sobota, 29 listopada 2014

На востоке без .......









На востоке без изменений?

(Na wschodzie bez zmian?)


      Nie dziwię się, że wydarzenia krajowe a w szczególności zmiana rządu i wybory samorządowe zepchnęły na dalszy plan sprawy Ukrainy i właśnie mijającej rocznicy kijowskiego Majdanu.

      Jak napisałem w tytule na wschodzie bez zmian co moim zdaniem jest pozytywem, gdyż jak się wydaje jest wygaszana eskalacja konfliktu.

      Polskie media niemal w całości zakończyły relacje zza wschodniej granicy mając inne „sensacyjne” wiadomości a w związku z tym proszę dzisiejszy tekst potraktować jako informację o tamtym rejonie europy i sprawami polskimi z tym związanymi.

      Przeglądając rosyjskie media można odnieść wrażenie, że sankcje nałożone na Rosję zaczynają skutkować np. do podwyżek cen art. zbożowych a chętnie spożywana kasza gryczana zdrożała w ostatnich tygodnia średnio o prawie 40%. Rosjanie zaczynają sarkać ale także zaczynają się przyzwyczajać do wzrostu o ok. 15% cen mięs i wędlin. Wyraźnie asortymentowo skurczył się rynek owoców i warzyw. Producenci żywności uprzedzają, że to nie koniec. Oczywiście mniejsze w tym roku zbiory zbóż nie spowodowały by podwyżek przy imporcie surowca ale kurs rubla jest na tyle słaby, że sprowadzanie surowców zza granicy jest bardzo drogie a na ile kurs rubla jest słaby sami widzimy po cenach benzyny. Do wszystkiego dołożyły się kraje OPEC przekreślając wysokie zyski Rosji ze sprzedaży ropy.


      O lekkiej panice w Rosji świadczy także podpieranie się wypowiedziami Aleksandra Sołżenicyna sprzed kilku a nawet sprzed 18 lat przed jego śmiercią. Nie wiadomo co dziś by powiedział i jak ocenił sytuację.



      Od polskiej strony należy zauważyć, że nasze jabłuszka torują sobie drogę na inne rynki i zawitały do Singapuru, a zwiększono dostawy mięsa do Japonii. Na tamtym rynku mamy znanych nam „przyjaciół” którzy za wszelką cenę chcą nam przeszkodzić.


      Stwierdzono np., że nasze jabłka dopłynęły zgniłe a mięso jest skażone. „Stwierdziciela” nie znaleziono a Singapur i Japonia oficjalnie zdementowały te wiadomości.

      W obronności trzeba odnotować zdecydowaną wypowiedź min. Siemoniaka, który przestrzegł stronę francuską, iż w razie sprzedaży „Mistrali” Rosji Polska zrezygnuje z zakupu francuskich systemów antyrakietowych co w połączeniu z innymi wypowiedziami blokuje przekazanie helikopterowców stronie rosyjskiej.

      W sferze politycznej zgadzam się z prof. Kuźniarem który twierdzi, że rozmowy Rosja-Niemcy to tylko pozory i dlatego cieszy mnie zdecydowana postawa USA oraz Unii Europejskiej. Należy odnotować niebezpieczne loty rosyjskich samolotów niedaleko naszych granic. Niestety nie mam pojęcia jakie są w tej sprawie przepisy międzynarodowe dotyczące lotów wojskowych.


      Czy nie należy postawić kreski na Donieck, Ługańsk i Krym i to nie dlatego że akceptujemy tę sytuację ale dlatego, że tych trzech okręgów już niedźwiedziowi nie wytarga nikt z pyska tylko trzeba zadbać aby nauka nie poszła w las. Tu widzę duża rolę Donalda Tuska na czele UE w tym na  utrzymaniu sankcji. Po wypowiedziach i wywiadach widać jeszcze większą panikę na najwyższych szczeblach. Nawet sam Ławrow mówi nie spójnie ze słowami Putina.

      Tu wypowiedź: Ławrowa a tutaj wywiad:  Putin dla ARD

      Przykład;Ławrow twierdzi że sankcje są chybione a Putin mówi, tak, oczywiście, przyniosły one szkody. Co prawda są i plusy dlatego, że te ograniczenia (…) skłaniają nas do tego byśmy sami produkowali te towary.

      Ławrow wspomniał o Strefie wolnego handlu /?!/ a Putin cicho-sza.

      Na Szczycie G-20 mocarstwa okazały się gówniarzami. Jeżeli sobie nie życzę kogoś w moim domu to go po prostu nie zapraszam. Zaprosić Putina na Szczyt G-20 a potem czynić złośliwości to /powtórzę/ gówniarstwo, które także może mieć swoje konsekwencje polityczne i gospodarcze w przyszłości. Umiłowani w Bogu Australijczycy zapomnieli o „nie czyń drugiemu co tobie niemiło”.

      Zastanawiająca jest postawa Polskich rolników. Oni chyba nie mogą uwierzyć, że to se ne vrati. Po krachu w handlu na wschód normalną sprawą byłoby skierowanie wysiłków rolnictwa w inną stronę poza żądaniem odszkodowań. Wychodzi na to że hektary sadów mogą być lepiej wykorzystane np. na budowę elektrowni wiatrowych czy nasadzenia roślin jako paliw odnawialnych np. wierzba energetyczna. W mojej pamięci pozostały dyskusje na temat wyrobu przez rolników oleju opałowego dla własnych potrzeb grzewczych i paliwowych. Tematy przygasły a warto do nich wrócić. Panie premierze Piechociński i ministrze Sawicki, do roboty, do roboty, ...........

Zdjęcia ze strony: instalacjeb2b.pl /może postawią piwo za darmowa reklamę.





środa, 26 listopada 2014

Krajobraz po bitwie











Przed drugą turą wyborów.


    Pierwsza "bitwa" za nami. Czy coś zmieniła?


    Niby nic - PiS nadal podpala Polskę. Jedyne co mogło zaskoczyć, to postawa Millera. Ale i on chyba zrozumiał idiotyzm swego zachowania i teraz powolutku, małymi kroczkami (coby nikt nie pomyślał, że przyznaje się do błędu) wycofuje się z sojuszu z PiS-em.

