piątek, 30 marca 2018

PATRIOTY DLA IDIOTY

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 22 (1017)






         Sprawdza się diagnoza red. Tomasza Lisa, że Polacy są głupsi niż to się komukolwiek wydaje. Pół biedy kiedy ten stan utrzymuje się w szeroko rozumianym plebsie ale stan jest alarmowy kiedy głupieją najwyższe władze w państwie i próbują wszystkim wciskać ciemnotę.

Ten felieton nie jest dla wojskowych i także nie jest dla polityków ale plebsu /do którego się zaliczam/ myślącego i rozumującego w miarę i tylko w miarę logicznie.

Pytanie nr 1
Po co nam system obrony przeciwrakietowej PATRIOT ?.

Odp. Na nic.
Posiadane przez Rosję rakiety Iskander zasięgiem obejmujące nasz kraj są za szybkie i nie są namierzalne przez systemy PATRIOT.

Pytanie nr 2
Dla kogo wobec tego są systemy PATRIOT ?.

Odpowiedź w postaci pytania wyjaśniającego - Kto wie które państwo posiada największe lobby przemysłu zbrojeniowego ?.

Pytanie nr 3
Czy kiedykolwiek będziemy mieli do swojej suwerennej dyspozycji wyrzutnie rakiet PATRIOT ?.
Odp. Nigdy.
Stwierdzenie uzupełniające - nad każdym nowoczesnym uzbrojeniem łapę trzyma Kongres USA.
Przykład z naszego podwórka. Kupiliśmy F-16 co nie było zakupem złym ale do tego nie otrzymaliśmy najlepszej awioniki i nie mamy możliwości dokupienia najlepszych rakiet wielozadaniowych powietrze-ziemia i powietrze-powietrze. Po latach widać, że najwyraźniej zostaliśmy „zaprogramowani” przez Wuja Sama do ochrony wschodniej flanki NATO; Ukraina, Polska i kraje Bałtyckie /F-35, F-22 – nie dla psa kiełbasa/.Pytanie nr 4
Czy warto kupić system obrony antyrakietowej PATRIOT ?.
Odp. Może warto ale jako całość zdolną do użytku. Głośno nie podkreśla się, że są możliwości stosunkowo szybkiego przekształcenia defensywnych PATRIOTÓW na broń ofensywną. Do niezręcznych przypadków należy zaliczyć wypowiedź o zastosowaniu wyrzutni do odpalania pocisków manewrujących zwanych kiedyś typu TOMAHAWK.

Refleksja – podejrzewam, że sami amerykanie mają zgryza i nie wiedzą co wyprodukować dla Polski, im sprzedać i aby bez armii USA nie mogli o niczym decydować. Jak na razie łykamy to bez zastanowienia i szastamy pieniędzmi.
Cholera mnie bierze jak sobie pomyślę, że już mogły za o wiele niższe pieniądze startować pierwsze, polskie CARACALE i o wiele bardziej przydatne polskiej armii.



Pytanie nr 5.

Za co my płacimy ?.
Odpowiedź jest podpowiedzią zrobienia interesu przez naszego super-zdolnego premiera.
Powinien przyjmować wpłaty za swój zapowiadany samochód elektryczny – cena np. 35.000.-
Za 5 lat wpłacający dostaną nadwozie i elementy podwozia, za następne 2 tapicerkę i deskę rozdzielczą i może za jakieś 10 resztę.


Pytanie nr 6 /zasadnicze/.
Czy jest w tej grze drugie dno ?.
Moim zdaniem tak. Stany Zjednoczone chcą Rosję sprowokować do bardzo drogiego wyścigu zbrojeń – dowód, natychmiastowa reakcja rzeczniczki prasowej kremla Zacharowej. W tej wojnie nie będzie wygranych bo chociaż PATRIOTY nie zniszczą ISKANDERÓW ale dają czas na natychmiastowe wystrzelenie rakiet z Rumunii, Turcji i z któregoś z państw Bałtyckich. Realna jest więc groźba, że dojdzie najnowsza wyrzutnia w Polsce co jest dobrą, polityczną kartą przetargową.



Refleksja.
Należy oczekiwać aż ktoś z naszych bonzów puści farbę bo na razie zakup jest na możliwie najgorszych warunkach.





poniedziałek, 26 marca 2018

POLITYKA HISTORYCZNA.

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 21 (1016)










TRADYCJA CZY PRZYSZŁOŚĆ?


     Pojęcie "polityka historyczna" w okresie rządów pisu stało się, niczym "celebryta", powszechnie znanym i wszechobecnym. Również jak i "celebryta" jest puste w środku.


     Czego bowiem ono dotyczy? Dotyczy przeszłości. A czy dla rozwoju kraju, dobrobytu społeczeństwa wnosi jakąś "wartość dodaną"? Rozumiem, że tożsamość narodowa czy państwowa ma swe podwaliny w historii.

     Ale zastanówmy się przez chwilę - czy istnieje jakieś państwo, jakiś naród, który w swej historii miał wyłącznie - obiektywnie patrząc - okresy, wydarzenia wzniosłe, chwalebne, godne naśladowania? Gdyby zastosować to kryterium do oceny historii kraju - dowolnego - i odsiać wszystkie momenty haniebne, wstydliwe, czy choćby nijakie, to z tysiąca lat istnienia państwa zebrałoby zaledwie kilkadziesiąt.

