środa, 20 marca 2013

Okiem emeryta (40)








Odcinek 40 – czyli zrobiłem się w Kukiza.


    Czytelnicy tego bloga wiedzą, że jestem zwolennikiem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW). Wiem, że na tym blogu bywają również przeciwnicy JOW-ów. Więc nie zamierzam felietonu tego poświęcać na dyskusję na „zadami i waletami” tego systemu. Napomknę tylko, że jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach.



    A więc (wiem, że nie należy w ten sposób zaczynać zdania) będąc zwolennikiem JOW-ów usłyszałem o inicjatywie Pawła Kukiza pt. „Zmieleni”. Odszukałem to-to na facebooku i zacząłem się wgłębiać. Podobało mi się zaangażowanie Kukiza. Podobały mi się materiały przez niego zaprezentowane, a przybliżające większość zagadnień związanych z tym systemem wyborczym.

    Zacząłem studiować te materiały. Po dokonaniu kilku poprawek koniecznych ze względu na polska specyfikę wyłaniał się obraz systemu, który mógłby spełnić wszystkie oczekiwania zwolenników i uspokoić przeciwników. Poparłem więc Kukiza i jego inicjatywę.




    I oto okazało się, że zostałem zrobiony w „kukiza”! A własciwie w „dudokiza”.

    Nie przekonują mnie żadne tłumaczenia, że dla osiągnięcia celu, trzeba iść na kompromis, szukać sojuszników gdzie się da. To jest prawda, ale tylko wtedy, gdy ruch „Zmieleni” w swojej działalności zacznie rozmowy np. z ruchem „Oburzeni”. Jednak angażowanie się „Zmielonych w działania „Oburzonych” to nie jest kompromis.

    Co bowiem łączy te dwie inicjatywy? „Zmieleni” chcą JOW-ów, a „Oburzeni” referendów. To są dwa przeciwstawne sobie systemy, więc nie mogą być płaszczyzną kompromisu! Po imprezie w Stoczni Gdańskiej taka płaszczyzna się zarysowała. Okazała się nią pokusa, a właściwie „musik” obalenia Tuska.

    I tu się zjeżyłem. Nie w obronie Tuska lecz w obronie idei. Otóż JOW-y miały według mnie usprawnić demokrację. Dać obywatelom poczucie większego udziału w kierowaniu państwem. „Obalanie” demokratycznych władz jednak temu celowi nie służy.

    Obaj frontmeni, Duda i Kukiz, w bezczelny sposób nadużywają swoich wpływów i zaufania jakim cieszyli się w określonych kręgach społecznych.

    Duda przecież ma wiele do zrobienia jako działacz związkowy. Mami on związkowców składających się na jego pensję mirażami. Że wystarczy obalić Tuska, a Polska stanie się krainą „mlekiem miodem….”. A przecież pracownicze problemy nie znikną. Nadal będą pracodawcy nie wypłacający w całości i w terminie wynagrodzenia, przelewający z opóźnieniem, lub wcale składki na ZUS. Nadal zdarzać się będzie mobbing i inne patologie.

    A przecież po to ludzie zapisują się do związków, by one za nich i w ich imieniu upominały się u pracodawców o prawa pracownicze. Jak trzeba – to właśnie związki powinny dochodzić tych praw w sądach pracy czy powszechnych. Wyprowadzanie ludzi na ulicę jest jednak zadaniem o wiele łatwiejszym i o wiele bardziej spektakularnym. A że może doprowadzić do upadłości zakład pracy i pozbawić strajkujących marnego, ale zawsze, źródła utrzymania – co to Dudę obchodzi. On chce błyszczeć na politycznych „salonach”, obalać trony, rozdawać władzę.

    Kukizowi chyba taka rola też się spodobała. Po jego „premierze” w sprawie ACTA chyba uwierzył, że ma moc obalania tronów. Teraz w sprawie JOW-ów zaczął obiecująco. Mówił o zaletach tego systemu wyborczego. Mówił o korzyściach, jakie osiąga np. społeczeństwo brytyjskie ze stosowania tego systemu.

    Jednak spotkanie z Dudą musiało mu zaszkodzić. Zaczął coś bredzić o niekonstytucyjności wyborów do sejmu. Do tej pory myślałem, że tylko Prezydent RP został wybrany przez przypadek czy pomyłkę. Teraz słyszę, że sejm jest nielegalny. W takiej sytuacji to ja przepraszam, ale wypisuję się z tego towarzystwa.

