wtorek, 28 kwietnia 2015

Uprzejmie donoszę 59









Uprzejmie donoszę, że są to wiadomości niekoniecznie z pierwszych stron gazet, nie wywołujących palpitacji serca ale dla mnie ważne.

           Uprzejmie donoszę za e-gospodarką, że stopa bezrobocia w marcu 2015 roku wyniosła 11,7 proc. wobec 12 procent w lutym - poinformował Główny Urząd Statystyczny. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła na koniec marca 1 mln 860,6 tys. osób i była niższa niż przed miesiącem o 58,1 tys. W ciągu roku liczba osób bez pracy spadła o 321,6 tys.
Podejrzewam, że wskaźnik bezrobocia będzie jeszcze lepszy w pozostałych kwartałach tego roku – daj Boziu !.


            Uprzejmie donoszę, że rolnicy /oczywiście nie wszyscy/ jak kradli tak kradną dalej. Rolnicy zakładali i przez pięć lat formalnie prowadzili uprawy. Plantacje były jednak na ogół zaniedbane, powstawały na podmokłych i słabych glebach, brak ogrodzenia narażał je na zniszczenie przez dzikie zwierzęta /pamiętacie jak domagali się odszkodowań ?./ Zaledwie ponad połowa (11 z 20) rolników pobierających dopłaty, których skontrolowała NIK, uzyskała jakikolwiek plon. Pozostałych dziewięciu nie zebrało żadnych owoców ze swoich pozornie prowadzonych, ale mocno dofinansowywanych upraw ekologicznych.

Unia Europejska także zaczęła przyglądać się temu zjawisku. Dowcip w tym, że rolnicy wzięli szmal a jak UE przywali Polsce to zapłacimy wszyscy.

             Uprzejmie donoszę, że znów wylazła Solidarnościowa Duda. Teraz ona będzie wskazywała, który przetarg jest cacy a który jest przeciw klasie pracującej miast i wsi. On także jak „Wielki Wódz” wskaże wojsku na czym mają latać i udzieli wstępnego instruktażu.
Sytuacja dowcipna bo jeżeli ktoś się ugnie to Łódź Dudzie nakopie do szmat a jak nie to to samo zrobi Świdnik i Mielec /a mamy takie fajne przysłowie – patrz szewcze kopyta !/.

 

           Uprzejmie donoszę, że to ostatnia wiadomość dotycząca rosyjskiego gangu motocyklowego.
Pan Wiktor Węgrzyn stwierdził, że to normalny klub motocyklowy. Jemu dedykuję poniższe dwa zdjęcia.

Uprzejmie donoszę tym którzy twierdzą, że 38 milionowa Polska przesadnie zaangażowała się przeciw kilkunastu motocyklistom - tezie tej zaprzecza 144 milionowa Rosja, która zażądała wyjaśnień w tej duperelnej sprawie.


               Uprzejmie donoszę, że dziś osobiście Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ stwierdził, że Andrzej Duda jest samodzielnym przedstawicielem PIS i on jego wypowiedzi komentować nie będzie. Jeżeli tak jest to czy Lech Kaczyński był niesamodzielnym kandydatem – podaję za wp.pl - „Panie Prezesie melduje wykonanie zadania” tymi – jakże znamiennymi - słowami rozpoczęła się era Lecha Kaczyńskiego. Kiedy ze sceny padło imię Jarosława Kaczyńskiego tłum zaczął wiwatować i skandować: "Jarek, Jarek". I wiadomo było od razu, kto tu pociąga za sznurki. Wielki Brat czuwa”.

Tylko jeszcze trzeba znaleźć kogoś kto w to uwierzy. Andrzej Duda jest marionetką w rękach Panprezesa.

Uprzejmie donoszę, że Ryszard Petru, zdolny człowiek wielu umiejętności bankowo-giełdowo-ekonomicznych odpalił inicjatywę założenia partii politycznej w której w pierwszym szeregu stałby Leszek Balcerowicz.

Panie Ryszardzie, czyżby zamarzyła się panu kariera polityka ?.

Jestem pewien, że tak jak minęły czasy wielu polityków tak i era Leszka Balcerowicza się zakończyła.

       Znając jego dzisiejsze poglądy nie ma najmniejszej szansy na powtórzenie bolesnych reform bo na dźwięk nazwiska Balcerowicz społeczeństwo stanie bokiem.











piątek, 24 kwietnia 2015

Ja ci pokażę ! /2/








                 Na razie mam małą satysfakcję, gdyż wbrew zdaniu premier Kopacz optowałem za niewpuszczaniem Nocnych Wilków do Polski. Wg oficjalnego komunikatu Ministerstwa Spraw Zagranicznych tak też się stało. Podano, że strona Polska nie wiedziałaby jakimi drogami, gdzie się zatrzymają i za co będą żyć trasie. Enigmatycznie podano naszemu MSZ co mają w planie motocykliści „Chirurga”.
Każdy kto zajmował się organizacją zbiorowego wyjazdu np. wycieczki wie ile strona inicjująca musi wypełnić formalności aby wyjazd mógł się odbyć.

              Podejrzewam, że przejazd gangu motocyklowego był próbą Putina na ile sobie może pozwolić i jak może to wykorzystać propagandowo. Nie sądzę aby racje mieli ci, którzy wieszcza czarną przyszłość w postaci retorsji. Przypominam, że wstrzymanie dostaw drobiu, wieprzowiny, owoców itp. odbywało się na zasadzie, że produkty te nie spełniały norm i nie trzeba żadnych pretekstów.

