Jak rozmawiać z Rosjanami ?
Nawet niezbyt uważny obserwator sceny
politycznej nie zaprzeczy, że sprawy Ukrainy idą w złym kierunku i
coraz bardziej rzutują na stosunki międzynarodowe.
Nie o tej materii chciałem napisać
ale o poparciu dla Putina przez obywateli Rosji.
Z historycznego punktu widzenia
większość dyktatur jeżeli nie była zbyt zwrócona na
swoich obywateli cieszyła się zaskakująco sporym poparciem
społecznym. Oby nie cofać się zbyt daleko wystarczy wymienić
Adolfa Hitlera którego poparcie w wyborach parlamentarnych
wzrosło z 37% w 1932 r. do 92% w 1933 r. Następnym przykładem może
być Benito Mussolini, którego poparcie w latach 1921-23
wzrosło od kilkunastu % do ponad 70%. Nawet za samym Soso
Dżugaszwilim zwanym Stalinem stało spore poparcie społeczne w
latach przedwojnia do 78 %. Należało by jeszcze wymienić kilku
dyktatorów którzy w różnych okresach cieszyli
się sporym poparcie swoich obywateli gen Francisco Franco, Fidela
Castro czy gen. Augusto Pinocheta. Historia wiele nie uczy ale
jednego na pewno – wszystkie reżimy upadały z przykrymi
konsekwencjami dla ich obywateli /może niejakim wyjątkiem są
Chiny/.
Kiedyś porwanie za sobą tłumów
było kwestią doboru fachowców od reklamy, marketingu, kadr
co dziś w sumie nazywamy PR. Dziś, w dobie internetu i świata który
zamienił się w globalna wioskę zaskakuje mnie bardzo wysokie
poparcie dla Putina przez jego własnych obywateli. Trzeba być
krótkowzrocznym aby nie dostrzegać krytyki niemal całej
społeczności międzynarodowej. Rozumiem, że agresja na inne,
niepodległe państwo może zaspokajać ambicje Rosjan, mogą
podnosić im własne ego ale winni wiedzieć, że agresja nie
popłaca.
Znamienne były np. słowa japońskiego
adm. Isoroku Yamamoto po zniszczeniu większości floty amerykańskiej
w Pearl Harbor w 1941 r.: Obawiam
się, że wszystko czego dokonaliśmy, to obudzenie śpiącego
olbrzyma i napełnienie go straszliwą determinacją.
Putin
dokonując zaboru Krymu i próbującego podzielić bądź
zagrabić Ukrainę obudził świat. /Nie będę się cofał do
Czeczeni, zaboru części ziem Gruzji i innych draństw Rosji/.
Uważam, że są sposoby aby prawdę o rządach Putina dostarczyć
obywatelom. Dziś Putin umiejętnie gra na wielu instrumentach
politycznych bo wie, że działania świata wobec niego stojącego na
czele dużego państwa uderzą w szarych obywateli, którzy
będą się uważali za pokrzywdzonych.
Rosjanie
winni usłyszeć głoś społeczności międzynarodowej która
nie może dać się w tej sprawie podzielić.
Oto
tylko dwa przykłady:
Prezydent
Ukrainy może wystąpić do Międzynarodowego Trybunału
Sprawiedliwości w Hadze z oskarżeniem wobec Rosji o zabór
Krymu. Po wydaniu orzeczenia Putin nie mógłby oskarżyć
pojedynczego państwa ani grupy państw o spisek a Rosjanie mieli by
materiał do przemyślenia.
Przedstawiciel
dowolnego państwa demokratycznego może wystąpić z wnioskiem aby
na Forum Ogólnym ONZ dokonano zmiany wśród członków
stałych Rady Bezpieczeństwa ONZ. Uzasadnienie – państwo-agresor nie
może być członkiem stałym Rady Bezpieczeństwa a Rosjanie mieli
by drugi materiał do przemyślenia.
zdjęcia - Wikipedia
Podam trzeci materiał do przemyślenia.
OdpowiedzUsuńCzy Stany Zjednoczone AP mogą być stałym członkiem RB ONZ?
Przykładów agresji chyba nie muszę wymieniać.
Wstyd Ci sie podpisac ?.
