Jajka, tłuszcz, patelnia,
zabełtać...... i gotowe ??!!.
Ponad półwiekowe doświadczenie
każe na stare lata spojrzeć na jajecznicę z szacunkiem – w końcu
zjada się kurze życie. Moje Szczęście przed wielu laty udzieliło
mi wyłączności na wykonywanie jajecznicy niezmiennie w każdą
niedzielę. Przez ponad 44 lata naszego małżeństwa na palcach
jednej reki można policzyć złamanie jajecznicowej zasady – bez
porannej jajecznicy niedziela nieważna.
Wiadomo z czym robi się jajecznicę i
jak co dla mnie było za mało i od zawsze poszukiwałem nowych
sposobów i technologi.
Znalazłem sposób rzadki bo
chrupiący ze zmieniającymi się dodatkami i uwielbianą przez
dzieci.
JAJECZNICA NA
GRZANKACH !!.
Aby dużo nie pisać opiszę zamieszczone niżej zdjęcie.
Aby dużo nie pisać opiszę zamieszczone niżej zdjęcie.
- Składniki na jedna duża porcję: stary chleb w ilości jaką każdy zjada do śniadania i w podobnej ilości jajek, masło, pęczek szczypiorku, śmietana bądź mleko zagęszczone, można zrobić na słonince i dorzucić kilka pieczarek wg gustu.
- Pokroić średnio niedbale słoninkę, cebulkę i pieczarki i sru na patelnię.
- Pokroić stary chlebek średnioniedbale w kostkę ok. 1 cm. Masełko/margaryna i piec.
Przygotowanie technologiczne jak na
zdjęciu:
- Do kubeczka sru 2 jajeczka i do jajeczek pół szklanki wody i ¾ łychy mąki pszennej.
- Do tegoż kubeczka sru pół pęczka szczypiorku, wszystko dokładnie wymieszać.
Produkcja:
Składniki z pkt 4. zmieszać zusamen
do kupki na większej patelni. Rozgrzać patelkę że job.....do
bardzo gorąca i jak chleb zacznie dymić to wszystko z kubka sru i
natychmiast i stale mieszać aby chlebek równo okleił się
masą jajecznico-podobną. Smażyć do uwielbianej przez siebie
konsystencji.
Uwagi:
- Do jajek śmiało dolać ½ szklanki wody, w czasie produkcji mąka zagęści jednak przy wlewaniu musi być rzadzizna.
- Solą i pieprzem potraktować nieco przesadnie aby potrawa nie była mdła.
- Chleb musi być niemal przypalony bo wtedy jajecznica nabiera swoistego smaku.
- Po zakończeniu chlebusiowe grzanki mają być z zewnątrz wilgotne od jajecznicy a w środku chrupiące.
- Jajecznica na grzankach jest dobra także w zestawie z pomidorami ale trzeba usunąć gniazda nasienne, zfiletować i pozbawić skórki oraz przepiec celem pozbawienia wody. Niektórzy wolą np. z pietruszką, czerwona cebulka lub /czego nie próbowałem/ z czosnkiem.
Szanowni jajcarze, jajecznicarze
!.
Może macie swoje,wypróbowane i unikatowe sposoby na tak banalną potrawę. Bardzo chętnie wypróbujemy.
Może macie swoje,wypróbowane i unikatowe sposoby na tak banalną potrawę. Bardzo chętnie wypróbujemy.
Jajecznica była dziś na kolację. Z resztkami wielkanocnej szynki i szczypiorkiem. Szału nie było ale zjeść się dało:))
OdpowiedzUsuńWiększe od grzanek wrażenie robią te 44 lata... Gratulacje!
Matko Boska to przecież dożywocie. A "skazany"zgodnie z art. 78 § 3 kk ubiegać się może o warunkowe przedterminowe zwolnienie po 25 latach kary.
OdpowiedzUsuńChyba, iż wyznajesz zasadę jednego z wielkich, co to powiadał
"Wojna i gotowanie to zbyt poważne sprawy by moc powierzać je kobietom "A to przepraszam !
