niedziela, 28 września 2014

Many, many, many ......








Czy na pewno zawsze chodzi o pieniądze?


    Ostatnie wiadomości zdominowały dwa nazwiska - Maria Wasiak i Igor Ostachowicz. Oba te nazwiska pojawiły się w kontekście etatów w spółkach Skarbu Państwa lub z udziałem tegoż.



    Hałas ten oczywiście powstał z powodu odpraw, jakie otrzymują członkowie zarządów tych spółek. Dla "przeciętnego Kowalskiego" są to sumy czysto teoretyczne. Stąd ten cały szum.

piątek, 26 września 2014

Radek Sikorski


refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




       Radosław Sikorski – lat 54, ur. w Bydgoszczy. Licencjat na uniwersytecie w Oxfordzie a później Master of Arts równoznaczny z tytułem magistra. Dziennikarz współpracujący z wieloma tytułami brytyjskimi i amerykańskimi. W 1987 roku otrzymuje pierwszą nagrodę Word Press Photo w kategorii zdjęć reporterskich.

       Żonaty, dwójka dzieci. Moje uznanie dla R. Sikorskiego za poufność życia rodzinnego oraz za znikome parcie na szkło.



       Życiorys Radosława Sikorskiego sam w sobie może być scenariuszem na film wojenno-sensacyjny ale nie o tym chcę pisać.

       Decyzją sejmu Radosław Sikorski został powołany przez Sejm RP na funkcje Marszałka Sejmu czyli drugiej osoby w państwie.

       Śmiem twierdzić, że Radosław Sikorski to niezbyt polityczne „zwierzę”. Do końca jego dni pamiętane mu będzie „dorżnięcie watahy", udział w rządzie PIS oraz kandydowanie do senatu jako co prawda bezpartyjny ale jednak z poparciem PIS-u. Gwoli sprawiedliwości należy stwierdzić, że spełniał swoje funkcje bez fajerwerków i w zaciszu gabinetów.

       Widzę świetlaną przyszłość dla Marszałka Sejmu. W mojej ocenie jest osobą koncyliacyjną bez czego nie byłby dobrym ministrem spraw zagranicznych a przy tym inteligentną o miłej aparycji. Nie bez wpływu na dalszą jego karierę ma rozeznanie polityczne w świecie. Ze względu na wiek wieszczę mu karierę równą Donaldowi Tuskowi.

       Cały kociokwik wokół jego osoby bierze się z bezsilności wobec jego osoby. Tym którzy zarzucają Sikorskiemu brak patriotyzmu popartego podwójnym obywatelstwem przedstawiam poniższe zdjęcia kupionego przez niego dworku w Chobielina.


       Zorientowani wiedzą, że restauracja takiego obiektu nigdy się nie amortyzuje a w tym wypadku „przyspawała” na stałe rodzinę Sikorskich z Polską. Umiejętność dyskusji okraszonej uśmiechem szczególnie wobec dziennikarskich cipek jest dodatkową umiejętnością. Nie przypominam sobie RS zdenerwowanego i odpowiadającego w chamski sposób co doprowadza do szału jego rozmówców. Jako dyplomata będzie umiał przestawić się na tryb parlamentarny i w odpowiednim czasie wykorzystać to stanowisko jako trampolinę do wyższego stanowiska.

       Nie będę mu życzył powodzenia gdyż jak to zrobiłem wobec min. Gowina to wiadomo czym się skończyło.


Zdjęcia ze strony:




środa, 24 września 2014

Dokopać Kopacz !?

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta





     Staram się być uważnym obserwatorem sceny politycznej, na swój amatorski sposób ją analizować,być obywatelem który spełnia swoje powinności wyborcze i próbuje reagować na próby fałszowania rzeczywistości. Moje ponad 70-cio letnie doświadczenie życiowe upoważnia mnie do zwracania uwagi /mam nadzieję, że tylko/ na niezręczności wypowiedzi przy okazji przedstawiania składu nowego rządu.