Usuń"Dziś, w dobie internetu i świata który zamienił się w globalna wioskę zaskakuje mnie bardzo wysokie poparcie dla Putina przez jego własnych obywateli. Trzeba być krótkowzrocznym aby nie dostrzegać krytyki niemal całej społeczności międzynarodowej."
OdpowiedzUsuńHe, he... to tylko ułatwia zdanie dzisiejszym dyktatorom. Na zasadzie, patrzcie wszyscy są przeciw nam... To bardzo konsoliduje grupy interesu, w tym narody, czy wyznawców "jedynie słusznych" religii.
Pomyślności.
/.../To bardzo konsoliduje grupy interesu, /.../ jeżeli nie mają interesów na całym świecie. Dziś nikt dla siebie nie jest samowystarczalnym bo to za drogo kosztuje.
UsuńDziś wiemy ile kosztowały sankcje R. Reagana. Czy Rosja jako całość chce zrobić w tył zwrot ?.
Pozdrawiam
Oni wierzą w to, w co chcą uwierzyć i żadne nowe Radio Swoboda czy insze samizdaty tego nie zmienią... Być może za parę lat pustych półek, kartek na wszystko etc.etc. jakaś część pójdzie po rozum do głowy, ale i na to bym zanadto nie liczył...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
W dalszym ciągu jestem zdziwiony jak nam sie udało nawiać z tego wesołego obozu - Jelcyn musiał być "skuty" na amen.
UsuńRównie nisko kłaniam
Dobry wieczór
UsuńW kwestii formalnej, to Gorbaczow puścił nas z tego "obozu"
Myślę, że on naprawdę wierzył, że komunizm da się ucywilizować a narody same, dobrowolnie, zostaną pod władzą partii komunistycznych (jak to się człowiek może pomylić gdy przyjmie swoje wyobrażenia za rzeczywistość).
Pozdrawiam
Krzysztof z Gdańska
................................................................................................................................................................................................................Witaj* Wnioski jak najbardziej prawidłowe, lecz uaktywnienie ich spaliłyby na panewce możliwość "opamiętania się" agresora, jakim jest Putin z matiuszką Rosiją, na co konsekwentnie liczy międzynarodowa społeczność, gdyż priorytetem jest zachowanie pokoju w europejskim wrażliwym kontynencie.To właśnie furtka, zostawiona dla niego, z której może skorzystać, zachowując "twarz" na scenie politycznej. Całkowite odepchnięcie nieobliczalnego niedźwiedzia stwarzałoby ogromne zagrożenie. Pozdrawiam*.
OdpowiedzUsuńMasz rację - odepchnięcie NIE !. Martwi mnie stała eskalacja a przede wszystkim gadanie głupot w stylu Macierewicza. Wiemy, że to na użytek własnej publiczności.
UsuńJeżeli Putin nie wejdzie na drogę ugody i negocjacji to na zmiękczenie poczekamy az sankcje zaczna działać skutecznie na samych Rosjan. Czas stracony a Putin może skończyć jak inni z czasów jego idola, Stalanina.
Pozdrawiam
Piotr :). Człowiek jako byt nigdy nie liczył się w Rosji. Ważne były żądza władzy, egzystencja "wybrańców" narodów, z jakich składa się Federacja i imperium. Człowiek dla dyktatorów tego kraju zawsze był, jest i chyba będzie mięsem armatnim, wykorzystywanym dla planów i celów. Tam ludzki rój jest w kagańcu, "władca" skutecznie o to zadbał i dba.Tak więc masz rację, że zbyt długo było by czekać, a tu czasu nie ma, bo w tej terrorystycznej, zmodyfikowanej inwazji, o bliżej nieokreślonej nazwie wojny szkoda zasobu ludzkiego i życia Ukraińców, którzy obudzili się z letargu, jeśli chodzi o wolność i samo decydowanie w przynależności państwowej. Co do drugiego życzenia, to być może los zadba o ten naród i wykreuje przedstawiciela godnego władzy, który skoryguje dążenia obecnej Rosji. A Putin? jak skończy?, ha - pewnie jako artefakt w mauzoleum, być może jako przestroga dla następnych o zapędach dyktatorskich i agresywnym apetycie. Ten kult jednostki tam sądzę jest nie do wyplewienia na najbliższe 50 - 100 lat.
