wtorek, 4 sierpnia 2015

OKIEM EMERYTA (89)










Odcinek 89 - czyli emocjonalnie.


     Ponieważ na prawdę byłem bardzo zajęty do odbierania politycznych newsów mogłem używać tylko uszu. I tak docierały do mnie informacje, wypowiedzi czy komentarze. Nawet nie próbowałem w jakiś sposób (inne źródła - w tym internet) weryfikować ich treści. Jednak zauważyłem coś, na co wcześniej nie zwracałem uwagi. Mianowicie - zauważyłem jak wielką rolę w tym szumie informacyjnym odgrywają emocje.


     Wiadomość bardzo merytoryczna, ciekawa i niosącą zalążek poprawy - podana bez odpowiednich emocji, nie przebije się do świadomości odbiorcy.

     Doświadczyłem tej "iluminacji" słysząc wypowiadane brednie i oszczerstwa przez technicznego prof. Glińskiego. To znaczy nie tytuł, ale osoba jest "techniczna". Otóż ten otumaniony człowiek właśnie posługuje się wyłącznie emocjami. Zadowolony z faktu, że jego ulubieniec wygrał wybory prezydenckie, żąda od wszystkich w koło takiego samego zadowolenia i uwielbienia dla elekta. Nawet urzędujący Prezydent RP, powinien to zrozumieć! Chociaż jego kadencja jeszcze się nie skończyła, powinien on - nie tylko według prof. technicznego - od momentu ogłoszenia wyniku wyborów konsultować z elektem każdą swoją decyzję.

     Ja rozumiem, że emocje mogą odebrać jasność umysłu. Jednak trzeba spróbować choćby poszukać jakichś choćby śladów zapisów prawnych. Tłumaczenie, że dobry obyczaj nakazuje .... nie jest tłumaczeniem. Bowiem to co dla określonych środowisk jest dobrym obyczajem, dla reszty może być wręcz obrazą dobrych obyczajów.

     Na przykład chamskie zachowanie na cmentarzach w czasie uroczystości ku czci tam pochowanych. Prof. techniczny, emocjonalnie nastawiony do walki z "wrogiem" przyznawał prawo wyjcom do wycia. jeżeli nie podoba im się rząd, mają prawo tu wyartykułować. Gdyby chociaż ta artykulacja zawierała oprócz wycia neandertalczyka zawierała jakieś zdania zrozumiałe dla człowieka współczesnego.

     Pan Sasin poszedł jeszcze dalej - próbę krytyki wyjców potraktował jako zamach na demokrację. Ten emocjonalny stosunek Sasina do panprezesa spowodował, że wszystko w mu się w głowie pomieszało. Jak zakochana kobieta. Chamstwo swego partnera opisuje jako szczerość i bezpretensjonalność. Sasinowi też pomyliło się dobre wychowanie z demokracją. Chociaż może i nie. Może on wierzy, że demokrację wymyślono (w Polsce, oczywiście!) po to, by hołota ze swym wyciem była traktowana tak samo jak np. cywilizowany człowiek.

     Jaka jest siła rażenia emocji, dał przykład właśnie prof. techniczny. Zarzucił szefowi Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Koziejowi iż był szkolony przez sowiecki wywiad. Oczywiście już po chwili musiał przepraszać. Ale jakie to były przeprosiny? W stylu - sam sobie winien!

     Oczywiście, prof. techniczny nie musi wszystkiego dokładnie wiedzieć i pamiętać. Tak też się tłumaczył. Powiedział - "przecież informacje o tym już bardzo długo krążyły w przestrzeni. A gen. Koziej nigdy im nie zaprzeczał!". To się nazywa emocjonalne zaangażowanie. Miłość ci wszystko wybaczy, zdradę i kłamstwo i grzech.

     Nic to, że te krążące w przestrzeni informacje zostały tam wpuszczone przez mocodawców i kolegów prof. technicznego, by potem posłużyć mu jako dowód. Może i profesor wcale nie jest takim Machiavellim, może na prawdę nie orientował się kto jest autorem tych oszczerstw. W takim razie jest tylko na prawdę "technicznym", czyli marionetką, pacynką.