     Pani premier Ewa Kopacz powiedziała:
  Najważniejszym zadaniem rządu jest odbudowanie zaufania Polaków.
     Nie zgadzam się na takie postawienie najważniejszego zadania dla rządu. Zakwestionowano zaufanie sporej części społeczeństwa jakim obdarza rząd Donalda Tuska. Jako społeczeństwo lubimy kontestować dokonania wszystkich, jesteśmy krytykanccy i często ulegamy, jak trafnie to nazwał mój przyjaciel, odruchowi Kaczyńskiego ale nie da się w żaden racjonalny sposób zaprzeczyć skokowi cywilizacyjnemu w czasie ostatnich 7 lat pomimo zawieruchy politycznej i gospodarczej w świecie. Śmieszą mnie próby udowodnienia, że Donald Tusk nie spełnił wielu lub żadnych obietnic wyborczych. Jest w tym sporo racji ale polityka to jest dążenie do celów ale i tak wielu nie daje się zrealizować z przeróżnych przyczyn obiektywnych ale także błędów własnych.
     Na miejscu Ewy Kopacz nie starałbym się odbudowywać zaufania ale budować zaufanie, różnica semantyczna spora.
     O wiele bardziej jest dla mnie zastanawiające inne stwierdzenie które dokładnie cytuję:
     Ja jestem kobietą, ja sobie wyobrażam, co bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który nagle wymachuje jakimś ostrym narzędziem albo trzymał w ręku pistolet. Pierwsza moja myśl: tam za moimi plecami jest mój dom i tam są moje dzieci. Więc wpadam do domu i zamykam drzwi, i opiekuję się własnymi dziećmi.
     Muszę przyznać, że w pierwszej chwili się zdenerwowałem. Przed oczami przelatywała mi historia Polski, samotna walka we wrześniu 1939 r., Węgry, Poznań 1956,Czechosłowacja 1968 i wtedy zachód „/.../tam za moimi plecami jest mój dom i tam są moje dzieci. Więc wpadam do domu i zamykam drzwi, /.../ dziś Ukraina.......może jutro ktoś zatrzaśnie nam drzwi i powie radźcie sobie sami. Ja raczej pobiegł bym po sąsiadów aby temu bandycie obić mordę.

     Jak ochłonąłem i przemyślałem tą wypowiedź to doszedłem do wniosku, że była ona z pewnością niezręczna ale nie wykluczam, że nowa Pani premier wraz z Prezydentem RP chcą zmienić politykę wschodnią. Nie byłbym tym zaskoczony, gdyż zdaje sobie sprawę, że w sprawach ukraińskich jesteśmy karmieni papką tabloidów medialnych z TVN24 na czele. Absolutnie jednak nie zgadzam się z początkiem zdania: Ja jestem kobietą /.../. Nie chcę mieć premiera kobiety, chcę mieć PREMIERZYCĘ, która cytując klasyka – będzie Q..a ostra jak brzytwa czego ze spokojem ducha sobie i Wam wszystkim życzę.

     







niedziela, 21 września 2014

FESTIWAL HIPOKRYZJI I ZAKŁAMANIA.








Hieny wyją a karawana jedzie dalej


    Skład nowego rządu ogłoszony. Jeszcze nie nastąpiło jego zaprzysiężenie - a już podobno jest wniosek o jego odwołanie.


    Od momentu potwierdzenia wyboru premiera Tuska na "prezydenta Europy", każdy kto tylko chciał, zabrał głos. Nie będę komentował tych wypowiedzi. Bo wszystkie one były bez sensu - włącznie z wypowiedziami polityków partii rządzących.

    Zastanówmy się - jakie to wydarzenie nastąpiło, że zmuszeni do zabrania głosu poczuli się prawie wszyscy. Politycy, żurnaliści, tzw. opinia publiczna a nawet zwykli zjadacze chleba, jak niżej podpisany. Właściwie nic. Przecież zawsze może się zdarzyć, że urzędujący premier np. zachoruje. Konstytucja mówi, że jeżeli nie może wypełniać swych obowiązków. powinien podać się do dymisji. A dymisja premiera oznacza dymisję całego rządu.

    Ale czy to musi być okazją dla wszelkiego rodzaju hieni szakali? Przecież dymisja nie nastąpiła w wyniku uchwalenia votum nieufności. Przecież koalicja rządowa się nie zachwiała. Przecież wiadomo, że do wyborów tylko rok. Jaki idiota chciałby teraz robić rewolucję?

    Nie będę wspominał żenującego spektaklu, gdy jeszcze nie było kropki nad Kopacz a już oceniano "jej rząd". Tu akurat nie dziwię się żurnalistom. Ponieważ nic nie wiadomo - można snuć najróżniejsze scenariusze. I każdy pismak starał się wymyślić jak najbardziej "oryginalny" scenariusz po to, by go równie "oryginalnie" skomentować. Takie ich, "padlinożerców" prawo. Ale politycy?

    Jak ja mam zaufać moim "wybrańcom" biorącym udział w takim szoł? Ja chcę wymagać od przedstawicieli narodu merytorycznej pracy. Nawet niech to będzie praca dla dobra partii rządzącej. Bowiem każda partia, która chce rządzić musi, ale to MUSI uwzględniać również interes elektoratu. Inaczej nikt ich nie wybierze.

    I tu dochodzę do sedna hipokryzji i zakłamania. Te wszystkie głosy oburzenia opozycji, te wielkie słowa o Polsce, państwie, narodzie, patriotyzmie - i innych wzniosłych sprawach wykrzykiwane w kontekście sporów partyjnych - powodowały u mnie "odruch Kaczyńskiego". Po prostu czułem absmak.