Jestem pewien, że przejazd Nocnych Wilków zostałby wykorzystany hasłami – jesteśmy otoczeni wrogami, nie pozwalają nam czcić naszych bohaterów, oni nas opluwają za wyzwolenie ich z rąk hitlerowskich oprawców.......... itp., itp.

              Nie znam przepisów unijnych ale nie tylko ja wiem, że przyznanie wizy i wpuszczenie do dowolnego kraju, członka UE otwiera możliwość podróżowania po wszystkich krajach Unii ale także każdy kraj UE ma prawo odebrać wizy co wiąże się z wydalenie poza kraje UE.

Uważam, że na podstawie zakazu wjazdu do Polski, polskie służby celne winny anulować wizy wszystkim motocyklistom znajdujących się na liście przedstawionej naszemu ministerstwu.

              Raczej jestem spokojny ale i ciekawy jak sprawę rozwiąże Putin wiedząc, że Polska jednak jest partnerem największych krajów Europy i liczącym się członkiem UE. Do czasu podjęcia decyzji to my byliśmy w kłopocie a teraz Putin nie ma za dobrego wyjścia.



.............................a to wszystko nic wobec śmierci prof. Bartoszewskiego.
Cześć jego pamięci !!!



środa, 22 kwietnia 2015

Nic nowego











Kampania wyborcza - nic nowego.


     Wracam powoli do zdrowia. Choroba nie była (nie jest - jeszcze) zbyt groźna, ale niesamowicie upierdliwa. Uporczywy, męczący kaszel powodujący oprócz wielkiego bólu przepony również męczące pulsowanie krwi w głowie. Przez cały okres choroby, nie byłem w stanie interesować się światem zewnętrznym. Nawet jeżeli w przerwach między atakami kaszlu słyszałem i widziałem jakieś doniesienia medialne, nie byłem w stanie ich łykać i trawić. To była dobra strona choroby. Spokój medialny. Doceniłem go dopiero w momencie powrotu do zdrowia.


     Ledwo "stanąłem jako-tako na nogi" a kampania prezydencka dopadła mnie z wielka zajadłością. Jakby chciała powetować sobie moją chwilową abstynencją.

     Dzisiaj z rana dowiedziałem się o wynikach rozstrzygnięcia przetargów zbrojeniowych. Nie zdążyłem jeszcze sobie wyrobić własnego zdania a już usłyszałem, że były one ustawione. Ktoś na FB z wielka pewnością siebie twierdził, że francuskie helikoptery to spłata zobowiązań za wybór Tuska. Ktoś inny zaczął roztaczać wizję przerażającego bezrobocia w Mielcu.

     Początkowo to nawet się nie dziwiłem. Wszak przetarg ten odbywał się pod nadzorem Komorowskiego. A w czasie kampanii wyborczej oczywistą oczywistością jest fakt, że cokolwiek zrobi ubiegający się o reelekcję Komorowski - to wszystko MUSI pachnieć zdradą stanu.

     Ponieważ rozum mój jeszcze się "politycznie" nie rozkręcił, dopiero po chwili naszła mnie refleksja - przecież armia jest nam potrzebna również między wyborami. Jej potencjał zbrojny przydatny musi być nie tylko do "fałszowania" wyborów!

     Szybko jednak się uspokoiłem. Przecież to takie nasze, swojskie, polskie! Nie mamy żadnych procedur, zasad, priorytetów. Wrzucanie do jednego worka walki z bezrobociem i walki z agresorem (ewentualnym) nikomu nie wydaje się dziwne. Jak u Mleczki.



     Walka z bezrobociem powinna być zadaniem realizowanym na wszystkich polach. Nie powinna skupiać się na konkretnej branży - patrz górnictwo. Ponadto, zakłady w Mielcu nie są firma państwową. Należą do amerykańskiego koncernu. Koncern ten przejmował te zakłady przecież nie pod przyszłe zamówienia MON-u. Ma swoja produkcje, swoich klientów. Jak więc możliwe jest nagłe ograniczenie produkcji i redukcja zatrudnienia? Może i do tego kiedyś dojdzie, ale nie z powodu tego przetargu - tylko będzie to wynikać z jakiejś polityki produkcyjnej koncernu.

     Dalej - podstawowym kryterium w uzbrajaniu naszej armii powinna być przydatność i niezawodność sprzętu bojowego. Ważnym elementem jest również serwis - tu akurat amerykanie mieliby przewagę. Jednak przetarg zawierał również utworzenie tego serwisu w Polsce.

     Nie jestem fachowcem ani w dziedzinie zbrojeniowej ani finansowej. Polemizuję jedynie z faktami, iż oponenci ani razu nie wysunęli powyższych merytorycznych zarzutów. Duda już się wybiera do Mielca, by pracownikom zakładów zbrojeniowych "wyjaśniać, jak to Komorowski sprzedał ich za Tuska". Widać, że dla niego nie liczy się nasza armia, nasze bezpieczeństwo - priorytetem jest "udupić Bronka".

     Wybory już nie długo - będziecie drodzy czytelnicy mieli wybór.




Ja ci pokażę! !








Ну, погоди!
 
