OPE I: Po co matura?
Każdy licealista słysząc słowo „Matura” ma
przed oczyma tysiące godzin spędzonych na wkuwaniu prawd, jakie
zanotował do swoich kajetów. Nauczyciele wciąż straszą, że matura będzie
trudna, że nikt jej nie zna. Ciągły strach i lęk powoduje maturalną
fobię u młodych ludzi. Redakcja portalu TakaPolska.pl postanowiła
rozpocząć cykl zatytułowany „O Polskiej Edukacji”, na łamach której
pokażemy wady i zalety polskiej oświaty. Dziś Matury!
Pisząc ten artykuł zdaję sobie sprawę, że ja również jako osoba przyzwoicie młoda, nie tak dawno wyżej wymieniony egzamin pisałem. I też straszyli, też nękali, jakieś powtórki, kartkówki, sprawdziany. Po kilku latach pojawia się jedno pytanie: po co? Co nam daje egzamin maturalny ? Dla nauczycieli jest to tylko zwykły sprawdzian uczniowskich umiejętności, z którego później przez kuratoria są srodze rozliczani. A co tak naprawdę Matura znaczy dla zainteresowanych?
Jaką pracę można mieć po maturze? Wydaje się, że to pytanie postawiłem nad wyraz, lub korzystając z elokwentnego zasobu słownictwa : przesadziłem. Młodym ludziom po liceum, po pozytywnym egzaminie maturalnym wydaje się, że zawojują światem. Wszystkie drogi stoją przed nimi otworem, a pracodawcy w pierwszej kolejności obejrzą świadectwo dojrzałości. Niestety, tak tylko się wydaje. I tu moi czytelnicy pojawia się teza: Posiadanie wykształcenia średniego – maturalnego jest zbędne. Z czego to wynika ? Malkontenci pewnie powiedzą, że jest to spowodowane populizmem. Dawniej (jak ja nie lubię tego określenia) matura faktycznie pokazywała pewien poziom. Kto miał maturę, ten był kimś. A dzisiaj ? Abiturienci roznoszą ulotki, pracują w lodziarniach lub w barach na zmywaku. Przykre, prawda? Przez 3 lata przygotowywani do „najważniejszego egzaminu w swoim życiu”, po czym traktowani na równi ze sprzątaczką po szkole podstawowej.
Smutne, ale prawdziwe. Pytanie nasuwa się samoistnie: Po co ta matura? Wydawać się może, że jest to jakiś paszport na studia. Ano jest w tym trochę racji, te punkciki sprawdzane przez komputer decydują o czyimś „Być albo nie być” na uczelni. Bezczelne byłoby stwierdzenie, że człowiek po szkole zawodowej wart jest więcej niż licealista z maturą. Bezczelne, ale prawdziwe. Jak mawiali zawsze rodzice, idź do technikum, tudzież do zawodówki – będziesz miał przynajmniej jakiś zawód. Statystyki nie kłamią, ponad 90% młodych ludzi po „zawodówce” ma stabilną pracę. Nawet nieźle zarabiają! Tokarz, stolarz i mechanik „lekką rączką” wkładają do kieszeni min 2000zł. A po maturze? Ciężko wyżebrać od pracodawcy połowę tego. Nie jestem przeciwnikiem matury, i proszę by nikt mnie o to nie posądzał. Sam takową zdawałem i o dziwo z wysokim wynikiem (ku zdziwieniu nauczycieli). Ciężko jednak patrzeć na wielce uczące się przed egzaminem maturzystki, które dzień spędzają albo przed książkami, albo na facebooku.
W ogóle to po co nam ta matura? Czy ta trzy letnia edukacja w jakikolwiek sposób świadczy o naszym poziomie? Nie! Pewna platforma internetowa od jakiegoś czasu sprawdza wiedzę maturzystów, zadając im różnorakie pytania. Niestety z reguły odpowiedzi są wręcz śmieszne… Po co więc tracić czas na maturę, która i tak nic nam nie daje? Po co uczyć się rzeczy całkowicie niepotrzebnych w życiu? Nie znam nikogo, komu w zawodzie byłby potrzebny Mickiewicz z jego „dziadami”, nie znam nikogo kto w wolnej chwili liczy ciągi ich granice oraz drybluje pomiędzy całkowymi dramatami. Owszem, można się ze mną nie zgodzić, można twierdzić, że taką wiedzę każdy powinien znać i umieć. Pytanie jest tylko jedno: Po co?
Idąc z maksymą „Szkoła óczy i wyhowóje” stwierdzić można tylko jedno. Nauka nie powinna być obowiązkowa ale powinna być darmowa i ogólnie dostępna, kto chce zdobywać wiedzę, będzie to robił, a kto nie – jego problem. Marnujemy miliardy rocznie tylko po to, by zapytany uczeń na ulicy o datę bitwy pod grunwaldem czy pierwiastek z E stanął wryty jakby do niego mieli strzelać. O wartościach edukacyjnych oraz dydaktyce napiszę w kolejnej edycji serji O Polskiej Edukacji. Mam nadzieję, że ten temat będzie przez czytelników ciepło odebrany.
