Nie mam ostatnio szczęścia do idoli np. pozytywnie oceniłem nominację na stanowisko ministra sprawiedliwości imiennika Panprezesa /zawsze dziewica/, wysoko oceniałem pewnego prawie premiera z Krakowa ale tylko do czasu „Niemcy mnie biją”, dawno w przedbiegach odpadli dawni dziennikarze opozycyjni a tych do których mam przekonanie do dziś wystarczy mi palców jednej ręki. Polityków jeszcze kilku bym znalazł i to niemal wyłącznie w partii rządzącej.
Do grona zpsiałych dziennikarzy dołączył Tomasz Lis.
Nie mam zamiaru polemizować o stronie merytorycznej ostatniej publikacji w „Newsweeku” ale o stronie formalnej i powinności dziennikarskiej, której z pewnością nie jest wybiórcze traktowanie tematu a potraktowanie publikacji w krytyce jednej partii politycznej nie wspominając nic o pozostałych jest dziennikarskim naduzyciem. Dziennikarz, który przedstawia jakiś problem winien przynajmniej stwarzać wrażenie neutralności politycznej.
Oczywistym jest że dotyczy to dziennikarza który także ma swój poważny program w telewizji publicznej /z TVP2 powinien taki dziennikarz dostać kopa/.
Za tę okładkę Pan Lis
otrzymał nominację do
Hieny Roku !!!!!
Zauważyłem, że coraz bliżej Tomaszowi Lisowi do Moniki Olejnik. Polega to na tym, że przystępując do zadawania pytań ma już przygotowana tezę a zestaw pytań służy jej potwierdzeniu. Niewielu polityków potrafi sie temu oprzeć i daje sie zapędzić do narożnika.
Myślę sobie, że pan Lis to po prostu kanalia, która ukrywała swoje ambicje a dziś wyczuł, że może nadejść polityczna zmiana i przydałoby się mieć jakieś zabezpieczenie na przyszłość. Spoglada z troską na wywazelinowany tyłek Jarosława Kaczyńskiego i oczekuje momentu najlepszego wślizgnięcia się do środka. Pierwszy krok został zrobiony. Pan Tomasz musi jednak pamiętać, że chodź miejsca tam sporo to kilku już tam jest i ani Skowroński ani Wildstein itp. nie dadzą się wygryźć Proszę pamiętać Szanowny Panie Redaktorze, historia wykazała że powrót stamtąd jest najczęściej bardzo śmierdliwy, bolesny i ostateczny.
Cytat z Tomasza Lisa - „Opluwacze Polski są konsekwentni. Radość jest dla nich nie do przyjęcia. Entuzjazm jest zdradą. Sama beztroska jest podejrzana”.
.......no właśnie !!!
ZGADZAM SIĘ dodam jeszcze, że pani Hanna lis ścigała się wczoraj z panem mężem na słuszną i modną obecnie krytykę. Powoli wyprzedzają Miecugowa.
OdpowiedzUsuńHo, ho, ho, ostre! Jednak ja mam całkiem inne zdanie. Wyjątkowo lubię pana Lisa choćby za świetne prowadzenie tygodnika. Mam komfort, bo nie oglądam telewizji tylko czytam. Wyjątkowo nie zgadzam się z postawionymi zarzutami, ale mam prawo do własnego zdania. Na tym polega prawdziwa kultura dyskusji. Ty Piotrze masz swoje zdanie, ja swoje i "różnimy się pięknie". Dobrego dnia :-)
OdpowiedzUsuńTeż lubiłem Lisa. Tygodników nie kupuję, więc czytam to co z nich trafi do internetu, program Lisa w tv też oglądam sporadycznie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jakieś "skrzywienie" zauważyłem. Może i jest aż tak źle jak Piotrze napisałeś.
Jednak do innej "gwiazdy" publicznej TV - Jana Kontrabasisty Pospieszalskiego - to Lisowi jeszcze dalekoooooo!
Nie bardzo się zgadzam, bo Lis ma potwornie dużą widownię a Pospieszalski to jednak niszowy program.
UsuńPozdro z Opo
Witaj*) Całkowicie zgadzam się z Twoim tekstem i refleksjami. Od dawna wyczuwałam w nim ambiwalencję, jeśli chodzi o wartości społeczne i polityczne. Przeważył egocentryzm i zadbanie o swoją pozycję (na wszelki wypadek, na dwoje babka wróżyła). A to duży błąd, by dziennikarz tego formatu, jakim się medialnie przedstawiał - nie był neutralny i nie miał własnego kręgosłupa w wartościach. Okazał swą skrywaną małość - ("- mocium panie, niech mnie dobrze się stanie"..) A to lawiranctwo dużego formatu i naganna postawa. Jest skończony, już jego spotkania - nie będą opiniotwórcze, bo gra w nich nuta zakamuflowanego fałszu. Grał złymi kartami, sam stając się blotką.
UsuńPozdrawiam*