Opublikowano 20 maja 2016 , autor: Piotr Opolski
Familok cz. II
Od Hostelu przez standard do
Ritza.
Hostel
Trudno nam
użytkownikom ciepłej wody wyobrazić sobie życie bez prądu,
wody, kanalizacji, a takie były początki industrializacji i
rozwoju przemysłu w okręgu Bytom, Ruda i gdzieś tam na zachód
od nich kiełkująca wieś Kątowice/Katowice. Domy piętrowe lub
parterowe z dobrej cegły. Wejście przez tzw. laubę czyli
drewnianą przybudówką z ławeczkami na ploty. Zaraz za
drzwiami wejściowymi kokotek /kran/ z wodą obsługujące
wszystkich mieszkańców.
W zimę były kłopoty - pierona zamykejcie drzwi bo nom kokotek zamarznie- forhandy mosz doma ? /forhandy – przysłona drzwi z materiału,koca itp. zastępująca drzwi/ i kto chciał wodę to zasuwał z wiadrem na parter. Przed zamarzaniem zimowym owijało się Pawłowiczową czyli szmatą.
Schody na piętro najprostsze z możliwych, proste prowadzące z parteru bezpośrednio na piętro. Zawsze był strych o wysokości jednego z przywódców partii /dla ułatwienia podam – rządzącej/.
Na tym kończyła się infrastruktura bo reszta była zewnątrz, W równych szeregach stały haźle i osobno pomieszczenia na kilka ton węgla i pięterko często na króle /króliki/ czy gołąbki
Standard.
Nowoczesność zajrzała i do familoków. W latach 70 XIX w. wkraczać zaczęła elektryczność i wszystkie domy masowo były wyposażane w instalacje ale lampy naftowe i tak były w pogotowiu jak sztrom /prąd/ się stracił. Ja jeszcze pamiętam, że u mojego wujka w familoku przy wejściu do kuchni była półeczka z lampą naftową i zapałkami. Nastąpiła zasadnicza zmiana w konstrukcji familoków. Schody zabiegowe /czyli z półpiętrem/ spowodowały możliwość na półpiętrach wydzielenia miejsca na malutkie haźliki po jednym na dwie rodziny. Do starszych familoków dobudowywano także wykusze w których instalowano indywidualne haźliki a na korytarzu dumnie wisiał żeliwny ausgus /zlew/ - AMERYKA !!.
Jeszcze późniejsze były udogodnienia ze swoimi piwnicami i haźlami.
W mieszkaniach już była bieżąca woda w każdym mieszkaniu.
…..do Ritza
Wraz z postępem wyposażenia familoków powstawały budynki wyższe, nawet dwupiętrowe i wieloklatkowe. Standardowe mieszkanie posiadało 2 pokoje, antryj /przedpokój/, kuchnię i miniaturowy kibelek z wejściem najczęściej z kuchni. Powstawały instalacje kanalizacyjne i doprowadzano wodę do kuchni dokonując modernizacji. Kuchnia była wyposażona w piec wielofunkcyjny z piekarnikiem i suszarką do owoców, warzyw i podtrzymywaniu ciepłego posiłku i jako taki pamietam z mojego rodzinnego domu. Podwórzowe piekarniki odeszły do lamusa. Charakterystyczny był piec kachlok /kaflowy/ który często był montowany w ścianie pomiędzy jednym, a drugim pokojem i ogrzewał je wspólnie.
Powstawały osiedla robotnicze składające się z familoków dające nazwy do dziś znanym dzielnicom wielkich miast; Giszowiec, Godula, Borsig, Baildon dając początek wielkomiejskim kamienicom czynszowym. Familoki miały jedyną niepowtarzalna zaletę, która pozwoliła im przetrwać do dzisiejszych czasów. Cegła. Dobrze wypalona cegła i nierzadko cegła klinkierowa która dobrze zniosła prawie 150 lat istnienia. W wielu miastach trwa rewitalizacja tych domów tak charakterystycznych dla Górnego Śląska i nie tylko. Wielu kopalń i hut już dawno nie ma a familoki oparły się znakowi czasu które często przetrwały w stanie ruiny kilkadziesiąt lat i nadają się do remontu. Inne elementy familoków już uciekają np. ze swoimi konstrukcyjnymi tajemnicami haźliki /a tak pięknie śmierdziały/. Prawie już zapomniane i nieczynne piekarnioki /piekaroki/. Króle i gołąbie pozostały w piosenkach i opowiadaniach a szkoda.
Długo by pisać i rozważać ten temat np. ważna rola rodu Tiele-Wincklerów, tajemnice zabrane do grobu przez Karola Godulę, Donnersmarckowie – śląscy nababowie itd., itd. co może być tematem na osobne notki.
Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.
O familokach sporo już się mówiło, ale wiedzy nigdy za dużo. Dziękuję i czekam na kolejne notki. Może o relacjach między sąsiadami?...
OdpowiedzUsuń