piątek, 29 maja 2015

P(i)Sia wierność.











Prezydent elekt rozpoczyna realizację obietnic wyborczych.


     Rozczuliłem się bardzo gdy prezydent elekt obiecał, że zacznie sklejać to co nieodpowiedzialni politycy (czytaj - platformersi) podzielili.


     Rozczuliłem się do tego stopnia, że o mało co a uwierzyłbym w te słowa.

     Dopiero peny pochwalne na cześć prezydenta elekta artykułowane przez jego partyjnych kolegów przywróciły mi stan równowagi umysłu.

     Otóż dowiedziałem się, że największą zaletą Dudy jest wierność. Wierność partii i jej wodzowi. Otóż ten Duda, swego czasu przyjaciel i zastępca Zero-Ziobry pozostał wierny tej partii i prezesowi nawet wtedy gdy tzw. "ziobryści" opuszczali szeregi jedynej polskiej, patriotycznej i katolickiej partii. Zdradził przyjaciela dla wierności idei.

     Czy teraz będzie w stanie uwolnić się od tych pęt prezesowsko-partyjnych? Inaczej bowiem nie będzie w stanie łączyć skłóconych czy zasypywać rowów kopanych pracowicie przez Kaczyńskiego, Macierewicza, Rydzyka i spółkę.

     W tym momencie wyczerpałem cały swój zapas naiwności. Rzecz jasna, tych pęt nawet nie będzie próbował zrywać. Chyba, że gdzieś ma karierę polityczną. Oczywiście słowa o łączeniu to tylko taki ładny akcencik dekoracyjny - na rozpoczęcie prezydentury. Pewnie - brzmi sympatyczniej niż "panie prezesie, melduję wykonanie zadania".

     Ale chyba sam uwierzył w misję łączenia narodu. Dlatego jeszcze przed zaprzysiężeniem, czyli bez jakichkolwiek prerogatyw przystąpił do scalania rozdartego narodu.

     Jednak wie, że Polak to taki człowiek, który nie zrobi niczego na rozkaz. A już tym bardziej nie pogodzi się z własnym Kargulem. Polakowi do tego zbożnego dzieła potrzebna jest jakaś idea, jakiś sztandar, jakiś symbol czy świętość.

     Prezydent elekt sięgnął więc po coś, co w jego mniemaniu jest marzeniem wszystkich Polaków. No - przynajmniej tych prawdziwych, czyli uwielbienie żywione dla polityka wszech czasów, prezydenta tysiąclecia, genialnego polityka i męża stanu Polski i Europy - czyli zdradziecko zamordowanego na ryskiej ziemi Lecha Kaczyńskiego.

     Od budowy tego pomnika przed pałacem prezydenckim chce prezydent elekt rozpocząć proces godzenia Polaków.

     Albo idiota, albo prowokator.

     Nie chce mi się wyjaśniać dlaczego. Zamiast tego, przypomina mi się skecz pewnego kabaretu, w którym dwie "moherowe" babcie prowadzą dialog. Jedna z nich w pewnej chwili mówi - "nie rozumiem dlaczego ludzie tak nas nie lubią? Czy my chcemy czegoś złego? Przecież my chcemy tylko, by wszyscy myśleli tak jak my!"

     A pozostałe wyborcze obietnice? One są nie ważne. Bowiem na skutek intensywnego " jednania" narodu zejdą na plan dalszy.

PS.







poniedziałek, 18 maja 2015

DEBATA - po raz pierwszy.











Jeden na jeden.


     Obejrzałem debatę telewizyjną "pretendentów do tronu". Zrozumiałem, dlaczego Komorowski nie wziął udziału (słusznie!) w poprzedniej, stadnej debacie. Bowiem teraz przynajmniej można było zrozumieć o co chodzi uczestnikom, co mówią a co kłamią. Nie przekrzykiwali się - poza niektórymi delikatnymi próbami polemicznych wtrętów.


     Kto wygrał? Wygrali (i przegrali) oboje. Każdy dla swego elektoratu był zwycięzcą, każdy dla elektoratu przeciwnika był przegranym. Ważniejsze pytanie to - jak debatę odebrali wyborcy pozostałych, byłych już kandydatów oraz ci, którzy nie brali udziału w pierwszej turze. Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie. Podejrzewam, że wielu z tych wyborców też jeszcze nie wie jak postąpić.

     I dla nich ta krótka notka.

     Oczywiście pierwszy wniosek - trzeba wziąć udział w wyborach. To nasze prawo i nasz przywilej. Nawet jeżeli żaden z kandydatów nie jest naszym "marzeniem", to przynajmniej jeden z nich "nie jest bardziej". Wielokrotnie wyśmiewane wybieranie mniejszego zła, wcale nie jest bez sensu.

     Aby ułatwić zidentyfikowanie tego mniejszego zła podam jedną refleksję, która nasunęła mi się pół godziny po debacie.

     Andrzej Duda zapytany o "słynną" ustawę, przewidującej dwa lata więzienia za in vitro odpowiedział w sposób klasyczny - u was za to murzynów biją! Co prawda dodał coś o konstytucyjnej zasadzie obrony życia i naukach JP2. I miał rację, bowiem:


Art. 38

Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia.

     Miał rację, gdyż JP2 też zabierał głos w tej sprawie. Miał rację jako obywatel Andrzej Duda.

