czwartek, 9 sierpnia 2012

Czy mnie jeszcze pamiętasz ?

autor


Dropsy w rolce /owocowe, miętowe i mleczne/, „kanoldy” czyli irysy, tort Pischingera, z czekoladowym z nadzieniem „Danusie” to przed półwieczem popularne słodycze jak parówka, zwyczajna, litewska, mortadela były popularnymi wędlinami i jak za pan brat było się z popularnymi zupami pomidorową, ogórkową, grochową czy kartoflanką.
Wiele tych najtańszych artykułów przetrwało próbę czasu i wracają czasami pod zmienioną nazwą na półki sklepowe. Przekładane wafle masą czekoladową czyli tort Pischingera to dziś Torcik Wedlowski a czasami dostaje się coś pokrojonego w trójkąty ale już nie o tym smaku. Konia z rzędem temu kto znajdzie kiełbasę Litewską /miała dodatek łoju/ a rzadko ale można kupić kiełbasę Rzeszowską /lekko podsuszana/.
Przed 3 tygodniami, w sklepie osiedlowym zobaczyłem mortadelę i wróciły wspomnienia cyganionych kotlecików z mortadeli, poczułem ich smak i chrupiącą w zębach panierkę – poproszę i pokazałem palcami jaka długość chcę kupić.
Moje Szczęście zrobiło oczki jak 5 zł, brwi powędrowały do góry a wrodzone jej dobre maniery nie pozwoliły jej popukać sie po czole.
Następnego dnia przygotowałem obiad z kotlecikami z mortadeli. Wzmiankowane juz Moje Szczęście stwierdziło tylko filozoficznie – w końcu mamy w lodówce w słoiku bigos !!.
W czasie posiłku obyło się bez wszelakich komentarzy.
Po tygodniu, będąc w innym sklepie zobaczyłem palec wskazujący, domyślacie sie kogo, - skierowany na, wiecie jaką kiełbasę. Zapytałem – zjesz ?, skutkiem pozytywnego skinięcia głową był obiadek; kartofelki z masełkiem i koperkiem, mortadela panierowana i mizeria z ogóreczków.
Dziś raniutko odstartowałem aby jak najwcześniej kupić ogórki do kwaszenia. Celem wyrównania ilości wyjść żona wyszła na uzupełniające zakupy ok. 10.oo. Wróciła niebawem i kładąc przede mną odpowiednia długość mortadeli powiedziała jedno słowo: RÓB !!!.
Na obiad były kartofelki a masełkiem i ..................................



43 komentarze:

  1. Pamiętam Piotrze, pamiętam. Mortadela była super! Na zimno i na gorąco i w panierce. Ale ta dzisiejsza jakaś inna albo mój smak szynkami zmanierowany???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj to, to, to!
      Smak zmanierowany. Ja też pamiętam i wspominam czule - ileż razy poczciwa mortadela dodawała raczej chudemu obiadkowi splendoru!!
      A dzisiaj co? Widzę w sklepie, przypominam sobie i ..... przechodzę dalej.
      Jakoś nie docierają do mnie zapewnienia niektórych rodaków, że "za komuny" było lepiej.
      Ale chyba kiedyś spróbuję!
      Natomiast wspomniane przez Piotra kanoldy naprawdę nie straciły nic ze swego dawnego powabu. Jadłem różne ich "podróbki". Niby dobre - ale jednak to nie to!!!

      Usuń
  2. @Bet - myślę że jak bylismy młodzi to i suchy chleb był smaczniejszy a mortadela to był jakiś zamiennik szynki i mozna było sobie zaszalec i ciachnąc grubszy plaster. Podliczyłem szacunkowo nasz obiad. Mortadela o,35 kg X 9,50/kg + ziemniaczki + buraczki to mi wyszło ok. 5,20 zł. tzn. 2,60 zł za 1 obiad dla dorosłej osoby - taniusko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mortadela była pyszna i zawsze bardzo tania. Jadłam kiedyś też prawdziwą, włoską mortadelę - to dopiero pyszności z tym, że jest dla odmiany szaleńczo droga.Wrrrr....
      Leszek zwrócił uwagę na wspomniane wcześniej kanoldy - też przysmak z dzieciństwa. Jak one się pięknie kleiły do zębów i jak ciągnęły.....Cudo!

      a co do kosztów obiadu, to nie doliczyłeś panierki, tłuszczu do smażenia o energii nie wspomnę..hi,hi... Do kitu taka kalkulacja!