No i niektórzy mają pasztet pod tytułem Nocne Wilki a ja pasztetów nie lubię, wolę konkret niż przetwory.
Owiani są złą sławą. Gang liczący około 5 tys. członków jest blisko związany z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, znany jest też z gloryfikacji ZSRR, a w związku z udziałem jego członków w aneksji Krymu grupa została objęta międzynarodowymi sankcjami co oznacza, że bez podania przyczyny można cofnąć ich z granicy .
            Pytaniem które należy sobie zadać brzmi czy owi motocykliści jadą z palemką oliwną i nie mając podtekstów politycznych w celach jakie oficjalnie przedstawiają ?. Odpowiedź winna brzmieć jasno bo tak jak Władimir Putin jest wrogiem Polski takimi też są jego wysłannicy.
Zdjęcie wykop.pl
Chirurg jest założycielem ruchu Antymajdan który w założeniu zwalcza w Rosji ruch opozycjne.
Motocykliści wspierają także samozwańcze „republiki” na wschodzie Ukrainy. Niedawno rajd bikerów przyjechał do Ługańska, a przywódcy gangu wielokrotnie wypowiadali się pozytywnie o działaniach wspieranych przez Rosję separatystów.
Na ich poparcie i sympatie wielkomocarstwowe Rosji można by pominąć gdyby nie wypowiedzi
Aleksandra "Chirurga" Załdostanowa;  Jeżeli spojrzymy na historię naszego kraju w ostatnich stuleciach, to zobaczymy, że za Stalina, gdy państwo było najwyższą wartością, państwo osiągało niewiarygodne sukcesy. W XXI wieku przejadamy resztki tego, co zostawił nam Stalin„
              Przypomnieć należy, że w Polsce gloryfikacja systemów totalitarnych jest karana i nigdy nie ukrywał zresztą swojego stosunku do Stalina. Chirurg nie używa np. obecnej nazwy Wołgograd, lecz stosuje sowiecką nazwę Stalingrad.
Dyskwalifikacją i powodem niewpuszczenia ich do naszego kraju jest wypowiedź lidera grupy motocyklistów „Nocne Wilki”, że przejadą przez Polskę bez względu na protestujących Polaków /następcy zielonych ludzików ?/.
              W związku z niedawnymi incydentami Rosji na Spitzbergenie wypowiedział się minister rządu norweskiego „Informowaliśmy jasno stronę rosyjską o tym, że niechętnie widzimy obecność na Svalbardzie osób umieszczonych na liście objętych sankcjami /.../ i taką wypowiedź winno dać Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Putin musi zrozumieć, że nie wpuszczamy do naszego kraju  wrogów Polski. Poważnym powodem ich niewpuszczenia jest....................... ich bezpieczeństwo /co będzie jak się zmówią kibole i spuszczą im manto ?/.
Putin może sobie poszczekać i to wszystko bo jeżeli ich wpuścimy to każda opinia Rosji będzie nie do obalenia np.
Nocne Wilki zostały w Polsce przyjęte z wielka życzliwością. Widać Polacy mają już dość nieudolnych rządów i biedy.
Nocne Wilku zostały w Polsce przyjęte z wrogością. Polacy już zapomnieli, że to my wyzwoliliśmy ich kraj a dziś są rusofobami.
Nie daj Bóg poleci jakaś butelka i spadnie np. 100 m. od motocyklistów to ............Polacy brutalnie zaatakowali naszych biednych motocyklistów.
Niech ktoś poda motocykliście rękę lub szklankę wody to ..............Nocne Wilki są entuzjastycznie przyjmowani przez Polaków tak jak wyzwolicielska armia radziecka w 1945 roku.
Przykłady można mnożyć.
Po wjechaniu Załdostanowa i jego kumpli jesteśmy zdani na rosyjska propagandę.

Jeżeli Rosja w ramach retorsji postanowiłaby wstrzymać lub ograniczyć dostęp do Katynia to propagandowo Polska może to rozegrać na o wiele wyższym i lepszym poziomie.

            Nie wiem na jakiej zasadzie premier Kopacz opiera swoja decyzję wpuszczenia naszych jawnych wrogów do kraju. Władymir Putin nie rozumie subtelności polityki, on rozumie język siły i jak nie  zobaczy zdecydowanych kroków to niewiele zrozumie a uzna to za słabość.











poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Pielmieni - pierogi ze Wschodu, a nawet bardzo Dalekiego Wschodu






Zjadłabym pielmieni, powiedziała parę dni temu Starsza, małżonka moja ślubna.


Pielmieni (Пельмени) to małe pierożki z dość typowego ciasta pierogowego, nadziewanego farszem z surowego mięsa i dosyć dużym dodatkiem płynu (wody, rosołu). Nawet mi się wydawało, że to piermieni, ale mnie Starsza wyprowadziła z mylnego błędu. :) Przyprawy to czosnek, pieprz, sól, cebula, można dodać jakieś zioło... Przepisów jest dość dużo i różnią się nieco, ale jedno jest pewne – w środku MUSI być po ugotowaniu delikatny, aromatyczny rosół – jest on absolutnie nieodzowny dla tej potrawy. W życiu tych pierogów nie robiłem, ani nie jadłem w oryginale! A przecież nie można żyć w niewiedzy, ani zawieść nadzieje małżonki swojej! To byłoby nie do zniesienia! :D Czyli – DO ROBOTY!!!!

Najpierw mięso – powinno być z więcej niż jednego rodzaju, dość tłuste – podobno najlepiej żeby było z  siedmiu gatunków? No bez przesady! Kupiłem mielone wieprzowo-wołowe z 30% tłuszczu. Tu dodam, że sprawdzam skład takiego mielonego i na ogół wolę widzieć co sprzedawczyni miele, albo robię to sam. Tzw. mięso garmażeryjne nie wchodzi w grę! Ono się nawet na gołąbki za bardzo nie nadaje!!! Ale było paczkowane i bez dodatków typu białko grochu czy skrobia modyfikowana, więc kupiłem 0,8 kg.

