wtorek, 27 września 2016

OKIEM EMERYTA (109) - Suseł dał głos










Odcinek 109 - czyli współczesna "dziewica-bohater".


     Niby tyle w kraju się dzieje, jednak właściwie nie ma o czym pisać. Bowiem przypomina mi to "Dzień świstaka". Codziennie ta sama buta, arogancja i głupota pisu. Występuje tylko w różnych wariacjach. Dlatego zdecydowałem się mały przyczynek do tej głupoty.





     Jakim idiotą, jakim wazeliniarzem trzeba być by pieprzyć takie głupoty? Potwierdza się w stu procentach obserwacja Einsteina - "Dwie rzeczy są nieskończone. Wszechświat i głupota ludzka. Chociaż co do tej pierwszej, mam wątpliwości".

     Jedno jest w tym pocieszające. Polak jak chce "dać radę" dla "dobrej zmiany" - to potrafi. Oczywiście nie każdy. Jedynie "prawdziwy Polak, patriota".








     Które z żyjących na Ziemi stworzeń może zachowywać się jak debil, nie tracąc przy tym życia?
a - suseł
b - Suski (ten z lewej)





niedziela, 25 września 2016

Jedna Polska !!









Jedna Polska bez podziałów – fajnie, co ?.
Zjednoczona opozycja – fajnie, co ?.
Razem przeciw oszustom – fajnie, co ?

               Wcale nie jestem zadowolony, że wychodzi na moje, że bez zjednoczonej opozycji jesteśmy bez szans. Mam nadzieję, że paru ludkom odechciewa się szukać miodu u faceta, wielkiego finansisty, który nie potrafił rozliczyć porządnie i i zgodnie z przepisami swojej kampanii wyborczej i zachowuje się jak dupek. Równie dobre jako finansista ma przewidywania - Prognozy, że frank będzie niedługo kosztował 4 zł, są oderwane od rzeczywistości.

Mam nadzieje, że do paru również dotarło, że jeden z prymitywów mówił – Jak zostanę politykiem to naplujcie mi w ryj i mówcie do mnie szmato. – no to kto pierwszy. Ten sam się zarzekał – nie wezmę ani grosza a bierze miliony – łajdak.
„Nowa” lewica ubrana w sweterek zapomniała o swoich politycznych rodzicach i puściła w niepamięć takie nazwiska jak Rywin, Sobotka i inni. Jakąś nadzieją jest p. Barbara Nowacka chociaż wnuczka z-cy członka KC PZPR /może nie należało przypominać ?/.
             Szkoda mi kilku ludzi którzy pozostają poza głównym nurtem polityki; Celiński, Frasyniuk, Bujak, Modzelewski, Lis /b. związkowiec/, Wujec, Blumstein i wielu innych.
„Komuna” wiedziała dlaczego tworzy Front Jedności Narodu. Z jednej strony nie dać nikomu się wcisnąć do wyborów a z drugiej spacyfikować małe ugrupowania lub wykorzystać je do własnych celów /jak np. poselską, Katolicką grupę „Znak” w której znaleźli się m.in. Stanisław Stomma, Tadeusz Mazowiecki czy Stefan Kisielewski.
                
                  W późniejszym czasie również tworzono ale już na innych zasadach „Fronty Jedności Narodu” np. Klub Obywatelski przy Lechu Wałęsie w którym funkcjonowali Kaczyński, Korwin-Mikke, Rokita, Wujec, Krzaklewski czy Adam Strzembosz.

                 AWS /Akcja Wyborcza Solidarność/ tez w pewnym sensie była zlepkiem różnych ugrupowań i ludzi o nie koniecznie zbieżnych poglądach.
Trzeba przyznać, że kiedyś tym spoiwem był bezsprzecznie Lech Wałęsa i stojący za nim NSZZ SOLIDARNOŚĆ.
Dziś niestety tak mocnego spoiwa nie ma i jedyna płaszczyzną jaką pozostała jest Komitet Obrony Demokracji.
Moje prognozy są umiarkowanie optymistyczne gdyż jak się wydaje nawet Platforma doszła do tego wniosku, że Kod może pomóc platformie dając nieskompromitowaną nazwę i pole działania a PO może dać pieniądze i struktury krajowe. Obawiam się Nowoczesnej w której są 2 dziewczyny z jajami /Lubnauer i Szara Myszka Agresorka/ Pan Petru coraz staranniej pudruje lico i sypie dowcipasami.
             Jak na razie najlepszymi dowcipami sypie Prawo i Sprawiedliwość chcąc dowieść jacy są bezwzględni i krytyczni wobec swoich a po cichutku, bez rozgłosu wprowadzają ustawę o tzw. CETA /zostaniemy zalani żywnością genetycznie zmodyfikowaną/ i nową składką ZUS.



Poselska decyzja tygodnia;
Obywatelski projekt ustawy do kosza.
Ryszard Terlecki PIS – obiecywaliśmy, że projekty obywatelskie nie będą odrzucane.

Dowcip tygodnia- Beata Szydło; podjęłam decyzję......






środa, 21 września 2016

Tałatajstwo u władzy







              Mogę przyjmować do wiadomości porównania obecnej ekipy do Platformy Obywatelskiej. Pamiętam słowa krytyki pod adresem rządu Donalda Tuska, że obsadza swoimi ludźmi ważne stanowiska w państwie i spółkach skarby państwa.
Nie przyjmuję do wiadomości porównań o skali zjawiska. Dzisiaj rządzące tałatajstwo próbuje nas przekonać, że „Polacy nic się nie stało” bo  nastąpiła "dobra zmiana" pod starym PIS-owskim hasłem – teraz kurwa My !. Nie przyjmuję do wiadomości, że Oni robili to samo !!
Nie – nie zgadzam się bo różnica jest nieporównywalna.



