poniedziałek, 10 sierpnia 2020

KOMENTARZ Z ANTYPODÓW

GDAŃSK-OPOLE-MELBOURNE  -  Rok IX  -  Nr 62 (1235)









      
życie to kabaret




Płyniemy!

(sierpień 2020)





Czasami człowiek musi, inaczej się udusi.
Jerzy Stuhr 


     Przyczepiło się gówno do okrętu i krzyczy: «płyniemy! »” – głosi znane powszechnie porzekadło. Zanim je jed­nak rozwinę, pragnę przedstawić bohaterów mojego felietonu.

     Okręt: Janusz Gajos, aktor, absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi, doktor honoris causa tej uczelni, profesor sztuk teatralnych, kawaler Krzyża Komandor­skiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, 92 role filmowe, 76 teatralnych, 42 w Teatrze Telewizji. Wielki ar­tysta, geniusz, ikona, nie tylko według mnie najwybitniejszy polski aktor wszech czasów, który już zapisał się trwale na najpiękniejszych kartach historii polskiej kultury.

     To, co się przyczepiło: Beata Mazurek, funkcjonariuszka partyjna, magister socjologii Katolickiego Uni­wersytetu Lubelskiego, po studiach marginalna urzędniczka w Chełmie, po wstąpieniu do PiS wysyłana przez par­tię i wybierana przez jej „suwerena” do Rady Miasta Chełm, następnie do Sejmu, wreszcie do Parlamentu Europej­skiego. Historia nigdy się nią nie zainteresuje.

     Podczas przeprowadzonego w sieci 26. Pol'and'Rock Festival Janusz Gajos wystąpił jako gość Akademii Sztuk Przepięknych. Powiedział wówczas między innymi: „Coś takiego, co wykonał... przepraszam za wyrażenie... mały człowiek – jednym ruchem ręki podzielił nasz kraj i nas samych na dwie części. To jest zbrodnia. Znamy ta­kie przykłady z historii, w ten sposób powstawały najgorsze sprawy na świecie. Tak powstawało to, co się później nazwało hitleryzmem”. Mówił naturalnie o haniebnych i karygodnych poczynaniach polskiego zakompleksiałego życiowego niedojdy, jednocześnie napchanego po dziurki w nosie nienawiścią do wszystkich i do wszystkiego kie­szonkowego satrapy, wyrażając opinię nie tylko swoją, ale również światlejszej połowy swoich rodaków oraz wie­lu uznanych autorytetów zagranicznych.

     Chociaż w wyborze przez rzeczoną Mazurek bielizny pomocą służy sejmowy Adonis, Ryszard Terlecki, jej idolem, bożkiem, wręcz istotą nieziemską jest – jak każdego funkcjonariusza i całego „suwerena” pisowskiej sekty – wspomniany oszalały satrapa. Wypowiedziana zatem przez Gajosa publicznie prawda o jej „złotym cielcu” mu­siała obecną „Europejkę” zaboleć dotkliwie, ale jednocześnie stała się znakomitą okazją do podlizania się łaskaw­cy, toteż odszczeknęła artyście na twitterze: „Wyraź­­nie widać, że PRL, «Czterej pancerni i pies» odcisnęły trwały ślad na mózgu Gajosa. Bardzo przekonująco zagrał rolę zdegenerowanego prokuratura w filmie «Układ». Pewnie, to tylko przypadek. A tak po ludzku, insynuacje prostaka”.



     Pójdźmy zatem drogą... Zamierzałem napisać „rozumowania Mazurek”, ale żeby rozumować, trzeba mieć przecież rozum. Może więc jej „eksperymentu myślowego”... Też nie, ponieważ w takim przypadku w grę wcho­dzi myślenie, czyli proces całkowicie Mazurek obcy. Kapituluję więc, ale zakładam, że czytelnicy i tak wiedzą, iż mam na uwadze to coś, co kotłuje się i hucząc echem odbija od ścian jej pustej czaszki.

