poniedziałek, 30 marca 2015

GRZEGORZ BRAUN PREZYDENTEM RP?!











Sen wariata, czy realna możliwość?


     PKW zarejestrowała ostatecznie komitet wyborczy Grzegorza Brauna - kandydata na urząd Prezydenta RP. Po wstydliwym incydencie ze Stanem Tymińskim, wydawało się, że wyborcy wyrośli już z takich naiwnych, głupich i dziecinnych wybryków.




     Przyznaję ze skruchą - myliłem się. Nie brałem serio ostrzeżeń kierowanych do mnie przez życzliwych (korektę proszę o niewstawianie cudzysłowu!) komentatorów. Zwracali mi oni uwagę, że jestem niepoprawnym optymistą, że mój optymizm trąci infantylnością. Niektórzy nawet w swej trosce o mnie posuwali się o parę kroków dalej. Tylko ze wstydu nie przytoczę przykładów.

     Niestety, chyba mieli rację. Wydawało mi się, że rozumuję dosyć racjonalnie. Rozumiałem kandydaturę Dudy. Rozumiałem, że głupoty jakie pieprzy to jakiś zamysł polityczny. A że pieprzy głupio - no cóż, realizuje program swojej partii. Z innymi kandydatami -podobnie. Jedni mi się podobali i przyklaskiwałem im, innych nie akceptowałem, z powodów politycznych lub osobistych. Ale łączyło ich jedno - mieli jakiś cel do osiągnięcia. Mieli jakieś zadania, postawione im przez ugrupowania wystawiające ich kandydatury.

     W przypadku Grzegorza Brauna nie występuje żaden taki imperatyw. Braun jest emanacją czystego szaleństwa, nienawiści i głupoty.

     Przyznacie, że nawet jak na realia polskie - to żaden program polityczny. A jednak udało mu się zdobyć wymagane 100.000 podpisów. Wiem, że wariatów, idiotów i chorych psychicznie jest w Polsce zdecydowanie więcej, ale duża część z nich egzystuje w zamknięciu. Zamknięciu raz - fizycznym, innym razem psychicznym. Kolejna duża grupa na każdą podobną inicjatywę (nie tylko pana Brauna) wybucha niezdrowym śmiechem i próbuje zjeść listę z poparciem. Jednym słowem zdecydowana większość z nich nie ma, lub nie wie co to bierne prawo wyborcze. W tym kontekście znalezienie wśród nich 100.000 zdolnych do podpisania listy jest nie lada wyczynem.

     Tylko czy to może być traktowane jako zjawisko niegroźne? Bowiem sto tysięcy podpisów - to może być dużo. Ale sto tysięcy głosów w wyborach - nic nie znaczy.

     A jednak. Może i spać możemy spokojnie. Braun na pewno Prezydentem RP nie zostanie. Ale świadomość, że w życiu codziennym może spotykałeś się z jednym ze składających podpis - i nawet o tym nie wiedziałeś - to tak jak po wyjściu z autobusu, dowiedziałeś się, że miał on niesprawne hamulce.

     Boję się wariatów. Bo to osobniki nieobliczalne. Nie można przewidzieć ich zachowania. Nie pasują do żadnych standardów.

     Aż ciarki mnie przechodzą, gdy pomyślę, że któryś z nich, z pobudek "patriotycznych" któregoś dnia postanowi wysadzić się w powietrze. Nawet jeżeli uczyni to przy pomocy rozdętego go niewyobrażalnych rozmiarów ego! A jeżeli to zaraźliwe i jego szczątki skażą dziesiątki innych ludzi podatnych na wiarę w UFO i zamach smoleński?

     Gdyby to działo się na Polesiu, w XVII w. Wtedy w lasach, na moczarach nie takie dziwy można było spotkać. Ale w środku Europy, w XXI w. w kraju aspirującym do nowoczesności - to bardziej zadziwiające, niż "Jelenie na rykowisku".

     Właściwie nie powinienem tego pisać, bo może trafić się jakiś nowy "Kolberg" i zechce utrwalić to zjawisko jako nowy folklor Polski?

     Tak, czy owak - warto przyjrzeć się kto zacz ów Braun.

 

    




piątek, 27 marca 2015

Kuchnia na wesoło








     Na blogu w dziale REFLEKSJE toczą się zażarte boje polityczne. Obawiam się, byśmy w tych starciach nie zapomnieli o tym co jest najważniejsze w życiu - o paliwie pozwalającym te boje toczyć. Czyli po prostu o jedzeniu.

     Ponieważ temat to ważki, postanowiłem sięgnąć po - nomen, omen - posiłki. Uznanym autorytetem w tej dziedzinie jest nasz przyjaciel i komentator - Andrzej Art-Klater. Dlatego za jego zgodą prezentuję jego wpis. Oryginał, jak też i inne wpisy (równie ciekawe, a może nawet bardziej) znajdziecie Państwo TU .

     Zapraszam więc do lektury.












...potato fields forever...



Ziemniak to roślina taka,
która wszystkim robi smaka.
Na ziemniaka sposób taki
zrobisz z niego w mig przysmaki.
Czipsy, frytki i paluszki
chętnie zjedzą też maluszki.
Ziemniak nigdy się nie znudzi,
chęć do życia w ludziach budzi.
Znany jest na całym świecie,
dzięki niemu rośnie dziecię.
Jaki morał z tego mamy?
Jedz kartofle, nie bądź chamem!