Pisząc ten artykuł zdaję sobie sprawę, że ja również jako osoba przyzwoicie młoda, nie tak dawno wyżej wymieniony egzamin pisałem. I też straszyli, też nękali, jakieś powtórki, kartkówki, sprawdziany. Po kilku latach pojawia się jedno pytanie: po co? Co nam daje egzamin maturalny ? Dla nauczycieli jest to tylko zwykły sprawdzian uczniowskich umiejętności, z którego później przez kuratoria są srodze rozliczani. A co tak naprawdę Matura znaczy dla zainteresowanych?
Jaką pracę można mieć po maturze? Wydaje się, że to pytanie postawiłem nad wyraz, lub korzystając z elokwentnego zasobu słownictwa : przesadziłem. Młodym ludziom po liceum, po pozytywnym egzaminie maturalnym wydaje się, że zawojują światem. Wszystkie drogi stoją przed nimi otworem, a pracodawcy w pierwszej kolejności obejrzą świadectwo dojrzałości. Niestety, tak tylko się wydaje. I tu moi czytelnicy pojawia się teza: Posiadanie wykształcenia średniego – maturalnego jest zbędne. Z czego to wynika ? Malkontenci pewnie powiedzą, że jest to spowodowane populizmem. Dawniej (jak ja nie lubię tego określenia) matura faktycznie pokazywała pewien poziom. Kto miał maturę, ten był kimś. A dzisiaj ? Abiturienci roznoszą ulotki, pracują w lodziarniach lub w barach na zmywaku. Przykre, prawda? Przez 3 lata przygotowywani do „najważniejszego egzaminu w swoim życiu”, po czym traktowani na równi ze sprzątaczką po szkole podstawowej.
Smutne, ale prawdziwe. Pytanie nasuwa się samoistnie: Po co ta matura? Wydawać się może, że jest to jakiś paszport na studia. Ano jest w tym trochę racji, te punkciki sprawdzane przez komputer decydują o czyimś „Być albo nie być” na uczelni. Bezczelne byłoby stwierdzenie, że człowiek po szkole zawodowej wart jest więcej niż licealista z maturą. Bezczelne, ale prawdziwe. Jak mawiali zawsze rodzice, idź do technikum, tudzież do zawodówki – będziesz miał przynajmniej jakiś zawód. Statystyki nie kłamią, ponad 90% młodych ludzi po „zawodówce” ma stabilną pracę. Nawet nieźle zarabiają! Tokarz, stolarz i mechanik „lekką rączką” wkładają do kieszeni min 2000zł. A po maturze? Ciężko wyżebrać od pracodawcy połowę tego. Nie jestem przeciwnikiem matury, i proszę by nikt mnie o to nie posądzał. Sam takową zdawałem i o dziwo z wysokim wynikiem (ku zdziwieniu nauczycieli). Ciężko jednak patrzeć na wielce uczące się przed egzaminem maturzystki, które dzień spędzają albo przed książkami, albo na facebooku.
W ogóle to po co nam ta matura? Czy ta trzy letnia edukacja w jakikolwiek sposób świadczy o naszym poziomie? Nie! Pewna platforma internetowa od jakiegoś czasu sprawdza wiedzę maturzystów, zadając im różnorakie pytania. Niestety z reguły odpowiedzi są wręcz śmieszne… Po co więc tracić czas na maturę, która i tak nic nam nie daje? Po co uczyć się rzeczy całkowicie niepotrzebnych w życiu? Nie znam nikogo, komu w zawodzie byłby potrzebny Mickiewicz z jego „dziadami”, nie znam nikogo kto w wolnej chwili liczy ciągi ich granice oraz drybluje pomiędzy całkowymi dramatami. Owszem, można się ze mną nie zgodzić, można twierdzić, że taką wiedzę każdy powinien znać i umieć. Pytanie jest tylko jedno: Po co?
Idąc z maksymą „Szkoła óczy i wyhowóje” stwierdzić można tylko jedno. Nauka nie powinna być obowiązkowa ale powinna być darmowa i ogólnie dostępna, kto chce zdobywać wiedzę, będzie to robił, a kto nie – jego problem. Marnujemy miliardy rocznie tylko po to, by zapytany uczeń na ulicy o datę bitwy pod grunwaldem czy pierwiastek z E stanął wryty jakby do niego mieli strzelać. O wartościach edukacyjnych oraz dydaktyce napiszę w kolejnej edycji serji O Polskiej Edukacji. Mam nadzieję, że ten temat będzie przez czytelników ciepło odebrany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.
<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>