Lubimy
pisać na blogach o jedzeniu, jego przygotowaniu i składnikach.
Chwalimy się sporządzonymi własnoręcznie smakołykami i dzielimy
się naszymi, autorskimi daniami. Czasami jedzenie wchodzi do
polityki jak np. mirabelki i szczaw, do społeczności jak np. czarna
polewka czy wręcz do historii - żur, schabowy......
W
naszej kulturze jest właściwy stosunek do jedzenia i dlatego z tym
większym rozdrażnieniem przyjmuję marnowanie go.
na temat żywienia /polecam łącznie z komentarzami/ a ok. 10.oo wyszliśmy na zakupy.
Niedaleko domu w sąsiedztwie gimnazjum zobaczyłem w koszu na śmieci do połowy zjedzoną bułkę z burgerem /lub czymś podobnym/ a wszystko w tym koszu posypane frytkami.

Po powrocie dopadły mnie refleksje. Wróciłem pamięcią do lat szczenięcych i pamiętam, że nie zawsze zjadło się w szkole 2 śniadanie a jak nie to zawsze znalazł się ktoś kto za nas zjadł. Przejrzeć kanapkę trzeba było aby w razie pytań kontrolnych zapamiętać jaki był jej skład.

Dziś szanuję sobie np. dżem bo pamiętam marmoladę z przetworów z ogródka a składająca się z porzeczek, agrestu i dla koloru z buraków. Szanuję sobie wędzony boczek bo pamiętam omastę z podgardla. Szanuję sobie każde masło bo pamiętam smak wstrętnej, duńskiej i sprzedawanej z beczki margaryny.
Dzisiejsze
czasy są dowodem gdzie jesteśmy i jak do tego doszliśmy. Brak tej
świadomości rekompensuje widok naszej pięknej dorodnej młodzieży
porządnie ubranej z komórkami w rękach i z uśmiechem na
ustach.
Czy
ma sens przypominanie jej o innych czasach ?. To już nie ich świat
i nie ich życie........
Widać,
że jest lepiej i dlatego można sobie pozwolić na to co „w moich”
czasach było nie do pomyślenia.
P.s.
Jutro
„stawiam” kapustę na kiszenie – będzie i smaczniej i taniej.
Piotrze, podobne refleksje nachodzą mnie gdy szkolne dzieci grymaszą przy jadłospisie. Nudzi im się szynka, pomidory podawane przez cały rok, ser biały z miodem to jest "bleeee....." itp.
OdpowiedzUsuńWspominam wtedy czas lat osiemdziesiątych gdy na kolację podawano smalec lub słonego śledzia a na drugie śniadanie wystawiono kosz z kromkami chleba bez omasty żadnej.
Minęło lat 30 i w szafkach uczniowskich pęcznieją reklamówki ze słodyczami, zalegają butelki z napojami /dozwolonymi dla młodzieży!/ a na szkolnym korytarzu oblegany jest automat z kawą, kakao i gorącymi zupkami. W stołówce podaje się banany, jogurty, czekoladę jako uzupełnienie jadłospisu.
Wszystko jest - szacunku dla żywności brak. Może jest w tym odrobina powodu do radości, że to pokolenie nie zaznało głodu?
Moja babcia mawiała: "Lepiej zjeść i odchorować niżby miało się zmarnować!"
OdpowiedzUsuńOj tam "Jest źle i źle ma być"
OdpowiedzUsuńAle jak MY dojdziemy do władzy tooo .....śmietniki będą zapełnione jedzeniem do pełna.I to dopiero będzie stanowić"znamię dobrobytu"
Tak nam dopomóż PIS a RM wspieraj modlitwa.
Moja Babcia, gdyby żyła powiedziałaby na to, prosto a dosadnie "w d...pie się waam przewraca i tyle"
Śmietniki pełne jedzenia /a po świętach zobaczymy jeszcze i paczkowana a nie rozpoczętą wędlinę czy ciasta/ a, na parkingach palca nie wetkniesz
Ale jest źle !! i Jak żyć ?
I to wszystko w ponoć katolickim kraju gdzie 95 % a chleb w śmietnikach A przecież, chleb w religii katolickiej jest symbolem liturgicznym.
I to wszystko w kraju gdzie ponoć szacunek, do tradycji przodków
A od wieków w naszej kulturze przecież,utrwaliły się różne formy przejawiania szacunku i wdzięczności wobec Boga poprzez szacunek właśnie do chleba. Ile osobom jeszcze zdarza sie odruchowo podnosić i całować chleb niechcąco upuszczony, czy robić na nim znak krzyża przed rozpoczęciem krojenia Zwyczaj całowania chleba został zachowany przy powitaniu nowożeńców. Kiedyś nie wolno było jeść chleba z nakrytą głową, dotykać go nieumytą ręką, nie wolno było się chlebem bawić.
Tak powszednieje komercyjność, a szacunek do chleba coraz częściej pozostaje w formie jedynie wyuczonego odruchu
Co dziś pozostało z "Norwidowego"
"Do kraju, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie
Dla darów Nieba....
Tęskno mi, Panie..."
..