     (anonimowe, znalezione w necie)

KLIK


     Dziś proponuję odetchnąć nieco od przedwyborczej zadymy poświęcić się i sztuce kulinarnej. Odgrażałem się przecież w mej krótkiej blogowej wizytówce, że jestem także smakoszem!

     Polecę Waszym podniebieniom specjał europejskiej kuchni kontynentalnej, bardziej popularny w środku i na wschodzie naszego kontynentu niż na dekadenckim Zachodzie… Ale i tam tym się, exactly, delektują!

     Francuzi nazywają to danie „Les pommes de terre au sauvage”, Niemcy - „Die Suessenwildkartoffeln", a my po prostu „Kartofle po męsku” lub „Sałatkę ziemniaczaną na dziko”!



 
KLIK


    
Oto przepis:

     "Bierzemy wiadro ziemniaków, które to bulwy dokładnie płuczemy i starannie obieramy.Teraz należałoby pokroić je w drobną kostkę, ale nam się nie chce, zatem partiami wrzucamy to cuzamen do miksera i dobrze, i z głowy!

     Teraz dodajemy sól, ale soli… nie ma!

     W zamian wrzucamy do otrzymanej pulpy rodzynki, kandyzowaną skórkę pomarańczową, garść suszu owocowego, wymoczone w białym winie migdały, słodzimy obficie cukrem trzcinowym, ewentualnie zalewamy to starym kompotem z agrestu i usilnie zastanawiamy się, co dalej?!

     Z kolei czeka nas najważniejszy etap – smażenie!!! Usilnie szukamy masła, smalcu, margaryny lub banalnego oleju z pierwszego tłoczenia…

     Ale… nie ma!!!

     Pod ręką znalazła się odrobina drożdży… Wrzucamy śmiało! Będzie ciasto!!! Prawdziwy i oryginalny wszechpolski i patriotyczny domowy wypiek!!! I kto nam podskoczy?! Przerwa w dostawie gazu i nici, kurde, z pieczenia!!!

     W stanie silnego wzburzenia emocjonalnego, aby oszczędzić sobie wstydu przed Rodziną, potajemnie zlewamy tę obrzydliwą breję do zapasowego tzw. baniaka i ukradkiem wynosimy to świństwo do piwnicy!!!

     Po trzech tygodniach schodzimy, niby przypadkiem do tejże piwnicy, w towarzystwie sąsiada, rodem z Kielecczyzny, w celu rzeczowej i profesjonalnej debaty na temat „Co dalej?!”

     Sąsiad, wyspecjalizowany dietetyk i dyplomowany specjalista od zdrowej żywności, na pewno doprowadzi sprawę do szczęśliwego końca! 

 

KLIK

     Czysta kobieta i czysta konsumpcja czystej po zachodzie słońca...

     Wypada Wam życzyć powodzenia, udanej degustacji i… NA ZDROWIE !!!


KLIK








czwartek, 26 marca 2015

A-320 !!








                  Trudno się pisze wobec okrucieństwa losu jaki spotkał pasażerów lotu do Dusseldorfu. Trudność podwójna polega na tym, że z żoną od 7 lat dwukrotnie w ciągu roku latamy do Holandii liniami Wizzair, który posiada wyłącznie Airbusy 320. Niepokój został rozbudzony i nie pomaga fakt, iż w czasie dotychczasowych lotów nie było najmniejszych kłopotów ani nie uspokaja pocieszanka Knezia, że nie lecimy nad Alpami.

              Jeżeli Bóg istnieje to daje swoje znaki, których my niekoniecznie musimy rozumieć.
Memento Mori.

Wobec tej tragedii bledną idiotyzmy pana Dudy, mizeria pani Ogórek czy wredna gęba pana Kukiza. Czy Bóg może dawać znaki grupie ludzi podłych, fałszywych .............??.

              Komitet Wyborczy Prawa i Sprawiedliwości przed dostarczeniem podpisanych list kandydata na prezydenta postanowił swoim zwyczajem uczynić hucpę propagandową stawiając olbrzymi mur składający się z pudeł kartonowych w których znajdowały się listy poparcia. Gdy sam prezes Jarosław Kaczyński /zawsze dziewica/ zaczął przemawiać konstrukcja kartonów runęła i .....................proszę się przyjrzeć zawartości kartonów. Na moje oko były wypełnione w 1/3 do połowy a niektóre pudła wydają się być prawie puste. Gdyby pudła kartonowe były wypełnione to konstrukcja byłaby stabilna i mocna.
Jedynie Interia.pl wykazała się refleksem i opublikowała zdjęcia z tego zdarzenia.




Tylko po co to gówniarskie cygaństwo nie wiem ale być może ten na górze lekko dmuchnął..........

Może to zapowiedź PIS-owskiego memento mori ?.






poniedziałek, 23 marca 2015

Okiem emeryta (85)










Odcinek 85 - czyli jak walczyć z chamstwem


     Natknąłem się na FB na stronę jakiegoś dewianta zatytułowaną "Śmierć Komorowskiemu".