Proponuje natomiast prościej i szybciej.No i mniej do mycia/.U Ciebie zanotowałem chyba z naczyń nie licząc sztućców./
Jajka na patelnie i smaży aż do ścięcia się białka .Gdy już białko"ma dość" rozbełtuje się na to żółtko Trochę ma inne "walory smakowe"Bardziej żółtkowe
PS Sol i pieprz oczywista oczywistość.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńA robiłeś jajka w zalewie octowej?
Pozdrawiam serdecznie.
Nie robiłem i wyobraźni mi nie staje jak to może smakować - dawaj przepis !!!
UsuńPozdrawiam
Takie jajka robiła moja babcia zawsze po Wielkanocy. Mieliśmy zwyczaj urządzać zawody w stukaniu się gotowanymi jajkami, których potem nikt nie jadł, więc lądowały w marynacie octowej w ramach szacunku dla pożywienia, żeby nie wyrzucać. A w Boże Narodzenie do marynaty trafiał smażony wigilijny karp, jeśli został.
UsuńObecnie przpomniała o marynowanych jajkach Anabell na swoim blogu: TUTAJ!PRZEPIS
alElla11 kwietnia 2015 12:05
OdpowiedzUsuńPrzepraszam a czy to nie jest, spotykana w każdej miejscowej knajpie, w Czechach, popularna "zagrycha" wraz z parówkami marynowanymi nazwanymi "utopence"
Tak jak u nas "seta i luneta" Bo takowe stojące w słojach na ladzie widziałem tam ,dość powszechnie.Oczywiście w knajpach dla miejscowych gdzie turysta nie zagląda.
Przepis
http://niebonatalerzu.blogspot.com/2014/04/jajka-marynowane_11.html
lub "utopence"
http://www.daylicooking.pl/2014/03/utopence-czyli-parowki-marynowane-z.html
Smakują przed ,w trakcie i po.
Jeśli różni rożne maja receptury na kaca.To jest to
"co najlepsze jest na kaca
co do zdrowia nas przywraca
co na nogi stawia żywo"
To jest to, oczywista dobre piwo przy tym nie zaszkodzi
W knajpach nie byłam, ale widziałam słoiki z jajkami marynowanymi w sklepach czeskich. W innych krajach też, ale już nie pamiętam gdzie.
UsuńPiotrze - życzę Ci abyś do końca swoich dni jadał ta "jajecznicę" według Twojej receptury Czegoś tak niejadalnego nikt, nie wymyślił przed Tobą Ja to usmażyłem - takiego paskudztwa jeszcze nigdy nie miałem na talerzu !!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzepis obiecuje zrealizować, aczkolwiek czuję, że tu jest kwestia drobnych niuansów, bo np. wodzionka widziała mi się kompletnie niejadalna i miałem rację, dopóki nie zobaczyłem i nie spróbowałem oryginału - robisz więc jajkownicę na grzankach na Watrowisku!!! :D
OdpowiedzUsuńPiszę jajkownicę, bo mi to na jajecznicę nie wygląda! :D :D :D
Stefan - przykro mi ale przyznaję, że łatwo ja zepsuć i zrobić rzecz niejadalną.
UsuńKneziu - nie ma sprawa bo jest to rzecz wykonywana przeze mnie rutynowo.
Przejrzałem notkę/przepis i fakt, że łatwo o niedoróbkę i wszystko na nic np. chleb zbyt mało przypieczony i wodnista jajecznica zrobi z dania zupę, za sucha jajecznica to wyjdzie jak pokruszony styropian, niedoprawiona - można rzygnąć............
Pozdrawiam
Jajka+woda+mąka to omlet z grzankami raczej, ale bardzo to interesujące.
OdpowiedzUsuńA najbardziej podoba mi się wyznacznik: do jakiego momentu obsmażać grzanki? Do momentu aż trzeba otworzyć okno ;-)))))))))))))))))))))))))
zante
..................tak, gdyż smak przypieczonego chleba/grzanki zmienia bardzo smak jajecznicy.
UsuńPozdrawiam
Anonimowy12 kwietnia 2015 11:48
UsuńI tu właśnie tkwi "cienka czerwona linia,przepisu" Trochę dłużej i jesz jajecznice ....z zastępem straży pożarnej, która to sąsiedzi zaniepokojeni wonią spalenizny lub wychodzącymi oknem, kłębami dymu, wezwali
/po ostatnich pożarach ludek sąsiedzki,przeczulony się zrobił nad wyraz/
I tu jest skryta ręka mistrza,węch wzrok /oko/i cierpliwość w staniu nad i czekaniu...... czy już.
