środa, 18 czerwca 2014

"Taśm" ciąg dalszy








Moja odpowiedź na mój felieton nr 70


    Pisząc 70 felieton - o taśmach z podsłuchu - nie zamierzałem zbyt serio angażować w te sprawy. Jestem już w tym wieku, że nie wierzę w bociany. Dlatego więc święte oburzenie jakie dobiegało ze wszystkich stron okropnie mnie zniesmaczyło.


    Jest taki fajny dowcip: - "Właściciele psów dzielą się na dwie grupy. jedna śpi ze swymi pupilami, druga się do tego nie przyznaje." Niestety w polityce krajowej, mediach i wśród komentatorów funkcjonuje tylko druga grupa. Dlatego te wrzaski w trosce o przyzwoitość w polityce rozlegają się tylko wtedy, gdy jakąś grupę udało się nagrać i można ich "złe zachowanie" publicznie potępić.

    Pomiędzy takimi wydarzeniami spróbujcie porozmawiać z politykami na przykład na temat ograniczenia liczby posłów, ograniczenia immunitetu, ograniczenia finansowania partii z budżetu czy choćby ograniczenia diet poselskich.

    A przecież każdy z nas (nie wyłączając polityków) doskonale wie, że posłowanie to nie misja, to nie służba - to całkiem niezła synekurka! I przyzwoitość nakazywałaby dochody z niej płynące ograniczyć do przyzwoitych rozmiarów - np. 1,5 średniej krajowej a wydatki budżetowe na całą sferę polityczną ograniczyć np. do 1/10 wydatków na kulturę.

    Jednak zagadnięci w tym temacie politycy spojrzą na was jak na debili. Co innego, gdy "trzeba" dobrać się do skóry konkurencji politycznej! Wtedy to patriotyczne krzyki o wartościach rozlegną się zewsząd.

    Tyle tytułem wstępu. Nie ma co więcej się rozpisywać, gdyż już Bismarck powiedział, że kto lubi parówki, nigdy nie powinien się interesować sposobem ich produkcji. To samo z polityką - lepiej, żeby wyborcy za bardzo nie znali jej kulis.

    Wracam więc do mojego tekstu. Głównie z powodu komentarzy Knezia - za co serdecznie mu dziękuję. I wcale to nie jest sarkazm. Dzięki tym komentarzom zacząłem sprawdzać co w blogach piszczy. A piszczało różnie, i pisków w duchu kneziowym było wcale nie mało. Nie będę analizował wszystkich przeczytanych blogów - ograniczę się do jednego, który jest kwintesencją tematu.

    Kwintesencję tą znalazłem w notce Romskey'a "Bez alternatywy?".

    Kneziu, napisałeś takie ważne w tej dyskusji zdanie:
"Żeby polityka przynajmniej częściowo spełniała bodaj pozory przyzwoitości to nie może być tak, że każde dno jest usprawiedliwiane przez ludzi kształtujących opinię publiczną, a do takich należą także blogerzy. Tak więc gdy niezależny z chęci i ambicji bloger pisze kolejny raz, że kolejny raz zagłosuje bez wstrętu na tę sama partię, to trudno oczekiwać, że coś się zmieni. Ten komentarz jest również odpowiedzią Leszkowi"

    Ja w swojej notce napisałem takie zdanie:
"Mój organizm strawi tylko PO."
Przyznasz, że słowo strawi odnosi się tylko do faktu, że potrawa ta nie zaszkodzi mojemu organizmowi. Nie zatruję się nią, nie dostanę kolki itp. Natomiast nic nie mówi o estetycznych odczuciach - ze smakiem, bez smaku, bez wstrętu czy w końcu ze wstrętem. Chyba więc z Twojej strony nastąpiła nadinterpretacja mojej wypowiedzi. Jednak rozumiem, skąd się ona wzięła.
Zajrzyjmy więc do Romskey'a.

    Kolejny raz zetknąłem się z tekstem, którego autor po przedstawieniu dość rzetelnej analizy polskiej rzeczywistości skwitował wywód mniej więcej tymi słowy: „No ale jak nie PO to PiS i to jest nasza tragedia, nie mamy alternatywy”.
...