UsuńMam wyjątkową trudność by w jakis sposób odnieść się do Twojej notki. Czytałam ją już kilka razy i po części zgadzam się z Twoimi wnioskami, po części nie. Na Ukrainie panuje kompletna anarchia i dopóki Ukraińcy nie zjednoczą sił i się mocno nie skonsolidują, dopóty będzie wygrywał Putin. Zgadzam sie także z Anonimowym, USA także jest agresorem choćby obecnie, bombardując Irak, dlatego tez zostawmy tę Radę Bezpieczeństwa w spokoju, bo każdy jej członek ma mocno za uszami. Rosja to zbyt potężny kraj by wykluczyć go ze społeczności światowej. Ja bardziej martwię się tym, że jeśli embargo obejmie poza owocami, warzywami, wołowiną, drobię i inne to naprawdę będzie ciężko. Poparcie dla Putina? Tylko on ciągle mówi o wielkiej, silnej Rosji, a to poprawia samopoczucie zwykłych ludzi.
OdpowiedzUsuńDobrego popołednia (tak mówią ludzie stela) :-)))
Ja mam te same wątpliwości z wyjątkiem postawy USA. Pamiętasz rzeź pomiędzy Tutsi i Hutu. Świat się nie ruszył. Miano pretensje do USA, że nie zareagowały z jednej strony a gdyby zareagowały to były by agresorem.
UsuńPamiętać należy także Srebrenicę i wojsko ONZ na oczach których wymordowano tysiące ludzi.
Jeżeli mam się już za kimś opowiedzieć to wolę USA i ich trzymanie ręki na pulsie.
Pozdrawiam
Upłynęło dopiero 20- kilka lat od rozpadu ZSRR, ale do tego momentu żyły tam trzy (!) pokolenia ludzi, ukształtowanych przez rewolucję październikową, wojnę ojczyźnianą, a to ma także wpływ na kolejne pokolenie. Tu akurat nie oceniam stopnia realizacji marzeń i dążeń setek milionów Rosjan, doświadczanych, indoktrynowanych przez lata, przyzwyczajonych do jednego ojca narodu. Próbowali się z tego wyrwać, ale zostali skopani przez Zachód. Nie dziwmy się więc. Co z tego wyniknie? Nie wiadomo. Matuszka Rassija zagrożona. Nas, na nasze życzenie, nienawidzą coraz bardziej. A nasi "przyjaciele" zachodni, z którymi mamy podpisane umowy i pakty, "za Gdańsk" nie będą umierać. Nie łudźmy się. Historia zatacza koło, a my butni i zaczepni. CBOS co roku bada naszą sympatię i niechęć do innych narodów. W badaniu zeszłorocznym Rosjanie znaleźli się na trzecim miejscu listy niechęci, za Romami i Rumunami. Wskazało ich 39 % Polaków. Wielcy nigdy nas nie szanowali, bo to biznes i tylko biznes, który kieruje się głową a nie sercem. My jesteśmy tylko klientami i niekoniecznie wartymi zainteresowania i obrony. To musimy zmienić, jeżeli chcemy trwać. W dłoń to kalkulatory, a nie szable. Ja niestety mieszkam nie po tej stronie Wisły, to może stąd ta moja ostrożność. :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPolecam: http://media-w-rosji.blogspot.com/2014/07/rosyjskie-badania-opinii-odpowiadamy.html
i na dodatek: http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/rosjanie-ufaja-wladzy-i-mediom-ws-ukrainy,454168.html
I trochę o samym Putinie: http://thefad.pl/content/za-kulisami-wladimir-wladimirowicz-putin-codzienne-zycie-dyktatora-rosji
Mam nieodparte wrażenie, że młodzi ludzie, którzy szczegolnie winni widzieć we właściwych proporcjach świat probuja zawrócić bieg historii. Kojarzy mi sie to jakby chciano odbudować Austro-Węgry, przywrócić Prusy itp. Na naszych oczach rozleciął sie ZSRR i kraje dawnej Jugosławii i powrotu już nie ma.
UsuńPozdrawiam
1. Rozmowa zachodzi wówczas, gdy druga strona chce słuchać. W przeciwnym razie mamy do czynienia z sytuacją 'gadał dziad do obrazu', albo nawet z wołaniem na puszczy, jeśli druga strona wcale nie zauważa, że coś mówimy. A tak właśnie jest - przeciętny Rosjanin najczęściej nie wie, co nasza strona wygaduje. I nie mam pojęcia, czy nie wie, bo nie może, czy nie wie, bo nie chce. Skłaniałbym się raczej ku tej drugiej hipotezie. W końcu w Rosji też jest internet, więc znaleźć punkt widzenia drugiej strony nie jest trudno, pod warunkiem, że się właśnie chce.
