czwartek, 18 września 2014

Okiem emeryta (75)










Odcinek 75 - czyli wszystko może być nauką!


    Poprzedni felieton, aczkolwiek traktujący o zwyczajach żurnalistów powstał za przyczyną mojej decyzji o wymianie systemu ogrzewania domu. Jak każdy z czytelników zauważy - ten felieton również powstał z tej samej przyczyny.


    Pokonując wrodzone lenistwo udało mi się "włączyć wrodzoną pracowitość"! Wiadomo wszem wobec, że po każdym demontażu jakiejkolwiek instalacji - nawet artystycznej - pozostają na substancji materialnej, która tą instalację nosiła blizny i rany. Zabrałem się więc do ich leczenia. Przy okazji odnowiłem wystrój.

    Brzmi dosyć idiotycznie - ale chyba nie muszę tłumaczyć, że chodzi o trywialny remont. Remont, który dla mnie zawsze jawił się jako koszmar. Koszmar z powodu bałaganu, który jest jego nieodzownym składnikiem. Niczego nie można znaleźć. Jak już sobie uświadomimy, gdzie poszukiwaną rzecz ukryliśmy przed kurzem i innymi atrybutami remontu - to najczęściej okazuje się, że w szufladzie komody, która została przesunięta na środek pokoju i drzwiami i szufladkami dostawiona do stojącej już tam szafy. Całość, zgodnie z zasadami dobrej roboty osłonięta olbrzymią płachtą folii budowlanej, mającej chronić meble i podłogę przed wiórami (gdzie drwa ....).

    Nie wspominam o samym wysiłku fizycznym. Wiadomo - bez pracy ....

    No więc do pracy!



    Ściany już zrobione. Po zerwaniu starych tapet, uzupełnieniu dziur gładzią szpachlową i zagruntowaniu ścian - kładę tapetę. Pozostaje sufit. Ponieważ to stary budynek, konstrukcja jego cały czas pracuje - to na suficie zawsze pojawiają się pęknięcia. Dlatego teraz postanowiłem wylepić go kasetonami .

    Sufit przy okazji przygotowywania ścian, również został odpowiednio przygotowany. Doszedłem więc do wniosku, że mogę już mebla postawić na ich właściwym miejscu i chociaż w części przywrócić pokojowi funkcjonalność.

    I teraz nastąpił moment, który okazał sie impulsem do "głębokich" przemyśleń. Po ostrożnym usunięciu folii okazało się, że miałem do czynienia z wyjątkowo złośliwymi materiałami budowlanymi. Stwardniałe kawałki gipsu znajdowałem głęboko pod folią - jakim cudem tam się dostały? - nie wiem. Bardziej wytłumaczalne były plamy od kleju do tapet. Jednak i jeden materiał jak i drugi w swej początkowej postaci są mniej lub bardziej płynne. Dodać do tego wszechobecny kurz - to połowa i do tego "mniejsza" tego co na mnie czekało.

    Wtedy też "spłynęła na mnie złota myśl" - sukcesem nie jest zakończony pomyślnie remont. Sukcesem jest posprzątanie po nim!!!

    Nawiązując do podtytułu - jedna decyzja. o zmianie ogrzewania zaowocowała już dwoma (na razie?) felietonami. Czyli na prawdę wszystko może być nauką

    Byłby to truizm, gdyby nie to, że moje doświadczenie wykazało, że podejmując decyzję w zakresie jakiejś dziedziny życia (wymiana ogrzewania) można nauczyć się czegoś w zupełnie innych dziedzinach (obyczaje żurnalistów czy "filozoficzne" rozważania o sukcesie).






     Idzie facet przez nowe osiedle. Widzi dwóch mężczyzn z łopatami. Jeden kopie dół odsypując ziemię na bok, a drugi po chwili bierze tę samą ziemię i zakopuje dół.
Zdziwiony facet podchodzi i pyta:
- Panowie! Co wy za dziwną pracę wykonujecie? Jeden wykopuje dół, drugi go zakopuje?
- No bo normalnie to k..wa nas jest trzech - mówią. - Tylko ten, co sadzi drzewka w ziemię, to jest na chorobowym!