     Rozpocznijmy od rzekomych peerelowskich wpływów. Nigdy, ani w czasach peerelu, ani po nich, nie prze­jawiał Gajos jakichkolwiek oznak serwilizmu wobec tamtego ustroju i tamtej władzy. Nietrudno jednak nie dos­trzec tęsknoty do ludowej ojczyzny u bożka Mazurek, który, między innymi przy jej pomocy, tak konsekwentnie buduje w Polsce duplikat poprzedniego systemu. Albo u jej partyjnego koleżki Stanisława Piotrowicza, prokurato­ra gnębiącego gorliwie opo­zycjonistów w stanie wojennym i, w nagrodę, kawalera peerelowskiego Krzyża Zasługi, a w ostatnich latach posłusznego dewastatora wymiaru sprawiedliwości. Ta odrażająca ludzka glista jeszcze w 2016 roku, dwadzieścia siedem lat po upadku peerelu, tak oto zabełkotała reporterowi Polsat News o polskiej kons­tytucji: „W artykule drugim jest mowa o tym, że Polska Rzeczpospolita Ludowa... yyy... yyy... Rzeczpospolita Pol­ska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady państwa prawa”. Że coś jest nie tak uś­wiadomiła Piotrowiczowi dopiero zdumiona mina reportera, po której nastąpiło jego własne „yyy... yyy...”, będące dźwiękowym zapisem mozołu, z jakim powracał ze swojej krainy marzeń do rzeczywistości.

     Trwały ślad na mózgu Gajosa miała, zdaniem Mazurek, odcisnąć również jego rola Janka Kosa w serialu „Czterej Pancerni i pies”. Nie dość, że zrealizowanym w peerelu, to na domiar złego Kos był czołgistą 1 Brygady Pancernej im. Bohaterów Westerplatte, która wchodziła w skład powstałej w Związku Radzieckim 1 Armii Pols­kiej, a więc według niej komuchem z krwi i kości. Gorzej, komuchem wynarodowionym, ponieważ nawet psa miał ruskiego i z ruska go nazwał, bo Szarik. W konsekwencji owego śladu komuchem musi być więc również Gajos.

     Tenże ślad na jego mózgu miał zaowocować również tym, że – jak ze znawstwem ocenia Mazurek – prze­konująco zagrał rolę zdegerowanego prokuratora w filmie, który według niej nosi tytuł „Układ” (to jeszcze jeden przykład klasycznego pisowskiego dyletanctwa i dezynwoltury, gdyż w rzeczywistości jest to „Układ zamknięty”). No cóż, Gajos to arcymistrz, wirtuoz, fenomen, zatem przekonująco potrafi wcielić się w każdą postać. Także, na przykład, w zepsutego do szpiku kości, pazernego, kryjącego klechów-pedofilów i gęsto przeplatającego swoje oracje najpopularniejszym polskim słowem „kurwa”, biskupa Mordowicza w „Klerze”. Wypisz, wymaluj... Nie, nie będę kończył. Nie muszę. Czytelnicy i bez tego wiedzą, który to katabas jest pierwowzorem tej odrażającej postaci.

     Na marginesie, Mazurek jest oblatana w Gajosie bardzo kiepsko, bo gdyby było inaczej, wytknęłaby mu również filmowe role milicjantów („Bicz boży”, „Kocie ślady”, „Zaczarowane podwórko”), oficera informacji wojskowej („Mgła”), oficerów bezpieki („Przesłuchanie”, „Psy”), czy oficera KGB („Akwarium”). Zagrał również zastępcę szefa Radiokomitetu („Człowiek z żelaza”), a nawet funkcjonariusza pezetpeeru („Alterna­tywy 4”). Jako fan Gajosa staję jednak stanowczo w jego obronie, odwołując się do takich ról tego aktora, jak wspomniany biskup Mordowicz (kanalia, ale bądź co bądź boży pastuszek), zakonnik („Szyfry” i „Jasminum”), ksiądz („Zaćma”), czy dzielny funkcjonariusz CBA, tego pod wodzą duetu Kamiński/Wąsik („Solid Gold”).

     Towarzyszy broni Janka Kosa zagrali w „Czterech pancernych” inni wybitni aktorzy, Roman Wilhelmi i Franciszek Pieczka. Ten pierwszy wszakże wcielił się również, między innymi w powstańca warszawskiego („Eroica”), a ten drugi grywał wielokrotnie księży („Urząd”, „Legenda”, „Dziura w ziemi”, „Chłopi”, „Przypadek Pekosińskiego”), ba, świętych (Piotra w „Quo vadis” i Rocha w „Jasminum”), a nawet samego Pana Boga („Sław­na jak Sarajewo”). I bądź tu mądry, która z kreowanych przez nich w filmowej karierze ról zryła im mózgi.

     Weźmy z kolei na tapetę takiego, na przykład, Emila Karewicza. Z jednej strony żołnierz AK w „Kanale”, „Dniu oczyszczenia” oraz „Żołnierzach wolności”, z drugiej Hauptmann Grimm w „Białym niedźwiedziu”, Ober­leutnant Weber w „Na białym szlaku”, Sturmbannführer Hermann Brunner w „Stawce większej niż życie”, oficer gestapo w „Jak rozpętałem drugą woję światową”. W głowie się może zakręcić.

