Odcinek 37 – czyli czytacie na własną odpowiedzialność.
Minione dwa tygodnie były (jeszcze są!) fatalne. Nie dziwcie się więc, że i jakość tego felietony ma podobny poziom.
Zaczęło się jednak jeszcze jeden tydzień wcześniej. Przed delikatesami „Biedronka” zostawiłem samochód z włączonymi światłami. Na szczęście zakupy nie trwały zbyt długo a akumulator prawie nówka (nieco ponad roczny), więc i skutki były żadne. Wsiadłem, przekręciłem kluczyk w stacyjce i jazda do domu.
Przez parę dni zapomniałem o incydencie. Samochód spokojnie stał sobie w śniegu. Jednak nadszedł czas umówionej wcześniej wizyty u lekarza specjalisty. Wstaję rano, ubieram się ciepło i do samochodu. Niestety po mroźnej nocy akumulator pokazał mi gest Kozakiewicza. A godzina późna! Nie ma rady, taksówka, lekarz, taksówka. Akumulator wyciągnięty z samochodu i na prostownik. Pomogło, widać tego mu było trzeba.
Zadowolony z siebie zamontowałem go z powrotem, nie szczędząc paru gorzkich, niecenzuralnych słów pod adresem jego i samochodu. Mogłem sobie na to pozwolić, gdyż od kilkunastu lat, bojąc się posądzenia o pedofilię jeżdżę tylko samochodami w wieku dojrzałym – dwucyfrowym. Trochę mi ulżyło. Tym bardziej, że za kilka dni na moim samochodzie znalazłem kartkę – „Kupię Państwa samochód, tel.: …………”.
No – pomyślałem sobie – są jeszcze amatorzy, więc powinienem się cieszyć! I cieszyłem się jak głupi przez cztery godziny. Wyszedłem z żoną na zakupy (parę codziennych drobiazgów – więc na piechotę) i co widzę? Ponad połowa samochodów w mojej dzielnicy obwieszona takimi samymi kartkami, z tym samym telefonem! I to wszystko samochody również w wieku dwucyfrowym. Na co komu tyle starych samochodów? Odpowiedź błysnęła mi w głowie już po minucie – a jak ktoś prowadzi złomowiec? I ma dużą konkurencję?
Nie będę się katował, więc nie opiszę jak się poczułem. I wcale nie z powodu samochodu. Głównie za przyczyną mej naiwności i przywiązania do pojazdu.
Następne dni też przyniosły mieszane odczucia. Przyszło potwierdzenie wcześniej nagranej fuchy. Ale z pewnymi znaczącymi ale…. Zmniejszono zakres prac w związku z tym i „zakres” wynagrodzenia. Jednak mój nakład pracy zmniejszył się tylko nieznacznie. Ponieważ ze zleceniodawcą żyję w pewnej swoistej symbiozie – zaciskam zęby i siadam do pracy. Stąd i mniejsza moja aktywność na blogu. Niestety przyjemności zawsze przegrywają z realiami tzw. życia codziennego. Kasa, misiu, kasa!!!
Dwa dni temu dokopał mi ostatecznie mój 5-cio letni wnuk. Zaczął interesować się historią rodzinną. Na razie jest w czasach, gdy jego tatuś był w jego wieku. Dla niego to i tak prehistoria. Dowiedział się w jakim pokoju jego tatuś wraz młodszą siostrą mieszkali. Zdziwił się, że nie mieszkał z nimi wujek. Najmłodsze nasze dziecię. Żona wyjaśniła mu, że wujka jeszcze nie było na świecie, że urodził się dużo później. Wnuk jednak jest dokładny i chciał znać różnicę wieku. Więc zdradzamy mu, że od jego tatusia wujek jest młodszy o trzynaście lat, a od cioci o lat dziewięć. Najpierw się dziwi – „tak dużo?”. Potem dodaje – „dziadek, babcia – to było nieprzyzwoite!”.
Naukowcy badający Biblię odkryli, że Wąż który skusił Ewę był jednym końcem przytwierdzony do Adama.
Leszku,
OdpowiedzUsuńopisane przez Ciebie perypetie, nazywam zlosliwoscia rzeczy martwych dla osob nie-martwych. ;)) Zjawisko nader wnerwiajace, gdyz tendencyjnie wystepujace prawie zawsze w formie reakcji lancuchowej. Czasami wymontowujac akumulator w stanie juz lekko zirytowanym, mozna nabic sobie guza o klape otwartej maski, co powoduje jeszcze wiekszy skok poziomu adrenaliny, w wyniku czego, szczegolnie w zimie, wywalamy przyslowiowego orla. Trudno w takich sytuacjach zachowac kontenas, wiec w moim wypadku najchetniej cos fruwa w powietrzu, a czasami czuc rzucane mieso, nie zawsze swieze. :)) Toz to takie ludzkie.;)
Irytytujaca dla mnie jest informacja o posiadaniu samochodow tylko w wieku dojrzalym. Czy przejrzales moze Swoja garderobe?? A nuz masz ludzaco podobna do odzienia ksiedza proboszcza? W tym wypadku radze zmienic. Nie bedzie problemu z pojazdem jednocyfrowym i ewentualnymi podejrzeniami. :)))))
Pozdrawiam
Jolciu - garderobę mam w porządku.
UsuńAle znasz ten dowcip:
"....... ale zanim udowodnię, że nie jestem wielbłądem...."
Leszku, po burzy zawsze świeci słońce.Zawsze. Właśnie rozpoczyna się wiosna, więc....?
OdpowiedzUsuńJasne Bet! Zawsze kiedyś jakaś wiosna będzie. Mam przeczycie, że nawet potem będzie lato!
UsuńA tak na prawdę, lubię sobie od czasu do czasu popisać o niczym. Tak dla relaxu, oczyszczenia od smrodu polityki!
Pozdrawiam.