Zasada 1 - Kolesiostwo
Każda nowo wybrana władza obsadza swoimi ludźmi ważne stanowiska w kraju. Tak jak Trybunał Konstytucyjny hamuje rozbrykaną, nową władzę tak inne prawa, statuty, rozporządzenia hamowały zbytni apetyt na zawłaszczanie stanowisk w państwie i traktowanie ich jako łup wyborczy a służba cywilna miała na celu wyprodukowanie fachowców do prowadzenia instytucji państwa.
Służba cywilna zniszczona – kolesiostwo otrzymało zielone światło i każdy wyżej postawiony hujek partyjny mógł swojego kamrata na dowolne stanowisko awansować. Przykładów aż za wiele i wymieniać ich nie ma potrzeby.



Zasada 2. Prawo
Statuty spółek, stowarzyszeń, partii itd. podlegają nie tylko rejestracji i sprawdzeniu przez sąd rejestrowy o zgodności statutu z polskim prawem. Każda organizacja ma prawo i zgodnie z polskim prawem ułożyć własny statut i jest obowiązana do jego przestrzegania.
Troszkę na ten temat wiem bo sam parałem się układaniem kilku statutów i jeżeli mnie pamięć nie myli to każde walne zgromadzenie czy podobne gremium ma prawo zmienić statut ale musi jednak powiadomić organ sądu rejestrowego o jego zmianie pod rygorem nieważności tej zmiany.
Krzysztofie – proszę o pomoc bo pewny nie jestem.
Powołuję się na przypadek pupila ostatnich tygodni farmaceuty Misiewicza i podejrzewam, że popełniono przestępstwo.



Zasada 3 – Nepotyzm.Zasada nepotyzmu od kolesiostwa różni się tym, że załatwia się posady rodzinie niezależnie od umiejętności czy wykształcenia. Zasadę nepotyzmu w sposób wzorcowy wprowadza w życie Polskie Stronnictwo Ludowe chociaż jego pozycja nr 1. jest zagrożona przez prawo i sprawiedliwość. Z drugiej strony rodziny polityków czy posłów też gdzieś pracować muszą.
Mam 2 przykłady nepotyzmu i obydwa..... pozytywne.
Pierwszym prezydentem miasta Opola po 1989 roku został mgr. inż. arch. Jacek Kucharzewski. Jako architektowi zamarzył mu się piękny i odrestaurowany opolski rynek. Opracowanie planu Rada Miasta zleciła pracowni projektowej którego szefową była żona prezydenta miasta. Dziś goście zagraniczni są zachwyceni rynkiem opolskim, który nie ustępuje tego typu rynkom w krajach zachodnich. Obecnie to już nie byłoby możliwe – został by zlinczowany przez typów o nazwisku Jaki /przepraszam za tego opolskiego durnia/.
Drugim przykładem był mój przełożony, dobrze wykształcony młody człowiek który posiadał jedną skazę – był synem przewodniczącej Rady Miasta.....pfu na psa urok.....z SLD ale jako przełożony zupełnie poczciwy człowiek.


Refleksje.
Takiego szubrawstwa jak dziś Polska nie widziała i mam nadzieję, że więcej widzieć nie będzie. Może Platforma nie była w porządku, może była nie do końca uczciwa, może nas zwodziła i mamiła zieloną wyspą ale jednak sterowała w stronę wyjścia z politycznego i gospodarczego tunelu. Zaczynaliśmy się liczyć nie tylko w Europie ale także w świecie. Ludzie typu Sikorski, Geremek, Mazowiecki, Tusk, Buzek itp. były synonimami kraju który zrywał się do lotu po latach poniewierki a Wałęsa był swoistym wzorcem z Sevres.

Ludzie – cośmy sobie narobili, czy nie zasługujemy na lepszy los ?.




sobota, 17 września 2016

Olać Polskę !







                 Zakończył się kolejny szczyt państw Unii Europejskiej. Nie bardzo rozumiem co oznacza nieformalny szczyt a chyba chodzi o to, że nie podpisuje się żadnych kluczowych ustaleń.




Uważam, że był to jeden z ważniejszych szczytów gdyż dotyczył napływu emigrantów i związanym z tym obniżeniu poziomu bezpieczeństwa w Europie.
              Po spotkaniu w Bratysławie pani premier, cała w skowronkach opowiadała o swoim zadowoleniu, że sprawy UE idą w kierunku przez nas pożądanym. Wzmóc, zintensyfikować, zwiększyć, dopracować, to dopiero pierwszy krok, rozmowy w sprawie traktatu nie powinny być tematem tabu itd., itd. Nikt ani w Bratysławie ani wcześniej nie słucha Polski z uwagą a najwyżej robią sobie dowcipy z naszych koncepcji Grupy Wyszehradzkiej /teraz już grupy dwóch państw Polski i Węgier/, Międzymorza a w Unii Polska jest postrzegana jako jeden z nielicznych krajów odchodzących od przyjętych standardów.
             Wychodzi na to, że będzie zrzutka na siły bezpieczeństwa, które zajmie się ochroną naszych wspólnych granic i nikt nas się nie będzie pytał czy wyrażamy zgodę. Jako kraj który odżegnuje się od przyjmowania emigrantów może to finansowo odczuć bardzo wyraźnie.
Doszło do ważnego oświadczenia jednego z Komisarzy. Dostęp do rynku i swobód Unii Europejskiej mogą mieć tylko ci członkowie którzy przestrzegają przyjętych w UE zasad demokracji liberalnej określonych w warunkach akcesyjnych poszczególnych państw.
Przekładając na język potoczny – tylko czekać jak nas odstawią od cycka.

            W dwa dni po Brexicie spotkało się 6 najważniejszych państw UE które mają wspólną walutę a chcą jeszcze zacieśnić politykę fiskalną. U nas ustalenia w sprawie finansów są czynione na dywaniku u Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/. Wezwani zostali super wice-premier Morawiecki oraz stary członek zakonu PC, obecnie szef NBP Glapiński.