     Albo taki, powiedzmy, August Kowalczyk. W realnym życiu więzień Auschwitz, a po ucieczce żołnierz AK, grywał hitlerowców (Sturmbannführer Johann Dehne w„Stawce większej niż życie”, gestapowiec Schroeder w „Polskich drogach”, a nawet sam Alfred Jodl w „Epilogu norymberskim”), „wyklętego” z NSZ ( w „Barwach walki”) i oficera UB ( w „Roku pierwszym”). Gdyby Kowalczyk żył i ośmielił się wyrazić niepochlebnie o pols­kim kieszonkowym satrapie, Mazurek uznałaby z pewnością, że rola skazanego na śmierć w Norymberdze zbrod­niarza Jodla odcisnęła na jego mózgu głębszy ślad, aniżeli pobyt w Auschwitz.

     To, co napisałem powyżej, pokazuje czarno na białym poziom intelektu Mazurek. Napisać o nim dno było­by dla niej pochlebstwem, ponieważ jest to coś zalegającego znacznie poniżej. Czynienie bowiem aktorowi zarzutu z tego, że grał taką czy inną postać, utrzymywanie, iż taka czy inna rola ukształtowała jego charakter i poglądy, jest po prostu tak bezdennie głupie, że do zabiegów takich można się odnieść wyłącznie z politowaniem.

     Gdyby było inaczej, czy należy przyjąć, że wredne postacie zagrane przez bożyszcza „dobrej zmiany” rów­nież zryły ich mózgi? Taka Katarzyna Łaniewska, na przykład, wystąpiła w nakręconym w stalinowskich czasach, sławiącym ubeków produkcyjniaku „Trzy opowieści”. Ewa Dałkowska to przecież nie tylko filmowa żona poległe­go w zamachu smoleńskim prezydenta tysiąclecia („Smoleńsk”), ale i morderczyni Rita Gorgonowa („Sprawa Gor­gonowej”). Filmowy mąż Dałkowskiej, ten poległy, Lech Łotocki, to jednocześnie członek sędziowskiej „kasty” („Prawo Agaty”). Podobnie jak Redbad Klynstra („Cztery noce z Anną”), który wystąpił ponadto w roli hitlerow­skiego pułkownika („Kardynał Hlond”). Wreszcie wisienka na torcie, Jerzy Zelnik. Ekranowy gwałciciel („Sprawa kobiet”), Judasz („Piłat i inni), zabójca biskupa Szczepanowskiego, późniejszego świętego wszakże, a w realnym życiu jeszcze gorzej, wręcz fatal­nie, bo kapuś bezpieki.

     Pozostaje określenie Gajosa przez Mazurek mianem prostaka. Artysty, erudyty, człowieka nie tylko nie­przeciętnie inteligentnego, ale i niezwykle kulturalnego. Tylko z tego powodu, że w nader taktowny sposób wygło­sił niewygodną dla niej prawdę o człowieku, którego jej zdaniem należy wyłącznie wielbić. Przyjrzyjmy się zatem niektórym tylko spośród wielu, subtelnym wypowiedziom uważającej się zapewne za uosobienie taktu i powściąg­liwości Mazurek:

     O Zgromadzeniu Ogólnym Sądu Najwyższego (27/04/2016): „Tak naprawdę zebrał się zespół kolesi, któ­rzy bronią status quo poprzedniej władzy”.
     O wypowiedzi posłanki Joanny Scheuring-Wielgus (3/03/2018): „Te chore wynurzenia nie są nawet zabaw­ne”.
Do posłanki Krystyny Skowrońskiej (25/04/2019): „Mam dużo cierpliwości dla pani, szczególnie dla takich blondynek jak pani”.
     O życzeniach noworocznych wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (31/12/2019): „Bidulka. (...) Amnezja i brak wiarygodności. Retoryka wyłącznie pod publikę. Słabe to”.
     O prezydencie Rafale Trzaskowskim, TVN 24 i Onet.pl (6/07/2020): „Trzaskowski boi się debaty z Pola­kami. Woli ustawioną debatę w WSI 24 i niemieckim Onecie”.
     O opozycji (16/01/2020): „Zaprzaństwo, nienawiść, głupota, mentalność lokaja”.
     O Donaldzie Tusku (18/01/2020): „Żałosne konwulsje lipnego moralisty i politycznego obłudnika. Kłamca, który jak się pomyli, to może powie prawdę. Tusk pisze o szczuciu, dzieleniu, złodziejstwie – powinien spojrzeć w lustro, to zobaczy idealnego adresata. Na szczęście jego polityczne znaczenie, to już tylko prymitywne wpisy”.
     O wywiadzie wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Věry Jourovej (8/02/2020): „Kolejny bezczelny atak KE na suwerenność Polski. (...) Obłuda, insynuacje i kłamstwa, tak można podsumować jej wywiad. Zna­mienne, że w niemieckim medium.
     O posłance Kamili Gasiuk-Pihowicz (22/7/2020): „Ta pani ewidentnie minęła się z inteligencją i prawdą”.
     O Donaldzie Tusku (23/07/2020): „Polska wstrzymała oddech. Ktokolwiek widział lub wie, gdzie schował się «król» Europy, co tam, całego świata, proszony jest o pilną informację i kontakt z PO. Niepotwierdzone źródła sugerują, że DT szukają już Niemcy i Rosja”.
     O Krystynie Jandzie (28/07/2020): Mam wrażenie, że pani Janda uwielbia rolę błazna”.


