niedziela, 31 marca 2019

KRAINA CZARÓW

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 24 (1104)










NIEPOTRZEBNIE TO CZYTAŁEM (?)


     Uważni czytelnicy zauważyli zapewne, że już kiedyś (KRÓLICZA NORKA) pisałem o tym, że nasza rzeczywistość przypomina mi Krainę Czarów w której znalazła się mała Alicja. W komentarzach również często używałem skojarzeń z tej książki, np. (BRONIĆ NAUCZYCIELI).


     Dzisiaj więc postaram się te skojarzenia uzasadnić i wzbogacić.

     Autorem książki "Alicja w Krainie Czarów" jest Lewis Carroll, wykładowca matematyki w Oxfordzie. Zastanawiam się, czy do jego tytułów nie dołożyć jeszcze jednego - wizjoner.

     W książce jednym z bohaterów jest Kot z Cheshire. Osobnik to dosyć dziwny. Wydaje się być najbardziej zwyczajną postacią bajki spośród wielu dziwaków. Jest logiczny w myśleniu i wypowiedziach. Jednak i on ma dziwną przypadłość, która nie bardzo podoba siĘ głównej bohaterce - Alicji.

     ...A w ogóle wolałabym, żeby pan nie znikał i nie pojawiał się tak nagle. Można od tego zgłupieć.
- Zgoda - rzekł Kot i tym razem zaczął znikać bardzo powoli, zaczynając od końca ogona, a kończąc na uśmiechu, który pozostał jeszcze przez pewien czas, zawieszony nad gałęzią.
„Widziałam już koty bez uśmiechu - pomyślała Alicja - ale uśmiech bez kota widzę po raz pierwszy w życiu. To doprawdy nadzwyczajne!”





     Ja też jeszcze nie widziałem samego uśmiechu. I nie ważne czy miałby to być uśmiech bez kota lub bez człowieka!

     Jednak chyba niebawem to nadzwyczajne zjawisko stanie się udziałem już nie samej tylko Alicji, ale nas wszystkich.

     Wszyscy znamy cudowny uśmiech pani minister od edukacji. Uśmiechem tym stara się łagodzić ból wdrażania reformy w oświacie. Ból nauczycieli, ból dzieci, ból rodziców i ból choćby trochę myślących obywateli.

     Słyszałem wiele zarzutów do pani minister, że porzuca nie zakończoną jeszcze "reformę". Nic bardziej mylnego!

     Owszem startuje w wyborach do parlamentu UE, owszem ma zamiar tam pojechać. Jednak reformy nie pozostawi samej sobie.




     Zostanie z nami jej promienny uśmiech jak uśmiech Kota z Cheshire.

     W powieści jest też oczywiście "czarny charakter". Ten czarny charakter to czerwona Królowa Kier, postrach wszystkich mieszkańców Krainy Czarów.

     - Królowa, Królowa! - po czym wszyscy trzej upadli twarzą na ziemię. Następnie rozległy się odgłosy wielu kroków. Alicja wytężyła wzrok, pragnąc jak najszybciej ujrzeć monarchinię.
Najpierw szedł oddział żołnierzy. Byli oni zupełnie podobni do trzech ogrodników, podłużni i płascy, z tą tylko różnicą, że mieli zamiast pików wymalowane na tułowiach trefle.


     Natychmiast nasunęło mi się takie oto skojarzenie.




     Oto współcześni obrońcy współczesnej Krainy Czarów.

     Nie wiem, czy będę w stanie kiedyś się zaadaptować do tych czarów - ale widzę, że to doskonale udało się już prezydentowi, premierowi, marszałkom .......

     Ja postanowiłem pójść śladem Alicji.

     Orszak ruszył tymczasem i tylko trzech żołnierzy pozostało na miejscu, aby dokonać zarządzonej przez monarchię egzekucji.
Nieszczęśliwi ogrodnicy zwrócili się do Alicji z błaganiem o wstawiennictwo i pomoc.
- Nie będziecie ścięci - rzekła stanowczo Alicja i wsadziła wszystkich trzech do wielkiej donicy, która stała w pobliżu krzewu. Żołnierze szukali ich przez chwilę, po czym spokojnie udali się w ślad za orszakiem.
- Czy zostali ścięci?! - krzyknęła z daleka Królowa.
- Jako żywo, Wasza Królewska Mość! - zawołali w odpowiedz dzielni wojacy.



     Niech tam sobie Walet z Żoliborza wydaje rozkazy swym blotkom treflowym. Niech 1iZero trefl popędza swoją prosiarnię (prokuratorską psiarnię) - ja będę robił swoje.

     Dla mnie zawsze prawo będzie znaczyć prawo a sprawiedliwość - sprawiedliwość.



czwartek, 28 marca 2019

BRONIĆ NAUCZYCIELI !!

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 23 (1103)







.............. i Pan rozsunął chmury, wyciągnął dłoń z wyciągniętym palcem i „pojechał” Grechutą:
"nie dokazuj, miły nie dokazuj, nie jest znowu z ciebie taki zuch..............." .