    Poniżej link do strony na FB na której powiadamiam pana Kukiza, że wycofuję moje dla niego poparcie,
i zamieszczony tam komentarz

- Do dobrych rad pana Nowickiego dodam - nie łap zbyt wielu srok za ogon. Wystartowałeś z JOW-ami - poparłem Ciebie, panie Kukiz. Ale jak do tego dorzucasz debilne, populistyczne hasła Dudy, to wycofuję poparcie. Teraz bowiem referendum jak w Szwajcarii, a potem może liberum veto? Niniejszym oświadczam: ja, Leszek Kowalikowski wycofuję swoje poparcie dla Pawła Kukiza, pozostając jednocześnie zwolennikiem JOW-ów.





DUDOKIZ


    Tak się jakoś dziwnie złożyło, że w trakcie pisania tego felietonu otrzymałem kolejny „donos naszego korespondenta z antypodów”. Ponieważ "nasz korespondent" wyjaśnia tam Kukizowi, iż nie zna on Konstytucji RP, więc odsyłam szanownych czytelników na stronę „Inni piszą …..”.







Wielokrotnie na tym blogu poruszaliśmy problem rzetelności dziennikarskiej. Oto komentarz Andrzeja Mleczki do tego tematu.






14 komentarzy:

  1. Jak sądzę pan Kukiz odróżnia wybory bezpośrednie od pośrednich, bo za jego szczenięcych lat nauczano tego już w szkole podstawowej. Tym bardziej więc karygodnym jest, że w swoim krytykanctwie, głosi takie bzdury. Niewiedzę bowiem, czy wręcz głupotę, można zrozumieć i wybaczyć. Świadomego kłamstwa i manipulacji, w dodatku dla własnej, politycznej korzyści, NIGDY.
    JOW-y Leszku, to dobry kierunek, ale dla dojrzałego, świadomego, praworządnego, społeczeństwa obywatelskiego. Niestety, my Polacy, musimy jeszcze nad tym sporo pracować. Natomiast takie wypowiedzi i działania, jak ostatnio Kukiza, bardzo to dojrzewanie społeczne opóźniają.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież JOW już "przerabialiśmy" do Senatu I co z tego wyszło?Dobre czy złe?
    JOW tez "przerabiał" Senator Stokłosa.Głosowali na wszyscy z jego zakładów a także ci co się "wykazali głosem" na senatora otrzymywali "gratyfikacje" ponoć dosłownie z "kiełbasą wyborczą"
    /a mechanizm był prosty dostajesz lewa kartę ze skreslonycm "kandydatem" oddajesz czysta,tą co otrzymałeś z Komisji Wyborczej.Wystarczy ze 2 czy 3 wrzuciło zwykłe kartki, a wyniosło czyste "głosy" i juz "rotacja trwa"
    Jaka mamy pewność ze w jego /Stokłosy /ślady nie pójdą inni,by się załapać a potem jak Stokłosa załatwiać sobie prywatę i "jechać na immunitecie" No jaką?
    Tylko mi nie pisz Anglia Szwajcaria.To sa odmienne od naszego społeczeństwa Bardziej "obywatelskie"Wystarczy np zapalić śmieci na własnej posesji czy myc samochód ./co jest u nich nielegalne/by sąsiad zawiadomił policje.U nas to by było kapowanie i "wspolne" sasiedzkie potępienie.Służę jeszcze przykładami,gdyby co
    Jak wiec zrobić JOW a uniknąć Stokłosów.Tylko mi nie tłumacz "ze to jedna jaskółka co.." bo gdyby tak poskrobać i poszukać w prasie czy internecie takich"jaskółek" mielibyśmy więcej"
    Wiec dla mnie JOW nigdy.
    Gangsterzy,oszuści,kombinatorzy, ci co maja szmal wepchną się do Senatu i Sejmu a potem płacz "NIE O TAKE" i "z ręka w nocniku"
    Bo pomysł dobry tylko wykonanie będzie do dupy Jak to zwykle u nas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieśku - zacznę od końca.