    A jednak zmiany następują. Powolutku, nieznacznie dryfujemy w stronę Ukrainy. Sternikiem jest "niezawodny" Jarozbaw (zawsze dziewica). Tam niby jakaś mała stabilizacja, u nas zapowiedź wojny. "Na wojnie, każdy bagnet się przyda" - tak skomentował prezes nieprzemyślaną decyzję Millera. Czyli prezes szykuje się do wojny. Początek tej wojny wybrał też starannie - 13 grudnia.



    Wiele razy w towarzyskich rozmowach dowodziłem, że ta ilość socjalizmu występująca w pomysłach gospodarczo-politycznych Kaczyńskiego, wystarczyłaby by obdzielić trzy partie typu SLD. Teraz prezes potwierdza determinację, by w czystej polityce iść śladami mistrzów. Bowiem do czego to podobne, by w "normalnym kraju" nie mogło rządzić PiS!!!

    Nieboszczka PZPR i jej przywódcy, też nie byli w stanie zrozumieć, że może rządzić krajem ktoś inny niż oni. A gdy społeczeństwo powiedziało - "tym panom już dziękujemy!" - wypowiedzieli mu wojnę.

    A wybory samorządowe? To tylko pretekst. Prezes od dawna wiedział, że nie jest w stanie wygrać żadnych wyborów. Dlatego jeszcze przed wyborami krzyczał, że będą one sfałszowane. Potem jeszcze w trakcie trwania liczenia głosów twierdził, że są sfałszowane. Dzisiaj gdy znamy ostateczne wyniki, gdy wiadomo, że w 15 na 16 województwach rządzić będzie koalicja PO i PSL - już otwartym tekstem, w sejmie woła, że to jest fałszerstwo i że obecna koalicja nie ma żadnych uprawnień by sprawować władzę. Nie ma - bo nie należy do PiS-u.

    Dla każdego Polaka dzień 13 grudnia jest dniem szczególnym. Pokazuje bowiem, że jeżeli nie działają demokratyczne mechanizmy i władza nie pochodzi z wyboru - to taka władza zdolna jest do wyprowadzenia wojska przeciwko własnym obywatelom.

    W tym też kontekście należy chyba podziękować Kaczyńskiemu za zorganizowanie politycznej demonstracji właśnie w tym dniu. Teraz każdy może sobie łatwo wyobrazić, co by działo się tego dnia, gdyby to PiS sprawował władzę.

    Jednak jestem świadomy, że w każdym społeczeństwie są ludzie, którym wyobraźni nie staje. Którzy jak barany muszą mieć swego "pasterza". Oni to więc pewnie pójdą w tym marszu. Na szczęście mamy jeszcze siły porządkowe. Oby nie zabrakło im determinacji w likwidowaniu każdej próby przerodzenia się demonstracji w burdy uliczne.

    Przed nami jeszcze wybory prezydenckie. Wielu obserwatorów naszego życia publicznego twierdzi, że to wszystko to początek kampanii wyborczej. Być może. Pasuje to nawet bardzo do PiSu i jego kandydata.

Jeszcze nie pisowski prezydent, a już kłamie tak jak prezes







poniedziałek, 24 listopada 2014

3 x NIE !!












1.
      Nie jest do utrzymania w naszym porządku prawnym w tej formie i zakresie Państwowa Komisja Wyborcza, której formalny skład jest reliktem czasów słusznie minionych. Dlaczego oprócz jednego wszyscy członkowie PKW są sędziami ?. Wyznaczanie przez rożne, nawet najpoważniejsze gremia i prezydenta RP członków PKW powoduje rozmycie się odpowiedzialności a sama Państwowa Komisja Wyborcza posiada funkcje decyzyjne o których nie ma bladego pojęcia będąc jedynie stroną wykonawczą ustaw. Moim zdaniem każda instytucja państwowa musi mieć swojego i jedynego odpowiedzialnego głową za jej działanie od strony formalnej i merytorycznej. Oczywiście nie może to być żadna władza polityczna bądź rządowa ani prezydent RP. Czy dobrym rozwiązaniem byłby Naczelny Sąd Administracyjny, albo Trybunał Konstytucyjny lub Sąd Najwyższy ale nie wszyscy na raz. 
Czy na pewno Nie wiem !!




2.
      Kontrowersje wywołało moje powołanie się w poprzedniej notce na słowa red. Lisa o głupocie Polaków. Może krytycy i mają rację ale jak i gdzie znaleźć sposób aby dotrzeć do ogółu obywateli, że wybory samorządowe są nawet ważniejsze niż wybory do sejmu. Jak nam się będzie żyło w dzielnicy, mieście, powiecie czy nawet województwie nie mogą decydować obelgi w kierunku rządu bądź jego wychwalanie. Czy przeciwstawimy się zarówno w potępianie w czambuł wszystkiego co plecie Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ jak i będziemy nieczuli na przypisywanie sobie przez rząd nienależnych zasług w terenie. Jak nauczyć wyborców aby byli ten jeden jedyny raz „za” regionalnymi spryciulkami i aby pomyśleli kto może i ma możliwości zadbać o nas i właściwie kierować instytucjami samorządowymi a także stawać w naszej obronie przed organami administracji państwa. Jak widzę, że większość mieszkańców mojego miasta głosuje za facetem który ponoć opchnął na lewo działkę i komisja rewizyjna złożyła doniesienie do prokuratury to majtki opadają wraz z rękami. Jak doprowadzić do świadomości wyborców aby zadbali samolubnie o siebie i o swój interes. Czy jest sposób aby ukrócić niemerytoryczne wypowiedzi polityków i czy takie sprawy nadają się do rozpatrzenia przez sądy w trybie wyborczym.
Nie wiem i obawiam się, że nikt nie wie.


............i pomysleć, że ten filmik ma juz 4 lata a końca sprawy pana Małkowskiego nie widać.


3.
      Nie może być zgody na sprawowanie urzędów przez osoby pozostające pod zarzutami prokuratorskimi. Gdzieś na północnych krańcach Polski na czele gminy stoi wójt , który ma sądowy zakaz wchodzenia do Urzędu Gminy. Wystartował w wyborach na ten sam urząd i prowadzi. Co będzie jak w drugiej turze wygra ?. Mieszkańcy traktują sprawę tak jak bym chciał w pierwszym punkcie i mówią – co nas obchodzi prokurator. Gmina była biedna a on się postarał, wybudował świetlicę, chodniki i tak w ogóle dobry człowiek i się stara. Pamiętamy także że pewien burmistrz kierował miastem z pierdla !.