     Ponieważ jestem wrogiem siania nienawiści, zgłosiłem tą stronę do admina Fb, jako naruszającą Zasady społeczności

     Oto odpowiedź:



     Zajrzałem więc do owych zasad i znalazłem tam zapis, który wraz z odpowiednim komentarzem odesłałem z powrotem:



     Po czterech dniach FB przesłał mi takiego maila:



     W pierwszej chwili wkurzyłem się. Jak to? Za pierwszym razem strona ta nie naruszała zasad stworzonych przez samego pana "FB"? Stworzona i używana do usuwania niewygodnych treści?

     Co takiego się zmieniło między moja pierwszą interwencją a drugą?

     Ale chwilę potem, otworzyłem wentyl bezpieczeństwa. Ciśnienie spadło i mogłem racjonalnie przeanalizować zaistniałą sytuację.

     Otóż sam wielokrotnie na tym blogu pisałem, że każdego, kto będzie twierdził, że jest obiektywny nazwę kłamcą. W każdej wypowiedzi "obiektywnego" człowieka tkwi dosyć znaczne "ziarno subiektywizmu". I tak jest z panem "FB", a raczej z pracującymi tam moderatorami. Gdybym założył stronę pt. "Śmierć Kaczyńskiemu", to prawdopodobnie żaden użytkownik FB nie musiałby interweniować. Panowie moderatorzy z "urzędu" uznaliby to za "mowę nienawiści".

     Jednakże w drugą stronę - to jest to "tylko wyraz niezadowolenia społeczeństwa". Czy oznacza to, że nic nie poradzimy - właśnie, że nie!

     Nie trzeba odpuszczać. Trzeba tylko użyć odpowiednich argumentów. Przypomnieć własne słowa napisane, czy wypowiedziane moderatorów i im podobnych.






     Chamstwu (jak piszesz hamstwu, jak piszesz........ a może i dobrze?) trzeba przeciwstawiać się siłom i godnościom osobistom!




piątek, 20 marca 2015

Zdemaskowany układ !!








Członkowie Układu:
  1. Prawo i sprawiedliwość – partia polityczna z Jarosławem Kaczyńskim /zawsze dziewica/na czele oraz delfin Andrzej Duda - także osłona prawna.
  2. Kościół Toruński z Tadeuszem Rydzykiem na czele.
  3. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.

          Ad 1.
Osłonę prawną SKOK-ów przed jakąkolwiek kontrolą prowadzi dr prawa administracyjnego Andrzej Duda sporządzający opinie na podstawie których prezydent Lech Kaczyński kieruje ustawę o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego. Na skutek niewejścia w życie ustawy w latach 2009 – 2012 sen. Bierecki wyprowadza do prywatnej spółki ponad 70 mln. zł. Prezes PIS Jarosław Kaczyński także zaciąga pożyczkę w SKOK-u jak i wielu jego partyjnych podwładnych/.
Zdaniem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK), w ramach kampanii reklamowej prowadzonej w latach 2008-2009, Krajowa Kasa SKOK mylnie sugerowała, że przepisy zabraniają tym instytucjom inwestowania w instrumenty finansowe obciążone ryzykiem. Tymczasem zarówno Kasa Krajowa SKOK, jak i same SKOK-i mogą inwestować w niektóre przedsięwzięcia, które niosą ze sobą ryzyko. UOKiK wymierza karę 300.000 zł.
Nieprawdą jest, że Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa jest podmiotowo Polska. SKOK-i zostały utworzone za pieniądze amerykańskie.
Jeżeli jeszcze nie masz dość to poczytaj o odznaczeniach dla twórców SKOK-ów:
czyli dobry wujcio Lech Kaczyński

          Ad 2.
„Radio Maryja napędza klientów SKOK-om. Kasy zaś płacą fundacji Lux Veritatis o. Rydzyka za głowę każdego zwerbowanego - pisze "Gazeta Wyborcza". 


 SKOK Stefczyka (największa kasa systemu SKOK) ustanowił fundusz, z którego będzie wypłacał pieniądze toruńskiej szkole Rydzyka. SKOK-i zapłacą też należącej do redemptorysty fundacji Lux Veritatis za klienta, który powie przy okienku, że zgłosił się, bo usłyszał o kasach w Radiu Maryja”.
Pazerność redemptorysty na pieniądze nie zna granic. Biedni są Ci którzy wierzą w jego uczciwość i finansują oszustwa. Ciekawe ile upustu otrzymuje słuchacz Radia Maryja biorący kredyt na niezbędne potrzeby.
Więcej o technologi oszust w SKOK-ach na stronie:

          Ad3.
Sunday, 29 June 2014 Strona Komisja krajowa NSZZ S”
Piotr Duda został laureatem Nagrody Feniksa - najwyższego odznaczenia ruchu SKOK- w kategorii „Promotor idei SKOK”.W Sopocie w weekend odbyła się XXII Krajowa Konferencja Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo- Kredytowych "Budujemy lepszą Polskę". Konferencja, jak co roku, stanowi okazję do podsumowań i planów na kolejne lata działalności. Zaproszeni goście rozmawiali nie tylko o instytucjach, które reprezentowali, ale kompleksowo o sytuacji gospodarczej w Polsce.