     Widać wyraźnie, że emocje nie podbudowane żadną merytoryczną treścią mogą żyć całkiem nieźle. Wiedzą o tym różni spin doktorzy i specjaliści od PR. Wiedzą też politycy. w ich wystąpieniach kampanijnych aż wrze od emocji. Każde ugrupowanie, które postawi na rzetelność i merytoryczność swych programów - w cuglach przegrywa wybory. Co z tym zrobić? Nie wiem.

     Nie wiem, bo sam nie jestem wolny od ulegania emocją(*). Zresztą nie pozostaję samotnym. Przeczytajcie chociażby wyrywkowo jakieś komentarze pod dowolnym postem na tym czy innym blogu. Na występujących tam emocjach można jajecznicę usmażyć.

     Mimo wszystko zwracam się do wszystkich piszących - blogerów i komentatorów - starajmy się chociaż trochę zapanować nad tymi emocjami.

     Abym nie wyszedł na nudnego "pouczacza" jako pierwszych adresatów tej prośby wpisuję siebie i mojego niezastąpionego współautora Piotra. Kneziu, jeżeli kiedyś coś jeszcze (poza komentarzem) napiszesz na tym blogu, będziesz trzecim adresatem mego apelu.

     A teraz aby ostudzić chociaż trochę te emocje proponuję krótki poobiedni spacer.






    
(*) - oczywisty błąd, wytknięty przez uważnego komentatora. Pozostawiam go niezmienionego, by trwał jako wyrzut sumienia i memento nie tylko dla mnie.




31 komentarzy:

  1. Jakoś się nie poczuwam jako ten co przesadza z emocjami. W ogóle nie przesadzam z pisaniem. :) Patrzę i tylko kiwam głową. Zamiast dbać o rzetelność, to wszyscy dbali o swoich pupilków i teraz tego plony zbieramy. Cobyście nie napisali to macie problem z wiarygodnością i jakie by dyskusje się nie rozwinęły, to one mało wnoszą, bo nikogo nie obchodzą jakiekolwiek argumenty. Mało tego, nikogo interlokutor nie obchodzi, bo niby dlaczego? Ważne jest żeby postawić na swoim i dopieprzyć przeciwnikowi (wrogowi).
    O tym, że trzeba poszukiwać rozmówców, a nie piewców i o tym, że w tej zabawie nie chodzi o wykazanie kto tu głupkiem, a kto mądry to zdaje się szkoda gadać? A teraz podobno to ja jestem ten emocjonalny? Wolne żarty Leszku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kneziu - swoim komentarzem utwierdziłeś mnie w przekonaniu, że taka notka jest potrzebna.
      Piszesz - "A teraz podobno to ja jestem ten emocjonalny?".
      Jakże emocjonalne podejście! Ja w ostatnich akapitach notki zwracam się z apelem: "...starajmy się chociaż trochę zapanować nad tymi emocjami". Apel ten to wcale nie zarzut o niekontrolowane emocje. To tylko apel, by pisząc coś mieć świadomość, że łatwo możemy takim emocjom ulec.
      Twoja osoba w notce pojawiła się tylko warunkowo - "Kneziu, jeżeli kiedyś coś jeszcze (poza komentarzem) napiszesz na tym blogu". Widzisz więc, że nie odnosi się ona do Twoich komentarzy.
      A Twoja reakcja?
      Znam Twój stosunek do polityki, polityków i partii politycznych. Liczyłem na to, że mnie w tym apelu wesprzesz.
      Gdybym był anonimowym alkoholikiem, który walczy z nałogiem (tak jak próbuję walczyć z nadmiernymi, niekontrolowanymi emocjami), to Twój komentarz byłby setą podaną mi na uspokojenie.
      Wiem, że postrzegasz mnie jako akolitę jednej partii, chociaż to nieprawda. jasne, że moje sympatie (czy antypatie) nie są rozłożone po równo. Jeżeli więc nie równo okładam biczem głupotę, możesz mi to wytknąć. Jednak z faktu, że łagodniej traktuję głupotę po stronie PO, nie można czynić argumentu na korzyść drugiej strony.