     Wszystkie te aroganckie, chamowate insynuacje i inwektywy wyartykułowane przez Mazurek nie wymaga­ją komentarza. Przemawiają same za siebie. Szczytem kultury było dla niej z pewnością nazwanie przez jej bożka posłów opozycji zdradzieckimi mordami, mordercami, kanaliami i hołotą. Zaś inne bluzgi jego samego oraz takich arbitrów elegancji i dobrych manier, jak na przykład fundator jej bielizny Terlecki, Brudziński, Czarnek, Maciere­wicz, Mosiński, Tarczyński, Kowalski, Lichocka, Kempa, Pawłowicz, to dla tej prymitywnej zapyziałej prowin­cjuszki z aspiracjami przerastającymi o niebo jej możliwości zapewne słowicze trele.

     Miernoty w rodzaju Mazurek są przekonane, że gdy czepią się okrętu, płyną razem z nim, gdy naplują na wielkość, stają się jej równe, albo nawet większe od niej. Poprawia im to samopoczucie, ale nie zmienia niczego: pozostają nadal żałosnymi w swoim zadufaniu miernotami.

down under

 


 
   





10 komentarzy:

  1. Dzień dobry
    Rewelacyjny tekst, obśmiałem się "jak norka".
    Jestem pełen podziwu dla autora tekstu, że tak delikatnie obszedł się z pisią ferajną gdy aż ciśnie się na usta pytanie jak poważny trwały ślad odcisnęła na mózgu niejakiego kaczyńskiego jarosława rola Jacka (albo Placka) w komunistycznym (a jakże) filmie "O dwóch takich co ukradli księżyc".
    Uważam, że rola złodzieja, kradnącego ludziom księżyc - symbol poezji, wzruszeń, wyznań miłosnych tak zryła umysł późniejszego dyktatora, że odtąd postanowił, żeby rzeczywiście zabrać ludziom marzenia, poczucie bezpieczeństwa i radość życia oddając w zamian zło, prymitywizm, ksenofobię i kołtunerię.
    Pokuszę się o twierdzenie, że właśnie powierzenie roli temu lewusowi i cwaniakowi pobudziło go do działania w celu zniszczenia wszystkiego co dobre w naszym narodzie, co konsekwentnie czynił od tamtego czasu!
    Panie Batory (to nie do króla a do reżysera) COŚ TY NAM UCZYNIŁ, ZE DO TEJ PORY MĘCZYMY SIĘ ZE ZWYRODNIAŁYM AKTOREM Z PAŃSKIEGO FILMU?

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztofie, autorem tekstu jest nasz były współredaktor - Michał, mieszkający w Melbourne. Już - co prawda - nie współpracuje na stałe z nami (może dlatego, że u nas pensja redaktora wynosi 0,00 zł), ale czasami coś Go zmusi i wtedy musi.

      Usuń
    2. Z tym zerowym honorarium jako przyczyna to oczywiście żart. Kiedyś pisałem dużo, zawodowo i amatorsko. Obecnie wolę poświęcać czas na czytanie.

