poniedziałek, 29 stycznia 2018

OKIEM EMERYTA (146)

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 9 (1004)









Odcinek 146 - czyli, nie wiem co powiedzieć

     Przyjaciel mój i współautor bloga pod moją wcześniejszą notka zapowiedział ostrą polemikę. Już cieszyłem się na wymianę zdań, liczyłem na to, że może ona być ostra - z korzyścią dla bloga. Nie bezpodstawnie - bowiem jak mawiał mistrz Hitchcock, nic tak nie ożywia filmu jak trup.


     Zawiodłem się nieco - delikatnie mówiąc. w notce Piotra "Naiwniacy" nie ma niczego, co mogłoby stać się kanwą sporu.

     Wszystko co napisał jest prawdą, wszystko co napisali komentatorzy tez jest prawdą. Więc cóż jeszcze mógłbym dodać? "Tak, macie rację. Popieram w 100%" - przecież to takie banalne i pretensjonalne. Przecież tymi słowami nikogo bym nie zaskoczył, żadnej dyskusji bym nie wywołał. Co najwyżej jakiś hejter ulżyłby sobie nieco (ale tym już od dawna się nie przejmuję).

     Po tym co napisałem chyba już nikogo nie dziwi moja symboliczna aktywność komentatorska.

     Ostatnie dwa nasze wpisy na blogu dotyczyły faszystowskiego, nacjonalistycznego czy rasistowskiego zagrożenia pojawiającego się w kraju. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają skutki lekceważenia tego typu zagrożeń. Ministrowie rządu trzy razy dziennie powtarzają, że najważniejsze dla nich jest bezpieczeństwo kraju i jego obywateli.

     A ja na to wszystko patrzę (może właściwsze w tym miejscy byłoby słowo "paczę"), wszystkiego słucham, analizuję, porównuję z realem - i czuję sie coraz bardzie nieswojo.

     Wydaje mi się, że wpadłem w jakąś króliczą norę, lub przypadkiem (nie wiadomo kiedy - może w czasie snu?) przeszedłem na drugą stronę lustra. Znalazłem się w jakimś groteskowym państewku, gdzie rządzi poje... - sorry, porąbana Królowa Kier (zawsze dziewica). Głównymi postaciami w pejzażu są różne indywidua. Widzę pokręconego w wyniku nadużywania w młodości - Kapelusznika a Suseł jest ministrem. Aby przetrwać w tej rzeczywistości, trzeba być również wariatem.




     Ale
ja nie chcę mieć do czynienia z wariatami! - zastrzegła się Alicja.
-Och, na to nic nie poradzisz-odpowiedział Kot. - Wszyscy tu jesteśmy stuknięci. ja jestem wariat. Ty jesteś wariatka.
-Skąd wiesz, że jestem obłąkana? - rzekła Alicja.
-Musisz być obłąkana-powiedział Kot - bo inaczej byś się tu nie przybłąkała.





     Słowa tu zmieniają swoje znaczenie. Chyba bym nie zniósł tego, że któreś z tych indywiduów nazwałoby mnie patriotą.

     Kiedy JA używam jakiegoś słowa - głos Humpty Dumpty brzmiał dość pogardliwie - SAM decyduję, co ono będzie znaczyć, i dokładnie to znaczy.
- Problem w tym - powiedziała Alicja - że nie wiadomo, czy może pan tak nadawać słowom dowolne znaczenie.
- Problem w tym - powiedział Humpty Dumpty - kto kim rządzi. To wszystko.


.....

     Mój Boże, jakie wszystko jest dzisiaj dziwne. A wczoraj jeszcze żyło się zupełnie normalnie. Czy aby nocą nie zmieniono mnie w kogoś innego? Bo, prawdę mówiąc, czuję się jakoś inaczej. Ale jeśli nie jestem sobą, to w takim razie kim jestem?

     I jak tu żyć w takim rozchwianiu? Jak długo wytrzymam? Na szczęście królik daje jakąś nadzieję:

     - Jak długo trwa wieczność?
- Czasami tylko sekundę - odparł królik
.


     Trzeba tylko zrozumieć zasady tu panujące i dostosować się do nich.

     - Zasada jest taka, że jutro będzie dżem i wczoraj był dżem, ale nigdy dzisiaj.
- Musi czasem wypadać, że dżem jest dzisiaj - zaprotestowała Alicja.
- Nawet nie mogłoby - odparła Królowa. - Dżem jest co drugi dzień, a dziś nie jest co drugi dzień, prawda?



######


     Niestety, to nie jest powieść. Nie skończy się jak w powieści:

     Więc siedziała dalej z zamkniętymi oczyma, na wpół przekonana, że znajduje się w Krainie Czarów, chociaż wiedziała, że wystarczy otworzyć oczy i wszystko znów się przemieni w nudną rzeczywistość.

     To dzieje się tu i teraz. Chociaż otwarcie oczu wielu by się przydało. A najważniejsze pytanie brzmi - jak mogło do tego dojść? Podpowiada nam Wisława Szymborska:

     Ktoś powiedział, że ludzie głupieją hurtowo i mądrzeją detalicznie. Dlatego kochamy i popieramy przypadki detaliczne.

     Na hurtowe "głupienie" nie mam wpływu. Ale by zachować choć trochę równowagi psychicznej opowiem bajeczkę:

    

Pan Lew by raz chory i leżał w łóżeczku,
Więc przyszedł pan doktor:
- Jak się masz, koteczku?
- Niedobrze, lecz teraz na obiad jest pora
- rzekł Lew rozżalony i pożarł doktora.


    







piątek, 26 stycznia 2018

NAIWNIACY !!.

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 8 (1003)






Muszę się powtarzać z pewną opowiastką.
Zebranie rodzinne, jubileusz i rodzina w komplecie. Wśród nich kilkunastoletni wyrostek który nie dość że się setnie nudzi to tylko słyszy; zjedz coś, siedź prosto....w końcu ma dość, wstaje i oświadcza donośnym głosem DUPA !. Zaległa cisza, dziadek się śmieje, matka zdumiona, tata rozgląda się na paskiem, ciocia udaje, że nic nie słyszała a babcia nawiała do kuchni.
Efekt osiągnięty i jest pełne zainteresowanie przedstawicielem młodzieży.
Innego rodzaju wypierdki szukają sobie zajęcia i marzą o zainteresowaniu się nimi samymi.
Jak świat światem zawsze znalazło się mniej lub więcej dorosteńców gotowych na każde wygłupy pod warunkiem, że zostaną dostrzeżeni. Minęły czasy różnych mniej lub bardziej poważnych organizacji młodzieżowych jak np. ZMS, ZMP czy harcerstwo ale także minęły czasy Jana Mulaka czy Papy Stamma.




