niedziela, 12 maja 2013

Gowin akt 4 (reinkarnacja)

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Troska o sądy, czy igrzyska?


    Nie jestem fanem ministra (na szczęście już byłego) Gowina. Jednak nie kieruję się nigdy uprzedzeniami osobistymi do człowieka, komentując jego działania czy wypowiedzi. Każdy może mówić i robić rzeczy dobre jak i idiotyczne. Minister Gowin robił zarówno te pierwsze jak i te drugie. Ponieważ jako minister jest już historią, więc nie będę nawet próbował określać udziału procentowego każdej z nich.


    Jednak do rzeczy dobrych zdecydowanie zaliczam reformę „terytorialną” sądów. Chociaż może źle to sformułowałem. Bo przecież w tej reformie wcale nie chodziło o sądy, ale o stanowiska prezesów sądów. I jeżeli w tej sprawie coś mnie dziwi to tylko wyjątkowa mobilizacja wszystkich oponentów wobec ….. nie, nie wobec pomysłu Gowina, lecz wobec PO.

    Do tej pory bowiem normą było popieranie przez oponentów PO tych działaczy tej partii, którzy weszli w mniej lub bardziej otwarty konflikt z Donaldem Tuskiem. A tu nagle nawet dymisja ministra nie spowodowała przypływu przychylności do jednego z bardziej udanych jego pomysłów.

POSEŁ Jarosław Gowin

    Dzisiaj sejm głosował obywatelską ustawę o okręgach sądowych, czyli ustawę blokującą decyzję rządu w sprawie reorganizacji struktury terenowej sądów. Zgadzam się z prezydentem, że naprawianie przez parlament ustawą decyzji podejmowanych przez władzę wykonawczą w drodze rozporządzeń, to psucie prawa. Władza ustawodawcza jest zobowiązana do stanowienia prawa, ram dla działania władzy wykonawczej. Jeżeli władza ustawodawcza zechce każdą decyzję podejmowaną przez kompetentną władzę wykonawczą (chodzi o uprawnienia, nie o umiejętności) unieważniać odpowiednią ustawą, to zaczyna mi to pachnieć liberum veto.


    A na to się zanosi. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wcześniejsze inicjatywy Kukiza i Dudy, zmierzające do tego by w prawie każdej kwestii podejmowanej przez rząd decydujący głos mieli „obywatele” poprzez instytucję referendum, to niestety, ale mam wrażenie że to wszystko zmierz do anarchii. Piszę to jako zwolennik jednomandatowych okręgów wyborczych czyli tematu, który przysporzył Kukizowi tak wielkie społeczne poparcie.

Inicjatywa, którą popieram

    Zagadką pozostaje dla mnie jak obrona stanowisk 79 prezesów sądów mogła tak zjednoczyć posłów na co dzień gotowych sobie skoczyć do gardeł. Spójrzmy na wyniki sejmowego głosowania:
- za obywatelskim projektem ustawy znoszącej reformę Gowina zagłosował cały klub PSL - 29 posłów, a także 132 posłów PiS, 36 posłów RP, 21 z SLD oraz 12 z SP. Przeciwko temu projektowi, a zatem za utrzymaniem zmian jakie wprowadził Gowin, zagłosowało 197 posłów PO, a także Patryk Jaki z SP oraz 2 posłów niezależnych.

    Chociaż po namyśle przestaję się dziwić.
  - PSL – to nie jest przecież partia która została koalicjantem z powodu zgodności ideologiczno programowej. Delikatnie mówiąc została nim z powodów czysto „pragmatycznych”. Jednak jej główną bazą wyborczą już od czasów PRL nie była wieś lecz „Polska powiatowa”. Ostatnio z tego obszaru skutecznie wyparta została przez PiS. Nie trudno więc było przewidzieć postawę PSL-u w tym głosowaniu.
  - PiS – tu nie muszę chyba dodawać żadnych uzasadnień.
  - Palikotowcy – przecież od dłuższego czasu wszystkie pozostałe partie opozycyjne zwarły szeregi przeciwko nim mówiąc , że jest to opozycja koncesjonowana przez rząd. Trzeba było zadać kłam temu posądzeniu.
  - SLD – partia nie mogąca jakoś odbić się od dna. Jeżeli okazałaby się mniej radykalną opozycją niż PiS, może grozić jej naturalne „zejście” z tego świata.
  - SP – a kto może być większym wrogiem rządu, Tuska i PO niż Ziobro, Kaczmarek i Kurski?
  - jedynym zaskoczeniem może być tylko poseł Jaki z SP.