16 komentarzy:

  1. Kolejna nauka: folie ochronne niczego nie chronią:))) To chyba tylko taki gadżet remontowy. Plac budowy wygląda profesjonalnie, folia szeleści intrygująco, ale na zakończenie i tak trzeba wszystko czyścić starą metodą czyli "ręką i szmatką". Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas wydawało mi się, że chronią chociaż przykryte nimi mebla. Ale po usunięciu folii i tak "ręka, szmata" by pozbyć się półcentymetrowej warstwy kurzu.
      Musiałbym chyba chronione mebla opakować jak paczkę - ze wszystkich stron, folię połączyć taśmą klejącą i dla pewności jeszcze owiązać sznurkiem.
      Ale cieszę się, że sformułowałaś zasadę, o której nie wspomniałem. Ciekaw jestem czy ktoś jeszcze z tej banalnej historyjki wyciągnie jakieś inne zaskakujące wnioski?

      Usuń
  2. Z naprawami to tak jest, że jak się czegoś dotkniesz, to zaraz lecą następne tematy. Remontować "po łebkach" się nie da.
    Dlatego staram się oddalać od siebie rozpoczynanie takich akcji jak długo się da....

    OdpowiedzUsuń
  3. Złota myśl dotycząca remontu i sprzątania ma swoje odpowiedniki i w innych dziedzinach. Np; nie sztuka nalepić pierogów - sztuka potem posprzątać;-)))
    A meritum felietonu czyli remont jest mi szczególnie bliskie, bo jestem w trakcie wykańczania nowego domku. I zgadzam się w 100% - folia ochronna niczego nie chroni, ale robi świetny PR ekipie budowlanej dodając jej złudzenia profesjonalizmu ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zante - właśnie dla tej "złotej myśli", która mnie najszła podczas sprzątania napisałem ten felieton.
      "Efekt folii" to efekt uboczny.

      Usuń
  4. Alez można zrobić remont mieszkania bez bałaganu kurzy,resztek farb czy klejów..Trzeba tylko zastosować nowoczesna i i już dziś dostępne materiały,narzędzia i kleje.Choćby nawet elektronarzędzia które "kurzą" maja dziś podłączenia do odciągów,wyciągów itp.A nowoczesne narzędzia do farb czy klejów nie pozwalają na kapanie czy rozbryzgi.To wszystko jest, tyle ze zaopatrzenie się, w te wszystkie "przybory" staje się nieopłacalne dla przeprowadzenia tylko jednego choć "potężnego" remontu.Bo koszty a w portfelach kuso lub chcemy być oszczędni.
    Cos za coś.Niestety Choc i nasze "złote raczki" zajmujące się remontami nie zawsze stać,na takie urządzenia
    Mialem "fachowca" który ciał płytki kładzione na ściany przy pomocy szlifierki kątowej,robiąc przy tym pełno kurzu i pyłu a potrafił tym"ustrojstwem" wycinać nawet otwory i miałem takiego który "to robił" na mokro Bo "miał urządzenie" do tegoż. I zero pyłu.
    Gratuluję tu nie tylko umiejętności ale ZDROWIA Bo te wszystkie przysiady wspinania się na drabiny,prace "w pozycji wymuszonej" choćby konieczność trzymania rąk w gorze ect ect "gimnastyki",przesuwania "gratów" ect ect wymagają kondycji i zdrowia.
    Czyli dalszego zdrowia i kondycji życzę, przez dalszych wiele lat, do kolejnej nowej inwestycji grzewczej.Moze tańszej wydajniejszej i oszczędniejszej.Bo w technice świat biegnie szybko..
    A tak nieśmiało przypominam iz przed wymiana ogrzewania można było zrobić \choćby samemu\ "audyt cieplny" i zastanowić gdzie i którędy ciepło ucieka.gdzie szpary,gdzie"mostki cieplne" ile i jakiej wielkości grzejniki w poszczególnych pomieszczeniach ect ect.Po to by zaoszczędzić wydatków na "paliwo".No ale to pewno "zostało wykonane" Czyli remont "z głową"Czyli frajda z dobrze wykonanej a samodzielnej roboty.I to najważniejsze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Wieśku - latami przeprowadzałem wymianę okien, oraz docieplanie "strategicznych powierzchni", typu skosy w pokojach na piętrze.