    Czego się opozycja spodziewała? Że rząd przetrwania? Oczywiście! Niech Kaczyński czy Miller jasno powiedzą - gdybyśmy my byli zmuszeni, z dowolnej przyczyny zrezygnować z premierowania, zrobilibyśmy wszystko, by rok przed wyborami nasz następca zaczął robić wszystko inaczej. Cała naszą dotychczasową politykę musiałby obrócić o 180˚. Sami by się z siebie śmiali, gdyby taki pomysł im przyszedł do głowy. Jednak żądają tego od swego oponenta. I to żądają w "świętym oburzeniu"!!!

    Że to rząd zgody partyjnej? A co w tym złego? Może tylko PiS czy SLD potrafią robić same dobre rzeczy dla Polski w atmosferze kłótni i podziałów. Ale wiem o co chodzi Kaczyńskiemu. Przykrywając swój sposób rządzenia partią, do tej pory zawsze mógł wrednemu Tuskowi zarzucić wodzowskie inklinacje i marginalizowanie rywali. Schetyna świetnie się do tego nadawał. Poza tym jak to szlachetnie wygląda, gdy prezes PiS pochyla się z troską nad gnębionym członkiem PO!!!

    A teraz co?!!!! A teraz g...o, panie prezesie! Więcej jadu, a słupki spadną jeszcze bardziej!

    Powodzenia!

    P.S.
Trochę żal, że politycy PO dali się wciągnąć w tę szopkę.




sobota, 20 września 2014

Czy już się bać ?

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta





Czy już należy zacząć się bać ?.
Świat ulega niesłychanej brutalizacji przy jednoczesnej bezradności opinii publicznej krajów, kontynentów i świata. Czy nie nadchodzi czas aby rzeczy zacząć nazywać po imieniu ??. Przy granicy z Ukrainą krążą w nieznanej ilości mobilne krematoria  w których spalane są zwłoki ponoć żołnierzy rosyjskich, którzy polegli w walkach na Ukrainie – patrz video.


Szariat - policja patroluje Wuppertal
WUPPERTAL. W Wuppertalu od niedawna na patrole wyruszyła "Szariat-policja", która sprawdza zgodność zachowań przechodniów z prawami islamu. Na opublikowanym w Internecie filmie widać, jak grupa Svena Lau znanego jako Abu Adam zagaduje grupę Salafitów i uświadamia ich o ich rzekomo nieislamskiej postawie.

Widoczny jest plakat z napisem: "You are entering a Shariah controlled zone. Islamic rules enforced" (Wchodzisz do strefy kontrolowanej prawem szariatu. Obowiązują zasady islamu).

Mamy także zaczątki rodzimego szariatu:
/.../Nie godzimy się na stosowanie niemoralnej metody poczęcia dziecka, zwanej metodą in vitro - mówił kard. Stanisław Dziwisz do tysięcy uczestników pielgrzymki rodzin archidiecezji krakowskiej do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej /.../.
Sejm RP powraca do sprawy uboju rytualnego pomimo istnienia od lat ustawy o ochronie zwierząt.
Do kraju zaczynają także przenikać farbowani Polacy , którzy w połączeniu z naszymi szajbusami tworzą wybuchowa mieszankę, która może eksplodować w najbardziej zaskakującym momencie;
Mordy dokonywane przez islamistów w Syrii, Iraku wykluczają ich z człowieczeństwa, to są chwasty w ludzkiej skórze i jak chwasty należy ich tępić. Być może jakimś sposobem jest postępowanie gen Perschinga:

Być może już czas aby Islam uznać jako religie zbrodniczą i zakazaną w Polsce ?!.
Czy już należy zacząć się bać ?.
Może jeszcze nie ale należy zacząć przeciwdziałać. Najważniejszym krokiem jest ścisłe przestrzeganie a być może nakreślenie od nowa zasad Konkordatu w rozdziale kościoła katolickiego od państwa. Państwo nie żąda ani nie narzuca wierzącym sposobu postępowania a jedynie stwarza możliwości np. in vitro, nauka religii bądź etyki. Kościół próbuje relatywizować kto jest a kto nie jest dobrym katolikiem podobnie jak PIS rości sobie prawa do tego kto jest a kto nie jest Polakiem. Ostatnim wybrykiem PIS czyli p. Błaszczaka jest stwierdzenie, że prokuratura umarzając jakieś śledztwo jest na usługach PO. Zupełną paranoją była próba rejestracji kościoła Latającego Kościoła Spaghetti. Takie postawu winny być tępione nie tylko w sferze moralnej ale także karnej.

Ostatni demot z pozdrowieniami dla Ojca Dyrektora;





czwartek, 18 września 2014

Okiem emeryta (75)










Odcinek 75 - czyli wszystko może być nauką!