    Piszesz powołując się na przykład Stokłosy: "Gangsterzy,oszuści,kombinatorzy, ci co maja szmal wepchną się do Senatu i Sejmu".
    Tak, to jest przykład spektakularny. Ale ja znam wiele przykładów z wyborów samorządowych. Lokalni biznesmeni - nie siedzę w ich księgowości, więc nie piszę, że prowadzący szemrane interesy - też przebierają nogami, by załapać się do na radnego czy do sejmiku. Nie muszą tam prowadzić działań nielegalnych. Wystarczy im wiedza np. o planach zagospodarowania przestrzennego. Taka wiedza powzięta przed innymi może owocować DUŻYMI dochodami. W przypadku JOW-ów, musieli by przekupić przynajmniej parę setek wyborców. Nie jest to łatwe, tym bardziej, że istnieje możliwość, iż któryś z nich "puści farbę". Stokłosa nie potrafił ukryć tego.
    A przykłady, które ja znam, przy systemie proporcjonalnym są o wiele prostsze i bezpieczniejsze. Biznesmen wpłaca oficjalna darowiznę na konto jakiejś partii, drugie tyle lub więcej przekazuje nieoficjalnie i otrzymuje drugie lub trzecie miejsce na liście wyborczej.
    Trudno to udowodnić, gdyż rozmawia się tylko z dwoma lub trzema ludźmi. Ludzie ci nie puszczą pary z gęby, gdyż mogą na tym zbyt wiele stracić.
    Tak więc JOW-y nie zwiększają zagrożenia korupcją - wręcz przeciwnie.

    Piszesz też: - "...nie pisz Anglia Szwajcaria.To są odmienne od naszego społeczeństwa...".
    Masz całkowitą rację. Ale jak zmienić społeczeństwo? Czy konserwując dotychczasowy system, w którym istnieje alienacja "wybrańców" ze społeczeństwa? A w społeczeństwie funkcjonuje podział na "my" - elektorat i na "oni" - rządzący?
    JOW-y dają szansę na stworzenie więzi między wyborcami a wybranymi. I to więzi dwukierunkowych. Wielu wyborców nie idzie na wybory, gdyż uważa, że nie ma wpływu na ich wynik. Uważają, że to partyjni "wodzowie" ustalają kto wejdzie do sejmu. "Wybrańcy" zaś mają świadomość, że bardziej muszą zabiegać o przychylność "wodzów", niż wyborców. JOW-y mogą tą sytuację odwrócić.

    Oczywiście jest wiele niuansów do rozwiązania. Np. tryb odwoływania posłów. To element bardzo uzależniający kandydata od elektoratu.
    W przypadku odwołania, na jego miejsce wchodzi nie następny na liście partyjnej, ale następny pod względem ilości otrzymanych głosów. Na fatalnym funkcjonowaniu posła może więc stracić partia. Ustalanie list partyjnych musiałoby odejść od schematy "mierny, ale wierny".

    Podałeś przykład senatu. Widać na tym przykładzie, że nie musimy obawiać się rozdrobnienia sejmy. Kandydaci z list partyjnych zawsze będą mieli handicap w postaci programy wyborczego. Jednak o wiele łatwiej byłoby zaistnieć nowym ugrupowaniom politycznym. Bowiem przy podziale mandatów liczyłyby się tylko głosy w poszczególnych okręgach a nie ilość głosów w skali kraju.

    Jest jeszcze kilka plusów dodatnich jak i ujemnych. Ale omawianie ich przekracza objętość komentarza.