     Natomiast jako potencjalny prezydent RP - racji nie miał. Obowiązkiem prezydenta jest stać na straży Konstytucji a nie nauczania (z całym szacunkiem) JP2. W konstytucji jest zagwarantowana ochrona życia "każdemu człowiekowi". I tu jest mały ale wielki problem. Definicja "człowieka". Różne środowiska, różne światopoglądy inaczej to pojęcie definiują. Prawda, że dominuje definicja wykładana przez JP2. Ale nie dlatego, że jest prawdziwa. Bowiem ona wynika z wiary - a wiara nie podlega klasyfikacji w kategoriach prawda-fałsz. Definicja ta dominuje dlatego, że jej zwolenników jest w Polsce więcej niż pozostałych. Ilu więcej? Chyba nikt nie policzył. Drugim powodem jest to, że ta definicja jest głoszona przez mocną, głośną autorytarną instytucję.

     Jednak jest nie mała grupa obywateli naszego kraju, dla której argumenty na rzecz takiej definicji życia nie są argumentami. Oni do sprawy podchodzą naukowo ( na tyle na ile nauka jest w stanie rzecz rozstrzygnąć), biologicznie. I na tych zasadach widzą oparcie dla ustawy o in vitro.

     Otóż kandydat, który chce być prezydentem wszystkich Polaków, który chce łączyć podzielone społeczeństwo, który nie chce wykluczać żadnej grupy społecznej - nie powinien unikać odpowiedzi na pytanie o swój stosunek do tego problemu. Duda niby nie unikał, schował się za parawan JP2.

     Jednak tym zachowaniem opowiedział się za jedną grupą społeczną.

     Dla jasności - nie uważam tego za zachowanie naganne. Każdy ma (a powinien przynajmniej mieć) sumienie i światopogląd. I sumienie chrześcijańskie czy katolicki światopogląd nie są niczym gorszym niż sumienie lewicowe i materialistyczny światopogląd.

     Nie rozumiem więc czego Duda się wstydzi. Wstydzi się przyznać, że jako prezydent będzie postępował zgodnie z zasadami swojej wiary, wyłuszczanymi przez Episkopat i JP2? Wstydzi się przyznać, że będzie działał na rzecz polaków-katolików, że będzie miał gdzieś ludzi z innym światopoglądem?

     Ale przecież urząd prezydenta to nie sakra biskupia, czy choćby tylko święcenia kapłańskie. To urząd jak najbardziej świecki. Jeżeli sumienie katolika, nie pozwala mu dostrzec potrzeb i oczekiwań innych ludzi, nie ma przymusu brać na swe barki takiej odpowiedzialności. Ponadto sumienie pozostałych katolików i tak nie pozwoli im korzystać z tej metody. Więc spełniając oczekiwania innej grupy społecznej, nie narzuca się katolikom łamania zasad swej religii.

     Tak więc panie pretendencie Dudo! Oczekuję, że w następnej debacie jasno sprecyzuje Pan swój stosunek do tego problemu. Czyli albo:

- zadeklarujesz swą zgodę na oczekiwania niewierzących
- zdeklarujesz podpisanie "klauzuli sumienia".
- nadal będziesz kłamał i oszukiwał.




....i do łóżeczka !!









Drogi Leszku !
            Jak ktoś Ci mówi że jesteś pijany możesz mu nie wierzyć, jeżeli mówi ci to dwóch ludków to może mają w tym interes ale jeżeli mówią ci to trzy osoby to idź spać !.
Ta przypowiastka była konieczna i jestem w drodze do łóżka. Nim jednak zawładnie mną morfeusz dawaj rękaw, będę płakał
w drodze do łóżeczka.
              Wiesz, że stoimy w sprawach JOW-ów na przeciwstawnych biegunach i nawet boje się zamieszczać komentarz pod Twoją notką bo jesteś jedynym z moich bliższych sieciowych przyjaciół który mnie jeszcze nie obsobaczył. W notce powyborczej reszcie już się naraziłem i zostałem oskarżony o ich obrażanie chociaż ani to nie było moja intencją ani nie uważam swojego tekstu za obraźliwy dla moich przyjaciół bo ............ nie dopuszczałem myśli, że mogą głosować na Kukiza. Po analizie doszedłem do wniosku że za Kukizem mogli głosować wszyscy którzy są wrogami pozostałych dziesięciu kandydatów a w szczególności Bronisława Komorowskiego. Nie uważam takiego glosowania ................ stop ! - przecież jestem
w drodze do łóżeczka.
            Notka w sprawie referendum także spotkała się z równie ostrą krytyką a w sumie chodzi oto aby z referendum nie używać do bieżącej walki politycznej i używać tylko do spraw ważnych. Uważam, że dotychczasowe przepisy konstytucyjne są zupełnie wystarczające. Przy pomocy referendów ie daje się rządzić 37 mln. krajem a co najwyżej kilkudziesięciotysięczna gminą......... ale stop ! - jestem
w drodze do łóżeczka.
               Z JOW-ami jest chyba sprawa najbardziej dyskusyjna a im wyższy szczebel tym gorzej. Pytanie jakie sobie zadaję brzmi: czy chodzi o to aby wybrać swojego i znanego czy przydatnego dla spraw kraju, tak dla spraw kraju !. Jak czytam te dyrdymały o pośle który ma się spowiadać przed swoimi wyborcami ................ stop ! - przecież jestem
w drodze do łóżeczka.
             Już poprawiam poduszkę i się ładuję.................. Leszku ale z Ciebie jajcarz !.
Cytat z Twojej notki o JOW-ach „Czy do tej pory nie zdarzyło się, że do sejmu wchodzili futboliści i inni celebryci tylko dlatego, że byli postaciami znanymi? Winą za taki stan rzeczy obarczać trzeba nie JOW-y, lecz niską świadomość wyborców”.
Nie chcesz oberwać pisząc, że część wyborców to zwykli............ludzie !!!.
Już jestem w łóżeczku !!
DOBRANOC !!.

ps.
Ładuję baterie w cyfrówce. Są zwierzątka, kwiatki, ptaszki.......




sobota, 16 maja 2015

JOW-y - czym to się je?