Do tego skroiłem dwie dość duże cebule w drobną kostkę, pół główki czosnku w jeszcze drobniejszą kostkę, wsypałem łyżkę pieprzu czarnego i garść majeranku. Dodałem soli do smaku (bo ja takie rzeczy próbuję) i wyrobiłem ręką. Jak już było w miarę wymieszane to dodałem szklankę bulionu, dokładnie wymieszałem, a po namyśle jeszcze pół szklanki. Tu powstał drobny dylemat czy to wystarczy, czy aby nie za mało? A, ryzyk fizyk – jeszcze pół! Po dokładnym wymieszaniu okazało się, że jeszcze nie spływa po nabraniu na łyżkę, wiec da się „ogarnąć” na cieście. Ponieważ bulion był na słoność taki jak trzeba, to nie było potrzeby dosalania. Miska z farszem trafiła do lodówki.
Tu mała uwaga – różne gatunki mięsa różnie chłoną wodę, dlatego nie należy sugerować się tymi szklankami – istotniejsze jest, czy zdołamy zawinąć farsz w ciasto.
To jest resztka farszu – trochę późno
wpadłem na to, że można by fotki zrobić. :) 
Teraz ciasto. Te pierogi trzeba dosyć długo gotować, bo ok. 8 minut! Znawcy potrafią tak zagnieść ciasto, że wytrzymuje to nawet gdy nie ma dodatku jajek. Ale że są różne szkoły i wszystkie dobre, to ortodoksji nie zaszkodzi, gdy będą. 
Tak wiec do miski wsypałem prawie kilogram mąki (typ 450), garść soli, dwa jajka („emki”, to nie olbrzymy), wymieszałem je z mąką i dolałem szklankę zimnej wody. Potem jeszcze drugą. Ciasto okazało się nieco zbyt luźne, więc dodałem trochę maki. W sumie wyszło na to, że razem było tej mąki około kilograma. Wyrobiłem w misce, a potem na stole, do „gładkości”. Po wyrobieniu wylądowało na 20 minut w lodówce, obok farszu. 
W dużym garnku (5 litrów) wstawiłem wodę, posoliłem (do smaku :D ) i dolałem trochę oliwy. Ta oliwa to bardziej, żeby się szybciej gotowało niż do czegoś innego, ale troszkę też pierogi się mniej kleją po wyjęciu z wody.

Dalej to sprawa dość oczywista, wałek, podsypywać mąką i wałkować. Grubość placka mniejsza niż 2 mm. Wykrawać szklanką lub wykrojnikiem o zbliżonej średnicy, z tym, że jak ktoś lubi większe pierogi, to można i większym. Lepi się jak każde inne pierogi, ale dla elegancji należy końce pieroga skleić ze sobą, tworząc kształt bardziej okrągły, co widać na fotkach. Starszej wychodziły bardziej podobne do uszek, bo sklejała pionowo. Bardziej stylowo jest w poziomie. :D
To sklejanie końców ma jeszcze ten sens, że pierogi są mocniejsze i mniej skłonne do rozklejania w gotowaniu.
Tu wszystko na raz – rozwałkowane ciasto wykrawane
szklanką, poklejone pielmieni i na talerzu – ugotowane.
Sklejone pierożki wrzucać na wrzątek, delikatnie zamieszać i gdy wypłyną zmniejszyć ogień, gotując przez ok. osiem minut. To zmniejszenie grzania jest bardzo istotne, bo ciasto wydyma się jak balon i łatwo może popękać. Wyjmujemy łyżką cedzakową na talerze i podajemy ze skwareczkami i smażoną cebulką, albo w rosole. Można też jeść od razu po wyjęciu z wody, bez żadnych dodatków. 
Pielmieni w dwóch stylach wykonania – te dalsze to Starsza kleiła,
nie mogąc się pozbyć maniery „uszkowej”,
 te bliższe są moje – bardziej wschodnie.
O poprawności wykonania świadczy łyczek cudownego rosołku, spływający do gardła po ugryzieniu pierożka. 
Tu obok siebie dwa sposoby podania –
w rosole i ze skwarkami i cebulką.
Podobno można je odgrzewać lub odsmażać? Nie dane nam było sprawdzić, bo zanim ostygły, zostały pochłonięte na pniu i nawet najbardziej wybredna panna w rodzinie nie powiedziała słowa krytyki! 
Jak widać – rosół, szczypiorek, bazylia...









A tu ze skwareczkami – nie wiem która opcja lepsza?








Naśladowcom życzę smacznego!

PS Powyższy tekst nie jest przepisem, a bardziej opisem wykonania. Od tego są różne „odchyły”, bo każda gospodyni ma nieco odmienne sposoby i gust. W tym przypadku faceci raczej nie wykazali się nadmierną subtelnością i znalezione przez mnie filmiki bardziej świadczyły o nieporadności niż znawstwie. :D :D :D


W załączeniu mistrzowskie wykonanie na filmiku z youtubka!!!



środa, 15 kwietnia 2015

Witaj Leszku !








Witaj Leszku !.
           Wiem, ze jesteś zapracowany aby coś dodłubać do emerytury i tylko mogę Ci zazdrościć.
Niestety nie potrafię w tym czasie utrzymać dynamiki naszego bloga bo zaczynam pisanie i po kilkunastu zdaniach krew mnie zalewa i nie potrafię żadnej notki sfinalizować. Tym razem powodem są nasi przyjaciele blogerzy i niektórzy z nich zaczynają uginać się pod propagandową agresją PIS-u. W sprawach smoleńskich np. piszą „nie wszystko zostało wyjaśnione i być może prawda jest inna.......
Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ skrywają się pod sztandarami sprzyjającymi rządowi i PO.
                   Sprawa smoleńska jest zakończona a kto chce się babrać w szczególikach to jego wybór.

