niedziela, 14 września 2014

Okiem emeryta (74)










Odcinek 74 - czyli chętnie bym któregoś spoliczkował!


    Powszechnie wiadomo, żem niespotykanie spokojny człowiek, taki - co to nawet muchy nie skrzywdzi. Skąd więc u mnie takie korwinowskie odruchy?


    Jak już zapewne stałym czytelnikom wiadomo, jestem w trakcie (niestety, ciągle jeszcze) remontu polegającego na wymianie systemu grzewczego w moim domu.

    Stary system węglowy, a właściwie koksowy liczył sobie już około 60 lat. Ponadto charakteryzował się on dużą pracochłonnością - począwszy od wrzucenia paru ton koksu do piwnicy, poprzez codzienny kilkukrotny "serwis" aż do wynoszenia może nie ton ale dziesiątków kilogramów popiołu i żużla. O takich drobiazgach jak kurz i bród nie wspominam.

    Ponieważ jakoś dziwnie mój PESEL robi się coraz starszy, postanowiłem sprezentować sobie odrobinę luksusu w postaci całkowicie zautomatyzowanego systemu grzewczego z dostawą paliwa prosto do pieca.



    Od kilkunastu dni system jest już gotowy do działania a remont polega teraz już tylko na usuwaniu śladów starego systemu. Czasem łapałem się na tym, że żałowałem iż to nie zima. Tak bardzo chciałem już uruchomić grzanie - zupełnie jak dziecko.

    I nagle z tego błogostanu wyrywają mnie żurnaliści. "PUTIN ZAKRĘCA KUREK Z GAZEM!", "CZY PRZEŻYJEMY ZIMĘ ?" - takie i tym podobne głosy zaczęły jeżyć mi włosy na głowie. Ja to naprawdę mam wielkiego pecha! Normalnie mam przechlapane! Putin zakręci gaz, ja wyrzuciłem piec węglowy - no i jak żyć, panie premierze?

    Dopiero później okazało się, że Putin nie zakręcił kurka. W ogóle nikt tego kurka nie dotykał! Gazu otrzymywaliśmy cały czas tyle ile dotychczas. Ponadto nasze zapasy gazowe są największe od wielu lat!

    O co więc ten cały hałas? Otóż PeGeNiGe złożyło zapotrzebowanie na gaz w ilości limitowanej tylko maksymalną przepustowością rury. I to wcale nie dlatego, że ktoś z nich widział jak Indianie zbierają chrust. Po prostu - nadwyżką gazu chcemy wspomóc Ukrainę, która ze względu na wojnę z Rosją, nie ma co liczyć na gaz od tejże.

    Nie wiem na ile jest to decyzja polityczna a na ile gospodarcza. Może Ukraina płaci nam za gaz więcej niż my płacimy Rosji? Nie wiem - ale jednego jestem pewien, że jeżeli będę marzł zimą, to nie z winy Putina. Bowiem ja na jego miejscu postąpiłbym tak samo. Przecież on nie jest idiotą i doskonale wie, co dzieje się z nadwyżkami gazowymi.

    Ale wracając do żurnalistów. O ile mniej emocjonalnie brzmi wiadomość - Putin nie zgadza się na reeksport do Ukrainy jego gazu - od wiadomości - Putin zakręca kurek z gazem dla Polski. I chyba nie muszę się pytać, która z wersji lepiej się sprzedaje?

    A to, że ja z tej okazji osiwiałem(właściwie siwy jestem od 15 lat, ale biorę przykład z żurnalistów) - to już nie ich broszka. Oni swoje zrobili - wsadzili kij w mrowisko.

    Teraz chyba jest jasne dlaczego ja, człowiek o gołębim sercu chcę się uciekać do rękoczynów.






    Dziennikarz wbiega do gabinetu redaktora naczelnego i zmieszanym głosem mówi:
- Katastrofa panie redaktorze! Właśnie ułaskawiono tego słynnego gangstera!
- No i co z tego?
- Jak to: co? Całą trzecią stronę naszego jutrzejszego wydania zajmuje opis jego egzekucji!!
- No to dajmy na pierwszej wielki nagłówek: "Gangster ułaskawiony. Na trzeciej stronie znajdziecie Państwo opis tego, co go ominęło!"





16 komentarzy:

  1. Dobre, bardzo dobre :-) Z gazem jest coś na rzeczy, bo moja najnowsza faktura opiewa podwyżkę prawie 90% tego co płaciłam do tej pray.
    Serdeczności Leszku i dobrej nocy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie już w PRL-u nauczyli "autocenzurę" stosować i nawet "Wolnej Europy" przez stosowne "sitko" słuchać.:-))))))))
    Pomyślności.