OdpowiedzUsuń2. Pod koniec lat osiemdziesiątych wiekowy pan urodzony pod Bromberg i repatriowany po wojnie do Heimatu pytał mnie w swoim ogródku w Hamburgu, czy wiem, co to jest prąd. Kilka lat temu mojego kolegę, który trafił do europejskiej części Rosji w ramach rocznego kontraktu właścicielka wynajmowanego mieszkania czujnie pytała, czy wie na pewno, co stoi w kącie łazienki i czy sobie poradzi z obsługą (pralka automatyczna).
3. W jednym i w drugim przypadku cudzoziemcy byli totalnie zindoktrynowani przez własną najbardziej prymitywną propagandę, która twierdziła, że Polacy nie mogą do niczego dojść w swoim Seisonstaat. Z tym, że ta propaganda była tylko jedną z możliwych i dostępnych, bo na rynku łatwo było znaleźć wiadomości odpowiadające prawdzie. Ale i ten Niemiec nad grobem i tamta Rosjanka w sile wieku chętnie wierzyli, że tylko u nich jest porządnie, a gdzie indziej (a już zwłaszcza w Polsce) musi być o wiele, wiele gorzej i nawet czy nie tragicznie. Powtórzę: chętnie wierzyli i było im z tym dobrze i wygodnie.
4. Imperializm, wbrew pozorom, miał się w ZSRR świetnie i ludzie radzieccy, pomimo różnych dolegliwości dnia codziennego, okazali się na jego podszepty bardzo podatni (przynajmniej statystycznie), czując dumę z tego, że ich najlepszy system pokoju i postępu odnosi coraz to nowe zwycięstwa. Później państwo upadło i rozpadło się, nastał czas kolejnej smuty, a tu kolejny car pokazał wreszcie, że z Rosją 'ci inni' muszą się liczyć. To się w społeczeństwie postsowieckim spodobało; przynajmniej oficjalnie. Bo pamiętać trzeba, że tam od pokoleń ludzie nauczyli się boleśnie, że nie można nikomu ufać, a już najmniej państwu, więc przywykli do tego, że mówią i robią to, czego państwo od nich oczekuje. Nawet jeśli (czasem) myślą inaczej, to przecież samobójcami nie są. Tak więc to potężne poparcie Rosjan dla polityki swojego rządu oglądałbym przez taki właśnie filtr.
5. Czy i jak więc rozmawiać z Rosjanami? Przykre to, ale nie ma na to możliwości, bo rozmawiać tam można w tej chwili jedynie poprzez Kreml, który ogłuchł.
Pozdrawiam
PS Wszystkich ubolewających nad tym, że 'tak wielkiego państwa' nie da się izolować czuję się w obowiązku pocieszyć: (a) da się, jeśli faktycznie trzeba - pomimo znaczących kosztów, (b) ono samo się izoluje na własną prośbę, (c) odpuszczenie sobie teraz spowoduje o wiele wyższy koszt w przyszłości.
Na podstawie Twojego komentarza doszedłem do wniosku, że każde państwo indoktrynuje swoichobywateli na swój, polityczny użytek. To tez może być powodem trudnych rozmów /niemozliwych !?/.
UsuńNie przyjmuję do wiadomości że można izolować społeczeństwo nawet ponosząc olbrzymie koszty. Jezeli mozna to na krótka męte i dlatego ubolewam nad traconym czasem.
Pozdrawiam
Z racji rodzinnych w miarę uważnie obserwuję sytuację i obawiam się, że sprawy dochodzą (albo już doszły wcześniej) do stanu krytycznego, nie politycznie, ale ekonomicznie.
OdpowiedzUsuńOtóż jest taka granica gospodarki dyktatorskiej, po przekroczeniu której żeby uniknąć krachu i powtórki z rewolucji należy zrealizować jeden ze scenariuszy:
Wprowadzić drastyczne reformy uelastyczniające gospodarkę, ale czym to grozi wiemy po naszych reformach z lat 90. Społeczeństwo musi być zjednoczone i gotowe na poświęcenia. Jednak po iluś latach prężenia muskułów było by to przyznanie się do słabości. Czym to się kończy dla dyktatora nie muszę chyba opisywać. W tym przypadku nie wchodzi to w grę.