      Usuń
    2. Drogi Leszku!
      Zapewne pisząc i emocjach lub niekontrolowanych emocjach, masz na myśli zwyczajne połajanki i wzajemne obrzucanie się błotem? Jeżeli tak, to może nazywaj to po imieniu, tak jak ja to nazywam? Mówiąc o emocjach, myśl o emocjach, a nie o zwyczajnym obrażaniu ludzi. Wtedy to nie będzie eufemizm i terminologia nagle zacznie się ustawiać we właściwy sposób.
      O tym, że na blogach trudno uświadczyć krzty obiektywizmu, to chyba jest jasne dla każdego rozsądnego człowieka?
      Już się wcześniej zdeklarowałem, że raczej notki politycznej nie będę pisał. Dlaczego, to też krótko (i emocjonalnie) uzasadniłem.
      A co do ładunku emocjonalnego w moich komentarzach i w ogóle tekstach, to jako jeden z nielicznych uważam, że bez tego literatura jest praktycznie bezwartościowa. Można się z tym zgadzać, lub nie, ale na pewno nie można tego pomylić z brakiem szacunku dla drugiego człowieka.

      Usuń
    3. Kneziu drogi - zacznę od środka.
      Co do obiektywizmu, to zgadzam się całkowicie z Twoją opinią. Nie raz pisałem, że nie wierzę w obiektywizm. Każdego, kto twierdzi, że w swoich wypowiedziach jest obiektywny będę uważał za kłamcę lub głupca. Obiektywna to może być tylko matematyka. Inne już dziedziny naukowe są co najwyżej "obiektywne w oparciu o dotychczasowy stan wiedzy". Tak więc nawet jakiś fizyk, głoszący swoje teorie, dzisiaj uznawane za subiektywne, za kilka lat może stać się opoką obiektywizmu. Do czasu kolejnego odkrycia.

      A co dopiero mówić o naukach społecznych i ludziach wypowiadających się w tym temacie.

      Czy to znaczy, że te subiektywne opinie są nic nie warte? Wprost przeciwnie, mogą przecież tworzyć "twórczy ferment".
      Wracając do emocji - niekontrolowane emocje są szkodliwe nie tylko dla "adresatów", ale i dla "nadawców". I tu nie ma potrzeby dyskusji.
      Mnie jednak chodziło o coś innego. O zwykłe emocje. O ile są one pożądane w momencie chwytania za pióro (bez nich prawdopodobnie niczego bym nie napisał), o tyle już w trakcie pisania powinny być kontrolowane. Nie mogą one przecież zastępować argumentów.
      Kiedyś popełniłem głupotę i na YouTubie pod filmikiem przedstawiającym "prawdziwą" przyczynę katastrofy (tam było coś o zamachu) skomentowałem "sprawę trotylu", wykrytego w śladowych ilościach na ubraniu jednej z ofiar i na jednym siedzeniu.
      Napisałem, że gdyby nastąpił wybuch trotylu, to jego prawdopodobne ślady byłyby wszędzie. Natychmiast otrzymałem bardzo "merytoryczną" odpowiedź - "kłamiesz, kurwo ubecka". I to był argument! więcej tam nie zaglądałem.
      Moja notka wzięła się stąd, że znikome ślady podobnej argumentacji czasami pojawiają się i tutaj. Oczywiście nie w takiej chamskiej formie, nie u wszystkich i nie zawsze.
      Dlatego ten post potraktowałem trochę jako "dmuchanie na zimne. Chciałem, abyśmy mieli świadomość naszych emocji, aby emocje te nie zastępowały, lub nie zagłuszały argumentów. Ale same argumenty mogą być jak najbardziej emocjonalne.
      Wiemy obaj, że w pewnych obszarach ja nie przekonam Cienie i Ty nie przekonasz mnie. Komentując te obszary możemy to robić emocjonalnie, jednak zawsze na pierwszym miejscu musi być argument wyłożony jasno. Mogę się z nim nie zgadzać. Mogą moje emocje popchnąć mnie do riposty - ale tez powinna ona byc oparta na argumentach.
      I na "szacunku dla drugiego człowieka".

      Pozdrawiam szczerze.

      Usuń
    4. A ja zacznę od końca. Ani mi w głowie przekonywanie kogokolwiek do moich poglądów. Natomiast przekonywanie mnie do innych niż mam ugruntowane zapewne odbiorę z niejakim zdziwieniem. A już przekonywanie mnie do jakichś partyjnych gierek i zwykła agitacja natychmiast budzi we mnie sprzeciw. Dopuszczam rozmowę i wymianę poglądów, czasami nawet bardzo oddalonych ( jak w przypadku chociażby Jurka O.), ale przecież z daleka widać intencje. I o ile z Jurkiem O. na pewno do oczu sobie nie skoczymy, to już z wieloma innymi zapewne tak.
      Mówisz, że dmuchasz na zimne? Może i tak, ale akurat dmuchnąłeś na mnie, a to jak wiesz zawsze wywołuje reakcję. No, chyb a że nie wywoła, a to znaczy że już mnie nie ma i nie mam zamiaru wracać.
      Na razie za to spuściliście po brzytwie paru komentatorów, w tym kilku cenionych przeze mnie. Hurraa! Ale fajnie!