  










Nie straszmy dzieci JOW-ami!


     Notka Piotra pt. "JOW twoju mać !!" okazała się kijem wetkniętym w mrowisko. I bardzo dobrze. Bo jeżeli nawet nie wszystko wyjaśnia, to przynajmniej ujawnia nasze fobie. Dla wyjaśnienia - piszę to jako zwolennik JOW-ów, więc proszę tego tekstu nie traktować jako obiektywnej wiedzy.


     Oczywiście, w tym moim subiektywizmie zakładam, że mogę nie mieć racji, że mogę się mylić. Nie wątpię więc, że komentatorzy nie omieszkają mi tego wytknąć.

     Przeczytałem kilka razy notkę Piotra, przeczytałem wszystkie komentarze. Od razu rzuciła mi się w oczy pewna niekonsekwencja przeciwników JOW-ów.

     Obecny system wyborczy przyznaje miejsca w sejmie partiom politycznym proporcjonalnie do ilości głosów uzyskanych przez nie w skali całego kraju. To jest jeszcze do przyjęcia. Jednak o tym kto personalnie będzie pełnił funkcje "przedstawiciela narodu" decydują władze partii. Gdyby miejsce na liście było uzależnione od kompetencji, wiedzy i doświadczenia - to też byłoby to do przyjęcia. Jednak tak nie jest. Tu liczy się głównie spolegliwość wobec władz partii. Stąd niezadowolenie wyborców Kukiza (i nie tylko). Stąd też i tak duże poparcie dla idei referendum.

     W systemie JOW-ów kandydat musi uzyskać poparcie wyborców. Partia wystawiająca w okręgu jednomandatowym wiernego lecz miernego, musi liczyć się z przegraną.

     I tu następuje zauważona przeze mnie sprzeczność. Piotr krytykuje nadużywanie referendów, słusznie zauważając, że większość obywateli z tytułu, że jest większością nie uzyskuje automatycznie mądrości. I jest w tym konsekwentny, krytykując JOW-y. Bowiem i tu decyduje większość - tyle, że lokalna - która wcale nie musi być mądra. Jednak zwolennicy referendum uważają, że ta większość będzie zawsze podejmowała słuszne decyzje. Dlaczego więc nie miałaby tych słusznych decyzji podejmować w wyborze swego przedstawiciela w okręgu jednomandatowym?

     Jednak i Piotr - w mojej ocenie - też się myli. Przykład inż. konstruktora stającego na przeciwko znanego futbolisty jest czytelny. Wygrywa futbolista. Ale czy tylko w przypadku JOW-ów? Czy do tej pory nie zdarzyło się, że do sejmu wchodzili futboliści i inni celebryci tylko dlatego, że byli postaciami znanymi? Winą za taki stan rzeczy obarczać trzeba nie JOW-y, lecz niską świadomość wyborców.

     A jak tą świadomość podnieść? Poprzez pozostawienie wyboru kandydatów partiom politycznym, które liczą tylko na to by ci celebryci podnieśli im procent głosów. Czy może lepiej poprzez przeniesienie decyzji, a co za tym idzie i odpowiedzialności za dobór ludzi bezpośrednio na wyborców? Może i przez jakiś czas efektów nie byłoby widać. Jednak wyborcy szybko by się przekonali, że stracili jeden, obecnie bardzo dla nich ważny atut - nie mieliby na kogo zwalać winy. Musieliby zrozumieć, że to ich indywidualne decyzje a nie decyzje szefów partii miały wpływ na obraz parlamentu.

     Pozostaje jeszcze kilka aspektów. Najczęściej poruszanym jest aspekt kupowania głosów. Ponoć bogaci mogliby kupować sobie głosy. Według mnie, to zarzut całkiem chybiony. Jeżeli w całej Polsce byłoby np. 400 okręgów wyborczych, to co może zrobić taki przysłowiowy Stokłosa? Może sobie co najwyżej załatwić zwycięstwo w jednym okręgu. Jaką więc dla niego siłę będzie miał ten jeden głos w sejmie? Ponadto nie wyobrażam sobie jak to mogłoby wyglądać. Gdyby do mnie przyszedł jego przedstawiciel i zaoferowałby np. 10 tys. zł za mój głos, wziąłbym pieniądze, a głos oddał na tego, na którego ja chcę głosować. Są jeszcze co prawda możliwe festyny, kiełbaski wyborcze czy grochówka z kotła połączona z tańcami. Ale to może oddziaływać tylko na matołów i idiotów. A jeżeli okazałoby się, że takich jest większość - trudno. Jak mówił Churchill - demokracja jest najgorszym z możliwych systemów, ale lepszego jeszcze nie wymyślono.

     Też podam przykład, jednak prawdziwy. Pewien biznesmen (ze średniej półki) zapragnął pozostać radnym. Gdyby chciał kupować sobie głosy u wyborców, prawdopodobnie by zbankrutował. Nie był idiotą, więc wybrał tańszą i pewniejszą drogę. Za pewne kwoty przelane na konto LPR-u, oraz jakieś inne świadczenia w naturze (telewizor dla biura poselskiego) "kupił" sobie "biorące" miejsce na liście wyborczej. Bez problemu został tym radnym. Czy w przypadku JOW-ów też tak łatwo by mu poszło? Wątpię.