    ...o braku alternatywy najczęściej pisali i piszą sympatycy „mniejszego zła” przyparci do muru zła wytknięciem lub domysłem ich partyjnego fanatyzmu.
...
    „Mniejsze zło” najwyraźniej nie rozumie swojej roli, gdyż służy zasadniczo partii i jej interesom, a skoro rządzi to uważa, że nikogo nie musi słuchać i z nikim rozmawiać. Czy Polska ma podobać się ekonomicznym rankingom czy obywatelom? Coś tam wyciekło na temat tego jak robi się „dobry ranking” a o rankingach, w których leżymy lub zbieramy kupy po hartach biegnących przed nami nie mówi się wiele. Za dużo też propagandy, naginania pojęć, kreowania ludzkich sumień i odczuć – metody mają więcej wspólnego z imadłem niż ofertą.


    To kilka celnych obserwacji, kilka trafnych diagnoz. A więc zakładając, że rozpoznaliśmy chorobę - jaką ordynujemy kurację?

    Czy rzeczywiście nie mamy alternatywy? Mamy, nawet klika: np. zmianę parlamentu na parlament, demokracji na demokrację. Ze strony narodu słychać „za!”. Czas na Was politycy. Naszą alternatywą jest Wasza zmiana, zmiana w Was samych! Gdy tego nie zrobicie – to cytując klasyka: Przyjdziemy po Was.

    Słowa, słowa, słowa! Przyjdziemy po was, jak w sierpniu 1980 r.!!! I co dalej? Jaka siła przejmie ster? Jaką da nam gwarancję, że będzie mądra i uczciwa?

    Uczciwość i mądrość sprawdza się dopiero w praniu. Nie wyszło? No to idziemy po was. Znowu nie wyszło? No to .............

    Stać nas na taką pryncypialną postawę?

    I w ten sposób wracam do obrony tez zawartych w felietonie o "taśmach".

    Tak się jakoś w Polsce porobiło, że partie, prawie wszystkie spersonalizowały się. Mamy dwie partie, które bez swoich szefów zdechną po dwóch minutach - "Twój Ruch" i PiS. Na drugim biegunie znajdują się SLD i PSL. Tam dokonywano już nie raz zmiany szefa i partie przetrwały. Pomiędzy nimi znajduje się PO. Ja sam nie mam pewności, w którą stronę tego obrazu przechyla się ta partia. Jeszcze nie było zmiany lidera, więc nie wiadomo, czy by przeżyła. Dlaczego więc twierdzę, że PiS by nie przeżył? Dlatego, że ewentualni następcy już dawno albo sami wyemigrowali z tej partii, albo ich "wyemigrowano". Emigranci ci nie potrafili niczego stworzyć poza PiS-em. Jeżeli im się nie udało, to tym bardziej nie ma szans, by miernoty które pozostały pociągnęły ten wózek dalej. W PO - co przyznają bez kozery opozycjoniści - istniej przynajmniej jeden, Schetyna.



    Jeżeli więc nastąpiło takie spersonalizowanie partii, to nie ma się co dziwić, że partie te obarcza się wszelkimi ułomnościami natury ludzkiej.

    Ale poza tymi ułomnościami jest też coś, co z wielką emfazą można by nazwać ideologią. I chociaż pojęcie to też uległo erozji, przecież nikt nie może zaprzeczyć, że szczątki ideologii różnych partii różnią się jednak. Jeżeli jakiś wyborca jest przekonany, że integracja z UE jest szansą dla Polski - to choćby dostrzegał wszystkie braki dzisiejszej Unii, nigdy nie odda głosu na PiS Nie wspominam o faszystach, narodowcach i tym podobnych śmieciach naszej sceny politycznej.

    Z kolei klerykałowie i antyklerykałowie, też maja swoich faworytów.

    I właśnie w tym kontekście napisałem, że mój organizm może strawić tylko PO. Pewnie, że chciałbym w samej partii zmian. Chciałbym więcej odwagi w realizacji swego programu. Chciałbym więcej poczucia honoru i godności. Przykro mi bowiem patrzeć i słuchać, jak byle gówniarz rzuca premierowi w oczy, że jest zdrajcą, inni nazywają go mordercą itd, itp. I niestety zero reakcji. Może i faktycznie Tusk powinien abdykować? Może czas na nową krew? Ale jaka mam gwarancję, że będzie lepsza?