      Usuń
    5. ha ! ha ! biedny Kneź ... !
      Wszystkie uwagi i wypominki - w zasadzie kierowane głównie do Piotra - bierze ze stoickim spokojem na swoją klatę !
      ( ... można już w gardle jego wyczuć lekkie gulgotanie ...)
      Ale ... Leszku daj mu trochę odetchnąć , bo jeżeli Kneź - to ten facet ze Starej Baśni Kraszewskiego , to też potrafi ...
      [ rozdział 15 - cytat ]
      ..." Spojrzeli po sobie i nie witali się: Kneź pięścią w stół bił i mruczał - miodu sobie podawać kazał. Głodny był, spragniony a zły... przekleństwami miotał, aby wszystko sczezło i szło na wskroś ziemi."
      i dalej :
      " Milcz sroko!... a nie pytaj! - krzyknął Kneź - abym nie mówił, bom wściekły, a gdym wściekły, nie znam nikogo! "

      ... tak tylko mi się nasunęło - ha! ha!

      Usuń
    6. A dzięki za współczucie, ale chyba niewczesne? :)
      Jakoś od 10 lat sobie radzę, olewając kolejne, dobrze zapowiadające się blogi i poszukując tego złotego Graala, czyli przyzwoitego bloga politycznego. Tylko kurcze, co zaczynam ludziom polecać przyzwoity blog, to jego twórca tak potwornie daje d...., że potem ze wstydem się muszę tłumaczyć, dokąd ja ich posłałem!? Od jakiegoś więc czasu nikogo nie polecam, a linki wykasowałem. A i sam przestałem szukać, szkoda czasu na politycznych blogach marnować.

      Usuń
    7. Kneziu. "I o ile z Jurkiem O. na pewno do oczu sobie nie skoczymy, to już z wieloma innymi zapewne tak". O, to na pewno mogę zagwarantować. Przecież ja żyję wśród ludzi o różnych poglądach, przyjaźnię się z niektórymi z nich, z większością stanowimy zgraną od dawna grupę towarzyską i raczej nie prowadzimy sporów na śmierć i życie. Przeważnie jest z tego najwięcej śmiechu i żartów. A po wódeczce szczególnie obojętnieję i mam to wszystko gdzieś. Wolę pośpiewać. :) Blog, to tylko odskocznia, taki wentyl bezpieczeństwa i miejsce gdzie mogę trochę ponarzekać. :) Nie biorę tego nazbyt poważnie. Po prostu żyję sobie w dalszym ciągu, jednak ciesząc się każdym dniem. Czasem czepiam się elit i polityków, bo przecież głośno ogłaszali, że będzie tylko i wreszcie uczciwie i fajnie. I na to mam takie specyficzne uczulenie. A podobno milczenie jest złotem. :)

      Usuń
  2. Masz racje z tymi emocjami. Staram sie pisać o swoich odczuciach z którymi nikt się nie musi zgadzać i przedstawiac je bez emocji /chociaz Kukiz i jego zwolennicy podnoszą mi cisnienie. Tak sie jakoś dzieje, że zgromadzili sie na naszym blogu którym w wiekszości nic sie nie podoba i na wszystko maja bardzo uczone odpowiedzi. Nawet Andy chlapnął: Dobrze ze zaznaczyłeś, ze nie znasz się na ekonomii, bo to cię w dużym stopniu usprawiedliwia. co oznacza że np. jeżeli nie podoba mi sie sąd który wypuszcza dealera narkotykowego to winienem zamknąć twarz bo nie znam sie na prawie i swojego zdania mieć nie mogę. Kto inny w komentarzu pisze: zastanów się co napiszesz to mam ochotę odpisać aby mi skoczył. Czasamio odnoszę wrażenie, że niektórych komentarze byłyby przyjęte z entuzjazmem przez PIS-owców. Zrobiłem bład że wdałem się w pyskówę pod swoja notką.
    Kneziu - wyjasnij "Zamiast dbać o rzetelność, to wszyscy dbali o swoich pupilków i teraz tego plony zbieramy". /ja chyba faktycznie jestem matoł.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sprowokujesz mnie. Jednakowoż chyba nie powiesz, że nie przemilczałeś, nie tonowałeś i nie unikałeś tematów, które by mogły zaszkodzić PO? I nie powiesz, że nie obrażałeś, nie starałeś się poniżać i nie starałeś się trzymać dystansu do oponentów? No wybacz, ale sam wiesz, że nie raz Cie za bardzo poniosło. Nawet i w przypadku "kukizowców" przesadziłeś, ku radości części publiki. To ja może mam się z czegoś tłumaczyć? Z tego że nie mam ochoty na partyjne przepychanki na blogach??? A pokaż mi kiedy ja tak traktowałem oponentów?!