     Wracam do Stokłosy. Załatwienie jednego stołka ma sens, gdy się chce urządzić jakiegoś krewnego, czy znajomego. Bowiem apanaże poselskie dużemu biznesmenowi na pewno nie zaimponują. Dla niego korzystniejsze od osobistego zasiadania w parlamencie jest uzyskanie wpływów w partii politycznej. A takie rzeczy załatwia się po cichu z kierownictwem partii a nie na festynach z kiełbaskami.

     Czy więc JOW-y nie mają wad? A znacie jakiś inny system bez wad? Jedynym lekarstwem może być tylko edukacja wyborców. Ale wyborcy niczego się nie nauczą, gdy zdejmie się z nich odpowiedzialność za własne wybory. Ta odpowiedzialność jest dużo większa w systemie większościowym (JOW-y) niż systemie proporcjonalnym.

     I to jest mój kij w mrowisko.




piątek, 15 maja 2015

Nie referendom !!








               O ile jestem przytomny na umyśle to w naszym kraju mamy system wyborczy zapisany w najwyższych aktach normatywnych, który zwie się
PRZEDSTAWICIELSKIM.
/Wyłuszczenie dla nowszych elektoratów/
Ów system polega tym, że jakkolwiek suwerenem najwyższym jesteśmy „We the People” ale nie posiadamy narzędzi do bezpośredniego zarządzania krajem.
Czy aby na pewno ?.
Oczywiście, że nie i istnieje jeden wyjątek a tym wyjątkiem jest referendum.
Konstytucja i ustawa o referendum ogólnokrajowym wyróżniają trzy rodzaje referendum ogólnokrajowego:
1.referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa,
2.referendum w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikacje umowy międzynarodowej, na podstawie której RP przekazuje organizacji narodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach,
3. referendum w sprawie przyjęcia ustawy zmieniającej Konstytucję RP
              Jak to bywa są w Polsce cwaniacy, którzy przy pomocy instytucji referendum chcą zmieniać rzeczywistość zastępując organy konstytucyjne państwa używając przy tym słów nawet mówionych dużą literą wraz z wykrzyknikami i doprowadzając siebie i innych do politycznego szczytowania.
/Wyłuszczenie dla nowszych elektoratów/
Jest zasadniczy i poważny powód dla których wybieramy posłów, senatorów oraz przedstawicieli do władz samorządowych. Każdy z nas jest fachowcem w wąskiej dyscyplinie spraw. Jeżeli np. jest rozpatrywany plan przestrzennego zagospodarowania terenu to jako mieszkaniec nie znam zbyt wielu aspektów tej sprawy. Jeżeli np. jest rozpatrywany wniosek w sprawie kur wyścigowych to ja znam sprawę z punktu widzenia konsumenta jajek itd. itd. są potrzebni fachowcy i pochodne od nich gremia które rozstrzygają wiele spraw pomijając mój głos jako głos dyletanta.
Jestem przeciw zarządzaniu państwem przy pomocy referendów !!.
/Przyznam się po latach z niejakim wstydem, że nie głosowałem w sprawie przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Uznałem że nie posiadam wystarczającej wiedzy aby podjąć decyzję/.
                  Nie po to wybraliśmy naszych przedstawicieli aby później w referendach pozbawiać ich głosu decyzyjnego /a jakich wybraliśmy takich mamy/.
                 Wielu jest zniesmaczonych, że prezydent Komorowski podpisał projekt zmiany w sprawach referendum. Z punktu widzenia rządzących jest to posunięcie bardzo efektywne i wredne.
Przykład – pytanie w referendum; Czy jesteś za podwyższeniem progu wolnego od podatku do kwoty xxx. Odpowiedź znana. W połowie roku brakuje pieniędzy np. dla szkół, NFZ dochodzi do dna swojej sakwy itp. to rządzący rozkładają ręce............Narodzie, zabraliście kilkanaście mld złotych na próg wolny od podatków, wpływy się zmniejszyły i nie mamy skąd wziąć, dodrukować ?.
Wredność sprawy polega na zrzucaniu odpowiedzialności na obywateli z których tylko niewielka część rozumie skutki finansowo-społeczne podjęte pod wzniosłym hasłem REFERENDUM. Wzniosłe hasła nie zastąpią pragmatyki zarządzania.
Jeżeli zostaną poluzowane przepisy dotyczące referendum to wniosków na jego przeprowadzenie przewyższyć może ilość wniosków o komisje śledcze w sejmie.
              Nie dajmy sobie w imię demokracji wcisnąć odpowiedzialności za sprawy które leżą w kompetencjach władzy ustawodawczych i tym bardziej uważnie wybierajmy swoich przedstawicieli nie zważając na ich szerokie uśmiechy i wąskie horyzonty myślenia.
Niedopuszczalne są referenda w sprawach o odwoływanie prezydentów, burmistrzów w wójtów. Ustawodawca /a nie w referendum/ winien określić jakie zachowania, podejrzenia, przestępstwa powodują natychmiastowy kopniak ze stanowiska i przejęcia jego funkcji przez zastępcę do końca kadencji.
.........ale jest światełko w tunelu !!!.
Być może się mylę, być może te inicjatywy umrą śmiercią naturalną ale na wielu szczeblach samorządów lokalnych pojawiły się tzw. budżety obywatelskie. Z dotychczasowego oglądu wynika, że większość referendów dotyczyłaby spraw związanych z finansowaniem. Czy nie należałoby zwiększyć uprawnień samorządowych łącznie z częściowym ustalania podatków i w gminach,miastach, powiatach wsłuchiwać się w głosy obywateli także przy pomocy referendów ?.

Z ostatniej chwili:








środa, 13 maja 2015

JOW twoju mać !!