Obawiam się, że finanse zaczynają się sypać. Sądziłem, że nepotyzm, łapówkarstwo, złodziejstwo i obsadzanie głupolami stanowisk państwowych pozwolą jeszcze w jako takim stanie przetrwać ok. 1 roku. Chyba smród zaczyna się już.
Prawo i Sprawiedliwość będzie wkładało dużo wysiłku aby społeczeństwu dać zajęcie innymi tematami i nie zastanawiało się, że ceny powolutku pną się do góry, że wieczorkiem można dostać po gębie i że do sądu z tym nie polecimy i żaden prokurator się tym nie zajmie jeżeli okaże się, że na kiju bejsbolowym był znak Polski Walczącej.

Ciekawostka.

Czasami trzeba zajrzeć do przeciwnika. Niezależna.pl i dyskusja na temat rozszerzenia granic Opola. Oczywiście musiał pojawić się akcent antyniemiecki a mojemu pytaniu dano odpowiedni odpór










czwartek, 15 września 2016

Znak pokoju ?!.








  

           Moim zdaniem sprawy zaszły za daleko i już nic dobrego nas nie czeka. Z jednej strony armia dyskutantów o niczym – pięknoduchów a z drugiej strony - bezwzględna i bezideowa PIS-owska hołota.
Z jednej strony naiwne pytania np. o monteskiuszowski podział ról w państwie a z drugiej - mordująca państwo bandyterka.
Z jednej strony bajdurzenie o jakimś mitycznym Trybunale Stanu a z drugiej - łamiąca wszystkie prawa hołota PIS.

              Mamy na czele naszego państwa starego, mściwego łajdaka, prezydenta drobnego oszusta i niedorobionego prawnika, marszałka nigdy nie parajacego się żadną pracą, wicków drobnego; złodziejaszka szkolnego, byłego narkomana i szefa MON i wygląda na to, że lubiącego młodych chłopaków.
Nie chce mi się wymieniać innych karykaturalnych postaci w tym także z tytułami profesorskimi.

Panowie - mija czas akademickich dyskusji Leszkowo-Sobiepanowo-Jurkowo-Jackowo-Ikkowych-Wieśkowych itd, itd.
Kosy na sztorc - barbarzyńcy ante portas !!!.
              Bezsensownym jest próba komentarza wydarzeń z dnia na dzień. Ograniczę się do moich refleksji dotyczących ekshumacji zwłok ofiar katastrofy Smoleńskiej.


To nie jest głupota – to jest celowe działanie hołoty rządzącej. Nie chodzi o potwierdzenie wybuchów bo logicznym jest, że jeżeli nikt nie wykrył śladów wybuchu na wraku to i przy zwłokach tez ich nie będzie. Koncepcja polega na tym, że jeżeli przy zwłokach A znajdzie się fragment zwłok B to będzie można światu ogłosić jaki panował bałagan, pomieszanie ciał a wręcz jak próbowano coś zataić. W roli pożytecznego idioty występuje niejaki Melak a idiotki pani Wassermann która winna wiedzieć jak wyglądają zwłoki po wypadkach samolotowych.



O dwóch faktach warto przypomnieć. Córka Marii Kaczyńskiej i Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ do okazania otrzymali fragment ręki pani prezydentowej z pierścionkiem na palcu /reszta musiała być w fatalnym stanie/. Po drugie, pani Kopacz, będąca w Moskwie przy sekcjach przekazała informację, że posiadają ok. 300 kg ludzkich fragmentów, których nie są w stanie przypisać do poszczególnych ciał. Było wtedy jasne, że w trumnach obok zwłok rozpoznanych na pewno znajdą się szczątki nienależące do rozpoznanych. Chodzi tylko o rozpętanie kolejnej nagonki na poprzedników a do tego jest potrzebna ekshumacja.

Nie dość, że hołota to jeszcze hieny cmentarne.

            Tym razem sytuacja będzie trudniejsza bo nie będzie oparcia w naszym kościele powszechnym.
Wielce Czcigodny Kardynał Stanisław Dziwisz przyprawia mnie o ból głowy jako przedstawiciel niszczący mój kościół. Pazerność, ukrywanie bezeceństw kościoła i zupełne zaprzeczenie skromnego życia, pomijanie nauk papieża Franciszka i frymarczenie relikwiami swojego, byłego szefa JPII to główne walory metropolity /nekropolity ?!/ Krakowskiego.
O mało więc nie dostałem zawału kiedy przeczytałem tytuł prasowy: Kardynał dziwisz krytykuje kampanie społeczną „Przekażmy sobie znak pokoju”. Przez głowę przeleciała mi myśl, że  a może coś zaczyna rozumieć. Po lekturze tekstu – płonne nadzieje. Kardynał dziwisz wie, że stało się coś złego na pogrzebie Inki i Zagończyka a teraz próbuje upolować kogoś na kogo można by zwalić winę bo zamiast przekazania znaku pokoju bliżej było do oberwania w mordę. Skoro więc było bliżej do mordobicia to kardynał uznał , że „przekażmy sobie znak pokoju” jest kampanią SPOŁECZNĄ. Czy ja jestem upoważniony do tego aby oczywistą oczywistość prostować jednemu z ważniejszych funkcjonariuszy kościelnych ?. Znak pokoju jest specyfiką KOŚCIELNĄ i w liturgii rzymskiej przed komunią świętą odbywało się przez wieki w różnej formie np. pocałunku, uścisku dłoni czy skinięcia głową. Masz Waćpan szczęście, że inkwizycja nie działa bo mógłbyś spłonąć jako heretyk.
               Osobiście jestem przeciwny gestowi pod nazwą „Przekażcie sobie znak pokoju”. Gest ten został zdeprecjonowany. W zamyśle miał być gestem pokoju wymienianym między chrześcijanami stojącymi w obliczu przyjęcia komunii świętej. Powtórzę między chrześcijanami a nie pomiędzy katolikiem a homoseksualistą, faszystą a PIS-owcem, Platformersem a Korvinowcem. Kościół przybrał szaty polityczne a odrzucając sedno ewangelizacji nadał temu gestowi wymiar polityczny.