Chodzą wypadki po ludziach i ja musiałem mieć swój pierwszy raz oblewając się wrzątkiem. Komentować nie ma czego, bo zawsze mogło być gorzej.
Przez ten przypadek zostałem na kilka dni zmuszony do zajmowania stałej pozycji, która jednak umożliwiła mi bez przeszkód patrzeć w TV ale uniemożliwiła siedzenie na fotelu przed komputerem.
Srogą otrzymałem karę dodatkową w postaci oglądania wiadomości na kilku kanałach informacyjnych. Nieprawdą jest mniemanie, że przy pomocy pilota można sobie zaaplikować dowolny program i o dowolnej tematyce. Ile można na kilkunastu kanałach oglądać te same wygłupy kabaretowe, filmy z cyklu „dzika Afryka”, wywiady z ciekawymi ludźmi lub filmy fabularne z okresu kiedy kupowało się ich pirackie kopie na kasetach HSV.
Trudno – trzeba oglądać wiadomości i programy informacyjne oraz b. ważne wiadomości ze świata np. że z cyrku nawiała zebra.


Na czole wiadomości są oczywiście prawdopodobne strajki nauczycieli.
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Nadto przekonany jestem, że tylko edukacja publiczna zgodnych i dobrych robi obywateli.

Każdy zaborca czy okupant stawiał sobie wobec narodu podbitego dwa zasadnicze cele; pozbawienie tożsamości narodowej i historii oraz zamiast kształcenia utrzymanie narodu w braku wiedzy która winna się kończyć na umiejętnościach manualnych.

Wiemy także i znamy określenie „Tajne Komplety”



Jeżeli wiemy, pamiętamy i znamy to zgroza pomyśleć, że historia zaczyna zataczać koło. Niektórzy bandyci są wynoszeni na piedestały i nazywani wyklętymi. Przywódcą strajków roku 1980 był Lech Kaczyński a nową kartę historii zapisują Misiewicze, Glapińscy, Piotrowicze.
Zapomniano o biskupach powieszonych za tzw. Targowicę, zapomniano rozstrzelanego watażkę góralskiego współpracującego z hitlerowskim okupantem, udaje się, że szmalcownicy to niewielki procent procenta a ja i moi ziomale o niczym innym nie pragną tylko oddać się w pacht Niemcom.



Ta krótka retrospektywa ma się nijak do dzisiejszej sytuacji nauczycieli ale nie wolno ich nie poprzeć. Młodzieży chowania nie można oddać hochsztaplerom.
Być może lub można domniemywać, że system rekrutacji, kształcenia, awansów i finansowych satysfakcji dla nauczycieli nie jest idealny ale pamiętajmy, że wiele cech przejęliśmy po nieistniejącym systemie który jest w III Rp zadomowiony na tyle, że efektów nie widać w żadnych światowych rankingach.












niedziela, 24 marca 2019

MOJE CREDO

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 21 (1101)










Kaznodziejów omijam z daleka,
Choć w kościołach oglądam obrazy.
Cenię talent i mądrość człowieka,
Nie ufam facetom bez skazy.
Bo religia, rumiany kolego,
To nie taca i rewia pacierzy.
To jest wiara w każdego bliźniego,
I nadzieja, że on też tak wierzy.


     Chociaż czuję się jeszcze w sile wieku - z naciskiem na siłę, nie na wiek - to jednak z peselem nie mogę sobie poradzić. Trudno, trzeba unieść głowę i odważnie ruszyć do tego ostatniego etapu (chociaż zielonego pojęcia nie mam jaki on będzie długi) w naszym ziemskim "wyścigu pokoju". Skąd wiem, że to ostatni etap? To proste - jeszcze naście lat temu niby człowiek wiedział, ale jakoś nie bardzo wierzył w istnienie mety tego wyścigu. Owszem bywały mety poszczególnych etapów. Ale meta ostateczna to był jakiś abstrakt. I nagle, ale całkiem niepostrzeżenie zauważam, że ten wyścig jednak ma metę. Znaczy to tylko jedno - nie można już stosować taktyki, że jeszcze można będzie odrobić straty na następnych etapach.


     Wybaczcie więc drodzy czytelnicy, że do spraw ostatecznych będę podchodził wyjątkowo serio.




     Przykładem dla mnie jest Sokrates. Filozof ten całe swe życie nauczał, że nie ma "życia po życiu". Twierdził, że to kasta kapłanów wymyśliła sobie bogów, by w ich imieniu łupić społeczeństwo. Takie bluźnierstwa nie mogły pozostać bezkarne, dlatego Sokrates został skazany na śmierć. Miał wypić cykutę. Jednak w starożytnej Grecji, skazaniec sam musiał za tą truciznę zapłacić. Zanim więc jego uczniom udało się zebrać odpowiednią kwotę, miał jeszcze czas by prowadzić z nimi długie dysputy o sprawach ostatecznych.

     W pewnym momencie jeden z jego uczniów zapytał go:
- Mistrzu, czy wierzysz w życie pozagrobowe?
- Wierzę - odpowiedział Sokrates.
- Jak to? Przecież całe życie nas uczyłeś, że po śmierci nie ma nic! Nawet życie za to oddałeś!
- Tak, to prawda. Jednak jeżeli będę wierzył w życie pozagrobowe, a tam - po drugiej stronie - nie ma nic, to moja pomyłka trwać będzie tylko ułamek sekundy. Jeżeli jednak nie będę wierzył w życie pozagrobowe, a okaże się że ono istnieje - moja pomyłka trwać będzie wiecznie.

