wtorek, 5 czerwca 2012

4 czerwca

autor



   

 
    Wczoraj właściwie bez szumu i pompy obchodziliśmy święto, które warte jest zaistnienia w naszej świadomości. To "Dzień Wolności". Święto inne od dotychczasowych. Święto upamiętniające sukces, a nie jak większość dotychczasowych rozpamiętujących klęski i porażki. Co z tego, że chwalebne? Porażka jest porażką. I oddawszy hołd wszystkim ofiarom tych porażek, nauczmy się w końcu cieszyć z sukcesów i je doceniać.

foto PAP - J. Uklejewski


   4 czerwca 1989 roku w pierwszych wolnych demokratycznych wyborach do parlamentu, zamknęliśmy ponury rozdział naszej historii - komunizm. I zamknęliśmy tak skutecznie, że odbiło się to zmianami w całej Europie i na świecie. Dopiero po 5 miesiącach runął mur berliński. Dzisiaj w świecie upadek tego muru jest symbolem upadku komunizmu. Zżymamy się na pomijanie naszego pierwszeństwa w demontażu tego systemu.

    Ale czy słusznie? Jeżeli my sami nie potrafimy u siebie należycie, bez oglądania się na partykularne interesy partyjne właściwie tego pierwszeństwa prezentować, to nie możemy mieć do innych pretensji. 23 maja premier Tusk zaprasza na uroczysty obiad w dniu 4 czerwca wszystkich byłych premierów, którzy rządzili w Polsce od tych pamiętnych wyborów. Premier Olszewski leży chory - wiadomo, że nie przybędzie. Premier Kaczyński nie raczy nawet odpowiedzieć czy przyjdzie. Oczywiście nie przychodzi, demonstrując pogardę dla ...... właśnie, dla kogo czy czego?

    Wymyśla własny powód dla świętowania. Oczywiście powód w jego stylu. Teraz oprócz "świętowania zamachu na brata" dochodzi "świętowanie zamachu na Olszewskiego". Przedstawia epizod (co prawda niezbyt chlubny) związany z obaleniem rządu jako wydarzenie historyczne. Dokonuje przy tym manipulacji. Mówi, że przewrotu dokonali komunistyczni agenci. Że rząd Olszewskiego stawiał Polskę na nogi.

fot. Tomasz Wierzejski


     Pierwsze co budzi zdziwienie, to fakt, że rząd który istniał zaledwie pół roku i którego podstawowym zajęciem była "lustracja" jest przedstawiany przez Zbawiciela jako rząd sukcesu gospodarczego. Nawet gdyby Olszewski i jego ministrowie mieli czas i ochotę zajmować się gospodarką, to efekty ich działań przecież widoczne by mogły być dopiero po jakimś czasie. Przynajmniej po roku. A tu wystarczyło wybrać Olszewskiego i już dochód narodowy przestał spadać. Tak jakby cała praca poprzedników, zwłaszcza Balcerowicza, na rzecz transformacji naszej gospodarki nie istniała.

    Drugim powodem do zdziwienia są przyczyny, które wg Zbawiciela doprowadziły do upadku rządu Olszewskiego. Wśród tych przyczyn oczywiście ani słowa o "wkładzie" w to dzieło, "wybitnego" już wówczas polityka - Macierewicza. Słynna "noc teczek" została całkowicie przemilczana. Zamiast tego słychać bredzenie o spisku "komunistycznych agentów". Macierewicz nawet nazwał rzecz "po imieniu". Powiedział, że przyczyną zamachu tych agentów był brak zgody Olszewskiego na oddanie terenów byłych baz wojsk sowieckich na bazy sowieckiego wywiadu. To wywołało śmiech nawet u Korwina-Mikke, zwolennika Olszewskiego.

    Wielokrotnie zastanawiałem się co powoduje taką chorobliwą podejrzliwość u Zbawiciela. Dlaczego nie może on cieszyć z czegokolwiek. Dlaczego wszystko musi widzieć czarnych (a może w białych - bo nikt nas nie przekona, że .....) barwach. Jedynym wyjaśnieniem może być tylko to, że Zbawiciel jest politycznym wampirem. Może tylko żyć w atmosferze mrocznych podejrzeń, z kryjącymi się po kątach agentami i zdrajcami. Jak tu więc świętować? Przecież światło normalności i radości mogłoby go jako wampira zabić!!!

    Ale to jego zmartwienia. My nie dajmy się zwariować. Świętujmy przy każdej nadarzającej się okazji. W tym również z okazji Euro 2012. Starajmy się widzieć blaski świata, niech szklanka co najwyżej będzie do połowy pełna. Im więcej radości z życia, które jest tylko jedno, będziemy okazywać, tym szybciej będą wymierać wszelakie wampiry, budzące dzisiaj w nas strachy lęki, a co za tym idzie również wrogość wzajemną.