    Zmiany o których piszę, będą miały jednak jakikolwiek sens, jeżeli nastąpią samoistnie. Wymuszone zaś przez "odwiecznego wroga", który tak samo uprawia politykę, niczego nie zmienią. Po kilku trzęsieniach ziemi będziemy mogli sobie powiedzieć z dumą - Jak wiele musieliśmy zmienić, by wszystko znowu było po staremu. A więc widząc braki i mankamenty, muszę jednak dokonać wyboru. Właśnie by państwo moje, rządzone lepiej lub gorzej, było w podstawowych założeniach takim, jakim ja je chcę widzieć. Nie chcę IV RP czy II Turcji. Nie chcę pomników Lecha. Nie chcę igrzysk z rozszarpywaniem "smoleńskich morderców". Nie chcę PiS-u !!!!

    Czy więc dlatego, że w partii która ma wizję państwa podobną do mojej wizji dzieje się nie najlepiej - mam walkowerem oddać władzę?

    Kneziu - Ty masz prawo stanąć z boku. Masz prawo powiedzieć, że już znudziła Ci się ta zabawa. Nie zabraniam Ci tego, chociaż uważam to za błąd. Ale czy ja nie mam prawa do popełniania może kolejnego błędu?

    Romskey - chętnie stanąłbym murem za Twoją "alternatywą". Ale jakoś jej nie widzę! Owszem, widzę piękną ideę. Władza się zmienia, nie personalnie. Zmienia się od środka. Dopuszcza do głosu sumienie, przypomina sobie o wszystkich wartościach, którym powinna służyć! Piękne, niestety naiwne jak sny pensjonarek.

    Mamy świat taki jaki mamy. Musimy wszystko robić by go zmieniać na lepsze. Jednak "wyniosłom absencjom i godnościom osobistom" tego nie dokonamy.




13 komentarzy:

  1. Opisałeś dokładnie także i mój pogląd.
    Jestem konsekwentnym i od lat wyborcą lewicy. Jak zdobywają 5% tylko, to i ja na te 5% się złożyłam. Nie zmienia to faktu, że kibicuję rządom Tuska, ze zwiększoną sympatią odkąd oderwało się skrzydło Gowinowo- Godsonowskie. Nie znaczy to również, że nie miewam za różne poczynania i decyzje pretensji. Czasem za zaniechania też mam pretensje. Zawsze darzyłam sympatią Schetynę i jestem pełna podziwu jak znosi różne porażki i w najgorszym wypadku potrzebuje 24 godzin by się otrzepać (jak po przegranej z Protasiewiczem) i od rana obdarza dziennikarzy pięknym uśmiechem. Wyczekuje. I ja chcę wierzyć, gdy z ekranu TV mówi do mnie, że PO jest dla Niego ważne, a On będzie mu wierny, bo Platforma to także Jego dziecko. Nie tylko dziecko Tuska. Zgadzam się więc z Tobą, Leszku, że może już czas na zmianę sternika w PO. Rządy Platformy to nie jest moje spełnienie marzeń. Pod jej rządami jako obywatel nie czuję się całkiem bezpiecznie, a czasem mam uczucie, że instytucje państwowe zwyczajnie mnie, jako obywatela, doją. Jednak uważam, że w dzisiejszej rzeczywistości nie ma dla Platformy alternatywy. Z zastrzeżeniem, że skłaniam się do zmiany przywódcy.

