Pretekstem notki i jej zaczynem jest prof. Jerzy Buzek i rzucane pod jego adresem w czasie protestów w 1999 roku tekstu „Buzek na wózek”.
Zabierając
głos w sprawie Otwartych Funduszy Emerytalnych wpisał się w
bieżąca politykę. Nie był to głos subiektywny, gdyż trudno tego
oczekiwać od premiera który wprowadzał w 1999 roku w życie
cztery wielkie reformy ustrojowe.
Ciekawym
przyczynkiem do dyskusji może być cofnięcie się w czasie do roku
1999 i spodziewanych efektów reform z tamtej perspektywy oraz
wyniki dnia dzisiejszego, czyli ich skutków:
Reforma
podziału i administracji państwa.
Ponieważ
wtedy byłem czynny „samorządowo” to i pamiętam dyskursy na ten
temat i pytania; czy przyszła Europa będzie Europą narodów,
ojczyzn, regionów czy jeszcze czymś innym, Wielu fascynowało
się porównywaniem niemieckich landów, stanów
USA czy kantonów szwajcarskich. Wg założeń Polska miała
składać się z 6-9 naturalnych województw/regionów,
których siła ekonomiczna pozwalała by na współpracę
gospodarczą nie tylko z innymi województwami ale także z
ościennymi bytami administracyjnymi spoza granic Polski.
Szybko
okazało się że ilość planowanych województw jest
niemożliwa ze względu na olbrzymie naciski polityczne i rząd J.
Buzka ustępował krok po kroku dochodząc do ilości 16 województw.
Odejście
od pierwotnych założeń spowodowało, że z ręką w nocniku został
Ruch Autonomii Śląska.
Dziś
wiemy, że zwiększenie ilości województw pozbawiło cech
racjonalności trójstopniowy podział administracyjny i
samorządowy.
Reforma
Służby Zdrowia.
Reforma
polegała na decentralizacji środków na ubezpieczenie
zdrowotne oraz na wprowadzeniu Kas Chorych oraz instytucji lekarza
rodzinnego.
Kasy
Chorych wytrwały do 1 stycznia 2003 roku
Zaczęło
się nieciekawie /podobnie jak później z NFZ/ i pomimo
polepszającego się funkcjonowania Kas Chorych min. zdrowia Mariusz
Łapiński postanowił je zlikwidować nie dając wiary np. szefowi
Śląskiej Kasy Chorych Andrzejowi Sośnierzowi, który
udowadniał bzdurne założenia min. Łapińskiego.
Wprowadzenie
FOZ i instytucji NFZ niewiele zmieniło a trzeba było zaczynać
wszystko od początku. Założenia min. Łapińskiego doczekały się
realizacji długo po wyrzuceniu go ze stanowiska ministra zdrowia..
Podejrzewam,
że gdyby ulepszano Kasy Chorych tak jak dziś dzieje się z NFZ to
opieka zdrowotna była by w lepszym stanie.
Ministra
Mariusza Łapińskiego uważam za jednego z największych szkodników
naszej transformacji.
Reforma
emerytalna.
Polska
jak i wiele krajów oparła swój system na tzw. systemem
repartycyjnym /solidarnościowym/ tzn, że pokolenia pracujące
„składają” się na emerytury i renty, które są na
bieżąco z tych środków wypłacane.
Zmiana
miała polegać na tym, że emerytury miały być wypłacane z innych
środków; głównie z prywatyzacji i zysków na
giełdzie. Pracujący mieli mieć gromadzone środki na swoich
kontach osobistych w 3 filarach a wysokość emerytury byłaby
ustalana na podstawie zgromadzonych środków w systemie
repartycyjnym /ZUS/ i systemie kapitałowym /OFE/.
„Zupa”
zaczęła się wylewać od samego początku gdy zyski z giełdy i
prywatyzacji nie wpływały do systemu emerytalnego.
Dla
mnie, poniekąd ta sytuacja była zrozumiała. To mniej więcej tak
jakbyśmy w domu chcieli odkładać miesięcznie stałą kwotę na
remont mieszkania który dokonamy za 25 lat.
