Cóż
tam Panie w polityce ?. Chińczyki jak Chińczyki ale ten Krym,
Rosjanie, Ukraina......... .
Tym
razem lektura na temat bieżących wydarzeń zaczęła się poważnie
a kończy się w .........kuchni !!
Czyż
to nie piękne zdjęcie które wstrzeliło się w moją
niepolityczną rzeczywistość.
/pooglądajcie
sobie tą stronę ale nie na głodniaka/
...........zerwałem
się na równe nogi od komputera, pobiegłem do kuchni bo
właśnie gotuje się Choucroute, cholera o mało wody nie zabrakło.
Cóż
tam Panie w...........
Dużo
ostatnio napisałem się o Ukrainie i nie tylko ja odczuwam przesyt
tym tematem ale z drugiej strony trzeba przyznać, że od czasu
zakończenia II Wojny Światowej nic takiego nie działo się u
naszych bezpośrednich sąsiadów czyli u naszych granic.
Choucroute
!!!.
Potrawa
inspirująca /i jak szybko poszukałem w internecie/ międzynarodowa
zwana francuskim bigosem, alzackim bigosem /tu smaczna stronka/,
Rosjanie też to znają pod naturalna nazwą Шукрут
czyli potrawa internacjonalna.
Czy
Choucroute można połączyć z bieżąca polityką ?. Można bo
komuś wszystko może się kojarzyć ze wszystkim ale różnica
jest następująca: kucharz kombinujący przy Choucroute /niniejszym
ogłaszam spolszczenie nazwy - SZUKRUT/ może stworzyć genialne
danie a polityk może to danie zrobić niestrawnym a czasami wręcz
trującym, wszystko w rękach wykonawcy.
Cóż
tam Panie w...........
Wielu
polityków siedzi i myśli a za wschodnią granicą wielu
myśli, że siedzi a ci co myślą to już siedzą a ci co winni
siedzieć myślą......prosta myśl – co nie ?.
Zapominamy
już o praprzyczynach dzisiejszej sytuacji na Ukrainie.
Szukrut
się robi i będzie obżarstwo. Od pewnego czasu zrezygnowałem z
robienia bigosu bo jest różnica, która polega nie
tylko na smaku i technologii ale na możliwości wyboru składników
szukrutu do bieżącego papusiania.
Typowe
składniki to: kiszona kapusta, mięsa i wędliny. Ja składniki
zmodernizowałem: kiszona kapusta i cała reszta która
„kwitnie” w lodówce.
Za
bary złapało się dwóch zapaśników. UE, zasobna,
leniwa ale i chciwa nowych rynków zbytu oraz wg Aloszy
Awdiejewa nosorożec czyli Rosja którą charakteryzuje tak:
może i niedowidzi, może i mało zwrotna, ale ma swoja masę i to
jest problem innych, czyli jak mawiał nie tylko Imć Zagłoba można
zażyć jedynie z mańki. Odpowiedź na pytanie czy Ukraina
pozostanie na „wschodzie” czy wejdzie w skład „zachodu”
padnie niebawem i prawdopodobnie ceną będzie Krym.
Szukrut
robię stosunkowo długo. Dno żeliwnego garnka wyścielam warstwą
kiszonej kapusty. Na nią kładę w całych kawałkach kiełbachę,
kawał boczku, żeberek, mięsa co kto tam ma i na to warstwa
kapuchy. Ilość warstw dowolna, składniki muszą być przykryte. W
gorącej wodzie rozpuszczam kostkę/kostki rosołowe w ilości ½
surowca w garnku i wlewam. Gotuję nie dłużej jak 10 min i
pozostawiam na co najmniej godzinę. Operację powtarzam nawet do 10
razy i pilnuję aby nie zabrakło płynu, uzupełniam wodą.
Uwaga:
Nie wolno mieszać ani przewracać zawartości
Cóż
tam Panie w .........
Mamy
cholerne szczęście, że dziś przy władzy są Ci którzy w
tej sytuacji się do tego nadają. Jednak
dumny
jestem z postawu rządu polskiego choć dziś nie wiadomo jaka cenę
przyjdzie za to zapłacić. Per saldo rzecz opłacalna bo sprawa
ukraińska przyspawała nas na stałe do świata zachodu i jej
cywilizacji.