Wg mnie autor przepisu powinien uzupełnić go o uwagi.
Tym co sie woda na herbatę nawet ,przypala..nie polecam.
Tym co tkwienie nad garem, patelnia itp uważają za mękę..... nie zalecam.
Tym co z powodu prostaty muszą w trakcie, wyskoczyć na chwilkę...nie zalecam.
Tym bardzie niecierpliwym niech sie nawet nie zabierają bo spieprzą
Tym co już wszystko jedno co jedzą i jak jedzą .... w ogóle nie dotyczy.
Mieszkańcom blokowisk wprost zabraniam...... absolutnie.
Powinien to zrobić z ostrożności procesowej,by zachęcony smakiem jakiś amator i "mistrz kuchni" nie przysłał np. mu rachunku z pobytu niesłusznie wezwanej straży.To tak jak z grillem na balkonie.
Przemyślność ludzka jest zadziwiająca
Ja tam się nie odważę z paru wymienionych/i nie /powodów
Wiesiek - kurcze, niedzielny poranek z zastępem straży pożarnej to słabe jest ;-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Usuńzante
Nie to ładne, co ładne, tylko to, co się komu podoba.
OdpowiedzUsuńNajsmaczniejszą potrawę można koncertowo spieprzyć, jeśli się nie ma tej odrobiny wyobraźni i nie widzi "jej oczami" ostatecznego wyniku przepisu w momencie rozpoczynania realizacji. Dobry kucharz jest artystą....
Witaj Piotrze ! Zrób tak - przygotuj sobie 3-4 plasterki boczku wędzonego lub prawdziwego bekonu. Tak na "oko" 2-3 mm grubości. Usmaż ten boczek "na chrupko" na czystym smalcu lub klarowanym maśle, następnie wbij 2-3 jajka i delikatnie je "zetnij" - tak aby były widoczne smużki białka i żółtka. Aby osiągnąć efekt "puszystości" - dodaj 1 łyżkę mleka. Na koniec popieprz grubo mielonym pieprzem. Ja to "zagryzam" kromeczkami "chrupiącej bułeczki" - bez masełka. Mogą być tez tosty - prosto z tostera. Na takim "śniadanku" Angole zbudowali Imperium Brytyjskie - to fakt !!!!!
OdpowiedzUsuńSobiepan - boskie !!!!!! Najtrudniej upiec boczuś "na chrupko", trzeba bardzo powoli piec - musi być "rumiany", broń boże - przypalony.
UsuńAnglicy nie wbijają na boczek jaj, tylko je smażą osobno i na talerz kładą boczek, a dopiero na nim jaja. Oni to robią dokładnie tak jak jest w nazwie - jaja na bekonie - nie jaja z bekonem.
UsuńTo taka ciekawostka, która mnie kiedyś zdziwiła. :)
Właśnie, jak mówi Kneź, boczek i jajka osobno smażone Jajka sadzone, a nie rozbełtana jajecznica.
UsuńAle to w sumie zupełnie inne danie niż niedzielna śniadanko Piotra.
zante
Kneziu - Anglicy robią JAJKA NA BEKONIE a nie OBOK BEKONU. Chociaż można to zrobić także w sposób proponowany przez Ciebie. JAJKA NA BEKONIE są bardziej przesiąknięte aromatem wędzonego boczku - dlatego są LEPSZE od jajek sadzonych obok boczku lub bekonu.W różnych regionach na wyspach podają te jajca na tyle sposobów ile jest Angoli, bo każdy Angol chce uchodzić za mistrza. Wadzić się nie ma o co - tak czy tak - smaczniejsze od tych "Piotrowych" jajec.
UsuńO jaja Angoli pieklić się na pewno nie będę! :D :D D:
UsuńCo do tego, czy smaczniejsze od Piotrowych, to już bym taki pewny nie był, bo jadłem wodzionkę, która spod jego ręki wyszła - moge powątpiewać, ale co do pewności, to głowy nie zaryzykuję. :D
UsuńKneziuuuuu !!! Kluczysz !!!!! Co ma "wodzionka" do jajec na bekonie. Każde z osobna jest dobre, tylko do "wodzionki" trudno dostać "surowce" np. łój. Bez odrobiny łoju to każda "wodzionka" jest ździebko oszukana.