Później idolami byli Fidel, Cze, Lenin, Allende itd. ale to się zgrało a ponadto milicja/policja miała narzędzie do wybijania z głowy takich głupstw a to narzędzie to była pałka. Powstały nowe rodzaje wychowania jak np. pod blokiem /Patryk Jaki/, satanizm, na koncertach itp.
Dziś jesteśmy zaskoczeni gdy młodzi ludzie wstają i głośno mówią; HITLER, TU JEST POLSKA, BIAŁA EUROPA, ŻYDZI DO GAZU, MY CHCEMY BOGA itd. itd. Można to było uznać jako margines marginesów do czasu dopóki swoich łapsk w to nie wsadził PIS i kościół. Za apogeum politycznego i religijnego łajdactwa uznaję rezygnacje państwa z obchodów Święta Niepodległości na rzecz faszyzujących organizacji oraz dopuszczenie przed ołtarze bluźnierców z Bogiem na ustach.

Na salony polityczne wprowadził ich super-łajdak Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ który już dziś aspiruje do tytułu faszysty roku oraz pierwszego dyktatora w Unii Europejskiej.


Wiemy, że bez jego wiedzy nikt w PIS-ie nic nie zrobi poza swoimi potrzebami fizjologicznymi a od naszego Führera otrzymuje następujące przesłania;
     Nigdy nie można zapomnieć, że żadne naprawdę wielkie cele nie były osiągnięte przez koalicje, ale powstały one z powodu sukcesu jednego, pojedynczego człowieka.
    Propaganda musi wyprzedzać organizację i zdobywać ludzki materiał, nad którym organizacja musi pracować.

   Jeżeli państwo w obecnym kształcie przyjęłoby system wyszkolonych band obronnych, to on nigdy nie mógłby być zastosowany do obrony narodowych interesów poza krajem, ale mógłby być użyty wewnątrz kraju.

   Pierwszym stałym czynnikiem niezbędnym dla władzy jest poparcie społeczne. Ale władza, opierająca się tylko na tym fundamencie, jest niezwykle słaba, nietrwała i chwiejąca się.        Drugim elementem wszelkiej władzy jest niewątpliwie siła.

   Mocny człowiek zyskuje na sile, kiedy jest samotny.

   Co się tyczy możliwości wprowadzania naszej wiedzy w praktykę, mogę przypomnieć moim czytelnikom, że parlamentarna zasada podejmowania decyzji większością głosów nie zawsze rządziła ludzką rasą, wprost przeciwnie - pojawiała się ona tylko podczas krótkich okresów historii, a te były zawsze okresami upadku narodów i państw.
https://docer.pl/doc/1vxc
oraz jasne wskazanie kto jest wrogiem bowiem powstaje łajdacka więź pomiędzy władzą a marginesem. Władza zyskuje elektorat niekoniecznie miły ich sercu ale jednak elektorat a margines rośnie w siłę i z czasem może się przekształcić w coś gorszego.


            Wybryki różnego typu były, są i będą ale w poprzednich latach nie było umizgiwania się PO do tych grup. Te grupy są doskonale rozpoznane łącznie z ich przywódcami. Środowiska są doskonale inwigilowane i dopóki są na PISowskim pasku i z ich przyzwoleniem włos im z głowy spaść nie może.
             Dla mnie geneza powstaniu ruchów faszyzujących jest jasna. Nie one z siebie powstały ale zostały wywołane przez polityków i to jednej opcji. Niejeden mały hitlerek wczoraj robił zadymę na meczu, dziś stoi z sztandarem ONR w kościele a jutro będzie promował „pięć piw”. Jeżeli nie zostaną odcięci od kruchty i tronu a policja nie będzie spełniać swoich obowiązków to:
Witamy w dyktaturze i państwie na wzór



faszystowski.
.










poniedziałek, 22 stycznia 2018

UWAGA! FASZYZM!

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 8 (1003)









HAI Law ju Polsko!


     Proszę się uczyć i przyzwyczajać.


     Tak już nie długo, dzięki podłej zmianie będą się witać prawdziwi Polacy. Celowo nie używam cudzysłowów i piszę słowo "Polacy" jak należy - z dużej litery. Po prostu - koniec żartów, trzeba zacząć się bać.

     Niech nikogo nie zwiodą "ostre i stanowcze" słowa ekipy okupującej nasz kraj. jestem przekonany, że żadnemu faszyście włos z głowy nie spadnie. Okupanci zlecili bowiem zbadanie faszystowskich "incydentów" taj samej prokuraturze, która już raz umorzyła dochodzenie w podobnej sprawie.

     Zresztą te bulwersujące postawy "młodych idiotów" są bliskie ich sercu. Od chwili gdy problem ten zaczął wypływać na szersze wody, świadomie go bagatelizowali. "To jest margines marginesu!" zapewniali. Jednak pozostawili temu "marginesowi" prawo organizowania "patriotycznych uroczystości", szyderczo nazywając je "marszami niepodległości". I to na prawach wyłączności, takich samych z jakich korzysta sekta smoleńska organizując kolejne miesiączki.

     Robią to z pełną świadomością i cynizmem. Wiedzą jaki będzie przebieg tych "patriotycznych" marszów gdyż w dniu 11 listopada "dyplomatycznie rejterują" do Krakowa. Z tej odległości faktycznie - na ulicach Warszawy można dostrzec tylko może biało-czerwonych flag i tysiące patriotycznych rodzin z dziećmi.

     Czy coś się zmieni po wyemitowaniu przez TVN reportażu z "uroczystości urodzinowych Adolfa H."?

     Wątpię. Natomiast pewien jestem, że prędzej czy później TVN doczeka się kolejnej milionowej kary pieniężnej nałożonej przez patriotyczno-narodową KRRiT.

     Czy znajdzie się jeszcze w Polsce ktoś, kto jest zdrowy na umyśle - kto nie zauważy, że dziarsko maszerujemy wprost ku naszemu przaśnemu faszyzmowi?

  




sobota, 20 stycznia 2018

MOGĘ MIEĆ MARZENIA ?.

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 7 (1002)






Szanowni Państwo !.