     Jak z tego widać, ze sprawami ostatecznymi nie ma żartów i trzeba do nich podchodzić bardzo poważnie. Oczywiście, czym są i jak wyglądają owe "sprawy ostateczne" zależy od wielu czynników, najczęściej bardzo subiektywnych. Dla hinduistów będą znaczyć zupełnie coś innego niż dla chrześcijan, dla buddystów coś innego niż dla ateistów.




     Oczywistym również jest, że dla przytłaczającej większości Polaków "sprawy ostateczne" zostały ukształtowane przez chrześcijaństwo. Mniej już oczywistym jest fakt, że wyłączność na kształtowanie i opisywanie "spraw ostatecznych" przyznali sobie prawem kaduka hierarchowie kościelni.




     Zacząłem się nad tym zastanawiać, gdy doszło do tego, że przysłowiowa "kropla się przelała". Nastąpiło zmęczenie materiału. O czym mówię? O idiotycznych wypowiedziach księży. Nie byłyby one godne mojej nawet małej wzmianki, gdyby nie to, że wypowiadane są w anturażu prawd objawionych płynących z ust ludzi uświęconych, konsekrowanych. Jest to szczególnie niebezpieczne jeżeli się zauważy, brak myślenia, używania rozumu nie jest przez kościół zaliczane do "grzechu zaniechania".

     Ba, dwa tysiące lat kształtowania naszego umysłu przez "kulturę chrześcijańską" nakazuje milczeć rozumowi, gdy przemawia "kościół".

     Tą przysłowiową kroplą został ksiądz Marek Drzewiecki.




     I tak miałem szczęście, że stało się to dopiero dziś. Bowiem już w roku 2012 popisał się taką oto sentencją:

     " ...nikt w historii ludzkości nie ma na sumieniu tak wielkich zbrodni, jak właśnie ateiści..."

     Ja z tego zrozumiałem, że trzon Kościoła to właśnie ateiści. Bo któż jak nie oni mogli wymyślić wyprawy krzyżowe, święta inkwizycję, watykańskie machlojki czy gwałty na dzieciach i zakonnicach. Chyba, że to nie są takie znowu "wielkie zbrodnie". Wielką zbrodnią jest kwestionować prawo kościoła do jak najbardziej ziemskiego majątku. Tak jakby Królestwo Boże właśnie z tego świata było.

     Później ten ksiądz, doktor psychologii i magister teologii dowodził. że ateiści nie mogą kochać. Nie są w stanie założyć rodziny i posiadać przyjaciół. Jakoś starał się to naukowo dowodzić. Nie przytoczę jednak nawet pół zdania z tych dowodów. Zaręczam, wszelkie dowody na to, że Ziemia jest płaska są bardziej zrozumiałe i mają w sobie więcej prawdopodobieństwa.

     Jednak jego ostatnie wystąpienie w sprawie tzw. "afery LGBT" spowodowały, że "uruchomiłem się na maxa" (tak chyba by powiedziała młodzież?).

     Ksiądz Dziewiecki stwierdził mianowicie, że osoby LGBT to zoofile, nekrofile i pedofile, którzy chcą zrobić z dzieci erotomanów.

     „Jeśli mam powiedzieć tak najprościej, to celem działania stowarzyszeń lesbijek i homoseksualistów, biseksualnych, transseksualnych i plus, do tego plusu mogą należeć inne mniejszości seksualne, czyli mogą należeć pedofile, zoofile, nekrofile - mówmy o tym głośno. Otóż celem tego typu stowarzyszeń jest doprowadzenie do sytuacji, w której młodzież i dorośli będą niepłodnymi erotomanami. Wiem, co mówię. To są ludzie, którzy chcą seksualizować wszystkich, sami przecież deklarują publicznie, że się kierują orientacją seksualną, nie miłością, nie odpowiedzialnością, nie zdrowym rozsądkiem, nie zasadami zdrowia fizycznego i psychicznego. (...)Nie tylko się fizycznie wyniszczymy i stworzymy pary niepłodne, erotomańskie i weneryczne, i pedofilskie. W każdej sferze nam się żyć odechce. Ci, którzy tworzą pary niepłodne, erotomańskie, których styl życia jest bardzo powiązany z pedofilią, z wczesnym umieraniem, z przemocą, z uzależnieniami, z wyższym odsetkiem samobójstw, to oni wychodzą na ulice i się tym chwalą. W jakim celu? Tylko po to, aby szukać kolejnych ofiar, wciągać kolejnych w ten sam styl życia, bo ludzie nieszczęśliwi chcą, aby inni też byli nieszczęśliwi”

     I tacy ludzie jak wyżej wymieniony pan, mają mnie przeprowadzić na druga stronę? Nie, nie ma mowy. Będę rękami i nogami się zapierał, by nie zbrzydzili mi tego ostatniego etapu mej ziemskiej drogi! Ktoś może mi zarzucić, że uogólniam, że na podstawie jednego przypadku kompletnej durnoty oceniam cały kościół.