Bóg
jest po naszej stronie bo nie mam aż takiej wyobraźni co by się
stało gdyby u władzy byli bracia Kaczyńscy. Niczego by nie
załatwili nigdzie a otrzymalibyśmy spektakl pobrzękiwania szabelką
i plucia na wschód.
Nadchodzi
smaczny finał. Po kilkunastu godzinach zabawy konsumpcja. Wykładam
jak największe kawałki mięsa, wędlin i tego co włożyłem na
duży półmisek obok wonnej kapusty. Każdy może sobie wybrać
do ziemniaczków na swój talerz mięsiwo jakie mu
odpowiada.
Nie
wiedzieć czemu ale smak szukrutu nie jest porównywalny z
niczym innym, no może dość blisko żeberek w kapuście.
Wada:
słychać jak pupa rośnie !
No to moja urośnie w zawrotnym tempie,
OdpowiedzUsuńDRODZY CHŁOPCY - serdeczne życzenia z okazji Waszego Święta ... ciąg dalszy życzeń u mnie na blogu :-)
A to ja mam potrawę pokrewną nieco - kwaśnica!
OdpowiedzUsuńI wszystko jasne! :)
Kwasnicę znam z knajpek góralskich. Do tej zupy musi być fachowiec. W drodze nad morze gdzieś na pojezierzu sobie zamówiłem i o mało co a się porzygałem. W Wiśle była znośna a w barze w Dobrzeniu pod Opole nawet mi smakowała. Wole żur nawet w Twoim wykonaniu !? :-).
UsuńPozdrawiam tolerancyjnie hehehe
Zur, cholera! Nawet mnie nie wkurzaj Piotrze! Z jajkiem!? A nich mnie szlag, znów muszę "pogadać" z moją Krysią. Że też mi musiałem przypomnieć.
UsuńA co do kuchni, już odchodząc nieco od tematu (Ukrainy), jadłeś kiedyś wschodnie (wileńskie) babkę ziemniaczaną (z boczkiem, białą kiełbasą i takimi tam różnymi..., albo "spolszczone" bliny - na całą patelnię, z mąki (w przeciwieństwie do rosyjskich0 pszennej, z maczanką? Albo ze śmietaną o konsystencji masła z mleczarni w Ejszyszkach (czyli taka, że łyżka stoi)? To jest po prostu obłęd Piotrze, choć jedzenie "prymitywne", bo rodem z biedoty kresowej. Ale dałbym się zabić, za podniecenie, rozkosz, niezapamiętanie, kiedy jem to jedzenie.
Całkiem prymitywne, skromne, ale jednocześnie niezwykłe tak w prostocie jak i w smaku (dodatkach, "tłuszczu" - maczanka, czyli słonina lub boczek roztopiona na patelni i zabielona gęstą śmietaną, to według lekarzy śmierć, a według mnie... - warto umierać), sprawiają, że na samo wspomnienie i propozycję żony: "Zrobimy bliny? Albo kartoflanik? po pristu wszystko przestaje być ważne. Nawet Ukraina.
Jezuuuu, jutro będą bliny! I maczanka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie bądź świntuch rąbnij jakims przepisem prostym i wypróbowanym a na razie niech ci bliny i maczanka stanie na sztorc.
UsuńJak bedzie przepis to bedzie "smacznego"
Piotrek,
Usuńa niech Cię cholera..., napiszę.
Ale jak w międzyczasie zdechnę z tęsknoty, to będzie na Ciebie.
Bankowo napiszę o ejszyskich blinach smażonych w chlebowych piecach i wyjmowanych za pomocą długich, "drewiannych" uchwytów, babce kartoflanej zwanej "kartoflanikiem", maczance i ejszyskiej śmietanie, gęstej, że łyżka stała. Nie napiszę o ciepłej jeszcze wątrobiance, która m.in. wśród wielu rarytasów powstawała na okoliczność "gości z Polski", bo nie wiem jak ją się robiło, ale pamiętam, ze nigdy w życiu tak doskonałej nie jadłem (Boże, co ja gadam - jadłem? Nie jadłem, tylko obżerałem się jak jakiś kompletnie wygłodniały zwierz, bo to było po prostu..., koniec świata). Daj mi więc dwa, trzy dni, żebym się zebrał i złożył tekst - padniesz z wrażenia, to pewne!!!
Ludzie !!!!!!!!!
UsuńCzekajcie będzie się działo.
Andy - rozejrzyj się w około jak to się robiło.
