Czy my wszyscy zgłupieliśmy do cna?
W poprzednim felietonie scharakteryzowałem rządząca klikę - by nie powiedzieć mafię - i jej sposoby działania.
Nie wyczerpuje to jednak tematu. Wyobraźcie sobie zebranie działkowiczów - trzeba wybrać zarząd. Na prezesa zgłasza się, powiedzmy - Jarosław Kamiński. Człowiek znany jako wytrwały alkoholik, odważny i nie cofający się przed niczym złodziej. Na dodatek doskonale znany wszystkim działkowiczom, gdyż każdy dzięki jego bezinteresownym donosom miał okazję przekonać się jak działa wymiar sprawiedliwości.
Po dogłębnej analizie i szerokiej dyskusji trwającej aż pięć minut, gremium działkowców powierza mu funkcję prezesa.
Niemożliwe? Jak to nie możliwe? Skoro ten mechanizm działa doskonale na szczeblu państwa i jest akceptowany przez naród, to dlaczego w takim mało poważnym środowisku ma być niemożliwe!
Każda banda, od podwórkowej po mafię ponad narodową działa w oparciu o dwa filary.
Jeden filar to zastraszenie, drugi to przekupstwo. W ten sposób uzyskuje się akceptacje społeczną.
A potem to już nic nie ma znaczenia. Owszem, banda zachowuje Konstytucję. Ale jako starożytną tradycję. Ona w niczym bandzie nie przeszkadza - banda wie lepiej jak interpretować jej artykuły i paragrafy.
Przyzwoitość, sumienie? To średniowieczne zabobony, o których już dawno wszyscy zapomnieli. Chociaż czasami znajdzie się ktoś, kto wie co to znaczy honor, ale okazuje się, że jego wersja honoru pasuje do maluczkich, drugiego sortu obywateli. Dla człowieka dobrej zmiany obowiązują inne zasady. Czasami, by pozbyć się nachalnego lewaka, pichci się na kolanie jakąś ustawę, która reguluje to co człowiek powinien wynieść z domu. Z ustawy tej dowiadujemy się, że marszałek sejmu może dwa razy do roku brać na pokład rządowego samolotu żonę (jej urodziny i rocznica ślubu) by zawieźć ją do fryzjera. Dowiadujemy się, jakich słów sędziowie nie powinni używać w internecie.
Spodziewam się, że jeszcze przed śmiercią doczekam się ustawy, która ureguluje ważną kwestię - o czym może pisać na blogu Leszek Kowalikowski.
Już słyszę te okrzyki radości (Jarosław! Jarosław! Jarosław!!!!!) suwerena, słowa zadowolenia, że wreszcie wszystkie blogi popierają słuszną linię przewodniej siły narodu.
Dzięki takim patriotycznym postawom dobra zmiana może kwitnąć aż do czasu, gdy prezes Polski każe się nazywać Jaśnie Oświeconym Dyktatorem, a wdzięczny naród wystąpi z wnioskiem, by połączone izby parlamentu podjęły uchwałę o zaliczeniu Dyktatora w poczet Bogów.