                     Ci którzy spodziewają się oceny Jednomandatowych Okręgów Wyborczych są w błędzie. Ilość jow/b/ów jakie dostałem w ostatnim czasie wyczerpuje limit II kwartału 2015 roku.
Na dobry początek trochę ble-ble celem zniechęcenia czytającego: /pisane kursywą właściwie można pominąć/.
Ze względu na sposób przeliczania głosów ordynacje dzieli się na wiekszościową i proporcjonalną.. Ordynacja większościowa wywodzi się z tradycji brytyjskiej i stosowana jest w większości krajów anglosaskich oraz we Francji. Jej zwolennikami byli John Locke i J.J. Rouseau. Najstarsza ordynacja proporcjonalna, jaką jest system pojedynczego głosu przechodniego (albo Brytyjska Reprezentacja Proporcjonalna znana w Australii jako metoda Hare’a-Clarka), także wywodzi się z Wielkiej Brytanii (Irlandii Północnej). Została zaproponowana w 1821 roku przez Thomasa Wrigthta Hilla i po raz pierwszy zastosowana w wyborach do samorządu miasta Adelaide w 1840 roku, a następnie w wyborach duńskiego Rigsdagu w 1856. Zwykle tzw. proporcjonalność wyborów w małych krajach europejskich uzyskiwana jest poprzez wykorzystanie systemu zamkniętych list partyjnych w metodzie D'Hondta. Po raz pierwszy zastosowano ją w niektórych szwajcarskich kantonach (m.in. w 1890 w kantonie Ticino), a następnie w 1900 w Belgii.
W ramach dwóch nadrzędnych typów ordynacji (typu większościowego i proporcjonalnego) istnieje wiele wariacji (np. ordynacja proporcjonalno-większościowa z zamkniętymi listami partyjnymi w krajach takich jak Rosja, Niemcy i Korea Południowa , jednomandatowy wariant pojedynczego głosu przechodniego, czyli proporcjonalny głos alternatywny w Australii, a także ordynacja proporcjonalna poprzez system Brytyjskiej Reprezentacji Proporcjonalnej, a więc z metodą głosu przechodniego w wielomandatowych okręgach z indywidualnymi progami wyborczymi w Irlandii.

             
                 Próby zrozumienia poszczególnych systemów wyborczych byłoby możliwe gdyby nie to że nikt z tych ordynacji wyborczych nie jest zadowolony. We Włoszech trwa od niemal dziesięcioleci „walka” z ordynacja wyborczą. Belgia z powodu własnej ordynacji obyła się przez niemal rok bez rządu. W Grecji zanosi się na rozdrobnienie. Dwie duże partie zgarniały 80% wyborców mogą teraz otrzymać po kilkanaście %. Obniżono tez próg wyborczy do 3%. Wielka Brytania przekonała się, że scena polityczna opiera się wszelkim próbom manipulacji przy ordynacji wyborczej. Przykłady można dalej ciągnąc tylko co zrozumie z tego normalny zjadacz chleba baltonowskiego.
               O wyciągnięciu wniosków można marzyć ale należy najpierw wyciągnąć jakiś trunek i zażyć i ..... można doznać olśnienia. Znalazłem odpowiedź na jeszcze nie zadane pytanie a odpowiedź ta brzmi - aby skutecznie dorwać się do koryta, władzy, urzędów, stanowisk co w języku przedwyborczej retoryki brzmi; służyć społeczeństwu, wdrażać idee, dbać o bezpieczeństwo, obiecywać itp.


Filozofia ordynacji wyborczych opiera się z grubsza na dwóch filarach:

  1. Duże partie, ugrupowania, stowarzyszenia udowadniają wyższość ordynacji typu proporcjonalnego /lub mieszanego/ bo przeciwdziałają rozdrobnieniu partyjnemu w parlamencie /czytaj – aby nikt inny nie dorwał się do korytka/ i można stworzyć stabilny rząd.
  2. Małe partyjki, ugrupowania regionalne a także osoby fizyczne drą szaty nad demokracją w której duże ugrupowania nic sobie nie robią z małych a one same nie odczuwają dobrodziejstwa demokracji. To są klienci JOW-ów.
                Oczywiście z chwilą wyboru optyka dotycząca ordynacji się zmienia i wyraża się w: Ja zdania nie zmieniłem ale.......

Konkluzja.
Jednomandatowe Okręgi Wyborcze nie są i nie będą panaceum na wszystkie ułomności systemu wyborczego.
Jednomandatowymi Okręgami Wyborczymi nie należy straszyć dzieci.

                   
                   Mój sprzeciw budzi projekt o odwołalności wybrańca gdy nie sprawdzi się w oczach swoich wyborców w swoim okręgu. Moim zdaniem z chwilą wyboru np. do sejmu poseł ma zająć się sprawami kraju a nie wyszarpywać sukna ile się da dla swoich wyborców/regionu.












poniedziałek, 11 maja 2015

Pogięło Was ?








............czy Was pogięło ?.

Rozumiem, że Duda mógł gaworzyć co chciał, obiecywać złote klamki, prowadzić chamską kampanię , nasyłać bojówki na spotkania Bronisława Komorowskiego i wykręcając się od własnych oszustw /SKOK-i/.
  