Jakoś przeżywamy okres dobrej zmiany mając nadzieję na jej kres. Niestety wszystkie siły się sprzysięgły aby przestępcom, gangsterom i kłamcom z PIS-u zapalać kolejne zielone światła zezwalając na ich nikczemną działalność.
              Przegrywamy na wszystkich frontach i mało tego. Widać, że zaczynamy się w tej rzeczywistości urządzać i trwa trend przechodzenia posłów do partii w której można się nakraść i wcielić w życie hasło „Rodzina na swoim”.


Jaka jest opozycja każdy widzi i właściwie nie bardzo można na nich liczyć gdyż ci którzy mogą coś zrobić wykazują się niemocą a ci którzy mogą niewiele krzyczą jak najgłośniej.
Stary gwiazdor Ryszard Petru i nowa gwiazda Barbara Nowacka dali dupy w sposób niemal identyczny. Madera i Bali – wyspy nieszczęśliwe udowodniły, że nie ma nic ważniejszego ponad własny, prywatny interes.



Czy są politycy, ugrupowania na który można by zaufać i zdopingować do działania ?.
Bardzo popularną jest teza, że opozycja nie ma żadnego planu /pozą krytyka PIS/ i nie wie co ma zrobić aby wyrwać elektorat, który zaniedbała szczególnie w sferze informacji i polityki społecznej. Dziś nikt nie zwraca już uwagi na gruntowne zmiany w kraju w tym szczególnie na autostrady, wyremontowane dworce czy Pendolino. Dobre rzeczy przyjmują się łatwo i równie łatwo przyjmujemy je jako normalny stan rzeczy.



Może my – blogowicze coś opozycji podpowiedzieć w jaki obrać azymut polityczny, gospodarczy czy społeczny.
Jestem bezczelnym typem i dlatego pozwalam sobie zwrócić uwagę na kilka spraw do wykorzystania przez opozycję a które szczegółowiej będę chciał opisać moim małym, laika rozumkiem.

Oto sprawy podstawowe które opozycja winna przedstawić społeczeństwu:

Ustawowo zagwarantowany dostęp do informacji publicznej.
Nie może być tak, że szef MON mówi do dziennikarki – ładnie pani dziś wygląda i zamyka drzwi przed nosem. Nie może być tak, że nie udziela żadnej informacji Marszałek Sejmu, Senatu. Nie może być tak że jest limitowany dostęp do innych telewizji poza publiczną itd., itd., itd.

Dostęp do internetu szerokopasmowego w całym kraju.
Skoro nas stać na 500+ to może nas być stać na darmowy internet na terenie całego kraju.



Delegalizacja Polskiego Związku Łowieckiego.
Mamy XXI wiek i zabijanie dla przyjemności winno być przestępstwem. Co innego wyłapywanie nadmiaru zwierząt i odstawianie ich do rzeźni lub utylizacji.


Nieważność wszystkich ustaw dotyczących aborcji.
Są sprawy sumienia które nie mogą podlegać prawu.


Lekarze - albo bez klauzuli sumienia albo inny zawód.
Proste jak budowa cepa i nie wymaga szerszej deliberacji.

Wystąpić do EU z projektem – kto zatrudnia w innym kraju członkowskim /poza macierzystym/ obywatela z wyższym wykształceniem jest obowiązany do partycypacji kosztów nauki.
Można określić koszt jaki ponoszą podatnicy. Możliwość natychmiastowego wyjazdu zagranicznego po opłaceniu kosztów za studia.



Przywrócenie ustaw tzw. sądowych. Ustanowienie sędziów pokoju.
Bez komentarza.


Ponowny rozdział organu ścigania tzn. Prokuratury od Ministra Sprawiedliwości.
Bez komentarza




Likwidacje zdeprawowanych organów „Państwa”:
Trybunału konstytucyjnego. jako organu partyjnego.

Senatu.
Przemyśleć ponownie projekt Izby Samorządowej.


Urzędu Prezydenta.

Bez komentarza.



Powołać Komisje Konstytucyjną celem sprecyzowania dalszego kierunku rozwoju państwa.
Komisja winna być powołana przy okazji wyborów i będzie jedynym interpretatorem konstytucji.

Zdjęcia - demotywatory.




środa, 17 stycznia 2018

NO NARESZCIE MACIE....

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 6 (1001)








Niestety latka robią swoje i każde mniejsze lub większe przeziębienie robi ze mnie zamiast buńczucznego i walczącego blogowicza cherlającego w kątku dziadziusia. W końcu zestaw specyfików anty daje efekt i wracam do żywych.




..............no i nareszcie macie to czego w podtekstach pragnęliście i możecie się wyżywać do woli.
              Fakt, że opozycja dała ciała co wielce ucieszyło kryptoPISowców oraz cały lewicowy front antyplatformiany. Przez 3 konta pocztowe, facebooku, bloga i SKYPA przelewa się satysfakcja przeciwników partii opozycyjnych wobec pis w podtekście udowadniając mi moja głupotę polityczną..
Wy macie swój dzień a mnie jest smutno ale może musiało dojść do takiego wstrząsu.
Niezależnie od osądów i opinii wyszły także niedomagania formalne w działaniu naszego sejmu. Jeżeli posłanka /i ponoć profesor/ stwierdza przed kamerami, że głosowała za odrzuceniem w pierwszym czytania projektu obywatelskiego to znaczy, że nie tylko jest głupią cipą ale także przez przypadek znalazła się w parlamencie. Drugi wiele szanowny /we własnym mniemaniu/ profesor twierdzi, że w sprawach aborcji nie powinno być dyscypliny klubowej to także znalazł się w sejmie przypadkiem.


              Czasami warto brać przykład z przeciwników tzn. od PIS. Śmiesznym było kiedy w kilka minut po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ żaden poseł nie umiał ustosunkować się do tematu wypowiedzi swojego guru. Potem szły sms-y i wszyscy członkowie PIS kłapali to samo wg otrzymanego wzorca.

Po coś kupowali im te tablety.
Dotychczas wiedziano kto decyduje o drogach legislacji różnych ustaw czy uchwał. Przy projekcie pani Barbary Nowackiej zapomniano kto decyduje w sejmie o dalszej drodze projektów. Jest ogólne złorzeczenie na nieuczciwe potraktowanie obywatelskiego projektu ustawy przez partie opozycyjne a pomija się, że przeciw odrzuceniu i skierowaniu do Komisji sejmowej głosowało 58 posłów PIS do których nikt nie ma pretensji.
Przyjmijcie do wiadomości, że w sejmie każde głosowanie jest po myśli PIS-u.