Tematem na osobne opowiadanie jest seryjne nieprzestrzeganie przykazania które brzmi:
Wg Księgi Wyjścia - Nie będziesz miał cudzych bogów przede mną a wg Księgi Powtórzonego Prawa – Nie będziesz miał bogów cudzych przed oczyma mymi.

Dziś Bogiem jest JPII, ks. Popiełuszko, papież Franciszek itd., itd., itd. Może się mylę ale pamiętam jeszcze co nieco z nauk religii i przed ministranturą., że Bóg jest jeden w Trzech Osobach.
.............a może się mylę ?.

Oto nasza przyszłość – aż dziwne, że przy okazji nie sprzedaje się kijów bejsbolowych czy kastetów ?.


zdjęcia: 
Facebook.com
wykop.pl
wikipedia.






poniedziałek, 12 września 2016

OKIEM EMERYTA (108) - SOKRATES DLA UBOGICH (1?)










Odcinek 108 - czyli, czy umiemy się spierać?


     Do napisania tego felietonu (może i będzie z tego jakiś cykl?) zainspirował mnie Sobiepan, słusznie zauważając, że lepiej się czyta felietoniki niż "choleryki". Ostatnie "polemiki" z Adamem tylko potwierdziły konieczność podjęcia tego tematu.


     Zamiast pisać "choleryki", zadawajmy pytania. Proste, sensowne pytania.

     Panuje przekonanie (i jest to przekonanie powszechne), że w sporze, dyskusji (nie tylko politycznej) powinno chodzić o przekonanie interlokutora. Problem polega na tym, że ów interlokutor uważa dokładnie tak samo. I obaj nie spoczną dopóki tego nie dokonają.

     W jaki sposób ów proces "przekonywania" może się powieść, gdy strony słyszą tylko swoje argumenty - nie mam pojęcia. Niestety od lat nasza klasa polityczna uprawia "dialog " na takiej właśnie zasadzie.

     Nie mam takiej mocy sprawczej by to zmienić ale myślę, że na naszym blogu też jest jakieś poletko do popisu. Poletko małe, ale bardzo ważne dla przyszłości blogosfery.

     Nie wiem czy zauważyliście, że od pewnego czasu pogłębia się polaryzacja blogerów i komentatorów. Na blogi zaglądają już tylko "przekonani" (nie mówię o trollach - to ich praca). Ale co gorsze - blogerzy niechętnie udzielają się na forach zdominowanych przez myślących inaczej. Coś o tym wiem, gdyż kiedyś publikowałem swoje notki na "SALON24".

      Niestety, ta sytuacja nieprędko ulegnie zmianie. Ale wierzę głęboko, że to kiedyś nastąpi. Powinniśmy wtedy być przygotowani do dialogu.

     Pierwsze moje spostrzeżenie jest takie, że aby osiągnąć w dyskusji jakiś konsensus, musimy zrozumieć stanowisko drugiej strony. Druga strona choćby nawet chciała nam je w sposób zrozumiały przedstawić - nie bardzo może. Powodem jest stara prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Oczywiście i vice versa.

     W tej sytuacji nieocenioną pomocą jest zadawanie pytań. Nie mogą to być pytania typu - "dlaczego jesteś brzydki?". Pierwsze pytanie powinno określić temat dyskusji. Jednak powinno być ono wystarczająco szczegółowe, by dyskusji nie sprowadzić na manowce - "o wyższości Świąt Wielkiej nocy nad Świętami Bożego Narodzenia".

     Na przykład ja zadałbym stronom dzisiejszego sporu pytanie - "czy akceptujemy monteskiuszowski trójpodział władzy".

     Następne pytanie brzmiałoby - "czy zdajemy sobie sprawę z tego, że podważenie autorytetu jednej z władz stawia pod znakiem zapytania autorytet reszty".

     To byłyby moje pytania. Czy pozwoliłyby one na otwarcie furtki do rozwiązania problemu? Nie wiem. Na pewno jednak odpowiedzi na nie rzutowałoby na kierunek dalszej dyskusji.

     Może ktoś ma inny pomysł? Może ktoś spróbuje podrzucić dalsze pytania? Jednak powinny to być pytania jak najprostsze by nasz rozmówca nie mógł lawirować i musiał w sposób prosty i jasny odpowiedzieć.

     Filozofowie starożytnej Grecji właśnie w taki sposób prowadzili nauczanie swych uczniów - zadając im pytania. W ten sposób też prowadzili dyskurs uliczny (stąd pomysł na tytuł cyklu).

     Dzisiaj z tej metody korzystają psychoterapeuci. Z jakim powodzeniem? Nie wiem, jeszcze nie korzystałem z ich usług.

     W następnym odcinku (
o ile temat kogokolwiek zainteresuje na tyle, by dodać sensowne komentarze) postaram oprzeć się na niektórych komentarzach z naszego bloga. Oczywiście - komentatorzy też mogą być bezlitośni i zadawać pytania posiłkując się wpisami autorów.







    





sobota, 10 września 2016

Zbigniew Hołdys pisze














     Za zgodą autora publikuję tu cały jego tekst, bez żadnej korekty czy komentarzy. Mam nadzieję, że te pojawią się pod tym wpisem.





Mój ruch oporu




     Szóstego września prezydent Gdańska Paweł Adamowicz umieścił na twitterze dość bezradny wpis: „Stało się MKIDN łączy od 1grudnia muzeum IIWś i Muzeum Westerplatte, to nie jest dobrazmiana :(”. Odpowiedziało mu kilka kwęknięć w rodzaju „To niech zapłacą za działkę w takim razie” i to wszystko. Protest. Nikt nie napisał (sorki, ja w końcu napisałem) „Nie ma co biadolić tylko zapowiedzieć ponowne rozdzielenie, gdy stracą władzę. Połączenie nazwać chwilowym.” Kropka.