Dokonałem zrzutu strony NSZZ „S” w Kasie Stefczyka gdyż nie wiadomo czy jeszcze długo się utrzyma. Dziś link do pisma do Ewy Kopacz jest już niedostępny.






wtorek, 17 marca 2015

Kim jest Pan Duda ?











                  Jest coś co może mnie kompletnie spienić i to do tego stopnia, że zanika we mnie jakakolwiek kindersztuba. To „coś” to traktowanie mnie jak idiotę bez rozumu. Na takie traktowanie sobie nie zasłużyłem i postanowiłem drążyć temat pt. Historia dr Andrzeja Dudy.
                 Z każdym dniem Andrzej Duda
w moich oczach i nosie śmierdzi jak ryba po kilku dniach.

Warto podsumować dotychczasowe wątpliwości /aby nie nazywać je kłamstwami/.
 
Doktor czy „Doktor” Andrzej Duda ?.

AD kończy w roku 1996 Wydział Prawa /administracyjnego/ na UJ. W 2004 r. obronił doktorat. Jego praca nosiła tytuł „Interes prawny w polskim prawie administracyjnym”. Pozostaje na uczelni i wciąż figuruje jako asystent na liście pracowników Katedry Prawa Administracyjnego UJ, ale przez 10 lat nie awansował. – Do awansu na adiunkta potrzebny jest nie tylko doktorat, ale także dorobek naukowy, a dr Duda w ostatnich latach prawie nic nie opublikował – tłumaczył w 2010 r. szef Katedry Prawa Administracyjnego prof. Jan Zimmermann w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

              Kandydat PiS na prezydenta w 2006 roku wziął urlop na uczelni, by zaangażować się w politykę. Na urlopie pozostaje do dziś, od dekady zajmując etat. Wg Newsweeka z 15.03. br /.../ Andrzej Duda nigdy nie był wykładowcą UJ, nie wygłosił na uczelni żadnego wykładu. Został przyjęty na stanowisko asystenta i prowadził jedynie ćwiczenia ze studentami.
              Któż to odważył się tak krytyczne zdanie wyrazić o dzisiejszym kandydacie ?. Na stronach archiwum Uniwersytetu odnajduje informacje o doktoracie AD: „2004/239 Duda Andrzej Interes prawny w polskim prawie administracyjnym Wydział Prawa i Administracji obrona: 06.12.2004 język pracy: polski promotor: Jan Zimmermann dostępność: praca dostępna tylko w czytelni Archiwum UJ”. /?!/ Czy ktoś słyszał aby promotor krytykował swojego doktoranta ?.

                Jeżeli pominąć doktorat Andrzeja Dudy i cofnąć się o kilka lat to jego kariera szła jak po grudzie. Zwolennik Unii Wolności /a przynajmniej płacący składki do końca – w domyśle przeciwnik PIS-u który wyzywał Unię Wolności od złodziei i innych najgorszych. Radny miasta Krakowa i wreszcie kandydat na prezydenta miasta Krakowa. W 2005 roku wciągnięty do PIS przez Andrzeja Mularczyka i Zbigniewa Ziobrę. Początkowo Lech Kaczyński jest przeciwny pracy Dudy w kancelarii, później powierza mu funkcję podsekretarza stanu i do katastrofy smoleńskiej jest niewiele znaczącym urzędnikiem kancelarii prezydenta.

             Wczytując się i wyszukując dane z biografii Andrzeju Dudy mam nieodparte wrażenie, że jest karierowiczem który pójdzie za każdym który go wywyższy. Nie wierzę w uczciwość jego doktoratu i jest takim samym doktorem jak Prokuratorem Zbigniew Ziobro który nie przeprowadził żadnego śledztwa, jakim profesorem był Lech Kaczyńskim a Renata Beger uzyskała średnie wykształcenie.

Mam przekonanie, że ktoś nam wciska kit !!






sobota, 14 marca 2015

Do woja marsz, do ....













Europejskie siły zbrojne.
Agresja Rosji wobec Ukrainy zweryfikowała nasze poglądy na sprawy obronności i polityki zagranicznej. Pomimo rozsiewanych tu i ówdzie opinii o zagrażającej nam wojnie /Szeremietew/ jestem zdania przeciwnego.
Chcesz pokoju – zbrój się , walka o pokój. To nie są hasełka nielogiczne.
Polska mająca doświadczenie historyczne a jako członek Unii Europejskiej i NATO ma prawo wypowiadać się zdecydowanie i głośno w sprawie pokoju w Europie. Truizmem jest powtarzanie, że jako pojedyncze państwo nie mamy żadnych szans w konfrontacji militarnej z większością państw w Europie i dlatego jestem za utworzeniem Europejskich Sił Zbrojnych do działania wyłącznie na terenie kontynentu europejskiego zarówno jako sił zbrojnych ale także rozjemczych i jako europejskiej policji bezpieczeństwa /Europejski KFOR/.
Wadą jest dublowanie zadań z NATO ale NATO daleko i pod dowództwem USA, które czasami dość opacznie rozumieją sprawy europejskie. Zalet upatruję w unifikacji uzbrojenia europejskiego w której każdy kraj miałby mieć swój udział co nie pozostałoby bez wpływu na dynamiczny rozwój gospodarek UE. Dziś każdy sobie uzbrojenie skrobie, nawet wymiary i kaliber naboi do ręcznych karabinów piechoty jest różny. Nastąpiło by zcementowanie zadań wojskowych Europy bo dziś np. Portugalia nie bardzo przejmuje się Ukrainą bo „ich chata z kraja”.
Moim zdaniem byłby to Europejski system bezpieczeństwa w którym uczestnictwo i trzon zapewniały by państwa członkowskie EU.