Jak nie chcesz u siebie robić bloga kuchennego poślij do mnie emilkiem a ja zamieszczę Ciebie jako Zaproszoną Kuchenną Gwiazdę /być może nowoodkrytą/.
Pozdro
Obawiam się, że w tym roku możesz żuru nie zobaczyć. :)
UsuńSam se zrobię..................
UsuńKwasnice osobiscie popelnilam w/g przepisu znalezionego w necie.Smakowala mi wybornie .Mialam do dyspozycji pol glowy swiniaka bez oka
OdpowiedzUsuń.Smakowała mi wybornie chociaz kapusta byla holenderska,.
Ukrainy i dyskusji na temat tez mam dosc.
Nieprawda,ze nie mowia nic w tv zachodnich o prawej stronie Ukrainy. Gadaja i to sporo.
Holendrzy sie tylko chwala,ze jesli chodzi o gaz i rope to umowy z Rosja sa dobrze rozegrane.No i o kwiatki sie martwia - rynek zbytu sie tulipanowcom nieco zmniejszy....
Kwasnice polecam siarczysta zima.
Od Sudanek nauczylam sie Piotrze korzystac z dobroci slodkiego patata i cieleciny.Tez dobre jak szukrut . Bardziej wonne...
andy Ejszyszki i tamtejsze cudenka jedzeniowe to ja do dzisiaj wspominam jak najlepszy orgazm ....A tak co do biednego jedzonka - moja babcia robila cos takiego - kluski palone. W suchym garnku palilo sie make n brazowy kolor intensywnie mieszajac ,solilo sie to i zalewalo wrzatkiem. Powstawal lekko brunatna malo atrakcyjna widokowo papa,.Babcia boczus przesmazala z czosneczkiem i cebula i duzo tluszcu i sie nabieralomaczajac lyzke w teym tluszczu nabieralo pape o,polewalo dobrociami i jdlo. Ty wiesz - takie dobre ze cholerka tak jak wodzionka slaska
OdpowiedzUsuńP.S - przy okazji mozna zapomniec o Ukrainie
OdpowiedzUsuńDobry wieczór
OdpowiedzUsuńSzurkut jest potrawą mocno międzynarodową, co więcej za chwilę udowodnię, że jej twórcami byli prawdopodobnie POLACY!
Jak usłyszałem z francuskiego przepisu, który zamieściłeś Piotrze na swojej stronie, Francuzi twierdzą, że to potrawa alzacka. Ponieważ Alzacja, to właściwie kraina niemieckojęzyczna, nie ulega wątpliwości, że przepis na "szurkut" pochodzi z Niemiec. A w XIX wiecznych Niemczech występowała tylko jedna nacja, która powszechnie uwielbiała potrawy z "zepsutej" czyli kiszonej kapusty. Byli to... (ciepło, ciepło) oczywiście Polacy wyjeżdżający w XIX wieku na Saksy w rejony zachodnich Niemiec, między innymi w okolice Alzacji (uważanej przez Francuzów za ojczyznę "szurkutu"). Jak z tego wynika, można z dużym prawdopodobieństwem wywnioskować, że propagatorami potrawy, którą zajadają się obecni Europejczycy byli nasi przodkowie przebywający gościnnie na zachodzie Europy :))) To tłumaczy również podobieństwo "szurkutu" do naszego bigosu, kwaśnicy itp.
Jest to oczywiście tylko teoria, ale jaka miła sercu :)))
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
Teoretycznie też jestem usatysfakcjonowany. Łiski to tez nic innego jak nasza księzycówa /u-je się nie kreskuje hehehe/.
UsuńPozdrawiam smacznie
głodna się zrobiłam, nie wytrzymam z Wami, musiałabym pracować jak górnik albo drwal, mnie od samego czytania o tych pysznościach tyłek rośnie!
OdpowiedzUsuńRefleksje po 60 tce ?.
OdpowiedzUsuńBedac młoda lekarka jak tak to czytam i czytam i coraz bardziej nabieram przekonania iż tu nie ma "żadnej refleksji" a facet "sponsorowany przez ZUS" zaleca i podaje,jak w praktyce szybko........ zejść z tego świata.
Po 60 dzisiejsza a polityka to udar mózgu,zawał i inne paskudztwa - jak się nią zajmujesz.
Po 60 przy tak zachwalanej bombie kalorycznej to miażdżyca,zatory żylne,powikłania cukrzycowe Alzheimery "bajpasy"demencja starcza. i inne.a w konsekwencji smierc.
