sobota, 8 kwietnia 2023

PIS WITA WAS

GDAŃSK-OPOLE-MELBOURNE  -  Rok XII  -  Nr 11 (1384)







      
życie to kabaret




PiS WITA

(kwiecień 2023)





Czasami człowiek musi, inaczej się udusi.
Jerzy Stuhr 

     Tak się złożyło, że moje dwa poprzednie ilustrowane projekty słowno-muzyczne opierały się na piosenkach „Drapieżny protest song” oraz „Twój pierwszy elementarz” gdańskiej (a następnie krakowskiej) grupy Wały Jagiellońskie. Postanowiłem zostać jej wierny i tym razem.

     Zanim jednak przejdę do konkretów, kilka słów wyjaśnienia dla młodszych czytelników.

     Po pierwsze, podróżowanie pociągami w peerelu było prawdziwą gehenną. Wleczone przez dymiące lokomotywy, napędzane parą uzyskiwaną z wody ogrzewanej węglem, były one cuchnące i brudne, tak na zewnątrz, jak i wewnątrz. Ponadto docierały do celu najczęściej spóźnione, panował w nich niemiłosierny tłok, a ich obsługa traktowała pasażerów jak zło konieczne, istniejące wyłącznie po to, aby przeszkadzało jej w pracy. No, chyba że pasażer, za wpuszczenie go do zapchanego wagonu, albo znalezienie mu miejsca siedzącego poprzez przepędzenie z niego zajmującego je pasażera, bądź też jakąś inną przysługę, wsuwał w łapę obsługi kilka złotych.

     Po drugie, bardzo nieliczne pociągi, zwane dalekobieżnymi, posiadały wagony restauracyjne, prowadzone przez państwową, rzecz jasna, firmę Wars. Wbrew tej dumnej nazwie miały one tyle wspólnego z restauracjami, ile tirówki z dziewicami konsekrowanymi. Były to po prostu knajpy na kółkach, z nader ograniczonym wyborem najprostszych i nieprzesadnie apetycznych dań, kelnerami w brudnych kitlach i równie brudnymi obrusami na stolikach. Tylko niektóre zresztą posiadały takie „luksusy”, jak kelnerzy, stoliki i obrusy (o, piszę prozą, a staje się ona czystą poezja), najczęściej bowiem konsumowało się w nich w pozycji stojącej. Miało to oczywiście z punktu widzenia Warsa głęboki sens, ponieważ gdy konsumenta zaczynają boleć bądź cierpnąć mu nogi, nie będzie zwracał uwagi na to, że zjada coś niejadalnego. Wyróżniały się jednak owe wagony niezwykle istotną zaletą: można było napić się w nich wódki, co w przedziałach było surowo wzbronione. Identycznie jak przewożenie pociągami (o czym informowały przytwierdzone w każdym przedziale metalowe tabliczki) „materiałów łatwopalnych, wybuchowych, żrących i cuchnących”. Wódka w Warsie była, oczywiście, „chrzczona” wodą, ale lepsza taka, niż żadna.