     Jednak i w powyższym wywodzie tkwi błąd. Odsiane w ten sposób "ziarno" nie może służyć jak wzór do naśladowania. Dopiero wnioski wyciągane z wydarzeń historycznych - w tym również z tych odsianych plew - są godne zajmowania się historią.

     Owszem, te chwalebne momenty tworzą pamięć narodową, tworzą tradycję, która w dużym stopniu zapewnia ciągłość trwania narodu. Jednak wydaje mi się, że tradycja poza swym istnieniem, nie ma wiele do zaoferowania. Gdybyśmy byli zdeterminowani wyłącznie tradycją, to nie wiem czy do dzisiaj wyszlibyśmy z jaskiń. Może nawet byśmy do nich w ogóle nie weszli, pozostając "tradycyjnie" na drzewie.

     Z tego wyciągam wniosek - zbytnie opieranie swej działalności na "polityce historycznej", czyli na uzasadnianiu swych działań na wybranych przypadkach historycznych służy wyłącznie partykularnym interesom ekipy rządzącej. "Tradycja" zaś służy wyłącznie do połechtania ego niezbyt wymagającego elektoratu.

     Skąd u mnie akurat teraz taki temat? Otóż wróciłem do przeczytanej dawno temu książki autorstwa prof. Aleksandra Krawczuka, pt. "Poczet cesarzy rzymskich". Wydaje mi się, że obserwacje historyka doświadczonego, rzetelnego, dotyczące czasów bardzo zamierzchłych - a więc wolnych od wszelkich dewiacji politycznych - można uznać za godne rozważenia. Przytoczę tu pewien niewielki fragmencik jego książki.

     Przez dwadzieścia kilka lat panował w imperium człowiek przyzwoity, kulturalny, rzetelny. (*)
(...)
Życie całego imperium toczyło się spokojnie, (...) bez wstrząsów oraz krwi przelewanej niepotrzebnie. Podręczniki historii oraz autorzy biografii dziwnie nie lubią takich czasów i rządów. Zbywają je ogólnikami, zdają się spieszyć do opisu wojen, gwałtownych przemian, do zbrodni i szaleństw.
(...)
Ale tak ujmując dzieje popełnia się błąd w proporcjach, w perspektywie widzenia i w ocenach.
(...)
A przecież w hierarchii wartości najcenniejsze powinny być owe czasy wielkiej lub małej stabilizacji, albowiem tylko wtedy zbliżamy się do szczęścia na ludzką miarę. Rwące prądy przemian i burze spektakularnych wydarzeń nie są celem dla siebie, mają tylko służyć temu, aby doprowadzić nas do cichej przystani i na spokojne wody normalnego życia. Kiedyż więc wreszcie w naszym pojmowaniu i prezentowaniu historii wyzwolimy się od złego uroku, jakim emanuje szatańska galeria maniaków, fanatyków i ludobójców? Kiedyż zaczniemy równie wymownie i szeroko sławić tych, którzy po prostu i naprawdę miłowali pokój?


     Aż chciałoby się ten fragment komuś zadedykować. Mam jednak prawie pewność, że adresat(ci) nic by z tego nie zrozumieli. Pozostawiam więc go dla przeczytania i przemyślenia ludziom normalnym, mądrym, którzy nigdy nie ulegają "urokom" większego czy mniejszego szamana. 


(*) - któż z nas, przeciętnych czytelników słyszał o cesarzu, który panował jako Titus Aelius Caesar Antonius Augustus Pius - krócej zwanym Antoniusem Piusem?






Aleksander Krawczuk
POCZET CESARZY RZYMSKICH
Iskry - Warszawa 1987


 

Podczas II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej. Ukończył w 1949 studia na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego i tam podjął pracę naukową w Zakładzie Historii Starożytnej UJ. Od 1957 do momentu objęcia stanowiska ministra w 1986 pracował również w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie. W 1985 uzyskał tytuł naukowy profesora. W latach 1986–1989 pełnił funkcję ministra kultury i sztuk. Od 1991 do 1997sprawował mandat posła na Sejm I i II kadencji z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej.





sobota, 24 marca 2018

ZA ZDROWIE PAŃ....

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 20 (1015)








            Coś mi się zdaje i to nie bezpodstawnie, że jedyną grupą społeczną która jest zdolna stawić opór łajdackim rządom są nasze Panie a nie my mężczyźni. 

To one potrafią powiedzieć dość a nie my !!!.
To one potrafią się skrzyknąć a nie my !!!
To one mają j..a a nie my !!!.

Prawdę mówiąc, z powodu prawie 75 lat swojego życia nie czuję się upoważniony do pisania w temacie który pozostał tylko we wspomnieniach ale piątkowe protesty kobiet są dla mnie przyczynkiem do krótkiej, bieżącej retrospektywy pt. Rządy PIS i okolice.

