Odcinek 4 - czyli filozoficznie
W zeszłym tygodniu uwiodła mnie panna dygresja, więc opuściłem wytyczoną sobie ścieżkę. Podczas próby wyjaśniania, dlaczego emeryci mają mało czasu zauważyłem, że zupełnie nieoczekiwanie "stan emerycki" splątał się ze "stanem dziadowskim". Zauważyłem również, że tak powstały stan trzeci (na razie bez nazwy - może czytelnicy coś zaproponują?) ma swoje wady i zalety.
Ciekawe jest w tym tylko jedno - o ile na zalety raczej nie mamy wpływu, to wydaje się, że wady są wyłącznie naszą "zasługą".
Główną zaletą implikującą wszystkie inne jest teoretycznie brak odpowiedzialności przy możliwości korzystania ze wszystkich radości wynikających z obcowania z małym człowiekiem. Pamiętam z czasów, gdy byłem ojcem trojga takich właśnie "ludzi", że troska o ich dobre wychowanie nakazywała nieraz bycie wobec nich stanowczym (czytaj jak one - okrutnym). Jak bardzo wtedy wkurzały mnie słowa: rodzice są od wychowywania, dziadkowie od rozpieszczania. Teraz biorę za ten czas srogi odwet.
Ale każdy kij ma dwa końce. Mali "ludzie" mają to do siebie, że rosną. I jakby tego było mało - nie zapominają czego nauczył i do czego przyzwyczaił ich dziadek! Ponadto potrafią być bezwzględne w wykorzystywaniu tych nauk. A więc - sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało!!!!
Tak więc przyzwyczaiwszy wnuka, że jego problemy są dla dziadka najważniejsze - nie wolno potem ich bagatelizować. Dla takiego szkraba wygrana PiS w wyborach jest całkowitą abstrakcją (i nie chodzi tu prawdopodobieństwo tego zdarzenia), natomiast zagubiony ulubiony samochodzik jest tragedią większą niż tsunami. Co prawda próby odnalezienia tegoż samochodziku czasami przypominają skutki tsunami, ale to tylko moje wrażenie.
Mark Twain napisał humoreskę ilustrującą mądrość życiową, że każdy dobry uczynek zostanie kiedyś ukarany. Też postanowiłem zrobić dobry uczynek. Mając ambicję wpojenia w małego "ludzia" szacunku do pracy, starałem się zainteresować go różnymi pracami w ogrodzie. Wyglądało to mniej więcej tak:
Potem pada z mojej strony wiele "mądrych" słów o potrzebie dbania i naprawiania i tym podobnych bzdetów. Na efekt nie trzeba długo czekać.
- "dziadek, a dlaczego tu są takie dziury?" - pyta pokazując na betonową dróżkę przed tarasem.
- bo widzisz, deszcz spływający z dachu nad tarasem, kapie ciągle w te same miejsca i kruszy beton. Dziadek będzie kiedyś musiał wylać nowy chodnik.
- "dziadek, a do czego są te duże kamienie?"
- wiesz, dziadek kiedyś chciał założyć skalny ogródek i dlatego zbierał takie wielkie kamienie.
Tak więc przyzwyczaiwszy wnuka, że jego problemy są dla dziadka najważniejsze - nie wolno potem ich bagatelizować. Dla takiego szkraba wygrana PiS w wyborach jest całkowitą abstrakcją (i nie chodzi tu prawdopodobieństwo tego zdarzenia), natomiast zagubiony ulubiony samochodzik jest tragedią większą niż tsunami. Co prawda próby odnalezienia tegoż samochodziku czasami przypominają skutki tsunami, ale to tylko moje wrażenie.
Mark Twain napisał humoreskę ilustrującą mądrość życiową, że każdy dobry uczynek zostanie kiedyś ukarany. Też postanowiłem zrobić dobry uczynek. Mając ambicję wpojenia w małego "ludzia" szacunku do pracy, starałem się zainteresować go różnymi pracami w ogrodzie. Wyglądało to mniej więcej tak:
Potem pada z mojej strony wiele "mądrych" słów o potrzebie dbania i naprawiania i tym podobnych bzdetów. Na efekt nie trzeba długo czekać.
- "dziadek, a dlaczego tu są takie dziury?" - pyta pokazując na betonową dróżkę przed tarasem.
- bo widzisz, deszcz spływający z dachu nad tarasem, kapie ciągle w te same miejsca i kruszy beton. Dziadek będzie kiedyś musiał wylać nowy chodnik.
- "dziadek, a do czego są te duże kamienie?"
- wiesz, dziadek kiedyś chciał założyć skalny ogródek i dlatego zbierał takie wielkie kamienie.
Czy muszę wyjaśniać, dlaczego emeryt ma mało czasu i czym się po takich wyjaśnieniach muszę teraz zajmować? Z bólem (w plecach, głównie) stwierdzam, że braku czasu nie rekompensuje w najmniejszym nawet stopniu, "darmowa" nauka trudnej sztuki "ważenia słowa". Każdego wypowiedzianego słowa.
Chyba zbyt wielu polityków nie ma wnuków! A szkoda!!
Dziademer - stan trzeci albo może trzecie stadium??? Uwielbiam tworzyć nowe słowa - polecam się na przyszłość.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwy to emeryt, który ma mało czasu. Widać, że jest potrzebny i w dobrej formie - więc nie narzekać. Działać jak najdłużej i jak najwięcej.