          Niedomaganie widzę po stronie szkolenia posłów przed rozpoczynająca się kadencją. Nie tylko odbywają wycieczki gdzie mają pokoje, dokąd prowadzą korytarze a którą wiedzę mają sobie przyswoić z dziedzin działania sejmu, sposobu głosowania oraz miejsca na sali plenarnej itp., itp.. Należy przyjąć, że część posłów nie dorosła intelektualnie do swojej funkcji i nie wszystko kapuje od strony formalno-regulaminowej i dlatego Kluby i Koła poselskie winny prowadzić w tej mierze szkolenia /może i permanetne/.
Dobrze postąpiła PO wyrzucając 3 posłów jak i uczciwie postąpiło troje posłów Nowoczesnej.
Co stanie się dalej tego nikt nie jest w stanie przewidzieć ale jestem pewien, że PIS przygotowuje następne polityczne wnyki i wszystkie działania Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ należy traktować jak zatrute ziarno.
Mniemam, że po ostatniej, grubej wpadce nastąpi swego rodzaju katharsis i otrzeźwienie w którym Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ będzie nie będzie wodził za nos opozycję łącznie z tą pozaparlamentarną.
Ponoć 28 stycznia ma odbyć się spotkanie opozycji pozaparlamentarnej. Na „dzień Dobry" pani Barbara wywaliła następujący tekst:
         Wg mojej oceny tekst bardzo głupi ale wpisujący się w działania opozycji. Nie pierwszej pani Nowackiej wydaje się, że z dnia na dzień została pępkiem a właściwie Everestem opozycji. Jednocześnie gaworząc o zjednoczeniu a pani Nowacka już zdążyła podzielić. /byli Lepper, Palikot i kończą swój byt Petru czy Kukiz ??/.

Świętą trójcę mają utworzyć jeszcze i pan Czarzasty i pan Zandberg.

Proletariusze całej Polski łączcie się co mogłoby być dla mnie jakimś pozytywem gdyby nie historia mojej rodziny na której plecach lewica złożyła batem swój podpis.
        Jestem optymistą i jako taki przyjmuję sugestie czytania „mądrych” lewicowych tekstów/ np. Adriana Zandberga czy do znudzenia polecane gazety i wskazanych autorów od których nauczę się wielu mądrości w typie jaka to opozycja zła i jak to lewica wyprowadzi Polskę z bagna.

/Właśnie przed chwila wysłuchałem w Onecie rozmowy Kuźniara z Adrianem Zandbergiem. Doszedł do wręcz genialnego wniosku - w każdej wsi i gminie musi być żłobek. Coś niesamowitego, jak on do tego intelektualnie dotarł, szok !/.

Drodzy komentatorzy.
Moim zdaniem wpisywanie do Konstytucji nowych rozdziałów jest pozbawione sensu gdyż cokolwiek by nie napisać to znajdą się tacy którzy ja złamią.
Edukacja społeczeństwa to nawet nie zadanie na jedno pokolenie ale na dwa-trzy.
Brak podstawowego przedmiotu jakim jest filozofia powoduje znaczne uszczuplenie poznawcze świata i jego mechanizmów. Jeżeli dziś jest problem z edukacja seksualną to o filozofii nie ma co marzyć.
Leszko pisze, że nastąpił blamaż opozycji. To nieprawda – to jest nasz blamaż, bo do parlamentu nie wybrali ich kosmici czy krasnoludki ale ja, ty, wy i oni.
Ten blamaż może odwrócić referendum na ulicach naszych miast a przed którymi podła zmiana czuje respekt i zmusi tzw. opozycje do realnych kroków.
Czy pani Nowacka ugra wiele na sprawie aborcyjnej ?. Podejrzewam, że władzunia cofnie się o krok i cały ruch anty czy pro aborcyjny straci sens.
Na zakończenie i na marginesie - słowa aborcja i demokracja nie specjalnie mi do siebie pasują.



Nie wiem dlaczego ale to video kojarzy mi się z sytuacją ogólną opozycji:


My tu gadu gadu a jeden z bossów grupy przestępczej podpisuje ustawy które obrażają ład konstytucyjny.
Spoko - kiedyś stanie przed sądem karnym !.







poniedziałek, 15 stycznia 2018

I CO DALEJ ?

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 5 (1000)








Na kogo głosować w najbliższych wborach?


     Temat dzisiejszej notki wiąże się bezpośrednio z blamażem opozycji podczas głosowania nad obywatelskim projektem ustawy "Ratujmy kobiety". Bezpośrednio jednak "odpowiedzialny" za powstanie tej notki jest zaliczany do grona mych przyjaciół Kneź Dreptak, w niektórych kręgach zwany Okrutnikiem.


     W swym komentarzu do mojego poprzedniego wpisu obnażył wszystkie ułomności nie tylko "naszych wybrańców", polityków - ale głównie naszego systemu wyborczego. Te ułomności trafnie nazwał Kukiz, mówiąc o partiokracji.

     Od dawna sam miałem wątpliwości, czy nasza ordynacja wyborcza jest dobra. Ciągle jednak miałem w głowie słowa Churchilla - "Demokracja jest najgorszym z możliwych systemów sprawowania władzy, ale lepszego nikt jeszcze nie wymyślił". Dopiero kilka lat temu Kukiz występując z inicjatywą JOW-ów zbudził we mnie refleksję. JOW-y, może też nie do końca doskonały pomysł, dawały jednak nadzieję na jakąś zmianę. "Wiążąc" parlamentarzystę bezpośrednio z określoną grupą wyborców umożliwiały o uproszczenie trybu odwołania go w przypadku utraty zaufania. Dlatego też poparłem Kukiza, wpisując się na listę jego zwolenników.

     Nie oznaczało to zmiany moich poglądów politycznych, Kukiza traktowałem jako folklor. Pociągał mnie sam pomysł zmiany systemu wyborczego na wzór brytyjski.

