piątek, 18 sierpnia 2017

REPARACJE !?








            Czy mnie chamowi, chudopachołkowi wolno podejmować temat polityczny z zakresu wysokiego „C” jakim są reparacje. Uważam , że nie ale jak słyszę argumentację w TV Republika dotyczącą reparacji Niemiec na rzecz Polski to świerzbi mnie ręka aby parę słów napisać na ten temat.

 


         Nie można zacząć tematu bez smrodku dydaktycznego celem przypomnienia podstawowych faktów gdyż nie tylko moim zdaniem II Wojna Światowa rozpoczęła się w dniu podpisania traktatu pokojowego w Wersalu 28 czerwca 1919 roku kończącego I Wojnę Światową.

KURTYNA w górę.

Wina Niemiec za spowodowanie I WŚ jest jasna i oczywista. Na Niemcy nałożono sankcje w postaci reparacji której wysokość ustalono w 1921 roku na 132 mld marek w złocie. Niemcy utraciły wszystkie kolonie oraz część terytorium.

Sejm II RP 31 lipca 1919 r., ratyfikował traktat pokojowy z Niemcami oraz będący jego częścią tzw. mały traktat wersalski. Polska otrzymała Wielkopolskę /nawet w części większej niż teren będący obszarem Powstania Wielkopolskiego/, Galicję /od Austrii/, Pomorze Zachodnie bez Gdańska i przyjęto, że Górny Śląsk oraz Warmia i Mazury będą podlegały plebiscytowi które rozstrzygną o ich przynależności. Francja otrzymała Alzację i Lotaryngię a nowo powstała Liga Narodów przejęła zwierzchnictwo nad Zagłębiem Saary.

Nie neguję zasady odpowiedzialności i kary za wywołaną wojnę jednak w Wersalu nie wzięto pod uwagę, że reparacje trzeba mieć z czego płacić a pomniejszanie terytorium Niemiec zmniejsza jej możliwości gospodarcze co stało się w niedługim czasie. Wobec niespłacania długów wojennych Francja wkracza wojskami do Zagłębia Ruhry. Polska w wyniku Plebiscytu otrzymuje znaczną część uprzemysłowionej części Górnego Śląska.
Trzeba dodać, że w owych latach 20 przetoczył się kryzys gospodarczy i zapanowała nie tylko w Niemczech bieda z czego korzystali komuniści pod przewodnictwem ZSRR. Wreszcie Niemcy odmówiły spłat bo też i nie bardzo mieli z czego.

W tej sytuacji tylko było czekać kiedy wcześniej czy później wyskoczy jakiś fuhrer, który może się nazywać dowolnie Hitler, Muller, Schneider itp. i krzyknie: Deutschland, erwache !. 


KURTYNA w dół.  
Norymberga i finał II Wojny Światowej.

Trzeba przyznać, że społeczność międzynarodowa poszła po rozum do głowy co jest ewenementem w pojmowaniu i nauki przez historię. Poza tropieniem i skazywaniem zbrodniarzy zrobiono trzy zasadnicze rzeczy:
1. Plan Marshalla - „Nasza polityka jest wymierzona nie przeciwko jakiemukolwiek krajowi czy doktrynie, ale przeciwko głodowi, ubóstwu, rozpaczy i chaosowi". Oczywistym było także nieprzystąpienie państw bloku sowieckiego do tegoż planu uznając nie bez racji, że jest także skierowany przeciw komunistom.
2. Pozostawienie wojsk okupacyjnych na terytorium Niemiec.
3. Ustawy denazyfikacyjne uniemożliwiające odrodzeniu się faszyzmu w Niemczech.

Jak na tym tle wyszła Polska ?.
Możemy złorzeczyć na Stalina ale nie wyszło tak źle a największym wrogiem Polski sprzeciwiającym się znacznemu zyskaniu ziem na zachodzie był Winston Churchill /Polska gęś się zadławi/.




Obiektywnie rzecz biorąc Polska z roku 1939 do obszaru z roku 1945 utraciła ok. 80.000 km2. Wystarczy popatrzeć na mapę Polski aby uznać, że Polsce zabrano większość ziem rolniczych a zyskała ziemie uprzemysłowione oraz o wysokiej kulturze rolniczej z nieporównywalnym dostępem do morza.
Od Wersalu 1918 r. do 1945 r. Polska nie miała nic do gadania o swoich granicach i politycznych prawach. O tym zawsze decydowały mocarstwa zachodnie oraz Stalin.
Kilka lat temu wydawało się, że dołączamy do państw o których w razie zawieruchy nie decydują inni. Dziś już nam przeszło a winnych wskazywał nie będę bo każdy wie. Sojusznika mamy ale za Wielka Wodą a w Europie.............. Słowacja domaga się akcesji do tzw. twardego jądra UE bo jak twierdzi mamy stabilną gospodarkę i walutę EURO. Czesi są krytyczni wobec Polski za nieprzestrzeganie prawa i tak został nam jeden, wielgachny sojuźnik 9-cio milionowi Węgrzy. Jestem pewien, że w razie czegoś Wiktor Orban też się na nas wypnie /"Trójkąt Weimarski" - a/a/.

Co oznacza dzisiaj żądanie reparacji ?.



Oznacza rewizję Układu Jałtańskiego i Konferencji Poczdamskiej na których ustalono porządek europejski. Jeżeli mamy żądać reparacji to od tych i poprzez tych którzy porządek po II WŚ ustanowili i decydowali za nas czyli do Churchilla, Roosevelta/Trumana i Stalina.
Dzisiejsze występowania o reparacje kwalifikuję do szafowanym przez laty określeniem „REWIZJONIZM”.

Zdjęcia:
Wikipedia,
Demotywatory,
Wykop.









92 komentarze:

  1. Reparacje czy nieustające alimenty za Jałtę?!!!
    Przecież dawno, dawno już po herbacie, wrogów może przybywać, a przyjaciół nie będzie skąd wybierać!
    Oczekuję z niepokojem na dalsze odcinki serialu p.t. "Nasza paranoja..."!
    Trzim sie i patrz tam jako

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andrzeju - nie napisałeś co zrobiłes z ręką ?.

      Usuń
    2. Wraził tam, kaj nie powinien !

      Usuń
    3. Ustoń - niy godej, a wiesz kaj ?.

      Usuń
    4. Piotr Opolski - toć, że wiym kaj. I nie trzymoł sie gelendra !

      Usuń
  2. Roszczenia reparacji są jedynie na użytek wewnętrzny. Prezes świetnie wie, że są bezzasadne i nie do przeforsowania, jednakże chce pokazać wątpiącym, że nawet bez dopłat unijnych będzie miał skąd brać pieniądze na 500+ itp. A jak się okaże, że tych pieniędzy nie ma, no cóż, jesteśmy otoczeni wrogami i krzywdzeni przez wieki i nadal, więc tylko prezes może nas zbawić...

    OdpowiedzUsuń
  3. O wieleż mię memoryja nie zwodzi, to Stalin w Poczdamie zadeklarował, że sprawę reparacji dla Polski Związek Sowiecki "bierze na siebie" i zaspokoi je z własnej strefy okupacyjnej, czyli przyszłego NRD. Jeżeli zatem mielibyśmy mieć adresata formalno-prawnego tychże reparacyj, to Rosję, która uznaje się prawnym następcą ZSRR. A skoro już miałby być taki wystawiany rachunek to proszę tam dopisać wyposażenie WSZYSTKICH właściwie fabryk i instytucji, "ewakuowanych" w 1915 roku na wschód , z którego to dobra nigdy już nic do nas nie wróciło (co między inszemi było przyczyną upadku gospodarczego Łodzi z jej największymi potentatami).
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "memoryja" Cię zawodzi - co ma do tego rok 1915 ????

      Usuń
    2. Musisz wytykać każda literówkę - taki jesteś bezbłędny geniusz ?.

      Usuń
    3. Mości Wachmistrzu ilość owych pretensyj i słusznych można by mnozyć bo i wraz z mieniem tzw. Zdobycznym czy poniemieckim zniknęli ludzie.
      Kłaniam równie nisko.

      Usuń
    4. Piotr - nie gderaj - jak ktoś popełni błąd w swoim tekście, to powinien go sam sprostować - taka autocenzura. Nazywa się to errata - trybisz ???