Z inicjatywy Piotrusia Dudy podpierającego się tzw. ZZ Solidarność pozamykano nam sklepy.
/czy ktoś zna inny związek zawodowy który zamiast starać się o zwiększenie zatrudnienia wygania pracowników do domu ?/.

Z inicjatywy PIS przegrzebali ustawę o wychowaniu w trzeźwości.
/czy kogoś mierzi widok spacerującej zakochanej pary np. w parku – ona ma lody a on puszkę z piwem ?/.

Z inicjatywy Terliko-Godków chcieli przegrzebać ustawę o dopuszczalności aborcji.
/bezwzględny zakaz jest zbrodnią wobec kobiet – podejrzewam, że rządzący mają panie za bezrefleksyjne blondynki , które nie zdają sprawy o ryzyku jakie niesie aborcja/.

            Na arenie międzynarodowej też nie lepiej:

Kompletnie zawiodła tzw. Biała Księga, która ma za bezdennych idiotów prawie całą społeczność międzynarodową. Odmowa wydania przestępcy przez irlandzką sędzinę jest tego dowodem na koniec rządów prawa w Polsce.
           Innych poczynań w około ustaw sądowych nie mogę komentować gdyż podejrzewam, że zwrócę ostatni posiłek.

Rządzący przyjęli nowa taktykę - najpierw wymienić sędziów na swoich a potem poprawka do ustawy i zakazać takich wymian. Ukraść z budżetu państwa nagrody dla siebie a potem zakazać takich praktyk.

Na deser:



          Chyba już czas najwyższy aby położyć kres rządom zorganizowanej przestępczości.
Chyba już czas na ogólnopolski protest. Taką dobrą datą mógłby być któryś z pierwszych dni maja.
Jest czas aby się przygotować.
Oczywiście z inicjatywą winna wystąpić jakaś grupa obywateli lub stowarzyszenie.

Myślę, że już jesteśmy wystarczająco wkurzeni !!.



Zdjęcia:
demotywatory,

facebook




wtorek, 20 marca 2018

PRECZ Z KOMUNĄ !!!

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 19 (1014)


- Świat według Leszka






Odcinek 2 - czyli - mój wkład w dekomunizację.


       Parę dni temu, wywiązując się z moich dziadowskich powinności odbierałem wnuka ze szkoły. Zajechałem trochę za wcześnie - ale nic to, pogoda ładna więc trochę sobie pospaceruję.


       Szkołę ta odwiedzałem już wiele razy, ale dopiero teraz - dla zabicia czasu - zacząłem sie przyglądać szczegółom budynku ze szczególnym naciskiem na wejście do szkoły. Nie wiem co mnie pokusiło - ale włosy stanęły mi na głowie. Na fasadzie budynku wisiała sobie tablica z piaskowca.




       Wyobrażacie sobie? Dwa lata dobrej zmiany, katecheci codziennie po kilka razy przechodzą przez te drzwi i nikt do tej pory nie zauważył tego reliktu komunizmu!!

       Tam ma się wychowywać mego wnuka?

       Panowie radni z pisu, dostajecie ode mnie zdrowo po łapach. Czyżbyście zapomnieli po co budowano Port Północny? Po co on był nam potrzebny?

       Przecież raz w miesiącu cytryny, raz w roku pomarańcze były rozładowywane w gdyńskim porcie i nie notowano żadnych przestojów. Co prawda rozsiewane były przez wrogów Narodu Polskiego plotki o tym, że cały transport gnijących owoców cytrusowych (podobno z powodu przewożenia ich rudo-węglowcami) wywożono na śmietnisko - ale kto by wierzył rewizjonistom i syjonistom.

       Tak na prawdę ten port był potrzebny by można było szerokim strumieniem wywozić z Polski nasze "czarne złoto" z kopalń Śląska oraz nasze "złote złoto" pochodzące z pól rozsianych po naszej Ziemi Ojczystej. A dokąd te skarby wywożono? Do naszego okupanta - Związku Zdradzieckiego!

       Czy godzi się dziś, by nasza przyszłość, nasze dzieci i wnuki pobierały nauki pod takim szyldem?!!!

       Prawdziwi patrioci, prawdziwi Polacy - pozwolicie na to?!!

       Przecież tam od dawna powinna wisieć tablica upamiętniająca poległego bohaterską, samobójczą śmiercią Prezydenta Tysiąclecia, największego nieudacznika jakiemu kiedykolwiek wystawiano pomniki.

       Co prawda, przy odrobinie dobrej woli w pysku lwa, który z prawej (na zdjęciu z lewej) strony podtrzymuje tarczę herbową można dostrzec pewne podobieństwo. Nie, nie od razu do poległego, ale do wielu twarzy z wystawionych mu już pomnikach i tablicach pamiątkowych.

       A zresztą - może się mylę, może jestem stronniczy, może uprzedzony......
 




   








poniedziałek, 19 marca 2018

JANKESI NA DRZEWO !!



GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 18 (1013)






....a TW Wolfgang dalej ambasadorem !