     Późniejsze umizgi Kukiza do "gdańskiej Dudy" czyli szefa "S" oraz pisu, spowodowały, że szybko "wykreśliłem się " z listy jego "fanów". Dzisiaj okazało się, że miałem rację. To, jak Kukiz i jego partia (litościwie nie będę wspominał tu PO i .N) potraktowała podpisy obywateli pod wspomnianym projektem wyraźnie pokazuje, że teoria teorią, ale trzeba pamiętać z jakiego żłobu się frukty wcina

     Jednak problem pozostał, co dobitnie wyłuszczył Kneź. I pozostało pytanie - co dalej? Oczywistym jest, że na pis głosować nie będę. Jednak jak długo, wbrew faktom można udzielać kredytu zaufania partiom, które co chwilę udowodniają, że ich członkowie (nie wyłączając kierownictwa) nie do końca dorośli do polityki (vide - " ... nie sądziłam, że jeden mój głos może coś znaczyć...").

Dzisiejszy, proporcjonalny system wyborczy wygląda tak:

     - Znam człowieka uczciwego. Rozmawiałem z nim osobiście wiele razy, więc znam jego światopogląd. Jakimś zbiegiem okoliczności, kandyduje on z mojego okręgu z listy partii "XXX". Oczywiście - w najbliższych wyborach oddaję na niego głos. Czy na pewno na niego? Mój głos powiększa krajowa pulę głosów zdobytych przez partię "XXX" co przyczynia się do tego, że partia ta zdobywa 180 mandatów poselskich w sejmie. Po podziale tych mandatów na mój okręg wyborczy przypada ich dziewięć. Niestety, mój kandydat jest na liście na miejscu jedenastym. Przy założeniu, że wyborcy głosują świadomie na znanych sobie kandydatów, na kandydatów z którymi spotkali sie chociażby na mitingach wyborczych - mój kandydat ma szansę zdobyć w okręgu wystarczającą liczbę głosów by załapać się na jeden z dziewięciu mandatów.

     Jednak rzeczywistość jest inna. W świadomości suwerena istnieje tylko partia polityczna. Nazwiska na jej liście to "mięso armatnie". Z jednym wyjątkiem - pierwsze miejsca na tych listach zajmują prominenci partyjni lub ich protegowanych. Wyborca zna ich nazwiska, widywał ich w Telewizorni. Pozostali to anonimusy. Gdzie więc stawia krzyżyk? Przypadek Jarosława Wałęsy, który wszedł do sejmu z ostatniego miejsca na liście tylko potwierdza tę regułę. On jest znany.

     To jest jedna strona medalu. Drugą jest to, że wybór mojego kandydata nie zależy tylko ode mnie. W równym stopniu zależy od wyników głosowania w Pcimiu Dolnym czy innym Pierdziszewie. Jeżeli bowiem tam zabraknie głosów na partię "XXX", to w moim okręgu pozostanie do zdobycia nie dziewięć, a sześć mandatów. To jeszcze bardzie ogranicza szanse mojego kandydata.

     Największym jednak kuriozum jest to, że głosując na mojego kandydata, wpływam na stan posiadania partii. Gdyby jednak ten kandydat mnie zawiódł i jakimś cudem udałoby się go odwołać - nie zmienię stanu posiadania partii. Bowiem na miejsce odwołanego wchodzi następny z tej samej listy. Nie mam więc możliwości na wykazanie mego niezadowolenia z poczynań tej partii.

     JOW-y oparte na systemie większościowym zmieniają sytuację. Wybrany z mojego okręgu zostaje ten, który w tym okręgu uzyskał największą ilość głosów. Wyborcy Pcimia Dolnego i Pierdziszewa nie mają na ten wybór żadnego wpływu. Dalej - chociaż oddając głos na mego kandydata powiększam stan posiadania mandatów partii, którą on reprezentuje, to jednak odwołując go zmniejszam ten stan posiadania. Bowiem na jego miejsce wchodzi następny, z największą ilością głosów. A to nie zawsze może oznaczać, że nowy poseł należy do tej samej partii co poprzedni.

     Korzyści wynikające z tego systemu są następujące:

 - Mam zdecydowanie większy wpływ na wybór posła.
- Poseł musi się czuć bardziej związany z okręgiem czy wyborcami niż z partią.
- Procedury odwołania posła mogą być proste i łatwe.
- Partia nie będzie mogła bezkarnie tolerować ekscesów swoich posłów i chronić ich przed odpowiedzialnością.

     Minus pozostaje ciągle ten sam - jakikolwiek system byśmy wymyślili, to bez odpowiedzialnego, świadomego udziału społeczeństwa nic z tego nie wyjdzie. Niestety, aktywność polityczna rodaków jest bardzo mała. Popatrzmy na frekwencję. Połowie Polaków to wszystko zwisa jak kilo kitu. Z pozostałych, zdecydowana większość idzie po najmniejszej linii oporu. Fatygować się na zebrania przedwyborcze? Zadawać jakieś pytania? Co to da? I tak "ONI" zrobią to co chcą. Wśród tych, gdzie tli się jakaś iskierka odpowiedzialności decyduje wybór "przeciwko". W życiu nie zagłosuję na PiS/PO/SLD (niepotrzebne skreślić lub potrzebne dopisać).

     Poza tym partie tak zdominowały naszą scenę polityczną, że myślimy znanymi z historii kategoriami:


...
Jednostki głosik cieńszy od pisku.
Do kogo dojdzie? - ledwie do żony!
I to, jeżeli pochyli się blisko.
Partia - to głosów jeden poryw -
zbity z bezliku cichych i cienkich,
...


     No tak, poteoretyzowałem sobie troszeczkę. Wskazałem ciemne i jasne strony problemu (i to tylko z mojego punktu widzenia). Ale odpowiedzi na pytanie tytułowe nadal nie ma.

     Co zrobić, jak zrobić - i najważniejsze - kto to ma zrobić. W moim wieku trudno już raczej porywać tłumy i prowadzić "na barykady". Zresztą dawno już wyrośliśmy z plemiennej mentalności, gdzie ceniło się głos starców. Dzisiaj nikt mnie nie prosi o radę, za to często wypomina mi się, że moja emerytura jest obciążeniem dla budżetu wypracowanego przez młodszych.

     Może więc od młodszych usłyszę jakiś sensowny przepis na porządek społeczny - byle nie w stylu "Polska dla Polaków". Byle nie opierał się on na szukaniu winnych wśród tych, którzy rządzili wcześniej. Bo ci, którzy dzisiaj rządzą jutro będą tymi, którzy rządzili wcześniej.






piątek, 12 stycznia 2018

WSTYD MI ZA OPOZYCJĘ

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 4 (999)










Jak można było tak się zachować?