    Wydaje mi się, że dosyć wyraźnie wyłuszczyłem powody, dla których przynajmniej nie należy JOW-ów skreślać w przedbiegach.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przekonanego nie przekonasz !! Uprzedzonego, nie zmienisz!!
    Tak jak Ty nie jesteś przekonany, do ułatwienia życia związkom partnerskim,/mimo ze nie ma "złych, doświadczeń i przykładów" czy "zapłodnienia Maryjnego", zwanym dziś in vitro" gdy nauka poszła dalej/ tak ja nie jestem przekonany, do wyboru ludzi na stanowiska którzy, nie przeszli choć wstępnej weryfikacji.Nawet w "swoim gronie"
    Moze i być "partyjna" bo to ta "partia?" ?bierze odpowiedzialność za tego, kogo "wystawiła" Obywatele? Żartujesz? /przy naszej "chęci" do "głosowania" lub uczestniczenia w tzw "życiu publicznym"
    Moga tylko pyszczeć, pisać donosy do CBA, lub napuszczać "żurnalistów" A mleko juz rozlane a "wybrańcy" u władzy.
    I końcowe.Moze i "pesymistyczne"Ktore to "pominąłeś"
    "Bo pomysł dobry tylko wykonanie będzie do dupy Jak to zwykle u nas".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, "uprzedzonego nie zmienisz"!
      Gdzie wyczytałeś, że nie jestem przekonany do ułatwiania życia związkom partnerskim?
      Przecież toczyłem bój na tym blogu o te ułatwienia!
      Chyba nie przeczytałeś mojego komentarza zbyt dokładnie, lub przeczytałeś "z uprzedzeniem".
      Piszesz: "... ja nie jestem przekonany, do wyboru ludzi na stanowiska którzy, nie przeszli choć wstępnej weryfikacji.Nawet w "swoim gronie".
      Zacytuję ci fragment mojego komentarza:
      - "Kandydaci z list partyjnych zawsze będą mieli handicap w postaci programy wyborczego.". To jest właśnie ta weryfikacja, na której tak Ci zależy.
      Piszesz też: "Obywatele? Żartujesz?". Przyznasz, że małe są szanse na "wymianę" obywateli. Pozostaje edukacja i wychowywanie. A w tym dziele JOW-y mogą być pomocne. Bardziej bowiem upodmiotowują proces wyborczy.
      Może i jestem "przekonany", ale na pewno nie"uprzedzony".
      Pozdrawiam i zachęcam do uważniejszego czytania.

      Usuń
  5. A co powiesz na inny głos. Przeciw ./nie nie mój/
    Dlaczego jestem przeciw JOW
    gość z drogi, 16 stycznia, 2010 - 11:01
    bo
    znam te sitwy i moc ich PIENIĄDZA....vide stokłosy,sekuły.....i ich bratanki............lokalne struktury.......to właśnie oni.,od lat a moc "Kapitału" pozwala na dalsze skuteczne akcje wyborcze........głos za puszkę piwa,czy 50 zł....................?
    nie,kategorycznie mowię NIE,przypominając,że żyjemy w Polsce KOLESI rysiów,zbychow i grzechów
    i wielu milionow ludzi biednych..........też.......i bezrobotnych.
    żyjemy w Kraju,w którym pracę mogą dać TYLKO dzisiejsi władcy Polski,czyli ci,ktorzy nasz wspólny majątek przejęli za GROSZE
    a dzisiaj decydują o tym kogo wyrzucić z pracy a kogo przyjąć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam takie głosy. Są bez sensu. Bowiem nic nie wnoszą. Cyt.:
      "...żyjemy w Kraju,w którym pracę mogą dać TYLKO dzisiejsi władcy Polski,czyli ci,ktorzy nasz wspólny majątek przejęli za GROSZE, a dzisiaj decydują o tym kogo wyrzucić z pracy a kogo przyjąć...".
      Ten ktoś ustawił się z góry na pozycji "my" i jest przekonany, że za wszelkie zło odpowiadają "oni". A najgorsze, że nic nie chce zrobić by to zmienić. Krytykanctwo i pesymizm to chyba nasza narodowa cecha. Gość postawił diagnozę stanu polityki dzisiaj (tak przynajmniej on to widzi - i ma prawo) i dlatego jest przeciwny wszelkim zmianom. Napisał, że dlatego iż dzisiaj jest tak jak on to widzi to on jest przeciwko JOW-om, chociaż to nie one wygenerowały ten stan.
      Jednak nie napisał jakie korzyści przynosi obecna ordynacja wyborcza. Dopiero wtedy mógłby argumentować dlaczego nie chce jej zmiany.
      Głowę dam, że gdyby od 80 roku do dzisiaj obowiązywałyby JOW-y a ja teraz wystąpiłbym z propozycją ordynacji proporcjonalnej - gość ten napisałby dokładnie to samo.

      Ja optując za JOW-ami, nie robię tego z pozycji sympatyka PO. Przecież w wielu okręgach, gdzie PiS ma przewagę i tak musi się mandatami dzielić z PO - bo tak nakazuje ordynacja proporcjonalna. Przy JOW-ach, w tych okręgach PiS wziąłby prawie wszystko, a może i wszystko. Co nie jest moim marzeniem. Jednak nie mieszam sympatii politycznych do akcji na rzecz zwiększenia udziały obywateli w akcie wyborczym i do zwiększenia ich podmiotowości i odpowiedzialności.