    Poprzedni felieton, aczkolwiek traktujący o zwyczajach żurnalistów powstał za przyczyną mojej decyzji o wymianie systemu ogrzewania domu. Jak każdy z czytelników zauważy - ten felieton również powstał z tej samej przyczyny.


    Pokonując wrodzone lenistwo udało mi się "włączyć wrodzoną pracowitość"! Wiadomo wszem wobec, że po każdym demontażu jakiejkolwiek instalacji - nawet artystycznej - pozostają na substancji materialnej, która tą instalację nosiła blizny i rany. Zabrałem się więc do ich leczenia. Przy okazji odnowiłem wystrój.

    Brzmi dosyć idiotycznie - ale chyba nie muszę tłumaczyć, że chodzi o trywialny remont. Remont, który dla mnie zawsze jawił się jako koszmar. Koszmar z powodu bałaganu, który jest jego nieodzownym składnikiem. Niczego nie można znaleźć. Jak już sobie uświadomimy, gdzie poszukiwaną rzecz ukryliśmy przed kurzem i innymi atrybutami remontu - to najczęściej okazuje się, że w szufladzie komody, która została przesunięta na środek pokoju i drzwiami i szufladkami dostawiona do stojącej już tam szafy. Całość, zgodnie z zasadami dobrej roboty osłonięta olbrzymią płachtą folii budowlanej, mającej chronić meble i podłogę przed wiórami (gdzie drwa ....).

    Nie wspominam o samym wysiłku fizycznym. Wiadomo - bez pracy ....

    No więc do pracy!



    Ściany już zrobione. Po zerwaniu starych tapet, uzupełnieniu dziur gładzią szpachlową i zagruntowaniu ścian - kładę tapetę. Pozostaje sufit. Ponieważ to stary budynek, konstrukcja jego cały czas pracuje - to na suficie zawsze pojawiają się pęknięcia. Dlatego teraz postanowiłem wylepić go kasetonami .

    Sufit przy okazji przygotowywania ścian, również został odpowiednio przygotowany. Doszedłem więc do wniosku, że mogę już mebla postawić na ich właściwym miejscu i chociaż w części przywrócić pokojowi funkcjonalność.

    I teraz nastąpił moment, który okazał sie impulsem do "głębokich" przemyśleń. Po ostrożnym usunięciu folii okazało się, że miałem do czynienia z wyjątkowo złośliwymi materiałami budowlanymi. Stwardniałe kawałki gipsu znajdowałem głęboko pod folią - jakim cudem tam się dostały? - nie wiem. Bardziej wytłumaczalne były plamy od kleju do tapet. Jednak i jeden materiał jak i drugi w swej początkowej postaci są mniej lub bardziej płynne. Dodać do tego wszechobecny kurz - to połowa i do tego "mniejsza" tego co na mnie czekało.

    Wtedy też "spłynęła na mnie złota myśl" - sukcesem nie jest zakończony pomyślnie remont. Sukcesem jest posprzątanie po nim!!!

    Nawiązując do podtytułu - jedna decyzja. o zmianie ogrzewania zaowocowała już dwoma (na razie?) felietonami. Czyli na prawdę wszystko może być nauką

    Byłby to truizm, gdyby nie to, że moje doświadczenie wykazało, że podejmując decyzję w zakresie jakiejś dziedziny życia (wymiana ogrzewania) można nauczyć się czegoś w zupełnie innych dziedzinach (obyczaje żurnalistów czy "filozoficzne" rozważania o sukcesie).






     Idzie facet przez nowe osiedle. Widzi dwóch mężczyzn z łopatami. Jeden kopie dół odsypując ziemię na bok, a drugi po chwili bierze tę samą ziemię i zakopuje dół.
Zdziwiony facet podchodzi i pyta:
- Panowie! Co wy za dziwną pracę wykonujecie? Jeden wykopuje dół, drugi go zakopuje?
- No bo normalnie to k..wa nas jest trzech - mówią. - Tylko ten, co sadzi drzewka w ziemię, to jest na chorobowym!





wtorek, 16 września 2014

Memento

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




zdjęcie: www.flikr.com.photos

      Mija okrągła rocznica złamania traktatu o nieagresji i napaści Związku Radzieckiego na Polskę wschodnią.
      Utrata zaplecza zakończyła praktycznie opór przeciw Niemcom. Polska została zgnieciona przez dwa europejskie mocarstwa co było także wynikiem tajnego załącznika do paktu Ribbentrop-Mołotow.

