OBYŚ ŻYŁ W CIEKAWYCH CZASACH
Zaiste, w „ciekawych” czasach żyjemy. Zawsze wydawało mi się, że takie czasy to raj dla blogera. Co najwyżej trochę głowa zaboli od przybytku wydarzeń – ale przynajmniej jest z czego wybierać.
Cóż jeszcze więcej o „wyborach” mogę napisać oprócz tego co sam już napisałem i oprócz tego czym karmią nas wszystkie media? Przecież i tak ostatecznie zadecydują fanaberie kandydata na dyktatora.
A o koronawirusie? Od czasów Stańczyka przecież wiadomo, że na chorobach znają się wszyscy i to lepiej od profesorów.
Względnie świeżym tematem jest sytuacja w Sądzie Najwyższym. Świeżym, ale nie nowym. To co mógłbym na ten temat napisać pisałem już przy okazji zamachu na Trybunał Konstytucyjny oraz przy uchwalaniu ustawy kagańcowej.
Włączyłem więc telewizor, poszperałem w necie by dowiedzieć się jakie newsy są dzisiaj na topie. Otóż najczęściej zadawane przez reporterów i dziennikarzy było pytanie - „Czy weźmie pan(i) udział w majowych wyborach”.
Ja decyzję już dawno podjąłem – pisałem już o tym nie raz. Opisałem też motywy jej podjęcia, więc nie będę się powtarzał. Jednak słyszę różnego rodzaju argumenty by wziąć udział w wyborach, i dlatego zabiorę w tej sprawie głos jeszcze raz.
Pominę motywacje wynikające z poglądów politycznych. Nie czuję się bowiem na siłach, by komuś zmieniać te poglądy. A bez ich zmiany nie ma mowy na odrzucenie argumentów. Może wię motywacja zdrowotna? Zagrożenie życia? Spróbuję.
Przyjmijmy jako dogmat, że atakuje nas śmiertelnie niebezpieczny wirus. Przyjęcie tego założenia jest całkiem logiczne, gdyż do tej pory nie słyszałem żadnych, ale to żadnych sugestii, że światowa pandemia koronowirusa jest czymś na kształt adaptacji radiowej „Wojny Światów” Orsona Wellesa czyli faktoidem.
W wyniku zaistnienia tego faktu zmarło już ponad 200 tys. osób. Światowa Organizacja Zdrowia, nasze ministerstwo zalecają, a nawet nakazują jak największą ostrożność. Nie wychodzenie z domu bez życiowej potrzeby, noszenie masek na ulicy a w sklepach dodatkowo rękawiczek, zachowywanie „społecznej odległości”, zawieszenie wszelkich imprez towarzyskich.
Nie wnikając w szczegóły powyższe nakazy w świecie opanowanym przez epidemię są absolutnym minimum. I wcale nie chodzi o bezpieczeństwo osobiste, przynajmniej nie tylko. Chodzi o bezpieczeństwo całych społeczności i najważniejszej dzisiaj składowej społeczności – pracowników służby zdrowia.
Zastanówmy się teraz co to może być ta „życiowa konieczność”. Myślę, że bez większego filozofowania każdy przyjmie, że to są: zakupy żywności, zakupy leków, wykonywanie pracy niezbędnej dla państwa i społeczeństwa. Czy taką życiową koniecznością jest udział w wyborach? Dzisiaj wydaje mi się, że nie wybranie Adriana nie przyniesie żadnych negatywnych skutków – ba, jestem przekonany, że jeżeli będą jakieś skutki to tylko pozytywne.
Nie widzę więc powodu, by narażać swoje życie na szwank po to tylko, by p.Rezydent mógł dalej podpisywać expresowe uchwały jednego zwykłego posła. Zobaczmy jak wygląda to narażanie życia.
Na tym wykresie kolorem czerwonym oznaczyłem dzienne przyrosty chorych (oś po lewej stronie). Optymistyczne jest to, że ta wielkość nie rośnie a nawet wykazuje opadającą tendencją. Uprzedzam jednak – ta pozytywna tendencja jest wyliczona na podstawie dotychczasowych danych. Jutro, a może po wyborach mogą wystąpić niespodziewane zachorowania, które tą tendencję zmienią radykalnie. Pocieszające jest też, prognoza zgonów (oś po prawej stronie) zaczyna zakrzywiać się ku dołowi. Trzeba wziąć pod uwagę, że zgony są pochodną zachorowań przesuniętą w czasie. Więc na większe zakrzywienie tendencji zgonów trzeba poczekać kilkanaście dni.
Powyższy wykres przedstawiał dane na każdy dzień bieżący. Następny będzie pokazywał wydarzenie dnia dzisiejszego w odniesieniu do wczorajszego.
Niebieskie linie przedstawiają zachorowania w danym dniu pomniejszone o wyzdrowienia w stosunku do tych samych danych z dnia poprzedniego. I chociaż w dniu 1-05 stosunek ten wynosił 1 – czyli chorych przybyło tyle samo co dnia poprzedniego – to we wszystkie poprzednie dni każdego następnego chorych przybywało więcej niż w dniu poprzedzającym. Dodatkowo tendencja wygina się ku górze. Ze stabilizacją sytuacji epidemiologicznej będziemy mogli mówić, gdy stosunek ten spadnie poniżej 1 (czyli 100%).
Ku pokrzepieniu serc dodałem jeszcze wykres pokazujący ilu mamy ozdrowieńców na jeden zgon. Pokazuje on, że nasza służba zdrowia jeszcze żyje.