Wiesku !!.................możemy już sobie tylko ponarzekać.
OdpowiedzUsuńOj obawiam się iz jesteś w tzw "mylnym błędzie"
UsuńToz to tylko "obraz kraju i społeczeństwa" widziany innymi oczami.To nie narzekanie a "fotografia" polityków,rodaków i tych co ster rządów i sumień trzymają.
To fotografia jak dawniej"czarno biała"ukazująca i pokazująca.I przekaz "o nie kolesie.nas nie nabierzecie" /to Wałęsy/
Pamiętamy widzimy i przedstawimy do oczu.Byście wiedzieli,ze my wiemy i nie dajemy się nabijać w butelkę,waszym gadaniem o tradycji,wartościach,ktorych wy ,podobno, jesteście spadkobiercami,"zapewniając ciągłość"bytu"narodu"
Macie i patrzcie na to, jak wy wyglądacie w lustrze.Bo wy siebie widzicie w innych lustrach.
No i MY wiemy skąd to u WAS stałe i stare "Jest źle "i chcecie by było, bo na kanwie tego, snujecie własne nadzieje, że MY WAM damy ster rządów, by było lepiej.
I tu Leszku trafiłeś w samo sedno mimo, iż to sedno nie jest znów takie duże, jak mawiał Młynarski...kiedyś.
Spełniamy wiec role "błazna Stańczyka" co to mówiąc prawdę w oczy, jednych oburzał, czy gniewał a drugim dawał do myślenia.
A może i "strażników pomięcie" jakkolwiek to zabrzmi....... nieskromnie.
A pamięć to jest także tu i teraz podany i zamieszczony przepis, na stare dobre i smaczne, jedzenie.odtrutka na te wszystkie tfu"paskudy" co to "po jednym gryzie" musisz, a to musisz wywalić do kosza.
Wieśku, czasami myślę, że masz rację pisząc "Jest źle i źle ma być".
OdpowiedzUsuńŻe wszyscy są zainteresowani tym, abyśmy byli przekonani "jak to okropnie źle nam się dzieje".
Wtedy, by zdobyć parę punktów poparcia wystarczy obiecać byle co. Bardzo ogólnikowo. Wtedy trudno jest "obiecywacza" rozliczać.
Natomiast gdyby wyborcy dostrzegali ogólną poprawę, widząc miejsca, gdzie nie jest tak dobrze - wtedy to obiecywać trzeba konkretnie. I z takich konkretów można łatwiej rozliczać. A tego "obiecywacze" nie lubią.
A tam, przecież widać, że to podłe żarcie jest! Ja bym też takiego nie żarł! Frytki z mrożonki, albo i z mrożonej pasty kartoflanej, buła dmuchana i oszukany kotlet w środku, podlane wszystko sosem z kisielu udającym keczup - nie ma się co dziwić. Ja mam problem jak psa wyżywić odpadkami, bo prawie nic nie zostaje, i muszę mu kupować żarcie po 3 zł na dzień! To jest wina rodziców, że gotować nie potrafią, a tych my nie nauczyliśmy i takie są skutki - podłe żarcie w śmietniku! :)
OdpowiedzUsuńTo że w tych wszystkich fast foodach podłe jedzenie wiemy a do tego cholernie drogie. Gdyby z tego powodu ktoś wywalil jedzenie to jest rozgrzeszony. Obawiam sie że to nie to a raczej lekceważenie jedzenia aby nie powiedziec pogarda.
UsuńPozdro
Jeżeli kogoś stać, to niech wywala - wszak to jedynie napędzi koniunkturę - zarobi hodowca, producent, fiskus - będzie na kolejnych urzędników! Każdy zmarnowany kęs, to kolejna złotówka w podatkach! :D
UsuńNIE - cholera - nie zgadzam się. Co innego śmieciowe jedzenie a co innego wyrzucanie jedzenia do kosza.
UsuńNie mam nic przeciw np. knyszy a nawet kebabowi czy jakieś zapiekance ale szacunek dla żywności to zupełnie inna sprawa.
Wypchaj się z taką koniunkturą !!!!
No co za człowiek nieużyty! Urzędnikowi nie dasz? Wszak to sól tej ziemi, esencja narodu i przyszłość świetlana dla partii - w tym tej jedynej i najświatlejszej - nie ważne która to, ważne, że ona ta wybrana! :D
UsuńMasz Piotrze rację! Ja też się nie zgadzam! Po cholerę kupować jeśli ma się wyrzucić. Pamiętam, pamiętam będąc małym dzieckiem gdy oglądałam na wystawie coś co było poza zasiegiem finansowym mojej Mamy, a ja bywałam głodna. NIE dla marnowania żywności!!!
OdpowiedzUsuńCo do śmieciowego żarcia - kto u licha każe to kupować? Ile razy można nabrać się i stwierdzić, że to niejadalne? Zabrzmi to dla wielu zdumiewająco, wręcz obrazoburczo - moim zdaniem jest to najostrzejszy objaw tego, że dobrobyt nam odbija!
OdpowiedzUsuńZasada jest prosta: nie będziesz jadł - nie kupuj! Kupuj tyle, ile zjesz, nie wyrzucaj! Masz za dużo pieniędzy na jedzenie - rozejrzyj się, na pewno niedaleko komuś brakuje!