      Usuń
    2. Doliczyłewm, doliczyłem Ty Centusiu !!!.
      hihihihihihi

      Usuń
    3. Jeszcze wróce do kanoldów. Mielismy dawno temu kota i dostawał kanoldy. Szalał, bo z jednej strony mu smakowały a z drugiej zaklejały mordkę a my mielismy ubaw. Zawsze łakomstwo zwyciężało.

      Usuń
    4. Zadanie dla ciebie w sprawie kanoldów: kiedy i dlaczego zmieniły nazwę na Irysy a może to całkiem inny gatunek cukierka?
      Proszę o wyjaśnienia.
      Centuś.

      Usuń
    5. Zadanie jest niby proste bo wystarczy wklepać w wyszukiwarkę ale przyznam Ci się że do dzis nie wiedziałem, że ta nazwa funkcjonowała także w innych regionach. Byłem przekonany że jest to słowo zaczerpnięte z gwarowy śląskiej.
      Jest wiele rzeczy o których nie wiem i bardzo chetnie oczekuje odpowiedzi gdyz te podręcznikowe bywają złudne. Piszę o tym jak było kiedyś tzn. o faktach ze swojego zywota i podejrzewam, że wielu rzeczy od strony teoretycznej nie wiem i tym wieksza moja ciekawość.
      Pozdrawiam
      ps.
      Fajny temat do podjęcia. Górny Ślask a Galicja. Niby były miedzy nimi granice ale w końcu Kraków zbudowali Niemcy. Prusowie, Germani, później Austro-Węgry, Niemcy /na Opolszczyźnie jeszcze Czesi/......przenikało się to wszystko, zazębiało i pozostawiało slady.............

      Usuń
    6. @Centuś:
      "...kiedy i dlaczego zmieniły nazwę na Irysy...

      No właśnie - podejrzewam, że z rozwikłaniem tego węzła będzie co niemiara problemów.
      Z mojego dzieciństwa pamiętam, że oba rodzaje cukierków istniały równolegle. Pamiętam też, że kanoldy najpierw funkcjonowały w kształcie dropsa sprzedawanego luzem. Potem pojawiły się w rulonikach, również jak dropsy. Irysy natomiast zawsze były kwadratowe i zawijane w papierek. Tak to wygląda, przynajmniej z mojej bydgoskiej perspektywy.
      Jeszcze jeden szczegół - jak pamiętam, kanoldy miały faktycznie delikatne właściwości "klejące", ale daleko im było pod tym względem do irysów, na moim podwórku zwanych "mordoklejkami". One potrafiły bez pomocy dentysty usuwać plomby!

      Usuń
  3. Klik dobry:)

    Też pamiętam kotleciki z mortadeli. To było najszybsze danie mięsne. Albo awaryjne, gdy niespodziewanie gość na obiad przyszedł.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm... podejrzewam, że ta mortadela, która Wy, starsi ode mnie pamiętacie, to była zbliżona do takiej Może przetłumaczę skład na bardziej przystępny język:
    - wieprzowina kl. III (okrawki, np. z szynki i łopatki, zawierające ok. 40% tłuszczu)
    - wołowina kl. II (kawałki wołowiny z zawartością części ściegnistych z minimalną warstwą tłuszczu, ok. 15%)
    - słonina (wiadomo, tłuste)
    - tłuszcz drobny, podgardle oskórowane (okrawki tłuszczu z małym dodatkiem chudego, lub podgardle bez skóry)
    Łącznie w farszu na 5kg mortadeli powinno być mięso wołowe, wieprzowe i tłuszcz, wszystko bardzo drobno zmielone, w tym ponad 2 kg tłuszczu. Kluczowym składnikiem jest w niej mięso wołowe, wiążące całość. Z tego co mnie dochodzą słuchy, aktualnie na 100 kg farszu daje się ledwie 5 kg wołowiny, czym jest reszta trudno powiedzieć, ale to nie są na pewno te proporcje i składniki. Mortadela którą ja próbowałem usmażyć bez panierki klei się do patelni i przypala, karmelizując, a to znaczy, że zawiera znaczne ilości węglowodanów. To by się zgadzało, bo w składzie jest miedzy innymi podawana skrobia modyfikowana, białko sojowe, mięso mechanicznie odkostnione i skóry. Jednym słowem mamy tam tłuszcz, mąkę i żelatynę - w jakiej postaci to już zupełnie inna opowieść :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, oczywiście przymierzam się do zrobienia takiej mortadeli i paróweczek, ale przyznam, że perspektywa mielenia takiej ilości tłustego, na sicie 2 mm, nieco mnie odstrasza. Ale kto wie, kto wie? :D