Wielu już zapomniało /bo tak łatwiej/, że przed lotem do smoleńska poparcie dla Lecha Kaczyńskiego zbliżało się do liczby jednocyfrowej a lot do Katynia miał być początkiem kampanii wyborczej a sam Katyń był tylko wyborem prestiżowego miejsca. Poniżej wykaż lotów do Katynia ówczesnego prezydenta.
                   Już nie mogę spokojnie czytać jak to u nas źle, fatalnie, ile pieniędzy ukradziono i niewiele zrobiono. Skończyło się rzucanie błotem na 6-latków /patrz raport NIK/ na autostrady, Schetynówki, boiska a nawet na PKP z pendolino na czele. Trzeba szukać nowych obiektów pogardy. ”Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy.........., ja w tym brał udziału nie będę.
                Pełny kociokwik panuje przed wyborami prezydenckimi. Mam dość słuchania, że nie mam na kogo głosować. Przy takim tekście tracę nerwy a nie chcę nikogo obrażać.
To mniej więcej tak, przychodzę do domu i na obiad mam wybór; schabowy, żeberka i ryba – nic mi nie odpowiada więc rezygnuję z obiadu a więc inni się ucieszą i chętnie zeżrą wszystko za ciebie !!!!.
”Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy.......... .
               Nawieszałem wystarczająco dużo psów na rożnego rodzaju telewizjach i jestem ich krytyką zmęczony. Słyszę jednak powoływanie się na środki masowego przekazu jako źródła informacji. Ostatnim konikiem jest kwota wolna od podatku i bezmyślne powielanie tego tematu przez światłych blogerów bez krzty pomyślunku.
”Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy............
                 Ostatnią mantrą powielana przez wielu są młodzi ludzie, którzy wyjechali, wyjeżdżają lub mają zamiar wyjechać za granicę. Niemal wszyscy powielają liczbę emigrantów na ponad 3 mln. osób. Ta liczba jest podawana od 8 lat a ciekawym jest że brak jest danych na temat powrotów. Jakiego czasu dotyczy liczba 3 mln. pracowników bo jeżeli jest to proces płynny od kilku lat wyjazdy się nie zwiększają. Gdyby się nasilały to przy kilkuset tysiącach rocznie pracujących byłoby mniej o połowę. Pomóż mi to zrozumieć !.A może
”Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy.......... .
         Coraz większym obrzydzeniem napawa mnie stan naszej polityki a właściwie niektórych polityków, kawalkada ludzi nie wnoszących nic do polityki jest długa ale superkanalii jest kilku poczynając od PIS-owskiego Breywika przez Ziobrę/ mam nadzieje że w koncu odpowie za swoje zbrodnie/ do Chofmana czy nawet  Niesiołowskiego. Jeden jest jednak bezkonkurencyjny który oczekuje tylko na zwiotczenie zwieraczy Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ aby mu wskoczyć. Jacek Kurski to w moich oczach bezprzykładna polityczno- moralna kurwa /nie mylić z prostytutką, bo prostytutka to zawód a k....a to charakter/ i zamiast spotkać się z ogólnym ostracyzmem to jest zapraszany do mediów.
             Z przyczyn jak wyżej rezygnuje na jakiś czas z pisania o sprawach politycznych bo jest wystarczająco dużo chętnych do kopania mojej ojczyzny w doopę. Zupełnie przypadkiem w sedno trafił Szef NIK-u mówiąc w Superstacji – negatywny wynik kontroli sciąga rzesze dziennikarzy a wyniki pozytywne jak np. ministerstwa pani Kluzik Rostowskiej i wdrożenia do szkół 6-ciolatków, pozostają niezauważone, są takie niemedialne.
”Czasami odnoszę wrażenie, że zwolennicy ...........
Pozdrawiam
Piotr Opolski
Każdego dnia o 16,24 pod moimi oknami przemyka pendolino – piękny widok.






poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Jajecznica, banał i finezja








Drogi Piotrze !.

Jak zapewne wiesz, staram się robić w kuchni rzeczy najprostsze.  Cóż może być prostszego niż zwyczajna, wiejska jajecznica? To potrawa samograj, stara  jak świat, ale też jak świat udoskonalana przez tysiąclecia! To potrawa jedzona zarówno przez bogaczy jak i zwykłych ludzi, arystokrację i chłopów, szlachtę i poddanych. To jest danie prawdziwie egalitarne!
Jako że swego czasu obijałem się nieco po kraju, to i tych jajecznic trochę widziałem, a nawet jadłem. I wiesz co? Nie masz to jak zwyczajna, chłopska jajecznica z Mazowsza, a najlepiej z Puszczy Zielonej!!!
Co prawda ta najprawdziwsza robiona być powinna na solonej słoninie, ale przecież równie prawdziwa jest na boczku. I tę właśnie zrobiłem.

Cóż potrzebujemy?
Patelnia – żelazna, czerniona, wypalona porządnie – nie jakaś nowomodna, wymyślna. Taka zwyczajna, co ją jeszcze czasami Cyganie próbują sprzedać. Nie wiem czy teraz one są równie dobre jak dawniej – ja mam stare, nawet bardzo stare!
Ogień - najlepszy jest z drewna palonego w kuchni  węglowej, z blatem i fajerkami – owszem mam taką, ale nie tu, trudno musi być gazowa. Nie wiem dlaczego, ale jajecznica z takiej węglowej kuchni jest najlepsza.
Boczek - wędzony, albo przynajmniej peklowany lub solony – taki ze sklepu na ogół się nie nadaje.
Jajka  – najlepsze wiadomo, wiejskie, ale jajko to jajko –  nada się każde, byle było świeże.
Sól – dosyć dowolna, dawniej używano tylko kopalnej (kamiennej) – wydaje się, że jodowana ma dosyć charakterystyczny posmak, nie wszyscy lubią.

