Knedle, pielmieni, bogracz, paella, pizza........... , każda z tych potraw jest łatwo rozpoznawalna i bez kłopotów jest umiejscawiana w kraju czy regionie. Podobnie jest ze śląską WODZIONKĄ.
Niestety przez lata wokół wodzionki narosło szereg nieporozumień, nieścisłości i przekłamań. Zamieszczony obok przepis spowodował ,iż jako Górnoślązak postanowiłem wyjaśnić genezę powstania tej charakterystycznej zupy. Wodzionka skupia także jak w soczewce nasz, górnośląski charakter i gospodarność.
Kłopot także polegał na umieszczeniu tego posta w odpowiednim dziale bo pasuje do „Kuchni”, „Felietonów” i „Refleksji”. Ostatecznie postanowiłem zamieścić w dziale „Refleksje” gdyż każdy składnik zupy o nazwie „Wodzionka” ma swoją historię i wymaga paru słów komentarza.
Przedstawiam - W O D Z I O N K A :
Składniki:
- CHLEB.
Wyłącznie chleb suchy, żadna weka, bułka, graham.
W czasie rozwoju industrialnego na Śląsko /Śląsko – czyli grząsko, bagnisto/ w okolice wsi Kątowice /prawdopodobnie nazwa od leżącego z boku, kątem małej mieściny między Bytomiem a Mysłowicami/ściągali ze wsi opolskich przyszli górnicy, hutnicy i wszyscy ci którzy tworzyli Górnośląski Okręg Przemysłowy. Ludzie prości, religijni, uczciwi i oszczędni. Wyjątkową estymą cieszył się chleb powszedni i modlitwa aby go nigdy nie zabrakło. Moja Babcia nie ukroiła chleba dopóki nie zakreśliła na nim znaku krzyża, moja Mama jak sie jej nie zapomniało, ja jak mi sie przypomni. Nie było mowy aby najmniejszy okruszek chleba się zmarnował nie mówiąc o większych kawałkach naszego powszedniego. Kawałki czerstwego chleba były krojone i suszone na piecu aby go nie złapała pleśń. Używany był do mielonych /zwanych karbinadlami – w niektórych źródłach widnieje nazwa karminadle/ jako bułka tarta do panierowania i jeżeli jeszcze było go w nadmiarze to do „WODZIONKI”.
- TŁUSTE.
Właściwie powinienem napisać gwarowo TUSTE i to tuste nie zawsze było czystym smalcem ale na pewno smalcopodobnym. W czasach przedlodówkowym najefektywniejszym sposobem na długie przechowywanie mięsa i wyrobów mięsnych był tłuszcz wieprzowy uzyskiwany w czasie świniobicia a także w mniejszym zakresie łój. W I klasie był smalec ze skwarkami ze słoniny a w II inny tłuszcz z głowizny, podgardla, pachwinki lub gorszych części boczku. Ze wsi woziło się na święta mięso i kiełbachy zatopione w smalcu, który był świetnym smarowidłem i niezbędnym składnikiem „WODZIONKI”
- CZOSNEK.
Jeszcze w latach 1950-60 chodziłem razem z Babcią na katowicki targ /dzis ul. Skargi/ po różne wyroby w tym czosnek i pamiętam 3 stoiska wyłącznie z czosnkiem /z których jeden prowadził autentyczny żyd/ którego było także przynajmniej 3 rodzaje; biały, różowy, fioletowy.....Babcia była fachowcem i wybierała taki który sie nie zepsuł i pozostawał twardy przez długi okres. Zawsze trwały targi jaka długość warkocza czosnku odciąć i za ile. Pamiętam, że czosnek był stosunkowo tani a moim punktem odniesienia były popularne wtedy rolki dropsów i tak za 1 rolkę dropsów owocowych lub mlecznych były 3 główki czosnku niezbędnego do „WODZIONKI”
SÓL, PIEPRZ, /ewent. coś zielonego dla estetyki/.
- KONIEC
W czasie rozwoju industrialnego na Śląsko /Śląsko – czyli grząsko, bagnisto/ w okolice wsi Kątowice /prawdopodobnie nazwa od leżącego z boku, kątem małej mieściny między Bytomiem a Mysłowicami/ściągali ze wsi opolskich przyszli górnicy, hutnicy i wszyscy ci którzy tworzyli Górnośląski Okręg Przemysłowy. Ludzie prości, religijni, uczciwi i oszczędni. Wyjątkową estymą cieszył się chleb powszedni i modlitwa aby go nigdy nie zabrakło. Moja Babcia nie ukroiła chleba dopóki nie zakreśliła na nim znaku krzyża, moja Mama jak sie jej nie zapomniało, ja jak mi sie przypomni. Nie było mowy aby najmniejszy okruszek chleba się zmarnował nie mówiąc o większych kawałkach naszego powszedniego. Kawałki czerstwego chleba były krojone i suszone na piecu aby go nie złapała pleśń. Używany był do mielonych /zwanych karbinadlami – w niektórych źródłach widnieje nazwa karminadle/ jako bułka tarta do panierowania i jeżeli jeszcze było go w nadmiarze to do „WODZIONKI”.