...........no i przyjedzie Angela tonąc w uściskach i w komplementach: Polak Niemiec dwa bratanki... Polska dobra przyjaciel Niemiec. Konferencje prasowe się odbędą z których wszyscy będą wyciągać wnioski dla siebie wygodne.
Przy okazji przywozi nam gorzka pigułę. Z Trójkąta Weimarskiego pozostał Dwójkąt Niemiecko Francuski. Jak poinformowano, w czerwcu br. szefowie Francji i Niemiec zaproponują nowy kierunek dla Unii Europejskiej czyli o nas już bez nas.
Mam nadzieję i pewność pewność, że mimo wszystko Angela Merkel zostanie przyjęta na salonach Polski lepiej niż /były już/ Sekretarz Stanu USA Rex Tillerson.
Nie wiedzieć czemu nasi popaprańcy z PIS-u postanowili zadrzeć ze Stanami Zjednoczonymi. Pomijam już kwestie sporne przy ustawie o IPN. Pomijam głupie wypowiedzi próbujące zdyskredytować rzeczniczkę prasową Sarę Huckabee Sanders ale nie można pominąć zachowania wobec Rexa Tillerson czy odmowie przyjęcia rozmowy z nim przez naszego, coraz bardziej głupkowatego Adriana.
Jestem zdziwiony, że Rex Tillerson dał się zaciągnąć na Nowogrodzką do Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/
Oto zdjęcie ze spotkania Sekretarza Stanu najważniejszego państwa i naszego przyjaciela /?!/ z Jarosławem Kaczyńskim /zawsze dziewica/ Naczelnika Polski;

Proszę zauważyć przy jakim siedzą stole, który nadaje się na poligon do wojskowego namiotu lub do schronisku dla bezdomnych. Na wystawnym stole kilka butelek wody mineralnej, cukierniczka, dyżurne kwiatki /podejrzewam, że plastikowe/ a w tle dwie puste butelki, kolana funkcjonariuszki PIS, telewizorek i parę durnostojek. Krzesła o stelażu rurkowym jakich używam na swoim balkonie.
Nie wiem jak to nazwać; wstyd, hańba, syf...........
Takich rzeczy amerykanie nie wybaczają. Są dumnym narodem i zapamiętają długo to poniżenie.
Rezultat na dziś. Polska delegacja jeżeli w ogóle zostanie wpuszczona to może się spotkać w Białym Domu co najwyżej ze sprzątaczką.

Refleksja bieżąca:
Długie macki Kremla.
Siergiej Skripal i jego córka Julia zostali otruci na terenie Wielkiej Brytanii toksyczną substancją o nazwie „nowiczok”. Wg wszelkiego prawdopodobieństwa jest to robota Putina.
Theresa May zapowiedziała szereg sankcji w tym rezygnację z dostaw rosyjskiego gazu.


Czy Polska nie powinna starać się o storpedowanie gazociągu Nord Stream 2 ?
Czy kraje Unii Europejskiej nie powinny stanąć po stronie Brytyjczyków i zrezygnować z Mistrzostw Świata w piłce nożnej w Rosji ?

Myślę, że zarówno Niemcy czy Anglicy są w stanie zorganizować turniej piłkarski na wysokim poziomie. 

Zdjęcia:
demotywatory,

facebook
wikipedia. 




piątek, 16 marca 2018

POLSKA MASAKRA ENDOSKOPEM

GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 17 (1012)


- Świat według Leszka






Odcinek 1 - czyli - piszę scenariusz.


       Ponieważ ostatnio komentowanie wydarzeń politycznych stało się zajęciem tyleż denerwującym co i bezcelowym (przypomina rzucanie grochem o ścianę), postanowiłem zająć się czymś bardziej produktywnym. Przedstawiam więc propozycję scenariusza polskiego horroru.


       Może któregoś reżysera zaciekawi, a może nawet zainspiruje poniższy scenariusz.

- Tytuł filmu - "POLSKA MASAKRA ENDOSKOPEM"
- Scenariusz - LESZEK KOWALIKOWSKI
- Na podstawie - osobiste doświadczenia organoleptyczne.
- Główny bohater - człowiek przeciętny, w podeszłym wieku, od dzieciństwa cierpiący na chroniczne zapalenie zatok na tle alergicznym.



       Akcja filmu zaczyna się w momencie, gdy w wyniku rutynowego badania krwi lekarz rodzinny znalazł jakieś niepokojące oznaki.

       -------------------------------------------------------------

       SCENA 1

       (L- lekarz rodzinny) - Panie Leszku, wyniki są niepokojące. Niezbędne w tym wypadku jest wykonanie badań endoskopowych. W pierwszej kolejności, w trybie pilnym proszę wykonać kolonoskopię. Potem potrzebne będą też wyniki gastroskopii.

       (J - ja) - A nie można by tego uniknąć?

       (Gastroskopię już kiedyś "przeszedłem" i nie było takie straszne. Właściwie to nic nie poczułem. Kolonoskopia to była dla mnie nowość.)

       (L) - Niestety nie. Kolonoskopia jest niezbędna, gdyż podejrzewam coś brzydkiego.

       (Trudno, lekarz wie lepiej. Siadam do telefonu - najbliższe terminy tego typu badań dostępne z łaski NFZ - 3 miesiące. Lekarz nie chce słyszeć o zwłoce.)

       (L) - Panie Leszku, za trzy miesiące to już może być pozamiatane.