I. Polska genialna myśl wojskowa.
Generalicja wymyśliła, że zakupimy od USA pociski manewrujące typu Tomahawk.
Pociski te wycofano z armii USA i stosowane są w jednostkach lotniczych i nawodnych obrony wybrzeża. Pozostały w okrętach podwodnych starszego typu.
Zalety: uniwersalne zastosowanie przy prawie półtonowej głowicy, sterowanie i manewrowanie przez GPS, zasięg od 450 do ponad 2.000 km.
Wady: Technologia lat 70,
Skomplikowany i drogi wielostopniowy system wyszukiwania i naprowadzania na cel.
Wadą dyskwalifikującą jest szybkość poddźwiękowa a więc dla każdego samolotu myśliwskiego zestrzelenie pocisku to bułka z masłem.
Argument: Nie każdy kraj może je mieć i nie każdemu mogą być sprzedane.
Oczywista oczywistość bo w rękach „zielonych ludzików” mogą narobić szkód.

II. Polska genialna myśl wojskowa
Ktoś sobie chyba zażartował proponując przeszkolenie wojskowe ochotnikom i ochotniczkom chcącymi własnymi piersiami ochronić Najjaśniejsza Rzeczpospolitą. Ktoś nazwał to produkcja mięsa armatniego. Nie wiem czy o dużo się pomylił ?.
Tragedią współczesnego pola bitwy jest jak kiedyś nazywano „pospolite ruszenie” co można obserwować na obrazach zniszczeń z Ukrainy.
Do walki są powołani żołnierze przeszkoleni i wyćwiczeni.
Z drugiej strony stała się rzecz dla nas zaskakująca, że po latach pokoju wzrosło zagrożenie naszego kraju. Żaden rząd nie przeciwstawił się żądaniom populistów w sprawie redukcji armii i wg wielu zbyt dużych wydatków na wojsko. Zaniedbano sprawy dwóch dziedzin woskowych tzn. wojsk Obrony Terytorialnej Kraju i Obrony Cywilnej /i podległej jej Lidze Obrony Kraju/. Tam było miejsce dla szkoleń parawojskowych i przygotowań cywilnych do pomocy siłom zbrojnych. Kiedyś każdy większy zakład pracy posiadał kancelarię tajną prowadzoną przez najczęściej emerytów wojskowych. Starsi z pewnością pamiętają iż ongiś poza przepisami budowlanymi każda inwestycja musiała spełniać warunki błyskawicznego przestawienia się na produkcję dla wojska oraz oddania ciężkiego sprzętu, pojazdów i wyposażenia do dyspozycji Dowódcy Garnizonu.
Należy do tego wrócić bo tam tkwią rzeczywiste możliwości wspomożenia obronności kraju.






środa, 11 marca 2015

Okiem emeryta (84)










Odcinek 84 - czyli nieznane dzieło wielkiego impresjonisty


     Świat sztuki obiegła sensacyjna wiadomość - odnaleziono młodzieńczy szkic Degasa.



     Szkic przedstawia mężczyznę z wąsem.

     Jednakże po dokładniejszych badaniach okazało się, że autorem - a raczej autorką - wspomnianego dzieła jest niespełna 3-lenia Zuzanna K. W kołach zbliżonych do Trójmiejskiej bohemy malarskiej przebąkuje się, że wspomniana Zuzanna jest wnuczką znanego i cenionego blogera - Leszka K.

     Redakcja bloga nie potwierdza tej wiadomości, ale też i nie zaprzecza.

 








Nadzieje płonne











Notka inauguracyjna


- Kneziu - witamy na stronie głównej naszego bloga. [...] proponuję abyś coś u nas napisał np. "dlaczego nie lubię liiil !", a my to wsadzimy na ...liiil. Pamiętaj, że tytuł na liiil może liczyc tylko 20 znaków, bo inaczej się nie zmieści. [...]
- Oj, nie wiem, nie wiem. [...] Powiadasz, dlaczego nie lubię liil? Kto wie? Może? Coś mi chodzi po głowie, ale czy to ma sens to nie wiem - nie zaglądam tamże od wielu miesięcy. Szkoda dobrego miejsca, bo kiedyś tam bywałem po 3-4 razy dziennie. A teraz tylko się wnerwiam.
- ...ma sens, najwyżej ja Ci udowodnię, że to nie ma sensu hehehe
- Ja mogę pisać o tym co tam było ponad rok temu, a to już sens ma niewielki. :)
Ale mam tekst na temat BAN-a - wredny jest -  kto wie? Może po drobnych zmianach?