      Usuń
    5. Wachmistrz błędu nie popełnił, chodziło mu o 1915 r. Natomiast ja dołożę przyrzeczone w ramach Traktatu Ruskiego 30 milionów rubli w złocie (wg wartości z 1913 r.) rekompensaty za wkład ziem polskich w budowę imperium rosyjskiego, oraz zwrot majątku drogowego i kolejowego wartości ok. 29 mln rubli w złocie.
      Trochę nam Rosja jest dłużna tego złota i są na to dokumenty traktatowe.
      Pytanie, kto to i kiedy wyegzekwuje? :)

      Usuń
    6. Dreptak Zenon - tak, masz rację co do Traktatu Ryskiego zawartego 18 marca 1921 roku ale Wachmistrz namieszał z tymi reparacjami. Dyskusja była o reparacjach od NIEMIEC po 1945 roku a nie od Rosji i Ukrainy - sygnatariuszy tego traktatu - nie licząc Białorusi. Z takin samym powodzeniem można by się domagać reparacji od Szwecji - za "potop".

      Usuń
    7. poprawka - ma być " Z takim samym powodzeniem...."

      Usuń
    8. Co nie zmienia faktu, że należnych i precyzyjnie określonych reparacji Rosja ani Związek Radziecki nigdy nam nie zapłacił. Różnica czasowa pomiędzy rokiem 1920 i 1945 nie jest taka znowu ogromna i o żadnym przedawnieniu mowy być nie mogło. O tym co nam jest nalezne od Niemiec już decydował raczej ktoś inny. Przywoływanie tu Szwecji jako adekwatnego przykładu jest jednakowoż znaczną przesadą. Inna sprawa, że Szwecja na nas nieźle się upasła; a my popadliśmy w katastrofę ekonomiczna i demograficzną.
      Tak więc, niech obecna władza domaga się reparacji od Niemiec, ale i od Rosji. A jak już sobie z tym poradzi, to niech się weźmie i za Szwecję. :)

      Usuń
    9. Dreptak Zenon - W zasadzie nie chce mi się pisać o "reparacjach" stąd, czy stamtąd, bo to temat mocno spóźniony i praktycznie nierealny. Ale jak już panowie tak dyskutują, to wtrącę swoje "trzy grosze". Policz no Zenonie ile kosztuje utrzymanie i uzbrojenie armii. Na terenie ZSRR powstały za zgodą "ruskich" dwie polskie armie - pierwsza Andersa i druga Berlinga. Ta pierwsza - armia Andersa w liczbie bodaj 120 tysięcy wywiała z Rosji do Iranu i Iraku wraz z całym swoim wojennym wyposażeniem. Ta druga - armia Berlinga - biła się z Niemcami aż do Berlina. Ile to kosztowało - bo przecież z procy nie strzelali. Rosjanie z walkach na terenie Polski stracili około 6oo tysięcy żołnierzy - czy ktoś to przeliczył na pieniądze ??? Tacy Anglicy kazali sobie zapłacić nawet za każdą puszkę dżemu wydanego na wyżywienie polskich żołnierzy na terenie Anglii, nie mówiąc o samej broni i amunicji. Jeszcze kilka lat po wojnie Polska spłacała Angolom te "długi". Skomplikowane są te "historyczne rozliczenia" - dlatego lepiej nie kłapać ozorem, jak się nie wie - co jest grane.Najlepiej zatrudnić do rozliczeń pana Antka - powinien wiedzieć ile kosztuje codzienne utrzymanie naszej "armii" - liczebnie takiej samej jak "armia Andersa" i gdzie się straciły pieniądze na helikoptery, bo teraz nie ma ani pieniędzy ani helikopterów.

      Usuń
    10. Tak mi się pokojarzyło z "Samych Swoich" jak to Jaśko przejechał kosą za przybranie miedzy na dwa palce. Ów problem krzywdy także był rozpatrywany przez pokolenia.
      Oczywiście brak porównań ale uważam, że to temat XX w. jest dla historyków.
      Tylko czekać aż Rosjanie wyskoczą z 1612 r.

      Usuń
    11. Antek zakupił w Egipcie dwa "Mistrale"- okręty - helikopterowce !!! Wypadło tanio - jeszcze trochę grosza zaoszczędził dla ojca dyrektora !

      Usuń
    12. Jakem napisał, tak i tam stać winno i nijakiej w tem myłki nie masz, to i poprawiać nie ma czego, a jeno może co więcej objaśnić, jeśli kto wiedzy mikrej i nie pomiarkowawszy, miast grzeczno o objaśnienie prosić, na złośliwości się sadzić, w tym przypadku więcej jednak o złośliwym mówiące. Skorom wytknął, że jeśli w ogóle idzie się reparacyj domagać, to nie od Niemiec, a od Rossyi (chyba, że kwestionujemy - jako napisał Piotr - Jałtę i Poczdam, ale wtedy kwestionujemy WSZYSTKO co tam ustanowiono). A skoro od Rossyi, to można i za jednym zamachem onej wszystkie wystawić rachunki, w tem i za 1915 rok, kiedy to Niemce i Austryjaki ofensywy podjęły, po której Moskale z Kongresówki czmychnęły i więcej nie wróciły. A wynosząc się, dokonały "ewakuacji"... Oficjalnie nazywa się to ewakuacją zakładów przemysłowych i instytucji, ja zaś nazywam to po prostu grabieżą na masową skalę. Wywieziono wyposażenie właściwie wszystkich fabryk, a większość tego, czego się wywieźć nie dało, niszczono... Jak opuszczały nas wojska sowieckie w początku lat 90-tych i telewizja pokazywała skalę dewastacji budynków, z których zabrano nawet sedesy czy umywalki, a nawet klamki z drzwi, których się zdemontować nie dało, ja miałem poczucie swoistego deja vu... właśnie do 1915 roku.
      Jeśli dziś ktoś, poważnie czy też nie, podnosi kwestię reparacyj nam należnych za II wojnę światową, ja przypominam, że dotąd nie dostaliśmy ani grosza za pierwszą! I nie idzie mi nawet o to, że nie pytając nas o zdanie, na naszych ziemiach trzej zaborcy urządzili sobie linię frontu i zrujnowali pół kraju, jeno o tą rosyjską grabież majątku osób prywatnych, którym fabryki i zapasy wywieziono do Rosji i żadna z tych maszyn nigdy już do nas nie wróciła! Zniszczono dorobek życia większości naszych fabrykantów, upadły wielkie fortuny łódzkie (także i dlatego, że po wojnie tradycyjny odbiorca- rynek rosyjski pozostał dla nas zamkniętym), ale i tysiące miejsc pracy... Zabierano krowy, konie, pojazdy, wyposażenie szpitali... " "Z samych Łazienek [oficjalnie wówczas własność carów Rosji] wywędrowało 900 olbrzymich pak. Nie ocalały nawet obrazy na plafonach ściennych, odrywano okucia brązowe i drzwi, ozdoby z kominków. Platformy wywoziły cenne stosy akt i gratów urzędowych. Na jednym stosie widać było wytworne meble z XVIII wieku i kulawe stołki z cyrkułu" - zanotował dziennikarz Stanisław Dzikowski.
      Pytanie czy i nie za czasy zaborów nam by się jaka może należała rekompensata... Przecie nasi przodkowie płacili podatki przez z górą sto lat, które szły na budżety zaborczych rządów i dworów! W czasie konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 nasi oficerowie marynarki, zabiegając o podział flot cesarskich na to się właśnie powoływali i wyliczali, że skoro do Wiednia i do Berlina płynęły pieniądze stanowiące najmniej 10% ichnich budżetów, to jak nic nam się dziesiąta część kajzerowskiej i habsburskiej floty należy... Dostaliśmy ochłapy, bo Anglicy woleli zdobyte potopić, niż nam dawać...
      A to przecie rachunków naprawdę poważnych wcale nie koniec! Jako w czas Powstania Listopadowego w pościgu za uchodzącym z Królestwa korpusem jenerała Różyckiego, wkroczył był do Krakowa rosyjski korpus jenerała Rüdigera i zaczem precz poszedł, co się nie obyło bez dyplomatycznych interwencyj angielskich i francuskich, to tu ze dwa miesiące zabawił, przy czem owo "zabawił" rozumieć należy jednostronnie, bo jak potem skrupulatnie Krakusy podliczyły summa strat i kosztów owej nieproszonej gościny wyniosła jakie 300 tysięcy ówcześnych złotych polskich, co na dzisiejsze przeliczając i z odsetkami od 1831 rachując, pozwoliłoby zapewne własne tu zbudować metro, a i pewnie na insze by jeszcze starczyło wydatki...
      Kłaniam nisko

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    14. JAcek i Jerzy - od obrażania moich gości na blogu Wam wara.
      Macie mnie i możecie sobie używać !.

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    18. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    19. Wachmistrz to kumpel Piotra - kruk krukowi oka nie wykole !

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    21. "Wachmistrz to kumpel Piotra - kruk krukowi oka nie wykole !" i tego możecie sie trzymać :-))

      Usuń
    22. Piotr - haaa......haaa.....haaaaa...jesteś kosmicznie komiczny !!!!!