      Polska posiadała plany obrony przed agresją z zachodu i nie była przygotowana, ani nie miała możliwości obrony na obydwu kierunkach. Wg koncepcji sztabowych gen. Rydza Śmigłego obrona przed Niemcami miała być początkiem wojny koalicyjnej w której znajdzie się Francja i Anglia. Zarówno Polska jak i Niemcy musiały wiedzieć o tajnym porozumieniu z wiosny 1939 r. Anglii i Francji dot. ewentualnego konfliktu z zachodnim sąsiadem które ustaliły, że nie udzielą wsparcia militarnego w razie konfliktu zbrojnego. Polska strona także wiedziała, że nastąpi atak ZSRR 12 września, który na dzień przed realizacją został przesunięty na 17 września 1939 roku.

      Do końca Polska żyła w ułudzie, że „nie oddamy ani guzika” i tą postawą zasłużymy na realną militarną pomoc.



      Czy dziś nie żyjemy w podobnej ułudzie i czy to pytanie jest tylko pytaniem retorycznym.?
      Przyglądamy się jak świat zachodu spieszy z pomocą Ukrainie. Wprowadzenie sankcji jest na pewno ciosem dla Rosji ale odnoszę wrażenie, że poszczególne kraje dalej prowadzą swoje interesy tylko teraz nie na oczach opinii publicznej. Francuzi długo obstawali przy dostawie swoich helikopterowców dla Rosji a Niemcy były najmniej chętne jakimkolwiek sankcjom przeciw Rosji. Dalej pojedyncze kraje zachodnie prowadzą rozmowy na najwyższych szczeblach aby sobie „wymodlić” u Putina lepsze pozycje gospodarcze.

      Podobnie jak przed II Wojną Światową trwają rozmowy dyplomatyczne z których Polska jest wyłączona. Werbalnie jesteśmy „zwartą, silną i gotową” społecznością europejską a obawiam się, że w rzeczywistości możemy liczyć tylko na przyjaciół za Wielka Wodą. Nie wierzę w nagłe poparcie i sympatię premiera Camerona dla Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego UE, nie wierzę w „nic o nas bez nas” i nie wierzę w tradycyjną przyjaźń Polsko-Francuską.

      Czy należy zacząć się bać ?.



      Na szczęście jesteśmy w NATO w której dowodzą Amerykanie a Rosja nie jest za silna, jednak - jak mawiał Alosza Awdiejew – Rosja jest jak nosorożec; może i wolny, może i słabowidzący, może nie za szybki i zwrotny ale ma swoją wagę i to nie jest nosorożca problem.





niedziela, 14 września 2014

Okiem emeryta (74)










Odcinek 74 - czyli chętnie bym któregoś spoliczkował!


    Powszechnie wiadomo, żem niespotykanie spokojny człowiek, taki - co to nawet muchy nie skrzywdzi. Skąd więc u mnie takie korwinowskie odruchy?


    Jak już zapewne stałym czytelnikom wiadomo, jestem w trakcie (niestety, ciągle jeszcze) remontu polegającego na wymianie systemu grzewczego w moim domu.

    Stary system węglowy, a właściwie koksowy liczył sobie już około 60 lat. Ponadto charakteryzował się on dużą pracochłonnością - począwszy od wrzucenia paru ton koksu do piwnicy, poprzez codzienny kilkukrotny "serwis" aż do wynoszenia może nie ton ale dziesiątków kilogramów popiołu i żużla. O takich drobiazgach jak kurz i bród nie wspominam.

    Ponieważ jakoś dziwnie mój PESEL robi się coraz starszy, postanowiłem sprezentować sobie odrobinę luksusu w postaci całkowicie zautomatyzowanego systemu grzewczego z dostawą paliwa prosto do pieca.



    Od kilkunastu dni system jest już gotowy do działania a remont polega teraz już tylko na usuwaniu śladów starego systemu. Czasem łapałem się na tym, że żałowałem iż to nie zima. Tak bardzo chciałem już uruchomić grzanie - zupełnie jak dziecko.

    I nagle z tego błogostanu wyrywają mnie żurnaliści. "PUTIN ZAKRĘCA KUREK Z GAZEM!", "CZY PRZEŻYJEMY ZIMĘ ?" - takie i tym podobne głosy zaczęły jeżyć mi włosy na głowie. Ja to naprawdę mam wielkiego pecha! Normalnie mam przechlapane! Putin zakręci gaz, ja wyrzuciłem piec węglowy - no i jak żyć, panie premierze?

    Dopiero później okazało się, że Putin nie zakręcił kurka. W ogóle nikt tego kurka nie dotykał! Gazu otrzymywaliśmy cały czas tyle ile dotychczas. Ponadto nasze zapasy gazowe są największe od wielu lat!

    O co więc ten cały hałas? Otóż PeGeNiGe złożyło zapotrzebowanie na gaz w ilości limitowanej tylko maksymalną przepustowością rury. I to wcale nie dlatego, że ktoś z nich widział jak Indianie zbierają chrust. Po prostu - nadwyżką gazu chcemy wspomóc Ukrainę, która ze względu na wojnę z Rosją, nie ma co liczyć na gaz od tejże.