       SCENA 2

       (Trudno - sięgam do kabzy, wysupłuję ostatnie cztery stówy i rejestruję się na prywatne badania. Sensacji nie było, można przeżyć. Zdobyłem nowe doświadczenie i wiedzę. Wiem teraz jak się czuje żaba, którą będąc pacholęciem nadymałem za pomocą słomki.)

       (L - ogląda wyniki kolonoskopii) - Panie Leszku, dobra wiadomość - wszystko jest w porządku. Mój czarny scenariusz - na szczęście - nie znalazł żadnego uzasadnienia. Z tej strony jest Pan zdrowy.

       (J) - To mogę iść do domu?!!!!

       (L) - Niestety nie. Ten wynik mówi o tym, że przyczyn trzeba szukać od góry.

       (J) - OK. Gastroskopię już miałem, nie boję się. Mam już zaklepany termin (krótki i o dziwo - na NFZ!) badania.

       TERAZ CZAS NA PRZERWĘ, CZY MOŻE ANTRAKT.

       Muszę wyjaśnić na czy polega ta trwająca od dzieciństwa dolegliwość. Jestem alergikiem. Jednak - jak wszystko u mnie - nietypowym.

       Jestem uczulony na dobre jedzenie. Nie ważne czy tłuste, czy jarskie - jeżeli mi smakuje, to w połowie jedzenia muszę przerwać, gdyż, powiedzmy delikatnie, pojawia się katar. Muszę wstać od stołu by zaoszczędzić współbiesiadnikom nieestetycznego widoku. Z tego samego powodu od wielu lat nie mogę sie tak na prawdę urżnąć - czyli upić. Bimbru czy innych wynalazków mój organizm nie znosi - a trunki, które mi smakują, powodują ten sam efekt co pyszny obiad. Ten kuriozalny objaw pojawia się również w sytuacjach stresowych.

       Proszę więc sobie wyobrazić sytuację stresową - ktoś wpycha wam kawał drutu w gardło. U mnie natychmiast z zatok zaczyna coś ściekać do gardła. A spróbuj to odkaszlnąć lub przełknąć ze sporych rozmiarów drutem w gardle.

       Ale jak wspomniałem, poprzednie badania gastroskopowe pamiętałem jako coś nietypowego, acz nie całkiem przykrego. To walę do szpitala - a co, dam radę.

       SCENA 3 - KULMINACYJNA

       Melduję się w sekretariacie. Dostaję numerek 3. Fajnie, myślę sobie, nie będę długo czekał. Jednak słowa miłej pani sekretarki zaraz gaszą mój optymizm.

       - Bardzo państwa przepraszamy, ale wczoraj nastąpiła awaria autoklawu do sterylizacji endoskopów. Co prawda, mamy kilka gotowych do użycia, więc może kilku z was się na nie załapie. Drugi problem to ten, że zachorowała pani doktor, która miała przeprowadzić te badania. Mamy zastępstwo, ale pan doktor ma w tej chwili wykłady, które skończą się za pół godziny.

       OK, poczekam. Pół godziny to przecież nie wieczność. Jednak te "pół godziny" trwało całą godzinę. W końcu przychodzi pan doktor otoczony wianuszkiem studentów. Wtedy dowiedziałem się, że na wszystkich wydziałach uczelni są grupy z angielskim językiem wykładowym. Brawo! Dzięki temu absolwentom uczelni łatwiej będzie uzyskać pracę za granicą!

       Jednak chyba miałem tego dnia szczęście. Nie było nikogo z numerkiem niższym niż moje 3. Wchodzę więc do gabinetu. Pan doktor rozmawia ze studentami (po angielsku). Trwa to kilka dobrych minut - ja cierpliwie czekam. W końcu studenci się rozchodzą. Zaraz się zacznie - myślę. Niestety, do pana doktora dzwoni telefon. Chcąc nie chcąc słyszę całą rozmowę.

       - Kochanie, przepraszam. Nie załatwiłem tych grzejników. Mam dzisiaj urwanie głowy. Musiałem wziąć zastępstwo za chorą koleżankę. Czy załatwię? Może się uda, ale muszę jeszcze zostać, gdyż Basia ma obronę pracy. Słuchaj, mam pół godziny - a pacjentów z jedenastu.

       Kończy rozmowę i zwraca się do pielęgniarek - "proszę pacjentowi założyć ustnik". Podchodzi pielęgniarka i mówi, że teraz dostanę znieczulenie. Pryska mi jakimś aerozolem w gardło. Smaczne nie było, ale piło się gorsze rzeczy.

       Pan doktor siada do komputera i wprowadza informację o swych zajęciach ze studentami. Mam chwilę czasu.

       W tym momencie zaczyna się HORROR! Gardło mi puchnie, nie mogę niczego przełknąć, ani odkaszlnąć. Zaczynam się dusić. Pielęgniarki próbują to zbagatelizować. Ale z trudem wyjaśniam im moją alergiczną przypadłość. Jedna z nich przyznaje, że ma to samo. Informuje, że na drugi raz mam zaznaczać, by badanie robić bez znieczulenie. Dobra, na drugi raz tak zrobię, ale teraz już nie panuję nad swoim ciałem. Pomimo protestów, zeskakuję z łóżka. Kucam na podłodze - duszę się.