      Usuń
    23. Piotr Opolski - dyć nie gorszcie sie tak zarozki - skuli tych dwóch. Łoni robili za blozna tego Wachmajstra a nie Wos.

      Usuń
    24. Mosz recht ale skuli tego żech sie zezłościł !

      Usuń
  4. Gdyby powojenne granice Polski ustanowiono według niebieskiej linii na tej mapie, to było by mniej więcej sprawiedliwie. Gdyby AK nie wywołała powstania warszawskiego - można było się dogadać z "wielka trójka" a później ze Stalinem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sa wszystko tematy do dyskusji a post facktum nikt nic nie stwierdzi.
      Mam wrażenie, że bez części Ukrainy jesteśmy państwem bardziej zwartym czyli kompaktowym. Wiemy, że Lwów to niemal jądro polskosci ale także ziemia etniczna Ukraińców. Czy z tymi ziemiami byłoby nam lepiej - pytanie akademickie.
      Pamietać tez nalezy, że granice tzw Ziem Odzyskanych wcale nie były takie oczywiste np. częsc czeska czy samo miasto Szczecin.
      Możemy sobie podywagować co by było gdyby było ale ............... nie jest i nie pisze sie w rejestr.

      Usuń
    2. Piotr ! Też tak myślę - Kaczyński wyciągnął "trupa z szafy" aby odwrócić uwagę Polaków od tego co mamy "tu i teraz" czyli od "dobrej zmiany" i od "katastrofy ekonomicznej" jaka jest przed Polską. Niech mowi kurdupel o katastrofie na Kujawach i o tym, ze jego "rzad" nie potrafi nic w tej sprawie zdziałać.Przecież to jest kompromitacja na skale europejska !!!

      Usuń
  5. Jest nowa katastrofa - POWAŻNA !!! W nocy w Zakładach Azotowych w Chorzowie wybuchł pożar - zapaliła się beczka lub beczki z żółtym fosforem - substancją śmiertelnie niebezpieczną dla życia ludzi. W nocy "przez megafony" ostrzegano ludzi w okolicznych miejscowościach i w samym Chorzowie, aby nie otwierać okien w mieszkaniach. Przydała by się jakaś wichura bo diabli wiedzą, co z tego może wyniknąć. W komunikaty "służb" pana Błaszczaka nikt już nie wierzy. Sprawa jest opisywana na forach w internecie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JAcek - to jest ciekawe - skąd i po co - w Zakładach Azotowych w Chorzowie wziął się ten żółty fosfor ??? Azot do jego skraplania ( nota bene, metodą prof.Ignacego Mościckiego - byłego prezydenta RP)- bierze się z atmosfery i sam azot nie jest gazem trującym - mamy go w atmosferze coś tam około 70% - produkują z tego azotu m.innymi nawozy sztuczne dla rolnictwa. ALE FOSFOR ???? Coś tu mi nie gra ???

      Usuń
    2. Janek ! Też nie wiem skąd i po co ten fosfor ! Przeczytaj sobie komunikaty w internecie i posłuchaj radia - trąbią o tym co chwilę - sprawa musi być bardzo poważna !!!

      Usuń
    3. JAcek - azot z fosforem tworzy tylko jeden związek chemiczny - azotek (fosforanek azotu - jeżeli się nie mylę). Ale na bazie fosforu wytwarza się cała gamę różnych związków chemicznych - także wybuchowych. Nie wiem kto wpadł na pomysł aby w Zakładach Azotowych w Chorzowie - w tak zagęszczonej aglomeracji przerabiać związki fosforowe - kpina jakaś albo głupota ludzka !

      Usuń
  6. Piotrze - nie kasuj tylu komentarzy, bo wkrótce zostaniesz sam na blogu. Dzisiaj pobiłeś rekord - 6 kasacji. A twierdziłeś, że kasujesz tylko "adaśka". Mnie tam nie zależy - mogę w ogóle niczego nie komentować, co wychodzi spod Twojego "długopisa", bo nie ja się przy tym ośmieszam - tylko Ty. Brakuje Ci argumentów w dyskusji ???

    OdpowiedzUsuń
  7. JAcku i Jurku !.
    Z jednej strony nie piszę oczekując oklasków gdyz sa to moje przemyslenia a z drugiej oczywiście byłoby przykre gdybym nie doczekał się żadnego komentarza. Wszystko ma jednak swoja cenę i granicę.
    Napisałem, że dotychczas poza Adaskiem nikogo nie wykasowałem. "Dotychczas" robi wielka róznicę co stało sie dziś gdyż skrytykowaliście innego komentującego /czyli gościa na moim blogu/ w niewybredny sposób. Widzicie na blogu, że jako współadmin Was usunąłem. Adasiek tego nie widzi i pisze na Berdyczów.
    Krytyczne słowa pod swoim adresem typu - prawda w oczy kole, boisz sie prawdy, wiesz, że nie masz racji, brakuje ci argumentów etc, etc - znam to na pamięć.
    Jeszcze chcę Wam przypomnięc moja zasadę - o godz. 00.oo wraz z nastaniem nowego dnia nastepuje reset i np. ja tracę pamięć otwierając nowa kartę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze ! Wachmistrz nie pisał do Ciebie, pisał do nas - czytelników i komentatorów. To jest ta drobna różnica. No to - jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Dobrze, że bronisz swoich czytelników i komentatorów, ale rób to wtedy kiedy masz rację.To nie jest tak, ze jak Wachmistrz coś napisze, to jest to "świętośc" nie do ruszenia !

      Usuń
    2. ...jest nie do ruszenia, bo nie dopuszczam ani do rozpierduchy jak i do kółka wzajemnej adoracji.

      Usuń
  8. Piotrze - Wachmistrzowi się należało - jak sobie to przemyśli, przyzna rację. Wcale to nie znaczy, że jak go krytykuję, to go nie szanuję - jako człowieka. Rzecz w tym, że jak się coś pisze, to chyba po to, aby inni to czytali. To już wtedy jest sprawa poważna, bo co napiszesz piórem - nie wyrąbiesz toporem.Jak Wachmistrz chce uchodzić za znawce "staropolszczyzny" - niech to robi, byle poprawnie. No sam sobie sprawdź w słowniku Kopańskiego - czy tam istnieje hasło-słowo "memoryja". Podobnie jest z wielu innymi - a to denerwuje. Mam nadzieję, że Wachmistrz sobie to przemyśli, co mu tylko na dobre wyjdzie - jeżeli w tej "manierze" chce dalej pisać.Kaczyński też jest święcie przekonany, że mówi poprawnie po polsku - sam wiesz, że to nieprawda. Ale ON niech tak mówi, nie wolno mu zabraniać aby sam się ośmieszał, a Wachmistrz może się poprawić i o to tu idzie !!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Akurat w przypadku Wachmistrza tak jest, że gdy podaje informacje, to są one oparte na danych, które poznał w różnych źródłach, a to co pisze nie jest skażone ideologią. Radziłbym szanownym panom odrobinę odrobić lekcję, zanim się innym zarzuci mówienie nieprawdy.
    Co do Polaków, którzy w armii Andersa czy Berlinga się znaleźli, to zapewne oni tam byli w okolicy na wczasach? Trochę to dziwne, bo moi sąsiedzi pojechali na te "wczasy" w bydlęcych wagonach i pod strażą, a prawdziwy chleb zobaczyli dopiero po kilku latach. Nie wrócili z żadną armią, bo to była matka z czwórką dzieci, w tym jedno półtoraroczne. Drugi sąsiad przeszedł cały szlak od Lenino do Berlina i widziałem odznaczenia, łącznie z Krzyżem Grunwaldu. Jako znawcy powinniście wiedzieć co to takiego? On również pojechał na te "wczasy" w bydlęcym wagonie, a żona z dziećmi schowali się w zbożu, wiec ich to ominęło, bo później już przyszli Niemcy. Brat dziadka akurat trafił do Andersa i przeżył Monte Cassino, co jak wiadomo świadczy o strasznym zaprzaństwie i niewdzięczności za te "wczasy", dlatego się za bardzo nie chwalił gdzie był.
    Możecie sobie mieć swoje poglądy, ale przynajmniej nie fałszujcie historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dreptaku Zenonie ! Nie zmieniaj tematu dyskusji. Wszyscy wiemy jak cześć Polaków "dostała" się do ZSRR i nie trzeba tego natrętnie powtarzać. Wiemy także ile Polaków zamordowano na terenach okupacji niemieckiej a ile na terenach okupacji sowieckiej. Jak zapewne wiesz - jest zasadnicza różnica w tych liczbach i to nie Niemcy tworzyli dwie polskie armie, ale Rosjanie.Polacy w planach Niemców mieli zostać całkowicie wytrzebieni.A jednak polscy biskupi już w 1965 roku poprosili Niemców o wybaczenie i sami im wszystko przebaczyli. To o czym chcesz ze mną rozmawiać ??? Musisz też pamiętać, że rząd II RP i jego najwyższe władze, po kilku dniach wojny w 1939 roku zwiały zagranice. A przedtem zapewniali naród, że nie oddamy ani guzika. Polska została bez rządu i jakichkolwiek swoich władz konstytucyjnych. Tak więc Polska i Polacy zostali na łasce i niełasce Niemców i Rosjan. Nie ucz historii, jak sam ja kiepsko znasz !!!