    Nie wiem na ile jest to decyzja polityczna a na ile gospodarcza. Może Ukraina płaci nam za gaz więcej niż my płacimy Rosji? Nie wiem - ale jednego jestem pewien, że jeżeli będę marzł zimą, to nie z winy Putina. Bowiem ja na jego miejscu postąpiłbym tak samo. Przecież on nie jest idiotą i doskonale wie, co dzieje się z nadwyżkami gazowymi.

    Ale wracając do żurnalistów. O ile mniej emocjonalnie brzmi wiadomość - Putin nie zgadza się na reeksport do Ukrainy jego gazu - od wiadomości - Putin zakręca kurek z gazem dla Polski. I chyba nie muszę się pytać, która z wersji lepiej się sprzedaje?

    A to, że ja z tej okazji osiwiałem(właściwie siwy jestem od 15 lat, ale biorę przykład z żurnalistów) - to już nie ich broszka. Oni swoje zrobili - wsadzili kij w mrowisko.

    Teraz chyba jest jasne dlaczego ja, człowiek o gołębim sercu chcę się uciekać do rękoczynów.






    Dziennikarz wbiega do gabinetu redaktora naczelnego i zmieszanym głosem mówi:
- Katastrofa panie redaktorze! Właśnie ułaskawiono tego słynnego gangstera!
- No i co z tego?
- Jak to: co? Całą trzecią stronę naszego jutrzejszego wydania zajmuje opis jego egzekucji!!
- No to dajmy na pierwszej wielki nagłówek: "Gangster ułaskawiony. Na trzeciej stronie znajdziecie Państwo opis tego, co go ominęło!"





czwartek, 11 września 2014

Uprzejmie donoszę /56/


 refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta



                 Uprzejmie donoszę, że w ostatnich dniach 2 sprawy doprowadziły mnie do skrajnych wypowiedzi zupełnie nieparlamentarnych, których cytował nie będę.
Sprawa nr 1.
W dniu 9 września TVP1 wyemitowała film dokumentalny który w tym samym czasie był nadawany w publicznej niemieckiej TV. Produkcja Polsko-Niemiecka. Tytuł: Druga wojna światowa, pierwsza ofiara.
Ponieważ film zaistniał medialnie przed wyemitowaniem z ciekawością zasiadłem do jego oglądania. Z nijaką satysfakcją nie słyszałem określeń typu hitlerowcy, naziści a po prostu Niemcy, którzy popierali Hitlera w sposób przypominający dziś poparcie dla Putina. Sadziłem, że była to koprodukcja polsko-niemiecka to film przebiegnie w atmosferze, która określam ble-ble-ble do momentu.............. przytaczam z pamięci słowa lektora:
Żydzi byli wyrzucani z mieszkań a na ich miejsce wprowadzali się volksdeutche. Wprawdzie kilka zdań dalej wyjaśniano, że byli to po prostu Niemcy sprowadzani z głębi Rzeszy. Wrażenie jednak zostało a ja na takie bzdury jako Górnoślązak jestem bardzo uczulony.
 
Polacy w swojej większości znają pojęcie Volksdeutsch lecz nie znają dwuznaczności tego określenia gdyż czym innym było szukanie w swojej przeszłości śladów pochodzenia niemieckiego i złożenie wniosku o uznanie za volksdeutscha a czym innym było przydzielenie administracyjne niemieckiej grupy ludnościowej /Volkslista/ ludności autochtonicznej na terenach wcielonych do III Rzeszy.

Sprawa nr 2.
Nie wierzę w tłumaczenia kościoła, że sprawa apostazji znalazła się przypadkowo w zamieszczonej niżej instrukcji.

To było celowe działanie przeciw świeckości państwa o czym świadczy nie tylko powoływanie się na przepisy ale także /.../uczniowie mogą uczestniczyć zarówno w nauczaniu religii jak i w etyce....Nakłada to na dyrektorów placówek oświatowych obowiązek zorganizowania zajęć z tych przedmiotów tak, aby się wzajemnie nie wykluczały.
Przytoczony pasus potwierdza celowe działania gdyż, jeżeli mnie pamięć nie myli, lekcje etyki mają być zamiennie z religią w tym samym czasie aby uczniowie znani ze swego cwaniactwa nie potraktowali rezygnacji jako dodatkowej wolnej godziny lekcyjnej.