     Ciekawych czasów przyszło mi dożyć. Czasów w których Kaczyński zachowa sie przyzwoiciej niż spora grupa posłów opozycyjnych.


     Słuchałem różnych komentarzy, tłumaczeń, wyjaśnień. Było w nich wiele przeinaczeń wynikających może z niezrozumienia, jednak bardziej chyba z próby ratowania "twarzy". Dlatego na początek podstawowe fakty.

     W sejmie głosowano nad dwoma OBYWATELSKIMI projektami ustaw.

     W sejmie głosowano nad dwoma OBYWATELSKIMI projektami ustaw. Głosowanie nie dotyczyło ich przyjęcia czy odrzucenia jako ustaw lecz jedynie ich dalszego losu - przekazać do komisji sejmowej czy wyrzucić do kosza.

     Jeden z projektów zmierzał w kierunku całkowitego zakazu aborcji, drugo w kierunku liberalizacji - po aborcję na życzenie włącznie. Oba projekty nie zamykały się tylko na tych skrajnych rozwiązaniach. W obu były elementy zasługujące na dyskusję.

     A oto wyniki głosowania nad OBYWATELSKIM projektem zatytułowanym "Ratujmy kobiety":




     Wyniki tego głosowania odczytuję tak:




     Imienne wyniki głosowania znajdziecie TUTAJ.

     Moja interpretacja:

     1 - PiS jaki jest, każdy widzi - a mimo to aż prawie 25% z nich głosowało za dalszym procedowaniem.
     2 - W PO niby tylko nieco ponad 2% było za wyrzuceniem do kosza (tak próbują zaklinać rzeczywistość niektórzy politycy PO), jednak przeciwko dalszemu procedowaniu było prawie 24%.
     3 - W Nowoczesnej co prawda nie znalazł się nikt, kto widziałby projekt ustawy w koszu, jednak za dalszym procedowaniem było tylko niecałe 58%.
     4 - PSL - szkoda gadać.

     I nie pomogą tu żadne wykręty związane z własnym sumieniem i wyznawanymi poglądami. Głosowanie w sejmie nie było przecież wiążące. Chodziło tylko o skierowanie projektu ustawy do odpowiedniej komisji sejmowej. Tam można by było wnieść poprawki wynikające ze światopoglądu i własnego sumienia.

     PiS czyniąc dowolne draństwo zasłania się wolą suwerena. A czymże była odpowiednia ilość podpisów obywateli pod projektami jak nie wolą suwerena?

     Czyż nie jest psim obowiązkiem posłów rozpatrywanie wniosków wyborców?

     Słusznie więc postąpiła Po wyrzucając z klubu trzech posłów głosujących za wyrzuceniem do projektu ustawy do kosza. Odwoływanie się od tej decyzji posłanki Joanny Fabisiak dowodzi, że nic nie zrozumiała z tego co się stało i powinno to skutkować wyrzuceniem z partii.

     I chociaż do znudzenia będę powtarzał za Katonem Starszym, że "Kartagina musi być zburzona", to ogarniają mnie wątpliwości - kto mógłby tego dokonać?

     Czy obecna opozycja jest w stanie zburzyć mury Kartaginy (czytaj - okopy pisu)? Obawiam się, że nie zdoła nawet dotrzeć pod te mury.

     Może kiedyś? Na razie bowiem jedyny pomysł na to zgłosił Petru. Nie wiem ile w nim prawdziwej troski o Polskę, ile megalomanii, ile naiwności. Ale to JEDYNY jak na razie pomysł. Jednak opozycja zamiast skupić się nad nadaniem mu sensownego kształtu zaczęła od drobnych szyderstw. Prawdopodobnie inicjatywa, chociaż juz poczęta, umrze jeszcze przed porodem.

     Co więc mi, suwerenowi drugiego sortu pozostaje? Niezłomna wiara? W co???

     Nie chciałbym by przed urną wyborczą czekała na mnie tylko jedna droga - głosowanie na Zandberga. Bo tylko on nie zdążył się jeszcze skompromitować. Bo tylko on na pierwszym miejscu stawia wyraźnie rozdział państwa od kościoła. A tak się może stać, gdyż nasza ordynacja wyborcza nie przewiduje opcji "przeciwko wszystkim". Alternatywą może okazać sie tylko absencja wyborcza.

     Przyznaję, w najczarniejszych snach nie przewidywałem takiego rozwoju wypadków.




poniedziałek, 8 stycznia 2018

PARSZYWCY 2017

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 3 (998)





Moje resume 2017 roku !.
Każdy ma prawo do swojego podsumowania minionego roku.
Trudno wytypować kilka zasadniczych spraw a o to zadbała zorganizowana grupa przestępcza o nazwie Prawo i Sprawiedliwość dostarczając faktów aż za wiele jak na jedną skromną blogową notkę.
Złoty medal !
Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ i jego wypowiedź sejmowa odnotowana na Yutubie:



Która wyjaśnia wszystko.
Kappo di tutti capi,który może czynić zło i za nic nie odpowiadać.

Pomimo doniesień do prokuratury jedyną jej czynnością było umorzenie i nawet nie wiem czy ktoś się od tej decyzji nie odwołał. Aktu oskarżenia nie będzie a jeżeli nawet to sprawa będzie się przewlekała w nieskończoność.
Za skłócenie narodu i wywoływanie waśni należy mu się tytuł I Parszywca Polski po 1980 roku.
Rację mają ci którzy chcą przywrócenia kary śmierci bo pierwszy chętny już jest.
Paragraf prosty – sprawstwo kierownicze.
Dobrze, że tacy osobnicy się nie rozmnażają ale takie ludzie chwasty należy utylizować.
Czy wyobraźni wam staje jakim człowiekiem byłby potomek Jarosława Kaczyńskiego i Krystyny Pawłowicz - ?, zgroza na samą myśl.

Srebrny medal !
Bękartem politycznym zdradzieckiej mordy i kanalii Jarosława Kaczyńskiego jest przeciętny urzędas z charyzmą dżdżownicy i ze skłonnością do drobnych oszustw, oglądania leśnych ruchadeł ale wżeniony w porządna rodzinę. Ze względu na brak kręgosłupa naznaczony na stanowisko i czasami ku uciesze gawiedzi jest nazywany prezydentem. Człowieczek marnego charakteru równie miękkiego i śmierdzącego kłamstwem jak ryba po kilku dniach. Przysięgając na konstytucję i ją łamiąc postawił się w rzędzie hańby a z dodatkiem „tak mi dopomóż Bóg” stanął w rzędzie bluźnierców. - polityczny pedofil.
Na usprawiedliwienie ma jedno – takie otrzymuje wytyczne od Jarosława Kaczyńskiego /pieprzona dziewica/.