      Usuń
    2. Dreptaku Zenonie - a czy wiesz dlaczego Sowieci weszli w granice Polski dokładnie 17 września 1939 roku ???? Nie mam zamiaru "bronić" żadnego z agresorów, którzy napadli na Polskę, ale pewne fakty i pewne traktaty trzeba znać aby o tym gadać !

      Usuń
    3. Oczywiście nie wiem nic o tym dlaczego Sowieci weszli 17 września i o całej reszcie też nic nie wiem. Jestem naprawdę nieuświadomiony!
      Panie Jerzy S., pan mnie na pewno historii nie nauczy! Szkoda pańskiego czasu. Mojego chyba również. I chce pan równać się z Wachmistrzem? Świetny dowcip.

      Usuń
    4. No i na tym zakończmy. Wymieniliśmy się dowcipami - jest wesoło a historia znów zatoczy koło !

      Usuń
  10. Gospodarzu – Autorze,
    A wracając do tematów politycznych bardzo byłbym ciekawy gdybyś zechciał rozszyfrować kto jest kim na naszej scenie politycznej polskiej, bo według mnie:
    - pis to zrewoltowane chłopstwo;
    - po to fabrykanci i dorobkiewicze;
    - kukizowcy to drobna szlachta polska (ale nie arystokraci);
    - psl to umiarkowane bogate chłopstwo;
    - nowoczesna to kosmopolici;
    - itd., itp.

    OdpowiedzUsuń
  11. _ a Anonimowy to - beneficjent 500+

    OdpowiedzUsuń
  12. Piotrze, nie miałem wcześniej możności się wpisać i Ci podziękować, choć głównie za intencje, w których domyślam się chęci oszczędzenia mi przykrości… I za te intencje właśnie raz jeszcze Ci z serca dziękuję, ale nie za to, coś uczynił, co bardzo chciałbym byś właściwie zrozumiał. Pewno, że obaj jegomoście na J są tego rodzaju, że im nie zbywa na grzeczności czy ogładzie i że to irytować może… Ale, na miły Bóg, nie z takimi sobie dawałem radę przez te wszystkie lata i pewnie jeszcze nieraz przyjdzie mieć i z gorszymi sprawę! Nie jestem ze szkła i parę kąśliwych uwag mnie nie zabije, to po pierwsze. Po wtóre: póki dycham, poradzę jeszcze bronić się sam, choć mam świadomość, że to Twój ogród i może Ci być zwyczajnie przykro, że takie rzeczy się tu dzieją… Po trzecie wreszcie… Piotrze, daleko mi do Woltera głoszącego „Nie zgadzam się z tym co mówisz, ale oddam życie byś miał prawo to mówić” , bo uważam, że na ofiarę z mojego życia to by ktoś musiał sobie najpierw potężnie zasłużyć, ale zabiegać o to, by ostatnia nawet łajza miała swoje prawo do głosu (o ile nie robi tego wulgarnie i nie są to poglądy nawołujące do krzywdzenia kogokolwiek), będę zawsze… I tu też i trochę do Ciebie prośba, przynajmniej dopóki to ma jakikolwiek związek z moją osobą: jeśli żądamy poszanowania wolności słowa, to umiejmy i my sami jej przyznać, nawet jeśli to będzie nam później niemiłe i nawet, jeśli będzie nam się później po dziesiątki razy wydawało, żeśmy uczynili źle…
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Panowie J & J :
    Ciężko mi Wam odpowiadać na komentarze Wasze i słowa w nich zawarte, bo mogę się odnieść tylko do tego, co mi się udało zapamiętać, nim zniknęły i między innymi dlatego responsuję Wam zbiorczo, bo nawet nie wiem, który z Was dokładnie co pisał… Na początek może dwa słowa wyjaśnienia co do przyjętej przeze mnie maniery stylistycznej, na której żeście suchej nitki nie zostawili. Nie po to, bym uważał, że to wymaga jakiejkolwiek obrony, bo Wasze na ten temat zdanie mam dokładnie po drugiej stronie przewodu pokarmowego i w niczym ono na dalsze moje pisanie nie wpłynie, ale uważam, że macie prawo na ten temat wiedzieć to, co ja i Czytelników moich większość. Najkrócej mówiąc, przed laty ten akurat wariant, stylistyki bardzo łagodnie archaicznej i pozbawionej wszelkich makaronizmów, a także bardzo skromnie okraszonej odrobiną łaciny, Lectorowie moi wybrali z kilku zaproponowanych, z punktu odrzucając autentyczną stylistykę z epoki XVI czy XVII wieku, jako już dziś, niestety, dla przeciętnego czytelnika cokolwiek hermetyczną i niemal niezrozumiałą bez całego aparatu przypisów, tłumaczeń i odniesień. Gdybym to miał lokować gdzieś w przestrzeni historycznej i literackiej, to pewnie to będzie gdzieś w okolicach Bałuckiego, trochę może Kraszewskiego, trochę późnego Fredry, ale z pewnością nie Paska, nad czym, nawiasem, ubolewam... Innymi słowy, jest to owoc pewnej umowy, której ja będę dotrzymywał dalej, choćbyście sobie kpili i szydzili na potęgę… Jakem rzekł, mam to gdzieś, bo nie z Wami tej umowy zawierałem...
    Co do rzeczy innyych to pomnę, że Was niebywale zbulwersowało słówko „memoryja”, po czym żeście mi tu dowodzili, że nie istnieje etc.etc. Ano… cóż mi rzec? Że przykro prawdziwie taki poziom kultury polemicznej widzieć, opartej na założeniu, że jak mały murzynek Bambo nie widział Antarktydy, to znaczy to, że ona nie istnieje? Uczciwie i w zgodzie ze stanem faktycznym mogliście co najwyżej rzec, że WY takiego słówka nie znacie… Tyle, że człowiek prawdziwie inteligentny, jeśli czegoś nie wie, to szuka sam, albo pyta, a nie wywodzi swoich tez z pewnością nieomylności, której papieże mogliby pozazdrościć... Niby nie moja to rzecz, ale przyjmijcie dobrą radę: darujcie sobie takiego postępowania, bo nader łatwo wtedy wyjść na idiotę, a potem ciężko się takiej opinii pozbyć... Słówko rzeczywiście nie jest popularne w słownikach niespecjalistycznych, ale taka forma w tekstach z epoki istnieje i redakcja opracowująca "Słownik polszczyzny XVI w." (Katedra Lingwistyki Formalnej Wydziału Neofilologii Uniwersytetu Warszawskiego) wzięła je wreszcie pod uwagę. Słownika w pełnem opracowaniu nie wiem kiedy doczekamy, ale indeks haseł możecie Panowie sprawdzić tutaj http://fleksem.klf.uw.edu.pl/~jsbien/tmp/SpXVIw/indeks/indeksxvi.pdf,
    (polecam stronę 84 tegoż dokumentu)
    c.d. poniżej