      Na tych przykładach widać, że sprawa wymaga natychmiastowego uregulowania i tu jest rola PKW która z mocy /zmienionego/ prawa nie może zarejestrować kandydata na jakiekolwiek funkcję samorządową i sejmową. Pozostaje pytanie kto ma wydać decyzje i na jakim etapie.


      Jestem za zakazem rejestrowania kandydatów pozostających pod zarzutami prokuratorskim. Podobnie ma się rzecz z pełniącymi funkcje w organach samorządu. Na jakimś etapie zarzutów, śledztwa, wyroku mandat samorządowy i sejmowy winien ulec wygaszeniu.
Na jakim Nie wiem.


Ciekawostka:
      Oprócz jednego członka PKW wszystkich innych mianowali dwaj prezydenci Aleksander Kwaśniewski i Lech Kaczyński czyli prezydenci dzisiejszym koalicji antywyborczej.

Z ostatniej chwili: 
Pis wygrało wybory /komentarz video/.




środa, 19 listopada 2014

"Kryzys wyborczy"











Sfałszowane wybory?


    Zaczynając pisać tą notkę, z przyzwyczajenia chciałem "dowalić" PiS-owi. Nie, nie to, że PiS okazał się niewinny! Bo nie okazał się. Ale pojawił się ktoś jeszcze "winniejszy"!!!


    Wybory jakie są - każdy widzi. Tudzież PKW - też widać. Czy są podstawy do podejrzeń o fałszowanie wyborów? Takie jak zawsze. Zawsze będzie tak, że w lokalu wyborczym będą siedzieć jacyś ludzie, oni też będą wydawać jakieś karty, które Ty, czytelniku wrzucisz do jakiegoś pudła zwanego "urną wyborczą".



    I co najważniejsze - zawsze będzie tak, że jacyś ludzie te kartki z tego pudła będą wyjmować i liczyć. Nie ma znaczenia czy do liczenia głosów stosować będą "urządzenie" składające się z ołówka i kartki papieru, czy komputera. Do najbardziej zaawansowanego systemu komputerowego dane wprowadza człowiek.

    Dochodzę w tym miejscu do sedna demokracji. Bo właśnie w akcie wyborczym spełnia się demokracja. Aby była ona mocna, musi mieć mocny mandat, mandat niepodważalny. Do uzyskania tego mandatu niezbędne jest zaufanie. ZAUFANIE SPOŁECZNE.

    Innymi słowy - my, wyborcy, obywatele, czy wreszcie naród - musimy mieć elementarne zaufanie do ludzi zasiadających w komisji wyborczej. Jeżeli nie stać nas na takie zaufanie - dajmy sobie spokój z wyborami i demokracją.

    Faktem jest zamieszanie i bałagan, będący de facto już skandalem, dotyczące pracy PKW i Krajowego Biura Wyborczego. Sposobem organizacji przetargu na wspomagający system komputerowy oraz sposobem jego wdrażania powinna zająć się od razu prokuratura i NIK. Jednak, wszelkie wnioski czy decyzje wynikające z pracy tych organów powinny być realizowane po wyborach samorządowych. Ich ukończenie, powinno się odbywać pod nadzorem tychże organów.

    Tyle wstępu teoretycznego - teraz czas na zachowania polityków.

    Nie jestem zaskoczony zachowaniem PiS-u. Wiadomo przecież, że ta partia od kilku lat, bardziej niż władzy, pragnie pognębienia swego wroga czyli PO. W ciągu 9 lat, przyzwyczaili się już do "zwycięstw moralnych", więc kolejna porażka już ich nie boli. Jednak coraz bardziej dyszą żądzą "przegryzienia gardła" sprawcy ich nieszczęść. W takiej sytuacji już długo przed wyborami ogłosili, że wybory te będą sfałszowane. I nikt nie mógł ich przekonać, "że białe jest białe, a czarne ......". Nawet 4% zwycięstwo, jakie zapowiadały pierwsze niepełne wyniki. Zbyt wiele włożono wysiłku i zbyt wielki "autorytet" położono na szali "fałszerstwa" by to fałszerstwo odwoływać. Czyli histeria w PiS-ie to norma.

    Natomiast sygnalizowanym zaskoczeniem okazała się dla mnie postawa SLD. Partia ta w swych konkluzjach, idzie nawet dalej niż PiS. Żąda unieważnienia wyborów w całości, ogłoszenia ich na nowo i poproszenie o zagranicznych obserwatorów. Ogłasza światu kryzys państwa!

    Skąd taki dramatyczny tembr ich wypowiedzi? To już akurat jest proste, łatwe do odgadnięcia. Ano - SLD oberwał sromotnie. Wyniki wyborów to ich klęska i katastrofa. Ale tego należało się spodziewać. SLD jako formacja, od dawna kręciła się "jak g.... w przerębli". Bez pomysłu, budujące co chwilę jakieś nowe dziwne formacje, które również co chwilę się rozlatywały. Zostawmy więc tą schyłkową formację w spokoju. Może kiedyś jeszcze powstanie u nas nowoczesna lewica? Jak nie, to i tak nie będę płakał.

    Wracam więc do PiS. Przyznaję im rację, że w XXI wieku, w środku Europy taki cyrk wyborczy to kompromitacja. Jednak czyja to wina panowie politycy?

    Kaczyński jak zwykle pieje "wina Tuska!!!!". Jednym słowem PiS skupia się na grillowaniu partii rządzącej. A przecież rząd i szefostwo partii w tej sprawie nic nie ma do gadania. Członków PKW powołuje Prezydent, jednak na wniosek prezesów Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Trybunału Konstytucyjnego. Z kolei członków Krajowego Biura Wyborczego powołuje Marszałek Sejmu, ale na wniosek właśnie PKW. Odwołanie odbywa się na tych samych zasadach. Do odwołania potrzebny jest wniosek organu powołującego. Wszystkie te organy są niezawisłe.