      Usuń
    2. Witaj Kneziu !!.
      Absolutnie nie namawiam Cie do robienia mortadeli bo nie uważam aby ta kiełbasa była aż takim cymesem. O mortadeli napisałem z sentymentu oraz jako przykład że cos nieznanego /dla mojej zony/ może byc prze innych zaakceptowane.
      Mortadela także kojarzy mi się z nie najbogatszym czasem mojej młodości. Sam nie planuję jej robic a conajwyżej od czasu do czasu ją kupować i robić panierowaną.
      Moja Mam robiła mortadele w sposób bardziej skomplikowany. Plaster mortadeli na gorącym tłuszczu wybrzusza się. Po wycięciu kółka w środku mortadeli, matka wbijała jajko /na sadzone/ i po przysmażeniu sie od spodu wstawiała całą patelnię do kuchenki gazowej aby sie przypiekło od góry. Wierzch pozypywała pociachanym denkiem z mortadeli pomieszanym ze szcypiorkiem. Ja tego nie próbowałem bo dzisiejsza mortadela ma za małą średnicę.
      Pozdrawiam

      Usuń
  5. Mam pytanie do Knezia i nie tylko !!!.
    Od lat robiłem sobie pikle z ogórków. Polowałem na największe, kroiłem na ćwiartki, pozbawiałem pestek i gotowałem do czasu gdy środek płata był jeszcze twardy a z zewnatzr miekkie. Po zalaniu zalewa wrzątkiem ogóreczki dochodziły.
    Zalewa była prosta jak nudowa cepa. Woda, ocet, cukier, listek bobkowy i ze dwa ziarenka ziela angielskiego i paręnaście ziarenek gorczycy. Nie podaje składu procentowego zalewy gdyz to zalezy od przeznaczenia i wytrzymałości konsumujacych. Ja robiłem ostre jak cholera, ale w tym rzecz.
    Od dwóch lat mi nie wychodzą i nie chodzi o smak.
    Po zalaniu prawie ugotowanych płatów wrzącą zalewą, odrwacałem słoiki wieczkiem do dołu i odstawiałem słoiki do wystygnięcia. Przechowywane były w ciemnym i chłodnym miejscu.

    Drugi raz pod rząd juz w grudniu ogórki robiły sie sine i jak kolwiek nie traciły na smaku to na stół sie nie nadawały bo wyglądały ohydnie.
    Kto wie na czym to polega bo właśnie sezon na przerosnięte ogórki ?.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moze sie myle, ale ja stwierdzilam, ze jezeli do zaprawiania ogorkow, obojetnie jakich, uzyc soli jodowanej, to wlasnie robia sie takie efekty niepozadane. Najwredniejsza, zwykla sol kamienna zdaje najlepiej egzamin.

