GDAŃSK-OPOLE - Rok VIII - Nr 15 (1095)
Odcinek 148 - czyli jak żyć panie premierze?
Parafrazując klasyka zadaję sobie pytanie - jak tu być komentatorem politycznym? A z tymi wątpliwościami trudno prowadzić bloga politycznego.
Chyba w poprzednim życiu naraziłem się jakiemuś Chińczykowi i rzucił na mnie klątwę - "Obyś żył w ciekawych czasach!" - i spełniło się.
Z której strony by się nie przyglądać - to zawsze czasy wydają się ciekawe. Jaki procent żyjących do tej pory ludzi miało szansę być świadkiem końca jednego tysiąclecia i początku drugiego? Że co? Że to "zjawisko" nie ma żadnego umocowania naukowego? Że to data umowna? Zgoda, ale powszechnie akceptowana.
W czasach, w których przyszło mi żyć obserwowałem "naocznie za pomocą tv" człowieka stawiającego pierwszy krok poza Ziemią. Wynaleziono internet, co stało się "bezpośrednią przyczyną" pisania tego bloga.
W tychże czasach kilka tysięcy ludzi zrobiło krok, który doprowadził bez jednego wystrzału do wypędzenia z Polski okupanta - co poprzednim pokoleniom, pomimo wielu heroicznych powstań nie udawało się. Również bez jednego strzału przesunęło się kilka granic państwowych, jedne znikły na zawsze, drugie pojawiły się - przynajmniej na jakiś czas.
I w końcu mój największy koszmar - dumny naród wybiera sam sobie władzę, która istnieć mogła dotychczas jedynie w krzywym lustrze. Władzę, która "walczy z komuną(?)" przy pomocy komunistów. Która walczy z "układami" za pomocą własnych układów. Władzę, która wrzeszcząc na opozycję - "złodzieje!!!" sama przy każdej sposobności kradnie ile się da. Nie oszczędzając nawet organizacji charytatywnych. Władzę, która - aby móc to wszystko czynić bezkarnie - "reformuje pod swój strój" sądownictwo.
Najgorsze jest jednak to, że dookoła mnie widzę pełno ludzi, którzy nie tylko ten stan rzeczy akceptują, ale jeszcze w zachwycie biją brawo. Dom wariatów, stado baranów - gdzie ja się znalazłem? Co ja mogę im powiedzieć? Jak mam próbować ich przebudzić?
Jedno z praw Murphy'ego mówi - "Nigdy nie kłóć się z głupcem - ludzie mogą nie dostrzec różnicy."
Dlatego też pomimo że "ciekawe wydarzenia" występują coraz częściej - jakoś nie mogę zebrać się by je skomentować. Postanowiłem więc, że do czasów wyborów prezydenta Gdańska idę na L4 (na głowę). Mam nadzieję, że rozsądek i wrodzona mądrość gdańszczan wykazane przy urnach, przywrócą mi wiarę w człowieka i doprowadzą do równowagi (może nawet stabilnej) moje myśli.