    Czyli pat? Otóż nie. Chociaż wszystkie te "ciała" są niezawisłe, to ich niezawisłość wynika z zapisu w Ordynacji Wyborczej. A ten dokument został przegłosowany przez panów polityków-posłów. W tym również posłów z SLD i PiS.

    Opozycyjni posłowie zawsze mogą powiedzieć, że nie mają wystarczającej większości by zmienić ustawę. Owszem, to prawda. Dlatego spodziewałbym się, że opozycja z odpowiednim projektem ustawy zwróci się do większości i spróbuje uzyskać jakiś konsensus.

    Czy jednak jest szansa na jego uzyskanie, jeżeli już na wstępie obrzuciło się drugą stronę błotem i winą za cały ten skandal? Oczywiście nie, co jest kolejnym dowodem, że PiS-owi nie chodzi o ład, porządek i władzę, ale o grillowanie PO. A co na to SLD? Nic, wiadomo - tonący brzydko się chwyta.

    Jedyną pocieszającą informacją jest ta, że na spotkanie w sprawie wyborów zwołane przez PiS przyszli tylko posłowie PiS i ich przydupasy. Milera nie liczę, bo los jego jest już przesądzony.




poniedziałek, 17 listopada 2014

Skurwysyństwo popłaca











Wybory, wybory i po wyborach.


      Wyniki zaskakujące chociaż niczego praktycznie nie zmieniają ale świadczą o paru zasadniczych rzeczach.

      Zgodnie ze zdaniem red. Tomasza Lisa „Polacy nie są głupi, Polacy są zupełnie głupi”.

      W kampanii samorządowej w której winny dominować sprawy regionu, miasta, gminy duża część tzw. elektoratu dała sobie wmówić że całe zło łącznie z dziurami na jezdni, zły dyrektor szkoły to wina Kopacz i Platformy Obywatelskiej i jak tylko wykopiemy burmistrza czy radnego z PO to zapanuje raj IV RP. Niestety wielu obywateli jest bardzo łasych i wierzących w PIS-owskie dobranocki dla dorosłych. Największy mój zawód wyborczy to woj. Śląskie w którym to obiecanki cacanki odniosły największy skutek. Jestem ciekawy jak obietnice wyborcze będą realizowane w stosunku np. do górników /swoją droga PO mogła powstrzymać się po wyborach w sprawie tzw. 14 i 13 pensji/. Zaskoczeniem pozytywnym jest wybór prezydenta miasta Lublina już w pierwszej turze /Gratulacje dla Knezia/.

      Moja Opolszczyzna wypadła w sumie dobrze bo przetrzepała skórę prawym i sprawiedliwym chociaż jestem zawiedziony wyborem na prezydenta miasta Opola. Wybory na funkcje samorządowe wydają się być dość proste i wyborcy mają odpowiedzieć na pytanie kto się sprawdził w rządzeniu lub kto ma największe możliwości dla rozwoju miasta. Kandydat w drugiej turze na prezydenta miasta pokazał m. in. puste, zielone pola ze strzałeczką, że tu będzie specjalna strefa ekonomiczna i ..............to działa. Nieważne uzbrojenie nieważne, że po drugiej stronie miasta taka strefa jest, nieważne pytanie skąd na to pieniądze. To jest takie nasze, opolskie przekopywanie kanału Elbląskiego a wyborcy już są happy!



      Widać taki będzie urok wyborów, że PIS szuka ludzi o niskiej inteligencji bo tylko ich może omotać a ludzie mający trochę oleju w głowie ich nie obchodzą.

      Czasami są „obywatele”, którym trochę się podsufitka odkleja. Jeden z blogowiczów nie poszedł na wybory bo „Wynika z tego, że Ci co w moim mieście chodzą głosować robią to dobrze więc po co im przeszkadzać”.

      Być może coś przegapiłem ale nie zauważyłem aby gdziekolwiek, w wyborach na prezydenta wojewódzkiego miasta, prowadził w sondażach członek PiS-u.

      Jedno pewne,opłaca się oszukiwać bo skurwysyństwo popłaca. Platformo ucz się, ucz!



piątek, 14 listopada 2014

Corridy ciąg dalszy











Kto rzuci kamieniem?


    Czy znajdzie się w polskim parlamencie ktoś, kto zgodnie z ewangelicznym stwierdzeniem, będzie mógł rzucić kamieniem w Hofmana i jego przybocznych?


    Wstępne przeglądy dokonane w prezydium sejmu wykazały, że turystyka sejmowa dotknęła chyba wszystkich posłów. Są wyjątki - ale nie jestem pewien, czy dlatego, że są kryształowo uczciwi, czy dlatego, że brak danych? Ponieważ ja tych danych nie posiadam, zakładam, że są oni uczciwi.

    Reszta niestety w większym lub mniejszym stopniu jest w tą aferę umoczona.

    Zauważyłem, że są dwa rodzaje podejrzanych aspektów. Jeden to geograficzny, drugi finansowy.

    W pierwszym aspekcie problem polega na ty, że ja nie wiem co wynikło z egzotycznych podróży posłów. Może coś pozytywnego. Nie wiem, czy istnieje obowiązek "sprawozdawania" z takich podróży? Komu takie sprawozdania należałoby składać? Oczywiste wydaje się, że głównie temu, kto daje pieniądze. Ale też takie wyprawy powinny być zaakceptowane przez klub poselski - i tam też powinny wpływać kopie tych sprawozdań. Zresztą ta część procedury powinna obejmować każdy wyjazd. Dzisiaj bowiem przewodniczący Płaszczak z miną niewiniątka mówi, że on nie jest w stanie ocenić przekrętów swoich kolegów, (np. dwa dni samochodem do Londynu i z powrotem), bo nic na ten temat nie wie.

    Drugi aspekt finansowy - dosyć szeroko opisywany, bowiem jego skutki mogą już być oceniane przez prokuraturę. Wspomnę tylko, że Kaczyński pierwszy sformułował tezę, że winni za przekręty Hofmana są - Halicki i Kopacz. Oni bowiem nie dopilnowali tego, by Hofman nie kradł. Za nim z wielkim przekonaniem powtórzył to przewodniczący klubu poselskiego PiS - poseł Płaszczak.