     Z wagonem firmy Wars mam związane pewne wspomnienie. Jechałem mianowicie wieczornym pociągiem dalekobieżnym, posiadającym akurat taki wagon, z mojego miasta do Warszawy, dzieląc przedział z pięcioma wracającymi z tzw. delegacji mieszkańcami stolicy, a zarazem – jak się okazało – kolegami. Faceci wypatrywali niecierpliwie sprawdzającego bilety konduktora, toteż domyśliłem się, że zamierzają złamać jeden z obowiązujących zakazów i że, z pewnością, nie jest to zakaz przewożenia wyżej wspomnianych materiałów. Zganiłem się, że sam, zamiast o tym pomyśleć, wziąłem w podróż książkę, ale cóż, mądry Polak po szkodzie. Moje przeczucie okazało się, naturalnie, trafne. Kiedy tylko konduktor wykonał swoją powinność, na półeczce pod oknem pojawiła się półlitrowa butelka wódki znanej pod nazwą „czysta z czerwoną kartką”, kiełbasa nosząca skromną nazwę „zwyczajna”, kiszone ogórki i metalowe kieliszki, tzw. „pięćdziesiątki”. W owym okresie próbowałem się odzwyczaić od palenia papierosów, paląc fajkę. Zdało się to psu na budę, ale w pierwszej fazie tej podróży okazało się dla mnie wielce korzystne, umożliwiło mi bowiem nie tylko puszczenie w niepamięć własnego niedopatrzenia, ale w dodatku napicie się na krzywy ryj. Otóż posiadałem do tej fajki, tzw. przybornik, składający się z ubijaka tytoniu, oraz małej łyżeczki i nożyka, służących do czyszczenia jej po wypaleniu. Moi towarzysze podróży zaś, przygotowani do picia wódki nad wyraz starannie (kieliszki), nie pomyśleli o kiełbasie i ogórkach, toteż w celu ich pokrojenia zwrócili się do mnie z prośbą o wykorzystanie mojego nożyka. Naturalnie nie odmówiłem, a panowie okazali się dżentelmenami i z wdzięczności zaproponowali mi wypicie z nimi kolejki. Trochę się dla zasady krygowałem, ale nieprzesadnie i tylko przez chwilę, aby się nie rozmyślili. Po pierwszej, przyszła kolej na drugą, pojawiły się nowe krążki kiełbasy i następne ogórki wymagające krojenia, toteż partycypowałem także w kolejnych kolejkach. W ten sposób stałem się uczestnikiem opróżnienia czterech butelek o łącznej pojemności dwóch litrów. W myślach obliczyłem sobie szybko, że przez to moje współuczestnictwo każdy z biesiadników, zamiast skonsumować, zgodnie z ich pierwotnym planem, należne mu cztery setki gorzały, wypił jej jedynie niewiele ponad trzy. Będąc człowiekiem honoru, przestałem odczuwać satysfakcję z tego, że mogłem pić oraz zakąszać na ich rachunek, i podjąłem decyzję wyrównania im tej przykrej straty, zapraszając ich do wagonu Wars (ten był akurat wyposażony w stoliki i kelnerów). Zamówiłem po secie i zagrychę. Wypiliśmy, ale wówczas któryś z moich nowych koleżków (zdążyliśmy już przejść na ty) uświadomił pozostałym, że w przedziale oni zrzucali się na mnie jednego w piątkę, a tu ja funduję gorzałę im wszystkim w pojedynkę, co kłóci się z pojmowaniem przez niego konstytucyjnych zasad równości i sprawiedliwości. Zaczęli więc stawiać kolejki jeden po drugim, a kiedy zakończyli, ponownie uniosłem się honorem i zamówiłem następną. I tak, jadąc koleją, częstowaliśmy się kolejno tymi kolejkami do czasu wylądowania na dworcu Warszawa Centralna. „No, miło było”, „Może się jeszcze kiedyś spotkamy”, „Oby nam się”, „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, buzi, buzi, i każdy powędrował w swoją stronę. Ostatnim wysiłkiem kołaczących się jeszcze w mojej głowie resztek w miarę przytomnych myśli skonstatowałem, że najprawdopodobniej się urżnąłem i na tym urwał mi się film. Mój instynkt musiał jednak funkcjonować poprawnie, ponieważ rano obudziłem się w hotelowym łóżku. Nie, nie obok ponętnej i oczarowanej mną panienki, tu instynkt mnie zawiódł. Byłem sam, we łbie łomot, obraz zamazany, w ustach i gardle Sahara, trzęsące się dłonie, nogi z waty. A wszystko przez podjętą przeze mnie walkę z nałogiem. Okazuje się bowiem, że fajką nie odzwyczaisz się od papierosów, a może cię ona wpędzić w alkoholizm.