    OdpowiedzUsuń
  14. c.d.
    Zapamiętałem jeszcze uwagi na temat tego, że mam się historii pouczyć, co przyznaję, że bardzo mnie rozbawiło. Nie dlatego, że akurat jestem historykiem, wprawdzie nie zawodowym, ale jednak dyplomowanym i to nie na byle jakim uniwersytecie, tylko dlatego, że po Waszych wywodach dotyczących samej historii zabrzmiało to naprawdę komicznie… I jeszcze coś, co mi sprawiło przykrość, nie żeby zaraz osobiście, ale dlatego, że coraz częściej przychodzi się spotykać w niemal każdej formie dysputy choć trochę publicznej z takim poziomem zrozumienia argumentów i reakcji, jak Wasza… Mnie to na myśl przywodzi osławione dowcipy o dyplomacji sowieckiej („A wy Murzynów bijecie!”). Przykład? Proszę bardzo: ja piszę o zagrabionych przez przymusową "ewakuację" majątkach osób prywatnych i to słowo ("prywatnych") tam pada, a doczekuję się responsu, w którym mnie adwersarz poucza, że Polski wtedy nie było i żebym poszedł do prawnika, to mi to wytłumaczy.
    Mogę iść, daleko nie mam, pół familii to prawnicy z synem i bratem na czele, ale żeby iść, to najpierw bym chciał zrozumieć związek piernika z wiatrakiem i nie sądzę, by prawnik potrafił mi wyjaśnić meandry cudzego rozumowania, w którym osoba poszkodowana danej narodowości ma mieć odmówione prawo do zadośćuczynienia ponieważ nie było w tym czasie… no właśnie: czego właściwie nie było? Polski? Czy państwa polskiego? Jeśli to pierwsze, to co konkretnie przez to mamy w danym czasie rozumieć? Jeśli tego drugiego, to rozumiem, że w minionych dwóch tysiącach lat żaden Żyd, a obecnie Kurd czy Bask nie ma prawa do ochrony swoich interesów, bo… nie ma państwa, które byłoby jego państwem narodowym? Dziwaczne to dla mnie rozumowanie…
    Poza tym przyjęcie założenia, że nie było państwa i w związku z tym nic się nam nie należało za wszelkie doznane krzywdy i grabieże, rozumiem jako uznanie legalności traktatów rozbiorowych i władzy samodzierżawnej caratu nad nami, który mógł w związku z tym czynić, co mu się rzewnie zamarzyło… Nie powiem, żebym potrafił takie rozumowanie zaakceptować u Polaka… Na szczęście dla naszych przodków nasi negocjatorzy w Paryżu 1919 i w Rydze 1920/21 prezentowali dokładnie odwrotny punkt widzenia i stąd te kwoty odszkodowań w traktacie ryskim, o których wspominał już tu Dreptak… Może jednak praw on i w tem, że szkoda czasu na dyskurs z Wami...
    Kłaniam nisko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Wachmistrzu - dobrze, że Pan się odezwał i sam dostarczył "paliwa" aby to i owo Panu wyjaśnić. Czuję się do tego zobowiązany, bo to ja pierwszy obśmiałem Pana za to dziwaczne słowo "memoryja", którego Pan użył w swoim komentarzyku. Zapewniam Pana i podtrzymuję, że takie słowo nie istnieje w słowniku języka polskiego - co postaram się Panu udowodnić - bez zbędnego nadymania się i puszenia fakultetami. Mój komentarz zamieszczę trochę później - ale na pewno dzisiaj. Po prostu - praca stoi na przeszkodzie, abym Panu tu i teraz udzielił wyczerpującej i w miarę obszernej odpowiedzi.Skoro czyni się Pan sam "wachmistrzem" języka polskiego - otrzyma Pan "respons i reprymendę" - według zasług.

      Usuń
  15. Autorze,
    Parę razy usiłowałem Ci naprowadzić nieco na temat Kukiza i kukizowców, ale nic to nie dało i niestety nadal ich nie uważasz – wkurza mnie to trochę, a czasami mi po prostu ręce opadają na Twoje generalne niezrozumienie tego tematu.
    Więc może na początek opowiem Ci taką historyjkę:
    Parę lat temu byłem na starym cmentarzu w Jarosławiu, lubię zwiedzać cmentarze, bo to jest historia, której już się nie poprawia, zamki na Wawelu w Krakowie i w Warszawie odbudowano prawie od zera, co rok się je ulepsza i poprawia, a to co leży na cmentarzach, to raczej niszczeje i niknie.
    Jest tam nagrobek z następującym napisem: „kapitan Józef Josse, poległ w 1939 roku w obronie Lwowa”, i zadumałem się nad tym szczerze: z nazwiska wydaje się był to Niemiec, ale polskie imię wskazywałoby, że ta rodzina była zasiedziała w Polsce od pokoleń. Wydaje się mi, że on świadomie i na zimno (jak to Niemiec) wybrał w Polsce karierę wojskowego i na zimno poległ broniąc Polski- kraju, gdzie był jego dom rodzinny.
    Kukizowcy, a Kukiz w szczególności, jako patriotyczna szlachta polska, mają do Polski stosunek całkiem inny, właśnie patriotyczny, a nie nacjonalistyczny.
    Zakładam, że Ty jesteś patriotą śląskim, a nawet polskim, i w razie potrzeby też broniłbyś Polski, tj. kraju w którym mieszkasz, ale wybacz! Jako Niemiec nie rozumiesz patriotyzmu polskiej szlachty, i nie będziesz tego rozumiał, bo przekracza to Twoje rodzinnie dziedziczone sposoby pojmowania.
    Są teraz w Niemczech partie i ruchy: Pegida, AfD, Identitaer Bewegung, ale one tak jak i Ty też podchodzą do swojej ojczyzny bardziej nacjonalistycznie niż patriotycznie.
    Dlatego właśnie ręce załamuję, ale się nie dziwię, że kukizowców nie rozumiesz!
    Ty jak rozumiem wolałbyś, by oni działali wspólnie i zespołowo dla jakiegoś mitycznego interesu narodowego lub prywatnego, czy z angielska DEALU, a oni tymczasem działają prostodusznie i raczej indywidualistycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kukiza uważam za wyprysk na politycznej d.... . Trudno zdarzył sie i albo zniknie sam albo się go wyciśnie. Mozna tez mówić szmata jak to sam do siebie upoważnił.
      Co ma Kukiz do Józefa Josse, który poległ w obronił Lwowa ?.
      Rzadko sie zdarza aby komentujący w jednym zdaniu zaprzeczał swoim słowom
      "Zakładam, że Ty jesteś patriotą śląskim, a nawet polskim, i w razie potrzeby też broniłbyś Polski, tj. kraju w którym mieszkasz, ale wybacz! Jako Niemiec nie rozumiesz patriotyzmu polskiej szlachty, i nie będziesz tego rozumiał, bo przekracza to Twoje rodzinnie dziedziczone sposoby pojmowania".
      Kukizowców nie ma co rozumiec lub nie bo sa prości w rozumowaniu i do żadnego wspólnego czy zespołowego działania sie nie nadają chyba że jako przystawka.

      Usuń
    2. Też "anonimowy"22 sierpnia 2017 11:38

      Głupoty piszesz i nie na temat!!!

      Usuń
    3. Brawo Piotrze !!!! Dobra odpowiedź !!!!

      Usuń
    4. Autorze,
      przepraszam, że jeszcze w tym temacie:
      kawał czasu temu rozmawialiśmy tutaj o kukizowcach i stanęło z Twojej strony na tym, że oni są be bo:
      1) Sprzedadzą się (za 30 milionów-srebrników);
      2) Rozpadną się;
      3) Będą tylko przystawką rządzących.
      Nic takiego nie zaszło, więc pasowałoby wyciągnąć wnioski. Nie oczekuję, że nagle zmienisz zdanie na ich temat.
      Lecz tylko tyle, że powiesz: „NO COŚ Z TEGO MOŻE BYĆ!”

      Usuń
  16. ...znikął Palikot (wielkie nadzieje w nim pokładałem) - Kukiz, czy może raczej kukizowcy, nie znikną, bo to Polska właśnie! naiwność i prostota polskiej szlachty (szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie)!
    no i wszyscy równi: per "Panie Bracie!"

    OdpowiedzUsuń
  17. ...żeby nie było, że coś zmyślam:
    u góry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te - "Anonimowy" - przestań już grzebać w tych grobach. Tu nie "podkomisja" Macierewicza !!!!