    To mi nasuwa pewne pytanie. Po czym można poznać, że ktoś jest z PiS-u? Po tym, że na pytanie: "dlaczego Hofman kradł", zawsze usłyszymy odpowiedź" "bo mu Halicki i Kopacz pozwalali". A przecież za rządów PiS-u znalazłbym też paru posłów ówczesnej opozycji, którym premier Jarosław, marszałkowie sejmu: Marek Jurek i Ludwik Dorn też pozwalali na podobne przekręty. Pewnie - dzisiaj Jarosław będzie gotów obu marszałków odsądzać od czci i wiary. Ale wtedy siedział cicho. A wystarczyło wtedy wprowadzić proste ale dosyć rygorystyczne zasady rozliczania wyjazdów zagranicznych - by dziś nie musieć się wstydzić za swych muszkieterów.

    Min. Halicki zapowiedział, że poda Płaszczaka do sądu. Mam nadzieję, że dotrzyma słowa. Chodzi mi głównie o zapowiadane bardzo wysokie odszkodowanie. Nie jestem pieniaczem, i byłbym zniesmaczony, gdyby całe nasze życie polityczne przeniosło się do sądu. Głupio bowiem czekać z głosowaniem w sejmie na wyrok sądu, czy połowa posłów nie dostanie wyroku z powodu kłamstw i oszczerstw. Jednak jeden czy dwa zdecydowane wyroki z dotkliwymi karami za oszczerstwa - może położyłyby kres takiemu lekkiemu rzucaniu kalumnii jak to ma w zwyczaju PiS z jego prezesem na czele.

    Niezależnie jednak od poczynań Halickiego, sprawę przekrętów, nie tylko trzech muszkieterów z PiS-u, należy wyjaśnić. Decyzja marszałka Sikorskiego jest więc jak najbardziej na miejscu.

    Ale jest problem. PiS nie ufa ludziom , którzy na zlecenie marszałka sejmu mają przeprowadzić audyt. PiS nie ufa władzy, Platformie Obywatelskiej, Państwowej komisji wyborczej itd. To wszystko jedna sitwa, klika i mafia.

    Pomimo to PiS proponuje powołanie komisji sejmowej do sprawdzenie sejmowych wycieczek. Przy czym nalega, by sprawdzania odbywało się krzyżowo. Np. PiS lustruje posłów PO, a PO lustruje tych z PiS-u. Oczywiście lustracja w wykonaniu członków PiS byłaby uczciwa i wiarygodna, natomiast lustracja w wykonaniu PO - niewiarygodna. Dlaczego? Dlatego, że PiS nie ufa ..... - da capo al fine.

    Nie wiem jak się to wszystko skończy. Powinno się skończyć podaniem do dymisji wszystkich i wszystkiego. W niektórych przypadkach nawet dożywotniej dymisji. Myślę tu o ludziach, próbujących wmówić nam swe wysokie morale, ludziach poniżających nas poprzez sytuowanie o trzy poziomy niżej. Ludziach którzy w końcu okazali się zwykłymi oszustami i złodziejami. O ludziach, którzy tych zwykłych złodziei i oszustów ochraniali i powierzali wysokie funkcje w partii. Ludziach, którzy przywłaszczyli sobie patriotyzm.

    Nie wkurzają mnie przekręty posłów na delegacjach. To zjawisko jest, a przynajmniej było bardzo powszechne wśród wszystkich pracujących. Sam pamiętam, że jako młody pracownik przechodziłem szkolenie starszych kolegów w zakresie rozliczania delegacji. Oczywiście nie popieram takich zachowań. W czasach o których piszę panował PRL. Stosując takie machlojki, walczyłem z komuną i stopniowo przyczyniałem się do jej upadku. Dzisiaj PiS tkwiąc przeświadczeniu o istnieniu kondominium, też w ten sposób walczy z okupantem. Czy ktoś to bierze poważnie? Oczywiście, że poza paru wyjątkami z PiS-u - nikt przy zdrowych zmysłach.




    Wkurza mnie natomiast maksymalnie fakt, że pospolite złodziejaszki przybierają postać mentorów i pouczają mnie o moralności i etyce. Proszę mi powiedzieć jaką ma dzisiaj wartość określenie "prawdziwy patriota" stworzone przez te indywidua? Teraz inaczej patrzę na pewne słowa prezesa - teraz wolałbym towarzystwo ZOMO, niż Hofmana i spółki. Tam przynajmniej mogłem liczyć, że spotkam jakiegoś uczciwego człowieka, który musi wykonać rozkaz. W towarzystwie pisowców, takiej nadziei nie mam.




czwartek, 13 listopada 2014

Pójdę do urny !!









Pierwszym krytykiem moich poglądów i pierwszym recenzentem moich tekstów jest moja własna żona. Czasami trzeba hamować bo kłótnia w sprawach na które mamy ograniczony wpływ jest bezcelowa. Dziś rzuciła zdanie - dlaczego do głosu nie dopuścić młodych, nieskażonych partyjnością i polityką? Na pierwszy ogląd i logikę racja ale......

      Jestem lokalnym patriotą i chciałbym dla swojego regionu, miasta, dzielnicy jak najlepiej. Jedynym narzędziem jakim dysponuję jest karta wyborcza którą nie dokonuję wyboru automatycznie aby tylko wypełnić tzw. obowiązek obywatelski.

      Byłbym skłonny oddać swój głoś na młodych, gniewnych gdyby nie powiązania wszystkich szczebli samorządu lokalnego ze sobą. Jak młody, gniewny zareaguje z formalnościami przy wykorzystaniu funduszy europejskich, jak poprowadzi wspólnotę samorządową wymagającą współdziałania z innymi samorządami i administracja państwową?

      Gdyby województwa miały szeroką autonomię, swój budżet z własnymi podatkami, własne organy bezpieczeństwa w tym policję municypalną i inne przepisy porządkowe niezależne od centrum wtedy można byłoby zabawić się w eksperymenty.

      Stan dzisiejszy - na pierwszym miejscu w województwie winien być Przewodniczący Sejmiku Samorządowego a jest wojewoda czyli przedstawiciel rządu w terenie. Stan ten jest uzasadniony kompetencyjnie tzn. centralnym zarządzaniem całymi sektorami gospodarki w tym komunikacją, bezpieczeństwem, energetyką oraz wykorzystaniem i kontrola wykorzystania środków europejskich. W tym stanie rzeczy powstaje podstawowe pytanie. Czy do samorządów lokalnych oraz na prezydentów, burmistrzów wybierać tych którzy siedzą w tym interesie i się na nim znają czy młodych gniewnych, którzy tego interesu będą się uczyli?

