Dobra pamięć, ale krótka jest podstawą zdrowia psychicznego w dzisiejszej polskiej rzeczywistości. Dzięki takiej pamięci, już zapomniałem o ostatnim przedstawieniu "Cyrku Kaczyńskiego", które tym razem miało miejsce chyba na Placu Trzech Krzyży. Nie straciłem na tym niczego. Wkrótce bowiem możemy spodziewać się kolejnych występów tej trupy komediantów. Jest jednak przynajmniej jedna osoba, która tego przedstawienia nie zapomni - to Delfin Zbyszek. Ale nie pociągnę tego wątku dalej, gdyż niespotykanie spokojny i miłosierny ze mnie człowiek.
Ja natomiast dodatkowo mam nad nim tę przewagę, że i inne wypowiedzi Jarosława Zbawiciela też mogę spokojnie zapomnieć. Np. te, dotyczące in vitro. Wychowałem trójkę dzieci, mam już prawie pięcioro wnuków (szerzej o tym w moim felietonie) i nie jestem tym problemem osobiście zainteresowany. Dyrektor wspomnianego cyrku chyba jednak czuł potrzebę wytłumaczenia się.
W czasie gdy w sejmie toczy się prawdziwa wojna o problemy demograficzne, gdy posiadanie przynajmniej trójki dzieci powinno wyróżniać prawdziwego patriotę - a prezes już nie może (ciekawe, kiedy mógł?) trzeba jakoś uzasadnić brak potomków. Tym bardziej, że medycyna i w tym zakresie poczyniła wielkie postępy. Więc Zbawiciel odniósł się do in vitro.
"Nasze stanowisko jest znane, my nie akceptujemy tej metody, bo ona jest, taką jakby wielokrotną aborcją"
- powiedział w piątek w sejmie. I, co więcej, kontynuował:
"nawet,
gdyby opracowano taką metodę, która nie jest związana w istocie
z aborcją i to wielokrotną aborcją, to i tak Kościół naucza, że dzieci
powinny być poczynane w sposób naturalny".
Jako wspomniany ojciec trójki dzieci zacząłem mieć wątpliwości, czy wszystkie moje działania zmierzające w kierunku "poczynania" można zaliczyć do "sposobu naturalnego"? Niestety prezes swoim zwyczajem skończył przed końcem, to znaczy nie wyjaśnił niczego, co mogło by rozwiać moje wątpliwości. Ba! Zrodziły się nowe! Tym razem dotyczące prezesa. Jeżeli wszystko robi w ten sposób (to znacz - kończy przed końcem), to zrozumiały staje się brak potomka.
W tym momencie przemknęła mi przez głowę jeszcze straszliwsza myśl! A może Zbawcy nikt nigdy w życiu nie powiedział prawdy? I za naturalne uznał to co mógł zaobserwować - nie wiem gdzie, może hodował papużki? - w naturze. Może wierzy do dzisiaj, że naturalne jest jedynie wyklucie się z jajka?