      Usuń
    2. O jedno "nie" za dużo. :)

      Usuń
    3. A mnie jednak Piotrze,
      w przeciwieństwie do Knezia sprowokowałeś.
      Nie napisałem "Dobrze ze zaznaczyłeś, ze nie znasz się na ekonomii, bo to cię w dużym stopniu usprawiedliwia" po to, żeby powiedzieć ci, że jesteś durny, nie masz bladego pojęcia i masz zamknąć dziób. Napisałem to, nawet nie w związku z twoim tekstem, ale w związku z komentarzem Sobiepana z "4 sierpnia 2015 01:17" i twoja odpowiedzią na jego komentarz z "4 sierpnia 2015 07:45".
      Bo swoje zdanie na temat "dokonań" Platformy wyraziłem pod notką (chyba) "Opluwacze" http://leszek-moje-reflesje-blog-onet.blogspot.com/2015/07/opluwacze.html
      Często cię chwalę, często się z tobą spieram, no bo tak to jest. Łączy nas niechęć do PiS-u, rozsądne często opisywanie rzeczywistości, ale wiele też nas dzieli.
      Ostatnio znacząco "uspokoiłem" częstotliwość pojawiania się tekstów na moim blogu, choć ostatnie dwa teksty "seryjne" to nie powrót, ale wyjąek potwierdzający regułę. Przynajmniej mam taka nadzieję. Własnie dotarło do mnie, że powinienem równiez bardzo znacząco "uspokoić" częstotliwość komentowania blogów. Tak tez się stanie, tym bardziej, że twoje niedawne stwierdzenie pod którymś z twoich tekstów, nieodnoszące się do meritum, a brzmiące mniej więcej: "Moja notka bez twojego komentarza nie byłaby... (już nie pamiętam, jak to leciało), wprawiła mnie w zakłopotanie - komplement, czy "kurwa, chłopie, odpierdol się wreszcie!"?. Do dziś nie wiem, czy pierwsze, czy drugie.Pozdrawiam. I czytać będę owszem, nie ma sprawy, ale już mi się nie chce... uważać, żeby wyrażając swoje zdanie, bardziej dbać o "poprawność i nieurażenie ,nie daj boże przyjaciela po blogosferze, niż o jasne wyrażenie swojego poglądu".
      I od razu mi się Platforma skojarzyła - zamiast od początku ukrócić harce pisoidiotów mówiąc co myśli o faszystowskich pochodach i oskarzeniach o morderstwo, głaskała po główce zbawiciela bo ak jest przeciez szlechetnie, bratersko, toleracyjnie.. Choć tak naprawdę każdego 10 podczas niewyobrażalnej chucpy flaki im się wywracały z wścieklości. Ale "porządność" i "nieurażeniość biednych sierot po zamachu" była ważniejsza niż... PRAWDZIWE PRZEDSTAWIENIE SWOJEGO ZDANIA.
      Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Andy, wlazłeś mi w słowo. :) Ale Ty przynajmniej jesteś tolerowany, uznawany za "przyjaciela blogowego", bo jednak bliżej Ci do PO i czasem ją opieprzysz (bo jest za co), ale ogólnie jesteś za. Ja optuję za lewicą (i chyba dlatego jestem "wrogiem"), licząc na głos rozsądku w tym prawicowym piekiełku (bo potrzeba jest przeogromna), ale mam kłopot z tą swoją "miłością", bo wyboru wielkiego nie mam. Ta nasza lewica też nie drze mordy jak teraz powinna, uważając aby kogoś nie urazić, bo to jest ważniejsze niż "PRAWDZIWE PRZEDSTAWIENIE SWOJEGO ZDANIA.". Niejednokrotnie pisałem, że nie przywiązywałem się nigdy do jakiejkolwiek partii (czy z lewa, czy z prawa) i dlatego mogę dość spokojnie pisać (krytycznie) nie o ich partyjnych interesach, a o swoim (naszym) miejscu w tych "porządkach". I tylko o to mi chodzi.