      Na prezydenta miasta Opola startuje m.in. były vice-minister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz.

      Na niego będę głosował ponieważ jest mocno umocowany partyjnie i poprzez jej struktury może coś załatwić dla Opola. Jako vice-minister ma także znajomości i wie z kim rozmawiać o wielu sprawach. Nie umoczył w żadnych aferach i jest pragmatykiem. Jest posłem piątą kadencję. Słowem, może okazać się mocnym prezydentem mającym szerokie rozeznanie nie tylko w swoim terenie oraz ma wystarczające koneksje aby załatwiać sprawy dla Opola.



      JOW-y to też żadne rozwiązanie /nie dotyczy wyborów do senatu RP/. Pojedynczy radny, prezydent czy ktoś inny wybrany bez zaplecza które go popiera nie ma żadnej siły przebicia i nie zmienia tego fakt, że ad hoc powstające komitety wyborców, są w swej większości zakamuflowanymi komitetami partii politycznych, bądź składają się z różnej maści frustratów.

      Ta sama pragmatyka kierować będzie mną przy wyborze innych kandydatów do organów samorządowych.

      Będę głosował najlepiej jak potrafię i w zgodzie z własnym sumieniem i w swoim partykularnym interesie bo zbiór naszych partykularnych interesów czyni zadowolone grupy wyborców.

      Proszę, nie piszcie, że nie macie na kogo głosować bo to tylko świadczy o waszym lenistwie umysłowym.

      Sytuacja może ulec zasadniczej zmianie jeżeli sejm wprowadzi ustawowe ograniczenie do dwóch kadencji.








wtorek, 11 listopada 2014

Wielkie Święto ?.








      Dziś wielkie Święto. Pochody, manifestacje, przemówienia. W tym to właśnie dniu z Magdeburga przybył Pan Józef Piłsudski, późniejszy idol wielu Polaków. Wielu Polaków posiada jego portrety a nawet popiersia czy figury z brązu stanowiące w swej większości przyciski do papieru. Równie wielu Polaków wyraża się o nim z wielką atencją a niektórzy upatrują w nim nawet wzór demokraty /?!/.




      Być może jestem /jak mówi Leszek/ w mylnym błędzie ale pamiętam coś, że niepodległość Polski wykuwała się niedaleko stolicy państwa w której wszyscy są bardzo eleganccy bo mówią po francusku. W wykuwaniu tejże niepodległości brała udział delegacja Polska pod przewodnictwem człowieka który posiadał niepodważalny autorytet wśród polityków zachodu a ponadto grał pięknie na fortepianie. Przy nim stał równie /wg niektórych/ znamienity polityk, późniejszy oponent Marszałka. Ich podpisy i decyzje mocarstw przywróciły Polskę na mapę Europy.

       Stało się to 28 czerwca 1918 r.

      Moim zdaniem to powinna być data Odzyskania Niepodległości.

      Data ta broni się także z czysto praktycznego znaczenia, jest przełom wiosny i lata, pogoda sprzyja świętowaniu i organizowaniu imprez na świeżym powietrzu.

       Kto pragnie łyka historii polecam notkę Mości Wachmistrza






niedziela, 9 listopada 2014

Madrycka corrida trzech myszkieterów na pisowskiej arenie.











Rodzinna wycieczka na koszt państwa.


    Nie będę przytaczał szczegółów historii, którą wszyscy doskonale znamy. Wiele autorytetów komentatorskich już się do tego wydarzenia odniosło. Chcę tylko podzielić się z czytelnikami moimi wrażeniami.


    Człowiek jest tylko człowiekiem. Nie ma ludzi bez wad. Nikt nie jest doskonałym.

    Te prawdy są tak często używane i nadużywane, że przeszły już dzisiaj do kategorii komunałów. Jednak to szczera prawda, obowiązująca wszystkich ludzi. Nawet święci mieli chwile niezbyt chwalebne.

    Jednak jak z obserwacji wynika, prawdy te nie dotyczą "prawdziwych Polaków". Wśród nich są sami prawi i sprawiedliwi ludzie. Oczywiście jako wzorom cnót wszelakich, przysługuje im prawo do pouczania i oceniania wszystkich pozostałych, więc i ochoczo z tego prawa korzystali. Najpierw tym pouczanym wskazali ich miejsce - tam gdzie stało ZOMO. Potem zaczęto reglamentować patriotyzm, aż wreszcie już bez ogródek wskazywali zdrajców, morderców i złodziei.

    Może by i ktoś przejął się tymi "kazaniami", jednak główny kaznodzieja - rzecznik jedynie słusznej partii - niejaki Hofman czynił to z uśmieszkiem politowania dla naiwniaków. Nie przeszkadzały mu w tym kolejne wpadki. Najpierw nie udało mu się przekonać nikogo co do nadzwyczajnych walorów swego penisa, później wesoło hasał przy prezesie, będąc na lewym zwolnieniu lekarskim. To tylko te bardziej znane "dokonania" pudrowanego gogusia.

    Miarka się przebrała dopiero wtedy gdy wraz z nawalonymi małżonkami zrobili sobie wycieczkę do Madrytu. Tym bardziej, że wywinęli swemu preziowi ten numer dwa tygodnie przed wyborami. Reakcja prezesa była całkiem naturalna. Normalnie się wkurzył i zażądał ich głów.

    Jednak czy taka sroga kara była usprawiedliwiona? Moim zdaniem nie. Bowiem Kaczyński w swej partii prowadzi hodowlę ludzi bezczelnych, kłamiących bez zmrużenia oka i wierzących w to, że państwo to prezes Jarozbaw.

    Proszę spojrzeć na karierę posła Kurskiego. Ten też z knajackim uśmieszkiem przedstawiał "dziadka z Wehrmachtu" i nie tylko. Miał pełną świadomość swych kłamstw - przecież ciemny lud to kupi! Ciemny lud kupi wszystko co sprzedaje Jarozbaw.