wtorek, 9 września 2014

Demokracja po polsku !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta




Nie bardzo rozumiem konieczność stosowania wyborów uzupełniających do senatu. Moim zdaniem należy zmienić ordynację wyborczą aby nie dopuszczać do zbiorowej imprezy politycznej o niewielkim znaczeniu rzeczowym ale umożliwiający kontredans polityczny. Znów byliśmy skazani na słuchanie tych samych mistrzów słowa wraz z samym guru /zawsze dziewica/ na czele.
Logicznym było by aby ugrupowanie które zdobyło demokratycznie mandat senatorski zachowało ten stan posiadania do końca kadencji. Nie chcę być bezczelnym ale nawet dopuściłbym na vacat senatorski przedstawiciela wskazanego przez ugrupowanie/komitet wyborczy który zdobył to miejsce w wyborach powszechnych.
Nie jesteśmy aż tak bogatym krajem aby co jakiś czas przeputać paręset tysięcy złotych. Wyborcy mają rację wykazując brak zainteresowania.

Również nie bardzo rozumiem konieczność stosowania jakiejkolwiek procedury przy zmianie premiera rządu /inną sprawą jest dymisja rządu/. Logicznym jest, że każdy premier ma prawo dobierać sobie współpracowników/ministrów wg swojego klucza bądź kryteriów gdyż tylko on ponosi odpowiedzialność za rząd. Podobnie jak w pierwszym przypadku będziemy skazani na ponowne wysłuchiwanie tyrad o „winach Tuska” i o miałkości przyszłego rządu z Ewą Kopacz na czele.
Na zdrowy chłopski rozum uważam, że przyjęcie na stałe zasady czteroletniego rozliczania rządów bez ingerencji prezydenta i debat sejmowych, które w czasie istniejącej koalicji poza jazgotem niczego nowego nie wnoszą. Opozycja ma narzędzie w postaci votum nieufności.
Pełnej procedury wymagałoby podanie się rządu do dymisji w wypadkach nieprzyjęcia budżetu, braku większości sejmowej lub nieuzyskania votum zaufania.
Osobiście w czasie debaty sejmowej nad składem nowego rządu znajdę sobie inne i bardziej pożyteczne zajęcie.


komentarz leszka:










sobota, 6 września 2014

Nasz kumpel Putin !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta





      Ostatnie wydarzenia na wschodzie Europy potwierdzają prawdę, że wolność nie jest dana na zawsze. Udowodnić chciałbym tezę że NIC nie jest dane na zawsze o czego uczy i przekonuje nas kopniak Władimira Putina




Wstęp – czyli trochę smrodku dydaktycznego:


      Niemiec – wiadomo, oszwabi, Czech i Słowak – tak śmiesznie gadają, Ukraińcy – wiadomo Ukrainki, Litwa – niewdzięcznicy, Białoruś – dyktator Łukaszenka, Rosjanie – głupi Wania, którego można wykiwać. Dziś obudziliśmy się z ręką w nocniku.
Oczywiście, my Polacy jesteśmy bez skazy, najczęściej bohaterscy lub pokrzywdzeni i dlatego czas zacząć poważnie traktować posunięcia naszych sąsiadów.


Cześć 1. - JABŁUSZKA:

      Nauczka – rolniku produkuj tylko to co możesz sprzedać i licz wyłącznie na siebie. Ryzyko ponosisz Ty i tylko Ty. Oczywiście W. Putin nie chce zrobić źle swoim obywatelom a tylko wkurzyć Polsce, udało mu się ?.

Cześć 2. BEZPIECZEŃSTWO ENERGETYCZNE

      Nauczka – Gazoport w Świnoujściu już winien być zakończony, co może wpłynąć na obniżenie ceny gazu i ropy naftowej z Rosji.
      - Negocjatorem dostaw surowców energetycznych z Rosji musi być Unia Europejska.
      - Nie dawać się w sprawach gazu łupkowego.



Część 3. WOJSKO.

      Nauczka – trzeba się zbroić na miarę możliwości i z głową. Kłania się korweta Gawron i /moim zdaniem/ niemieckie Leopardy. Nie rozumiem koncepcji rozwoju floty bałtyckiej, nie rozumiem planów rozwoju artylerii konwencjonalnej jak i nie rozumiem eksploatacji drogich i ciężkich MIG-ów 29. Pozytywnie przyjąłem komunikat Francji która zawiesiła dostawę 2 helikopterowców dla Rosji.

Cześć 4. WSPÓLNA POLITYKA UNII EUROPEJSKIEJ

      Nauczka – Putin woli grać na wielu fortepianach niż na jednym pod nazwa Unia Europejska. Przyszły prezydent UE to doskonale rozumie i będzie stanowczo tępił stosunki bilateralne i wygrywanie jednych państw przeciw innym.

      Wobec nieprzestrzegania umów międzynarodowych należałoby skierować pozew przeciw Rosji do Międzynarodowego Trybunału w Hadze, co posłużyło by zrozumieniu przez Rosjan dokąd zmierza ich „Idol”. Poparcie społeczne dla Putina jako żywo przypomina poparcie dla Hitlera z nie tak odległej historii.