      Usuń
  18. Panie "Wachmistrzu" ! Z konieczności muszę się tak do Pana zwracać, bo nie znam innego pańskiego "imienia"- zatem proszę tego nie traktować jako uszczypliwość lub obelgę z mojej strony - do czego jest Pan skory.
    Zatem "ab ovo" - do rzeczy !
    Zacznijmy od owego feralnego słowa - "memoryja", którego Pan użył w swoim komentarzu a także np. słowa "myłka". Otóż raz jeszcze powtórzę, że nie ma takiego słowa w słownikach języka polskiego, wydawanych pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk i wydawnictw naukowych parających się wydawaniem takich słowników. Zaś słowniki te wydaje się po to, aby wiedzieć jakim zasobem słów dysponuje język polski i ludzie tworzący kulturę i naukę polską oraz ogól społeczeństwa będący NARODEM POLSKIM. Powinien się Pan z tym zgodzić. Językoznawcy sa przeciwni temu, aby radośnie tworzyć "nowotwory językowe' - a tego obecnie jest pełno w naszej mowie potocznej i nie tylko tam - zwłaszcza tam, ale nie tylko tam. W swojej odpowiedzi na moją krytyczną uwagę p-- odsyła mnie Pan do "słownika polszczyzny XVI w."opracowanego przez Katedrę Lingwistyki Formalnej Wydziału Neofilologii Uniwersytetu Warszawskiego podsyłając link: http://fleksim.klf.ww.edu.pl.jsbien/tm/Sp XVI w/indeks/indeks spXVI.pdf. i ubolewa Pan jednocześnie, ze "słownik" ten nie został oficjalnie uznany i opublikowany do użytku. Nadto nie wiadomo, czy kiedykolwiek będzie. I otóż to - powołuje się Pan na coś, co oficjalnie nie istnieje. Przy okazji niech Pan zwróci uwagę, że w "słowniku" tym istnieje rubryka "frekwencja" - to znaczy częstotliwość występowania danego słowa w badanym materiale - słowo "memoryja" ma tam cyfrę 3, zaś słowo "myłka" cyfrę 1 - podczas kiedy inne słowa w indeksie haseł tego "słownika" mają cyfry dziesiątki lub setki razy większą. Znaczy to nie mniej i nie więcej o tym, że jest to słowo praktycznie nie występujące nawet w "polszczyźnie XVI wieku". Jest Pan właścicielem bloga w internecie, gdzie używa pan "maniery staropolskiej" do pisania swoich tekstów, licząc zapewne na tłum czytelników i komentatorów - no i "szczęść Boże" - niech się Panu darzy. Ilu ich tam Pan ma - łatwo policzyć,ale to jest problem Pana. Tu na blogu LESZKA I PIOTRA wszyscy posługują się raczej "potoczną" polszczyzną i jest to język zrozumiały dla czytelników i komentatorów tego bloga.Mogło by tak zostać bez udziwnień językowych stosowanych przez Pana.Chyba, że Piotrowi odbije i zarządzi, aby jego felietony komentować także w "manierze staropolskiej". Piotrowi już odbiło, kiedy skasował moje komentarze oraz komentarze pana Jerzego S. Nikt tam bowiem nie obrażał Pana ani Piotra, tylko odniósł się krytycznie do tej pańskiej "memoryji".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to wszystko, Panie Jacku ? Przyznam, że po buńczucznych zapowiedziach oczekiwałem czegoś naprawdę ciekawego, zwłaszcza, że zapowiedział Pan (wbrew przedstawionym przeze mnie dowodom), że dowiedzie Pan, że to nieszczęsne słówko nie istnieje w polszczyźnie, czyli zadeklarował Pan udowodnienie istnienia niczego… Innymi słowy podjął się Pan dobrowolnie zadania przed którym uciekają wojujący ateiści, gdy ich co bardziej demagogiczni katolicy czy nawet księża nawołują do udowodnienia nieistnienia Boga, jakby nie pojmując, że nie da się udowodnić istnienia niczego. Panu, oczywiście, też się nie udało, bo zapędził się Pan sam w kozi róg i półgębkiem przyznał, że częstotliwość występowania tego hasła w przywołanym przeze mnie indeksie tworzonego słownika wynosi trzy, czyli jednak owo skromnie, bo skromnie ale istnieje…
      Panie Jacku, z nicością nie ma żartów, albo ona jest, albo nie: nawet jeden wyjątek oznacza jej brak, przy czym zapomina Pan o podstawowej sprawie: że reprezentatywność jakiegokolwiek słowa dziś w języku pisanym i utrwalonym w miliardach dzisiejszych możliwości (prasa, książki, zapisy multimedialne, zapiski odręczne czy internetowe) w proporcji do używanego w mowie potocznej przez tzw. zwykłego szarego człowieka i to samo w odniesieniu do XVI wieku to są zupełnie różne sprawy! Zapis „Day ut ia pobrusa, a ti poziwai” z Księgi Henrykowskiej mamy tylko jeden i nikomu (przed Panem ma się rozumieć :) jeszcze nie wpadło do głowy, żeby z uwagi na rzadkość udokumentowanego zapisu kwestionować istnienie przywołanych tam słów w języku!
      Dajmy temu jednak pokój, bo Pański najpoważniejszy błąd tkwi zupełnie gdzie indziej… Oto z uporem godnym lepszej sprawy próbuje Pan przykładać do zdarzeń wyjątkowych i dawnych narzędzie współczesnego słownika, którego „celem jest udostępnienie szerokim rzeszom odbiorców możliwie wyczerpującego opisu polskiej leksyki, ujętego w ramy teoretyczne wypracowane przez polskich lingwistów na przełomie XX i XXI wieku, zgodnego ze standardami współczesnej leksykografii światowej.” Nie napisał Pan dokładnie, którego, ale powołując się na „wydawanie pod auspicjami Polskiej Akademii Nauk”, zatem pozwoliłem sobie zerknąć do Wielkiego Słownika Języka Polskiego, rzeczywiście koordynowanego przez Instytut Języka Polskiego PAN i, jak rozumiem, o ten właśnie Panu szło. Przywołany cytat pochodzi właśnie ze wstępu do niego, a ja sobie tylko pozwoliłem na podkreślenia.
      Pierwsze co zrobiłem, to pozwoliłem sobie w tym słowniku poszukać pierwszych słów, od których zaczynają się słowniki dawnej polszczyzny (np. Stanisława Reczka i przedwojenny pod red.Arctowej): „abjuracja”, „abociem”, „adumbrować”, „adziamski”… Oczywiście, w słowniku PAN ich nie ma i ja się ich tam bynajmniej nie spodziewałem, w przeciwieństwie do Pańskiej „metodologii badawczej”. Czekam teraz, że Pan z tego „dowodu” wywiedzie ich nieistnienie… Nadal Pan nie rozumie, że bierze Pan do ręki podręcznik matematyki do szkoły podstawowej i nie znalazłszy w nim całki, wywodzi Pan zupełnie na poważnie, że czegoś takiego nie ma ? Nie jest Pan głupcem, zatem podejrzewam, że jest Pan po prostu chorobliwym kłótnikiem, który prędzej umrze, niż przyzna, że w czymś nie ma racji, a już na pewno nie w sporze ze mną, co właściwie powinno może i dziwić, skoro się nie znamy, nic Panu złego nie zrobiłem i na logikę nie powinien Pan mieć żadnego powodu do tak emocjonalnego w negatywnym sensie zaangażowania…
      Kłaniam nisko (Tak, to jest wyłącznie moja forma, z zamysłem utworzona, ale powodów, dla których ją stworzyłem, podobnie jak "pogderanki" Pan i tak nie zrozumie)

      Usuń
    2. c.d.
      To tyle, jeśli idzie o Pański pierwszy komentarz, pozostałe dwa są w gruncie rzeczy albo prymitywnymi agresjami ad personam, albo powtórzeniem Pańskiego poprzedniego zdania w sprawie rzekomej niemożności ochrony interesów obywateli z powodu nieistnienia (w danym momencie) instytucji państwa (nawiasem Pańskie rozumienie tego problemu znakomicie rozwiązuje ogromną część problemu reparacji za II wojnę światową, bo skoro nie było w latach 1939-1945 państwa polskiego, a naziści niszczyli i grabili mienie nie tylko państwowe, ale i milionów tegoż państwa obywateli, to podług Pańskiej wykładni, nie można się upominać o żadne z tego tytułu zadośćuczynienie… No, litości…). Nie wierzę, że Pan tego nie rozumie i raczej sądzę, że znów idzie o to, żeby Boże Broń, nie ulec argumentacji przeciwnej strony…
      Rozumiem, że jest Pan gotów mi na to wszystko odpowiadać kolejnymi powtórzeniami i nowymi być może ambajami, licząc na zamęczenie przeciwnika… Ułatwię to Panu, sam mam powyżej dziurek od nosa tej żenady i umiem się przyznać do błędu, jakim było wdawanie się z Wami, Panowie, w te spory… Praw był Dreptak: szkoda na Was czasu…
      Kłaniam nisko