      Usuń
  6. I drugie
    "Choć wybory do senatu nie odbywają się wg ordynacji nie w pełni jednomantatowej to jednak najbardziej ja przypominają. Jeden okręg, kilku kandydatów, wygrywa ten który zdobędzie najwięcej głosów. I choć ordynacja do Sejmu nie jest może najdoskonalsza i można by parę rzeczy zmienić, to jednak, w pewnym stopniu, gwarantuje, że nie znajdą się w parlamencie jednostki przypadkowe, które mandat poselski traktują jako list żelazny.Tej gwarancji nie dają wybory do Senatu, choć obecna ordynacja jednak przypisuje nominacji partyjnej duże znaczenie - przynajmniej dla potencjalnych wyborców.

    Jednomandatowe Okręgi Wyborcze dają natomiast pewność, że o mandat ubiegać się będą również osoby podobne do Henryka Stokłosy, takie które dzięki swojej działalności maja w garści Polskę gminną czy nawet powiatową, takie które mogą spokojnie (oczywiście nieoficjalnie) powiedzieć regionalnym władzom oraz obywatelom – albo zostanę wybrany albo przeniosę swój zakład gdzieś indziej (i nie ma znaczenia gdzie). Zakład, który często jest jedynym lub jednym z niewielu miejsc pracy w okolicy. To tylko jedna z form nacisku jakie bogaty przedsiębiorca z małej miejscowości może zastosować w stosunku do swoich potencjalnych wyborców. Ostatecznie pan Stokłsa nie był do tej pory wybierany dla swoich ponadprzeciętnych talentów politycznych.

    Po wprowadzeniu JOW-ów takich parlamentarzystów bez wątpienia przybędzie, ostatecznie nawet jeżeli ktoś nie ma powodu chronić się za immunitetem to bycie w środku politycznego salonu, możliwość wpływania na kształt prawa i bezcenne kontakty to coś nie do przecenienia i tylko głupi i mało ambitny by po to nie sięgnął. Wystarczy tylko mieć środki aby to zrealizować.
    Każdy kto uznaje JOW-y jako panaceum na nasz system polityczny i liczy, że dzięki nim zmieni się jakość polskiego parlamentu, niech popatrzy na karierę pana senatora Henryka Stokłosy, niech prześledzi jego konflikty z prawem i wyborcze sukcesy.
    "Pozdrawiam i zachęcam do uważniejszego czytania".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cyt.:
      - "...Każdy kto uznaje JOW-y jako panaceum na nasz system polityczny i liczy, że dzięki nim zmieni się jakość polskiego parlamentu, niech popatrzy na karierę pana senatora Henryka Stokłosy..."

      Popatrzyłem na jego karierę - 8 lat więzienia i 600 tys. zł grzywny. I po karierze, przynajmniej politycznej.

      W jednym masz rację. Szantaż z przeniesieniem firmy może być wyjątkowo skuteczny. Ale tylko jako groźba. Nie wiem, czy takim Stokłosom opłacać się będzie przenoszenie co 4 lata firmy w inne miejsce. Przecież firma to nie tylko maszyny czy biurka. To w głównej mierze ludzie. Ludzie, którzy pracując kilka lat w firmie nabierają wprawy, wiedzy i doświadczenia.
      Ale to nie jest najważniejsze. Ponieważ taki szantażysta może się znaleźć, lepiej więc pozostawić dzisiejsze układy i układziki korupcyjne o których pisałem w notce? Lepiej ulec potencjalnemu szantażyście niż spróbować coś zmienić?

      Usuń
    2. P.S.
      Nigdzie nie mówiłem, że JOW-y są panaceum na wszystkie bolączki naszego systemu. Twierdziłem tylko, że dają one większą podmiotowość wyborcom. A z patologia i tak trzeba walczyć. Mogę przyjąć, że w pierwszych czy drugich wyborach popełnię błąd. Źle ocenię kandydata. Ale w końcu znajdę w miarę dobrego i będę się go trzymał. W ten sposób wszyscy możemy się przyczynić do naprawy naszej klasy politycznej.

