Ongiś
rozgorzała i cyklicznie wraca dyskusja o eutanazji i jako klasyczny
przykład podawano Holandię w której jest zezwolenie na
mordowanie w majestacie prawa.
Dziś ten temat w zależności od
zapotrzebowania politycznego powraca za sprawą rządzących i służy
do straszenia społeczeństwa.
Ciekawy
jestem jak mój archiwalny tekst zostanie przyjęty dziś po 7
latach ?.
Czy stracił na aktualności ?.
Na moich rękach umarł mój wujek Gerhardt /lat 51/. Był chory na gruźlicę i po prostu płuca mu się skończyły. Karetka nie zdążyła dojechać. Do końca starał się łapać powietrze jak karp przedświąteczny i liczył, że może jeszcze trochę, może dzień, może dwa…………. może chociaż godzinkę. Ja to oglądałem i widziałem jak walczy.
Eutanazja
– /łac./ Dobra śmierć.
Co za głupie określenie !!!! – śmierć to śmierć i nie ma dobrej czy złej śmierci. To jest koniec, koniec wszystkiego, finisz, wszystko przestaje istnieć łącznie z rodziną i całym światem.
Co za głupie określenie !!!! – śmierć to śmierć i nie ma dobrej czy złej śmierci. To jest koniec, koniec wszystkiego, finisz, wszystko przestaje istnieć łącznie z rodziną i całym światem.
Być
może i psychiczna śmierć następuje wcześniej ale kto wie na
pewno co czuje człowiek leżący nie reagujący na bodźce
zewnętrzne.
Moja
teściowa /lat 85/zmarła wyniku choroby parkinsona a bezpośrednią
przyczyną było ugrzęźnięcie w gardle kawałka śledzia i
niemożności jego odkrztuszenia. Zmarła na OIOM w szpitalu
Wojewódzkim. Była osoba leżącą i czasami klnąca na swój
los ale nie słyszałem aby chciała umrzeć.
Testament
życia – drugi kretynizm zezwalający na zabicie człowieka.
Sporządzający tzw testament życia jest człowiekiem w pełni władz umysłowych. Jeżeli będzie ta świadomość zachwiana to przestanie być człowiekiem i straci możność odwołania swojego „testamentu życia”.
Sporządzający tzw testament życia jest człowiekiem w pełni władz umysłowych. Jeżeli będzie ta świadomość zachwiana to przestanie być człowiekiem i straci możność odwołania swojego „testamentu życia”.
Pomyślmy
– ktoś kto sporządził taki testament leży w ciężkim stanie
/np. po wypadku/ i nie potrafi się ruszyć ani mówić. Dusza
i rozum krzyczy – chcę żyć, chcę widzieć moje dzieci i wnuki
……………….. Boże – pomóż, bo przyjdą i odłączą
aparaturę bo napisałem „testament życia a właściwie śmierci”
i rzeczywiście przychodzą i ze łzami w oczach naciskają na
„delete”.
Moja mama zmarła /lat 95/ na skutek kilku udarów i ogólnego kończenia pracy niemal wszystkich organów. Była osoba leżącą i w ostatnim stadium niereagującą na czynniki zewnętrzne. Jako syn dam sobie głowę uciąć, że jak pochylałem się nad nią to widziałem błysk w jej oku…………………. .
Moja mama zmarła /lat 95/ na skutek kilku udarów i ogólnego kończenia pracy niemal wszystkich organów. Była osoba leżącą i w ostatnim stadium niereagującą na czynniki zewnętrzne. Jako syn dam sobie głowę uciąć, że jak pochylałem się nad nią to widziałem błysk w jej oku…………………. .
Jestem katolikiem
niepraktykującym bo kościół do swego stołu mnie nie
dopuszczał i dlatego pobudki religijne nie kierują moimi poglądami.
Jestem
przeciw ingerencji w życie człowieka nawet jeżeli przybiera postać
terminalną. Możemy błagać Boga, los, przeznaczenie o łagodną
lub nagłą śmierć ale nie zadaną przez innego człowieka. Nawet
najbardziej prymitywne zwierzę będzie do końca broniło swego
życia, walcząc o nie do końca.
Człowiek jest
gorszy ??. Są środki aby ulżyć cierpiącym i tylko od nas ludzi
towarzyszącym umierającemu zależy czy przygotujemy mu godną
śmierć.
Jedynym wśród ludzi mogącym uznać śmierć za lepsze wyjście niż życie jest lekarz w którego skórze w takiej chwili nie chciałbym być.
Jedynym wśród ludzi mogącym uznać śmierć za lepsze wyjście niż życie jest lekarz w którego skórze w takiej chwili nie chciałbym być.
Refleksja roku
2020.
Ortotanazja odnosi się do sytuacji w której niepodjęcie leczenia prowadzi do śmierci a podjęcie leczenia nie prowadzi do wyzdrowienia /np. respiratory/.
Czy jesteśmy pewni, że właśnie w tej chwili nie powstaje lek, szczepionka która może prowadzić do poprawy lub nawet do wyzdrowienia.
Czy nie mamy wielu przykładów ozdrowień wbrew opiniom lekarskich gremiów ?.
Ortotanazja odnosi się do sytuacji w której niepodjęcie leczenia prowadzi do śmierci a podjęcie leczenia nie prowadzi do wyzdrowienia /np. respiratory/.
Czy jesteśmy pewni, że właśnie w tej chwili nie powstaje lek, szczepionka która może prowadzić do poprawy lub nawet do wyzdrowienia.
Czy nie mamy wielu przykładów ozdrowień wbrew opiniom lekarskich gremiów ?.