UsuńKneziu - w ciekawy sposób podają "jajka na szynce" na Węgrzech. Nazywa się to u nich "tojos rantota" (tojosz rantota). Weź duży płat szynki wędzonej - parzonej. Podsmaż na masełku na rumiano. Odwróć na patelni i na przyrumienioną stronę wbij dwa jajka. Przykryj pokrywką - do czasu kiedy zetną się białka. Posolić, popieprzyć i posypać sproszkowana papryką - kto lubi - ostrą. Niezłe, a nawet dobre - jadłem to kilka razy w Miskolcu i w Egerze.
UsuńJako że zgodnie z tutejszym "zwyczajem" na komentarz się nie nadawało, to będzie cała notka z fotkami. Chwilka! :D :D :D
UsuńCo do łoju w wodzionce, to obawiam się, że to niekoniecznie na mój gust - w wersji Piotra nie było tam tego czegoś.
UsuńCzego to ludzie nie wymyślą!? :)
Co do tej wersji węgierskiej - też tak kiedyś robiłem, ale nie miałem pojęcia że to po madziarsku! - a już myślałem, że byłem choć trochę oryginalny!
UsuńSobiepan - nie wiem skąd wziałes łój. Jednym z podstawowych smaków wodzionki jest smalec.
UsuńPiotrze - łój (dobry łój) to był kiedyś na Śląsku najtańszy tłuszcz zwierzęcy "u rzeżnika" lub "u masorza". Dlatego był używany także do gotowania wodzionki. Także i dzisiaj łój jest stosowany jako "lepiszcze" do wszelkich kostek rosołowych i bulionowych. Nota bene - niektórzy używają takich kostek także do "wyrobu wodzionki", bo wodzionkę można zrobić praktycznie "ze wszystkiego" co się tam w kuchni pałęta. Także z użyciem smalcu (ze skwarkami lub bez). Jedni dodają chleb pokrojony w kostkę, inni robią najpierw z chleba grzanki. Jedni dodają "zielone" np. natkę pietruszki - inni nie. Jedni dodają kilka kropli "maggi" inni broń boże (dawniej były "maggi werfle" - kostki maggi). Tak czy owak - jest to prosta i pożywna zupa, którą każdy patałach gastronomiczny może zrobić sobie sam w ciągu kilku minut i za każdym razem "zupa mu wyjdzie". Weź sobie kostkę bulionu grzybowego (na łoju właśnie) - zrobisz też niezłą wodzionkę. Aby poczuć smak łoju - ugryź kawałeczek takiej kostki i "rozetrzyj w zębach" - poczujesz charakterystyczne "lepidło" - to właśnie łój. Smacznego !!!!
UsuńZ wodzionką daj sobie spokój bo chyba pomyliłeś z czym innym.
UsuńPozdrawiam
Piotrze - nie mam zamiaru toczyć z Tobą dyskusji na temat śląskiej kuchni bo okazuje się za każdym razem, że Ty wiesz lepiej i lepiej tez powinna smakować Twoja jajecznica lub Twoja wodzionka. Niech tak zostanie - Twoje jajca są lepsze i Twoje przepisy kulinarne są "najmosze". Jak ktoś robi coś inaczej, nie jest godzien dyskutować tu na Twoim blogu. Postępujesz jak pewien znany prezes "największej partii opozycyjnej, kto nie ma takich samych poglądów jak on - jest odwiecznym wrogiem.Daj się wypchać !!!
UsuńZdaje sie, że ciebie niedługo wypcham !.
UsuńNo to siup !!!!
UsuńPrzez lata całe, także w niedzielę najczęściej, T., mąż znaczy robił jajecznicę na cebuli, którą zajadaliśmy się wszyscy (czyli dzieci i my). Niestety, odkąd nie wolno Mu jeść cebuli w dużej ilości to i ja nie doświadczam tamtej jajecznicy.