       Lekarz się wkurzył:

 - "Panie, inni pacjenci czekają. Albo robimy zabieg, albo poczeka pan na korytarzu".

Wybiegam na korytarz. Ze mną jest coraz gorzej. Zataczam się od ściany do ściany. Co chwilę przysiad i próba odkaszlnięcia. Z nosa mi leci ciurkiem (ta cholerna alergia). W rękach pełno chusteczek wypełnionych po brzegi. Na całym piętrze żadnego kosza na śmieci. Wiem, bo to zatkane gardło miotało mnie po całym szpitalu.

       Później żałowałem jednego - żałowałem, że syn, który mnie tam przywiózł nie nagrał tego na telefonie. Gwarantuję, że na YOUTUBIE w godzinę miałaby kilka tysięcy lajków.

       W końcu jakoś mi powoli przechodzi. Tymi ciągłymi próbami odkaszlnięcia chyba spłukałem to całe znieczulenie. Mogłem spokojnie usiąść. Co prawda gardło boli, czuję pewien dyskomfort, jednak ciało już się uspokoiło i gotowe słuchać mych racjonalnych przekonywań.

       Tymczasem w gabinecie obsłużono pacjenta z numerkiem 4. Pani pielęgniarka otwiera drzwi i pyta czy jestem już gotowy.

       - Jestem, a co mam robić. Zresztą gorzej chyba już nie będzie.

       Wchodzę i słyszę od strony doktora (siedział przy komputerze, zwrócony do mnie plecami)

       - Proszę pacjentowi założyć ustnik.

       Pielęgniarka informuje go, że pacjent nie może zbyt długo leżeć z ustnikiem w gębie, gdyż ma problemy z zatokami. Lekarz chwilę coś jeszcze pisze i powtarza - "proszę założyć ustnik". Pielęgniarka podchodzi do mnie z ustnikiem i mruga znacząco - "poczekamy, aż do pana podejdzie".

       W końcu kładę się na lewym boku, pielęgniarka zakłada ustnik.

       W takiej pozycji usta, gardło i przełyk znajdują się w płaszczyźnie poziomej. Endoskop również powinien być w tej płaszczyźnie prowadzony przez lekarza. Ale by tak zrobić, lekarz musiałby się nieco pochylić. A przecież on miał dzisiaj fatalny dzień - nie ma czasu na głupstwa. Wprowadza więc (powinienem napisać - wpycha) szybko endoskop poprzez ustnik do gardła. Niestety, endoskop był uniesiony pod niewielkim kątem do owej płaszczyzny poziomej. Nie mógł więc trafić w światło przełyku.

       Poczułem mocne uderzenie w lewą - biorąc pod uwagę moją pozycję - dolną krawędź przełyku. Nie dość, że zabolało to jeszcze uruchomiło te odruchy, które ledwo przeżyłem przed kilkunastoma minutami.

       Zaczynam wydawać dziwne dźwięki. Trudno też jest mi zachować "nieruchomość" mego ciała. Ale pan doktor nie takie problemy pokonywał. Spieszy się, więc pcha ten endoskop z całych sił. Ja czuję, jak ten wąż szoruje mi po tej uderzonej i jeszcze bolącej krawędzi przełyku. Nie mogę się już opanować. Daję znaki by przerwał badanie. Na próżno.

       W końcu pielęgniarki na niego wrzasnęły - "Panie doktorze, proszę wyjąć endoskop! Nie możemy opanować pacjenta!"

       Wyjął. Skomentował tyko - "też miałem robioną gastroskopię i nic takiego się nie działo". Z obolałym gardłem zdołałem tylko odpowiedzieć - "widocznie Panu te badania przeprowadzał fachowiec".

       Wychodzę z gabinetu. Muszę poczekać chwilkę na wynik "badań". Po chwili otrzymałem go. Jedyne co tam przeczytałem, to dumę pana doktora z tego, że dotarł aż do dwunastnicy, niestety pacjent uniemożliwił mu przeprowadzenie badań.

KURTYNA

       Człowiek uczy się całe życie. Ja nauczyłem się, że takich badań nie przeprowadza się w szpitalach a szczególnie w szpitalach akademickich. Nikt tam nie ma czasu. Ponadto lekarze pełniąc swą zaszczytną posługę, spotykają się bez przerwy z naprawdę tragediami. Czyż więc takie banalne badania mogą zrobić na nich jakieś wrażenie? Dla nich to spacerek. A że pacjent to odbiera inaczej? Niech przyjdzie na oddział, to się dowie co znaczy cierpienie.

       Dziękuję - powtórzę te badania, ale w przychodni, gdzie mimo wszystko mam szansę na odczucie większej empatii od przeprowadzających badania.

       Dodatkowa wiedza jaką zdobyłem to ta, że w Polsce tego typu badania muszą odbywać się na "żywca" lub przy znieczuleniu miejscowym za pomocą jakiegoś sprayu, który może - ale nie musi - trafić w miejsce, które ma być znieczulone. Często trafia w miejsca, które przynoszą efekt podobny do moich doświadczeń. Za granicą znieczulenie ogólne jest standardem. Mogę z niego nie skorzystać, ale nie można mi go odmówić.