    OdpowiedzUsuń
  3. Żurnaliści z wielkim upodobaniem straszą nie tylko zakręcaniem kurków z gazem. Przecież z lubością w głosie, a w TV to nawet widać, że wręcz z uśmiechem na buziach mówią, że III wojna zaraz będzie, że Rosjanie po naszym niebie latają itd. Od kilku dni, na różnych portalach, ukazują się artykuły zbierające wszystkie przepowiednie od czasów Nostradamusa, które wieszczą koniec świata i przypominają, że papież Franciszek to juz całkiem ostatni na czele KK, bo zaraz wszystkim nam przyjdzie na islam się nawracać. Nigdzie nie znalazłam co mam począć ja, biedna ateistka, bo ponoć wiarę zmienić łatwiej niż w ogóle uwierzyć.
    Już bez żartów przyznam, że nie mogę zrozumieć czemu służy takie niekończące się straszenie ludzi: wojnami, kataklizmami (leci kometa, w kierunku ziemi), epidemiami, które juz, już są pod naszym progiem (tak co drugi dzień przypadek eboli w Europie i za dobę - jakaż ulga, to tylko uczulenie na sok owocowy), chorobami, które w zastraszającym tempie trawią nasze społeczeństwo (co minutę ktoś umiera na raka), artykułami pełnymi spisu objawów, które do każdego prawie pasują, a które na bank świadczą o śmiertelnej chorobie it itp, itd, itp. Słyszałam i czytałam opinie, że to wszystko dlatego, że my, czytelnicy / oglądacze tego właśnie pragniemy, tylko o tym chcemy czytać, więc to nieustające straszenie i budowanie napięcia jest na nasze życzenie. Czy naprawdę tak jest????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry
      Naprawdę "nie możesz zrozumieć czemu służy takie niekończące się straszenie ludzi"?
      To przecież banalnie proste!
      Zastraszonymi łatwiej manipulować i prościej wyciągnąć z nich KASĘ!
      Ja zawsze po tym, gdy ktoś straszy mnie kolejnym "końcem świata" sprawdzam swój portfel, czy jeszcze został...

      Samo życie...

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    2. zante15 września 2014 00:17 Naprawdę, naprawdę.
      To nam zostało od wieków Dawniej gawiedź zbiegała się np.na egzekucje publiczne i nie trzeba była ja "przymusem." zwoływać.Dzis "wystają" gremialnie w miejscach wypadków i katastrof.
      Nie zastanawia Cie dlaczego robi się korek gdy na sąsiedniej jezdni zdarzy się "wypadek ".
      Ot każdy "bez wyjątku"zwalnia "by zobaczyć"(a znam takich co zatrzymują się"na chwilę") i nie zważa na "sąsiada" z tyłu.A potem gaz do dechy.
      Leszku jesteś "szczęśliwy człowiek" bo masz "szuflady kominowe" wiec "gdyby co" podpinasz do nich"kozę" i masz w chałupie ciepło.( a koza "żre wszystko")Wiec nawet brak prądu Ci niestraszny.Co maja powiedzieć ci "co to w blokach" gdzie tylko kanały wentylacyjne.No można jeszcze dziurę w oknie sprokurować i dymić tym "co wyżej"

      Usuń
    3. No fakt, że zapytałam znając doskonale odpowiedź....:(:(:( Bo buntuje mi się w środku wszystko przeciw tej ludzkiej potrzebie popatrzenia sobie na nieszczęście innych. A tak rzadko zatrzymujemy sie obok szczęśliwych, radosnych ludzi. Widząc na przykład na ulicy czystą, ludzka radość większość zakręci znaczące kółeczko na czole....eh...

      Usuń
    4. Cyba jednak tak jest, niestety.
      Akurat w mediach trudno w to uwierzyć. Zwalamy winę na żurnalistów. Ale spójrz na kina. Tam ludzie płacą nieraz duże pieniądze, by zaliczyć premierę mrożącego krew w żyłach horroru, składającego się w 75% z makabry, 15% erotyki i 10% idiotycznych dialogów i niespójnego scenariusza. Takiej dawki strachu, bredni i głupoty żaden żurnalista nawet przez pół roku nie uzbiera. A ludzie ciągną tam jak muchy do ... , no powiedzmy jak pszczoły do miodu.