     PIS okłada Polskę bejzbolem propagandy, Kukiz tańczy mu w rytm jak pajacyk na sznurkach, a opozycja bezradnie rozkłada ręce. Za chwilę Macierewicz każe odczytać apel „poległych w Smoleńsku” u wrót krematorium w Auschwitz – i nie będzie żadnej mocnej reakcji, poza wyrażonym niesmakiem na ekranach telewizji. Wkurza mnie to od wielu tygodni. Chyba od chwili nocnego gwałtu na sejmie w wykonaniu komunisty Piotrowicza, który nie obcyndalając się zbytnio rechotał, olewał głosy opozycji, rozdawał klapsy, manipulował pracami, odmawiał prawa wygłaszania zastrzeżeń, a gdy padały pytania o wyjaśnienie, mówił „Koniec dyskusji, przechodzimy do głosowania”. Tyle. Gdy raz głosowanie wyśliznęło mu się z rąk, uznał je za sfałszowane i wbrew prawu je powtórzył, a posłowie opozycji karnie wzięli w nim udział. Jak te biedne owce w „Milczeniu owiec”, które nie kwękając szły na rzeź. Nikt nie powiedział: „To, co robicie, jest nielegalne” i nie odmówił wzięcia udziału w farsie. Odwrotnie – wszyscy obecni ją przyklepali.

     Opozycja kwili. Nie walczy. Nie ma programu. Nie szturmuje. Ba, nawet nie ma odpowiedzi, ani utalentowanych mówców-specjalistów od ripost, ani wspaniałych nośnych argumentów, które popłynęłyby samodzielnie w stronę społeczeństwa i stanowiły zasiew pod ruch oporu. Opozycja jest obijanym workiem bokserskim, w który wali byle kto, w rękawicach lub bez, a ona tylko dynda na sznurze i czasem się bujnie z wgniecionym nosem. Obita wydusza z siebie niczym wągra żałosne hasło „Zasługujecie na więcej”, po czym wyśmiana chowa je pod fartuszkiem (i słusznie, bo denne).

     Walka to jest walka, a nie pokorne przyjmowanie wszystkich ciosów i akceptowanie fauli. To, że pisiści chcą strącić sędziów z boiska i zmienić przepisy gry, wymaga twardego odporu, a tu okazuje się, że tylko Nadzwyczajny Kongres Sędziów i niezmordowani prezesi – Pani Gersdorf, Panowie Stępień, Zoll, Safjan i Rzepliński – go okazali. Bezwzględny, mądry, taktowny, nie do obalenia. A teraz, gdy zaczyna się ich kompromitowanie – opozycja milczy. Żadna partia nie podjęła uchwały stającej naprzeciw szkalowaniu sędziów. Tak, jakby losy Trybunału były zadaniem tych paru sędziów, a nie członków opozycji i jakby nie chodziło o obronę demokracji w Polsce. Nikt nie wydał komunikatu: „Gdy dojdziemy do władzy, odwrócimy wszystkie nielegalnie podjęte przez PIS uchwały i ustawy, przywrócimy godność sponiewieranym ludziom. Unieważnimy podejmowane dziś decyzje, ich autorów postawimy przed sądem, przywrócimy prawdę i szacunek.”

     W uroczystościach rocznicy Sierpnia Szydło nie wspomina ani słowem nazwiska Lecha Wałęsy. Dlaczego opozycja nie zorganizowała masowych pokazów filmu „Robotnicy ‘80”, gdzie z ekranu bije prawda o przebiegu strajku w 1980? Tam widać rolę Wałęsy, znakomite wystąpienia Andrzeja Gwiazdy i Anny Walentynowicz, Bogdana Lisa – i nie widać Kaczyńskich, bo ich tam nie było. Nie macie sal w miastach? Gdy zalinkowałem ten film w internecie, obejrzało go półtora tysiąca ludzi w dwa dni, z czego większość była zszokowana – są tak młodzi, że o jego istnieniu nie wiedzieli. A przecież to dokument historyczny! Dlaczego opozycja nie zawalczyła o prawdę przy pomocy tak bezdyskusyjnego i ośmieszającego pisowskich propagandystów dowodu?

     Po premierze filmu „Smoleńsk” ministerka, która nie wie gdzie leży Jedwabne, zapowiada, że film powinna obejrzeć młodzież szkolna. Czytaj „należy jej wbić do głów, że był zamach i że Tusk maczał w tym palce”. Dlaczego opozycja nie zorganizuje w całej Polsce otwartych pokazów filmu „National Geographic” o katastrofie smoleńskiej, gdzie są pokazane dowody na jej przebieg? Dlaczego nie ustanowi Dnia Filmów Prawdy? Dyskusji nad nimi?

     Przygotowywany jest program reformy edukacji, który nie ma nóg i rąk, chwilami zahacza o szaleństwo indoktrynacyjne, jego zapowiedzi demolują intelektualną siłę nowego pokolenia, wszczepia się jakieś nieokreślone idee patriotyczne, za którymi kryje się kłamstwo; tysiące nauczycieli wylecą na bruk, ci co zostaną, nie wiedzą czego będą uczyć i pod jaką polityczną presją. Co będzie teraz lekturą obowiązkową w szkołach? Książki Wildsteina? Czym będzie Okrągły Stół? Stołem zdrady? Dlaczego opozycja miauczy i biernie się przygląda skutkom tej mentalnej dintojry? Dlaczego jedynie odwarkuje, że "to jest nieprzygotowane"? Dlaczego nie podejmuje uchwały i deklaracji w brzmieniu: „Gdy dojdziemy do władzy przywrócimy z powrotem właściwy system edukacyjny, a ten narzucany dziś siłą chory eksperyment zlikwidujemy na pewno. Damy szansę młodzieży, by dołączyła szybko do reszty świata”