       Przychodnie czy gabinety prywatne, które przeprowadzają badania endoskopowe mają kontrakty z NFZ tylko na badania. Nie ma mowy o znieczuleniu.

       Szukając placówki, która po ludzku by mi zrobiła te badania zauważyłem różne podejścia do problemu. Część placówek nie bawi się w znieczulenie ogólne. Część robi je za dopłatą - cena od 150 zł do 300 zł. Pozostałe również oferują znieczulenie ogólne, ale jedynie jako całościowe, prywatne badanie którego koszt waha się między 500 a 600 zł.

       PS.

       W tej sytuacji nie dziwi mnie, że najbliższy możliwy (ze względów finansowych ) termin to 18 lipiec br. Na szczęście powtórzone badania krwi nie wykazały pogorszenia stanu zdrowia. Nastąpiła nawet lekka poprawa spowodowana przyjmowaniem leków. Jest więc szansa, że dożyję do tego czasu.

  




   







sobota, 10 marca 2018

ALE MIAŁEM SEN !!!


GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 16 (1011)






....a TW Wolfgang dalej ambasadorem !

       Zgodnie z uchwalona ustawą to oni złamali konstytucję poddając się wyborowi w skład KRS:
Dariusz Drajewicz, Jarosław Dudzicz, Grzegorz Furmankiewicz, Marek Jaskulski, Joanna Kołodziej-Michałowicz, Jędrzej Kondek, Teresa Kurcyusz-Furmanik, Ewa Łąpińska, Zbigniew S. Łupina, Leszek Mazur, Maciej A. Mitera, Maciej Nawacki, Dagmara Pawełczyk-Woicka, Rafał Puchalski i Paweł K. Styrna.
Czy zdrajca zdradza także siebie?
Akiro Kurosawa
Rok 2020.
Miejsce – gabinet ministra sprawiedliwości.
Przesłuchanie – minister sprawiedliwości
Sędzia, sędzina dowolnie wybrana z 15 nazwisk.
Panie sędzio !
Zgodził się pan/pani z wyborem na sędziego KRS chociaż wiadomym było, że jest łamana konstytucja RP. W związku z tym zawieszam pana w czynnościach i występuję o wykluczenie pana z zawodów prawniczych i postawienie pana przed sądem powszechnym.......... chyba, że będzie pan przychylnie oceniał inicjatywy naszej władzy w KRS-ie ?.
Gabinet Prokuratora Generalnego RP.
Wojewoda Mazowiecki.
Panie Wojewodo !.
Czy zdaje pan sobie sprawę, że okłamując władze samorządowe Warszawy wyłudził pan do celów politycznych na którym postawiono pomniki Smoleńskie oraz zaprzeczając idei samorządności nie respektował pan uchwał Rady Miasta Warszawy ?.
Występuję do premiera o zawieszenie pana w czynnościach i wszczynam śledztwo mającego na celu pozbawienia pana biernego prawa wyborczego.
Wy tej Polski nie utrzymacie. Ta burza, która nadciąga, jest zbyt wielka. /.../
J. Piłsudski.

Ale mi się w nocy śniło – ktoś przewidujący stwierdził, że sny się sprawdzają.
W jednym z najnowocześniejszych aresztów w Brzegu na Opolszczyźnie nastąpił bunt więźniów.
Głównym prowodyrem był Jarosław Gowin, który zażądał dodatkowego papieru toaletowego gdyż nie starcza mu na wycieranie tyłka prezesa /w stanie głębokiego spoczynku/ i swojego. Niejaki Szyszko Jan zażądał zmiany celi gdyż skazany Antoni Macierewicz kradnie mu z paczek cukierki a zaś tenże Macierewicz pisze do Putina aby wymienić go z innym szpionem.



Sołtysowa po każdym otwarciu celi składa oświadczenie, że nie będzie publikowała i już dokładnie nie pamięta czego ale spiera ją z nowym uzębieniem była Zalewska. Były wice Jaki musi słuchać jak to wszyscy są równi wobec prawa a w przerwach ma puszczone z płyty narzekania warszawskich lokatorów oraz pochwał od tych którym „załatwił” posadki w Opolu. Zastępca głównego prowodyra primeminister Mateuszek się wściekł na byłego euroricharda bo zawsze pierwszy pcha się pod lipo i melduje oddziałowemu. Razem siedzą Jojo i Płaszczak – z nudów się pochlastali. Dokwaterowali im „Carycę Katarzynę”, odnotowano dwie proby samobojcze.. Pawłowicz i Przyłębska wykłócają się która z nich większa franca. Rozstrzygnąć ma Sobecka, która chodzi o kulach bo ma prawie zdarte kolana.
Wszyscy osadzeni narzekają na wredne traktowanie czemu zaprzecza naczelnik Aresztu Śledczego Stefan Niesiołowski i jego z-ca ds. politycznych Adam Michnik. Oddziałowi w osobach Nitras, Brejza, Szczerba, Kropiwnicki i Gasiuk-Pichowicz potwierdzają słowa przełożonych.