     Proszę bardzo, odszczekam wszystko jeżeli tylko ktoś przedstawi mi jakiś głos rozsądku ze strony pozostałych funkcjonariuszy Pana B. Ja nie słyszałem żadnych głosów, że hierarchowie zdecydowanie się odcinają od głoszonych głupot przez nawiedzonych rekolekcjonistów, że za tym "odcięciem" idą już konkretne kroki - np. zakaz głoszenia kazań. Nie słyszałem również, by koledzy tego pana głośno i otwarcie powiedzieli mu - napij ty się zimnej wody zamiast pieprzyc bez sensu.

     Jeżeli dzięki takim panom nie straciłem do końca wiary, to mogę podziękować tylko Sokratesowi, największemu bezbożnikowi w dziejach świata. Paradoksalnie te moje wątpliwości biorą się na skutek obserwacji ludzi, którzy mówią nam jak żyć uczciwie. Może bym i posłuchał ich trochę, gdybym miał pewność, że oni te "swoje dobre rady" przetestowali na sobie.




   



poniedziałek, 18 marca 2019

KLER 2

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 20 (1100)










WROGOWIE KOŚCIOŁA I RELIGII


     Oglądałem konferencję prasową biskupów po spotkaniu poświęconemu problemowi pedofilii w kościele. Oniemiałem! Poczułem się, jakbym oglądał jakiś paradokumentalny sequel filmu "KLER". Nie mogłem tego skomentować od razu. Musiałem przejrzeć wiele publikacji, by utwierdzić się w tym, że jednak to widziałem, że nie był to zły sen.


     Już na pierwszy rzut oka widać wyraźnie, że biskupi byli mocno wstrząśnięci - a może nawet i zamieszani. Jednak ta ich troska widoczna w każdej zmarszczce na ich twarzach (konia z rzędem temu, kto znajdzie choćby jedną na obliczu choćby jednego biskupa) nie dotyczyła ofiar przestępstw pedofilii. Cała troska skupiona była na tym, jak bardzo na całej aferze ucierpiał "autorytet" Kościoła.

     Niektórzy publicyści próbują być "obiektywni" mówiąc, że przecież nie wszyscy hierarchowie kościelni tak myślą. Niestety, ci publicyści tylko zaklinają rzeczywistość. Przecież największy średniowieczny arcy-beton w kościele to biskupi Gądecki i Jędraszewski. Proszę "obiektywnych" publicystów o wyjaśnienie - jak to możliwe, by przy istnieniu wielu "porządnych" hierarchów, tych dwóch panów zostało ponownie wybranych do kierowania Episkopatem?

     Nie będę udowadniał słuszności postawionej tu tezy cytując całość wypowiedzi przynoszącej wstyd każdemu uczciwemu i prawdziwie pobożnemu członkowi wspólnoty kościelnej. Podam tylko kilka takich, w które sam bym nie uwierzył, gdybym ich nie słyszał na osobiste uszy.




     Panie Gądecki

     - ta konferencja odbyła się z powodu pedofilii w kościele. Bardzo słabą wymówką więc jest ukazywanie, iż problem ten istnieje również poza kościołem.

     - martwi się pan tym, że nawet gdyby udało się zlikwidować ten problem w kościele, to pozostanie on w społeczeństwie? Na pana miejscu najpierw bym martwił się jak usunąć go z kościoła - a co potem, potem to kościół mógłby wreszcie dawać przykład społeczeństwu.

     Panie Jędraszewski

     - naprawdę uważa pan, że zero tolerancji dla przestępców pachnie totalitaryzmem? To przecież brak tego "zera tolerancji" w odpowiednim czasie dla młodych nazistów w Niemczech doprowadził do powstania potwornego totalitaryzmu. I tak jakoś przypadkiem - dzisiaj to kościół katolicki przytula pod "matczyne skrzydła" naszych raczkujących domorosłych nazioli, nazywając ich "patriotami".

     - rozumiem ten wielki ból u "niewinnych" kapłanów. Ale czy na pewno niewinnych? W całym świecie głośno było o zbrodniach kościelnych pedofilów. Jednak jakoś nie słyszałem głosów protestów, głosów oburzenia tych "niewinnych" kapłanów. Nie protestując, nie próbując przeciwstawiać się złu stajemy się współwinowajcami. A co z bólem u pokrzywdzonych i ich bliskich?

     Jeżeli słychać było jakieś głosy to podobne do tego, że w ogóle nie ma czegoś takiego jak pedofilia w Kościele, że to „ideologiczny konstrukt” wymyślony celowo w ten sposób, by osłabiać instytucję powołaną do strzeżenia tradycyjnych wartości.

     PANOWIE BISKUPI !

     Tak trzymać. Wtedy kościół nie będzie miał żadnych wrogów. Dokładnie jak w pewnej wsi sołtys odpowiadał na pytanie turystów - "Złodzieje? Nie panie, u nas nie ma żadnych złodziei. Zresztą po co nam złodzieje, u nas ludzie sami kradną."

     Nie wiem, czy pazerność na dobra doczesne, czy pycha was tak zaślepia? Przecież nawet kościelne źródła podają spadek czynnych wiernych. Nie trzeba żadnych wrogów kościoła i religii, żadnych antyklerykałów. Wy sami swym przykładem deprecjonujecie wiarę wystarczająco mocno, by gołym okiem było widać iż zaczyna się właśnie koniec waszego kościoła.