      Usuń
  3. Ponosi Cię czasem , Piotrze , oj ponosi !
    Komentatorów traktujesz z wysoka , przybierasz autorytatywny ton w swoich wypowiedziach , a kiedy już brakuje Ci - Twoich argumentów , obrażasz się .
    Podejmując dyskusję - prowadź ją do końca i nie lekceważ oponenta ironicznym stwierdzeniem "przepraszam , jestem głupi ! ".
    Na własnym blogu piszesz - " bawcie się sami ! " ( czasy piaskownicy wspominasz ?)
    Pewnie nie chciałbyś tutaj spotykać samych niejakich W. Jarząbków ?

    https://www.youtube.com/watch?v=DCE2OWZA82o


    OdpowiedzUsuń
  4. Emocjonalnie; tez ulegam emocjom!

    " Nie wiem, bo sam nie jestem wolny od ulegania emocją."

    Rani moje uszy stosowana powszechnie, również przez dziennikarzy, wymowa w celowniku (komu czemu...ulegamy....emocjOM!)) a dziś widzę ten fatalny błąd utrwalony na piśmie.
    Sorry! Ale mamy taką a nie inna gramatykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JotKo miła, mnie też razi to okropnie.
      Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że uczyłem się pisać jeszcze piórem maczanym w kałamarzu. Ponadto jestem wzrokowcem, więc jak piszę piórem czy długopisem, nigdy takich błędów nie popełniam. Na stare lata musiałem przesiąść się na klawiaturę komputera. Teraz cała moja uwaga jest skupiona na trafianiu w klawisze. Więc i takie kwiatki się zdarzają.
      Ale dzięki czujności komentatorów, można je wyeliminować.
      Ponadto Twój komentarz dowodzi, że czytasz z uwagą - za co wielkie dzięki.

      Usuń
    2. Argument o klawiaturze nader wiarygodny. Znam ten ból, bo i ja na starym Remingtonie wychowana :)
      Kłaniam się pięknie i wzdycham - gdybyż tak pan Andrzej Morozowski zechciał zmienić uprzejmie swoją wymowę!
      Albowiem słucham równie uważnie i ucho mnie swędzi za każdym razem, kiedy ten przystojny pan rzuca "....wszystkim ludzią..."
      lub"...naszym słuchaczą...".

      Usuń
  5. Szanowni Komentatorzy !!! Biję się w "klatę z piersiami", bo to m.innymi ja trochę namieszałem pod komentarzem Piotra - nie zgadzając się z Jego wywodami na temat planowania w gospodarce. Ale tak to już jest - czasami potrzebna jest odrobina pieprzu lub chili w potrawce, aby nie była mdła. Ale - "Polacy - nic się nie stałooooooo" - jak wyją zawiedzeni kibice. Pocieszającym jest też fakt, że człowiek jest istota omylną, zycie przez to staje się bardziej ciekawe. W życiu nie chciał bym być papieżem i być skazanym na dożywocie w tej "nieomylności". A ile jest żarliwych dyskusji między uczonymi tego świata, kiedy to odkrywają jego tajemnice. Tez czasami w słowach nie przebierają - mimo, ze niby takie "uczone one są".. Choćby - jak opisany tu przez Leszka pewien "profesór" techniczny. Totalna miernota, ale protegowana przez Panakaczyńskiego, to myśli, że on myśli, że ma rację. Kochani - idę do kuchni na śniadanko i zaraz po tym zaprzęgam konie do furmanki i wioooo na chatę - do niedzieli. Jak się nie "uskwarczę" albo nie wyparuję - odezwę się. Każdemu życzę kilku butelek "Nałęczowianki" i późnym wieczorem jakieś piwko - aby się lepiej spało.
    A z grzybów - cholera - ponownie nic nie będzie - sucho aż skwierczy !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj tam A któż to lepiej niz politycy szczególnie ci z Pis unaoczni nam "cytaty" szkolnych lektur.
    Pacholęciem będąc czytałem o "Prawie Kalego" i było to śmieszne Coz krowy nigdy nie miałem Dzis ci nawet z tytułami profesorskimi unaocznili , jak w praktyce stosować to prawo i jak je poszerzyć we wszystkich dziedzinach.A wkład w jego popularyzacje, a co lepsze stosowanie ,szczególnie tych z PIS bezcenny i wielki Chwała im za to
    Kiedyś czytałem
    "Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy."
    I już widzę jak to wygląda w praktyce. ! Wieki minęły a kolejna zmiana dalej ciągnie, do siebie, nie przeszkadzając innym.
    Chwała im, za moja edukacje
    A takie Wieszcza
    "Miałeś chamie zloty róg"
    Iluz to "chamów" te rogi zgubiło.Ilez to rogów im wręczono, a oni odwiesili je na ściany i "zapomnieli" kto i po co je, wręczał
    I nie ulegam i nie ulegnę emocjom /chyba/ a wzorem Greka Zorby powiem, napiszę
    "Popatrzcie jaka to piękna katastrofa"
    Chcieliście ? No to ja macie !Skumbrie w tomacie" Bo idę o zakład, iż znów zacznie się płacz
    "NIE OTAKE POLSKIE NAM CHODZIŁO"