      Przestać się przejmować literalnie układami i umowami z Rosją i jako wschodnia flanka Unii winniśmy zajmować właściwą pozycję polityczną i wojskową w Unii Europejskiej i NATO. Czy zaproponowana tzw. „Szpica” nie jest realizacją armii europejskiej w ramach NATO ?.



     Moim zdaniem Putin wsadził kij w ospałe i rozleniwione europejskie mrowisko. Wbrew pozorom może nastąpić w całej Europie ożywienie i gospodarcze i polityczne. Kopniak też można wykorzystać.

      Czy nie jest teraz najlepszy czas aby rozpocząć rozmowy o wejściu Polski do strefy EURO ?.






czwartek, 4 września 2014

Stadion narodowy !!

refleksje po 60-ce, refleksje, felieton, kuchnia, historycznie, limeryki, polityka, okiem emeryta







       Pamiętamy od czego zaczęła się budowa Stadionu Narodowego a zaczęło się od pukania w głowę z dwóch zasadniczych przyczyn. Pozbawiamy ludzi stanowisk pracy a mieszkańców Warszawy możliwości kupowania względnie tanio na Jarmarku Europa / tym oryginalnych Kałachów/. Z drugiej strony odbywało się głośne pukanie ze znakiem zapytania. Po co Warszawie dwa nowe stadiony; stadion Legii i Stadion narodowy? Dobrze się stało, że żaden z projektów nie udało się storpedować.



       Pamiętamy „schody” w czasie budowy; kłopoty z palowaniem, zmiany wykonawców oraz mniejsze lub większe przekręty, wzajemne oskarżenia itd. ale budowa trwała. Nie bez kłopotów dokończono ze znacznym przekroczeniem budżetu. Zawsze będziemy dopłacali do takiego obiektu grzmieli szczególnie zaprawieni w krytyce PIS-owcy, to jeden wielki przekręt, przekręt stulecia itd.

       Wreszcie dokończono i na starcie kompromitacja z meczem Polska Anglia co można skomentować pierwsze koty za płoty.



       Zakończono infrastrukturę na błoniach wokół stadionu i tylko od czasu do czasu dochodziły nas wieści co na tym obiekcie się dzieje. Wbrew utyskiwaczom obiekt nie został wybudowany tylko na EURO 2012 ale posiada szereg możliwości adaptacyjnych. Występy Depeche Mode, Madonny, Beyonce, Metallica itd ale także spotkania taoistyczne Tai Hi /chociaż nie wiem co to znaczy/, rekolekcje „Jezus na stadionie” i prawie 60.000 uczestników, mecze piłkarskie, lodowisko. Trudno wszystko zliczyć a trzeba wspomnieć o zapleczu konferencyjnym, hotelowym i zaproszeniem na domowy obiad na stadionie. Wiele jeszcze by wymieniać ale trzeba przyznać że stadion został wybudowany i zaprojektowany z pomyślunkiem i wyobraźnią.

       Sypnęło także nagrodami: Nominacja w kategorii "Sports Event of the Year Award" za otwarcie Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej Euro 2012, Stadion Narodowy w Warszawie oraz PGE Arena w Gdańsku zostały (ex aequo) zwycięzcami konkursu na „Najlepszy Obiekt Sportowy i Rekreacyjny”. Uzasadnieniem dla nagród było wg jury oryginalne rozwiązanie architektoniczne wielkiego stadionu miejskiego, Zwycięzca w kategorii Projekty międzynarodowe - oświetlenie zewnętrzne, Lichtvision Design & Engineering dla Stadionu Narodowego w Warszawie, II. miejsce w plebiscycie na najlepszy stadion na świecie, w którym głosy oddało ponad 14 tys. internautów z 86 krajów, brązowy medal MKOL i MKParaolimpiad za wzorowy obiekt sportowy itd., itd., itd.



       Nie będę roztrząsał ile wydano za dużo i kto na tym zarobił, bo nic to jak się ogląda otwarcie Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej i wysłuchało hymnu a'capella. Ledwo drzwi zamknęły się za siatkarzami a już rozpoczęto prace przy montażu basenu do Windsurfingu /czy czegoś podobnego – nie znam się na tym zupełnie.

       Europa już wie, że w Polsce jest czynny obiekt wielofunkcyjny klasy światowej. Jeżeli nawet na siebie jeszcze nie zarabia to ma na to szansę.

       Przedstawiam   Kalendarium imprez na Stadionie narodowym

ps.
Znajduję w swoim kraju coraz więcej rzeczy, ludzi, zdarzeń z których jestem dumny.




Od leszka:



A kiedyś były tu bagna, chaszcze, jednym słowem - dzikie pola!!