      Usuń
  19. Panie "Wachmistrzu" - a oto ciąg dalszy mojego wywodu !!!
    Poddałem krytyce pogląd, że Polska istniała w 1915 roku - jako państwo. Odesłałem też Pana do ewentualnej opinii DOBRYCH PRAWNIKÓW w tej kwestii. Otóż i tutaj podtrzymuję, to co napisałem, bo swoje poglądy w tej materii opieram na takich właśnie opiniach. W 1915 roku nie istniało państwo POLSKA na mapach Europy - co nie przeszkadza, że istniał NARÓD POLSKI. Jest to jednak zasadnicza różnica w sensie formalnym i w sensie prawa międzynarodowego. Tereny obecnej POLSKI nazywane były - PROVINZ POSEN, PROVINZ GALIZIEN i KRAJ PRIWISLANSKIJ - POLSZA. Były to formalnie i prawnie terytoria "trzech cesarzy", którzy dokonali rozbioru Polski i włączyli je do swoich "dominiów". Na terenach tych zamieszkiwali w większości POLACY, pozbawieni jednak prawa i możliwości władania tym co kiedyś stanowiło KRÓLESTWO I PAŃSTWO POLSKIE. Obowiązywała na tych terenach jurysdykcja i władza "trzech cesarzy", zatem formalnie i prawnie mogli oni władać tymi terenami - jak etnicznie swoimi. Przykro o tym pisać, ale tak było i nie odmienią tego żadne "patriotyczne" zaklęcia. I niech mi Pan nie wymachuje swoim "fakultetem" w kwestiach historycznych, bo absolutnie nie ma Pan racji i sam się ośmiesza - tudzież prawników-członków swojej Rodziny - na co się Pan powołuje.Nie istnieje też obecnie żadne państwo Basków lub Kurdów - istnieją natomiast takie NARODY na terenach będących we władaniu państwa hiszpańskiego i tureckiego (także irackiego) a to wcale nie znaczy, że jest tak - jak Pan pisze. Trzeba by tu jeszcze wspomnieć o państwie żydowskim i diasporze żydowskiej, ale to jest temat trochę bardziej odrębny od pozostałych, należało by go omówić osobno. Póki co - odsyłam Pana choćby do Wikipedii i wujka Google, bo nie chce mi się na ten temat pisać. Jest zbyt znany i dla historyków i dla prawników !!!! Jak Panu to dogadza - może Pan na ten temat myśleć inaczej. Mnie to ani ziębi, ani grzeje !!!

    OdpowiedzUsuń
  20. Panie "Wachmistrzu" - a oto zakończenie moich dywagacji !!!
    Porozmawiajmy na koniec o "fakultetach", bo i takiego argumentu raczył Pan użyć w polemice ze mną i Panem Jerzym S. - legitymując się swoim.Kiepski to argument, ale na bezrybiu i rak rybą.Bo widzi Pan - przez ostatnie dwa lata "dobrej zmiany" został on mocno nadwyrężony i to przez "najważniejsze" osoby w państwie polskim. Pan A.Duda - wybrany na prezydenta Polski, jest "doktorem" nauk prawnych. Pan J.Kaczyński jest "doktorem" nauk prawnych, pani posłanka Pawłowicz jest "doktorem" nauk prawnych (a nawet niektórzy tytułują ją "profesorem" nadzwyczajnym) - tymczasem postępują tak, jak gdyby o prawie nie mieli "zielonego pojęcia". Pan A.Macierewicz jest dla odmiany "historykiem" z wykształcenia a jako "minister wojny" postępuje tak, jak gdyby ukończył co najmniej "West Point" w USA lub choćby nasz krajowy WAT. I jedno i drugie jest oczywista oczywistość nieprawdą - ze skutkami stąd wynikającymi. Mógł bym tak mnożyć nazwiska tych, co mają "fakultety", co wcale nie znaczy, że maja też odpowiednia do tego wiedzę. Ja o swoich "fakultetach" nie napisałem skromnie ani słowa, bo by mi było wstyd używać w dyskusji takich "argumentów", ale jeżeli - według Pana - jest to warunek "sine qua non", aby z Panem o czymkolwiek dyskutować, to pragnę Pana uspokoić - mam dwa i jeszcze trochę. Może kiedyś będzie okazja o tym napisać coś więcej - na razie nie widzę takiej potrzeby. Natomiast - przed Panem otwierają się "niebiosa" - pan Antoni zamierza przywrócić w Polskiej Armii starodawny stopień "wachmistrza" i "rotmistrza" a może nawet w dalszej perspektywie "hetmana". To ci będą "micyje" - co ??? I na sam koniec - dawniej pisano "kłaniam się nisko" - a Pan z uporem godnym lepszej sprawy pisze "kłaniam nisko" - to jakże to tak ??? Pozdrawiam - mimo wszystko :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  21. Piotr Opolski !!! Farona kandego - Piotrze, to Ty terozki bydziesz awansowoł ze starszego sierżanta na wachmistrza.Od tych zmian "zgupieć" idzie !!!

    OdpowiedzUsuń
  22. JAcku !!!! Napisałeś prawie wszystko, co sam bym też napisał - jako " respons" Wachmistrzowi. Chciałem jeszcze coś dodać, do felietonu Wachmistrza na temat hrabiego Macieja Mielżyńskiego, bo napisał dość paskudnie a to przecież człowiek znany i na Śląsku i w Wielkopolsce. W końcu dałem jednak spokój - bo szkoda sobie psuć nerwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pana Jerzego przepraszam za niemiłe mu fakty, które sprawiły, że „znana w Wielkopolsce i na Śląsku” postać jest moralnie co najmniej dwuznaczna, co zresztą doceniły środowiska „w Wielkopolsce i na Śląsku” bojkotując mordercę żony do końca życia... Jeżeli Pana "boli" cokolwiek innego w tej nocie, to miał Pan znakomitą sposobność po zakończeniu lektury wypowiedzieć się w komentarzu. One po to właśnie są... A na cudzych blogach (nawet zaprzyjaźnionych) o sprawach wynikających z moich not nie dyskutuję, bo to po prostu nie uchodzi...
      Kłaniam nisko

      Usuń
  23. Panie "Wachmistrzu" !!! Bez satysfakcji przyjmuję pańskie przeprosiny, napisane powyżej, bo czyni to Pan ze swoistym sarkazmem i jak gdyby złośliwie, wspominając, że hrabia Mielżyński był mordercą własnej żony i był bojkotowany z tego powodu do końca życia. Istotnie - pan hrabia kropnął z dwururki myśliwskiej do swej żony, wywodzącej się z rodu Potockich, bo działał w afekcie - jak to ustalono podczas procesu. Idzie o to, że zona puszczała mu się z gachem w jego własnej sypialni, podczas kiedy pan hrabia toczył walki z zaborcami Polski.Prawdopodobnie też bym nie zdzierżył w takiej sytuacji i użył owej dwururki, z tym, ze nie nabijał bym jej nabojem na grubego zwierza czyli tzw.breneką, ale nabojem na drobne ptactwo, zawierającym bardzo drobny śrut. Niech by baba trochę pocierpiała - nie tracąc grzesznego żywota, bo wydłubywanie drobnego śrutu przez chirurga, z grzesznego "corpus delicti", musiało by trwać ze dwa dni, co było by dostateczna karą za grzech i przyprawianie rogów walecznemu Mielżynskiemu. Rzecz jasna - rodzina Potockich i ich licznych pociotków bojkotowała Mielżyńskiego, za to, że sam wymierzył kare wiarołomnej żonie, bo tak nakazywały ich arystokratyczne obyczaje. Zaś Mielżyńskiego sąd uniewinnił, bo działanie w afekcie było ówczesnym działaniem w stanie "wyższej konieczności" - jak to dzisiaj uczenie nazywamy. W Wielkopolsce - w wielu miastach są ulice "Braci Mielżyńskich" a nawet w Swarzędzu kolo Poznania jest całe osiedle mieszkaniowe im.Braci Mielżyńskich - co może sobie Pan sam sprawdzić. Widocznie Poznaniacy mają takie samo zdanie na ten temat - jak moja skromna osoba. To tyle na ten temat - w największym skrócie. I proponuje Panu aby na tym skończyć tą "dysputę", bo szkoda mi czasu na "pierdoły i pierdółki". Dodam tylko, że istotnie we współczesnych słownikach języka polskiego nie ma nigdzie słowa "memoryja" - pamięć i tu Pan JAcek ma rację, kiedy to Panu napisał. Mnie to osobiście nie przeszkadza i może sobie Pan pisać co się Panu podoba i co "ślina na język przyniesie" - żyjemy w wolnym "na razie" kraju.Ale sam Pan widzi po sobie - my Polacy mamy jednak w genach zacietrzewienie i jak to powiadał imć Rzędzian do Zagłoby - jego rodziciele i dziadkowie sądzili się z Jaworskimi, o gruszę na miedzy przez dwa pokolenia. Czy warto ????
    Bez należnych ukłonów, ale z powazaniem dla blogowego adwersarza - Jerzy S.