Czyli skomasowane w jednym artykule to co ZUS najbardziej popiera "a lobby cmentarne" sponsoruje
Coś takiego !!!.
UsuńJak szkoda, że tego nie wiedziałem. Przykład - Czesław Niemen był całe życie wegetarianinem, nie pij i nie palił.
Dziadek mojej żony był odrotnością Cz. Wydrzyckiego i żył lat 90.
Jak ide na cmentarza odwiedzić swoich antenatów to stwierdzam, że coraz to więcej spotykam tam tych którzy do mojego wieku "nie dojechali". Po powrocie do domu ma ochotę poszaleć bo nie wiadomo jak długo jeszcze a moje motto brzmi:
Jeżeli stać na flaszke i jest zdrowie aby ja wypić to jest ok.
Młoda Lekarko - szanuj sie a jedno masz pewne - zdrowsza umrzesz !.
Pozdrawiam i dzięki za smrodek dydaktyczny.
@lekarka i to "młoda"
UsuńNie tylko dziadek żony Piotra, ale także Jerzy Giedroyc, który odpalał papierosy jeden od drugiego, alkoholu również sobie nie odmawiał, polityką zajmował się nieustannie, a - o ile mi wiadomo - wegetarianinem też nie był, dożył sędziwego wieku, bo 94 lat. Widocznie jednym używki szkodzą, a innych konserwują, z pewnością życie z nimi jest przyjemniejsze od życia pełnego wyrzeczeń.
Piotrze, jako :miastowego" nie dotyczą Cię takie pospolite przypadłości, bo żywisz się czosnkiem, gęsim pipkiem i pejsachówką! :D :D :D
UsuńPiotrze, ale się wydało! Ja jestem pewien, że mnie w żaden sposób ZUS nie "sponsoruje" - a więc to musisz być chyba Ty!
UsuńChyba, że "młoda" lekarka jest starsza od nas i dopadły ją te wszystkie plagi o których pisze. Wtedy trzeba jej wybaczyć. Trudno bowiem wymagać od Alzheimera by pisał z sensem.
Piotr Opolski11 marca 2014 14:47
OdpowiedzUsuń„Nie ma ludzi zdrowych, są tylko źle zdiagnozowani.”
I dobrze, bo
„Nadmiar świadomości odbiera odwagę czynu” - Stanisław Ignacy Witkiewicz
A "wyrazy wdzięczności" za poradę, proszę pozostawiać na parapecie
.....chyba to co napisałem wybrzmiało nie tak jak chciałem a więc uzupełnienie.
UsuńOd 3 pokoleń jestem najstarszym facetem w rodzinie. Róznie moi krewni "się prowadzili" ale dochodziło z róznych przyczyn do ich zgonów, najczęściej gwałtownych. Filozoficznie rzecz biorąc zyję juz na kredyt co nie oznacza że zapraszam kostuchę do siebie. Badam sie regularnie i każdego ranka łykam garstkę leków. Z drugiej strony lubie zjeść smacznie i niezdrowo ale potem daję organizmowi troche odpocząc i takie niezdrowe jedzenioe nie jest na porząku dziennym. Bezprzecznie zakończyłem etap w swoim zyciu w którym zapychałem kichy byle czym.
Cieszę sie życiem i z zycia i chcę zjeść dobrze i smacznie jednoczesnie wsłuchując sie w swój organizm np. ostatnio mój lekarz rodzinny stwierdził że zbliżam sie do do górnej granicy poziomu cukru i dlatego częśc słodzenia cukrem zastapiłem Stevią.
Troszkę Młoda Lekarko potraktowaś mnie jak.......hm, nieważne...., ktory nie zdaje sobie sprawy co je.
Refleksje po 60-tce jeszcze w tym miesiącu zrobia sie nieaktualne bo jedna dekada przybywa.
Pozdrawiam
No to jeszcze jeden cytat:
Usuń"Szanuj zdrowie należycie,
Bo jak umrzesz, stracisz życie"
(Aleksander Fredro; Dożywocie)
Piotrze, nadal będziesz "po 60-tce"!
OdpowiedzUsuńWeź przykład z mądrej damy, która w pobliżu twoich lat pytana o wiek odpowiadała, nie mijając się z prawdą:
- Cóż, niestety - bliżej 40-tki niż 30-tki...