Odcinek 31 - Live is brutal.
Założyłem sobie iż moje felietony będą się ukazywały co piątek. Przez długi okres udawało mi się dotrzymywać tego założenia. Ba – nawet bywało tak, że miałem w wersji roboczej dwa felietony, każdy z inną datą publikacji. Gdzie te czasy ?!!
Geneza powstania felietonów była taka – zostałem emerytem, teraz będę miał wiele wolnego czasu. Potem okazało się, że to założenie nijak ma się do rzeczywistości. Zacząłem się zastanawiać dlaczego. Wyniki tych przemyśleń postanowiłem jednak uwiecznić w swoich felietonach. Jednym z naturalnych powodów braku czasu był fakt prowadzenia bloga. Drugim okazał się niestety wiek. Nie wiek XXI, ale mój wiek, a dokładniej związane z tym wiekiem niedomagania zdrowotne. Jednak fakt, że nie pisałem, nie znaczy że nie czytałem, nie słuchałem i nie oglądałem. Wcześniej, reagowałem na każdą prawie wiadomość medialną. Cokolwiek się wydarzyło, mogło spotkać się z moim komentarzem. Teraz złożony na „łożu boleści” reagowałem z opóźnieniem i tylko na wyjątkowo bulwersujące wieści. A wieści te absolutnie nie pasowały do formy felietonu.
Felieton jest formą raczej „lekką”. A jak tu lekko traktować ostatnie wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego? Gdybym był kabareciarzem, mógłbym z tych wystąpień uczynić kilka programów. Tylko, że kabaret jest raczej instytucją rozśmieszającą. A wystąpienia prezesa śmieszne nie są. Chociaż nazwa jego partii może sugerować kabaret, to już jego ostatnie wystąpienia wcale do śmiechu nie skłaniają. Drugą przyczyną przerwy w ukazywaniu się felietonów było moje założenie, że felietony będą raczej apolityczne. Lecz jak tu trzymać tą linię?
13 grudnia 1981 roku pamiętam jako własną osobistą tragedię. Nie chcę stroić się w piórka kombatanta (w tej dziedzinie sportu nie mam szans z Kaczyńskim), ale swoje przeżyłem. I wiem co to brak demokracji i wolności słowa. I jeżeli jakiś idiota typu Czarneckiego próbuje mi tłumaczyć, że marsz zorganizowany właśnie w ten dzień, ma obronić demokrację, korzystając z demokratycznego prawa do organizowania marszu – to jako felietonista nie mam tu nic do roboty.
Bo jak można w ramach felietonu traktować taką głupotę? Próbując pisać na ten temat, zawsze mam przed oczami iluś tam ludzi, którzy takiego idiotę wybrali na przedstawiciela do parlamentu europejskiego. I pozostaje pytanie – czy pisać o tym idiocie, czy zastanawiać się nad kondycja psychiczną jego wyborców?
Leszku,proponuję bardziej ostro oceniać Pana Posła Europejskiego. Wyborcy bywają manipulowani mediami i czasem mają mniejszą świadomość polityczną niż Kandydat-Oszołom. Do tego, taki kandydat robi to wszystko głównie dla korzyści materialnych, jak sądzę, bo posada w EU jest nie do pogardzenia a odpowiedzialność prawie żadna.
OdpowiedzUsuń