    Jednak prezes nie znosi indywidualności. Nie znosi tez inteligencji. Stąd jego maniackie powtarzanie bon motu o "półkach". Skończyło się to nieprzyjemnie dla Kurskiego.

    Zastępuje go w roli bulteriera mały cwaniaczek Hofman.

    Dalszy ciąg znamy. W tym miejscu muszę się zgodzić z Michałem Kamińskim, że to właśnie Kaczyński ma problem. Nie tylko tolerowanie, ale nawet faworyzowanie osobników, którzy bez mrugnięcia powtórzą każde kłamstwo - to właśnie polityka Kaczyńskiego. Cóż można mówić o partii, w której na czołowych miejscach lokują się takie indywidua jak Kurski, Hofman i im podobni.

    Jednak "nie mój cyrk, nie moje małpy". Z drugiej strony nachodzi mnie taka myśl, że niedługo prezes wybaczy tym "czarnym owcom" (przecież nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne). Będą oni bowiem dla PiS-u jedynym wiarygodnym wytłumaczeniem przyczyn kolejnej przegranej.

    PS
Nie wklejam żadnych ilustracji, chcę bowiem jak najszybciej o tych panach zapomnieć.



    Uwaga - dodane 2014-11-10 13:26




    A jednak nie dotrzymałem słowa. Ktoś nagrał Hofmana podczas "pracy" w Madrycie. Prezentuję nagranie za Pawłem Krysińskim z blogu "Kontra z lewej"



sobota, 8 listopada 2014

Super Schetyna !!










      Grzegorz Schetyna, przez jednych nazywany pieszczotliwie Grzesiem a przez innych omijany szerokim łukiem. Szara eminencja, zdolny polityk, bezwzględny karierowicz, analityczny umysł/* niepotrzebne skreślić.



Urodzony w Opolu 51 lat temu. Z wykształcenia historyk. Były działacz Solidarności Walczącej.
Kwestionował ustalenia Okrągłego Stołu w zakresie nieuwzględnienia kwestii legalności NSZ.
Członek KL-D i Unii Wolności i PO.


      Od zarania swojej kariery nie wzbudzał zbytnio mojej uwagi – ot, jeszcze jeden polityk Platformy Obywatelskiej zajmujący stanowisko rządowe, parlamentarne czy partyjne.Jego praca nie charakteryzowała się fajerwerkami, spektakularnymi posunięciami i bieganiem po stacjach telewizyjnych. Moja uwagę zaprzątały doniesienia przekaziorów o opozycji Grzegorza Schetyny wobec Donalda Tuska. Nie widziałem tego i zrzucałem to na karb szukania sensacji przez środki masowego przekazu. Dziś, z perspektywy kilkunastu lat moje postrzeganie już nie jest tak zdecydowane i pozwolę sobie na puszczenie wodzów swojej fantazji wychodząc z założenia, że faktycznie Grzegorz Schetyna zagrażał pozycji Donalda Tuska.

      Po przyjęciu takiego założenia kroki byłego premiera
powodujące pomniejszenie roli i wpływów Schetyny są i logiczne i racjonalne .

      Nastąpił przełom. Donald Tusk zostaje powołany na najważniejsze stanowisko w Unii Europejskiej. Po oficjalnym powołaniu, w moim przekonaniu zachowuje się jak polski mąż stanu i postanawia zadbać o schedę po sobie - mając w perspektywie objęcie prezydentury po Bronisławie Komorowskim. Musi więc:



      Po pierwsze – wyrwać zęby Sikorskiemu jako potencjalnemu konkurentowi do przyszłej prezydentury. Marszałek Sejmu, niby druga osoba w państwie ale dużo do gadania nie ma.

      Po drugie - jako odpowiedzialny polityk i mąż stanu zadbał aby stanowisko premiera poszło w dobre ręce co też się stało. Ewa Kopacz, kobieta zdecydowana i wyszczekana - ale też ustawiona na dialog.



      A jeżeli się i to okaże się niewypałem to :

      Po trzecie jest w odwodzie Schetyna, nieskompromitowany, mocny facet i z umiarkowanym parciem na szkło.

       Czy po Donaldzie Tusku kroi się nam następny mąż stanu który utrzyma Polskę na kursie wzrostu i doganiania czołowych państw UE ?. Po wysłuchaniu informacji Grzegorza Schetyny o polityce zagranicznej Polski na postawione samemu sobie pytanie jestem skłonny odpowiedzieć TAK !!.

      W dniu 8 listopada to tylko moja skłonność a czy tak jest faktycznie przekonamy się w następnych miesiącach.

Zdjęcia:
Wikipedia.pl
wirtualnapolonia.com
wykop.pl


wtorek, 4 listopada 2014

Kościół a sprawa polska.










Odcinek 77 - czyli …czy Konstytucja jest zgodna z konstytucją?


...my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej,
zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna,
jak i nie podzielający tej wiary,
a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł,
równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski,
wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach...


    W ostatnich miesiącach nie raz zabierałem głos w sprawie - ogólnie mówiąc - rozdziału państwa i kościoła. Teraz przyjrzałem się dokładniej preambule naszej Konstytucji i - o zgrozo - odkryłem straszną rzecz!

    Otóż nasza Konstytucja jest niezgodna z konstytucją!

    W jednym miejscu pisze: "równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski", by chwilę wcześniej mówić takie coś: "zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł ".

    Proszę zwrócić uwagę na sformułowanie: "... wierzący w Boga będącego źródłem prawdy..." !

    Konstytucja RP przesądza o tym czy źródłem prawdy jest Bóg, czy może coś innego, co prawda przyznaje łaskawie, że mogą też istnieć ludzie nie podzielający tej wiary. Według mnie gdyby preambuła stanowiła tak: " ...wierzący w Boga, dla których jest on źródłem prawdy..." nie miałbym się czego czepiać. Byłoby to potwierdzeniem, że istnieją w Polsce światopoglądy "... równe w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego - Polski...".

    Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, że może miałbym rację gdyby w wyrażeniu: "... wierzący w Boga będącego źródłem prawdy..." po słowie "Boga" był przecinek to mogło by to brzmieć niepokojąco,..... Jednak to nie jest drobiazg, jeżeli Ustawa Zasadnicza umożliwia różną interpretację.