     I tak to sie właśnie staje. Moja pierwsza i inauguracyjna notka na "obcym" blogu, który naturą rzeczy teraz ma stać sie też i moim, przynajmniej w małym wycinku. Może się nie pozabijamy? :D


BAN, czyli Blogerska Akcja Nacisku - bardzo sugestywna nazwa, prawda? Pojawiła się na blogach, w tym na zaprzyjaźnionym blogu Leszka i Piotra. Przyjęta z entuzjazmem, więc pozwoliłem sobie zajrzeć.
Inicjatywa została stworzona przez parę zaprzyjaźnionych blogerów - Marzatellę i Starszego58 - znanych głównie z portalu promocyjnego liiil.eu
Powiem szczerze - aktywistów liiil-a znielubiłem serdecznie dla ich stronniczej zajadłości i wykazywanie się notorycznie brakiem jakiegokolwiek obiektywizmu. Osobiście zbrzydziło mnie do końca psucie tego miejsca, które naprawdę kiedyś pełniło niezwykle pożyteczną, promocyjną i popularyzatorską  rolę. Byłem świadkiem jego "narodzin", byłem przy jego kolejnych etapach rozwoju i upadku. Bo że spotkała go degrengolada to chyba jest jasne dla starych bywalców? Kto się tam aż tak zasłużył?  A prawie wszyscy blogerzy tam się promujący.
Ale mniejsza o moje osobiste nastawienie czy opinie na ten akurat temat. Jako w pewnym stopniu maniak blogosfery, a w szczególności tej części związanej z liil-em, siłą rzeczy łapię z ciekawością wszelkie inicjatywy - a nuż wreszcie zacznie się coś dziać oprócz zwykłej łupaniny i za przeproszeniem pieprzenia?
Już wracam do tematu. Zajrzałem, przeczytałem, zrozumiałem i obiecałem sobie bez złego nastawienia obserwować. Wstępniak obiecujący. Autorzy inicjatywy znani - niech się dzieje!
Był czas, kiedy rozmawiałem z kilkoma blogerami na temat podobnej inicjatywy i dla nas nie ulegało najmniejszej wątpliwości, że podstawą takiej inicjatywy musi być jakiś rodzaj stowarzyszenia i stworzenie dość zaawansowanego w funkcjach portalu. Inicjatywa upadła na etapie wstępnych dywagacji, bo mój postulat, że zmiany należy zaczynać od siebie, jakoś nie przebił się do innych. Dałem więc sobie spokój. Inni też jakoś odpadli - trudno wzbić się ponad własne ograniczenia.

Przyglądam się tej akcji, ale nie obiecuję sobie po niej kompletnie nic. Kiedyś zaglądałem na wiele blogów, w tym również do inicjatorów tej akcji. Oczywiście byłoby mi bardzo miło na duszy, gdyby się bodaj w części powiodła - spowodowała jakiś stopień integracji środowiska, poprawiła nieco styl dyskusji, przyczyniła się do jakiegoś uwiarygodnienia blogerów - od dawna cierpię na ogólny niedosyt dobrych tekstów na blogach. Jednak po rzuceniu kilka razy okiem na tę inicjatywę, zaczynam wątpić. Jest taka, jak i ta cała nędzna, polityczna blogosfera - siermiężna w formie i uboga w treści. Zaraz padnie zarzut, że jestem hajterem i się czepiam. OK, czepiam się, ale na litość boską, niech mnie ktoś wreszcie zabije dobrym tekstem, świetną w atmosferze dyskusją i prawdziwym staraniem o obiektywizm. A na razie to nic poza tym, co mnie wypłoszyło z większości blogów, nie widzę.

Z natury jestem strasznym marudą i narzekaczem - wiem, dlatego nie wyrywałem się z krytyką przez jakiś czas - jednak teraz już mogę się nieco konkretniej wypowiedzieć.
Sama forma w niczym nie przystaje do zamiaru bardzo ambitnego. Prymitywny i bardzo ograniczony w formie i funkcjach skrypt, forma tandetnego, nieczytelnego bloga, gdzie żywot notki nie trwa w zasadzie dłużej niż do następnej. Brak wielostronnych funkcji sortowania i promocji, wyróżnienia autorów, czy nawet kategorii - a przepraszam, kategorie już są - zełgałem! :D :D :D
Ambitny zamiar promocji dobrych tekstów w celu nacisku na jakieś środowisko wymaga przede wszystkim narzędzia, żeby treści zaprezentować, a tego nie ma i chyba raczej nie będzie. BAN nie przystaje nawet w części do naszego rodzimego skryptu czy bardzo zbliżonej w formie "Wyspy".
I tak wygląda mi na to, że zarówno w treści, jak i w formie niewiele się z tego urodzi, a szkoda, bo "jednak mogło się kręcić".
I oby się moje słowa w niczym nie sprawdziły!

PS
No jednak muszę przyznać, że ktoś tam stara się nieco zmieniać, przynajmniej w kwestii wizualnej, co jednakowoż nadal nie zmienia mojej ogólnej opinii, ale to jest pozytyw. No i mimo wszystko prezentowane są tam notki, na które warto rzucić okiem bardziej, niż na przeciętne wypociny politycznych blogerów.

   





poniedziałek, 9 marca 2015

Złodziejskie banki !!.