     KOD był nadzieją wielu ludzi. Wędruje ulicami coraz mniejszymi grupami, niekiedy w niejasnym celu, dla samego protestu bez tytułu, ktoś przemawia na placach o konieczności obrony demokracji, chwilami wydaje się, że ruch KOD jest coraz bardziej wątły, a na pewno nie ma żadnej projekcji na przyszłość. Obrona demokracji to dość ogólne hasło. Dla niektórych aktywność w tym względzie sprowadza się do klikania lajków w internecie, dla innych zaledwie do czytania tam treści, śmielsi coś wystukają na twitterze. Tyle. Kiedy ma miejsce protest w Teatrze Polskim we Wrocławiu, gdzie zachodzi podejrzenie poważnego naruszenia zasad demokracji – nie słychać, żeby zjawił się tam obserwator KOD, który by przyjrzał się protestowi, zbadał atmosferę, przekazywał obiektywne raporty reszcie społeczeństwa i ewentualnie zaapelował do centrali KOD o wsparcie. Żeby aktorzy wiedzieli, że mają to wsparcie, żeby społeczeństwo wiedziało, że KOD wykonuje pracę na jego rzecz. Że w ramach obrony demokracji broni praw pracowniczych i twórczych innych ludzi, a nie jedynie zaprasza ich na kolejne manifestacje. Kiedy powstał praojciec KOD-u, KOR (Komitet Obrony Robotników), jego wysłannicy jeździli na procesy protestujących robotników Radomia i Ursusa, obserwowali je, zdawali stamtąd relacje (ryzykując aresztowania), na tej podstawie wysyłano znakomitych adwokatów-społeczników, zbierano fundusze na zapomogi dla rodzin ludzi osadzonych w więzieniach. Tak zaczynał Ludwik Dorn, świeżo upieczony długowłosy maturzysta czy 25-letni instruktor harcerstwa Andrzej Celiński. Wydawano biuletyny o prześladowaniach, ludzie je sobie przekazywali z rąk do rąk. Nawet dziś chętnie bym dostał zadrukowaną kartkę papieru z opisami tego, co się w Polsce złego dzieje i co KOD dobrego robi, internet jest zbyt rozproszony, a na dodatek natychmiast jest kontrowany zniewagami, zarzutami o kłamstwo. Papier to papier. Dziś jedynie frunie komunikat „Spotykamy się pod siedzibą Trybunału w niedzielę” - to wszystko. To nie jest praca u podstaw. Nie tak ją sobie wyobrażałem. Nie chodzę na marsze KOD.

     Podczas spotkania z młodymi ludźmi KOD zachęcałem ich do stworzenia występu parateatralnego, który by całą Polskę rzucił na kolana. Jak kiedyś Kaczmarski czy Kleyff czy dzisiejszy ruch „Black Lives Matter” (Czarne Życie Ma Znaczenie). Jęknęli z podziwu (pokazałem im jak protestuje młodzież w USA) i… wymiękli. Nie oddzwonili, woleli stanąć obok Mateusza na manifestacji i pomachać chorągiewką. Tak wygląda ich praca od postaw. Włożyć nieco trudu, stworzyć wiersz, pieśń, pantomimę, zgrabne hasło, wybębnić je i zaśpiewać je tak, by wzbudzić podziw milionów innych młodych Polaków - to wszystsko okazało się za trudne. Instruktorów w ich otoczeniu zabrakło. A to jest właśnie praca u podstaw. A wyzwanie dla młodych - postawienie nowej sceny na manifie i pokazanie jak walczy Generacja Y.

     KOR i jego otoczenie stworzyło tzw. Latający Uniwersytet, a potem Towarzystwo Kursów Naukowych, przenoszone z mieszkania do mieszkania wykłady z rożnych dziedzin, spotkania z autorytetami na tematy merytoryczne; coś, co w jakimś sensie i ogromnej skali powtórzyłem jako Akademia Sztuk Przepięknych na Przystanku Woodstock. Na wykłady ASP przybywają tysiące – tak są spragnieni prawdy i wymiany myśli. Swoje niby „ASP” miał PIS w postaci Klubu Ronina, gdzie brednie i jad gromadziły tysiące ludzi – i tak tworzyły się kręgi aktywistów tej partii. Gdzie mają się spotkać dzisiejsi zagubieni? Nikt się nimi nie interesuje. Kto ich poprowadzi? Tych, co się nie godzą na PISowską ideologię kłamstwa, poszukiwaczy prawdy i sprzeczności? Przywódców stada nie ma. Ani wykładowców, ani miejsca, choć tyle kawiarni powstało… Mógłbym tak klepać bez końca, ale nie chodzi o to, bym tu wrzucił katalog bezczynności – chodzi o to, by partie polityczne i ruchy protestu skumały, że klepanie treści w internecie to nie jest ruch oporu. Polityka i służba narodowi to nie jest udzielanie wywiadów. Udział w programie Olejnik czy Lisa to nie jest aktywność polityczna i działalność społeczna. Aktywność polityczna Kuronia zgodna była z jego hasłem „stawiajmy własne komitety”, wraz z przyjaciółmi tworzył świetnie zorganizowaną siatkę pomocy wszelkiej (był harcerzem, może tu tkwi przyczyna?), prawnej, informacyjnej, finansowej, organizacyjnej. Z tą wiedzą wspierali ludzi doraźnie, edukowali młodych robotników, którzy potem stanęli na czele strajków, a kiedy trzeba było zjechali do Stoczni Gdańskiej doradcy z kręgu KOR i świata nauki, tytani wiedzy – to oni uczynili protest robotników jednym najbardziej efektownych i efektywnych wydarzeń w historii ruchów oporu XX wieku.