- TŁUSTE.
Właściwie powinienem napisać gwarowo TUSTE i to tuste nie zawsze było czystym smalcem ale na pewno smalcopodobnym. W czasach przedlodówkowym najefektywniejszym sposobem na długie przechowywanie mięsa i wyrobów mięsnych był tłuszcz wieprzowy uzyskiwany w czasie świniobicia a także w mniejszym zakresie łój. W I klasie był smalec ze skwarkami ze słoniny a w II inny tłuszcz z głowizny, podgardla, pachwinki lub gorszych części boczku. Ze wsi woziło się na święta mięso i kiełbachy zatopione w smalcu, który był świetnym smarowidłem i niezbędnym składnikiem „WODZIONKI”
- CZOSNEK.
Jeszcze w latach 1950-60 chodziłem razem z Babcią na katowicki targ /dzis ul. Skargi/ po różne wyroby w tym czosnek i pamiętam 3 stoiska wyłącznie z czosnkiem /z których jeden prowadził autentyczny żyd/ którego było także przynajmniej 3 rodzaje; biały, różowy, fioletowy.....Babcia była fachowcem i wybierała taki który sie nie zepsuł i pozostawał twardy przez długi okres. Zawsze trwały targi jaka długość warkocza czosnku odciąć i za ile. Pamiętam, że czosnek był stosunkowo tani a moim punktem odniesienia były popularne wtedy rolki dropsów i tak za 1 rolkę dropsów owocowych lub mlecznych były 3 główki czosnku niezbędnego do „WODZIONKI”
SÓL, PIEPRZ, /ewent. coś zielonego dla estetyki/.
- KONIEC
To wygląda na wodzionkę !!!!!!
Na talerz pokroić w kostkę suchy chleb, do tego łycha smalcu /pięknie jak ze skwarkami. Rozetrzeć ząbek /dla wytrzymałych 2/ czosnku i zalać wszystko gorąca wodą. Spożywać jak najszybciej bo po jakimś czasie chleb się zamieni w ciapę.
to chyba zur ! czyżby wróciło ? chleb nie może być co to sałatka ???
świeży bo bedzie ciapa/
/wszystkie 4 zdjęcia widnieja pod nazwa "wodzionka"/.
/wszystkie 4 zdjęcia widnieja pod nazwa "wodzionka"/.
- POSŁOWIE
Wg wikipedii: Dawniej stanowiła jedno z podstawowych dań śląskiej kuchni. Wodzionka występuje w wielu odmianach, ale w każdej podstawą są chleb i wrzątek....... - nieprawda. Wodzionka wykorzystywała do końca suchy chleb i czasami tłuszcz nie najwyższych lotów np. łój, którego zapach zagłuszał czosnek. Wodzionka nigdy nie była podstawowym daniem i występuje tylko w jednej odmianie, reszta to tzw. zupy chlebowe /Brotsuppe/ co nie przeszkadza dla własnych potrzeb próbować różnych wariacji.
WODZIONKA była po prostu zupą ludzi niezamożnych ale gospodarnych.
Wg wikipedii: Dawniej stanowiła jedno z podstawowych dań śląskiej kuchni. Wodzionka występuje w wielu odmianach, ale w każdej podstawą są chleb i wrzątek....... - nieprawda. Wodzionka wykorzystywała do końca suchy chleb i czasami tłuszcz nie najwyższych lotów np. łój, którego zapach zagłuszał czosnek. Wodzionka nigdy nie była podstawowym daniem i występuje tylko w jednej odmianie, reszta to tzw. zupy chlebowe /Brotsuppe/ co nie przeszkadza dla własnych potrzeb próbować różnych wariacji.
WODZIONKA była po prostu zupą ludzi niezamożnych ale gospodarnych.
Moja babcia traktowała wodzionkę jako danie "awaryjne", gdy trzeba było przygotować szybko coś ciepłego i pożywnego. Dodawała do smaku odrobinę magi. Dla nas dzieci, była to swego rodzaju atrakcja, przysmak :), bo pojawiała się na stole rzadko.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że jako Ślązara zgadzasz się z meritum sprawy. Doprawienie do smaku to rzecz indywidualna.
UsuńPozdrawiam
Wodzionka znana także w innych rejonach kraju pod nazwą zupa chlebowa.Jej wadą jest dodawanie dużej ilości soli by smak przyciągał, tłumiąc zapach czosnku. Niestety od momentu gdy stwierdzono
OdpowiedzUsuńszkodliwość soli(wzrost ciśnienia krwi)zupa chlebowa stopniowo zanikła z szybkiego jadłospisu.
Dziś wodzionka to dobre antidotum na dolegliwości po przejedzeniu a ząbek czosnku(wielkość zależna od wagi konsumenta)naturalny antybiotyk na wszelkie dolegliwości.
Od czasu do czasu głodowe danie z wody i chleb plus łyżka otrąb pszennych doskonale reguluje pracę jelita grubego.Warto sięgać do mądrości naszych przodków.
