wtorek, 19 lutego 2013

JARMAGEDDON

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Pomysły "technicznego" eksperta.


    Nie będę się znęcał nad nieszczęsnym profesorem Glińskim. W ostatnich dniach, a nawet tygodniach musiał nie jedno usłyszeć na swój temat. I musiał to „mężnie” znieść – dla dobra ojczyzny, oczywiście.


    Wystarczająco dołożyła mu czerwonousta prof. Staniszkis. W wywiadzie dla RMF FM powiedziała, że projekt Gliński,: „… może jest dogorywający, ale na pewno nie jest nudny, bo jednak czeka nas przedstawienie, takie kompleksowe, niskiej jakości polityki rządu Tuska w wykonaniu i profesora Glińskiego, ale i samego Jarosława Kaczyńskiego...”. Tłumacząc to na język polski, jedyna korzyść z tego „projektu” jest taka, że prezes będzie miał uzasadnioną okazję, by z trybuny sejmowej zdrowo dowalić Tuskowi.

    Nie będę też znęcał się nad pomysłem „technicznego eksperta” w „technicznym rządzie” pana profesora Rybińskiego. Chociaż temat jest niezwykle ciekawy. Jak to się dzieje, że ludzie skądinąd niegłupi, wpadając w bliższą czy nawet dalszą orbitę pisowską głupieją do imentu?




    Zastanawiam się tylko, czy pomysł ze stypendiami to autorskie dzieło Rybińskiego, czy był on inspirowany przez „ojca wszystkich dzieci, oprócz własnych” – prezesa K.?

    Podaję za „Dziennikiem Łódzkim”:

Od początku swojej kariery profesor Krzysztof Rybiński niejednokrotnie występował w mediach jako specjalista w dziedzinie ekonomii. Nie ma się co dziwić, bo ma się czym pochwalić. Najpierw ukończył studia na Wydziale Matematyki i Informatyki oraz na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, później został absolwentem Szkoły Głównej Handlowej, gdzie uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk ekonomicznych i tytuł profesora nadzwyczajnego.

Profesor Rybiński specjalizuje się w ekonometrii, finansach międzynarodowych, globalizacji i polityce gospodarczej. Pracował m.in. jako inżynier oprogramowania w Tokio i był konsultantem Banku Światowego. Ale to tylko mała część jego dokonań. Chociaż w mediach stał się rozpoznawalny już dużo wcześniej, to można powiedzieć, że niemały wpływ na jego popularność miało objęcie stanowiska wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego w roku 2004, pod protekcją Leszka Balcerowicza. Dwa lata później Rybiński zaczął prowadzić ekonomicznego bloga, a dzisiaj jego regularne wpisy można znaleźć też na prawicowym portalu w Polityce.pl. Ale nie tylko tam, bo profesor ma na swoim koncie również publikacje dla „Faktu” czy „Financial Times”.


    Piękne cv. Chyba jednak zbliżenie do prawicy coś w nim rozregulowało. Rybiński stworzył w lutym we współpracy z Opera TFI pierwszy w Europie fundusz inwestycyjny, który ma zarobić na globalnym kryzysie gospodarczym. Fundusz inwestuje między innymi w tzw. krótkie pozycje na kontraktach europejskich giełd, włoskich obligacji, a także w złoto czy obligacje rządu USA. Ta prosta konstrukcja sprawia, że im na rynku dzieje się gorzej, np. akcje spadają, to klienci funduszu zarabiają więcej. I odwrotnie. Musiał więc głęboko wierzyć, że UE i Polska będą się pogrążać w recesji. Początkowo wszystko potwierdzało te jego przekonania. W kwietniu fundusz EUROGEDDON osiągnął najlepszą stopę zwrotu ze wszystkich funduszy w Polsce, ponad 8 proc. W maju, według wyceny na dzień 30 maja EUROGEDDON zarobił ponad 13 proc.

    To chyba był powód wciągnięcia go do gry pt. rząd techniczny. Ze swoją kasandryczna wizją Polski i UE – idealnie nadawał się do towarzystwa Gliński – Kaczyński.

    Ale już pod koniec grudnia 2012 r. okazało się, że jednostki uczestnictwa funduszu potaniały o 34 proc.

Taki wynik to prawdziwy Armagedon dla funduszu. Okazuje się, że łatwiej stawiać czarne prognozy, niż zarządzać pieniędzmi klientów – stwierdza Piotr Kuczyński, główny analityk Domu Inwestycyjnego „Xelion”.




    Te wyniki i reakcja ekonomistów i polityków na pomysł ze stypendiami, musiały chyba zadziałać ja kubeł zimnej wody na „technicznego” Glińskiego. Delikatnie zdystansował się od tego projektu. Jednak nie od jego pomysłodawcy. Nadal ma on miejsce w „rządzie technicznym”, a to już nie jest śmieszne. Dopóki Rybiński traci własne fundusze (mam bowiem nadzieję, że pozostali akcjonariusze byli świadomi podejmowanych decyzji), można się temu z ciekawością przyglądać. Jeżeli jednak zacząłby w ten sposób zarządzać funduszami państwa, przy czynnym wsparciu Zbawiciela – to na prawdę byłby już ARMAGEDDON.




6 komentarzy:

  1. Amen !
    Gd.- Wrz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bravo, bravo, bravissimo Leszku Drogi! Uściski :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. W polskim świadku ekonomicznym, nazywają różne wystąpienia i pomysły Rybińskiego dwoma słowami: "Ryba odpłynął".
    Lepszego komentarza na pomysły tego eksperta chyba nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miało być "w polskim światku", a nie "świadku" - przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Znałem strażaka (nie, nie Pawlak mu było), co podpalał zabudowania tylko po to, by zapracować gaszeniem na miano bohatera, medal i awans.
    Słyszałem o ratowniku ratującym tonących ,,po'', bo wyciągnięcie z wody żywych było nieatrakcyjne medialnie.
    To byli prości ludzie bez tytułów, co ich, oczywiście, nie zwalnia z odpowiedzialności; mieli zdolność odróżniania zła od dobra.
    Rybiński przypomina obu, z tą różnicą, że tytułów ma więcej a świadomość staranniej wyedukowaną. Tak jak oni gotów podpalić Polskę dla upieczenia własnej pieczeni. I utopić Polaków w kryzysie, żeby medialnie awansować z wróżbity trzeciej kategorii na proroka.
    Brak u profesora kompasu moralnego bulwersuje. Powszechność takich chwastów w świecie polskiej nauki już trwoży.

    Dyl Sowizdrzał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co Dylu !! - nie jestes taki głupi jakim inni chcieli by Cie widziec.
      Kompas moralny - własnie zacząłem o tym pisać notkE tylko ten kompas nazwałem inaczej, po prostu "OSZUST" /co udowodnie w swojej nastepnej notce/.
      Pozdrawiam

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>