     Dziś w Polsce indoktrynacja ruszyła pełną parą. Żadna z grup opozycyjnych nie ma swoich oddziałów szybkiego reagowania. Od kilku miesięcy jesteśmy pojeni nową historią Polski. To takie zjawisko, jak przy oraniu ciężkimi pługami płytkiej gleby, gdzie pozostałości upraw, korzenie, resztki łodyg i rżyska po wywróceniu znajdują się pół metra pod ziemią, zmieszane z gliną i przestają być naturalnym nawozem. Tak powstaje ugór. Jeśli się go nie obsieje choćby łubinem, nic z tej ziemi nie zostanie i nic na niej nie urośnie. A chętnych do orki i siania nie ma. Kreacji - zero. Trwa ślizganie się od studia do studia. Opozycja jest chętna do zebrania plonów, ale nie do pracy od podstaw.

     Zbigniew Hołdys






czwartek, 8 września 2016

OKIEM EMERYTA (107) - ABSURDALIA POLSKIE (3)










Odcinek 107 - czyli gry i zabawy „patriotów”


     Kłopoty zdrowotne (na szczęście niewielkie), problemy domowe (typu awaria samochodu czy inwazja wnuków) i w końcu awaria komputera spowodowały długą przerwę pomiędzy tym odcinkiem a poprzednim. Kilka razy zasiadałem do pisania. Zebrałem jakieś materiały, nawet napisałem wstęp – wtedy pojawiała się jedna z wyżej wspomnianych niespodzianek. Przerwa, dokończę później.
       Tu bezceremonialnie wkraczają nasi politycy opcji rządzącej. Cholera w czasie tej przerwy potrafili dostarczyć tyle tematów, że nie tylko na pięć moich felietonów by starczyło, ale też można nimi dodatkowo obdzielić ze trzy kabarety. Zostawiam więc nieco nieaktualny już temat – właściwie to aktualny on byłby jeszcze długo, przynajmniej do końca kadencji pisu, jednak nie jest to już news – zaczynam nowy i ……. da capo al fine.


     Teraz jednak nastąpiło coś co idealnie pasuje do „ABSURDALIÓW POLSKICH”. Oto nasi ministrowie, tuzy intelektu ustępujący jedynie Macierewiczowi, wybrali się do Zjednoczonego Królestwa w celu pouczenia brytyjskiego rządu jak powinna wyglądać tolerancja wobec imigrantów.

     Oczywiście śmierć Polaka z rąk brytyjskich nacjonalistów jest tragedią. Współczuję rodzinie i bliskim. Jednak nie słyszałem by ministrowie wyrazili swoje współczucie i ubolewanie. Dobrze by było, by przy tej okazji zwrócili uwagę na zagrożenia płynące z nacjonalistycznych postaw. Z naciskiem na nasze podwórko.




     Wydaje mi się, że rząd brytyjski więcej w tym temacie zrobił niż nasi patriotyczni „mocarze”. Wystarczy przypomnieć sobie walkę z chuligaństwem – a właściwie z bandytyzmem stadionowym. U nas wszystko szło odwrotnie. Gdy PO podjęła pewne kroki w tej walce, kibole wywiesili transparent „TUSKU MATOLE, TWÓJ RZĄD OBALĄ KIBOLE”. Po reakcji rządu odezwał się PiS. Prezes i jego przydupasy nazwali stadionowych bandytów „patriotami”.

     Później gdy prezydent Komorowski organizował Marsz Niepodległości, ośmieleni przez PiS narodowcy faszyści?) organizowali zadymy. One również przez pisowców zostały okrzyknięte „manifestacją patriotycznej młodzieży.

     To wszystko działo się gdy PiS był w opozycji. Po wygranych wyborach natychmiast zapomniał o „pakiecie demokratycznym”. W tym pakiecie miała być zagwarantowana wolność słowa, manifestacji – ze szczególnym uwzględnieniem opozycyjnych ugrupowań.

     Praktyka okazała się zgoła inna. Sam prezespolski przez usta swego wiernego Luśni…. Sorry Bredzińskiego wyzywał opozycję od „komunistów i złodziei”. Niedawno w Gdańsku narodowcy/faszyści (niepotrzebne skreślić) zaatakowali spokojnie zachowujących się kodowców. Temu się nie dziwię. Ta dzicz jeszcze niejeden numer nam wywinie. Oby tylko krew się nie polała.

      Znamienna jednak była postawa rządzących – od szeregowych policjantów (którzy na pewno mieli dokładne rozkazy), po ministrów i prezydenta. Policja zamiast zamknąć chuliganów, wyprowadziła zaatakowanych. Kaczy prominenci jednogłośnie orzekli, że winę ponosi KOD. Bo przecież to nie wina bandyty, że napada w nocy samotnego przechodnia. To wina tego przechodnia! Po jaką cholerę włóczy się po nocy i prowokuje bandytę?!!!! Tak samo „katolicy” reagują na wiadomość o gwałcie. To wina dziewczyny!! Po jaką cholerę ubrała śliczne ciuszki i nałożyła sobie ładny makijaż?!!!!




     A tak incydent Gdańsku komentował portal „Potylice”:

     Podczas Mszy Św. za duszę Inki i Zagończyka w gdańskiej bazylice pojawił się Mateusz Kijowski, Radomir Szumełda (nowo wybrany szef Komitetu Obrony Demokracji na Pomorzu) wraz z grupą kodziarzy.
     Ponieważ ich obecność wywoływała zrozumiałą niechęć innych uczestników pogrzebu Policja poprosiła ich o opuszczenie świątyni, by nie zakłócać podniosłego nastroju uroczystości. Kiedy grupa kodziarzy znalazła się na placu przed świątynią swoja obecnością wzbudziła emocje wśród stojących akurat tam narodowców. Usłyszeli, że są „komunistami, SB-kami, zdrajcami, czerwonymi świniami i pedałami” – Szumełda ujawnił bowiem kilka lat temu w mediach swoją orientację homoseksualną. Doszło do przepychanek, w których młodzi narodowcy wyrwali flagę „KOD-u” i po krótkiej naradzie utopili ja w toy-toy-u. Kiedy grupa z Kijowskim i Szumełdą na czele opuściła uroczystość sytuacja szybko wróciła do normy i zapanował spokój.






