wychowania, natomiast większość sejmowa była widziana przez nich jako bydło.

     Dowodem na to miało być nie wybranie dotychczasowej marszałkini na wice marszałka nowej kadencji. Skreślono z listy kandydatów najlepszą marszałek w całym 1000-leciu, skreślono z listy kobietę(!), skreślono weterana walk z komuną. Ani słowa o jej wyczynach w minionej kadencji ze słynną reasumpcją na czele. Tak to ugrupowanie mieniące się demokratycznym, postąpiło wbrew zasadom demokracji. Oczywiście pissekta skreślając kandydatów konkurencji postąpiło zgodnie z zasadami demokracji. Te bowiem mówią, że prezydium sejmu jest wybierane przez większość sejmową. Tak jest wszędzie – tylko nie w pislandzie. Tam bowiem nie wolno skreślać członków klanu. Wszystkich innych owszem, tylko nie nas!!!

     Chociaż była i jedna jaskółka. „Najmądrzejszy człowiek na świecie” nie wdarł się na mównicę „bez żadnego trybu”, jak to dotychczas miał w zwyczaju, tylko poczłapał do stołu marszałkowskiego i prosił marszałka Hołownię o pozwolenie na wypowiedź. Nie słyszałem co Hołownia mu odpowiedział, Ale efekt był taki jakby usłyszał klasyczne „spieprzaj dziadu”. Rację więc ma PAD, człowiek uczy się całe życie. Nawet ten „najmądrzejszy, na całym świecie”.

     P.S.
Nie używałem żadnych nazwisk nie dlatego, że ich nie znam, ale właśnie dlatego, że je znam – a chciałbym je jak najszybciej zapomnieć.


      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




czwartek, 9 listopada 2023

PISOWSKA SZKOŁA POLITYKI NIEKONWENCJONALNEJ

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 68 (1368)




LIZANIE D..Y PSL-owi



     Powyższy podtytuł związany jest nadal z brakami w wykształceniu pana Prezydenta. On nadal nie wie co jest większe - 5 czy 8.


     Wybraliśmy już nowych posłów. Niestety, skonsumować wyników tych wyborów jeszcze nie możemy. Musimy jeszcze trochę pomęczyć się w nierealnym świecie pisu. Gdyby nie to, że ważą się losy kraju, można byłoby się nieźle uśmiać.



     Prześledźmy poczynania pana Dudy zaczynając od momentu ogłoszenia wyników wyborów. Na początek siedział cicho. Nie wiedział bowiem co o tym myśli Borman. Upsss, zapomniałem się. To przecież kwestia Stirlitza. Chodziło o to, że z ulicy Mickiewicza nie otrzymał jeszcze żadnej podpowiedzi - co jest większe, 194 czy 248.



     Potem Duda rozpoczął konsultacje. Najpierw skonsultował się ze sobą (prawdopodobnie za pomocą przekaźnika z ul. Nowogrodzkiej). Potem z kierownictwem wszystkich partii. Pierwsza na dywanik została wezwana kacza partia. To był błąd prezydenta. Prezes pisu olał prezydenta kraju.

     Następnie stawiali się przedstawiciele pozostałych partii, które tworzą nowy sejm. Wszystkie one (oczywiście poza brunatnymi) wskazały, że ich kandydatem na szefa nowego rządu jest Donald Tusk. Konkluzja Dudy była taka – „Dwie partie mają przekonanie, że posiadają większość sejmową. Dlatego misję tworzenia rządu powierzam tej, która ma mniejszą większość.”

     W ten sposób wrzucił piłkę na boisko pisu. Zaczęły się więc harce i podchody. Każdy pisowiec z wielkim przekonaniem twierdzi, że geniusz Kaczyńskiego i Morawieckiego załatwią im miejsce przy korycie na kolejne cztery lata. Oczywiście nikt nie wspomina, że pis ma zerowe zdolności koalicyjne. Odpada metoda szukania koalicjanta – pozostaje metoda szukania kałuży.



