GDAŃSK-OPOLE - Rok IX - Nr 44 (1217)
- Świat według Leszka
Odcinek 14 - czyli – druga strona medalu
W odcinku pierwszym próbowałem wywieść etymologię słów „złota myśl” od medali olimpijskich. Nie wiem czy kogokolwiek przekonałem, ale to właśnie była moja, oryginalna „myśl taka sobie”.
Zacząłem się głupio czuć – coś piszę, a potem nie widzę związku? Dla autora (nawet takiego amatora jak ja) jest to straszliwa konstatacja. Na takie dictum zjeżyłem się okropnie. Nie, to nie to co myślicie, włosy na mej głowie pozostały nieporuszone. Zjeżyłem się wewnętrznie i postanowiłem rozprawić się z takimi podejrzeniami.
Myśl „każdy medal ma dwie strony” absolutnie nie musi mieć jakiegokolwiek związku z poprzednimi tekstami. No – może jeden mały związek ta myśl posiada. Ten związek to fakt, że można ją zaklasyfikować według kategorii z odcinka pierwszego. Ponieważ podejrzewam, że może się znaleźć jakiś pretendent do praw autorskich, na wszelki wypadek przyznam tej myśli status myśli złotej.
Tak więc zabezpieczywszy sobie tyły mogę zacząć pastwić się nad tą myślą. „Każdy medal ma dwie strony” - to przecież oczywiste, nie ma przecież medali, które mają tylko jedną stronę. Nawet gdy jest ona pusta – to jednak jest drugą stroną. O.K. są dwie. To już sobie wyjaśniliśmy (chociaż nie do końca, o czym trochę później) zastanówmy się więc nad sensem zawartym w tej myśli.
Sens jej zależy od człowieka, który z tą myślą się spotyka. Optymista powie – no, może medal ten jest i brzydki, ale z drugiej strony może może być ładniejszy. Pesymista powie – no owszem, może być, ale na drugą stronę nie spojrzę, na pewno jest brzydka. Realista powie – co z tego, że ma dwie strony, medal jest medal!
Ale też jest jeszcze kilka czynników, które musimy brać pod uwagę. Na przykład był czas, gdy posiadacz orderu (to taki medal z rodowodem) Virtuti Militari za lądowanie w Normandii skrzętnie to ukrywał. Ujawnienie tego faktu mogło się dla niego źle skończyć. Potem nadszedł czas, gdy za jego posiadanie, posiadacz dostawał dodatek do emerytury. Widzimy więc, że skupianie się tylko na dwóch stronach medalu nie wyczerpuje wszystkich znamion jego wartości.
Chyba, że medal potraktujemy jako ideę lub cnotę, wtedy jego dwie strony opisują powyższe przypadki. Ale chcę być konsekwentny. O ile sport olimpijski może być piękną ideą (ustają w tym czasie wojny(?)) to nagrody przyznawane w postaci medali są jednak czym bardzo realnym. Ponadto taki medal co prawda ma dwie strony, jednak nie są one sobie równe. Czasami ta „druga” strona jest płaska, „pusta”, nic nie znacząca. Warto więc nią zawracać sobie głowę?
Tym bardziej, że medal „nie kończy się na dwóch stronach”. Rzecz posiadająca tylko dwie strony istnieje tylko w geometrii i nazywa się płaszczyzną. Medal nad którym się znęcam ma przecież jeszcze grubość. I na powierzchni tej „grubości” widywałem wygrawerowane różne sentencje. Czasami więc o wyjątkowości jakiegoś medalu może zadecydować właśnie ta „trzecia strona”.
Czy ja to wszystko rozumiem? Szczerze? - nie bardzo. Proszę jednak komentatorów o to, by nie znęcali się nade mną, lecz jeśli Wam się to uda – spróbowali uprościć moje wywody i rozstrzygnąć dylemat – ile naprawdę stron ma medal i co z tego wynika.
Witaj!
OdpowiedzUsuńPiszesz o trzeciej stronie w przypadku (płaskiego ex definitione) medalu. W dzisiejszych czasach to mało. Od setek lat znane były kości sześcioboczne. Dziś są bardziej zaawansowane: k4, k6, k8, k10, k12, k20 i wyższe. To już nie jest binarny system czarny-biały, to odrębne przestrzenie w której wyobraźnia i doraźne kody zaczynają odgrywać główną rolę.
No toś mi rozjaśnił temat!!!
UsuńDziękuję.
"Czy ja to wszystko rozumiem? Szczerze? - nie bardzo."
OdpowiedzUsuńNo to jesteśmy jednej myśli Rożni nas tylko jedno Ty to napisałeś a ja staram się/starałem się/to "rozkminić"
I wyszło mi iz być może jest to
"wpływ klasycznego pola grawitacyjnego, przejawiającego się jako zakrzywienie czasoprzestrzeni, na skwantowane pola związane z pozostałymi oddziaływaniami"
Kudy mi tam chamowi gonić po antypodach Twoich skojarzeń myślowych.
Moze po dopalaczach ? Kiedy jednak bliższe mi sa inne używki ale po nich zażyciu inne myśli mnie nachodzą.Nie tak głębokie.
Np
Ty tak sam i od siebie ? Lub co brałeś /w postaci lekarstw o ubocznych działaniach,oczywiście./
Różnie to się człek, w obawie przed tym w koronie, zabezpiecza.
Pytam bo tez chciałbym czasami odlecieć
Wieśku, prosiłem, nie znęcajcie się nade mną.
OdpowiedzUsuńAle trochę Cię rozumiem. Chyba wszyscy się zbytnio przyzwyczaili, że na tym blogu pisze się bardzo poważne teksty na poważne tematy. Więc zrozumiałe jest Twoje zdziwienie na tę odrobinę szaleństwa w odcinkach!
Dlaczego to wszystko pisałem? to długa historia. Za długa jak na komentarz. Ale nie zostawię Ciebie i innych czytelników w zdziwieniu i niezrozumieniu. Mam zamiar wyjaśnić wszystko w kolejnym odcinku (mam nadzieję, że ostatnim) z cyklu "Myśli takie sobie".
Jakie to czasy nam "najszly ?"
UsuńRobisz coś dokładnie ,porządnie,wypytujesz specjalistów,zbierasz opinie fachowców.Działasz tak jak nakazuje prawo, bo "suweren"już przyzwyczaił się ze szybko byle jak i nocą,nikogo nie pytając o zdanie to samo dobro dobro.I nic to ze po wszystkim wycofujemy się rakiem z sejmowych ustaw a poprawka goni poprawkę a jest tego tyle ze nawet prawnicy przestają to kontrolować to okrzykną cię "hamulcowym" i to akurat "dobrej zmiany" vide Marszałek Grodzki.
Spytasz, bo sam tez tak chciałbyś zarzuca znęcanie
O Tempora o Mores.
Nic to czekamy na dalsze"rozjaśnienia"
Jest sposób na nadmiar myśli?
OdpowiedzUsuńhttps://youtu.be/j9CHmgpXCkw