           Szanowni koledzy i – żanki, przyjaciele i -ciółki i do tych co mają mnie w sercu i gdzie indziej.
Mam nietypową prośbę do czytających. Na szczęście jest ich kilkudziesięciu z różnych stron Polski.
Rzadko się kompletnie spieniam ale dziś to nastąpiło po otrzymaniu wyciągów bankowych z BZ WBK.
W tym banku posiadamy ROR i Konto Oszczędnościowe.

Rachunek Oszczędnościowo Rozliczeniowy
jest oprocentowany w wysokości 0,0000 %, czyli za dysponowanie przez bank wpływającymi regularnie emeryturami dostajemy g...o. Opłata na prowadzenie rachunku wynosiło 15.- zł a teraz wzrosło do 18.- zł.


Konto oszczędnościowe
na którym trzymamy oszczędności życia jest oprocentowane 0,75%. Kwota na tym koncie dla jednych może być wysoka a dla innych drobniakami. Za ponad 40 pracy mojej i żony uzbieraliśmy kwotę wystarczająca na zakup samochodu małolitrażowego, która to kwota pozwoliła nie tylko na dopłatę do komercyjnego Domu Opieki dla mojej matki ale także na wizyty lekarskie związane z niedawną operacją żylaków mojej żony. Kwota na naszym koncie dla jednych może być wysoka a dla innych drobniakami jednak dla nas jest jakimś zabezpieczeniem na finał życia.
Otrzymaliśmy za kilkadziesiąt tysięcy 36.- odsetek.

Prośba !!!.
Podjęliśmy decyzję o wycofaniu środków ale............. dokąd ???.
W każdym banku, w pięknym stojaczku stoją foldery zapewniające, że ów bank istnieje wyłącznie po to aby przychylić nieba swoim klientom. Dopiero po formalnym przejściu wychodzą „smaczki”.
Napiszcie w jakim banku macie konto, lokaty, oszczędności.
Nie zależy nam na dużym oprocentowaniu ale aby nie uszczuplać stanu posiadania a za gromadzone oszczędności dostać w miarę przyzwoita kwotę. Odpadają banki które nie mają gwarancji KNF-u.
Liczę na Was i na Wasze porady.






niedziela, 8 marca 2015

Dudolenie !!









       Do końca kampanii jeszcze daleko. Im dalej w las tym więcej drzew i kandydat PIS zaczyna się wyróżniać zwiększoną ilością głupstw tak charakterystycznych dla jego środowiska z Jarosławem Kaczyńskim /zawsze dziewica/ na czele.
Nudnym jest wymagać przedstawienia zasług Lecha Kaczyńskiego na które to powołuje się kandydat bo odpowiedzi brak. Pianie z zachwytu jaki był, co kochał i o co walczył jest odpowiedzią na inaczej zadane pytanie.

       Prezydent Komorowski swój autorytet zbudował na spokojnej prezydenturze, na niewchodzeniu w spory polityczne i społeczne, na nieantagonizowaniu grup społecznych i nieprzeszkadzaniu rządowi w spełnianiu jego funkcji.



       Cytat pana Andrzeja Dudy - Prezydent Bronisław Komorowski mówi o zgodzie, ale nie kreował jej przez 5 lat; udawał, że nie widzi całych, wielkich grup społecznych /.../.

       To jest dudolenie i dobrze, że prezydent tego nie robił. Nie może występować w imieniu mniejszych lub większych grup społecznych. Nie może kreować zgody pomiędzy np. Po i PIS, JSW a górnikami, min rolnictwa a rolnikami bo sam stałby się stroną.

       Delfin Jarosława Kaczyńskiego pojechał do Londynu aby się ..............z nikim nie spotkać. Oficjalnie miało być spotkanie z Polonią ale zamiar został wystarczająco późno ogłoszony aby skorzystać mogło tylko grono wybrańców. Wiadomo, że na spotkania polskich oficjeli zjeżdżają się polonusi wszystkich opcji i rzadko się zdarza aby gość nie został wdeptany w ziemię. Niewielu politykom udaje się takie spotkania przejść „sucha stopą”. Wyjazd miał cel wyłącznie propagandowy dla wygłoszenia jednego zdania - Pan Prezydent miał swoją szumnie zapowiadaną konwencję. Ja w tym czasie rozmawiam z Polakami na Wyspach Brytyjskich.

       Szczytem dudolenia była pochwała jakości życia w Anglii i zapowiedź, że po swoim dojściu do władzy umożliwi powrót Polaków do kraju. Czyżby kandydat chciał w Polsce zbudować drugą Wielką Brytanię ?

       Pan kandydat na starcie kampanii wyborczej zapowiedział powrót do poprzedniej ustawy emerytalnej i lat upoważniających do przejścia na emeryturę. Ktoś musiał sztabowi wyborczemu coś podpowiedzieć i retoryka uległa zmianie. Dziś Kandydat zapowiada, że po dojściu do władzy dokona zmian w ZUS. Na razie szczegółów brak jednak ja osobiście czuję się zaniepokojony. Jak na razie dostaję swoją emeryturę regularnie a ZUS ma otwarte konto w ministerstwie finansów. Po klapie OFE nie wyobrażam sobie zmian w ZUSie.
Czy to jest dudolenie czy emeryci i renciści mają zacząć się bać o swoje świadczenia ?