   



czwartek, 14 marca 2019

KTO SIĘ BOI ELI B ???.

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 19 (1099)






             /21 styczeń 2014 r./Odpowiedź Elżbiety Bieńkowskiej na zaczepki dziennikarzy i krytykę, że pociągi się spóźniają„ nie wszędzie działa ogrzewanie a nawet pokazano niedomknięte drzwi przez które nasypało do środka śniegu. Oczywiście winą obarczono minister rozwoju i infrastruktury polskiego rządu. Krótka odpowiedź – Sorry, taki mamy klimat..... co rozsierdziło oponentów PO.
Post facktum Bieńkowska zaznaczyła, że dyskusja po jej słowach "sorry taki mamy klimat" wiele ją nauczyła. - Zobaczyłam, jak wyglądają nasze media... Po raz pierwszy traktowano mnie jak blondynkę. To dla mnie nowe doświadczenia – mówiła.

/Wicepremier Elżbieta Bieńkowska została nominowana do Nagrody Radia TOK FM im. Anny Laszuk. Nominowano ją za "profesjonalizm i zerwanie z obłudnym językiem polityki"/.

              
Restauracja Sowa i Przyjaciele - Elżbieta Bieńkowska wypowiada się na temat zarobków swojej koleżanki. - Mówi, ja dostawałam, powiem ci 6 tysięcy... 6 tysięcy... Rozumiesz to? Albo złodziej, albo idiota... To jest niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował. Ona mówi, że jej koledzy z uczelni się w głowę pukają, albo nie wierzą właśnie, a jak uwierzą, to się w głowę pukają, co ona tu jeszcze robi - stwierdziła Bieńkowska. Prawda o tej rozmowie jest nieco inna a zmienia sens rozmowy. Min. Bieńkowska poszukiwała kandydatów do zatrudnienia w randze wiceministrów, których pensja jest na poziomie 6.000.- i jak sama stwierdziła, że tylko złodziej lub idiota zgodzi się za te pieniądze pracować. Podkreślam, że chodzi o wiceministrów co skrzętnie pominęli nasi kochani dziennikarze.


           Ostatni przykład wypowiedzi min. Bieńkowskiej w sprawie korków przed bramkami poboru opłat. Prasa podała „gdzie są bramki tam są korki”.
Oto pełna wypowiedź „Nie mam złudzeń: wszędzie w Europie, gdzie są bramki, tam są korki. Wczoraj sprawdzałam: korki w Chorwacji sięgają 10 czy 12 km, we Włoszech, we Francji, tam, gdzie są bramki, tam są korki.


Rok 2014.
Prowadzone jest śledztwo w sprawie grupy przestępczej w której umoczony ponoć jest brat Elżbiety Bieńkowskiej i jej asystent z czasów kiedy była senatorem ale dopiero w 2019 następują zatrzymania.

Znalazłem materiał który omawia podstawy zatrzymania, który daje wiele do myślenia.
Cytuję słowa Temistoklesa Brodowskiego, Rzecznika CBA
1. Podejrzenie popełnienia oszustw 2 mln zł na szkodę Narodowego Centrum Badania i Rozwoju,
2. Usiłowanie wyłudzenia 10 mln zł. od Beskidzkiej Grupy Producentów Warzyw i Owoców /?!/.
Zatrzymanych zostało pięciu śląskich przedsiębiorców i notariusz, prowadzący kancelarię notarialną w Tychach.
Rzecznik prokuratury w Katowicach p. Ewa Bialik- Sprawa ma związek z próbą wyłudzenia kilkunastu milionów zł z funduszy unijnych /?!/.
Reaguje E. Bieńkowska - Łączenie mojej osoby z dzisiejszymi zatrzymaniami CBA pozostaje w jawnej sprzeczności z faktami, co jednoznacznie zostało ustalone w 2014 r. „Proszę nie używać mojego nazwiska i wizerunku do medialnego pozycjonowania działalności CBA i Prokuratury”

Refleksja:
Znamy język policji, prokuratury, CBA i innych a brzmi – rozbiliśmy grupę przestępczą, aresztowaliśmy oszustów, wyłudzaczy, złodziei, który jeszcze się wyostrza kiedy można dowalić opozycji lub osobom z nimi związanymi. W sprawie którą przedstawiłem wyżej oficjalne organy państwa zachowują się nader powściągliwie co dla mnie jest reakcją niezrozumiałą. Oczywiście media bogoojczyźniane wysuwają swoje mądre hipotezy.
Zacząłem mieć podejrzenia bo nawet TVP i TVPInfo zachowują się wstrzemięźliwie.
Po analizie kariery Elżbiety Bieńkowskiej należy zdjąć przed nią czapkę. Mało znalazłem słów krytyki podważające jej kompetencje jako wiceministra, ministra, wicepremiera, senatora czy Komisarza UE. Niejeden polityk wyleciał z hukiem z jej gabinetu, wypowiada się prosto i dobitnie chociaż decyduje o miliardach EURO a do tego potrafi zakląć i ma .....tatuaż.