    Zwróćmy uwagę o co toczy się ta bitwa. Reforma dotknęła sądy rejonowe zatrudniające do dziewięciu sędziów. Nie znam wielkości zatrudnienia we wszystkich zreformowanych sadach. Ale z dużą dozą prawdopodobieństwa, wiele z nich zatrudniało powiedzmy pięciu sędziów. Z tego jeden pełnił funkcję prezesa sądu. Każdy z takich sądów musiał mieć swoją infrastrukturę – choćby archiwum. Po reorganizacji, wiele etatów zostało zlikwidowanych. Najboleśniej odczuł to prezes. Przestał być prezesem, stał się zwykłym sędzią. Gdyby bój ten toczył się w obronie miejsc pracy (wiadomo – bezrobocie), to chociaż byłaby to jakaś podstawa. Mocno naciągana, ale jednak. Tymczasem walka idzie o „prestiż”. Prestiż powiatów, samorządowców powiatowych i sędziów sądów tracących status sądów rejonowych.

    Czy obywatele Polski „powiatowej” tracą coś na tej reformie? Moim zdaniem nie. Mogą nawet zyskać. W sytuacji gdy w danym sądzie rejonowym nagromadziło się zbyt wiele spraw do rozpatrzenia, czas tego rozpatrzenia wydłużał się niemiłosiernie. Bowiem pięciu sędziów, choćby nie wiem jak się starało – ma ograniczone możliwości. Doba przecież ma tylko 24 godziny. Po reorganizacji w takiej sytuacji sąd okręgowy może skierować do wydziału zamiejscowego dodatkowe siły, albo przekazać sprawę do rozpatrzenia przez inny wydział zamiejscowy, który akurat jest niedociążony. Wiem, że to ostatnie rozwiązanie będzie się wiązało czasem z wydłużeniem drogi dojazdu do sądu. Nie sądzę jednak by podsądny mając w perspektywie szybsze załatwienie sprawy specjalnie na to narzekał.

    A więc chyba jednak chodzi o „ambicje” sędziów i polityków. Ponadto przypadek ten pokazuje moc korporacji i trudności na jakie musi natknąć się każdy, kto podejmie z nimi walkę. W sejmie, jak pisałem wyżej, doszła jeszcze do głosu „bezinteresowna” zawiść i nienawiść.

    Przyznając opozycji prawo krytykowania rządu włącznie do podejmowania kroków wpływających na jego działania i decyzje, mam jednak wątpliwości. Czy jeżeli uważam, że rząd nie najlepiej wywiązuje się ze swoich obowiązków, mam prawo torpedować każde jego działanie?

    Przecież w ostatecznym rozrachunku powinny liczyć się efekty pracy – a nie to kto tą prace wykonał. W przeszłości było kilka momentów, że cały parlament potrafił się zjednoczyć wokół ważnej sprawy. Dzisiaj jednak widzę, że walka pomiędzy sejmowymi stronnictwami jest dla nich wartością samą w sobie. Wartością nadrzędną.

    Czas chyba najwyższy, by zakończyć te igrzyska.

   


28 komentarzy:

  1. Drogi Leszku, dobrze, że nie wtajemniczyłeś żony w arkana wiedzy komputerowej, bo "porozumienie dusz" zwiększyło się jeszcze po Twojej niezwykle rozsądnej notce. Ja nie mam nic do stracenia, bo nie mam męża, ale Ty? Uważaj! Albo może pisz mniej trafnie. W około 98% mam identyczne widzenie świata i spraw na nim się dziejących jak Ty. Pozdrawiam słonecznie, bo u mnie całą noc przetaczały sie silne burze, a teraz pada, słonka więc życzę na cały dzień :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Cheroneo. Dziękuję za słonko :-))
      Przyda się bardzo.
      Co do trafności mojego pisania, to jest to moje przekleństwo. Wolałbym się mylić, stawiając takie diagnozy. Wolałbym, by ta "trafność" przeniosła się z polityki na lotto!
      Co do żony, nie musisz się obawiać. Wyjaśniłem sprawę, zresztą dzięki podpowiedzi Knezia Okrutnika, że każdy bloger ma automatyczną dyspensę "na blogerki".
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Leszku, coraz częściej zgadzam się z Tobą :)
    W ostatni piątek słyszałam jak na ten temat wypowiadał się Ziobro i stwierdził, że wynik głosowania jest jaki jest dlatego, że nikt z rządu nie zabiegał wśród innych klubów o poparcie. Ręce opadają - oznacza to, że zupełnie nieważne jest to, czy dane rozwiązanie jest dla nas dobre czy złe, liczy się polityczny deal.
    Swoją drogą - wróble ćwierkały, że w zamian za poparcie reformy przez SLD, PO ma poprzeć odwołanie Kalisza z szefa komisji. Nie dogadali się w końcu czy Miller przelicytował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzatelo - potwierdzasz tylko fakt, że nasi parlamentarzyści potrafili zmodyfikować prawo Parkinsona. W oryginale brzmi ono tak:
      "Gdy instytucja przekroczy liczbę 1000 urzędników, nie potrzebuje do swego istnienia świata zewnętrznego: jej własne problemy pochłaniają cały jej czas i wysiłek."
      W polskim parlamencie wystarczy 460 urzędników.

      Usuń
  3. Bardzo rozsądny i trafny pogląd wyrażony zarówno w treści notki jak i w komentarzach poniżej.
    Bardzo to smutne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz jest mi smutno, gdy mam komuś podziękować za łaskawą recenzję!

      Usuń
  4. Niestety, mało komu w tym parlamencie zależy na prawidłowym funkcjonowaniu państwa - jedynym celem jest utrzymać się na stołku albo dorwać do lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  5. I JA CAŁKOWICIE SIĘ Z TOBĄ ZGADZAM - opór materii jest tak silny, że niestety nie udało się i pewnie się nie uda jak kiedyś rezygnacja z finansowania partii politycznych Ten sam mechanizm Zauważyłeś jak kilka dni temu posłanka Kempa zachłystywała się że należy finansowania zaprzestać. A dlaczego projekt PO o likwidacj nie przeszedł, ano wtedy posłanka Kempa była beneficjentką, wrzeszczała więc że cofnięcie finansowania to zamach na demokrację. I widzisz miejsce siedzenia zmieniła i zamach cudem dobrodziejstwem się stał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malinko, nie od dziś przecież wiadomo, że "moja prawda jest najmojsza"!

      Usuń
  6. Jedna, zdawało by się drobna sprawa(zaledwie niewielka reorganizacja), a pokazuje istotne problemy. Dodam, że nie tylko naszej polskiej odmiany demokracji. Nazwała bym to brakiem poczucia społecznej odpowiedzialności. Tak w wymiarze lokalnym, jak ogólnopaństwowym. O odpowiedzialności za Europę, czy ogólnie świat i ludzkość, nawet nie wspominam.
    Dotyczy to nas wszystkich, tak wybierających, jak i wybieranych. Jakie bowiem społeczeństwo tacy jego reprezentanci. Niestety interesy własne, grup i grupek, są ważniejsze niż zdrowy rozsądek. Od segregacji śmieci, po ważne reformy społeczne. Jedynie od siły przebicia, takiej czy innej "bandy kolesi" (w tym n.p. korporacji), zależy czy uda się coś zmienić. Nawet posłowie, również zasiadający w Sejmie już kolejne kadencje, nie rozumieją, że ich obowiązkiem jest służyć całemu społeczeństwu, działać na rzecz jak najlepiej rozumianego dobra Rzeczypospolitej. Uparcie trzymają się "prywaty", reprezentują co najwyżej interesy swojej partii, a odpowiedzialność posła przed wyborcami zawężają do grupki w swoim okręgu wyborczym, która na nich głosowała. Tylko "pod publiczkę", gdy jest to dla nich wygodne, szermują hasłami o reprezentowaniu "narodu".
    Co do posła Jakiego, to jestem przekonana, że nie kierował się słusznością owej wstępnej reformy sądownictwa. Albo się pomylił, albo już szykuje się do kolejnej zmiany barw partyjnych.
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ikko - piszesz:
      "...Uparcie trzymają się "prywaty", reprezentują co najwyżej interesy swojej partii..."
      Nie chcę denerwować mojego wspólnika, więc pozostawię to bez komentarza.