     Jeszcze nigdy w naszym sejmie nikt nikomu nie wylizywał rectum z takim zapałem, jak teraz pis robi to PSL-owi. Na miejscu Hołowni to bym był zazdrosny i czułbym się niedowartościowany. No bo wyobraźcie sobie – Matołusz zadeklarował, że jest gotów zrezygnować z funkcji, którą mu powierza Adrian na rzecz Kosiniaka. Gdyby ten z różnych powodów nie mógłby przyjąć tej darowizny, Matołusz może ją scedować na Kamysza, znowu pomijając Hołownię.

     A wszystko to z miłości do Polski i dla jej dobra. A trochę tego dobra jeszcze zostało, więc gra jest warta wazeliny.


      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.




poniedziałek, 2 października 2023

13 MIL (DNI) DO NIEBA

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 66 (1367)




TONĄCY BRZYDKO SIĘ CHWYTA

     W niedzielę 1.X miały miejsce dwa wydarzenia, które z założenia powinny mieć duży wpływ na wybory parlamentarne. Jedno z nich odbyło się w Warszawie – „Marsz Miliona Serc”. Drugie, w Katowicach – kolejne Plenum KCPiS.


     W Warszawie na marszu spotkali się ludzie z całego kraju, którzy przyjechali na marsz wyłącznie z własnej woli, potrzeby zamanifestowania swego protestu wobec niszczenia Polski przez rządzącą klikę. Wykrzykiwali swoje oburzenie, na politykę rządu opierającą się głównie na kłamstwie, obłudzie i nienawiści.

     W Katowicach z kolei myślą przewodnią tego sabatu był Tusk i PO. Pinokio-Morawiecki w swym przemówieniu, średnio co 30 sec. wymieniał nazwisko lidera demokratycznej opozycji. Niewiele gorszy wynik miał jego pryncypał – niedoszły emerytowany zbawca Polski. Jednak ten brak nadrobił nazwą naszego zachodniego sąsiada.

     Jeżeli po tej niedzieli znajdzie się jeszcze ktoś, kto będzie wierzył, że pis otarł się kiedykolwiek o prawdę, to niech posłucha wypowiedzi rzecznika stołecznej policji. Powiedział on, że już od kilku lat policja nie bawi się takimi sprawami jak liczenie demonstrantów. Jeden z kaczych piesków (chyba jakiś Figiel, czy Fogiel) zapytany skąd pis miał informację, że na marszu zjawiło się tylko 60 tys. uczestników – odpowiedział: „takie dane otrzymaliśmy od policji”. Na uwagę, że rzecznik policji zaprzeczył tym insynuacjom, pan F. odparł, że być może te dane padły w mediach. Nie powiedział w jakich, ale można się domyślać, że mogły to być pisma braci Kremlowskich, takie np. „Od Rzeczy”.

     Już od dawna Kaczyński idzie w zawody ze Stalinem. Ten ostatni miał przydomek „Wielkiego Językoznawcy”. Ten ostatni jednak w młodości popełnił kila wierszy. Nasz „Wielki Językoznawca” idzie inną drogą. Zmienia znaczenia słów zdawałoby się doskonale rozumianych. Nikt nie potraktował poważnie słynnego – „nikt nie przekona nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. A jednak to on miał rację. Doprowadził do tego, że jak ktoś prawi mi komplement mówiąc, że jestem patriotą, to zaraz scyzoryk otwiera mi się w kieszeni (panie Kowalski, to panu nie zagraża, gdyż pan nigdy by sobie nie pozwolił nazwać mnie „patriotą”). Dzisiaj ludzie z mojej półki muszą dla jasności mówić – jestem patriotą a nie idiotą.

     Według tego kacyka, bezpieczeństwo Polski polega na skłóceniu nas ze wszystkimi dookoła. Na wypowiedzeniu wojny Niemcom. Tu taka mała dygresja – reparacje wojenne za II WŚ w imieniu późniejszych demoludów zainkasowali od Niemiec Sowieci. Ciekawe więc dlaczego pis nie nęka Putina o zwrot zagrabionych rekompensat?