To nie jest temat łatwy. Moje zdanie na ten temat jest już od dawna sprecyzowane i stabilne- jestem za wprowadzeniem eutanazji. Chciałabym, aby człowiek DOBROWOLNIE mógł zdecydować o własnym odejściu, bez bólu i dodatkowych cierpień. Dlaczego można ulitować się nad zwierzęciem i uśpić je a tego samego odmawia się człowiekowi?...I nawet nie oczekiwałabym,że lekarz zrobi zastrzyk, wystarczyłoby, gdyby przepisał substancję, która spokojnie i bezboleśnie pozwoli odejść w zaświaty a czy ją użyję, czy nie- byłoby zawsze MOJĄ DECYZJĄ.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno: nie boję się śmierci, boję się skrajnego niedołęstwa i powolnego umierania...
Każdy człowiek jest inny i każdy powinien mieć prawo decydowania o swoim losie.
Kluczowe słowo brzmi - DOBROWOLNIE.
UsuńDecyzja dobrowolna jest w momencie jej podjęcia - może dodałbym TYLKO W MOMENCIE PODJĘCIA.
Temat cholernie trudny a jeszcze trudniejszy jeżeli dotyka kogoś z rodzony.
Pozdrawiam.
Jestem dokladnie tego samego zdania, lepiej bym tego nie ujela, testament zycia sporzadzilam kilka miesiecy temu, na wypadek, gdybym znalazla sie w takiej sytuacji, ze sama nie bede mogla powiedziec czego bym chciala, a czego nie. Wiem, ze nie chcialabym zyc za wszelka cene, podlaczona do roznego rodzaju aparatury utrzymujacej mnie przy zyciu, mieszkam w Niemczech i tu istnieja dwa rodzaje eutanazji: posrednia i bierna, ale aby ktoras z nich zastosowac, trzeba byc przytomnym i zdrowym na umysle, tak wiec mam trzy opcje do wyboru i bardzo mnie to cieszy.
UsuńZofka - nie mogę ci nie przyznacji racji ale................ właśnie te "ale" próbujeopisać.
UsuńO swoich obserwacjach holenderskich chciałem, ale "w.i.e.s.i.e.k"... Osobowość rodem ze Szwejka... Odechciało mi się chcieć...
OdpowiedzUsuńPiotrze, poruszyłeś temat ..... ważny, wielce osobisty, wymagający wielkiego taktu przy komentowaniu.
OdpowiedzUsuńCzy ja mogę sam decydować o czasie i sposobie pożegnania tego świata? Czy mam takie prawo?
Czy ktoś może mi tego zabronić? Czy ma takie prawo?
A rzecz dotyczy nie tylko ludzi złożonych śmiertelną chorobą. Ilu jest takich, którzy nie mogąc podźwignąć ciężaru życia wybierają samobójstwo (choćby młodzi ludzie LGBT)? Oni jednak mają odrobinę lepiej - nikt nie może im tego zabronić, nawet pod groźbą kary.
Z ludźmi chorymi, nie panującymi już nad swym ciałem sprawa jest skomplikowana. Nawet gdyby przyjąć, że nikt nie ma prawa im tego zabraniać - oni nie są w stanie zrealizować podjętej decyzji samodzielnie.
I tu wchodzimy w skomplikowany problem prawny - udział osób trzecich w takiej realizacji.
Ale problem nie kończy się na prawnych zawiłościach. Przecież pomocnik ma jakieś zasady moralne, ma jakieś sumienie - i co z tym zrobić, jak sobie poradzić?
Tak więc WIEŚKU, zastanów się trochę, gdyż w swych mądrościach nie rozwiałeś żadnej z powyższych wątpliwości.
Ja nawet nie próbuję ich rozwiązywać w tak skąpych ramach , jakimi jest komentarz blogowy.
Napiszę wprost - optyka może się zmieniać wraz z upływem lat. Jak sie ma lat 40,50 czy 60 to fajnie sie piesze, że nie chcę żyć w upokorzeniu, w bólu i beznadziei.
UsuńPrzeskoczyłem średnią krajową dla życia mężczyzny a im dalej oddalam sie od tej granicy to i moja optyka też się zmieniła. Może bóg wymyslił że mam być współczesnym Matuzalemem ?.
Jak na razie staram się żyć porządnie i szybko kończy sprawy aby nikomu nic nie zostawiać na głowie.
Ciezko i trudno sie o tym pisze i ..............
Uzupełnienie:
UsuńCiezko i trudno sie o tym pisze i ..............
Szczególnie jak ma sie taka sytuacje w rodzinie.
Eutanazja jako możliwość decydowania o tym, co się ze mną stanie, gdy życie okaże się nie do zniesienia? Tak.
OdpowiedzUsuńDokładnie TAK !!!
UsuńCzy jest możliwość dookreslenia - gdy życie okaże się nie do zniesienia ?
Każdy ma swój własny próg sensu. Rozumiem, że znasz przykłady osób, które się męczyły, ale chciały żyć. Wierzę w to, tyle, że tego nie uogólniam. Mogę sobie wyobrazić sytuację, że życie może być nie do zniesienia. Rozumiem też, że komuś może się to nie podobać. Nie da się swoimi poczynaniami zadowolić wszystkich.
UsuńMój ojciec, mając organizm doszczętnie zniszczony przez cukrzycę, której długo nie chciał leczyć, zawsze powtarzał, że gdy kolejny atak odbierze mu przytomność, nie chce być reanimowany. Życzenie to nie mogło być nigdy honorowane - za ostatnim razem lekarze na OIOM-ie przez ponad godzinę znęcali się nad nim, aby go przywrócić do życia - bezskutecznie...
OdpowiedzUsuńŻycie ma wiele twarzy a śmierć ....?
OdpowiedzUsuń