     Dlaczego wspominam dawne polskie pociągi i towarzyszące niektórym wagony firmy Wars? Ano dlatego, że jeden z tych pociągów ciągnących taki wagon stał się tematem wielkiego przeboju Wałów Jagiellońskich, którym, jak napisałem na wstępie, postanowiłem pozostać wierny również dzisiaj. To oczywiście „Wars wita”. Jego pierwsze wykonanie miało miejsce na festiwalu opolskim w roku 1979, a na płycie ukazał się trzy lata później. Młodszym czytelnikom jestem i tu winien wyjaśnienie: w takim właśnie szaleńczym tempie pracował peerelowski przemysł fonograficzny. Autorem słów i muzyki oraz wykonawcą piosenki jest Rudi Schuberth, współzałożyciel oraz pierwszoplanowa postać zespołu.

     Z jej powstaniem wiąże się pewna legenda. Otóż, według niej, Wały wyjeżdżały (o, i raz jeszcze moja proza okazuje się być poezją) po występach z Malborka, ale pociąg był tak zatłoczony, że członkowie grupy wpychali się do niego przez okno. Rudi, odznaczający się już wówczas ponadprzeciętną tuszą, nie zmieścił się w nim i został na peronie sam. W oczekiwaniu na następny pociąg usiadł na ławce i, głęboko rozczarowany działalnością Polskich Kolei Państwowych, napisał na kartce słowa „Wars wita”. Oczekiwanie przedłużało się, toteż ułożył sobie w głowie również melodię. Tej nie przeniósł na papier, ponieważ nie znał nut. Później okazało się, że legendę rozpowszechnił on sam, do czego się zresztą przyznał. Zgodne z prawdą było to tylko, że nuty były (i nadal są) dla niego terra incognita, toteż melodię wyśpiewał znajomemu pianiście, a ten zapisał ją na pięciolinii.

     Być może prawdą było również to, że, jak opowiadał twórca tego przeboju, kiedy usłyszał go Marek Jackowski, gitarzysta, kompozytor i założyciel legendarnej w Polsce grupy Maanam, powiedział mu: „Rudi, to jest najgenialniejszy punkowy kawałek, jaki słyszałem”. Pewnie z Jackowskim nie zgodziliby się muzycy The Clash czy Sex Pistols, ale oceńcie sami.

 
 "WAŁY JAGIELLOŃSKIE"


     Slowa piosenki Schubertha mają punkowe elementy, są bowiem anarchizujące, buntownicze i z politycznymi akcentami.

     Podobno o słowa piosenki obrazili się konduktorzy i dróżnicy. Ci pierwsi domagali się usunięcia z tekstu drugiej zwrotki, ci drudzy trzeciej. Konduktorzy twierdzili, iż zmysł równowagi mają wyostrzony do tego stopnia, że nawet po pijaku nie zdarza się im obijać o ściany pociągów. Dróżnicy natomiast utrzymywali, że nazywanie dwu-trzygodzinnej drzemki spaniem uwłacza ich zawodowej godności. Zachwyceni nie byli również maszyniści i pracownicy Poczty Polskiej. Ci pierwsi ogłosili, że są ludźmi wesołymi, a nawet figlarnymi, ci drudzy z kolei, że jeśli któryś z nich nabawi się czyraków, bierze zwolnienie z pracy. Nie domagali się wszakże okastrowania piosenki, a jedynie wprowadzenia do niej stosownych poprawek. W ostateczności choćby w przypisach.

     Nie ma już starych, dymiących, śmierdzących i zasyfiałych pociągów, chociaż spóźniają się nadal. Przeczytałem nawet niedawno, że jakiś Włoch zachwalał obiad w Warsie. Mnie jednak przebój Schubertha zainspirował do stworzenia w miejsce jego słów swoich własnych, ale również buntowniczych, ponieważ wykpiwających pewien polityczny obyczaj. Nadałem mu także adekwatny do tekstu tytuł.

     Nie chwaląc się pragnę jednak zwrócić uwagę na to, że, jak już poprzednio w przypadku „Drapieżnego protest songu”, przerosłem mistrza i to ponad trzykrotnie. Wersja Rudiego, nie licząc wstępu i zakończenia, składa się z trzech zwrotek, moja z aż dziesięciu.