      Usuń
    2. Dzięki Jolciu - to może byc to. Poszukam soli zwykłe o ilejest jeszcze w sprzedazy. dam znać - Dzieki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  6. Spotkałem się z takim problemem, ale nie mam pojęcia skąd taki efekt? Może u nas ktoś wie? Idę zapytać, a w zasadzie zapodać linka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. pojęcia nie mam zapytam Mamusi Danusi - może wie.
    Aleś mi smaku narobił Piotrze. Na studiach mieszkałam z czterema dziewczynami, żywiłyśmy się wspólnie a kotleciki mortadelowe były stałym daniem, wymyślałyśmy różne dodatki, wychodziło tanio, pozwalało nam to przez miesiąc zaoszczędzić na jeden wspólny szampon palmolive z pewexu.
    eeech - ta nasza młodość, zawsze lubiłam nasze mortadelowe kotlety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę pisząc jestem zaskoczony odzewem bo mortadela była wędlina najpodlejszego gatunku a tylko wobec takiej a nie innej receptury bądź technologii miała wiele mozliwości przyrządzania a tą mozliwość zwiekszała jej srednica przekraczająca czasami nawet 20 cm. Mozliwość panierowania i przypieczenia powodowało że smak samego surowca stawał sie mnie istotny a istotne byłó przyrządzenie i zaprawienie panierki.
      Pozdrawiam wszystkich byłych głodomorów.

      Usuń
  8. u nas na irysy mówiło się mordokleje, najlepsze były takie, które, o zgrozo, dawało się ciągnąć jak gumę do żucia.
    pamiętam z dzieciństwa cukierki raczki i grylażowe poduszeczki. W sklepie stały w wielkich słojach i kupowało się za złotówkę. I pamiętam jeszcze przysmak, który wolałam nawet od chałwy - to był nugat. W CUKIERNI MOżna było kupić, taki prawdziwy, robiony na opłatkach, kupowałam kiedyś we Wrocławiu ale to już nie to, taki ersatz, na waflach. Mój Dziadziu potrafił upiec nugat, kiedyś też próbowałam, piekielna sztuka, trzeba pianę z białek zaparzać syropem z miodu ugotowanym do piórka, potem dodać orzechy, wyłożyć na waflowe opłatki a potem piec a właściwie zasuszać w piekarniku ... niestety, do piórka to wychodzi albo nie, nigdy nie wiem a przy zasuszaniu w piekarniku nerwicy można się nabawić, tak więc nugat zostaje dla mnie sennym marzeniem i wspomnieniem dzieciństwa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze - dowiedziałem się że nugat sie piecze.
      Po drugie - lubie nugat a szczególnie orzeszki w nim zawarte.
      Po trzecie - z biegiem lat człowiek wie o ile rzeczy zapomniał zapytać swoich antenatów tak jak np. Ty Malinko o nugat a ja np. o barszcz czerwony, którego smaku juz nie zaznam.
      Po czwarte- do tego dochodzi się z wiekiem a dowódem na to sa nasze dzieci których dzis interesuje zupełnie co innego co jest najzupełniej normalna rzeczą.
      Pozdrawiam konserwatyskę czy konserwatorke lub cos z tych rzeczy.

      Usuń
  9. Ja się przymierzam do zrobienia wieprzowiny w sosie własnym, tylko zamiast słoików albo puszek postanowiłem użyć rękawa do pieczenia - zobaczymy. Na razie ugotowałem głowiznę i zapeklowałem łopatkę. Też "starożytny" wyrób. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super ciekawe - przymierzaj sie , przymierzaj !!!!.

      Usuń
    2. ..........i mam nadzieję że będzie z tego ciekawa notka !!!

      Usuń
    3. E, nie wiem, bo przepis już jest wypróbowany, tyle że w słoikach - ale oczywiście wszystko można sknocić :D
      Może dołożę fotki do starej notki, sprzed 7 lat?

      Usuń
  10. Melduję posłusznie, zadanie wykonane! Można sobie obejrzeć fotki do tej mielonki :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzieki = Kneziu.
    Czy głowizne mozna czyms zastapić bo w sklepach nie widzę głów a poza tym na swoje potrzeby robie niewiele i tak np. Twoją kiełbaskę zlotowa robie w proporcji 70 dkg. łopataki i 25 dkg podgardla i to nam starcza na 10 dni.
    Wiekszych ilości robic nie chcę czyli głowizny tez bym potrzebował niewiele.
    Kłopot drugi - skąd wziąć grube osłonki ?.
    Pozdrawiam - cos będzie kombinowane.
    Na razie przygotowuję się do notki o żeberku w kapuście moim sposobem !.
    Po święcie się wezme do roboty bo trzeba wszystko sprządzić dokumentacje fotograficzną.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Wrócę za jakiś czas, to pomyślimy nad jakimś wypaśnym przepisem na mielonkę :D
    A na razie znikam.