     Wracając do naszych „patriotów”. Ciekawe kiedy zaczną słowami mocnymi, acz z serca płynącymi wzywać Polaków z Wyspy do natychmiastowego powrotu?

     Wszak Brytania dla Brytyjczyków! Dokładnie tak jak Polska dla Polaków.










sobota, 3 września 2016

Dociekliwość szkodzi










Minął kolejny blog-day. Samopoczucie nie bardzo a zdrówko też i tylko zmuszam się oby zachować minimum aktywności na sieci.
Blogi padają, są porzucane lub zmieniają profil. Trzeba przyznać, że trzeba mieć wiele dobrej woli aby publikować teksty polityczne. Mnie się nie wydaje się, że ta cała pisanina jest psu na budę i w chwili zwątpienia przypominam sobie przypowiastkę o kropli i skale.
Politycznie teren grząski okazuje się nie być groźny w ostrości wypowiedzi ale jest po stronie nadmiernej dociekliwości. Staram się być w miarę rzetelnym co powoduje czasami dość żmudne poszukiwania materiałów źródłowych. Problem zaczyna się kiedy te materiały nie tylko nie potwierdzają „faktów” ale wręcz im zaprzeczają.
Oto kilka sztandarowych przykładów przy których poszukiwania historyczne wyraźnie szkodzą materii;



Gen. Andrzej Błasik, d-ca sił lotniczych, któremu postawiono pomnik. Zasługi – zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Dociekać nie ma czego gdyż nawet jego własna żona nie wie, że był ochlaptusem o mocnej głowie, chamem dla żołnierzy niższej rangi a dla przełożonych trzaskającym obcasami i „ruki pa szwam”. Odpowiedzialny za katastrofę Casy i wspólodpowiedzialny za katastrofę pod Smoleńskiem.

Ale dlaczego pomnik, lepiej nie dochodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi.


O.N.R. Myślę, że władze celowo utrzymują przy życiu nominalnych faszystów. Wygodne. Jest czym epatować i mieć bata na np. KOD lub partie polityczne a zarazem mieć alibi – to nie my !. Pomimo przestępczej działalności ONR kościół od zawsze toleruje i tolerował przemoc i nie może zdobyć się nawet na tak prosty gest aby sztandary organizacji przestępczych wyrzucić z kościoła. Pseudobratanie się wyjdzie kiedyś kościołowi bokiem w postaci zbiorowej samozagłady wspólnoty katolickiej. Lepiej nie dochodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi.

Ostatnio stała się bardzo modna bohaterka o pseudonimie „Inka”. Lepiej nie dociekać bo można dojść do nieciekawych wniosków. Główne i rozpowszechnione zdjęcie „Inki” z pistoletem maszynowym jest wykadrowane z większego zdjęcia na którym są postacie raczej nieciekawe a kto z czytających jest ciekaw ich życiorysów to niech sobie poszuka wg zdjęcia w mojej poprzednie notce. Ciekawostką jest wyłączenie możliwości komentarzy pod niemal wszystkimi artykułami w pismach szczycących się wysoką liczbą patriotycznych przymiotników. Może rządzącym zależy na takich komentarzach tam gdzie je można dodać; Wspaniali ludzie!! Porównajcie teraz do nich Tuska, Schetynę, kodziarzy i pseudonowoczesnych! To była ELITA a ci to gówniarzeria!
Mój teść, członek AK uciekał przed żołnierzami bardziej i mniej wyklętymi.
Lepiej nie dochodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi.

Przyznać trzeba, że władza słusznie miniona umiała w sposób idealny wykreować swoich idoli. Starsi pamiętają jak to na szczyty władzy dochodził syn brukarza, tramwajarza, rolnika – pamiętacie Albina Siwaka, robotnika a jakie to było uczynne i dobre chłopisko.

Gen. Karol Świerczewski „Walter” - syn odlewnika, waleczny żołnierz, ginie za Polskę w walce z UPA , życiorys spreparowany od początku do końca ale ........umieli to robić.

Dziś, w dobie internetu wyszło by, że był zamordystą i pijaczynką równą innym generałom nawet w sutannie ale ........ lepiej nie wchodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi.
/Przypomniał mi się stary PRL-owski dowcip – władze powołały ogólnopolski komitet przeciwalkoholowy złożony z generałów; Oliwa, Żyto i Baryła/

Lepiej nie dochodzić głębiej skąd biorą się dzisiejsi walczący jak lwy. Przykład;
Prof. Paweł Śpiewak – wybrany do parlamentu z listy Platformy Obywatelskiej i decyzją PO usunięty z jej klubu. Rozżalony wypisał się z popierających PO i biegał po wszystkich telewizjach w charakterze pokrzywdzonego. Jego syn jest radnym. Był wolontariuszem w komitecie wyborczym......Hanny Gronkiewicz Waltz.

Mam podejrzenia, że trochę wali w HGW bo jak i jego tatusia odstawiono na boczny tor oraz że walkę z PO traktuje jako zemstę rodzinną.............. lepiej nie dochodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi /członek konkursu z udziałem Guziała który głośniej warczy/.

Niezbyt mi to pasuje ale muszę stanąć w obronie Agaty Dudy, żony miłościwie panującego nam Dudusia Łan !. Wyobrażam sobie co może się stać po zabraniu przez nią głosu w jakiejkolwiek sprawie. Wiemy kim są rodzice prezydentowej i niejeden przyczajony już czeka na okazję.
Dalej lepiej nie dochodzić głębiej bo dociekliwość szkodzi.

Dociekliwość szkodzi – to pewne ale czy potrafi zabić ?.