PiS wita
Muzyka: Rudi Schubert
Słowa: Ja

Uwaga uwaga
Prezes zwiększył opóźnienie
O kilka następnych tygodni
On sam cieszy się oczywiście końskim zdrowiem
Ale opóźnienie może się jeszcze zwiększyć
Taka jest właśnie nasza strategia
Prosimy więc o cierpliwość
Ponieważ zaledwie za kilka następnych tygodni:

Jedzie prezes z daleka
Suweren już nań czeka
Oczywiście pisowski
Zwieziony z całej Polski (...łej Polski)
Jest Bartek z Koziej Wólki
Trzy przygłuche babulki
I Mariola z Opola
oraz Ola z przedszkola (przedszkola)

Tak dzisiaj PiS wita nas
PiS wita was PiS wita
PiS wita nas PiS wita was PiS wita
PiS wita nas PiS wita was PiS wita nas
PiS wita PiS wita nas

Już widać limuzynę
Pobłyskują „koguty”
Prezes kwaśną ma minę
Znów dwa lewe wzuł buty (wzuł buty)
Miasto przygotowane
Ulice wysprzątane
Biją kościelne dzwony
Na ulicach kulsony (kulsony)


Tak dzisiaj PiS wita nas...

Przyjechał wytęskniony
Ryczą już megafony
„Wypierdalaj!”, „Jebać PiS!”
I to samo też na bis (też na bis)
Prezes przemyka chyłkiem
Pali mu się pod tyłkiem
Wreszcie dotarł do sali
Wszyscy z miejsc się zerwali (zerwali)

Tak dzisiaj PiS wita nas...

Rżnie orkiestra góralska
Stoją baby w zapaskach
Z prawej strony leśnicy
A po lewej górnicy (górnicy)
Stoi młodzież znudzona
Dzisiaj ze szkół zwolniona
Dzieci czekają karnie
A nuż prezes przygarnie (przygarnie)


Tak dzisiaj PiS wita nas...

Stoją klaszcząc zwiezieni
Zostali przeszkoleni
I skandują „Ja-ro-sław!”
Nadal mu nie szczędząc braw (szczędząc braw)
On mikrofon bierze w dłoń
I zaczyna mlaskać doń
To Niemcowi dołoży
To na Tuska się sroży (się sroży)

Tak dzisiaj PiS wita nas...

To papieża obroni
Opozycję pogoni
Unii też nie oszczędza
Bo przez nią w Polsce nędza (...sce nędza)
Publika to wszystko wie
Wszak ogląda tefałpe
Cierpliwie żartów czeka
Toteż prezes nie zwleka (nie zwleka)

Tak dzisiaj PiS wita nas...

O Władeczku co w Zosię
Po piątej zamienia się
O kobietach co w szyje
Sala ze śmiechu wyje (...chu wyje)
Że w przedszkolu uczy się
Masturbacji, hłe, hłe, hłe
Sala ryczy z zachwytu
Rechot sięga sufitu (sufitu)


Tak dzisiaj PiS wita nas...

Czas na pytania z kartek
Dukają z Wólki Bartek
I Mariola z Opola
Oraz Ola z przedszkola (przedszkola)
Prezes każde dobrze zna
Przecież sam je układa
Odpowiada więc wartko
Leci kartka za kartką (za kartką)

Tak dzisiaj PiS wita nas...

Już dzisiejszej szopki kres
Bo znużony prezes jest
Z trudem ku drzwiom kuśtyka
Potem za nimi znika (...mi znika)
Ruszają limuzyny

Znów huczą megafony
Łapią pały kulsony (kulsony)


Tak dzisiaj PiS wita nas...