      Usuń
  5. Nic innego tylko Cie podziwiać. Ja jestem zwykły leń /na usprawiedliwienie - trochę starszy leń/. Ja stosuje metodę wyłożoną przez Tetryka. Ciągnąć jak długo się da, może "samo" przejdzie np. ostatnio fachowcy malowali korytarz.........pogadałem i po drodze machnęli mi przedpokój i skonczył się temat - popatrz jakie plamy na suficie..... "
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, podziw przyjmuję - w przeciwieństwie do usprawiedliwienia.
      Dlaczegóż to starszy leń ma być automatycznie lepszym leniem?

      Usuń
  6. Oj tam, oj tam... Jest kilka świetnych sposobów na remonty.
    1. Rodzinę (wówczas męża i 2 dzieci) wysyła się na wakacje. Meble wynosi do garażu i tam zamieszkuje (ja). Po czym powoli i systematycznie maluje, gipsuje, tapetuje, i.t.p., jednocześnie za sobą sprzątając. Całe mieszkanie miało niespełna 28 metrów kwadratowych, to spoko. Tydzień remontowałam, a następny odpoczywałam (dopieszczając ostateczny efekt).
    2. Mąż remontuje, a ja organizuję mu front robót (pilnując by za bardzo nie napaprał), oraz jak najszybciej usuwam niezaplanowane ślady jego działalności, czyli sprzątam: przed, w trakcie i po remoncie.:-))))))))
    3. Sposób mojej mamy (już gdy była mocno starsza wiekiem), najpierw wobec mnie , a potem mojej córki. Tonem kategorycznym: "w piątek przyjdzie malarz i pomaluje sufit, a w sobotę ty mi ponaklejasz tapety". I nie było zmiłuj się. Uffff...
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi sie sposób trzeci. Niestety - nie mam komu wydawać poleceń. :-((

      Usuń
  7. Sposób mojego ostatniego ex. śtać w miejscu i wydawać dyspozycje - podaj , przynieś,znajdż i w tym miejscu jest niedomalowane..
    Moj sposob - wyjśc z domu nie wracać .W nowym miejscu zrobić sobie wszystko samemu ,w swoim tempie i nawet jak nieprofesjonalnie to si tym nie przejmowac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu, miałem takie chwile jak w Twoim sposobie. Ale wnukom podoba się ogród. Ogród ekologiczny, czyli łąka, na której mogą robić wszystko. Nie ma tabliczek "Nie deptać trawników" czy "Nie zrywać kwiatków.
      Jak któryś z elementów łaki zakwitnie, wnuczka jest wniebowzięta, że może zerwać kwiatek dla mamusi!!!
      Więc może bym i wyszedł - ale żeby w ogóle nie wracać?

      Usuń
    2. Reniu - wybieram sie w Twoje strony i juz mam zamówienie - Tatko - drzwi sie nie domykają.
      Pozdro

      Usuń
  8. Piotrze - hi,hi pora udawać przygłuchego dziadka lenia:)) no żeby do Holandii jechać drzwi reperować ,to się nazywa rodzinna miłość.
    Leszku - ja doskonale rozumiem ,że z miejsca z którego się cieszy i jest tam szczęśliwym sie nie wychodzi poza momentami zwątpienia przy remoncie. I bardzo dobrze ,że to tylko momenty.:)) Pozrdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  9. A dla mnie w całej opisanej przygodzie najbardziej podoba się Twoja ...złota myśl: " - sukcesem nie jest zakończony pomyślnie remont. Sukcesem jest posprzątanie po nim!!!".
    Ma podwójną wymowę, bo pamiętam jak wprowadzałem się do nowego mieszkania w bloku, pamiętam każdy remont w domu, bo wykonujemy to sami...No i wartość uniwersalna tej sentencji dotycząca kraju całego - np. przy zmianie ekipy rządzącej.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>