NIEPOTRZEBNIE TO CZYTAŁEM (?)
Uważni czytelnicy zauważyli zapewne, że już kiedyś (KRÓLICZA NORKA) pisałem o tym, że nasza rzeczywistość przypomina mi Krainę Czarów w której znalazła się mała Alicja. W komentarzach również często używałem skojarzeń z tej książki, np. (BRONIĆ NAUCZYCIELI).
Dzisiaj więc postaram się te skojarzenia uzasadnić i wzbogacić.
Autorem książki "Alicja w Krainie Czarów" jest Lewis Carroll, wykładowca matematyki w Oxfordzie. Zastanawiam się, czy do jego tytułów nie dołożyć jeszcze jednego - wizjoner.
W książce jednym z bohaterów jest Kot z Cheshire. Osobnik to dosyć dziwny. Wydaje się być najbardziej zwyczajną postacią bajki spośród wielu dziwaków. Jest logiczny w myśleniu i wypowiedziach. Jednak i on ma dziwną przypadłość, która nie bardzo podoba siĘ głównej bohaterce - Alicji.
...A w ogóle wolałabym, żeby pan nie znikał i nie pojawiał się tak nagle. Można od tego zgłupieć.
- Zgoda - rzekł Kot i tym razem zaczął znikać bardzo powoli, zaczynając od końca ogona, a kończąc na uśmiechu, który pozostał jeszcze przez pewien czas, zawieszony nad gałęzią.
„Widziałam już koty bez uśmiechu - pomyślała Alicja - ale uśmiech bez kota widzę po raz pierwszy w życiu. To doprawdy nadzwyczajne!”
Ja też jeszcze nie widziałem samego uśmiechu. I nie ważne czy miałby to być uśmiech bez kota lub bez człowieka!
Jednak chyba niebawem to nadzwyczajne zjawisko stanie się udziałem już nie samej tylko Alicji, ale nas wszystkich.
Wszyscy znamy cudowny uśmiech pani minister od edukacji. Uśmiechem tym stara się łagodzić ból wdrażania reformy w oświacie. Ból nauczycieli, ból dzieci, ból rodziców i ból choćby trochę myślących obywateli.
Słyszałem wiele zarzutów do pani minister, że porzuca nie zakończoną jeszcze "reformę". Nic bardziej mylnego!
Owszem startuje w wyborach do parlamentu UE, owszem ma zamiar tam pojechać. Jednak reformy nie pozostawi samej sobie.
Zostanie z nami jej promienny uśmiech jak uśmiech Kota z Cheshire.
W powieści jest też oczywiście "czarny charakter". Ten czarny charakter to czerwona Królowa Kier, postrach wszystkich mieszkańców Krainy Czarów.
- Królowa, Królowa! - po czym wszyscy trzej upadli twarzą na ziemię. Następnie rozległy się odgłosy wielu kroków. Alicja wytężyła wzrok, pragnąc jak najszybciej ujrzeć monarchinię.
Najpierw szedł oddział żołnierzy. Byli oni zupełnie podobni do trzech ogrodników, podłużni i płascy, z tą tylko różnicą, że mieli zamiast pików wymalowane na tułowiach trefle.
Natychmiast nasunęło mi się takie oto skojarzenie.
Oto współcześni obrońcy współczesnej Krainy Czarów.
Nie wiem, czy będę w stanie kiedyś się zaadaptować do tych czarów - ale widzę, że to doskonale udało się już prezydentowi, premierowi, marszałkom .......
Ja postanowiłem pójść śladem Alicji.
Orszak ruszył tymczasem i tylko trzech żołnierzy pozostało na miejscu, aby dokonać zarządzonej przez monarchię egzekucji.
Nieszczęśliwi ogrodnicy zwrócili się do Alicji z błaganiem o wstawiennictwo i pomoc.
- Nie będziecie ścięci - rzekła stanowczo Alicja i wsadziła wszystkich trzech do wielkiej donicy, która stała w pobliżu krzewu. Żołnierze szukali ich przez chwilę, po czym spokojnie udali się w ślad za orszakiem.
- Czy zostali ścięci?! - krzyknęła z daleka Królowa.
- Jako żywo, Wasza Królewska Mość! - zawołali w odpowiedz dzielni wojacy.
Niech tam sobie Walet z Żoliborza wydaje rozkazy swym blotkom treflowym. Niech 1iZero trefl popędza swoją prosiarnię (prokuratorską psiarnię) - ja będę robił swoje.
Dla mnie zawsze prawo będzie znaczyć prawo a sprawiedliwość - sprawiedliwość.