    OdpowiedzUsuń
  2. U Romskey'a napisałem tak:
    Chyba każdy jest wkurzony. Tyle, że przyjdzie dzień wyborów, gdy dostanę tylko zarejestrowane sądownie propozycje. I to spośród nich muszę wybrać. Był czas, gdy z nadzieją czekałem na rozwój Ruchu Palikota, ale oni nawet nie potrafili się określić w sprawach gospodarczych- dla nich najważniejsza jest legalna maryśka. Wcześniej z nadzieją patrzyłem na partię Kluzik- Rostkowskiej, bo choć tamtym politykom nie ufałem, to widziałem nadzieję na ewolucję. Jednak dali ciała już na początku wyrzucając swoją założycielkę.
    Zaufaj mi: Przyjdzie dzień wyborów i dostaniesz kartę do głosowania. Tam nie będzie pytania „czego chcesz”? Będziesz mógł wybrać jedynie spośród tych, którzy stanęli do wyścigu wyborczego.
    U Ciebie dopiszę:
    Nie wiem, jaki będę miał wybór w dniu głosowania. Sytuacja się zmienia dynamicznie. Nie powiem Ci teraz, na kogo zagłosuję. Przy obecnym układzie sił, głosowałbym mimo wszystko na PO, ale nie wiem, czy tam nie dokona się rozłam, czy się nie zawiąże jakaś całkiem nowa koalicja. Na razie jest duże ciśnienie na rozwałkę Rządu i Parlamentu, nie wiem, czy to przetrzymają. Nie wiem dlaczego Seremet dał się sprowokować opozycji, życzliwie traktującej podsłuch najważniejszych osób w Państwie i zrobił wjazd do WPROST, zamiast zasięgnąć porady prawnej. Jest dużo znaków zapytania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Leszku.
    Niezmiernie mnie ucieszyło, że mój komentarz, może nazbyt gorzki, ale przecież prawdziwy i powtarzany przeze mnie nie raz i zapewne nie ostatni, aż tak zwrócił Twoja uwagę. Może trochę na użytek wyrazistości zanadto podbiłem emocje, ale przecież musisz zdawać sobie sprawę z roli autora tekstów politycznych. Próba oceny z dystansu jednocześnie z deklaracja wyborczą, bezstronna być nie może więc i nie jest.
    Co do innych blogów, to wybacz, ale większość tak bardzo straciła na wiarygodności, że od dawna szkoda mi czasu na zaglądanie do nich. A ponieważ zniechęciła mnie ta zabawa i zniesmaczyła dogłębnie to i za nowymi się nie staram rozglądać. Niby dlaczego mam to robić, gdy w domu milczą wszystkie odbiorniki tv i radiowe? No dobrze, zaglądam jeszcze czasami do Romskeya, chociaż już tylko chyba dla formalności, po starej znajomości i do Miss, ale jak wiesz ona też unika polityki. Pozostał wiec już tylko ten jeden blog, gdzie czasami coś sklecę. No dobrze, powiedzmy że nie koniecznie się z Wami dwoma zgadzam, a z wieloma komentatorami to i do tego stopnia, że nawet nie próbuję nawiązania dyskusji, ale przynajmniej czasami bywa wesoło.
    A co do tej hm... akcji z ABW i Latkowskim to ja powiem tak - jestem hipokrytą i darłbym mordę, że łamane są takie czy śmakie standardy, wolności czy prawa, ale że wyszli stamtąd z niczym i dali się pogonić byle pismakom z gołymi rękami, to nie rozumiem kompletnie - co to jest???

    OdpowiedzUsuń
  4. "Może czas na nową krew? Ale jaka mam gwarancję, że będzie lepsza?" - dziwne pytanie Leszku. No..., nie masz żadnej gwarancji. Ale jaką masz gwarancję ze nie będzie lepsza?
    jaką masz gwarancję, że jak przyjdzie Kaczyński, to wylecimy z Unii, stracimy inwestorów a gospodarka popadnie w recesję, zaś po miastach i miasteczkach o szóstej rano będą grasować watahy ABW-owców, CBA-owców i CBŚ-owców w kominiarkach, z torbami pełnymi kajdanek i z kopa wywalać co trzecie drzwi... Masz takie gwarancje Leszku?
    Ja mam inną gwarancję i to jest absolutnie pewne - jak przyjdzie Kaczyński, to polskie społeczeństwo otrzeźwieje. Innej metody na wyjście z tego zaćpanego amoku nie ma. Dlatego Kaczyński szybko władzę straci. Ale... Tusk, czy tam PO jej już prędko nie odzyska. Nie wiem co więc będzie po Kaczyńskim, ale może się skończyć na 20. procentowej frekwencji we wszelkich wyborach. I to tak społeczeństwu, jak mediom i politykom, MUSI, będzie musiało, dać do myślenia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andy, wiem, że na prawdę to widzisz różnicę pomiędzy wątpliwościami - czy jak ktoś inny zajmie pozycję Tuska - a wątpliwościami - jak PiS wygra wybory.
      W pierwszym przypadku mamy "kogoś". Nie wiemy kim on może w przyszłości być - czyli nie mamy żadnych gwarancji.
      W drugim przypadku mamy znaną partię i aż za dobrze znanego jej lidera. I tu już wątpliwości nie ma - owszem mogą być, ale tylko co do wielkości katastrofy.
      Twoje dalsze propozycje przypominają dr. House'a, który jest gotów wywołać u pacjenta zawał, byle zdobyć informację o jakiejś bakterii. Ale tylko w filmie pacjent po takiej kuracji wraca do życia.
      Też jestem pewien, że jedna kadencja (ale pełna) rządów Kaczyńskiego wyleczyłaby społeczeństwo z resztek kaczyzmu.
      Tylko czy wtedy na pocieszenie nie pozostałoby nam stwierdzenie, że chociaż pacjent zmarł (zawał gospodarczy i polityczny) to operacja się udała, gdyż wycięto kaczy nowotwór.
      Właściwie to mnie jest wszystko jedno. Chyba, że Kaczyński wypracowane w PRL-u emerytury uzna za wrogie - i mi ją odbierze.