        Rozumiem, że PIS to karne wojsko i prosto z mszy pomaszerowało zgodnie z wytycznymi Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ zagłosować na substytuta jego samego ale KUKIZ !!??.
Niektórym się we łbach poprzewracało i wybrali sobie idola bardziej pasującego pod budkę z piwem niż na stanowisko prezydenta. Jak bardzo trzeba mieć w doopie Polskę aby dokonać takiego wyboru. To nie jest wybór mniejszego zła to jest naplucie w twarz własnej ojczyźnie. Przed sobą mamy kontredans i uśmiechów PIS-u pod adresem faceta, który chce tylko wszystkim wkoło przywalić /chyba JOW-y mu odejdą po wynikach wyborów w GB/ a znając PIS to dadzą mu wszystko, jak onegdaj Lepperowi, aby uczepić się władzy.

          
             Smutne nachodzą mnie refleksje. Moi rodacy zaczynają myśleć dopiero wtedy kiedy wisi nad nimi knut okupanta, zaborcy i kiedy mogą zwierać szeregi i lać krokodyle łzy nad swoją niedolą.

Dać Polakom wolność to skoczą sobie do gardeł nie bacząc na osłabienie swojej ojczyzny.

               Zaczynam się zastanawiać czy aby jest uzasadnione moje dalsze przebywanie w tym kraju i czy nie poddać się zdaniu najbliższych i na stare lata olać instytucję o nazwie Polska.

 ps.
Czy ktos może wie co to oznacza przywrócić Polskę Polakom ?.





piątek, 8 maja 2015

Przepytywanki !!







Andrzej Duda
Największe wrażenie zrobiło na mnie dwukrotne przywołanie kościoła. Przy uznawanych przez niego wartościach kandydat stwierdził, że będzie się kierował naukami Jana Pawła II a w temacie in vitro uznał, że zgadza się ze zdaniem Episkopatu Polski.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że Andrzej Duda nie będzie stosował się do przepisów konkordatu w kwestii rozdziału kościoła od państwa, kwestionując tym samym laickość Polski.
Pytaniem bez odpowiedzi pozostaje dążność do państwa religijnego.
Przyszły prezydent uznał, że na pokładzie TU154M nastąpił wybuch. Nie poddał najmniejszej wątpliwości innego scenariusza.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że będziemy mieli kolejne lata rozróby smoleńskiej i tańca na grobach 96 ofiar.
Andrzej Duda odrobił lekcje o SKOK-ach. Tekst ma obcykany na pamięć. Do Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ doszedł Andrzej Duda /także dziewica/. Polityczną nekrofilią należy uznać powoływanie się na nieżyjącego Lecha Kaczyńskiego.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że głównymi złodziejami w SKOK-ach była PO i Bronisław Komorowski /Bierecki ?, nikt w PIS-ie nie wie kto to jest/.
Nie zadane pytania;
  1. Andrzej Duda powołuje się na Lecha Kaczyńskiego. Czy po wygranym wyborze tez zamelduje Jarosławowi Kaczyńskiemu /zawsze dziewica/ wykonanie zadania ?.
  2. Na jakich zasadach otrzymywali pożyczki w SKOK-ach pracownicy kancelarii Lecha Kaczyńskiego ?.
  3. Jakie przedsięwzięcia Kancelarii i PIS były wspomagane przez SKOK-i ?.

Bronisław Komorowski.
Największe wrażenie zrobił na mnie spokój i jasność wypowiedzi Bronisława Komorowskiego.
Krytycznie przypomniał wypowiedzi Andrzeja Dudy i podpieranie się Janem Pawłem II.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że przyszły prezydent dopuszcza mieszanie się kościoła do spraw świeckich.
B. Komorowski, pochwalił się wygranym wszystkim vetami złożonymi do Trybunału Konstytucyjnego.
Z powyższego nie należy wywodzić wniosku, że wszystkie veta były uzasadnione.
Prezydent stwierdził wprost, że podstawą bezpieczeństwa jest mocna gospodarka i jej europejskie powiązania.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że racjonalniej jest wzmacniając gospodarkę niż wydawać na sprzęt wojskowy, który nie daje przewagi militarnej w naszym rejonie Europy.
Bronisław Komorowski stwierdził, że „nie grozi” nam przyjecie EURO zgodnie z procedurami wypracowanymi w Maastricht. Nie spełniamy kryteriów przyjęcia i w najbliższym czasie ich nie spełnimy.
Z powyższego nie należy wywodzić wniosku, że nie możemy przyjąć EURO na innych zasadach niż ustalone w Maastricht.
Długo tłumaczył się przepytywany dlaczego nie jesteśmy łącznikiem pomiędzy Rosja a Ukrainą /wschodem a zachodem Europy/ lub tzw. pomostem.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że to po prostu spieprzyliśmy !.

Zdjęcie - facebook
Nie zadane pytania:
  1. Czy po wyborze na drugą kadencję prezydent nie powinien włączyć się w propagowanie swojego politycznego zaplecza ?.
  2. Czy nie powinien sobie „pogadać” z prezydentem UE o przyszłości Polski,
  3. Czy nie powinien poprzez inicjatywy ustawodawcze próbować wpłynąć na tzw. szeroki wymiar sprawiedliwości ?.
  4. Czy jako prezydent państwa nie może pewnych spraw kierować do Trybunału Stanu np. Ziobro, Macierewicz...............


Zdjęcie - facebook
Z ostatniej chwili:
Portal w polityce.pl donosi , że szczątki generała Błasika spoczną na Jasnej Górze. Uroczystości pogrzebowe w sobotę a urna z prochami zostanie złożona w Kaplicy Pamięci Narodu. Będzie okazja do „Ojczyznę wolną racz nam zwrócić...........”
Po profanacji Wawelu przyszedł czas na profanację Jasnej Góry.
Z powyższego należy wywieźć wniosek, że dla takich katolików jak ja Jasna Góra przestała pełnić rolę miejsca kultu religijnego.
Z Krakowa do Częstochowy urnę z prochami generała przewozić będą motocykliści................z czymś mi się to kojarzy a może nie ?!.