No to do roboty!
Boczek kroimy na dosyć solidne plastry, ale raczej cienkie – 2–3 milimetry – będzie dość.
Jajka kładziemy „pod ręką” – za chwilę nie będzie czasu, żeby się bawić w kręcenie wokół własnej osi w ich poszukiwaniu. Podobnie blisko stawiamy pojemnik z solą – żadnej solniczki – to ewentualnie na stole, po podaniu.

Ile tego boczku? Tyle, żeby pokrył z grubsza dno patelni – za mało to będzie dymił, za dużo to się nie wszystko zrumieni jak trzeba.
Stawiamy patelnię na ogień i wrzucamy plastry boczku układając je pojedynczą warstwą. 

Jak się zrumienią, to odwracamy. Potem jeszcze raz, bo na wierzchu pojawiają się kropelki płynu, a to niedobrze wróży jajecznicy – nie ma podlejszej rzeczy jak wodnista jajecznica! J

Na zrumieniony boczek wbijamy jajka, nie zmniejszając grzania, solimy (to jest dokładnie TEN moment) i czekamy aż nam się podsmażą i zetną od spodu, ale bez przesady – żółtka maja być nie ścięte. Ile solimy? Hehe, szczyptę, tyle ile się mieści między trzema palcami – wskazującym, środkowym i kciukiem – to jak przy wodziance, potrzebne wyczucie. Ty wiesz ile! :D

Teraz odwracamy nasze jajeczka, razem z boczkiem na drugą stronę i uważamy, żeby nie porozlewać za bardzo żółtka, bo mamy ściąć białko, aczkolwiek nie za bardzo i pozostawić jak najwięcej słabo i zupełnie nie ściętego żółtka. I cała finezja w tym, żeby utrafić we właściwe proporcje stopnia ścięcia – ma być białko  ścięte, ale z elementami miękkimi i żółtko mniej ścięte, z elementami nieściętymi. Broń boże nie rozbełtane – bełtanie jajek to grzech śmiertelny, przynajmniej gdy chodzi o ortodoksyjną i najsmaczniejszą jajecznicę na świecie! Ostatecznie obracamy tak, żeby nam się to żółtko w miarę rozlało i żeby ściąć elementy nieściętego białka.


Przekładamy na talerze albo perforowaną łopatką, albo łyżką cedzakową, albo w ostateczności widelcem – nadmiar tłuszczu współcześnie nie jest pożądany - chyba  że ktoś lubi! :)

Jeżeli ktoś lubi z pieprzem, to już na stole i wtedy też można dosolić sobie wg uznania.


Amen!


P.S. Zapraszamy do odwiedzania naszego pokoiku z limerykami, no i naszej kuchni - czujecie te zapachy?!......Dobudowaliśmy jeszcze kolejne pokoiki: - "Felieton" niekoniecznie polityczny, "Historycznie" dla amatorów ciekawostek historycznych.

piątek, 10 kwietnia 2015

Jajecznica na ...









              Jajka, tłuszcz, patelnia, zabełtać...... i gotowe ??!!.
Ponad półwiekowe doświadczenie każe na stare lata spojrzeć na jajecznicę z szacunkiem – w końcu zjada się kurze życie. Moje Szczęście przed wielu laty udzieliło mi wyłączności na wykonywanie jajecznicy niezmiennie w każdą niedzielę. Przez ponad 44 lata naszego małżeństwa na palcach jednej reki można policzyć złamanie jajecznicowej zasady – bez porannej jajecznicy niedziela nieważna.
Wiadomo z czym robi się jajecznicę i jak co dla mnie było za mało i od zawsze poszukiwałem nowych sposobów i technologi.
Znalazłem sposób rzadki bo chrupiący ze zmieniającymi się dodatkami i uwielbianą przez dzieci.
JAJECZNICA NA GRZANKACH !!.

Aby dużo nie pisać opiszę zamieszczone niżej zdjęcie.
  1. Składniki na jedna duża porcję: stary chleb w ilości jaką każdy zjada do śniadania i w podobnej ilości jajek, masło, pęczek szczypiorku, śmietana bądź mleko zagęszczone, można zrobić na słonince i dorzucić kilka pieczarek wg gustu.
  2. Pokroić średnio niedbale słoninkę, cebulkę i pieczarki i sru na patelnię.
  3. Pokroić stary chlebek średnioniedbale w kostkę ok. 1 cm. Masełko/margaryna i piec.
  4. Jeżeli z powodu palonego chlebka trzeba otwierać okno to znaczy, że jest gotowy. Na drugiej patelni smażyć do miękkości składniki jak w pkt 2.
Przygotowanie technologiczne jak na zdjęciu:
  1. Do kubeczka sru 2 jajeczka i do jajeczek pół szklanki wody i ¾ łychy mąki pszennej.
  2. Do tegoż kubeczka sru pół pęczka szczypiorku, wszystko dokładnie wymieszać.
  3. Efekt końcowy dodatkowo popszczony śmietaną i czym tam było pod ręka.
Produkcja:
Składniki z pkt 4. zmieszać zusamen do kupki na większej patelni. Rozgrzać patelkę że job.....do bardzo gorąca i jak chleb zacznie dymić to wszystko z kubka sru i natychmiast i stale mieszać aby chlebek równo okleił się masą jajecznico-podobną. Smażyć do uwielbianej przez siebie konsystencji.
Uwagi:
  1. Do jajek śmiało dolać ½ szklanki wody, w czasie produkcji mąka zagęści jednak przy wlewaniu musi być rzadzizna.
  2. Solą i pieprzem potraktować nieco przesadnie aby potrawa nie była mdła.
  3. Chleb musi być niemal przypalony bo wtedy jajecznica nabiera swoistego smaku.
  4. Po zakończeniu chlebusiowe grzanki mają być z zewnątrz wilgotne od jajecznicy a w środku chrupiące.
  5. Jajecznica na grzankach jest dobra także w zestawie z pomidorami ale trzeba usunąć gniazda nasienne, zfiletować i pozbawić skórki oraz przepiec celem pozbawienia wody. Niektórzy wolą np. z pietruszką, czerwona cebulka lub /czego nie próbowałem/ z czosnkiem.