      Usuń
    2. Możemy też trwać w ciągłym, wqrwiajacym mnie szantażu, jak nie my (PO), to tylko PiS (a kurwa dlaczego?). Dla rządzącej obecnie partii, jest to niezwykle wygodne. Ale czy twórcze i dobre dla nas? Ja zachęcam do wyrwania się z tej pułapki. Bez ran i strat się nie obejdzie, to pewne. Ale trwanie i umacnianie "konkurencji" prawicy i prawicy, w obecnym układzie, tylko nas niszczy. I to w sposób nie do naprawienia, bo układ dwupartyjny wygodny dla nas i dobry dla demokracji, w takiej konfiguracji jest nie do przyjęcia.

      Usuń
    3. Jurku - masz rację pisząc:

      "Ja zachęcam do wyrwania się z tej pułapki."

      Powiedz tylko dokąd i którymi drzwiami. Mniejsza o ból czy koszty. Z tym też się zgadzam, że gdyby był sposób "wyrwania się" - to koszty i ból nie mają znaczenia.
      Tylko czy takim "wyrwaniem się" jest na pewno nieobecność przy urnach? Wiem, że obecność, też nie. Ale przynajmniej nikt za mnie nie decyduje.

      Usuń
    4. Wspomniałem u siebie, że "na dzisiaj" (jak będzie w "godzinie prawdy", to się okaże), to mam tak bardziej już w dupie kto wygra i będzie nas urządzał. Niestety "większość", czyli mniejszość (frekwencja), ma już pewność, że albo PO albo PiS (a mnie już trzęsie). I dla higieny choćby, aby się otrząsnąć i odejść od schematu, potrzebny jest nam kolejny wstrząs w postaci PiS-u. To nie ja ich wybieram, to nie ja głosuje na prawicę. To nie ja przekonuję o wyższości PO i prawicy w ogóle. Wyjściem jest danie głosu TYLKO w zgodzie z WŁASNYM sumieniem i przekonaniem, a nie stadnym pędem. A czy już do tego dorośliśmy, jako społeczeństwo, to już inny temat. Moja "deklaracja" olania wyborów, to tylko przejaw mojej bezsilności. Obojętne jednak, to dla mnie nie jest.

      Usuń
    5. @jurek, zachęcasz do wyrwania się z pułapki, więc może powiedz jak i do czego mamy się wyrwać. Tak konkretnie kto Twoim zdaniem władzę powinien objąć, bo na razie to Twój apel ogranicza się do "odbierzmy władzę". No i co? Mamy ją położyć na ulicy czy masz pomysł komu ją dać?

      Usuń
    6. @zante
      Zagłosuj zgodnie z własnym, a nie przymuszonym obowiązkiem dla "ratowania ojczyzny" przekonaniem, a wynik się okaże. I tyle.

      Usuń
    7. Jurek - w moim pierwszym komentarzu (tak się złożyło w ogóle pierwszym pod tą notką Leszka) napisałam dokładnie o swoich preferencjach i tym, że jestem w tym konsekwentna.
      Ciebie zapytałam komu, Twoim zdaniem, powinniśmy dać władzę, bo ograniczyłeś się do stwierdzenia nie dajmy POPiS-owi. I ja się z Tobą absolutnie zgadzam. Jednak stwierdzenie, że to co jest - jest nie do przyjęcia, to za mało, bo to nic w naszej rzeczywistości nie zmienia. To jest trochę jak nawoływanie "zróbmy cokolwiek".

      Usuń
  5. Jeszcze raz wszystkim komentatorom przypomnę:

    Ustrój nasz jest tak skonstruowany, że obojętnie co będzie się działo, jakiś parlament będzie wybrany (nie ma progu frekwencyjnego), Parlament ten zawsze jakiś rząd wybierze. Rząd ten zawsze jakoś rządzić będzie. Czy pójdę do urn, czy nie.

    Jednak moje pójście do urn, w "jakimś stopniu" te wszystkie "jakiś/jakoś" minimalizuje.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>