      Usuń
    5. Może taki sztuczny strach albo popatrzenie na cudzą tragedię staje się rodzajem wentyla dla własnych przeżyć, trosk... Pewnie można to tłumaczyć różnie, ale faktem pozostaje, że ludzie naprawdę lubią się bać. I dla ludzi takich jak ja, która ledwo radzi sobie z wewnętrznymi strachami, jest niepojęte jak można chcieć mieć dokładane strachy z zewnątrz.

      Usuń
  4. Dzień dobry

    Leszku, najważniejsza jest DYWERSYFIKACJA.
    Dlatego ja, pomimo, że montuję piec gazowy, to (na wszelki wypadek) nie rezygnuję z etażówki (nie kazali rozbierać). Dlatego, jak Putin naprawdę zakręci kurek, to zawsze znajdę trochę gałęzi i ogrzeję mieszkanie!
    Może więc chociaż jakiś kominek w salonie zamontuj (ot na wszelki wypadek).

    Pozdrawiam

    Krzysztof z Gdańska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Krzysku, tylko u mnie nie było wyjścia. Stara instalacja miała już ponad 60 lat, naczynie wzbiorcze na strychu zaczynało przeciekać, Żaden zawór przy grzejnikach nie funkcjonował. W samych grzejnikach to chyba z 1,5 cm kamienia się uzbierało. Jako, że system stary był systemem otwartym - więc parowanie, wyciekanie itp zmuszało mnie do kilkukrotnego w ciągu sezony uzupełniania poziomu wody. Na początku sezonu to chyba nawet 20% wody brakowało.
      A woda w mojej dzielnicy jest tak zakamieniona, że np. czajnik elektryczny to muszę co 10 dni odkamieniać. Kiedyś chciałem reklamować baterię wannową - facet spojrzał na kod pocztowy, sprawdził adres i powiedział, że pierwsze co zrobi producent, to zleci ekspertyzę wody a następnie odrzuci reklamację z powodu niewłaściwego użytkowania.
      Więc w tych rurach i grzejnikach, tego kamienia przez ostatnie 20 lat (przedtem mieliśmy wodę z ujęć głębinowych) się uzbierało.
      Jak widzisz więc, należę do ludzi, których w sprawie dywersyfikacji mozna zaliczyć do grupy "wierzących lecz nie praktykujących".

      Usuń
    2. Rozumiem Leszku...
      Ale może jakiś kominek albo choćby koza (na wszelki wypadek).
      Złam monopol!

      Pozdrawiam

      Krzysztof z Gdańska

      Usuń
    3. Krzyśku - nie wiem czy się odważę na próbę "łamania monopolu"!
      Ostatnia próba walki z Putinem zakończyła się niestrawnością. Organizm nie był przygotowany na większą dzienna porcję jabłek!

      Usuń
  5. Dobry tytuł to połowa sukcesu
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczera prawda. Kiedyś w gazetach zatrudniano nawet specjalistów od tytułów.
      Mnie też by się taki przydał. :-))

      Usuń
  6. Dwie łzy zakręciły mi się w oku. Jedna sentymentalna, (wspomnie wrzucania węgla do piwnicy a póżniej wnoszenia go w wiaderku do mieszkania...), druga to ze śmiechu na temat anegtotki.
    Poza "czarną" strona węgla czy koksu, w pamięci mam to niepowtarzalne ciepło, które dawał wielki piec kuchenny...W kuchni koncentrowało sie życie rodzinne - ze względu na piec i atmoswere jaka tam panowała. Mama często siedziała na "siupaczku" przy piecu i paliła papieroska, kot spał w otwartym piekarniku, tato słuchał gdy czytałam jakis referat do szkoły.... Trochę nie na temat, ale tak mi się..

    OdpowiedzUsuń
  7. sorry, przepraszam za "anegtotkę', ale brzmi fajnie, he...?

    OdpowiedzUsuń


Kod do zamieszczania linków - wystarczy skopiować do komentarza, w miejsce XXX wstawić link, który chce się zaprezentować a w miejsce KLIK można wpisać jakiś tytuł, czy objaśnienie lub zostawić bez zmian. Linkiem może być adres strony tego lub innego bloga, adres jakichś treści (zdjęcie, film, wiadomość) z internetu. Może to być też adres komentarza do którego chcesz się odnieść. Znajdziesz go wtedy klikając prawym przyciskiem myszy na datę interesującego cię komentarza.

<a href="XXX" rel="nofollow"> <b>KLIK</b></a>