Młode,
demokratyczne państwo co dopiero wystartowało, państwo biedne,
potrzeby przeogromne i oczekiwania też. Nie dziwię się że środki
które miały pójść na system emerytalny szły na
bieżące potrzeby. Pretensje można mieć o to, że wtedy, ok
2002-2003 r. państwo nie zrezygnowało z systemu kapitałowego OFE
tylko żonglowało akcjami i obligacjami. Dorobili się szefowie
funduszy a emeryt może oczekiwać śmiesznych kilku
dziesięciozłotowych emerytur i to tylko przez 10 lat !?.
Reforma
oświatowa.
Nie
napiszę wiele o reformie oświatowej bo nigdy nie była w kręgu
moich zainteresowań. Dlaczego zmieniono system jasny i przejrzysty
dwustopniowy na trójstopniowy. Ponoć miał służyć lepszemu
wykształceniu młodego pokolenia, wyrównaniu szans i
upowszechnieniu średniego wykształcenia.
Wiem
tylko tyle, że zgubiono wtedy szkolnictwo zawodowe, które
dziś jest z mozołem przywracane.
Słuchając
narzekań na niejasny system edukacji można stwierdzić że wybitnie
podniósł się poziom wykształcenia wśród
młodych......bezrobotnych.
Każda
z reform miała i ma swoje duże wady a jedna z nich nie przetrwała
do dziś.
Pomimo
tego moja ocena ich jest pozytywna bo wskoczyliśmy na nową choć
wyboistą drogę która do tego prowadzi ostro pod górkę.
Żaden naród, żadne społeczeństwo czy nacja nie przetarło
nam szlaku. My wytyczaliśmy „nowe” i dalej przemy naprzód
wśród narzekań, krytyk i inwektyw i ........tak trzymać !.
U la la! Eus, deus, kosmateus.
OdpowiedzUsuńCzy to jest Twój max ?.
Usuń...No ale cóż, kiedy
OdpowiedzUsuńryby śpiewały tylko na niby,
Żaby na aby aby, a Rak byle jak...
System jest zasadniczo w porządku,reformy się sprawdzają, tylko ludzie do niego nie dorośli. Zawiodło społeczeństwo, które znowu obnażyło swoją niedojrzałość do idealnego systemu. Nieuzasadniony brak zaufania do zarządzających naszymi pieniędzmi, do ludzi przecież światłych i bezinteresownych. To my, społeczeństwo, ciągle chorujemy i co najgorsze, chcemy się leczyć. Bo nie bardzo wierzyliśmy w "niewidzialną rękę rynku", a to ona miała zapewnić, że konkurujące ze sobą szpitale, przychodnie postawią na nogi służbę zdrowia. A może jest to prawda i ironia jest tu niepotrzebna. Podobno, co nagle, to po diable. To co działa w starych demokracjach, tworzone było latami (również majątki), wraz z rosnącą świadomością tamtych społeczeństw i rządzących. Bo w systemie są jednak ludzie. Nasza reforma oświaty, być może, większą świadomość w nas, trochę opóźnia. To również widać po naszych elitach, które własnych niepowodzeń nie widzą w swoich błędach i w niedopasowaniu poglądów do rzeczywistości. Niestety.
OdpowiedzUsuńTak sobie tylko rozmyślam, zastanawiając się, ile ja pracuję nad swoją świadomością obywatelską i czy przypadkiem nie brużdżę. Pozdrawiam.
@Ot,ja. - rozumiem Cię doskonale. Jednak Chyba ty nie do końca zrozumiałeś "myśl przewodnią Piotra". A na pewno nie zrozumiałeś tego tak jak ja - co nie oznacza, że ja mam przyznane prawo do jedyne słusznej racji.
UsuńPiotrowi chodziło chyba o to, że z takim trudem przecierany szla, wiedzie w dobrym kierunku. Natomiast co sposobu jego "przecierania" możemy różnić się diametralnie.
Na przykładzie służby zdrowia - nie całej, ale tym fragmencie, który ostatni poznałem - widać złożoność problemu. Wybierałem się do dentysty, na planowany przegląd i jakąś ewentualnie kosmetyką przewidzianą przez NFZ.
I nagle spotyka mnie niespodzianka! Gabinet dentystyczny w mojej przychodni nadal istnieje, pani stomatolog może przyjąć od razu. Dawniej trzeba było się umawiać na kilka dni naprzód. I już prawie zacząłem podskakiwać z radości, że idzie lepsze - gdy z błędu wyprowadziła mnie zaprzyjaźniona pani stomatolog. Otóż NFZ zaproponował tak niską wycenę 1 pkt.(cokolwiek to znaczy), że aby pokryć koszty prowadzenia gabinetu i coś na tym zarobić, pani stomatolog musiałaby tak podnieść ceny na usługi nie refundowane, że straciłaby klientów. Ponieważ na Trójmiasto NFZ przewidział określoną ilość gabinetów dentystycznych, umowy zostały podpisane przez te placówki, które zgodziły się na taką niską wycenę pkt.(?). Niektóre nawet jeszcze obniżyły swoją ofertę.