      Usuń
  7. O tym, że głosowanie przeciw reorganizacji było walką samą w sobie przekonywać nikogo nie trzeba, to oczywiste. Wkurzyła mnie jednak hipokryzja partii pod tytułem "Ruch Palikota". Ot partia, której jednym z głównych postulatów, zamiarów jest likwidacja powiatów, moim zdaniem bardzo rozsądna, jeśli przyjąć, że reforma administracyjna Buzka była idiotyzmem, przynajmniej w kwestii ograniczenia liczby małych województw, na rzecz ponad trzystu powiatów - władza i to bardzo wysoka władza, była by nieco tylko dalej od obywatela, niż mało znacząca władza powiatowa.

    Oczywiście reorganizacja sądów likwidacji powiatów oznaczać nie musi, ale partia, która zwalcza ideę powiatu z powodów przerostów i dublowania się stanowisk urzędniczych, w oczywisty sposób projekt poprzeć musiała! Inaczej sprzeniewierza się swoim własnym ideom. Inaczej pokazuje, ze głosuje przeciw Tuskowi tylko i wyłącznie "na złość babci". To jest chore i szkodliwe dla kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Andy - jeżeli pozwolisz, to nie przyjmę bez zastrzeżeń, że reforma Buzka była idiotyzmem. Mogę powiedzieć najwyżej, że się nie sprawdziła. Gdyby dzisiaj ktoś proponował identyczną "reformę" zaryzykowałbym stwierdzenie, że to idiotyzm.
      Ale wtedy Buzek wykazał wiele odwagi i determinacji, by zakończyć proces transformacji ustrojowej. Wszyscy się dopiero uczyliśmy. Błędy więc były nieuniknione.
      Ale jednak masz rację, co do Palikota. Dzisiaj już co nieco wiemy o tych buzkowych reformach. I jeżeli ktoś chce je "zdemontować", powinien być konsekwentny. Inaczej to właśnie będzie dowodem idiotyzmu a nie pomyłki.

      Usuń
  8. @Ikka133 - /..../ Dodam, że nie tylko naszej polskiej odmiany demokracji. Nazwała bym to brakiem poczucia społecznej odpowiedzialności /..../
    Leszek wie i ja wiem że w pewnych sprawach zupełnie sie nie zgadzamy. Co do zapisu w sprawie referendum się zgadzamy tylko możemy miec inne uzasadnienia tak w sprawie JOW stoimy na przeciwstawnych biegunach. Referedum i JOW łączy jednak jedna sprawa - podważanie konstytucyjnych podstwa państwa. Jeżeli Polska miałaby byc rządzona przy pomocy referendów to /poza zmiana konstytucji/ mozna zredukowac inne organy do minimum np. sej, do 100 posłów a senat do 1 przedstawiciela z Województwa.
    JOWy sa podobne. Istnieje w Polsce system partyjny czyli wybieramy swojego przedstawiciela z kręgu parti w zalezności od swoich preferencji. W praktyce daje mamndat partii która tworzy listy wg swojego uznania ale której to liście ja jako wyborca tej parti ufam. Partia nie może powiedziec - Drogi wyborco jak wybrałes tak masz bo decyzje personalne należa w wiekszości nie do mnie. JOW powodują że wypowiadam sie personalnie o przyszłym kandydacie. Kandydat na senatora, presydenta miasta, burmistrza itd jest najczęściej ogółowi wyborców znany. Bóg mi świadkiem że z posłów z Opolszczyzny pamiętam 2-3 /jeden bo wiceminister a drugi głupszy niż najgorsza ustawa/. Juz widze przy JOW-ach jak wyborcy wybieraja i czytaja zyciorysy kandydatów itd. Moim zdaniem po wprowadzeniu JOW frekwencja spadnie jeszcze bardziej.
    Wystarczy na dziś, że wybieramy w JOW-ach jak dotychczas.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze, dochodzę do wniosku, że lektura naszego bloga powinna być dla parlamentarzystów obowiązkowa. Może nauczyliby się, że można "różnić się pięknie".