TEZA.
Śmiało mogę postawić tezę, że Elżbieta Bieńkowska jest świetnym materiałem na przyszłego premiera RP.

Wiem, że pani Komisarz oświadczyła, że nie będzie kandydowała na żadne wysokie stanowiska w Polsce i w UE bo jak stwierdziła to cholernie ciężka robota ale ..........

FINAŁ- koszmar PIS-u:


Źródło

WPROST 24.03.2014,
Wikicytaty,

Demotywatory





piątek, 8 marca 2019

SPRAWA JANKOWSKIEGO

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 18 (1098)


- Świat według Leszka






SPRAWA JANKOWSKIEGO


       W powyższej sprawie trudno mi nawet powiedzieć, że mam mieszane uczucia. Niestety, uczucia mam jednoznaczne. Dlaczego niestety - może wyjaśni się poniżej.


       Prałata Jankowskiego znałem (nie osobiście) jeszcze przed sierpniem '80. Jako "świeży" Gdańszczanin (niespełna 10-cioletni), czyli "nachodźca" z wielkim zapałem i wielkimi emocjami chłonąłem wszelaką wiedzę o Gdańsku. jednym z elementów tej wiedzy była historia odbudowy kościoła p/w św. Brygidy. W tym kontekście trzeba oddać sprawiedliwość prałatowi - położył na tym polu wielkie zasługi. To pierwszy plus dodatni dla prałata. Wielu proboszczów szczyci sie tym, że w czasach komuny "wywalczyli" budowę kościoła. Jednak to nie ta liga. Co innego budować od początku różne potworki architektoniczne a co innego odbudowywać zabytkową świątynię.

       Potem w życiu prałata nastąpił okres "solidarnościowy". Dla obserwatorów z zewnątrz plebanii to okres heroiczny. Prałat nie bacząc na zagrożenia ze strony "komunistów" odwiedza strajkujących stoczniowców, spowiada ich oraz odprawia mszę św. To faktycznie podnosi na duchu strajkujących. I to jest drugi plus dodatni.

       Po podpisaniu porozumień sierpniowych zaczęły jednak pojawiać się zjawiska nieco niepokojące. Trudno było je przeoczyć, gdyż wiązały się z wielkim zamiłowaniem prałata do przepychu, do błyskotek, którymi obwieszał się jak choinka. Za to już należał się Jankowskiemu "plus ujemny".




       Było to dosyć niesmaczne również dla jego przełożonych. Zwracali mu tyleż delikatnie co nieskutecznie uwagę. Prałat był nieugięty. Chyba wiedział, że biskupi mogą go pocałować - "lud stoczniowy" nie da mu zrobić krzywdy. A wtedy, "lud stoczniowy" znaczyło z tysiąc razy więcej niż dzisiaj "Guzikiewicz".

       Nie wiem, czy z każdą sukienka kapłańską związana jest potrzeba do robienia biznesu. Ale i Rydzyk i Jankowski są dowodami na tą tezę.




       Ja w tym momencie daję prałatowi drugi "plus ujemny".

       Wychodzi więc na to, że dotychczasowy bilans dla Jankowskiego wychodzi na zero.

       Mniej więcej w tym czasie wiewiórki zaczęły szeptać coś o wielkiej miłości prałata dla biednych chłopców, obdarowywanych znacznymi sumami pieniędzy. Później zaczęły szeptać też coś o powiązaniach Jankowskiego z ubecją. Faktem jest, że w interesującym okresie roku '80 na plebani św. Brygidy pokój wynajmował sympatyczny jegomość. Po latach okazało się, że jegomość ten to pracownik służb bardzo specjalnych.

       W internecie przeczytałem próbę obrony "dobrego" imienia prałata opartą właśnie na działaniach ubecji. Otóż cichy wielbiciel udowadniał, że pedofilskie ekscesy Janowskiego nie mogły by mieć miejsca, gdyż ubecja cięta na kościół dawno by posadziła Jankowskiego do pierdla.

       A mnie po głowie chodzi zupełnie inny scenariusz - jeżeli to prawda z tą pedofilią, to zamieszkujący plebanię ubek miał haka na Jankowskiego i sam go namawiał, by biegał do stoczni wypełniać posługę kapłańską - między innymi polegającą na spowiadaniu.

       Jeżeli .......

       Mam jeszcze jedno skojarzenie. Proszę zauważyć, że w zażartej obronie prałata Jankowskiego i jego pomnika stają ci sami ludzie, którzy walczą o pomniki dla Lecha Kaczyńskiego. Czy wyciągam z tego jakiś wniosek? Tak - to są ludzie kierujący się głównie emocjami, ludzie którym myślenie logiczne jest całkowicie obce, dla których wyciąganie racjonalnych wniosków jest bardzo bolesne.




       Na szczęście dla zdrowego rozsądku radni gdańscy przywrócili jakąś tam równowagę w przyrodzie.