    Przecież z tak brzmiącą preambułą, jeżeli będę żądał wyprowadzenia lekcji religii i samej religii ze szkół publicznych, to nie tylko będę posądzony o walkę z wiarą ale i z prawdą, dobrem i pięknem. A na to żaden Polak nie może się zgodzić.

    Na takich nieścisłościach bazują wszyscy, którym marzy się państwo wyznaniowe. Na nich opierają się urzędnicy kościelni, próbujący narzucić nam prawo opierające się na jednej tylko religii.

    Kolejnym krokiem rozzuchwalającym tych ludzi jest bierność aparatu państwowego w dochodzeniu przestrzegania prawa. Jeżeli dodać do tego zaściankową mentalność słuchaczy pewnego radia - nie ma się co dziwić, że jakiś biskup np. skutecznie ingeruje w życie kulturalne, doprowadzając do odwołania spektaklu.

    Po takich "sukcesach", to już nawet papież nie podskoczy polskim biskupom.












poniedziałek, 3 listopada 2014

Gdzie krzyż, gdzie...










      Prawie wszystkie przekaziory odnotowały nowy spot MSZ promujący Polskę. W tyle nie pozostali blogowicze i także zabrali głos w tej sprawie.

      Sam spot jak spot w moim mniemaniu nie jest dziełem genialnym i skojarzenia w nim zawarte nie muszą trafiać do obcokrajowców. Ciężki znój niewolników /?!/ ciągnących żółtą bryłę bez wyjaśnienia czym ona jest. Nie wiem o czym ma świadczyć bój średniowieczny w środku miasta?

      Reszta spotu z naszymi Tatrami też taka sobie jak i legenda o śpiącym rycerzu. Dowcipaśnie też średnio i gdyby nie czujność ".....byle Polska była katolicka" spocik funkcjonował by na obrzeżach polityki w ambasadach, instytucjach polskich na świecie czy w biurach podróży.
Czujność katolicka wykryła brak krzyża na giewoncie który w tym konkretnie spocie był zbędny. Rozpętało się nasze polskie piekiełko. Nie mam ochoty na cytowanie kolejnych watah obrońców krzyża ale mam prośbę do komentujących.

      Załóżmy, że spot promujący naszą ojczyznę jest realizowany w czasie trwania rządów /Boże miej nas w opiece/ Jarosława Kaczyńskiego a ministrem spraw zagranicznych jest znów pani Anna Fotyga.



      .................. nie, nie lepiej nie myśleć bo i wyobraźni mi nie staje. Mogę jedynie pokusić się jakie części składowe byłyby zawarte w takim spocie. Oczywiście Smoleńsk i męczeńska śmierć Lecha Kaczyńskiego. Jacy my Polacy jesteśmy biedni i pokrzywdzeni przez świat, Unię Europejską i Tuska /no może Tuska już nie/. Jak dbamy o honor Polaka Katolika i nie wiedzieć czemu nie lecimy jak Żółkiewski na Moskwę aby Putinowi dać po gębie. Przyjeżdżajcie do nas, w planie wycieczka po Warszawie w miejsce w którym urodzili się dwaj najwięksi Polacy oraz w miejsce gdzie nie dał postawić krzyża nie nasz prezydent niejaki Komorowski. Następnie wycieczka do Krakowa na ............................

      Czy może coś pomijam ?.





niedziela, 2 listopada 2014

Memento mori









      Pierwsze dwa dni listopada są dla mnie melancholijne i spokojne. Wspomnienia o tych którzy są ”po drugiej stronie” dominują w rozmowach. Dziś Zaduszki i chcę wspomnieć o kilku moich najstarszych antenatach sprzed wielu lat tzn. sprzed 60 lat a nawet więcej.



      Jako „bajtel” kilku letni byłem niepocieszony w Dzień Wszystkich Świętych. Wszyscy mieli kogoś na cmentarzu a my nic. Chodziło się w centralną część cmentarza przy ul. Sienkiewicza w Katowicach aby zapalić świece ku pamięci innych. Moje rozżalenie łagodził fakt, że zapalania świec miałem co niemiara bo jak sięgam pamięcią to 1 listopada charakteryzował się wstrętna i wietrzną pogodą a cmentarz był wybiegiem dla pokazania mody zimowej. Z paleniem świec tez nie była sprawa prosta gdyż dopiero później wszedł do użytku wynalazek o nazwie „Znicz”.

      Pierwszym z rodziny odszedł mój Dziadek a ponieważ odszedł w październiku to ja się nawet ........ucieszyłem – nareszcie będę mógł sobie do woli poszaleć w paleniu świec. Przyznaję, że z Dziadkiem nie łączyły mnie jakieś specjalne stosunki a ponadto był człowiekiem raczej zasadniczym i znał swoje priorytetowe miejsce w rodzinie.



      Moja Babcia zmarła kilkanaście lat później. Była moim idolem i ona praktycznie mnie wychowała. Zmarła w czasie mojego pobytu w Opolu w okresie unitarnym zasadniczej służby wojskowej. Teoretycznie powinienem otrzymać urlop okolicznościowy ale telegram gdzieś utknął /podejrzewam, że celowo/. O śmierci dowiedziałem się w czasie przyjazdu mamy na przysięgę. Początkowo narobiłem rabanu i nawet byłem u tzw. raportu u d-cy pułku ale wyperswadowano mi niecelowość dalszego dochodzenia kto zawalił. Skrewiłem i wycofałem się.

      Te obrazy sprzed lat wracają i bardziej siedzą w mojej pamięci niż wiele wspomnień późniejszych. Pamiętam o nich i mam nadzieję, że nie żywią urazy......odpoczywajcie w pokoju !.



      Nie akceptuję Święta które przyplątało się do nas zza Wielkiej Wody HALLOWEEN. Może jestem za stary, może zbyt sentymentalny, może zwyczaj obchodzenia Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny nie pozwala na prowadzanie elementów wesołych w te dni. Mamy swoje wielowiekowe tradycje i nauczmy się z nich korzystać. Jedynym świętem które akceptuję jako święto we właściwym czasie jest DZIEŃ WAGAROWICZA. Z praktyki szacownych gron pedagogicznych wynika, że nie są w stanie przeciwdziałać temu /chyba sympatycznemu/ zjawisku i raczej należy go zaakceptować ograniczając negatywne skutki.