Co to oznacza? - Ano, że i w obowiązującym systemie istnieje konkurencja. Lepiej zarządzana przychodnia może obniżyć koszty najmy dla gabinetu. Ten dzięki temu może działać nawet przy niskiej wycenie NFZ. To może spowodować przepływ pacjentów z przychodni bez dentysty do przychodni z szerszym wachlarzem usług. Co zapewne zwiększy wpływy do przychodni i da asumpt do dalszego poszerzania usług i podnoszenia ich jakości. Na "gołe oko" widać tu mechanizm rynkowy. Jednak czy wszystkie elementy tego mechanizmu działają jak należy? Czy NFZ działa bezbłędnie? czy budżet państwa zapewnia konieczne finansowanie? Czy.....
Takich pytań dotyczących słabych punktów jest wiele. Ale jeżeli zdefiniujemy już jakiś słaby punkt, to czy dobrą "terapią" może być demolka całego systemu i zaczynanie od nowa eksperymentu na naszym organizmie? Tym bardziej, że ten "nowy" model , proponowany choćby przez PiS ćwiczyliśmy już w czasach słusznie minionych.
Tak więc Twój sarkazm (którego zresztą sam nie do końca jesteś pewny) uważam wyłącznie za inaczej postawione pytania.
Tak się jakoś dziwnie składa, że kilka ostatnich notek skłania prawie wszystkich - autorów i komentatorów - do zastanawiania się nad "świadomością obywatelską", szeroko rozumianą. Coś w tym musi być.
Nad "świadomością obywatelską", to ja się zastanawiam i martwię od początku mej bytności na blogu. Dziękuję za wyjaśnienie, "co poeta miał na myśli". Co ja "chciałem przez to powiedzieć", już nie będę wyjaśniał, ale tylko z lenistwa. Pozdrawiam.
UsuńPrzeczytałem komentarz Maliny (niżej) i wykorzystałem cytat z Niej. Malino, to wszystko, o czym za chwilę nie ma absolutnie z Tobą nic wspólnego. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPewnie, że tak, "pokoje z łazienkami, telefon przy łóżku, odwiedziny kiedy chcesz. czeka się nie tak znowu długo",jasne! wszystkie te bajery były też koło mojej żony pieprzpniętej przez samochód. I "zdrową" z pękniętą miednicą, stopą i dłonią, wypisali do domu po trzech dniach, (bo punkty liczą się już po minimum trzech dniach pobytu). Na szczęście dla mnie, ale chyba nie dla pani(podobno) doktor, która dała mi płytkę z tymi wszystkimi objawami "zdrowia". System, to ludzie, a nie nr PESEL. Tylko o tym piszę. O ludziach po obydwu stronach systemu, reform i różnych przemianach i rewolucjach.
Mała poprawka: Te wszystkie pęknięcia kości są widoczne na płytce, ale nie zaznaczone w historii choroby, ani nie zaopatrzone. Zrobił to inny szpital, po kilku dniach, gdy ból nie ustawał. Sorry za niedokładność.
UsuńPopatrz - jak czas zaciera pamięć. Teraz uświadomiłam sobie ile to już lat. Pamiętam zamieszanie w mojej branży, zmieniały się urzędy, zmieniali ludzie ale w sumie wyszło na lepsze. A kasy chorych ? dobrze żarło i zdechło ... Czas jakiś bvyło zamieszanie ale i ja widzę, że idzie do lepszego. Taki choćby szpital - zupełnie inaczej niż kiedyś, pokoje z łazienkami, telefon przy łóżku, odwiedziny kiedy chcesz. czeka się nie tak znowu długo. Może moje miasto ma szczęście bo szpital stosunkowo nowy. Może ja optymistką jestem a może mam zbyt dobrą pamięć i nie potrafię zapomnieć spacerujących po szpitalu karaluchów ?
OdpowiedzUsuń---------
Zapraszam Przyjació na wspólne czytanie Fredry ;-)