Brązowy medal !.
Drugim bękartem zdradzieckiej mordy i kanalii Jarosława Kaczyńskiego jest:
Antoni Macierewicz, który z polecenia JK robi wszystko aby rozłożyć na łopatki nasz i tak miałki system obronny. Nie wiadomo czy ten idiota rozumie porę podstawowych rzeczy dotyczących obronności np., że:
Nasze, Narodowe Okręty podwodne na Bałtyku tak się schowają pod wodą jak przed świętami karp w wannie.
Czy to indywiduum rozumie, że:
Rosja posiada ok. 1.500 śmigłowców bojowych i czy Polska będzie posiadała Narodowych Śmigłowców 10, 50 czy 100 nie ma żadnego militarnego znaczenia dla naszej obronności.
Na szczęście dla nas sam się przewrócił Narodowy System Antyrakietowy „Patriot”, które zaproponowali nam politycy amerykańscy w cenie takiej jak gdyby np. zażądać 1.000 za ½ wódki.
Czy jest trudnym do zrozumienia, że nasze działania obronne mogą być oparte jedynie na sojuszu militarnym lub bezpośrednią współpracą z wujkiem Samem.
Obaj przy aprobacie Jarosława Kaczyńskiego mają jedną wspólną cechę;
sieją wkoło srebrnikami a pospólstwo się cieszy zgodnie ze starą maksymą – bliższa koszula ciału niż sukmana.
Troszkę mi to przypomina niezbyt obyczajne imprezki w których nowobogacki wpycha prostytutce w majty stówę aby pokazała walory a obywatele wpadli w zachwyt. Tą prostytutka jest, niestety spora część naszego społeczeństwa z których jedna część dała się kupić za 500 zł. a druga się cieszy, że poprzednikom dowalili.

          Wymieniłem tych dwóch bo mają swoją i swoistą niezależność.
Adrianowi wydaje się, że jest politykiem ale z chwilą nominacji prezydenckiej sam prezes ma za krótkie łapki aby go do końca podporządkować sobie. Była szansa aby z tego skorzystał z niezależnej funkcji prezydenta ale z chwilą wejścia na ścieżkę przestępstw poczynając od ułaskawienia Mariusza Kamińskiego sam sobie tę drogę zamknął.
Antoni Macierewicz oddał się w pacht największemu „jamużnikowi” Tadeuszowi Rydzykowi. Oczywiście ten układ kosztuje i to sporo ale zapewnia bezkarność i utrzymanie stanowiska. JK także patrzy przychylnym okiem gdyż obrona terytorialna to nic innego jak dawne, komunistyczne KBW czyli Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Żal, że nie ostała się i została pogrzebana do końca służba cywilna. Przykładem może być sprzed kilku lat Belgia w której trwał kryzys rządowy kilka lat i co....? i nic a państwo normalnie funkcjonowało. Dziś szczeble administracji i zakładów państwowych są zapełnione pociotkami, koleżkami PIS czyli nastąpiła realizacja hasła „Teraz K....a My”.

Nie wiem czy armia PIS-ewiczów i Misiewiczów nie jest bardziej liczna od legendarnej Obrony Terytorialnej.
LISTA MISIEWICZÓW.
Po czasie wiemy, że prywatyzacja winna być przeprowadzona szybciej i głębiej aby w rękach polityków nie zostawiać gospodarki.

Propaganda PIS

Przez media / także reżimowe/ przemknęła wiadomość, że zakończył działalność program Platformy Obywatelskiej „Mieszkanie dla młodych”. Nie chcąc zanudzać w skrócie przybliżę, że był to program ułatwiające określonym grupom /niekoniecznie takim młodym/, poprzez kredyt hipoteczny na preferencyjnych zasadach oraz dopłacie państwa dojście do własnego mieszkania, domu lub nabyciu nieruchomości na rynku wtórnym.
Kto ciekawy niech poczyta
MIESZKANIE DLA MŁODYCH.

W zamian PIS proponuje „Mieszkanie+”.
Głównym celem Mieszkania Plus jest zwiększenie liczby tanich mieszkań na wynajem z opcją dojścia do własności. Podstawowym warunkiem, który będzie trzeba spełnić, to zobowiązanie się do terminowego uiszczania opłat za mieszkanie i czynsz. Nie zapłacisz czynszu to kopniak z mieszkania. Po drugie – została ustawiona sztywno cena najmu mieszkania /nie dotyczy Warszawy/ na poziomie 7 – 9 zł za m/2. Byłaby ameryka gdyby do tego nie doliczyć opłaty eksploatacyjnej od 6,50 do 10.- zł.
Wyliczenie na przykładzie mojego miasta;
czynsz – 7,53,
op. eksploatacyjna – 9.-
Cena najmu mieszkania+ ok. 45 m/2 = ok. 700 !.
MIESZKANIE+

Spróbujcie sobie odpowiedzieć na pytanie co lepsze – mieszkanie dla młodych czy mieszkanie+ ?.
Podpowiedzi nie będzie.

Porażka roku:
Bandyta kopiący kobietę w dniu 11 listopada, nie odnaleziony !






Najdowcipniejsze zdjęcie roku:
Zdjęcia:
Demotywatory,
Youtube,
Facebook



sobota, 6 stycznia 2018

OKIEM EMERYTA (145)

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 2 (997)


- Flesz (19)





Odcinek 145 - czyli - historia lubi sie powtarzać.


       Niestety, powtarza się wyłącznie jako farsa.



       HISTORIA

       Właściwie to legenda osadzona w historycznym anturażu.

       W latach trzydziestych I wieku n.e. imperium rzymskim władał cesarz Kaligula. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że nie miał on "dobrej prasy". Dlatego też "wszyscy wiedzą" o tym, że Kaligula uczynił swego ulubionego konia wyścigowego - Incitatusa - senatorem Rzymu. Czy naprawdę tak było? Historycy raczej powątpiewają, bowiem spośród licznych źródeł pisanych tamtego czasu tylko Swetoniusz podaje tą anegdotę jako fakt. Faktem było, że koń ten miał wyjątkowe warunki życia.