Powracają babulki
Bartek do Koziej Wólki
Do Opola Mariola
A Ola do przedszkola (przedszkola)
Wraca młodzież znudzona
Nieco otumaniona
Do domów jadą dzieci
Chorągiewki do śmieci (do śmieci)


Tak dzisiaj PiS wita nas... (x2)

Wyborco pamiętaj
Piłeś nie głosuj
Nie piłeś wypij
PiS wita

     Nie obiecuję, ale i nie wykluczam, że mój następny ilustrowany projekt słowno-muzyczny będzie raz jeszcze związany z Wałami Jagiellońskimi. Myślę o piosence „Ciebie brak”, również z muzyką i słowami Rudiego Schubertha. Jej bohater wyraża w niej swoje więzienne tęsknoty. Czy stworzę własną wersję? Mam nadzieję, ale to już zależeć będzie od polskich wyborców, w tym od was.


  down under

5 komentarzy:

  1. A tymczasem śladem Pana Prezesa podąża... Donek Pedro z Krainy Dreszczowców:

    Jedzie Donek z daleka
    elektorat ucieka
    Słupki w dół na łeb lecą
    Trza go szukać ze świecą (...ze świecą)

    Jedzie Donek z daleka
    na Prezesa naszczekać
    A choćby i nawet wył
    Sufit szklany jest jak był (jest jak był)

    PO żegnać czas PO żegnać czas
    Najwyższy czas Najwyższy czas
    i z osobna, i en masse


    Jedzie Donek z niebliska
    droga kręta i śliska
    Entuzjazmu nie widać
    Trzeba będzie im coś dać (im coś dać)

    Na peronie ustawka
    niemoherowa babcia
    Chwali hojne kapciowe
    A lud swoje i tak wie (i tak wie)

    Choć dyżurnych pięć Julek
    sławi pomysł globulek:
    I dla siostry i córki
    aborcyjne globulki (globulki)

    W Polsce - kraju JP2
    nie przejdzie idea ta
    To samobój, koniec gry
    skutek będzie odwrotny (odwrotny)


    PO żegnać czas PO żegnać czas
    Najwyższy czas Najwyższy czas
    i z osobna, i en masse

    Jedzie Donek z daleka
    elektorat się wścieka
    Z czasem wściek przechodzi w.... śmiech
    Duma Donek: ''A to pech''... (a to pech!)

    PO żegnać czas PO żegnać czas...

    WESOŁYCH ŚWIĄT!
    tumwio

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym JPII to mógłbyś sobie dać spokój. Jeżeli Polska jest krajem JPII, to znaczy, że pedofile czują się tu jak w raju.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takn sie zastanawiam "tumwio" czyś ślepy czy tylko głupi ?
    Wierszo-kleceniem chcesz przyćmić wszelkie dokonania tych co z pisem rządzą.
    Nie widzisz tych afer To ci podsyłam zbiór "100 afer PiS! Każda wymaga wyjaśnienia! "
    http://100aferpis.pl/
    Nie widzisz tego obciachu spotkań z Kaczyńskim .Wypisz wymaluj takich jak PRL
    Moze zamiast "wierszoklecic"przekonasz mnie do głosowania na pis.
    Wystarczy w paru punktach !!
    Mozliwe tez i tu mam przypuszczenia iz jesteś beneficjentem dojnej zmiany !
    Jakies posadki jakaś willa plus Lub jak Kukiz zamieniłeś słowo HONOR na HONORARIA.
    Napisz a zrozumiem i nawet się nie zdziwię !
    Lata cale już widziałem setki tych co to głosząc honor zamieniali na honoraria !
    A broniąc tego co tak osiągnęli w życiu "brzydko sie chwytali"

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojciech Młynarski
    Wielkanoc
    I znów się na Wielkanoc me myśli zmieniają
    dla Państwa, na tych łamach, w krótką rymowankę:
    cały naród sam siebie ostro zrobił w jajo,
    lecz trudno z tego jaja wykonać pisankę.
    Bo kiedy wszyscy w środku, nie ma kto napisać,
    no chyba żeby Pańscy Anieli zlecieli
    i zechcieli anielskie pióra rozkołysać
    w napis: Polacy! Czyście takiej Polski chcieli?
    Więc ja, co jestem Waszym trefnisiem i grajkiem,
    proszę Cię, Przyjacielu oraz Przyjaciółko,
    na Wielkanoc jak trzeba stuknijmy się jajkiem,
    lecz tuż po Wielkanocy – stuknijmy się w czółko…

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>