      Usuń
  7. Alescie sie nadyskutowali !!!!!.
    Ja nawet byłbym za tymi JOWami przy Waszych za i przeciw.
    Jeszcze jednej rzeczy nie wzieliscie pod uwagę. Zgadnijcie kto zostanie wybrany posłem w jakims JOW - podaje przykładowe pary:
    Prof. dr. hab. prawnik specjalista prawa pracy czy Doda ?.
    mgr. polonista, nauczyciel czy red. Tomasz Sakiewicz ?.
    dyr. KGHM "Miedż Polska" czy Justyna Kowalczyk ?.
    Prezes centrostal SA czy Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju ?.
    Wiecie co sie odbedzie ?. Szukanie znanych twarzy i nikt nie będzie pytał po jaka cholere kandyduje tylko czy jest znany czy nie. Sklecic kilka zdań, że będzie dbał o emerytów i rencistów, górników i hutników, samotne matki i posrane dzieci, niedołeznych w tym tez umysłowo, odrzuconych i podrzuconych, biednych i głodnych i ..............takich głodnych kawałków mozna sie nauczyc na pamięc.
    Wszystko tylko nie JOW.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Piotr Opolski21 marca 2013 18:18
    I o to chodzi O to chodzi.I "zamyka dyskusje" Przekonanego nie trzeba "przekonywać "Nieprzekonanego nikt i nic "ze białe jest białe".
    Jak ktoś wierzy ze nie ma instytucji niepoprawnych grzeszników i ich "kopi" a wierzy w "mądrość narodu" jakkolwiek by to brzmiało.Nie przekonasz .
    No to co ze historia nie tylko pokazała ale udowodniła,od stuleci"naszą mądrość"kiedy "mędrcy" nasze wady narodowe, zawsze pokażą jako zwycięstwa.A jak się nie da inaczej to "uświęcą męczeństwo" bo ofiara nie była daremna Tyle ze nikt nie zapyta ofiar Czy chcieli.
    Ma przykłady jak się "załatwia"głosy,poparcie na konkretnym "biznesmenie"
    To ci napisze
    "Mogę przyjąć, że w pierwszych czy drugich wyborach popełnię błąd" a to q...wa mina lata, a przez te lata, takie błędy, dokąd nas zaprowadza.
    Pozostaje dalej otwarte pytanie Czy nas stać i czy jest czas na takie eksperymenty.I dlaczego "mądry naród" z uporem maniaka, zawsze, głosuje na kandydatów,z pierwszych miejsc list.
    I czy wie na kogo głosuje?Czy chodzi na spotkania wyborcze? Czy zna swoich kandydatów ? Teraz.
    A jak bedą JOW będzie chodził,znał i zadawał pytania? Juz widzę tabuny odważnych !!Zwymyślanych od komuchów i wywalonych z sali.Bo ośmielili się zadać pytanie.jak Macierewiczowi o Smoleńsk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zapomniałem o jednym argumencie. Senatorów jest 100 a posłów troche więcej. Ciekawe kto będzie biegał i zadawał pytania jeżeli w okręgu jednomandatowym będzie np. 30 kandydatów.
      Pozdro

      Usuń
  9. Piotrze, Twoje argumenty są poważne i ciężkie. Jednak wynika z nich przekaz przerażający.
    Społeczeństwo jest głupie. Należy zmienić Konstytucję i bierne prawo wyborcze przyznać tylko ludziom z tytułem co najmniej magistra i pełniących funkcje menadżerskie.
    Ale Gliński jest profesorem, Pawłowicz prawie profesorem - a w czym są oni lepsi od Justyny Kowalczyk? Ta ostatnia przynajmniej udowodniła, że potrafi coś osiągnąć.

    Poza tym ten problem, który poruszasz to nie problem JOW-ów. To problem wymogów stawianych kandydatom. Niezależnie od sposobu ich wybierania.
    Nie wiem jak teraz, ale kiedyś we Francji obowiązywała zasada "drabiny". Aby wejść na wyższy szczebel, trzeba było najpierw stanąć na niższym. Tak więc np. w okręgu gdańskim, każdy kto chciałby kandydować do sejmu, musiałby mieć staż w sejmiku wojewódzkim. Do sejmiku wojewódzkiego można kandydować po przetarciu się w radzie miejskiej. A więc wyborca ma dużo czasu by przyjrzeć się pracy kandydata.

    Cały problem w naszej dyskusji polega na tym, że wrzucamy do jednego worka dwie różne sprawy. JOW-y jako system wyboru posłów z rozdziałem ordynacji mówiącym o wyłanianiu kandydatów.
    Uporajmy się z tym ostatnim, a wtedy JOW-y objawią nam się w zupełnie innej perspektywie.

    Namawiam do przemyślenia tego problemu.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>