IS FECIT, CUI (1)

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok XI  -  Nr 14 (1336)

---

KOMU POTRZEBNA JEST WOJNA W UKRAINIE?

     Zdaję sobie sprawę, że wkraczam na grząski grunt. Zdaję sobie sprawę, że wielu analityków i wojskowych i politycznych może potraktować mnie z buta. Dlatego też drogi czytelniku, czytając wszystko co poniżej, robisz to na własną odpowiedzialność.

     Wojna a natura rei⁽²⁾ jest rzeczą okrutną. Nawet wojna obronna, mająca status słusznej sprawy nie przestaje być zjawiskiem przynoszącym ból, zło i zniszczenie. Komu może przynieść korzyść?

     Rzecz wyjaśnia Maria Konopnicka:

A na wojnie świszczą kule,

Lud się wali jako snopy,

A najdzielniej biją króle,

A najgęściej giną chłopy.

     Kiedyś, przez wieki beneficjentami wojen były monarchie. Przy okazji zawsze coś kapnęło wielmożom wspierającym monarchę. A dzisiaj?

     Dzisiaj monarchów, władców absolutnych, ze świecą szukać, przynajmniej w cywilizowanym świecie. Czy to znaczy, że w tym świecie zapanował pokój? Niestety - monarchów zastąpili politycy, a pozycji w polityce się nie dziedziczy. Każdy z polityków musi więc swoją pozycję budować sam.

     I to jest chyba jeszcze gorsze, gdyż politykiem może zostać każdy. Postulat, by każdego kandydata na polityka poddawać obowiązkowym badaniom psychologicznym, nadal pozostaje i chyba pozostanie w sferze abstrakcji.

     Mamy więc polityków których podnieca sam fakt sprawowania władzy. Niczego ponad to nie potrzebują. Nie obchodzi ich, co z faktu ich "rządzenia" wyniknie dla rządzonej społeczności. Często taka władza przeradza się w karykaturę, zgodnie z zasadą sformułowana przez lorda J. Actona, że każda władza deprawuje.

     Mamy tez polityków, którzy nie mogą oprzeć się drugiej części tej zasady - władza absolutna, deprawuje absolutnie. Właśnie w tym wypadku niezaspokojone ambicje polityków (często ludzi mizernych duchem) doprowadzają do nieszczęść.

     Klasycznym przykładem takiej postawy jest dzisiaj Putin. Wynikiem jego postawy w dużej mierze jest wojna - na razie w Ukrainie. Co bowiem może ta wojna przynieść jemu i narodowi? Wątpię by "naród" marzył o odtworzeniu wielkiego imperium Rosyjskiego. Nawet jak znajdzie się "zwykły człowiek" o takich marzeniach, to głowę dam, że te marzenia zostały mu wdrukowane w mózg przez propagandystów tyrana.

     Putin to jednak przypadek z górnej, najgroźniejszej półki. Poniżej mamy różnej maści dyktatorków, podglądających mistrzów i próbujących transformować ich metody działania na swój grunt.

     Czy kogoś zaskoczę, gdy wyjaśnię, że do tej kategorii zaliczam naszego rodzimego dyktatorka? Czy muszę wskazywać wszystkie podobieństwa w jego działaniu?

     I tu pojawia się jak jakieś natręctwo tytułowa sentencja - ten uczynił, czyja korzyść.

     Jaką korzyść do tej pory osiągnął z tej wojny Putin? Żołnierze giną, wyposażenia zaczyna brakować do tego stopnia, że Putin próbuje prosić o pomoc Chiny. Z powodu sankcji - gospodarka wyraźnie dołuje. Główna ekonomiczna broń Rosji - gaz i ropa - powoli zaczynają tracić na swym znaczeniu. Na razie nienaruszony został jedynie kapitał propagandowy. Jeszcze naród wierzy swemu wodzowi, ale historia zna takie przykłady jak np. "Słońce Karpat". Reasumując - na razie zero korzyści, same straty, a przyszłe korzyści schowane są za "ostrym cieniem mgły".

     Popatrzmy teraz na naszego Liliputina.

     Dzięki tej wojnie społeczeństwo trochę odpuściło sw sprawie praworządności. Może liczył na więcej, ale dobre i to. Dzięki wojnie mógł z sukcesem powtórzyć bohaterski wyczyn swego "genialnego" brata. Tak jak Lech ma pomniki w Gruzji, tak Jarkowi zamarzyły się pomniki w Ukrainie. Jadąc do Kijowa by poprzeć aspiracje Ukrainy do UE, trochę zaciera obraz antyunijnego "przywódcy".

     Zróbmy bilans - wychodzi, że Liliputin więcej na tej wojnie skorzysta niż Putin.

     Czyżbym chciał zasugerować, że to Jarosław K. wywołał wojnę Rosji z Ukrainą? A może tylko namówił na nią Putina?

     Ależ skąd, absolutnie nie mam takiego zamiaru. Próbuję tylko, może nieudolnie "odczytywać znaki", zawierzywszy powiedzeniu, że fakty nie kłamią.

     Powinienem teraz wrzucić tu jakąś błyskotliwą pointę. Niestety, nic mądrego nie przychodzi mi do głowy. Każda pointa podsumuwująca rozważania na temat, kto zyskuje na wojnie, gdy tymczasem w Ukrainie mamy nie teoretyczną apokalipsę, byłaby nie na miejscu.

     Skończę więc swoim natrętnym:

(1) - is fecit, cui - ten uczynił, kto ma korzyść
(2) - a natura rei - z natury rzeczy

        

P.S. Zapraszamy wszystkich komentatorów, których prowokujemy do zabrania głosu w formie obszerniejszej niż komentarz, do publikowania swoich przemyśleń w zakładce "INNI PISZĄ". Wystarczy za pomocą formularza kontaktowego powiadomić któregokolwiek z nas o takim zamiarze i podać swój adres mailowy. Nawiążemy kontakt i uzgodnimy sposób i warunki publikowania.

---

Przeczytałeś? Zgadzasz się poglądem autora? Uważasz, że warto by i inni przeczytali?
Kliknij w poniższy przycisk.