     W sprawie „niemieckiej” dziwi mnie jeszcze fakt podnoszony często przez pis – porównanie praw mniejszości niemieckiej w Polsce i „mniejszości„ polskiej w Niemczech. O ile wiem, przed wojną np. Opolszczyzna należała terytorialnie do Niemiec i zamieszkiwali ją ludzie narodowości niemieckiej. Po wojnie obce mocarstwa przesuwały granice w Europie wg własnego widzimisię. W ten sposób rodowici Niemcy, którzy pozostali na swojej ojcowiźnie stali się obywatelami innego państwa. Stąd ich status mniejszości narodowej.

     Niech więc teraz ktoś spróbuje mi wytłumaczyć, że status Polaka wyjeżdżającego dobrowolnie na saksy jest taki sam jak mniejszości narodowych! Jeżeli ktoś chciałby szukać polskich mniejszości narodowych to może je znaleźć na Litwie, Białorusi czy Ukrainie. Polonia zamieszkująca USA, Niemcy czy Australię jest tylko Polonią a nie mniejszością narodową.

     Nie chcę teraz ciągnąć tego tematu – są rzeczy ważniejsze. To tylko przykład pisowskiego zmieniania znaczenia wyrazów i pojęć.

     Na takie samej zasadzie zmieniają pojęcia prawdy i kłamstwa. Tu w zasadzie nie musieli się trudzić by stworzyć jakiś klucz do rozróżniania tych pojęć. Wystarczy pamiętać, że wszystko co mówi pis – nawet Pinokio-Morawiecki – jest prawdą, a wszystko co mówi opozycja jest a priori kłamstwem.

     Nie popadajmy jednak obłęd. Istnieje przecież prawdziwe życie poza pisem. Może być ono takie jak Marsz Miliona Serc – uśmiechnięte, rozśpiewane i roztańczone. Zapraszam przeto do zabawy. Zamiast popadać w zwątpienie, lepmy lepieje! Pamiętajcie:
 
Lepić każdy może,
czasem lepiej, czasem gorzej.

     Na początek mój stary lepiej w towarzystwie znalezionego gdzieś na płocie:

     Lepiej stracić wszystkie włosy,
niż na pis oddawać głosy.
 
Lepiej kuper mieć delfina
niż głosować na Sellina.

czwartek, 28 września 2023

SŁOWO NA CISZĘ WYBORCZĄ

 
GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 65 (1366)





TYLKO ŚWINIE SIEDZĄ W DOMU



     Wybory tuż, tuż. Pozwólcie więc, że przypomnę parę podstawowych prawd.


     - Wszyscy obywatele mają czynne i bierne prawo wyborcze. Oczywiście po spełnieniu kilku podstawowych i oczywistych warunków jak: odpowiedni wiek czy brak zakazu sądowego. Każdy więc może wybierać swych przedstawicieli jak i każdy może zdecydować się na to by zostać reprezentantem jakiejś części społeczeństwa.

     - O ile nikt nie będzie kwestionował pierwszej prawdy, to już to co napiszę poniżej, może budzić u niektórych dziwne uczucia. Tą drugą prawdą jest fakt, że nie ma obowiązku głosowania na idiotów, złodziei czy chamów.

     Jeżeli przyjrzymy się sondażom to widzimy wyraźnie, że wielu rodaków nie zna tych zasad. Przeciętnie ok. 30% wyborców zamierza niestety udzielić poparcia notorycznym kłamcom, złodziejom, ludziom bez wstydu i sumienia. Skłonni są pracować na ich majątki sięgające dziesiątki milionów złotych, Zadowalać się okruchami z pańskiego stołu w postaci różnych ...nastek.

     Teraz już nie ma czasu na dyskusję, na sprzeczanie się kto jest prawdziwszym Polakiem. Za dwa tygodnie zadecydujemy w jakim świecie chcemy żyć. W nowoczesnym, europejskim, demokratycznym kraju, czy w XIX-to wiecznym państwie rządzonym przez oszalałego i zdemenciałego tyrana.

     Nie chciałbym by niedowiarki na własnej skórze musieli się przekonać, że to co piszę to nie beletrystyka, nie żadne czarnowidztwo.

     Zastanówmy się, czy nasze dzieci, wnuki, zasłużyły na to, byśmy im zafundowali taki los.

     Tekst ten zalecam czytać sobie codziennie, aż do dnia wyborów.




      
       












Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.