    OdpowiedzUsuń
  7. A co A na plaże na która wybiorę w najbliższą niedziele postawie sobie supermodny parawan, ze stosownym jeszcze modniejszym napisem
    "nie ma w Polsce innej nauki moralnej niż ta, którą głosi Kościół”. oraz oczywista nr konta ubogiego radia"co ma" no i może coś jeszcze o "miłości bliźniego swego" i wzajemnej życzliwości.
    Trza wiedzieć gdzie kiedy i kto będzie "karty rozdawał"bo na rozdawnictwo miodu nie liczę .Darmowe oczywiście

    OdpowiedzUsuń
  8. no tak @wieśku , na drukowanie lewicowych haseł - na razie - nie marnuj parawanowego materiału ... może kiedyś... ?
    i przestrzegam Cię :
    z rozpędu nie osadź krzyża przy grajdole , bo Ci jeszcze ludziska znicze wokół zapalą !

    wypoczywaj w pokoju !

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze komentarz wcześniejszy do Kukiza:
    @Piotr,
    Gratuluję prawidłowej oceny sytuacji - mam nadzieję jednak, że możesz zostać zaskoczony: jak Piechociński (i Pawlak) - szczerze Ci tego życzę!
    @Leszek,
    A co do po, najbardziej oburza mnie wywalanie pieniędzy na wojsko - był min.obr.nar. Bogdan Klich i patrzył na te głupotę okiem psychiatry (którym był z wykształcenia) i to się gamoniom nie podobało - wzięli sobie Siemoniaka (cepa wioskowego), który działa jak typowy wykształciuch, co każą to zrobi!, i jeszcze mu budżet podnieśli do 2% pkb: szaleństwo!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ...zjadło mi część poprzedniego komentarza:
    - oczywiście czuję się "wywołany do tablicy" przez Piotra, ale nie poczuwam się do winy, bo przecież tłumaczę spokojnie, tak jakbym mówił do siebie, dlaczego Kukiz jest konieczny - jest on zlepkiem wszystkich pozytywnych cech, które do tej pory mieli: Tymiński, Giertych, Lepper, Palikot, itd., itp.
    - wkurza mnie, że rządy dotychczasowe, a w szczególności po, nie tyle dbają o własnych polskich obywateli, ile o jakieś sprawy ideowe typu znaczenie polski w świecie, czy w ue, podlizują się usa i komu się tylko da - to zupełnie nie tak miało być! - no i mamy skutki, skoro po nie chce (nie potrafi!?) to może inni (pis) będą potrafili!
    ja tu widzę prostą dychotomię:
    pracować dla polski (idei), czy dla obywateli tejże polski (konkret)