Lepiej podajcie dobry przepis na tak chwaloną przez Wojtka Młynarskiego robioną na sto sposobów,"kartoflankę"
OdpowiedzUsuńA "paskudy" zostawmy tym co to lubią "szybko i już"i na stojaka.
Ja tam przyznam się wolę "Bary Mleczne",co się jeszcze gdzieniegdzie ostały.I komu to przeszkadzało?
"Gdzie są te chwile kto mi wytłumaczy
Gdy do stołówki razem szliśmy miła
Za nami został dzień solidnej pracy
Przed nami na stoliku już dymiła
Ref.
Kartoflanka, biurowa kartoflanka,
która mych pierwszych westchnień była świadkiem.
Zawsze w niej parę pływało skwarek,
ty je ze mną łykałaś ukradkiem.
Z wszystkich zup nam najlepiej smakowała
przyprawiona z umiarem, acz pikantna,
Taka posilna, taka przymilna,
kartoflanka, kochana kartoflanka.
Niestety krótko miało trwać to wszystko
W innej stołówce dziś pod palmą siedzisz
Przenieśli cię na dyrektorskie stanowisko
No a ja samotny płaczę nad talerzem
Ref.
Kartoflanki, biurowa kartoflanki
która mych pierwszych westchnień była świadkiem
widzę tych parę mizernych skwarek
których ze mną nie przełkniesz ukradkiem
choć się zmuszam dokończyć jej nie mogę
nie uważam by była zbyt pikantna
ale wodnista i nienawistna
kartoflanka ohydna kartoflanka
I nagle dzwonisz do mnie ukochana
Do swej stołówki mnie zapraszasz dzisiaj
Więc patrzę na te palmy i dywany
I w jadłospis a w tym jadłospisie
Patato soup ponte dece tak napisano
Ja tu czytam i tak się denerwuję
Bo po raz pierwszy jestem w takiej
Wytwornej restauracji dla dyrektorów
Języków obcych nie posiadam
Więc tak patrzymy sobie z tą najdroższą
Panią dyrektor długo w oczy
W tym czasie kelnerka przynosi nam
Dwa talerze z tym całym pomfeter
Nieważna i ja się orientuje że to jest
Nic innego jak kartoflanka
I tutaj kartoflanka znów jest
Twoich i moich westchnień światem
Znów w niej parę żegluje skwarek
Ty znów łykasz je ze mną ukradkiem
I jak dawniej jak dawniej nam smakuje
Przyprawiona z umiarem acz pikantna
Taka posilna taka przymilna
Kartoflanka kochana kartoflanka
A ja nie znoszę kapryszenia przy jedzeniu, wyłuskiwania groszku z sałaty jarzynowej na przykład, bo "nie lubię". Moja babcia mawiała w takich sytuacjach uspokajająco : "jedz, dziecko, jedz, w d...e ci się nie oprze" :) Może nie było to subtelne, ale skuteczne. Szkoda, że dziś nie wypada do wnuczki tak niepedagogicznie :)))
OdpowiedzUsuńJa też nie znoszę jak wydłubujesz ten groszek, bo kto to słyszał, żeby taką sałatkę bez groszku!? No kto??? :D :D :D
UsuńPudło. To do kuzynów było. Ja jako najmłodsza już wiedziałam, że mogę być małożerna (do jedzenia nikt nie zmuszał), ale za to wszystkożerna ;)
UsuńNiegrzeczne dzieciaki były! Oj, niegrzeczne! Dobrze, że frytek i hamburgera nie miały, bo też by wydłubały! Co za czasy co za obyczaje! :D :D :D
Usuńhistorycznie to dopiero tu napiszę - jadłyśmy na śniadanie "nadrobione" czyli połamane kawałki chleba zalane mlekiem, jajka były latem, zimą nie, zamiast chleba czasem placki "prołzoki", do smarowania chleba był smalec smażony ze słoniny i kiełbasy, ale do szkoły nie wiedzieć czemu za nic w świecie nie chciałam brać kromki ze smalcem więc nie miałam często nic i byłam głodna jak pies. Inne dzieci też, więc lecieliśmy na łeb na szyję do sklepu i kupowaliśmy bułkę i oranżadę. Na obiad było biednie, jarzynowo -ziemniaczano-mącznie i owocowo. Ryba to był rarytas, mama kupowała w miasteczku wędzone albo całe tuszki dorsza, żeby dzieci rosły. Tran nam też dawała, fuj, i wapno w granulkach. Raz w tygodniu było mięso dla wszystkich, kura albo królik, młodsze dzieci miały częściej, np rosół z gołębi.
OdpowiedzUsuńNie wyrzucam żywności do dziś, tak samo wychowany jest nasz syn, umiemy kupować tyle, ile trzeba. Z chytrości oczywiście. Nie kupujemy najtańszej, bo wiadomo, że nie da się zjeść.
Pozdrawiam:).
Przesyłam pozdrowienia.
.............i to wszystko jak smakowało !!!!!!!
UsuńPozdrawiam