       Co do stawiania pomników, nazywania ulic pewnymi nazwiskami mam stosunek raczej seksualny. Sam mieszkam przy ulicy, która kilka lat temu zmieniła nazwę. Zmieniła za przyczyną "wiernych". Faktycznie, człowiek którego imię ma ta ulica zbudował za komuny imponujący kościół. Pytanie tylko czy dokonał tego sam? Czy nie znalazłbym ludzi, których wkład w budowę tego kościoła był większy? A oni do dzisiaj pozostają bezimienni. W końcu proboszcz zmarł tragicznie w okolicznościach do dzisiaj nie do końca jasnych. To pobudziło wyobraźnię "wiernych" i bez mojej zgody a nawet wiedzy "przeprowadzono" mnie na "inną" ulicę. Kilka niedziel później nowy proboszcz przepraszał wiernych, że w tym roku dzieci z parafii nie pojada na kolonie tak jak w latach poprzednich. Okazało się bowiem, że ośrodek kolonijny w przekonaniu wiernych i księży z parafii należał do parafii - już do niej nie należy. Prawnym właścicielem tego ośrodka - jak fama niesie - był brat zmarłego proboszcza.

       A ja nadal mieszkam przy ulicy jego imienia i muszę powiedzieć, że mi to zwisa. tak samo jak nazwa pewnego skweru.




       Jest taki dowcip - przechodzień czyta tabliczkę "ul. Rolnicza".
- Kto to u licha był ten Rolnicz?

   
   




   








czwartek, 7 marca 2019

UPRZEJMIE DONOSZĘ /67/

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 17 (1097)









GRATULAJCE !!

        Życie polityczne gna do przodu i wydaje się być swoistym perpetuum mobile. Jedno wydarzenie goni drugie i nie ma sposobu aby się na czymś skoncentrować gdyż za kilka dni materiał już jest śmierdzący jak kilkudniowa ryba.
Nie ma wyjścia i trzeba wrócić komentarza z ostatnich dni o szczególnie do tych w których mam swoje zdanie.


Pies mordę lizał posłowi Carycy-Suskiemu ale w ziemię wbiła mnie rzeczniczka PIS - wiemy, jaki Suski ma temperament.
Proszę wybaczyć ale moim zdaniem temperament tegoż pana jest na poziomie dżdżownicy a poziom intelektualny jeszcze niżej.

/.../Jak podaje RMF, pierwsze wezwanie do stawienia się wysłano Bieńkowskiej we wrześniu ubiegłego roku. Pełnomocnik kancelarii prawnej stwierdził, że nie ma możliwości przesłuchania unijnej komisarz, gdyż chroni ją immunitet. Ostatecznie jednak ustalono, że świadków, immunitet nie chroni. Chciałoby się krzyknąć – AUTOR, AUTOR !!. Dotychczas żaden poseł czy senator nie dawał się przesłuchiwać jako świadek. Niestety nie udało mi się dotrzeć do źródła takiej interpretacji prawa.


Kacper Płażyński „W maju zrezygnowałem z dotychczasowej pracy. Od tamtego czasu byłem bezrobotny. Zgodnie z prawem otrzymałem środki unijne na pierwszą działalność gospodarczą tak jak dostają tysiące innych młodych Polaków (też adwokatów).
Artykuł w wyborczej to zwykłe szczucie i dno”. W czerwcu 2017 roku Płażyński objął kierownicze stanowisko w spółce Energa w Gdańsku, którą zarządzają działacze PiS. Zwolnił się po decyzji na kandydowanie na stanowisko prezydenta Gdańska. Swój majątek deklaruje na ok. 900.000.-. Dodatkowo został wybranym do Rady Miasta Gdańsk i dietkę będzie się kasowało /ok. 2.500.-/.
To się nazywa być PIS-owcem bo mi się to należało !



W sprawie ewent. dymisji Prezesa NBP - Żartowałem już państwu kiedyś mówiąc, że po powrocie z Radomia się zastanowię. To nie jest nawet z tego filmu cytat (...), to jest stary przedwojenny żart oznaczający, że pytanie jest absurdalne i że w ogóle to nie jest brane pod uwagę - powiedział Glapiński na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Można to wyrazić prościej – pocałujcie mnie dupę !



Poznań nie pierwszy raz będzie domagał się od rządu zwrotów kosztów reformy edukacji. Pod koniec października 2017 roku zastępca prezydenta Mariusz Wiśniewski wysłał już w tej sprawie list do Ministerstwa Edukacji. Pozostał on bez odzewu. W styczniu 2018 r. list trafił także do Kancelarii Premiera. Odpowiedź była negatywna”

Sprawę deformy edukacji znają wszyscy ale ciekawe są komentarze na stronie Niezależna.pl / https://niezalezna.pl/261815-jaskowiak-pozwie-skarb-panstwa/:
-
I co na pedałów i lesby przeznaczą? Tym antypolskim zdrajcom się już wszystko Popierd*liło.
- nich mu ryzy z unii kasę załatwi wara od naszych złotówek to wasz walek to se płaćcie,
- Domaga sie tytulu Glupa ten przyglup ......przyznac mu ten tytul !!!!!!!1,
- Jedna Parada Równości albo inny cyrk LGBT i UBywateli RP i już wam, Jaśkowiak, ta kasa zostanie w kieszeni miasta. A na naukę gender w przedszkolach i miastach macie pieniądze?
Właściwie nie byłoby sensu publikowanie komentarzy gdyby nie jeden aspekt – to nas umacnia,że idziemy w dobrym kierunku. Z komentarzy wybrzmiewa wściekłość/bezsilność.