Po analizie tych danych, drogi suwerenie nadal jesteś pewien, że nic ci nie grozi w momencie odbierania przesyłki? Że nic ci nie grozi podczas wyprawy do skrzynko-urny? Adrian powiedział, że skoro można chodzić do sklepów, to również można do urn. Tylko zastanów się suwerenie. W przypadku sklepu masz wybór – śmierć z głodu lub śmierć od wirusa. Wybór nie jest trudny.
Gdy nie będę jadł, to na 100% umrę. Gdy wybiorę się do sklepu mam 15% szans na śmierć od wirusa.
Gdy wezmę udział w „pocztyliadzie” mam 30% (15% przy odbiorze koperty + 15% podczas spaceru do urny) szans na śmierć od wirusa, gdy oleję tę farsę mam 0% szans na śmierć z nudów.
Czy trzeba jeszcze coś tłumaczyć?
Tak na marginesie tych rozważań wyjaśniło się jeszcze jedno. Często pisałem dosyć prześmiewczo o „bogo-ojczyźnianym” zadęciu pisowców. Wyrażałem sprzeciw dla nadużywania pojęcia patriotyzmu. Nie potrafiłem podzielić pisowskiego zachwytu dla „żołnierzy przeklętych”. Byłem absolutnie przeciwny gloryfikowaniu śmierci w „sprawie ojczyzny”, szczególnie głupiej i na własne życzenie.
Teraz to oglądam trochę z innej perspektywy. Wydaje mi się, że pis przeznaczał wiele, bardzo wiele wysiłku na wychowanie narodu w takiej „wersji patriotyzmu” z myślą o sytuacjach jak dzisiaj.
Prawdziwy patriota nie zawaha się zarazić koronawirusem dla dobra ojczyzny personifikowanej przez obecnego p.Rezydenta oraz jego naczelnika Zwykłego Posła.
A ja dziękuję, ja wysiadam.
Ja nie idę na wybory ale nie z powodu koronawirusa przed którym się zabezpieczam. Z resztą, podobno musi zachorować 70% populacji, żeby się uodpornić i dopiero się z pandemią uporamy. To może lepiej to mieć za sobą?
OdpowiedzUsuńNa wybory nie idę, bo z góry jest przesądzone, kto wygra, a ja nie chcę tego legitymizować. Liczę na 25% frekwencję i 75% poparcia dla Dudy.
Chociaż najbardziej liczę, że do wyborów nie dojdzie. Niech nastanie już ten 7 maja (prawdopodobny dzień głosowania w Sejmie), bo ile można żyć w niepewności. Wybory i koronawirus przykrywają wszelkie istotne wydarzenia w kraju i na świecie.
Erni, ja tak jak i Ty nie idę i to z tego samego powodu.
UsuńPost ten napisałem z myślą o "suwerenie" u którego z myśleniem jest ciężko. Nie zrozumie ci on dlaczego Kaczor, Axdrian i w ogóle cały pis jest nieszczęściem dla Polski. Przecież "suweren dostał 500+, przecież p.Rezydent powiedział, że nie pozwoli na sprywatyzowanie szpitali i kto wie, może wiek emerytalny obniży do 50 lat.
Już widzę jak PiS wprowadza nowe programy "socjalne" (biorę w cudzysłów, bo one wcale nie są socjalne) w dobie kryzysu. Przez ostatnie 30 lat zachwycałem się tym jak Polska się rozwija. Jestem uzależniony od sprawdzania takich, rzeczy jak wzrost PKB, bezrobocie itp danych statystycznych, bo cieszę się, że jest coraz lepiej.
UsuńAle to się właśnie skończyło. Z sadystyczną przyjemnością będę obserwował jak gospodarka się wali. To jedyna droga, by PiS stracił władzę odchodząc w niesławie. Po prostu zacieram ręce na to co się będzie działo i jak PiS dalej będzie próbował uprawiać propagandę sukcesu w warunkach recesji. I jak wyczaruje pieniądze na swoje obietnice. Koronawirus zbawi nas od tej władzy. Może to boska interwencja?
W pewnym "pisowskim mieście" [PIS wygrywa tam nawet z naziołkami z Końpederastii] z wczoraj na dzisiaj wywieszono banery o treści [mniej więcej, zmieniam dla odwrócenia uwagi od miasta] - "Prezydentem Wszystkich Polaków jet Prezydent DUDA". Nie wiem co na to "Wszytkie Polaki", ale ktoś nocą poprzedłużał w dół drugą literę "D" i...wyszło to co wyszło. Tu uwaga... Za słowo "duda" [gamoń, niezguła, fajtłapa, dureń] - patrz odp. słownik - nikt nikogo nie ukarze, ale za słowo "żopa" [przetłumaczone na polski] i owszem, bo obrońcy Pana Prezydenta od razu się poczuwają do obrony Idola. Na miejscu Żopy zwolniłbym ich z datą wsteczną.
OdpowiedzUsuńNa plebiscyt poparcia nie idę. Będę świętował świętą niedzielę.
Ja na wybory nie idę bo kartę niby do głosowania wsunie mi do skrzynki pocztoewj biedny listonosz Będę miał czym rozpalić w kominku na działce I tak nie są w stanie sprawdzić czy dostałem tą gazetę czy mi ją ktoś wyciągnął ze skrzynki Nie namawiam do bojkotu psełdowyborów ale każdy rozsądny wie co robić
OdpowiedzUsuńNie wiem kiedy listonosz dostarczy mi pakiet wyborczy. Przed przyjęciem uchwały o "specjalnych usługach pocztowych" czy po. Jeżeli przed, to bez żadnych konsekwencji można z tym pakietem zrobić co się chce, bowiem kary za zniszczenie, kradzież czy ukrycie nie mogą obejmować czynów sprzed uchwalenia prawa zabraniającego.
UsuńWięc nawet można ja podpalić, nagrać filmik z "pożaru" i umieścić go w sieci.