Szanowni jajcarze, jajecznicarze !.
Może macie swoje,wypróbowane i unikatowe sposoby na tak banalną potrawę. Bardzo chętnie wypróbujemy.















wtorek, 7 kwietnia 2015

Kapciowi.









               Jan Paweł II – ks. St. Dziwisz, Lech Wałęsa – M. Wachowski, W. Szymborska – M. Rusinek itd.
              Można znaleźć wielu ludzi szacownych a u ich boku asystentów, sekretarzy i osób towarzyszących. Charakterystyką tych osób poza oczywistym przywiązaniem i pozostawaniem w cieniu była bezwzględna lojalność wobec swojego pryncypała który odpłacał się przyznawanymi przywilejami do dysponowania jego czasem, majątkiem, organizacją spotkań itp. Czasami byli także wykonawcą ostatniej woli realizując zalecenia zawarte w akcie ostatniej woli czyli w testamencie.
Rzecz nie wymaga dalszych wyjaśnień.
                 Jestem pod mocnym wrażeniem zachowania Mieczysława Wachowskiego wobec Lecha Wałęsy. Brak parcia na szkło, absolutna dyskrecja i lojalność to główne przymioty które winny charakteryzować kapciowego innego wielkiego polaka Jana Pawła II. Stanisław Dziwisz dorobił się na plecach JPII kardynalskiego kapelusza, posady arcybiskupa i metropolity krakowskiego. Dziś zajmuje się głównie frymarczeniem relikwii po naszym papieżu siejąc nimi w koło np. dla pierdla w Rzeszowie, małej kaplicy szpitalnej w Paczkowie czy dla Roberta Kubicy.
więcej przeczytasz tu !
                   Jak wiadomo w dyspozycji Stanisława Dziwisza pozostały 2 z 4 ampułek krwi papieża którymi już obdzielił ponad setkę obiektów mniej lub bardziej sakralnych. Do dyspozycji byłego sekretarza pozostała korespondencja i notatki osobistego do zniszczenia których został obowiązany. Zwyciężyła stara zasada – pieniądz nie śmierdzi bądź biznes to biznes.
                    Święta Wielkanocne minęły. Miałem prawo przypuszczać, że spędzimy je bez kampanii wyborczej a w skupieniu i ciszy. Politycy się jako tako spisali ale niestety ci którzy winni zapewnić nam przeżywanie Świąt po bożemu i w skupieniu wszczęli jazgot. W Wielki Piątek w czasie drogi krzyżowej w Kalwarii Zebrzydowskiej metropolita krakowski w słowach nienawiści więcej mówił o ustawie antyprzemocowej, in vitro, pigułce po i homoseksualistach niż o Bogu, Jezusie i jego męczeńskiej śmierci.

                 
Cytat - Kościół jest naszym bezcennym dobrem i jest w nim miejsce dla wszystkich – mówił kard. Stanisław Dziwisz w Wielki Piątek w kazaniu do licznie zgromadzonych wiernych podczas procesji Drogi Krzyżowej przy sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Jak rozumieć „miejsce dla wszystkich” skoro zapowiada sekowanie posłów popierających ustawy nie leżące kościołowi ?. Może do słów nienawiści dochodzi także kłamstwo ?.
Analizuję dalszą swoją potrzebę uczestniczenia w życiu kościoła skoro moje poglądy odbiegają tak daleko od tych które mają moi przewodnicy w sutannach ?.
           Nie ma bezpośrednich dowodów na istnienie Boga ale jest wiele namacalnych dowodów na istnienie szatana i potrafi on przybrać różne postacie a nawet się przebrać w purpurę.









sobota, 4 kwietnia 2015

"POLOWANIE NA MUCHY"











Prezydent poluje!


     Konkurenci w wyścigu do pałacu postanowili wytoczyć ciężką haubicę, by zatopić starającego się o reelekcję Bronisława Komorowskiego.


Fakt.pl


     Jeżeli dobrze usłyszałem, to Prezydent uprawia łowiectwo, a nie kłusownictwo. Jeżeli dobrze orientuję sie w naszym prawie, to łowiectwo nie jest zakazane.  Prezydent więc nie łamie prawa. O co więc ten cały wrzask?

     Otóż o to, że miłujący prawość konkurenci brzydzą się kłamstwem. Podobno Bronisław Komorowski obiecał porzucić to swoje hobby. Obiecał i nie dotrzymał!


     Skandal - przecież słowo powinno być droższe pieniędzy! Jak obiecam, że w wypadku gdy brat zostanie prezydentem, nie będę premierem - to tego się trzymam. No chyba, że jakiś Marcinkiewicz zerwie się z łańcucha. Jak obiecam wycofanie sie z polityki po kolejnych przegranych wyborach, to też dotrzymam. No chyba, że Ojczyzna będzie mnie potrzebowała.

     Zresztą co znaczą takie obietnice? Przecież to tylko polityka! Co innego obietnica zrezygnowania z polowań, palenia papierosów - o rzuceniu picia alkoholu nawet nie próbuję myśleć! To są dopiero obietnice, których niedotrzymanie  dyskwalifikuje kandydata w wyborach prezydenckich.