    OdpowiedzUsuń
  13. wychowałam się na kotlecikach "a^la schabowe" z mortadeli i potem w czasach suszy w portfelu raczyłam nimi moje dzieci,teraz czasami serwuje je moim wnukom i o dziwo zawsze wszystkim smakowały,,, dlaczego ? tej tajemnicy nie zdołałam zgłębić.
    Z mortadeli, tylko z cieńszych plastrów niż kotleciki,robiłam tez tak zwane "bawole oczy" Obsamazałam plasterki mortadeli z jednej strony czekajac aż zrobi sie z nich rodzaj miseczki potem wbijałam jajko,soliłam pieprzyłam jak sie jajko scięło posypywałam natką pietruszki,,,tez moje dzieci sie nimi zajadały...

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej jestem zaskoczony powszechności mortadeli onegdaj. Z jajkami tez znałem ten sposób które w końcowej fazie wędrowały pod górny grzejnik kuchenki aby sie ścieło.
      Pozdrawiam

      Usuń
  14. Dziwisz sie Piotrze popularnosci mortadeli onegdaj? Nie ma sie czemu dziwic. Moze i byla ona gatunkowo jedna z mniej wartosciowszych wedli, ale BYLA. I to stosunkowo czesto.
    Kotlety jako standart w roznych wariantach spotykalo sie prawie w kazdym domu. U mnie wtedy i dzisiaj kroluje jeszcze salatka z mortadeli, hit kazdej imprezy. Niebusko w gebusi.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolciu - zbliz temat sałatki z mortadeli bo o takowej jeszcze nie słyszem.
      Pozdrawiam wojskowo !!

      Usuń
  15. Alez bardzo prosze.
    25 dkg mortadeli pokrajanej w bardzo cienkie paseczki
    15 dkg ogorkow konserwowych krojonych tez w takie paski
    1 zoltko, 150 ml dobrej oliwy
    1 lyzka ostrej musztardy (ja uzywam Dijon)
    1 lyzka zalewy z ogorkow.

    Z zoltka i oliwy krecimy majonez. Gdy juz nabierze konsystencji, dodajemy musztarde i zalewe ogorkowa. Do tego sosu dodajemy pokrojona mortadele i ogoreczki, doprawiamy pieprzem i ew. sola, w zaleznosci od mortadeli, bo czasami bywa slonawa. Poczekac ze dwie godzinki i palaszowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehehehehe - myślałem, że to będzie cos bardziej wyszukanego ale stara prawda mówi; najlepsze rzeczy sa najprostrze.
      Dziękuje - na pewno bedzie wypróbowane.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Mam i cos wyszukanego: serwowac salatke w lodeczkach z cykorii. Powala na kolana! :DDDD

      Usuń
    3. Jolciu - mam propozyszyn. Na pewno masz czy zrobic zdjęcia. Zrób taka sałatke i przeslij mi mailem a ja to zamieszczę jako twój autorski wyrób. Jeżeli masz kłopoty ze zdjęciami to wyslij przepis a ja go ubarwie zdjęciami jak będę umiał najlepiej.
      Nie kazdy czyta tak daleko komentarza a mysle że nie jedna lub niejeden chciałby poeksperymentowac.
      Co Ty na to ?

      Usuń
  16. Jestem za i wcale nie przeciw. Nawet mam gdzies zdjecie, ale nie w formie wyszukanej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Twoj kontakt mi sie nie otwiera.

    OdpowiedzUsuń
  18. Poszlo. Potwierdz, czy doszlo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszło ale sie myje tzn. jest juz na ONET-cie ale jest rozdrapywana przez rózne anty i niebawem wlezie mi na ekran.
      Dzieki - zrobie z tego notkę. Czy moge podać do Cie adres emilkowy ?.
      Pozdrawiam

      Usuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>