środa, 6 maja 2015

Ciepła woda !!








          Zbliża się czas głosowania i wyboru prezydenta naszej Najjaśniejszej RP.
Będę głosował na dotychczasowego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Powody oczywiste są dwa które także w oczywisty sposób ze sobą się łączą.
Po pierwsze, głosując na Bronisława Komorowskiego wybieram ciepłą wodę w kranie a po drugie odcinam jeden głos na kogo innego w tym na najgorszą opcję czyli Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/ tzn. na podstawionego figuranta Andrzeja Dudę.                            Znam i rozumiem rolę prezydenta RP i jego okrojonych prerogatyw. Nieuczciwym było wciąganie obecnego prezydenta w bieżącą politykę i szereg innych spraw na które nie ma wpływu. Brak reakcji kancelarii prezydenta zostało by poczytane jako bierność i bezproduktywne przebywanie pod żyrandolem.

Wraz z kampanią wyborczą ujawniły się na forach internetowych watahy trolli, chamskich komentarzy i prześmiewczych grafik. Prezydenta Komorowskiego obrzuca się gnojem za przewiny lub ich brak co dowodzi, że wielu uwiera jego postawa i postępowanie.
          Czuję się komfortowo przy tym prezydencie i nie obawiam wybryków które zafundował nam Lech Kaczyński czyniąc pośmiewisko z Polski.
          Przed wyborami wzbierają u mnie dwa uczucia – złość i smutek.
Złość polega na tym, że ludzie dają sobie wciskać ciemnotę i nie chcą przyjąć do wiadomości, że w Polsce mamy ustrój parlamentarno gabinetowy i nikt nie zapyta Andrzeja Dudy przy pomocy jakich środków zamierza zrealizować swoje mrzonki. Ja widzę tylko jeden sposób – zamach stanu i dyktatorskie wprowadzenie ustroju prezydenckiego. Podpisanie porozumienia pomiędzy Dudami to albo szczyt niekompetencji lub groźne memento i być może NSZZ Solidarność przymierza się jako zbrojne ramię PIS w zamachu stanu.
            Głęboki smutek ogarnia mnie przy słuchaniu innych kandydatów a w szczególności Pawła Kukiza.
Można machnąć ręką na Korwina, głupiutką Ogórek czy lowelasa Jarubasa ale przecieram oczy gdy kandydat Kukiz zapowiada przewrócenie państwa nic nie konkretyzując z wyjątkiem Jednomandatowych Okręgów Wyborczych a i to nie jestem pewien czy wie o czym mówi. Jakimi nierozgarniętymi wyborcami są ci, którzy słuchają opowiastek o referendach chociaż Polska nie jest malutkim krajem jak np. Szwajcaria. Kiedyś Inicjatus został senatorem a dziś na stanowisko prezydenta kandyduje osioł.
           Debata niczego nie zmieniła. Dominowały dwa nurty - wszystkim dać wszystko lub wszystko zniszczyć i zaczynać od nowa a do tego podlane sosem nacjonalizmu, niekompetencji i głupoty. Palikot był w miarę głosem rozsądku. Przypadków psychiatrycznych pod uwagę nie biorę.
Martwi mnie głos słyszany od dawna i udający obywatela zatroskanego o sprawy państwa, jego prawidłowego funkcjonowania, pozycji Polski w świecie i wielu innych wyświechtanych hasełek mający usprawiedliwić absencję w wyborach lub skreślenie wszystkich kandydatów. Dość się już na ten temat napisałem i dlatego przytoczę zdanie Starszego z jego bloga
 - Znudzony jeden obywatel - ostatnio nieźle prosperujący - oznajmił, że na wybory to on nie pójdzie, bo po pierwsze nie ma na kogo głosować, a po drugie mu się nie chce. Na to mu odpowiedziałem, że takich leniwych idiotów jak on powinno się kastrować, żeby nie przekazywali dalej swoich debilnych genów. Chyba się obraził, co nie jest zbyt fortunne, bo to potencjalny klient.
Ale zaczynam mieć naprawdę dość wybrzydzania durniów na panującą obecnie nudną stabilizację. Mam dość tego wyczekiwania na przesilenie "żeby wreszcie coś się działo". Mam dość wysłuchiwania monotonnych narzekań na niedostateczne tempo przyrastania bogactwa i wysłuchiwania litanii nieszczęść, które podobno dopadły nasz umęczony kraj. Zwłaszcza, że w tych rytualnych recytacjach nie ma ognia i wewnętrznego przekonania. To tylko taka polska odmiana rozmów o pogodzie. Wyjątkowo głupia odmiana/.../
Co do meritum się zgadzam ze starszym i chciałem tym malkontentom przypomnieć, że minęła rocznica śmierci Barbary Blidy. Nie oddanie głosu wzmacnia panów Kurskich, Kamińskich, Kempinę i wszelkiej maści Mastalerków a nade wszystko Jarosława Kaczyńskiego /zawsze dziewica/.

Robienie sobie dowcipów z przysłowiowej ciepłej wody w kranie jest śmieszne do czasu gdy jej zabraknie. Ciepła woda w kranie nie jest dla mnie synonimem stagnacji a normalności a tą normalność zapewnia dotychczasowy prezydent.

Zdjęcie konia z wildhorses353.blog.pl.









piątek, 1 maja 2015

Wojsko się bawi !!