       Dla nas historia Incitatusa stała się symbolem władzy niczym nieograniczonej.


       WSPÓŁCZESNOŚĆ

       Początek XXI wieku w środkowej Europie, w nie najmniejszym kraju swe mocarstwowe sny śni prezes Kaczyński. Na pierwszy rzut oka tytułowi "prezesa" daleko......, bardzo daleko do tytułu "cesarza". Ale tak twierdzą jedynie etymolodzy. Przeciętny (pod każdym względem) mieszkaniec tego kraju - zwany tu suwerenem - ma zdanie dokładnie odwrotnie. I chyba ma rację. Bowiem tylko prawdziwy cesarz, na miarę Kaliguli mógł podjąć decyzję, by osobnika imieniem Suski zrobić ministrem.

       Koń Kaliguli jednak zapracował na względy swego pana wygrywając nie jedne wyścigi. Suski zaś ..........????

 Niech mi ktoś pomoże, może chociaż jedno osiągnięcie Suskiego?

       Widać więc wyraźnie, że o wiele większą ekstrawagancją popisał się "prezes Kaczyński".














wtorek, 2 stycznia 2018

OKIEM EMERYTA (144)

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 1 (996)









Odcinek 144 - co nam zostało.....

     Tytuł felietonu został zaczerpnięty z piosenki powstałej w latach 30-tych ubiegłego wieku. Dawno to było. Ale też i dwa lata rządów pisu sprawiają, że czasy gdy funkcjonowała demokracja (oczywiście nie zawsze idealnie) też wydają się tak samo odległe.


     Nie mam sił ani nawet zamiaru komentować wszystkich "osiągnięć" podłej zmiany w roku ubiegłym. Natomiast czas świąteczny nasunął mi pewne skojarzenia. W tymże czasie obejrzałem po raz n-ty film "Listy do M." Jeden fragment zapadł mi w pamięci - jeden z bohaterów filmu jedzie samochodem przez las. Droga pusta, znak ograniczający prędkość do 70 km/h. Ponieważ spieszy się by zdążyć na wieczerzę wigilijną, przekroczył tą prędkość. Oczywiście został zatrzymany przez policyjny radiowóz. Zaczyna się tłumaczyć, że przecież las, żadnego skrzyżowania, żadnego innego samochodu. Nie rozumie więc po co to ograniczenie. W odpowiedzi usłyszał od funkcjonariusza - "Będziesz pan ze znakiem drogowym dyskutował?".

     Inny obrazek, też z telewizorni. U Konrada Piaseckiego popisuje się minister byle-Jaki. Dowodzi, że Komisja Europejska nie ma podstaw do ingerencji w polskie ustawodawstwo. Piasecki wskazuje na złamanie Konstytucji w sprawie skrócenia kadencji I prezes SN, o czym mówi większość prawników-konstytucjonalistów. Wszystko wiedzący byle-Jaki wskazuje na art. Konstytucji, w którym mówi się, że w przypadku zmiany ustroju sądownictwa, można sędziów przenieść w stan spoczynku. Piasecki informuje ministra, że ten argument go nie przekonuje. Rozmowa przenosi się na osobę prezydenta RP. Piasecki zarzuca Adrianowi wielokrotne łamanie Konstytucji. Jego interlokutor prosi o przykład. "Choćby podpisanie niekonstytucyjnych ustaw dotyczących sądów" - podaje Piasecki. Na to byle-Jaki ripostuje - "przecież to już ustaliliśmy, że nie było złamania Konstytucji".

     Wspaniale!!! Jaki powiedział co wiedział, może nawet argumenty Piaseckiego nie były miażdżące, ale argumenty ministra były jeszcze słabsze. I co z tego? Ano - Jaki locuta, causa finita. Wystarczy, że władza coś powie - a oznaczać to będzie społeczne uzgodnienie.



     Czy nie przypomina Wam to tej filmowej "dyskusji" ze znakiem drogowym?

     A co w nowym roku? Zaskoczenie, nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek będę za powszechnym dostępem do broni. Jednak dzisiaj się zastanawiam.

     Powodem tego zwrotu jest Naczelna Szyszka RP. Jeszcze nie przebrzmiały "echa toporów" w Puszczy Białowieskiej, a już zaczynają rozbrzmiewać huki wystrzałów ze strzelb myśliwskich. I to nie w lasach będących własnością państwową a oddanych we władanie związkom łowieckim. Teraz będą te strzały mogły się rozlegać na terenach prywatnych. Każdy myśliwy, po wpisaniu do księgo koła łowieckiego zamiaru polowania może swobodnie wejść na prywatny teren i wystrzelać wszystko co się tam rusza.

     Zostało całkowicie podeptane "święte prawo własności". Do tej pory koła łowieckie musiały uzyskać zgodę właścicieli prywatnych lasów na organizowanie tam "rzezi niewiniątek". teraz ja właściciel lasu nie będzie sobie życzył takich wizyt, musi wystąpić z wnioskiem o wyłączenie jego lasu z obszaru łowieckiego.

     Niby każdy może taki wniosek złożyć. Ale.... jest jeden haczyk. Złożenie takiego wniosku automatycznie będzie oznaczało zrzeczenie się prawa do odszkodowania za szkody w jego uprawach spowodowane przez zwierzynę łowną.

     Niby logiczne. Jednak koła łowieckie, aby mieć frajdę na polowaniach, w okresie zimowym dokarmiają zwierzynę. Głodne zwierzę kręci się w okolicy paśników - a tam czeka już nasz zuch myśliwy. A jeżeli mój las jest częścią większego kompleksu, jeżeli myśliwi ustawią paśniki na granicy mego lasu?

     Zwierzyna przyzwyczai się de tych "barów szybkiej obsługi" i nie ma co się dziwić, że ze zwykłej wygody będzie tam zaglądać wiosną, latem, jesienią. A tu "bar" zamknięty, ale UWAGA!!! obok pola pełne przysmaków!

     Na miejscu właścicieli lasów nie składałbym wniosku o wyłączenie mojej prywatnej własności z obszaru zainteresowania facetów z dubeltówkami. Prędzej bym sam wystąpił o pozwolenie na broń i zgodnie z ustawą, przy jej pomocy broniłbym tej własności przed uzbrojonymi "włamywaczami".


     Myślę, że na początek roku wystarczy tych objawów podłej zmiany. Nie chcę na wstępie dołować zbytnio siebie jak i czytelników. Przecież jeszcze cały rok przed nami!