Druga możliwość przyłączyć inne kraje tworząc zaplecze gospodarcze do intensywnej eksploatacji. Tutaj moim zdaniem Putin usiłuje realizować scenariusz podobny do anschluss'ów Austrii i Czechosłowacji. Oczywiście Gruzja i Ukraina (Czechosłowackie Sudety i Krym - potem całość) to nie to samo, ale zawsze coś. Zresztą trzeba Putinowi (niestety) przyznać, że metody dostosowuje do współczesności z dużą umiejętnością.
I ostatnie rozwiązanie - to "ostateczne rozwiązanie" - wojna. Przestawienie całej gospodarki na gospodarkę wojenną, daje na początek olbrzymie możliwości centralnego sterowania "dobrobytem". Hasło "Za Rodinu" jednoczy naród jak żadne inne, bez względu na język w którym się je wypowiada. Jak tu wyżej napisała "zola": "Człowiek jako byt nigdy nie liczył się w Rosji.", więc poświecenie odpowiedniej ilości tych bytów nie stanowi dla tej dyktatury nowości. Izolacja społeczeństwa nie jest tu potrzebna. Przeczytajcie sobie cykl "Dzieci Arbatu". Tam pokazane są mechanizmy typu: partia powiedziała, że jestem przestępcą to partia ma rację, chociaż nie naruszyłem żadnego prawa.
Wczoraj Żyrinowski wypuścił balon próbny. Oczywiście w sposób przesadny i w dużej części nieadekwatny do czasów i metod wojennych. Jednak, moim zdaniem, gdyby nie był uzgodniony z władzami to nie ujrzał by światła dziennego.
Dlatego boję się, że czas rozmów dzieli już jedynie włos od czasu karabinów.
Myślę, że jedynie wbrew Żyrinowskiemu jedynie wspólny głos UE i NATO, przy jednoczesnym nacisku na najbogatszych i najbardziej wpływowych Rosjan może jeszcze zmusić Putina do jakiegoś dialogu. Z drugiej strony nie może zabraknąć "marchewki" gospodarczej. Jednoczenie się Unii może doprowadzić np. do tego, że np. Mistrale będą nawet "lukrowanym pączkiem" przetargowym.
Pozostaje jedynie pytanie czy Putin chce jeszcze coś ugrać i kiedy "puści farbę" co.
Jeśli nie, to mamy przechlapane. Możemy się zastanawiać ile jeszcze mamy czasu i patrzeć na współczesnego Lloyd Georga dzielącego Ukrainę.
Pozdrawiam
1. Kiedy panowie Putin i Ławrow chcą puścić w świat coś tak kontrowersyjnego, że sami wstydzą się tego powiedzieć, wówczas spuszczają z łańcucha pana Żyrinowskiego, który odgrywa swoja rolę po mistrzowsku. Kiedy chce się kogoś uderzyć kijem, to nie opowiada się o tym na prawo i na lewo, tylko wali od razu, bo wówczas ma się dodatkową przewagę. Dlatego tę wypowiedź należy, moim zdaniem, traktować jak kolejną metodę zmiękczania przeciwnika: "Rosja jest zdecydowana na wszystko - trzeba trochę jej odpuścić".
OdpowiedzUsuń2. Widzę też oczyma wyobraźni, jaka euforia zapanowała w Rosji; mużykow świerzbią już palce, żeby chwycić za kałachy i napadać kowarnyj zapad. Czym innym jest, gdy "nasi" zdobędą coś absolutnie nam zbędnego (Osetia, Abchazja, Krym - ale zawszeć to miłe sercu trofeum), a czym innym wizja masowego poboru i własnej śmierci nie wiadomo gdzie.
3. Poza tym sądzę, że w razie wojny Rosja także poniosłaby ogromne straty i wtedy oligarchowie musieliby mieszkać w ziemiankach na Syberii, a nie w luksusowych willach nad morzem Śródziemnym. A wówczas zadusiliby panów: Putina, Ławrowa (i Żyrinowskiego też) własnymi rękoma.
4. Mój wniosek: nie należy przejmować się głosami z Moskwy bardziej niż dotychczas.
Pozdrawiam