    OdpowiedzUsuń
  11. A jak już jestem przy głosie - to chodzi mi po głowie taki pomysł:
    - rząd nie ma pieniędzy na inwestycje i ciągle zadłuża Polaków poprzez emitowanie obligacji (w ten sposób pozyskuje pieniądze od ludzi na bieżące funkcjonowanie państwa) - tymi pieniędzmi obracają lepiej lub gorzej politycy i urzędnicy,
    - a oszczędności Polaków w bankach rosną;
    - Polacy nie mają zaufanie do siebie nawzajem i do państwa (rządu);
    - dotychczasowe teorie ekonomiczne mówią, jak w cwany sposób państwo może manipulować: popytem, podażą, zasiłkami, itd., by pobudzać rozwój, stymulować rynek, itd. (np. polityka monetarna, fiskalna, itd.),
    - chodzi mi po głowie taki pomysł, by państwo wzięło się za za bezpośrednie organizowanie inwestycji, a jednocześnie rzeczywistą prywatyzację państwa, w sposób następujący - widziałbym to tak:
    1) państwo, być może z pomocą obywateli, znajduje duży cel inwestycyjny - być może z zakesu użyteczności publicznej, ale może być także duży i potrzebny zakład pracy;
    2) państwo rozpisuje przetarg na projekt tej inestycji;
    3) państwo rozpisuje przetarg na wykonawcę tej inwestycji;
    4) ...i sedno tego pomysłu: państwo rozpisuje przetarg na właścicieli tej inwestycji: tak, by sami ci ludzie stali się bezpośrednimi uczestnikami tego zyskowenego z samego założenia przyszłościowego projektu (akcjonariuszami), przy tym dobiera kilku dużych inwestorów i dużo małych.
    Oczywiście pomysł ten trzebaby dopracować, ale jest tu na blogu kilka mądrych osób, zresztą sami gospodarze są niegłupi - może by coś z tego było?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako że Piotr i Leszek (nasi gospodarze bloga) są całkiem niezłymi ekonomistami, bo codziennie coś kupują w sklepie, i co najważniejsze nie są dogmatykami jedynie słusznej partii (pzp…., o sorry, po), a także są realistami pozwolę sobie dodać to, co wyczytałem w najnowszych materiałach unijnych, a co napisał mój kolejny idol – następny za Cameronem, tj. przewodniczący PE Niemiec Martin Schulz:
    1) „Nasza wspólnota (UE) funkcjonuje podobnie jak rower, jeśli przestaniemy pedałować to rower się przewróci” – a tzn., że jak ty jeden z drugim się nie zaangażujesz to się to wszystko z hukiem rozleci, dopóki są ludzie co pchają ten wózek to jakoś to ciompa do przodu - jakoś mi to przypomina apele niejakiego ojca dyrektora (doktora na ichnym WUML-u): „słuchasz, patrzysz, a czy pomagasz?…..”;
    2) I następny cytat: „I tak na przykład posiadamy wspólną walutę (Euro), ale nie mamy wspólnej polityki podatkowej i finansowej. To musiało się źle skończyć…..również w przypadku polityki wydatków kierunki zmian nie zostały wytyczone we właściwy sposób…”.
    Serce rośnie, że ktoś (Anglicy, Niemcy) wreszcie zaczynają myśleć!

    OdpowiedzUsuń
  13. Habemus papam !! teraz ... na kolana i ... czekać ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekamy, zobaczymy...

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
  14. ad. zenjk 6 sierpnia 2015 10:02

    zenjk - u czy ja dobrze zrozumiałam , że nie jesteś zwolennikiem UE ? ( pytam , bo chcąc kontynuować temat nie wiem , z jakiego startować pułapu in spe ... )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, nie - aż tak źle ze mną nie jest - po prostu zauważam (z satysfakcją), że ideowość w ue diabli wzięli, i coraz bardziej wyłazi goła dupa - i wszystko zaczyna zmierzać z musu do głębszej integracji finansowej, m.in. ujednolicenie (zsynchronizowanie, zharmonizowanie, itd.) podatków w ue – jak się siadło na ten wózek to trzeba na nim jechać, a w razie potrzeby także pchać pod górkę – nie będzie lekko!
      Na pozór wydaje się, że Cameron i Schulz chcę ciągnąć w przeciwnych kierunkach: jeden mówi o elastyczności, drugi o ściślejszej współpracy finansowej, ale dla Polski (i Polaków) będzie to i tak szok kulturowy – kto u nas planuje budżet rodzinny z kalkulatorem w ręku?, raczej się ludzie kłócą o pieniądze.
      …I nie bądź in spe – raczej nie ma nadziei na zachowanie dotychczasowej niefrasobliwości finansowej.

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>