      Usuń
    2. Hmm, jestem przeciwniczką tak JOW, jak i referendów. Nie krytyka wyborczego systemu partyjnego była przedmiotem mojej wcześniejszej wypowiedzi. Pisałam o SPOŁECZNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI. Dotyczy ona tak wybierających, jak i wybieranych. Przy czym przez "wybieranych" rozumiem też partie polityczne, które jako całość, poprzez swoich przedstawicieli, mają działać w jak najlepiej rozumianym interesie całego społeczeństwa (narodu, państwa), a nie tylko w interesie własnym czy swoich wyborców. Dotyczy to tak dzierżących władzę, jak i opozycji. I nie jest to nic wydumanego, lecz wiedza zaczerpnięta wprost z tekstu Konstytucji RP.
      Pomyślności.

      Usuń
    3. @ikka133 - jestem całkowicie po Twojej stronie i tylko dodam. Scedowanie wybory personalnego na partie jest dobre bo wiedzą kogo mają w swoich szeregach jak sie ustawić do sprawowania władzy.
      JOWy powodują to że np. ja będę głosował na leśnika sam nim nie będąc lub na Kukiza bo dobrze gada. W rezultacie w sejmie znajdzie sie zbieranina ludzi którzy na politycznym wybiegu byli najskuteczniejsi czyli najwięcej naobiecywali /Kaczyński miałby dużą szansę/
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. 2 tetryków wspiera igrzyska. Wiedzą tyle co zobaczą w TV. Tym samym wspierają bandziorów.
    Żałosne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to na prawdę prawdziwa recenzja, prawdziwego krytyka
      Zero treści merytorycznych, za to dużo inwektyw.

      Eunuch i krytyk z jednej są parafii, obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi.

      Usuń
  10. "Politycy, będąc w opozycji, obiecują nam jak to nas urządzą po wygranych wyborach. Będąc już przy sterach, tłumaczą się, że nie mogą nic zrobić, bo opozycja (wcześniej władza) przeszkadza. I tak w kółko Macieju. Skąd brać siły, żeby nie zgłupieć do reszty w naszej Rzecz...ywistości? Pośród ziejącej zewsząd miłości, pośród różnych świętojebliwych polityków, którzy tylko czyhają na to jak mnie uszczęśliwić i zbawić. Miesza mi się rzeczywistość z fikcją, prawda z fałszem, obłuda ze szczerością." - tak mniej więcej kiedyś pisałem. Podział na MY i ONI istnieje, ale jest to podział raczej sztuczny. To jednak wszyscy MY. Ci ONI, to tylko, bardzo często się okazuje, ludzie bardziej energiczni w poszukiwaniu roboty. Dobrej roboty. Po wyborach już nie trzeba udawać odpowiedzialności, pracowitości, troski o miasto, gminę czy kraj. To wszystko może poczekać do następnych wyborów. W tej części obywateli, którzy chodzą na wybory, na pewno są ludzie bardziej nadający się, ale brak im siły przebicia, odwagi i wiary, że wataha starych wilków ich nie pożre. Tacy ludzie są na pewno. Wystarczy poobserwować miasta i gminy, które w takich samych warunkach, rozwijają się prężnie, a ich burmistrzowie są wybierani przez kilka kadencji pod rząd. Może też popełniają błędy i ukręcą jakiegoś lodzika dla siebie, ale lud im wybacza, bo lud też coś z tego ma dla siebie i zauważa ich wysiłki. A konkurentów "szukających roboty", pędzą precz. Dopóki stający do wyborów i sami wyborcy, nie poczują prawdziwej siły kartek do głosowania, nic się raczej nie zmieni. A bez zmiany świadomości i mentalności wyborców (czyli wybieranych również) będzie jeszcze długo po staremu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  12. Zamykam temat "Cheronea".
    Zniknięcie bloga jest decyzją blogera. Ten wpis nie jest odpowiednim miejscem na komentowanie tej decyzji. W związku z tym usuwam wszystkie komentarze dotyczące tego tematu.

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>