W dniu 30 marca 1944 roku w Katowicach, o godz. 6.30 w szpitalu położniczym przy ul. Kozielskiej nastąpiło wiekopomne wydarzenie tzn. na ten pełen łez padół przyszedłem JA !!!!!!! - Piotr Opolski. Ze względu na miejsce zamieszkania i miejsce narodzin bez mojej wiedzy, działań i woli zostałem obywatelem III Rzeszy. Nadano mi Imię Peter, które to nie było przypadkowe gdyż ówczesne władze domagały się od rodziców nowych swoich obywateli aby przyjmowali Imię typowo aryjskie np. Arnold, Gerchard, Heinz itd.itd. Moja Matka wykazała się mądra i nie obciążyła mnie na przyszłość imieniem z którym wielu się zmagało.
Jak łatwo policzyć skończyłem lat 68 /co jak na blogowicza jest wiekiem dość dziwacznym/ i wkroczyłem w rok 69 /tak mówią/ bardzo seksowny. Jest to dobra okazja do popatrzenia we wsteczne lusterko, bo przednia szyba dość zamglona choć kierunek słuszny.
Jako obywatel Rzeszy w niecały rok później, bez mojej woli czy inicjatywy zostałem obywatelem Polski choć w cztery lata później mogłem znów zostać obywatelem Niemiec a przypadek zrządził iż tak się nie stało. Byłem wtedy z moja Babcią u rodziny w jednej z opolskich wsi. Po naszym powrocie doniesiona nam ,iż w dniu następnym do tej wsi wjechał eszelon z repatriantami ze wschodu. Wieś otrzymała 4 godziny na zapakowanie się do wagonów po czym została w całości wywieziona do Niemiec. Następna zmiana obywatelstwa szykowała się ok. roku 1957. Pewien bardzo nam przyjazny Żyd chciał ożenić się z moją matką, mnie adoptować i mieliśmy wyjechać razem do USA. Ponieważ dostał kosza to i ja nie zostałem amerykaninem.
Tak więc po ustabilizowaniu się mojego jestestwa życie toczyło się mniej lub bardziej burzliwie.
Dziś jest okazja aby bardziej ogólnie obejrzeć się za siebie troszkę retrospektywnie. Zobaczyłem zburzony mur, Polskę w rozkwicie, społeczeństwo zatomizowane i szereg niedorzeczności. Najciekawszym elementem jest zburzony mur, mur który kiedyś dzielił na „my” i „oni”, mur żelaznej kurtyny, mur za którym przez dziesięciolecia społeczeństwo było utrzymywane w ryzach.
Nad zburzonym murem stało wiele zapłakanych osób i organizacji. W 1989 roku mur runął zasługą tych którzy na niego napierali i jedni pobiegli do przodu do nowych zadań, budować nowy byt i pomyślność kraju. Duża część zaczęła kontestować zburzony mur. Aby to dokładnie zoobrazować posłużę się osobą Jana Pietrzaka. Kabarecista, literat i opozycjonista a piosenka „Aby Polska była Polską” zrobiła międzynarodowa karierę. Z całą mocą napierał na komunistyczny mur a po jego runięciu okazało się ,że poza opozycyjną działalnością kabaretową nic innego nie potrafi. Co więc ma zrobić skoro cel działalności przestał istnieć. W podobnej sytuacji znalazło sie wiele organizacji w tym NSZZ Solidarność i należy docenić słowa L. Wałęsy który zaproponował schowanie sztandaru związkowego. Najgorzej na tym wyszło Porozumienie Centrum a później przekształcone w Prawo i Sprawiedliwość. Stało to nad rozwalonym murem i wymyśliło – trzeba znaleźć nowy mur z którym można by było się zmagać. Najpierw był wszechogarniający układ przez który nic nie można było zrobić. Później była Unia Europejska - wykupią nas, wszyscy wyjadą z kraju, sprzedaż polskich interesów. Niemcy – wyganiają Polaków z ich gospodarstw, ukryta opcja niemiecka, dziadek z wermachtu, autonomia śląska no i oczywista oczywistość – ruskie a katastrofę smoleńską przyjęli jak żydzi mannę. /o samych żydach nie wspomnę gdyż jest to nawet dla mnie temat żenujący/. Nawet próbowano oprzeć się o „mur” amerykański, poseł Górski – koniec cywilizacji białego człowieka. Ostatnim i najpewniejszym murem z którym walczy PIS jest PO.
Sumując – niektórzy postawili sobie na nowo wiele murów i murków i bohatersko walczą nadal podczas gdy inny poszli budować, remontować i reformować i już nie tylko Polskę ale i Europę.