     Ktoś może powiedzieć, że to nadużycie - porównywać polowanie z paleniem papierosów. Paląc - szkodzę tylko swemu zdrowiu. Polując szkodzę naszym braciom mniejszym. Nie do końca to prawda. Istnieje przecież coś takiego, jak palenie bierne. Stosowanie używek w końcowym efekcie obciąża budżet kosztami leczenia - czyli znowu szkodzi obywatelom.

     Pozostaje sprawa cierpienia zwierząt. Tak to poważny zarzut. Jednak idąc tym tropem  należałoby przywrócić karę śmierci dla producentów łapek na myszy, trutki na szczury czy lepu na muchy. Czy ktoś próbował sobie wyobrazić cierpienia tych stworzeń?

     Znowu mogę spotkać się z ripostą - przecież wspomniane przeze mnie zwierzęta to szkodniki! A co zawiniły te, do których strzelają myśliwi? No to zapytajcie się rolników, którzy niedawno blokowali drogi.

     No tak. Ale to były dziki a nie piękne jelenie, czy niewinne ptaszki. Co do jeleni, zapytajcie leśników ile szkód może wyrządzić w lesie nadmierna populacja tych "pięknych" stworzeń!

     Zresztą idąc tym tropem, z zakazu polowań możemy eliminować kolejne gatunki. Szczury i myszy, bo to szkodniki. Dziki, bo niszczą uprawy. Jelenie, bo zagrażają i tak zagrożonym lasom. Ptaki - bo paskudzą na pomniki JP-II i LK-I. Na końcu w ustawie o zakazie strzelania pozostanie tylko zapis - "ochroną objęte są te gatunki zwierząt, do których ma zamiar strzelać Bronisław Komorowski".


     Paranoja. Ale czego spodziewać się po Dudach? Przecież zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś pomyli ich z dudkami i ustrzeli.

     PS.

Obiecuję, zgodnie z życzeniami ze strony startowe, że Święta będą wolne od polityki! 

    




piątek, 3 kwietnia 2015

Głąby w natarciu !!.










               Nie sądziłem aby tytuł super-głąba mógł przypaść komu innemu jak Andrzejowi Dudzie czego dowodnym były zakupy na Słowacji.
Prawo i Sprawiedliwość przykryło dalszą radosną działalność ich kandydata na prezydenta /oraz jego profesorskiej mamusi/ i pyszczy za niego osobiście sam prezes Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/. Kandydat jak widać do spraw bieżących jest za głupi i mógłby coś sensownego palnąć. Z drugiej strony pętla SKOKów zaciska się na szyi i za cholerę nie daje się tego przykryć.

                 Mimo tego o tenże sam tytuł super-głąba walczy przedstawiciel PSL-u Adam Jarubas. Pan kandydat kultywuje mroczną historię ZSL, przybudówki PZPR a przemianowanie się na PSL odbyło się przy wykopaniu wszystkich innych ruchów ludowych. PSL przypomina mi miękkie, kleiste gówno które płynąc w nurcie polityki rozgląda się za burtą do której może się przykleić i krzyczy – Płyniemy, płyniemy !!.



Bronią zażarcie nepotyzmu, KRUS-u, żądają przywilejów i warcholą choć są jedyną społecznością która dostaje forsę za nicnierobienie. Może doczekam czasu w którym ta partia zniknie ze sceny politycznej.


           Ewenementem jest pani Głąbina popierana i wyznaczona przez SLD choć sama do tej formacji się nie przyznaje. Po okresie niemówienia nastąpił okres strzępienia języka który oględnie nazywa się „na okragło” W okresie przejściowym zauważyłem ze zdumieniem iż Pani Ogórek została wymalowana ziemistym makijażem oraz przysiwiono jej włosy.
więcej w gazecie fakt.pl

Pani Madziu, pani Magdalenko – Evitą P. pani nie zostanie jak i Jarosław K Schwarzeneggerem.
Przegapiłem wizytę pani kandydatki w Opolu i ominął mnie buziak a pani Ogórek teraz taka całuśna.....




       Trudno, nikt nikomu nie zabroni głosować na sekretarkę Grzegorza Napieralskiego skoro sekretarka Lecha Kaczyńskiego została min. sportu zwana nie bez powodu ciamcia-ramcią.


                  Nie wiem czy się martwić czy smucić, że jeden głąb pochodzi z Opolszczyzny. Jego procentowe poparcie w sondażach to po prostu robienie sobie jaj jeszcze przed Wielkanocą. Cytat z wywiadu Pawła Kukiza z 16.11.2009 „Ale jeśli kiedyś przestanę być słuchany na estradzie, być może będę myślał o polityce w sensie dosłownym”.



Jego program to JOW-y i ogólna rozpierducha wszystkiego.


                 Nie nazwę głąbem Janusza Palikota. Słuchałem dwukrotnie jego wystąpienia programowego.



Mądre, rzeczowe i nienapastliwe tylko.........................Panie Januszu, kto panu uwierzy czy nie wróci pan na tory chamskiej retoryki bo ja nie wierzę.


                 Na szczęście nie kandyduje na urząd prezydenta głąb-archeo Antek Macierewicz, który jest pełen oburzenia po ostatnich ustaleniach prokuratorów wojskowych. Sprawa nie byłaby godna odnotowania gdyby nie celny komentarz jednego z internautów: Komu mamy wierzyć, kilkudziesięcio-osobowej komisji ekspertów Macieja Laska i nie mniejszej komisji ekspertów Naczelnej Prokuratury Wojskowej czy panu Macierewiczowi i jego dowodom znalezionymi na wycieraczce ?.