       Co jakiś czas pojawiają się zapowiedzi przyspieszenia dozbrojeń Polskiej Armii ale tym razem pretekstem są zawirowania na Ukrainie.
Za każdym razem szlak mnie trafia, żyły wychodzą na wierzch, gul skacze i zaczynam wypowiadać się mało parlamentarnie z naciskiem na cyklicznie powtarzające się wyrazy z końcówkami na „..ać”.


       Można znaleźć uzasadnienie dla F-16, Rosomaków, samolotów Casa i drobniejszego wyposażenia wojsk. Ledwo zakończyliśmy aferę pn. korweta „Gawron” /ponoć przerabiany na patrolowiec „Ślązak” ?!/ i znów ładujemy się w następna aferę ze śmigłowcami.
Właściwie to już dotarło do wszystkich, że potęgą militarną nie będziemy i nie jesteśmy w stanie się wybronić przed dawnymi sojusznikami ze wschodu.
Dla obrazowego zrozumienia – jeżeli harcuje 1.000 myszy to zastanawianie się czy kupić 2 czy 4 koty jest po prostu głupie z punktu widzenia skuteczności. Chcemy zakupić 70 egz. co jest nicością wobec flotylli śmigłowców Rosji, która ocenia się na ok. 1.500 egz.



       Dochodzę do przekonania, że nasze dozbrajanie jest tylko wyposażaniem generalicji w ulubione ich zabawki. W późniejszym okresie skutkuje to dalszymi żądaniami unowocześniania, ćwiczeń nie tylko sztabowych, dokupowania uzbrojenia itd.

Dla obrazowego zrozumienia – jaką wartość bojową przedstawia 5 okrętów podwodnych na bajorze zwanym dla niepoznaki Morzem Bałtyckim. Nie tylko można te okręty śledzić, ale współczesna technika pozwala policzyć nity na ich kadłubie.

       Jaka wartość przedstawiają czołgi na współczesnym polu walki ?.

Dla obrazowego zrozumienia – zasuwa czołg współczesnej generacji np. Leopard wart 5-7 mln. zł a do 4.500 m. na jego drodze stoi Wacuś z rurą na ramieniu za paręset zł. a w niej pocisk „wystrzel i zapomnij” za paręnaście tys. zł. Wacuś naciska język spustowy /po cywilnemu - cyngiel/ i idzie na kawę. Po parunastu sekundach czołg jest rozłożony na części bez możliwości remontu.

        Pytanie zasadnicze, czy wobec tego znaleźliśmy się w sytuacji bez wyjścia ?.
ABSOLUTNIE NIE !!!!

       Czy trudne jest zrozumienie na czym polega współczesne pole walki?
ABSOLUTNIE NIE !!!!

            Ostatnie miesiące pokazują jak będzie wyglądała przyszła wojna zwana słusznie wojną hybrydową.

       Okazało się, że Rosjanie ze swoim wodzem pokazali dowodnie współczesną myśl wojskową i nim „fachowcy” zachodu się pokapowali to Krym już nie był Ukraiński i jak podejrzewam, nie będzie nią też wschodnia część Ukrainy.


       Hybrydowość m.in. polega na prowokacji polegającej na podburzaniem ludności przez służby specjalne i wciąganie jej do konfliktu para-zbrojnego, zastępowanie regularnej armii zielonymi ludzikami, którzy w otwartej wojnie zwani są dywersantami i dają zajęcie plutonom egzekucyjnym oraz na permanentnej, wrednej i kłamliwej wojnie propagandowej /a propos – Litwa zamknęła u siebie rosyjsko języczną stację TV/ w czym wybitnie pomagają np. dziennikarze "polscy".

       Prowokacjom, zielonym ludzikom, Nocnym Wilkom, inwigilacjom i szpiegostwu możemy przeciwstawić się nie tylko siłom i godnościom osobistom /przepraszam za zapożyczenie z innej bajki/ i mamy ku temu środki już dziś.

       Mam nadzieję, że po masakrze Macierewicza służby wywiadu i kontrwywiadu zdołały się odbudować. Rubieży wschodnich nie tylko Polski strzegą, tak wyśmiewane ongiś, samoloty F-16, Rosomaki, Casy moim zdaniem spełniają rolę transportu niewielkich oddziałów żołnierzy przeciw penetracji i dywersji npla /dla cywilów „npla” skrót od nieprzyjaciel/.


       Pozostała jedna dziedzina wojskowości o której się nie myśli a jest o czym. Żaden czołg, samolot, śmigłowiec, transporter nie ruszy, żaden pocisk artyleryjski, rakieta nie odpali bez sprawnego systemu komputerowego i łączności

       Moim zdaniem mamy super zdolnych informatyków którzy robią furorę na całym świecie. Wygrywają konkursy informatyczne, budują urządzenia które lecę na inne planety i nikt nie wie ilu pracuje w tajnych ośrodkach na świecie. Podejrzewam, że mamy najlepszych hakerów a więc zapłaćmy im dobrze i wykorzystajmy ich potencjał ....................... .Polska szkoła matematyczna /Rejewski, Zygalski, Różycki/ do czegoś zobowiązuje ?!



        Warunkiem jest wywalenie paru generałów na czele z gen. Koziejem który przebrał się w garnitur i udaje cywila a pełni niebagatelne stanowisko Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

       Być może się mylę i moje myślenie niewiele ma wspólnego z logiką i dlatego oczekuję wyprowadzenia mnie z „mylnego błędu”.

       Obawiam się, że nakupujemy śmigłowców, czołgów, samolotów, które do niczego nam się nie przydadzą z wyjątkiem przedniej zabawy wojskowych.

       Nie poruszyłem ważnego tematu jakim jest przeorientowanie polityki obronnej Polski, NATO a może pomysł Europejskich Sił Zbrojnych nie jest taki głupi ?.