       Pan prezydent in spe zapodał, że wspomoże kwotą 500.- dzieci z ubogich rodzin. No i zagwozdka ! PIS, jego otoczenie i pan Duda wiedzą co to jest rodzina.



       Czy pojedynczy rodzic, konkubinat, rozwodnik/rozwodniczka wychowujące dziecko a co nie daj Bóg dwie matki to rodzina? Proponuję wprowadzić zaświadczenia np. o legalności poczęcia potwierdzone przez proboszcza parafii.

       Do końca kampanii wyborczej jeszcze sporo czasu. Jeżeli już dziś hasełka i podróże Andrzeja Dudy dają tylko do myślenia to czy to jest śmieszne czy tylko jesteśmy skazani na dudolenie ?




piątek, 6 marca 2015

Blogger.com








       Jakie są kłopoty z niechcianą i upierdliwą pocztą, powiadomieniach o wygranych, nowych usługach itp. Nie pomagają filtry antyspamowe, blokowanie domen czy przenoszenie do spamów. Znalazłem jednak sposób chamski bo chamski ale sposób na przynajmniej część spamowiczów.

       Przykład – przed kilkoma miesiącami byłem nękany przez panią prowadząca firmę o zakup maści na powiększenie penisa. Prośby nie pomagały a spam przemykał się przez wszystkie filtry. Jak mnie wzięło to napisałem mniej więcej tak:
Proszę Pani - proszę się oddalić /a dosłownie napisałem to co min. Fedak powiedziała do min. Sawickiego/, kup sobie ogórka, posmaruj maścią i sobie wsadź........../wężykiem, wężykiem/........i wiecie co się stało – skończyły się te reklamy !!.

       W podobny sposób „załatwiłem” pana które chciał mi permanentnie wynajmować ciężarówki na przeprowadzki i autobusy na wycieczki oraz innego chętnego proponującego mi zapoznanie się z fajnymi paniami, którego chyba wystraszyłem tym, że podam w sieci te panie jako prostytutki i załączę jego nr telefonu – też poskutkowało.

       Czas na Bloggera czyli właściciela serwera na którym z Leszkiem prowadzimy bloga. Na blogu mamy szereg adresów do naszych przyjaciół - blogowiczów.

       Od pewnego czasu odnoszę wrażenie że Blogger, Google i Firefox starają się przeszkadzać w zamieszczaniu komentarzy. Już około 10 razy zdarzyło mi się, że w trakcie pisania włączało się okno dialogowe jednej z wcześniej wymienionych firm coś tam proponując czy pytając. Sęk w tym, że niezależnie od odpowiedzi wcześniej pisany tekst szlak trafiał. Jeżeli to było kilka linijek to pół biedy ale jak się człowiek napisał dłuższy komentarz, cyzelował każde słowo, znaki interpunkcyjne itd. i wszystko szło się paść. Nie wiem czy nie obraził się na mnie Andy bo nie zasłużył sobie na zdawkowe komentarze do poważnych notek ale już pisałem 3 razy i 3 razy się wrąbał na stronę Firefox, Blogger lub Google /te 3 firmy są chyba w zmowie/. Co ciekawe nigdy, żaden komunikat nie ukazuje się przy starcie tych programów, nigdy przy czytaniu ale zawsze przy pisaniu. Sądzę że jakaś kombinacja klawiszy uaktywnia ukazywanie się okien dialogowych.

       W czwartek 5 marca br siedziałem nad poważnym tekstem i po około 20 min. znów ukazało się okienko dialogowe bloggera. Ucieszyłem się bo tym razem była to prośba o opinię i była możliwość wpisania tekstu. Ponieważ szlak mnie trafiał opierdoliłem ich wulgarnie z góry do dołu i z powrotem zaczynając od sławetnego słowa min. Fedak. Podziękowano mi grzecznie za opinię a następnego dnia blog został usunięty i ukazał się komunikat:





       Problem był w tym, że nie naruszyłem ani jednego punktu z Warunków Korzystania z Usługi a moja opinia może świadczyć jedynie o mojej kulturze lub jej braku ale nie była wyrażona publicznie na blogu.

       Rozpocząłem usilne poszukiwania adresu rzeczywistego lub e-mailowego Bloggera lub Googla oraz odwołałem się od tej decyzji na stronie bloga. Adresu żadnego nie znalazłem, żadnej infolinii, żadnego zarządu, nazwiska.... nic. Zacząłem pisać na jedyny znaleziony adres do Googla w USA.

       Leszek ze swojej strony tez rozpoczął działania i jak zechce o swoich przemyśleniach napisać to napisze.

Dziś rano:




       Mam podejrzenie, że tak to jest jak po dwóch stronach znajdzie się dwóch czy dwoje wariatów.

       Ja przepraszam za swój język ale nie ręczę za siebie .......ale zróbcie coś aby takie jaja się nie powtarzały.

       Poradźcie co mam zrobić ze SKYPEM.

       Co trochę....mamy lepsza wersję.........zamontuj, wgraj, większe możliwości a im dalej tym gorzej np. już straciłem możliwość przesyłania zdjęć. Może też ich obsobaczyć ?