9 komentarzy:

  1. JAN Olszewski byl tak wybitnym premierem, ze po rozwiązaniu jego rządu pies z kulawą nogą nie wybrał go na posła. Ot niesprawiedliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był to odważny człowiek, adwokat broniący z poświęceniem opozycjonistów. Jednym słowem - piękna karta. Jednak za grosz nie miał "zmysłu politycznego". W polityce, tej praktycznej, poruszał się jak słoń w składzie porcelany. Nie potrafił utemperować wybujałych ambicji Macierewicza. I chociaż wierzył, że Macierewicz działa z pobudek patriotycznych, nie zdecydował się na pełne ujawnienie jego raportu. Zobaczył w nim chyba początki schizofrenii.
      Jednak nie miał ani dość siły, ani odpowiedniego zaplecza politycznego aby pogonić to towarzystwo różnych Kaczorewiczów. No i musiał za to zapłacić.
      Ciekawe, że po odwołaniu go z urzędu premiera - występuje z Porozumienia Centrum. Widocznie jego uczucie do Kaczorów, było zgoła inne niż teraz Zbawiciela do niego (przynajmniej oficjalnie, bo co na prawdę Zbawiciel o nim myśli - nie wiemy).
      Chociaż potem jeszcze z mizernym skutkiem starał się zaistnieć w polityce - nigdy już pod kaczymi skrzydłami.

      Usuń
  2. Szkoda Leszku, że uległeś i wplotłeś wątek Olszewskiego w tak obiecująco zapowiadającą się notkę :-/ Wprawdzie to tylko łyżka dziegciu, ale miodzik już nie ten sam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, ale każdy ma swój ogląd historii. Moja opinia o Olszewskim jako człowieku, jest jak najbardziej pozytywna. Nie wiem jakim mógłby być politykiem, gdyby nie wdał się w romans z PC i Macierewiczem. Mogę oceniać go w tej kategorii tylko na podstawie dokonań w okresie premierowania. A oceny te nie wypadają dobrze - nie tyle dla Olszewskiego ile dla jego rządu. Niestety, później Olszewski jako polityk również nie błysnął. Zostawmy więc tą kartę jego życia w spokoju.

      Jednak to nie ja burzę spokój mecenasa Olszewskiego. To Zbawiciel potrzebuje do swojej gry kolejnego świętego obrazka. I razem z Macierewiczem, będącym głównym grabarzem rządu Olszewskiego, znowu używają go do własnych celów.

      Więc moje "wplecenie", jak piszesz, powinno być traktowane jako obrona człowieka, który zasłużył sobie wcześniejszymi działaniami na szacunek.

      Usuń
    2. To łopatowymi głównego grabarza byli wałęsa tusk pawlak i niesiołowski? to ciekawa teza.
      fotoreporter tego wydarzenia

      Usuń
    3. Nie, oni posprzątali ten burdel, który narobił (i do dzisiaj robi, tylko już pod innym sztandarem) grabarz.

      Usuń
    4. Moje wspomnienia sa jako zywe ale z 3 czerwca. Siedzielismy nad stertami nierozdanych materiałów wyborczych i zastanawialismy sie co jeszcze mozna zrobic.
      Dzień pamietam także dlatego że wtedy byłem w doborowym towarzystwie przyszłego senatora Jzefa Góralczyka i przyszłego posła Edmunda Jana Osmańczyka.
      Z 4 czerwca pamietam tylko tłumnie ludzi "walących" na wybory i to z róznymi minami. Jedni zacięci w sobie, inni weseli, jeszcze inni skupieni. Pamietam także że bałem sie o wynik..............
      Pozdrawiam

      Usuń
  3. A Macierewicz na tym obrazku, jakby żywcem wyjęty Dzierżyński :-) Nawet "profesja" podobna.
    A tak poważnie, ta potrzeba życia wśród zdrajców i w mrocznej atmosferze Zbawiciela ma swoją nazwę: "paranoja polityczna". Jest książkowym przykładem, po śmierci brata wręcz kalką tego, co podają podręczniki. Czytałem kiedyś spore opracowanie na ten temat i spokojnie, słowa: polityk, lider, człowiek, tam użyte, można zamienić na Jarosław Kaczyński. Wszystko się zgadza w najdrobniejszych szczegółach.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Spomniałżem sobie Wałęsowych o Olszewskim spominków (czort jeden znów wie jak wiarygodnych), że ów rządem próbował, jak kancelarią dawniej kierować, ani budząc się przed dziesiątą i wygłaszając na posiedzeniach jakieś niekończące się mowy... Myślę, że rocznica obalenia takiego premiera to w rzeczy samej może być i do świętowania powód...:)
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>