Być może do buntu przyczynił się nijaki Rydzyk Tadeusz, który z centrum Redemptorystów we Włoszech podjudza. Z jego inicjatywy areszt został otoczony różańcami i praktycznie nie można dostarczyć zaopatrzenia skazanym.

Zdjęcia:
Demotywatory,
Facebook




niedziela, 4 marca 2018

..I CO NAM ZROBICIE ?


GDAŃSK-OPOLE  -  Rok VII  -  Nr 15 (1010)







W dalszym ciągu ambasadorem jest tajny współpracownik „Wolfgang”

Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi ??.


Różne już były rodzaje złodziejstwa i oszustw ale wszystkie posiadały jedną zasadnicza cechę, że odbywały się cichaczem. Doczekaliśmy władzy która okrada nas na naszych oczach, łże i oszukuje /także w TV/ a my jesteśmy zupełnie bezradni.
Oczywiście trwa okres rozkradania nie tylko dóbr doczesnych ale także trwa okres okradanie Polski jako nacji ze jej własnej przesadnej dumy i zakłamanej historii. Polska mająca wiele chwalebnych kart w swojej historii postanowiła ustanowić prawem zakaz mówienia o jej ciemnych stronach.
W końcu jesteśmy narodem wybrańców w którym urodziła się Matka Boska - w Częstochowie, którą przed potopem szwedzkim obronił ks. Kordecki.
Kretyni z Prawa i Sprawiedliwości obdarli Polskę z i tak wątpliwej godności i świat się dowiedział, że braliśmy udział a tym samym wspomagaliśmy holokaust poprzez zwykłe kapownictwo, donosicielstwo, złodziejstwo i zwykłe nasze jakże polskie tchórzostwo.
Przyglądając się dzisiejszym marszom rodziny ONR i poparciu PIS możemy sobie wyobrazić jak wyglądała większość polskich „sprawiedliwych wśród narodów świata”.
Nie tylko ja myślałem, że okres rozliczeń i wzajemnych żalów mamy za sobą kończąc polityczny darwinizm.

Ogląd Polski w świecie zmienia się błyskawicznie. Jest powszechnie znany efekt wahadła i tak z pozycji w której to Polacy gremialnie ratowali żydów z czego żydzi są nam super wdzięczni – patrz drzewka + muzeum Jad Waszem do pozycji pomocnictwa w Holokauście i z zakorzenionym antysemityzmem.

Ustawa o IPN jest materiałem dla Trybunału Stanu. Głupcami można nazwać tych którzy ta sprawę uruchomili z Patrykiem Jakim i Mateuszem Morawieckim na czele bo nie dopuszczam myśli, że było to celowe działanie.



Trwa proces rozkradania naszego majątku przy których przysłowiowe ośmiorniczki to pikuś, szczególik.
Rodzajów tego typu przestępstw jest kilka począwszy od oddania w zarządzanie państwowych przedsiębiorstw osobom na poziomie wójta Obajtka oraz lokowania „swoich” na intratnych stanowiskach w spółkach podległych skarbowi państwa.
Przestępstwem jest jawne wyciąganie gotówki z kasy państwa i uzasadnianie ciężką pracą bonzów partyjno-rządowych.

Nowością jest rozdawnictwo kart bankowych z których MON przeputał 15 mln. zł. a tłumaczenia są na poziomie nędznego kabaretu.


Wymyślono kolejny sposób złodziejstwa – zatrudnianie na kilka miesięcy, zwalnianie i płacenie bajecznych odpraw.

Osiągane są kolejne szczyty;
Bezczelności – Sołtysowa z Brzeszcz sama sobie przyznała nagrodę w wysokości prawie moich trzyletnich emerytur.
Hipokryzji – Jarosław Gowin.

Szkoda czasu na rozpisywanie się nad tym procederem.
Mam nadzieję, że wyborcy to odnotowują a przyszłe władze rozliczą co do grosika. Ładują w kieszeń nasze pieniądze i nie pamiętają, że mogą się w przyszłości nimi udusić.

Nie mam pojęcia który temat który przykrywa.
Kolejnym łajdactwem pod pretekstem wyimaginowanej sprawiedliwości jest degradowanie generałów PRL-u. Być może to nie koniec i zechcą nominować do stopnia generała Michała Wołodyjowskiego, do żołnierzy niezłomnych wpisać Antoniego Macierewicza i awansować na honorowego prokuratora IV RP Stanisława Piotrowicza a dla ich pupilka Międlara starać się o kardynalski kapelusz.


Przykrym jest, że nawet po śmierci nie mogą niektórzy zaznać spokoju a o tych o których winno się pamiętać giną w zapomnieniu - przykłady poniżej.

Hieny cmentarne znów w akcji byle było czym karmić swoją hołotę. Wg mojego oglądu czereda hołoty zaczyna się kurczyć a wyborcy PIS-u zaczynają schodzić do podziemia i jedynie w tłumie są silni.

Nadejdzie czas rozliczeń /oby niekrwawo/ !!.



Nie mamy Waszego płaszcza i co nam zrobicie ??.


Zdjęcia:
demotywatory,

wikipedia,

facebook,

joe monters.