      Usuń
  2. Jestem rozczarowany Twoim postem. Głęboko... Zajmować się czymś takim jak to indywiduum?... W zestawieniu z WIELKIM AKTOREM? Czyżbyś nie wiedział, że w Paranoi i Schizofrenii NIE WOLNO mieć - nie to, że intelektu, ale nie wolno mieć nawet śladowej inteligencji? Zwłaszcza po KUL-u.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba za bardzo i za szybko przyzwyczailiśmy się do miałkości i chamstwa rządzącej ekipy, stąd takie teksty jakkolwiek ten stają się ożywczym powiewem prawdy i swobody wypowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak to w praktyce drodzy komentatorzy wygląda to co Poeta ujął zgrabnie
    "Poeta pamieta.Spisane będą czyny i rozmowy"
    A do tych tu czytających funkcyjnych i mundurowych jeszcze jedno przesłanie.
    Bylem kiedyś widzem takiej prowadzonej dla was i na was,weryfikacji.
    Niektórzy wili się jak piskorze, albowiem nie było na nich"pisemnych dowodów.bo je spalono" były tylko zeznania i doniesienia dawnych widzów i części opozycji.Ze zachowywali się nadgorliwie
    I to wystarczyło by ich wywalić z służby a dla niektórych drastycznym zbiorowym /co uważam za q-restwo/ obniżeniem emerytur.
    Dzis gdy spisywane są nie tylko rozmowy, ale zanotowane "czyny"na setkach telefonów komórkowych rozliczenie was i przedstawienie dowodów waszej głupoty i nadgorliwości to "mały Pikuś"
    A możecie się tego spodziewać bo kazde "smutne miasteczka" odjeżdżają"
    I co wtedy?Powołacie się na kazus Konrada Wallenroda.
    Podsyłam wiec to jako" materiał do przemyslenia".Bo "warto jednak być przyzwoitym" Jak powiadał Prof.Bartoszewski Sól w oku "zjednoczonej prawicy"

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo cenię Janusza Gajosa,choć nazywanie Go "geniusz, ikona, nie tylko według mnie najwybitniejszy polski aktor wszech czasów", to lekka przesada, z którą sam aktor nie czułby się najlepiej. KUL jako uczelnię cenię, bo znam wielu ludzi, którzy ją kończyli i są wspaniali i mądrzy. Autor artykułu przedstawiając panią Mazurek i udowadniając jej ograniczenia myślowe, mimo woli ją nobilitował, do roli tej, o której się mówi.Wszak już dawno temu ktoś powiedział "nie ważne jak mówią, ważne żeby mówili". Gdyby wywody tej pani pominięto milczeniem, to byłaby dla niej największa ale i najsłuszniejsza kara. Są bowiem ludzie, którzy "gdy im się pluje w twarz i tak twierdzą, że to deszcz pada".

    OdpowiedzUsuń
  6. O Szanowni czytający!!
    Czyżbyście nie zauważyli jakie ten blog jest poczytny !!
    .Ledwo Piotr napisał /zwierzył się z jakże słusznych przemyśleń/
    "Jest kategoria, najczęściej młodych ludzi chcących poczuć adrenalinę i bawi się z policją w kotka i myszkę a właściwie prowokuje do gwałtownych działań.
    Mało im dozwolonych prawem działań i manifestacji i wolą prowokować a potem się dziwią, że że sprowokowani walą ich po pyskach.
    W słusznie minionych czasach organizowało się ścieżkę zdrowia i sprawa była zakończona. Niektóre proste prawdy docierają do mózgu od dołu"
    I już metodę tą zastosowała sąsiedzka, a bratnia nam Białoruś.
    Tak to słowo zamieniło się w czyn!!
    A nam ?
    Jak na razie pozostało oglądać jak słowa zamieniają się w czyny!Jak to wygląda w praktyce!
    Oglądajcie dopóki jeszcze można bp "maluczko a maluczko"może to i nas spotkać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzień dobry
    Dziś trochę nie na temat ale muszę (jako gdańszczanin) podzielić się z Wami pewną radosną wieścią...

    Szczęśliwy dzień nam dziś nastał...
    Nasz arcybiskup Sławoj L. Głódź skończył dziś (13.08.2020) 75 lat. Jubilatowi gratuluję a gdańszczan informuję, że OD DZIŚ pan arcybiskup przechodzi na emeryturę i PRZESTAJE BYĆ ARCYBISKUPEM GDAŃSKIM ;)
    Papież przyjął dymisję naszego arcy... i od dziś mamy na stolcu biskupim (tymczasowego) zarządcę - biskupa Jacka Jezierskiego z diecezji elbląskiej! Ponieważ po Głodziu może być już tylko lepiej oczekuję na dobrą zmianę w gdańskim kościele

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ..."oczekuję na dobrą zmianę w gdańskim kościele"...

      https://www.youtube.com/watch?v=bIi_kv2N42g&t=5s

      O Szlachetny i Naiwny... Oczekuję... ja oczekuję daty 31 lutego. Podobno ma wtedy zapanować IDEALNOŚĆ...

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>