Czy ktoś z naszego kochanego wojska nie mógłby pokazać Adrianowi jak się ogląda świat przez lornetkę - On sie wciąż uczy, wszędzie uczy i na poligonie też !

Refleksja:
Czy nie uważacie, że nerwówa w szeregach PIS-u bierze się przekonania, że czas prosperity /czytaj złodziejstwa, oszustw, kłamstw i nepotyzmu/ mają się ku końcowi i nadchodzi czas rozliczeń ?.


Zdjęcia:
demotywatory,
Facobook,
Smart citi blog




niedziela, 3 marca 2019

DAĆ KOPNIAKA !!!

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VIII  -  Nr 16 (1096






Mój blogowy szef Leszko poszedł sobie na L-4 i właściwie to mu się nie dziwię bo coraz trudniej się pisze. Kiedyś można było uchwycić temat i trochę go zgłębić a dziś złodziejstwo za złodziejstwem, oszustwo za oszustwem i jeden skandal przykrywa drugi.



Dobry wujek Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ rozdaje suweniry – ludzki pan. Wychodzą z logicznego założenia, że jak sami kradną to są bezpieczni jeżeli okruchy spadną do plebsu bo nie mają wrażenia, że biorą udział w tym samym złodziejstwie tylko na skalę mini. Pytanie Unii Europejskiej gdzie od 2014 roku zniknęło w Polsce ok. 5 BILIONÓW /bo mniej więcej o tyle zwiększył się dług Polski/ jest zbywane krótko i na temat – to jest kłamstwo. Szary obywatel nie ma możliwości weryfikacji ale szary obywatel może się zastanowić skąd bierze na to pieniądze. W firmie to się nazywa kreatywna księgowość, która dla Gł. Księgowego kończy się najczęściej za kratkami za normalne złodziejstwo. Odzyskanie rozkradzionych pieniędzy i majątku nawet w większej części, jak dowodzi praktyka, jest w zasadzie niemożliwe. Jeszcze ciut a już nawet PIS nie będzie uchwalać budżetu i da się kraść i szastać pieniędzmi bez ograniczeń.




Idą wybory i mamy szansę to przerwać.
Nie mam zamiaru wyliczać skurwysyństw Jarosława Kaczyńskiego osobiście jak i jego łajdackiej partii ale już należy się zastanawiać jak z tego gówna wyleźć. Oczywiście można wywalić na zbity pysk tzw. KRS, tzw. Trybunał Konstytucyjny a w instytucjach przywrócić porządek prawny ale jak zmusić do zwrotu zagarniętych kwot przez Misiewiczów, Obajtków i im podobnych. Stanowiska objęte poza konkursami a zlecone przez PIS przez panie Sadurskie, markietanki prezesa Glapy lub Jaworskich i kilkudniowych prezesów celem wyłudzenia odpraw wstrzymać ich finansowanie do zera. Trzeba przyjąć ustawowo, że stanowiska objęte bez konkursów otrzymują status pełniących obowiązki i wszyscy mogą się o nie ubiegać w ramach szerokiej akcji konkursów.

Nikt z myślących rozsądnie wie, że przywilejów socjalnych nikogo nie można pozbawić. Wiele jest spraw i dziedzin, które będziemy prostować latami a szambo historii będzie się zapełniało bardzo szybko.


Nie ulega wątpliwości, że zastaniemy państwo zdewastowane z olbrzymim długiem.
Zasadniczą sprawą wydaje się być ustalenie najwyższego progu podatkowego od uzyskanego przychodu ale nie tylko bo pieniądze można uzyskać na wiele sposobów np.
1. opłata za pobyt w szpitalu np. 10.- dziennie,
2. Progresywne opłaty za wnoszone pozwy do sądów powszechnych w tzw pozwach o miedzę.
3. Konfiskata pojazdów w którym kierowca był pod wpływem alkoholu i za to wykroczenie był już karany.
4. Konfiskata mienia niewiadomego pochodzenia i jego uzyskania.
5. Przepadek mienia za nielegalne transakcje.
6. Obciążanie kosztami rzeczywistymi za inicjowanie bezpodstawnych działań służb administracyjnych i mundurowych.
Przykłady można mnożyć ale zainteresowani znajdą wiele „ale”.
Niektóre przykłady są bardziej śmieszne niż dramatyczne – paniusia idzie sobie w góry jak do kawiarni i musi interweniować GOPR, „zdolna” rodzinka wysłała bezzasadnie 30 pozwów na swoją sąsiadkę. Gdyby od każdego pozwu wpisowe było o np. 1.000.- droższe a odwołanie do wyższej instancji np. 5.000.- to sądy zostały by odciążone a jedynymi stratnymi byliby adwokaci.




Nie obędzie się bez uważnego przejrzenia wydatków stałych w budżecie. Likwidacja urzędu prezydenta, redukcja administracji państwa, przegląd służb mundurowych a w szczególności przegląd zabawek wojskowych w MON.
Lekarstwem na przyszłość i uniemożliwienie złodziejstwa i oszustwa było by wejście do strefy walutowej EURO.


 Zdjęcia:
demotywatory,

facebook.