OdpowiedzUsuńA robił to tak: spora cebula, pokrojona najdrobniej jak się da, wrzucona na patelnię, na masło, które tylko się rozpuściło (brońbuk zrumieniło!). Cebulę sie smaży, a raczej dusi pomaleńku, aż będzie miękka. Można to przyspieszyć odrobinkę ją soląc. Gdy cebula gotowa patelnia na chwilę zestawiona z ognia na kratkę, wbite jajka, rozmieszane, nieco soli i świeżo mielonego pieprzu i patelnia wraca na ogień, ale juz tylko na chwileczkę. Jajka powinny pozostać wilgotne, tyle, że ścięte. Tak zrobiona jajecznica jest aż słodka od cebuli i naprawdę pyszna. Ja najbardziej lubiłam nakładać ją, gorącą, na chleb posmarowany masłem, które się natychmiast rozpuszczało. Pycha!
zante
Zante - Ty piszesz o JAJECZNICY a nie o jajkach na bekonie. To są zupełnie różne w smaku potrawy. Anglicy nie tolerują cebuli przy sporządzaniu JAJEK NA BEKONIE. A co do JAJECZNICY - dobra jest też na skwarkach świeżutkiej wędzonej słoninki. Jest tylko jedno takie miejsce w Polsce, gdzie można kupić prawdziwa peklowaną i następnie uwędzoną słoninkę - także BEKON. W OLEŚNIE
Usuń(opolskie) - 100 mb od rynku jest taki cudowny sklepik.
Można jeszcze sobie uwędzić, o czym nieśmiało napomykam i staram się propagować. :D
UsuńA kto próbował frittatę ? Na podpieczone ziemniaki (szpinak, chorizo, pomidory, ser kozi, mozzarela, pory itp ) wlewa się jaja z mlekiem, ziołami,przyprawami. Za każdym razem niedziela będzie miała inny smak.A tak nawiasem, nie wierzę, że jajca można schrzanić.
UsuńZałożymy się?! :D :D :D
UsuńNo to mamy pierwszy zakład. Proszę na wolnym ogniu podsmażyć pokrojoną papryczkę chili, wbić jaja, posypać szczypiorkiem. Kiedy po zjedzeniu, czupryna zacznie dymić, popijamy ulubionym winkiem. Proste ? I humor na cały dzień mamy zapewniony. Daj znać, jak z tym humorem wyszło.
UsuńNo to mamy pierwszy zakład. Proponuję taką wersję jajecznicy:na maśle podsmaż 2 pokrojone papryczki chili, wbij 2 jaja, posyp szczypiorem . Jak czupryna zacznie dymić, popij ulubionym winkiem. Dobry humor zapewniony na cały dzień. Daj znać, jak z tym nastrojem.
UsuńŁooooooo mamusiu i babciu Kochana !!
UsuńFakt, ani nie jadłem ani nie próbowałem z papryka.
Jajecznicę zawsze w moim domu traktowano jako danie na start dnia i dlatego tak od rańca winkiem popić ?. Nie dziwota, że humor na cały dzień !!!.
Pozdrawiam
Będziesz miał dylemat, ponieważ musisz wybrać jedną z tych wersji. Zadanie wymaga. poświęcenia.
OdpowiedzUsuńObie są oczywiste - kluczowa jest papryczka chili! Droga Ultro - jako jedyny w rodzinie byłem w stanie, bez krzywienia się, wyjadać chili z kimchi, więc nie widzę większego problemu. Najważniejsze jest, żeby się dobrze ta papryczka zeszkliła, bo nie przepadam ogólnie za surowa papryką. Natomiast szczypiorek mi nie pasuje do jajecznicy, chyba że posypany na gotowej, już na talerzu. Ale moja małżonka woli wersje smażoną. :)
UsuńJa za każdym razem po chili zieję ogniem jak smok, ale uwielbiam. Muszę się pochwalić, że na parapecie już mi kwitną papryczki, a po raz pierwszy mam i odmianę kozi róg. Pozdrawiam paprykowo.
OdpowiedzUsuńPapryki surowej nie lubię, ale inne owszem. Ostrą też jadam. Podobno kapsaicyna bardzo jest zdrowa? Najwięcej zużywam mielonej. :)
UsuńPokroić drobniutko ( bez pestek ) i posypać kanapki.Jak każdy hormon szczęścia - niestety - także uzależnia, co widać po moich parapetach zimą, a balkonach latem. Ku przestrodze.
Usuń