Oczywiście masz rację !!!. Zypy chlebowe istnieja pod róznymi postaciami. Roznica jest jednak jak miedzy bigosem a .......bigosem. Jak w każdym porządnym domu zostają a to dupka z kiełbachy, a to kawałek kotlecika a to jakas niezjedzona parówka itp. W którymś momemncie pada hasło - Bigos i torebka z resztkami wędruje z zamrażarki o pietro wyżej do chłodziarki, kupuje się kapuchę i robi bigos. Czasami resztek ni w ząb a jest ochota na bigos, no to kupuje sie kawałek boczku, kiełbaski i np. łopatki i robi się bigos.
UsuńWyrób finalny jeden i drugi może od siebie sie zupełnie nie róznić jednak jego geneza jego powstania jest inna.
Taka jest tez róznica pomiędzy wodzionką a zupą chlebową.
Wodzionke znam doskonale, zupe chlebową jadłem chyba z 2 razy.
Pozdrawiam
ps.
Tytla mnie tez napisać parę słów o żurze bo tez czasami mnie bierze cholera na: Żur Polski, Żur Ślaski, żurek babuni, żurek staropolski, żurek dziadziusia itd, itd a to przeciez jedno i to samo.
Zypy chlebowe
UsuńMasz rację Piotrze - pasuje do wszystkich działów za wyjątkiem "LIMERYKÓW".
OdpowiedzUsuńDlatego proponuję, byś koniecznie dołożył etykietę "kuchnia".
Nie może być "KUCHNI" bez "Wodzionki"!
Tak jest Panie Piotrze. To jest prawdziwa wodzionka. Dodalabym jeszcze, ze ten stary chleb, o ktorym Pan wspominal, musi byc koniecznie pszenno-zytni. Wszystko inne, to nie tylko zupy chlebowe, lecz po prostu "wodzianki".
OdpowiedzUsuńDo tego smazone ziemniki.....To po prostu niebo. Nie tylko w gebie.
Pozdrawiam
Jolcia
Tak jest Pani Jolciu !!!.
UsuńPrzyznaję że nigdy nie próbowałem ze smażonymi ziemniakami a wodzionka była daniem "autonomicznym" bez "bajlagi" /dodatków/.
Pozdrawiam
Wikipedia jest dla [uczonych] typu bUl
OdpowiedzUsuńw nadzieji
noooo- to mi frajdę zrobiłeś tym wpisaem ... jestem pies na dobre jeedzonko, zwłaszcza takie prawdziwe. Nie znałam wodzionki ale teraz przynajmniej mogę sobie wyobrazić. Smak do kuchni, rozważnia do felietonów "trza było" i tu i tu. Wiesz - u mnie z chlebem takie same tradycje, nigdy nie kroiło się inaczej jak po zrobieniu znaku Krzyża, teraz często kupuję krojony to wtedy z tym gorzej, zawsze też, kiedy chleb spada na ziemię to się go podnosząc całuje. Jeśli mi chlebuś zostaje to zawsze zamrażam, potem lekko podgrzany na patelni pachnie jak prosto z piekarni. Szacunek do chleba wynosiu się z domu. A co do tustego to smalczyk ze skwareczkami to niebo ... ale nie taki ze sklepu tylko przetopiona słoninka, uwielbiam ale za często nie jem, wiesz - motylem byłam ale przytyłam, paszoł ze skwareczkami ode mnie bo pokusa silna.
OdpowiedzUsuńA że kuchnię mam raczej kresową to czosnyczek u mnie na podorędziu zawsze.
Tak więc Piotrze smak wodzionki wyobrażam sobie jak tylko mogę a zwyczajnie spróbuję to zrobić.
---------------
fajny masz pomysł z zakładką o Domu Opata ale ten Dom już jest wyremontowany. Tamte moje zdjęcia robiłam w 1998 roku, wtedy zaczynałam projekt. Budowa trwała do 2002 . Jutro pokażę jak teraz wygląda, nie dało się w jednym wpisie bo i tak napakowałam za dużo zdjęć. Wpadnij jutro zobaczyć jak się to cudo prezentuje.
--------------
Nacisnęłam tu liil ale promuje starą notkę
Jeżeli można, to ja bardzo poproszę o tych żurach i żurkach. Żurki znam tylko od strony konsumenta, a żur w wersji kurpiowskiej, ciężkiej i robiony z ciasta lub zakwasu chlebowego. Zrobiłem taki na Watrowisku, ale już żurek był wykonany niestandardowo, wg. mojej dowolnej inwencji - podobno wszystko z nim było OK, ale to była tylko wariacja na bazie żuru takiego jaki znałem. Z jakiegoś powodu nikt nie zechciał zweryfikować jego składu ani uzupełnić przypraw, tak więc nadal jestem w nieświadomości, jak to powinno wyglądać, wg. wzorca :D
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że do ingerencji w skład tego wynalazku zniechęcała wszystkich moja "wszechwiedza" - będę na przyszłość starał się nie wymądrzać nadmiernie :)
DZIĘKI ZA PRZYPOMNIENIE
OdpowiedzUsuń