    OdpowiedzUsuń
  24. Panie "Wachmistrzu !
    Wydaje mi się, że miałem rację - pisząc wcześniej, że nie każdy, kto legitymuje się "fakultetem" od razu staje się "uczonym mężem" lub "wielkim językoznawcą" - tym bardziej, że ukończenie studiów historycznych na Uniwersytecie Warszawskim nie daje "z automatu" legitymacji do bycia znakomitością w dziedzinie językoznawstwa. Nie jest to żaden "Harward" lub "Oxford" pośród wyższych uczelni na świecie i jak podają statystyki światowe - w światowym rankingu wyższych uczelni, zajmuje bardzo ale to bardzo odległe miejsce. Ale dajmy temu spokój, bo nie o to tu idzie. Zgadzam się w tym miejscu z Panem Jerzym S., kiedy pisze on o "polskim zacietrzewieniu" a być może także o zwyczajnym pieniactwie. To dokładnie tak, jak było w filmie "Sami swoi", kiedy żona Pawlaka wręczała mu granat - mówiąc : "sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie". Nic dodać i nic ująć ! Zakrawa mi to na ten rodzaj pieniactwa z pańskiej strony w tej konkretnej sprawie. W toku dyskusji na blogu Leszka i Piotra napisałem tylko jedno skromne zdanie: "memoryja" Cię zawodzi - co ma do tego rok 1915 ??? " . W odpowiedzi napisał Pan "wielką epistołę" pod datą 20.08.2017 - godz.12.44 do której to "epistoły" dołączył się ze swoim komentarzem pan "Dreptak Zenon" - i tak się zaczęło. Z wielkim zacietrzewieniem zaczęliście panowie swoje mętne wywody na temat językoznawstwa i historii - po co i komu to potrzebne.
    Panie "Wachmistrzu" - zgodzi się Pan ze mną, że wielkim autorytetem w dziedzinie językoznawstwa i języka polskiego, jest profesor Witold Doroszewski. Otóż w "Słowniku poprawnej polszczyzny" pod jego redakcją (Wydawnictwo PWN - Warszawa 1980)- w słowie wstępnym (strona IX), pkt.2 pisze on tak: "Nie należy używać obcego wyrazu, jeżeli się nie jest całkowicie pewnym jego dokładnego znaczenia oraz tego, że zostanie on właściwie zrozumiany przez otoczenie" I dalej pisze tak : "Racją użycia wyrazu obcego może być potrzeba wyrażenia pewnej treści myślowej, nie dającej się zamknąć w żadnym wyrazie swojskim." Proste - prawda ???
    Wyraz "memoryja" nie jest żadnym wyrazem swojskim ani też poprawnie przetłumaczonym wyrazem łacińskim, więc po co Pan się wysila i pisze te swoje "epistoły". Chyba tylko na zasadzie "Sad sądem, a racja musi być po mojej stronie". cdn.

    OdpowiedzUsuń
  25. Panie Wachmistrzu ! Obrócił Pan dokładnie "kota ogonem" uciekając od daty roku 1915 do daty roku 1939 - tam gdzie chodzi o prawne i formalne istnienie państwa polskiego. Napisałem Panu, ze w 1915 roku państwo polskie nie istniało na mapach Europy - co jest prawdą. Natomiast i formalnie i w świetle prawa międzynarodowego istniało ono w 1939 roku i zostało ono brutalnie napadnięte przez Niemcy a później Rosję Sowiecką. Ten fakt oczywiście rodzi roszczenie o "reparacje wojenne" i nikt tego nie kwestionuje. Pytanie - czy Polska po 1945 roku otrzymała w pełni takie "reparacje" czy też tylko częściowo jest zupełnie innym tematem niż "memoryja" i rok 1915. Należało by spojrzeć do protokołów z konferencji w Poczdamie a może i w Jałcie - jak tam nas potraktowano i czy to były postanowienia dla Polski ostateczne, czy tez pozostawiono jakieś furtki wyjścia.Ani sugestie Pana, ani pana Kaczyńskiego nie są tu w niczym miarodajne, więc niech Pan nie wydaje wyroków i w tej sprawie, na zasadzie "Sąd sądem, ale racja musi być po naszej stronie." Za wysokie progi dla Pana - mości Wachmistrzu ! Wzorem Pana Jerzego S. - też uważał bym, że wystarczy już tego "młócenia siana" - Ameryki Pan nie odkryje a ośmieszyć się łatwo ! "Kłaniam nisko", że użyje ulubionego zwrotu Pana (Pan prof.Doroszewski w grobie się przewraca).

    OdpowiedzUsuń
  26. Panowie - JAcku i Jerzy - kapitalne odpowiedzi - czapka z głowy :-))))))))

    OdpowiedzUsuń
  27. Piotr Opolski - dlacze3go skasowałeś mój komentarz o "abjuracji" Wachmistrza ???

    OdpowiedzUsuń
  28. Piotr Opolski - Ty to piszesz poważnie ??? Obraziłem Wachmistrza ??? Czym i kiedy ???

    OdpowiedzUsuń
  29. A w Indiach maja takie "święte krowy" - nawet jak taka krowa uwali placka, to nie wolno jej za to przylać.Dziwny kraj, dziwne obyczaje !

    OdpowiedzUsuń
  30. Do dyskusji merytorycznej się nie włączę, bo fakultetów nie mam.

    Wpisawszy natomiast z czystej ciekawości słowo "memoryja" w internet uzyskałam jakieś wyniki.
    1. tom wierszy niejakiego ks. Franciszka Kamieckiego " Bliska Memoryja. Z notatek redaktora."
    2. różne memoryje ma blogu Wachmistrza - to się oczywiście nie liczy.
    3. gdzieś w tekście skanu białoruskiej gazety Krynica z roku 1928. tu też można zanegować, bo polski to nie białoruski.
    4. cośtam coś tam z UJ, ale nie chciało mi się otwierać, bo to jakiś PDF.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Agniecha ! Podoba mi się ten fragment wypowiedzi JAcka, w którym cytuje on prof.Witolda Doroszewskiego. Nie powinno się pisać na blogu w języku przez nikogo nie używanym bo to zakrawa na dziwactwo. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janku - a jeżeli takowe "dziwactwo" przyciąga młodzież do historii i czyni ja bardziej atrakcyjną to tez to nazwiesz dziwactwem ?.
      Pod rozwagę Ci podam, że Wachmistrz jest praktykującym wykładowcą a nie dziwadłem.

      Usuń
  32. Pozwolę sobie wtrącić słówko w temacie, który nieoczekiwanie zdominował dyskusję. Panowie! Jeżeli jakiś tekst wam się nie podoba, obojętne, czy ze względu na formę językową, graficzną, czy nawet meritum - wystarczy go nie czytać, nie trzeba go (i przy okazji autora) zwalczać. Internet jest pełen innych tekstów, które mogą się wam spodobać!
    Da się opuszczać nawet pojedyncze komentarze!
    Polemikę merytoryczną najsensowniej zaś zamieszczać u autora, z którym chce się polemizować.

    OdpowiedzUsuń
  33. Tetryku! Jak ktoś publikuje swój tekst na blogu, to znaczy, że WSZYSCY mogą się wypowiadać na jego temat - czy to jest dla Ciebie jasne. Blog jest publicznym forum dyskusyjnym, a nie tylko dla wybranych lub uprzywilejowanych. Jak się nie ma argumentów do dalszej dyskusji - to trzeba to jasno powiedzieć !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą wszyscy. Ale czy wszyscy muszą?

      Usuń
    2. Tetryku - trochę mi to zabrzmiało absurdalnie - wszyscy mogą ale nie wszyscy muszą. Gdzie tu logika - a zawsze piszesz dość logicznie !!!! Jeżeli to ma być blog dla Piotra i jego przyjaciół - to należy napisać takie zastrzeżenie i będzie spokój - jak kogoś Piotr wykasuje, to będzie wiadomo dlaczego. Nie mam nic przeciwko kasowaniu tekstów wulgarnych lub obraźliwych, ale teksty krytyczne - jak najbardziej, bo na tym polega istota dyskusji - na ścieraniu się poglądów.

      Usuń
    3. Tetryku - masz rację ale tu nie oto chodzi. Niewazny temat a ważne aby być w kontrze a swoimi pytaniami zamulać nie tylko temat ale i bloga. Czy to jest trolling - nie wiem. nPosrednim skutkiem jest to co rozważniejsi komentatorzy dają nogę widząć rodzaj argumentów jednych i tych samych upierdliwców.
      Niestety muszę sobie odpuścić zasadę usuwania komentarzy które moim, subiektywnym zdaniem sa nie do rzeczy.
      W końcu sie zdecyduję na odpowiedź na pytanie co wykłada Wachmistrz ?
      Wykłada towary na półkę w Tesco.

      Usuń
    4. Piotrze - :-)))))))))) no widzisz - w końcu napisałeś, co wykłada Wachmistrz. I po co tak długo zwlekałeś ( a może właśnie dlatego). Odtąd będę kupował tylko w Tesco !!!!! Pozdrawiam serdecznie !!!

      Usuń
    5. Janek ! - :))))))))))))))))

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>